Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/02/chopcy-zguba-jakub-cwiek.html

To już trzecia część mojej ulubionej serii o Zagubionych Chłopcach i Dzwoneczku. Z jednej strony cieszy mnie fakt, że mogłam poznać ich dalsze losy, z drugiej jednak świadomość, że została mi już ostatnia, czwarta część, odbiera część tego szczęścia... Dlatego tak przeciągam czytanie, chociaż z przyjemnością pochłonęłabym wszystko jednego wieczoru. Bo jak już wspominałam we wcześniejszych recenzjach Chłopców, autor dość wysoko postawił poprzeczkę i wbrew powszechnie znanej opinii o coraz to gorszych kontynuacjach, każda kolejna część boje na głowę poprzednią. Prawdopodobnie tak jest też tym razem.
Ileż to razy słyszała wcześniej o dziewczynach prowokujących mimowolnie a to ubiorem, a to gestem czy niepotrzebnie rzuconym słowem. Niczym chodzące butelki seksualnej nitrogliceryny - nigdy nie wiesz, gdy pierdolnie i zmusi Bogu ducha winnego faceta, by zamienił się w obrzydliwe, perwersyjne zwierzę.
Dzwoneczek wybrała się w końcu na zasłużone wakacje w Barcelonie. Odpoczęła, zabawiła się na wszelkie możliwe sposoby, ale nic nie może wiecznie trwać, więc się pakuje i rozpoczyna powrotną podróż do Polski. Niestety przez wypadek na motocyklu nie dotrze do domu na czas, a zapadnie w śpiączkę, trwającą pół roku. Budzi się w polskim szpitalu, ale nic już nie jest takie jak dawniej. Zamiast Chłopców widzi swojego wroga - Lubego, który podobno jest jej partnerem w interesach, a ona sama ma zupełnie inne imię, życie, historię niż zapamiętała. Co jest prawdą, a co kłamstwem? Kim tak na prawdę jest Luby? Co się wokół niej dzieje? Te i wiele innych pytań stoi przed Wróżką, która już sama nie jest pewna, czy życie, które zapamiętała nie jest przypadkiem fikcją.
Czyń swoją wolę, niech się stanie prawem - jak mówiła jedna z książek w bibliotece Haka.
Ta część jest zupełnie odmienna, całkowicie różni się od dwóch poprzednich nie tylko formą, fabułą, ale i stylem. Nie dość, że w końcu osobiście poznajemy Piotrusia, o którym wcześniej niewiele wiedzieliśmy za sprawą jedynie wspomnień Ekipy z Nibylandii, to również poznajemy zupełnie inne twarze głównych bohaterów, którzy za sprawą spisku nie są już tymi samymi Chłopcami. Można powiedzieć, że ta część pokazała jak do tej pory najbardziej dorosłą twarz każdego z nich. I prawdopodobnie przez to ogarnęła mnie nostalgia, wzmocniona dodatkowo myślą o zbliżającym się końcu serii.
Po dziecięcemu niewinny, a to najgorszy rodzaj niewinności. Jesteś taki, bo zwyczajnie nie rozumiesz, że robisz coś złego. Możesz być okrutny, zawistny, egoistyczny, ale dopóki nie wiesz, co to złe, tak szczerze, głęboko w sercu nie wiesz, nadal jesteś niewinny. Taki własnie jest Piotruś Pan. To najbardziej przerażająco niewinna osoba w tym i wszystkich światach.
Nie tylko wyżej wymienione czynniki wpływają na odmienność tej części. To w niej przeżyjemy ogromny szok. Poznamy Piotrusia, Milczek w końcu Przemówi, Chłopcy się rozstaną zupełnie nieświadomi istnienia pozostałych (może z wyjątkiem nierozłącznych Bliźniaków), Dzwoneczek przestanie wierzyć w istnienie wróżek (a tym samym siebie), a jedyną postacią, która może ocalić ich wspomnienia, poprzednie życie jest nie kto inny jak Pan Proper. Ktoś spyta: Jak niby zwykły kot ma znacząco wpłynąć na przebieg akcji? No cóż.. Trzeba przeczytać tą książkę!
Prawdziwy zwycięzca to ten, który wie, czym się różni "już" od "prawie".
Dodatkowo dowiadujemy się w końcu kim tak na prawdę jest Luby, jaki był cel jego dotychczasowych działań i chociaż nadal mamy pojedyncze niejasności, to większość w końcu została rozwiana. A najciekawszą z nich wszystkich była prawdopodobnie kwestia dotycząca Syrenich Łez - podawanych jako krople zabierające wspomnienia, coś na kształt eliksiru zapomnienia. W końcu Dzwoneczek rozwieje nasze wątpliwości dotyczące ich genezy, a może nawet produkcji? Kto wie..
Marzenia (...) powinny być skrojone na miarę danej osoby. Gdy za bardzo zaczniesz wydziwiać, będzie cię to drogo kosztować, a ludzie wyśmieją, a ty i tak nie będziesz szczęśliwa.
Nie pozostaje mi nic innego jak polecić nie tylko tą książkę, ale również całą serię każdemu miłośnikowi fantasy. Może nie jest ona przesiąknięta magią, ale jej elementy są wyeksponowane i na pewno stymulujące wyobraźnię. Nie ukrywam, że nastawiona jest bardziej na czytelników mąskoosobowych, ale skoro mi się spodobała, to nie powinno być problemów również z przedstawicielkami płci pięknej.

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/02/chopcy-zguba-jakub-cwiek.html

To już trzecia część mojej ulubionej serii o Zagubionych Chłopcach i Dzwoneczku. Z jednej strony cieszy mnie fakt, że mogłam poznać ich dalsze losy, z drugiej jednak świadomość, że została mi już ostatnia, czwarta część, odbiera część tego szczęścia... Dlatego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/busem-przez-swiat-wyprawa-pierwsza.html

Od dzieciństwa uwielbiałam podróże. Co prawda w wieku przedszkolnym nie mogłam zaszaleć, jednak w owym czasie wyprawa na drugą stronę ulicy i zwiedzenie zupełnie obcego osiedla było czymś. Pamiętam, gdy po raz pierwszy mama zabrała mnie ze sobą, by załatwić pewne sprawy urzędowe około 3 km od naszego bloku, a ja myślałam, że jesteśmy w innym mieście.. A może nawet państwie. Z biegiem czasu odważyłam się w towarzystwie najlepszego przyjaciela przejechać 20 km nad jezioro, a nawet wsiąść w autobus i spędzić dzień w naszej stolicy. Jednak największą przygodę przeżyłam po pierwszym roku gimnazjum, gdy dzięki kuzynce mogłam polecieć do USA. Dokładnie pamiętam jak się cieszyłam, że ominie mnie niemal cały miesiąc szkoły przez wcześniejszy wyjazd. Od powrotu moim największym marzeniem jest podróżowanie, zwiedzanie, a może nawet przeprowadzka do jakiegoś malowniczego kraju.

Nie wiem dlaczego, ale mimo mojego zamiłowania do podróży, nigdy nie interesowały mnie książki o tej tematyce. Być może winny jest mój charakter, który nie przepada za zmianami i woli jednak się skupić na sprawdzonych książkach z nutką magii w tle. Nie wiem również, jakim cudem się przezwyciężyłam i postanowiłam przeczytać tą książkę. Co prawda trudno mi było się do niej przybrać, ale jak się powiedziało A trzeba też powiedzieć B, prawda?

Mamy w tej historii pięciu bohaterów, młodych chłopaków, którzy postanowili wyruszyć w wielką podróż. Mimo niskiego budżetu, jaki mogą przeznaczyć na tą wyprawę, się nie zniechęcają i kupują stary, poniszczony bus. Bus ten będzie, można powiedzieć, ich domem przez długie dni. Tak więc spakowani, gotowi na wyprawę i żądni przygód wyruszają, a tym co ich napędza jest nic innego jak zwykły ludzki upór. No i oczywiście odwaga, bo bez niej mało kto by się odważył na taki krok.

Nie będę streszczała fabuły, bo powstałaby z tego druga książka. Tak wiele się w niej dzieje, że nie wiedziałabym nawet od czego zacząć. Przygotowań, które już same w sobie były emocjonujące, czy może wyprawy pełnej spięć. Bo w końcu nie oszukujmy się. Kto by wytrzymał w swoim towarzystwie 24 godziny na dobę nawet tydzień? Mi trudno spędzić ze znajomymi z klasy kilka godzin, a co dopiero..! Jadnak chcieć to móc, więc jak się ma możliwość (a nawet nie tylko wtedy) warto próbować.

Mogę powiedzieć, że ta książka miała na mnie pozytywny wpływ. Najlepsze określenie na stan, w jakim się znalazłam, to prawdopodobnie ZMOTYWOWANA. Taka się czuję i już wiem, że teraz, gdy już zakończę naukę w liceum i nadejdą najdłuższe wakacje w moim życiu spróbuję.. A pierwsza do odstrzału jest Holandia, gdzie spędzę ze swoją ekipą całe dwa miesiące.. A podczas gdy oni wrócą we wrześniu do szkoły, ja znowu wyruszę.. Być może do Danii, nawet jeśli będzie to kilka dni, nie zamierzam rezygnować. Jeśli masz podobne plany, ale brak Ci motywacji, przeczytaj tą książkę, a uwierzysz, że marzenia można spełnić przy jedynie odrobinie wysiłku.

No ewentualnie jeśli planujesz gdzieś wyjechać, a nie masz towarzystwa, to daj mi znać. Z przyjemnością się wproszę na każdą wyprawę! :D

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/busem-przez-swiat-wyprawa-pierwsza.html

Od dzieciństwa uwielbiałam podróże. Co prawda w wieku przedszkolnym nie mogłam zaszaleć, jednak w owym czasie wyprawa na drugą stronę ulicy i zwiedzenie zupełnie obcego osiedla było czymś. Pamiętam, gdy po raz pierwszy mama zabrała mnie ze sobą, by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/dotyk-julii-tehereh-mafi.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/dotyk-julii-tehereh-mafi.html

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/dotyk-jus-accardo.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/dotyk-jus-accardo.html

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/rywalki-kiera-cass.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/rywalki-kiera-cass.html

Pokaż mimo to

Okładka książki Anatomia kłamstwa Susan Carnicero, Michael Floyd, Philip Houston, Don Tennant
Ocena 6,8
Anatomia kłamstwa Susan Carnicero, Mi...

Na półkach: ,

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/anatomia-kamstwa-philip-houston-don.html

Anatomia Kłamstwa to książka, którą przygotowali dla nas byli agenci CIA. Nie byłam pewna, czego się po niej spodziewać, więc moje oczekiwania nie były wysokie, jednak również nie spodziewałam się, żeby był to totalny gniot, bo w końcu się zdobyłam by ją przeczytać. Tak więc moje podejście mogłabym określić jako neutralne, a jak się sprawdził mój przypadkowy wybór tej pozycji? Jedno jest pewne - trudno mi jednoznacznie określić swoje stanowisko.
Koncepcja modelu polega na tym, że - w momencie, gdy przesłuchana osoba wychodzi po zakończeniu rozmowy - ty masz to, czego chciałeś, a ona czuje się dobrze, ponieważ nie postrzega cię jako przeciwnika. Po prostu pomogłeś jej zrobić coś dobrego, a ona jednocześnie zachowała swoją godność.
Zacznę od początku, czyli momentu, w którym otrzymałam przesyłkę. Przyszła akurat do mnie przyjaciółka, pod pretekstem oddania linijki, która i tak okazała się nie należeć do mnie. W każdym razie, podczas rozmowy odebrałam telefon, ze Szlachetnej Paczki, więc musiałam przy użyciu drugiego przekazywać informacje między rodziną a darczyńcą. Jakby tego było mało, usłyszałam charakterystyczny pisk czajnika oraz sekundę później dzwonek od drzwi. Nie trudno się domyślić, że widok musiał być komiczny, jeśli dorzucić do tego próbę podpisania odbioru przesyłki, przytrzymywania telefonów głową, rozmową z czterema osobami na raz oraz stania na jednej nodze, bo mój mały pupil uwielbia witać każdego, kto tylko odważy się podejść do naszych drzwi. W końcu udało się wrócić do koleżanki, która zwijała się ze śmiechu na łóżku. Otworzyłam paczkę a tam zobaczyłam dwie książki, po Anatomię sięgnęła Agnieszka, która od razu zaczęła czytać opis, a po krótkiej przerwie się odezwała czytając jedno z zamieszczonych tam zdań: (...)Wyeliminować fałszywych przyjaciół?... Martyna, wyrzuć tą książkę! Chwilę później próbowała ją gdzieś schować, czym i mnie nieźle rozbawiła. Takim oto sposobem jakoś polubiłam tą pozycję, mimo tego, iż nawet nie zaczęłam jej czytać.. Ale przejdźmy teraz do treści właściwej.
Powtórzenie nie przemienia kłamstwa w prawdę.
Po przeczytaniu tej książki mam mieszane uczucia. Nie mogę powiedzieć by przeważała liczba minusów czy plusów. Największym minusem jest jednak fakt, iż niektóre przykłady okazały się niejasne, niezrozumiałe, przez co jedynie się irytowałam. Również zaczynanie danego tematu, by po chwili stwierdzić, że w tym rozdziale nie jest mowa akurat o tym, więc powiemy o nim w piątym, dziesiątym czy piętnastym. Rozumiem również, że autorzy nie mogli zdradzać imion w poszczególnych przykładach, ale mogli od razu zastąpić je innymi, a nie za każdym razem stosować tą samą formułkę: Nazwijmy go przykładowo XYZ. To są trzy główne minusy, które mi się rzuciły w oczy, nie są one odstraszające, ale momentami mogą irytować. Cieszę się jedynie, że nie znalazła się wśród nich nudna treść.
Phil przypomina sobie, że każdą sesję szkoleniową kończył następującym zdaniem: „Jeśli przypadkiem ktoś z was pracuje dla złych gości, niech będzie pewny, że zostanie złapany”. Do dziś Phil zastanawia się, co działo się w głowie Nicholsona, gdy słyszał te słowa.
Książka sama w sobie jest ciekawa i nie mam nic do zarzucenia jeśli chodzi o oprawę graficzną. Okładka cieszy oko, a sam poradnik nie dłuży się. Co prawda większość jest zapełniona tekstem ciągłbym, jednak nie brakuje tu dialogów oraz dodatkowych pomocniczych ramek, podpowiedzi. Na końcu znajduje się około 50 stron dodatków, objaśnień itp., które pozwolą nam lepiej zrozumieć treść oraz wszystkie niezrozumiałe pojęcia. Dodatkowo są tam proponowane pytania dotyczące różnych kwestii (od zatrudnienia opiekunki, poprzez zażywanie narkotyków po niewierność czy kradzież) oraz przykładowa analiza opisowa.
Ludzie nie wierzą w kłamstwa, że muszą, ale dlatego, że chcą w nie wierzyć.
Mogę stwierdzić, że książka w przystępny sposób wyjaśnia nam na czym polega kłamstwo, a czy będę potrafiła zastosować się do wyczytanych rad w życiu codziennym dowiem się z biegiem czasu. Jednak uważam, że książka ta nie należy do tych, które powinno się czytać, chcąc się odprężyć przy czymś lekkostrawnym, a grupą docelową, której polecam są miłośnicy kryminałów lub filmów dotyczących SCI czy CIA. Ja po raz pierwszy sięgnęłam po coś w tym stylu i mimo wszelkich niejasności nie żałuję.

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/anatomia-kamstwa-philip-houston-don.html

Anatomia Kłamstwa to książka, którą przygotowali dla nas byli agenci CIA. Nie byłam pewna, czego się po niej spodziewać, więc moje oczekiwania nie były wysokie, jednak również nie spodziewałam się, żeby był to totalny gniot, bo w końcu się zdobyłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/piesn-kwarkostwora-jasper-fforde_22.html

Jakiś czas temu napisałam recenzję Ostatniego Smokobójcy (tutaj), którym byłam zachwycona, dlatego też postanowiłam przeczytać drugi tom Kronik Jennifer Strange, a moimi wrażeniami się podzielić z Wami. Pierwszy plus da się zauważyć już na wstępie, gdyż podobnie jak w poprzedniej części ma on w sobie jakąś moc, dzięki której pragniemy się zagłębić w lekturę. Szczególnie, że czytamy pół strony o wielkiej mocy magii, po czym jedno zdanie, mówiące, że może kiedyś tak było, ale nie teraz, sprawia, że zastanawiamy się, co poszło nie tak. Takim oto sposobem i ja dosłownie wsiąkłam w tą książkę, a czy zaspokoiła ona mój apetyt dowiecie się za chwilę.
(...) magia powinna być narzędziem w walce o sprawiedliwość społeczną i powinna służyć czynieniu dobra.
W tym tomie Jennifer musi zmierzyć się z królem, który nie kryje swojej niechęci do niej i sprzymierza się z szefem konkurencyjnej firmy - Blinxem. Jednak nie ma zamiaru stać bezczynnie i patrzeć jak magia zamienia się jedynie w źródło zysków chciwego maga. Może ona służyć jako przykład dla wielu. Mam wrażenie, że jej odwaga, zaradność i dojrzałość są coraz rzadziej spotykanymi cechami na kartach powieści, a z samej książki możemy wynieść wiele. Uważny czytelnik zauważy nawiązanie do współczesnego świata i bynajmniej nie służy ono pochwaleniu ludzi, a raczej próbie uświadomienia nam naszych słabości, złych stron.
Zadzwoń pod 999 i krzyknij w panice: KWARKOSTWÓR!
Jak sam tytuł sugeruje, powinniśmy mieć tu do czynienia z Kwarkostworami. Miałam nadzieję, że będą oni tutaj na każdej stronie, ale chociaż dowiedziałam się o nich sporo ciekawych informacji, pojawiają się strasznie późno. Mamy wrażenie, że jeden z nich zjawia się wszędzie tam, gdzie Jennifer, jednak można go nazwać jedynie bohaterem drugo- albo nawet trzecioplanowym. Może i lepiej, bo mogłabym w końcu mieć dość, ale czy wpłynęło to jakoś na jakość książki i w jakim stopniu powinniście ocenić sami.
-Czy mogłabyś dorzucić mojego syna do listy rezerwowych? Proszę...
-Nie.
-Ma przeszło dwa hektary oraz dobrą pracę na wysypisku. I wszystkie zęby zdrowe.
-Kuszące - odpowiedziałam - ale jednak nie.
Jest to zabawna powieść, w której pełno doprowadzających do wybuchów śmiechu akcji oraz dialogów. Na nudę nie da się narzekać, a sam styl nie wymaga znajomości ciężkich słów. A nawet jeśli to trudniejsze pojęcia są wyjaśnione w przypisach na dnie strony, więc wszystko powinno być jasne. Muszę wspomnieć również o okładce, która bije swoją poprzedniczkę na głowę tworząc efekt 3D oraz ilustracjach zawartych między stronami, które ubarwiały mi czytanie. Polecam ten tom każdemu, nawet jeśli nie zapoznał się z pierwszą częścią. Znajomość jej nie jest tutaj obowiązkowa, ponieważ najważniejsze wydarzenia zostały streszczone na wstępie, a sama treść książki nie nawiązuje do poprzedniej przygody nastolatki. Mam nadzieję, że z twórczością autora jeszcze nie raz się spotkam i gorąco Was zachęcam do zapoznania się z Jennifer i jej magiczną ekipą!

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/piesn-kwarkostwora-jasper-fforde_22.html

Jakiś czas temu napisałam recenzję Ostatniego Smokobójcy (tutaj), którym byłam zachwycona, dlatego też postanowiłam przeczytać drugi tom Kronik Jennifer Strange, a moimi wrażeniami się podzielić z Wami. Pierwszy plus da się zauważyć już na wstępie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/republika-piratow-colin-woodard.html

Czasami miewam takie dni, a raczej późne wieczory, podczas których leżę i myślę. Niekiedy o przyszłości, a częściej o tym co było kiedyś. O dzieciństwie pełnym śmiechu rozbrzmiewającego w naszym niewielkim mieszkanku, albo jak kto woli całym piętrze, gdyż dnie spędzałam z jedynie kilka miesięcy starszym ode mnie sąsiadem z naprzeciwka i jego młodszą siostrą, z którą dzielą nas 3 albo 2 lata. Nie przeszkadzało to nam podczas zabawy, jednak gdy przychodziło co do czego, to lubiąca lalki dziewczynka nie chciała się do nas przyłączyć podczas zabawy w wampiry czy piratów, nie wspominając już o oglądaniu filmów o morskich podróżach. Nie wychowywaliśmy się bowiem na Kubusiu Puchatku czy Myszce Miki, a właśnie na Piratach z Karaibów. I właśnie dlatego tak się ucieszyłam, mogąc przeczytać książkę Colina Woodarda. Oczekiwałam przygód iście w stylu Jacka Sparrowa, no może ewentualnie z odrobinką Kapitana haka.
(...)Oni okradają biednych pod osłoną prawa… a my łupimy bogatych, za oręż mając jedynie naszą odwagę.
Pierwsze wrażenie.. sama nie wiem co powiedzieć, gdyż moje odczucia mieszane. Wyciągając książkę z pudełka dostarczonego mi przez kuriera, na pewno nie spodziewałam się takiego pięknego, zapakowanego szczelnie w folię wydania. Na pewno widzieliście chociażby na Youtube amerykańskie wydania książek, twarda okładka, obwoluta. Dokładnie coś takiego otrzymałam. Czarna obwoluta ze złotym napisem, którą możecie zobaczyć wyżej, na pewno nie należy do tych matowych, więc obawiałam się, że przy dotykaniu pozostawię na niej mnóstwo śladów. Całe szczęście jest odporna, więc nie muszę się powstrzymywać i pilnować podczas czytania. Jednak to nie ona najbardziej mi się spodobała. Była to, znowu powtórzę to słowo, amerykańska okładka. Po prostu zwykła, czarna, z wielką białą czaszką na środku. Cudo!

Teraz druga strona medalu.. Jak to ja, postanowiłam przekartkować kilka stron i ilość tekstu trochę (bardzo trochę) mnie przeraził. Książka ma niecałe 400 stron, a dialogów wcale. Oczekiwałam raczej powieści, pełnej rozmów, więc troszkę się przestraszyłam takiej ilości czystego tekstu. Jak się mogłam przekonać bywało to momentami nużące, ale lekturę urozmaicały mi przeróżne wstawki, (z których słynie w mojej biblioteczce wydawnictwo SQN). Nie dość, że na odwrocie okładki mamy na mapie przedstawionych głównych bohaterów, to między stronami powieści znajdujemy m. in. graficzne ukazanie statków oraz map, spis cen za różne produkty i zarobki ludzi pełniących poszczególne funkcje na początku XVIIIw.
Cieszą się opinią romantycznych łajdaków, budzących grozę śmiałków, którzy odważyli się obrać ścieżkę biegnącą poza zasięgiem prawa i władz, wyzwolonych z okowów żmudnej codziennej pracy; nieustraszonych, którym udało się zerwać więzy jakimi pętało ich społeczeństwo, i wyruszyć na poszukiwanie bogactw, uciech oraz przygód (…)
Nie spotkałam się wcześniej z książką o podobnej tematyce, więc nie mam żadnego punktu odniesienia, nie mogę do niczego przyrównać. Z samego prologu już dowiadujemy się sporo o samym zamyśle książki i faktach związanych z dawnym piractwem. Kto by pomyślał, że piraci nie są jedynie bandytami, którym w głowie kradzieże, gwałty i znęcanie się nad słabszymi. Mało tego, sam fakt, że mogli okazać się bardziej uczciwi od niejednego z tytułem szlacheckim, mocno mnie zaskoczył. To, że utworzyli swojego rodzaju własną kulturę, która nie zwracała uwagi na poglądy, czy pochodzenie, gdzie Francuzi łączyli siły ze znienawidzonymi Anglikami, ze względu właśnie na piractwo, w którym nie są ważne podziały.

Książka ta uświadomiła mi, jak niewiele wiem o piratach. Mówię tu o prawdziwej ich historii, złotej erze z lat 1715-1725, opartej na prawdziwych faktach, a nie wyssanych z palca opowieści, którą w końcu poznałam dzięki autorowi Republiki Piratów. Jako dziewczynka, która od dziecka oglądała wszystkie filmy na ich temat, często się przebierała w stare ubrania, byle tylko wyglądać jak Jack Sparrow i budowała własny statek na środku pokoju, jest mi wstyd, że mimo mojej fascynacji, dopiero teraz zaczęłam drążyć temat. Co prawda, akcja momentami ślimaczyła się niemiłosiernie (o czym wspomniałam wcześniej), czułam się przytłoczona wieloma informacjami zawartymi na jednej stronie, zdarzało mi się odłożyć książkę i sięgnąć po coś innego, lekkiego. Nie jest to powieść, którą przeczytamy w dwa dni. Spróbować można, jednak nie gwarantuję, że po takiej próbie cokolwiek zrozumiecie. Ja, by całkowicie skupić się na tekście, często czytałam grubo po północy, gdy nie przeszkadzały mi dźwięki grającego telewizora zza ściany czy jeżdżące na drodze samochody. Najlepiej zabrać się za tą pozycję, gdy mamy kilka wolnych dni, możemy sobie pozwolić na chwilę relaksu w towarzystwie sławnych piratów (o których oczywiście wcześniej też nie wiedziałam..!)

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/republika-piratow-colin-woodard.html

Czasami miewam takie dni, a raczej późne wieczory, podczas których leżę i myślę. Niekiedy o przyszłości, a częściej o tym co było kiedyś. O dzieciństwie pełnym śmiechu rozbrzmiewającego w naszym niewielkim mieszkanku, albo jak kto woli całym piętrze, gdyż dnie spędzałam z jedynie kilka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja pochodzi z bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/recepta-na-miosc-paula-roc.html

Zazwyczaj nie sięgam po książki, które nie zachwycają mnie swoją okładką, tytułem, czy opisem. Zdecydowanie od tematyki miłosnej wolę fantastykę, co chyba da się zauważyć. Ale akurat wybierając tą książkę stwierdziłam, że może być idealną odskocznią. Co prawda nie miałam jeszcze do czynienia z lekarzami na kartach jakiejkolwiek powieści, lecz tamtych na wielkim ekranie ubóstwiam od dobrych paru lat. Moim ulubieńcem zawsze był Dr. House, ale seriale typu Chirurdzy czy Ostry Dyżur również przypadły mi do gustu. Zastanawiałam się więc, jak to będzie zmierzyć się z nimi w formie książkowej, czy również zyskają moją sympatię i w jakim stopniu ich życie mnie zafascynuje.
Czuła się przy nim jak liść, który tylko czeka na lekki powiew wiatru, by opaść z drzewa. Uwielbiała to uczucie.
Jak już wspomniałam sama okładka mnie nie porwała, ot zwykła kobieta we wdzianku lekarki. Jeszcze dorzucając do tego tytuł i oczywiście sam opis od razu stanęła mi przed oczami wizja typowego romansidła, jakie kiedyś dorzucano do gazety za 10 zł. No ale czym byłaby książka bez jakiegoś wątku miłosnego? W tych czasach prawdopodobnie nie ma powieści bez sercowych rozterek, jednak uwierzcie mi, że powieść Pauli Roc bije je wszystkie na głowę. Nie miałam nawet pojęcia, że tyle wątków podobnego typu można ukazać przy wykorzystaniu zaledwie kilku głównych bohaterów. I na pewno nie zabiera to przyjemności czytania, a powiedziałabym nawet, że nadaje uroku powieści.
Wiedziała, że pomimo wszystkich swoich wysiłków nie zdoła poczuć tego co ona; nigdy nie zrozumie poczucia nieważkości, unoszenia się w ciemnej, wszechobecnej pustce.
No ale nie jest to książka głównie o miłości. W końcu nie o tym miałam tutaj mówić. Jest to powieść obyczajowa ukazująca życie lekarzy, pielęgniarek oraz ogólnie całej kadry szpitalnej w barcelońskim szpitalu. Każda osoba posiada tu własny bagaż doświadczeń, a historie ich życia poznajemy dopiero z biegiem czasu. Autorka stopniowo buduje grunt pod kolejne szokujące informacje. To powieść, która ukazuje nam różne typy osób. Człowieka, który boi się przeciwstawić innym i walczyć o marzenia. Rodzica, który na siłę próbuje ułożyć życie swojego dziecka. Marzycieli i ludzi twardo stąpających po ziemi. Rodziny na pozór idealne, w których miłość zeszła na boczny plan, zastąpiona problemami poszczególnych jej członków. Tajemnice, które często wychodzą na jaw dopiero poprzez tragedię. I wiele, wiele innych..
Tamtego dnia wyznał jej, że jest to jego pasja i przygotowuje projekt stanowiący przepustkę do profesjonalnej szkoły fotografii (...) Wszystko to trzymał w tajemnicy i za nic w świecie nie chciał, by dowiedział się o tym jego ojciec.
Cieszę się, że autorka nie zawala nas medycznymi pojęciami, których jako osoba nieobeznana za nic bym nie zrozumiała. Tym samym język powieści jest lekki, a ja sama przekonałam się, że można ją przeczytać w niecałe cztery godziny. Mogę również śmiało stwierdzić, że Katarzyna Bujakiewicz miała rację, twierdząc, iż perypetie młodych lekarzy mają niesamowitą moc przyciągania, ale nie sądziłam, że i mnie aż tak wciągną. I mimo wszystko zakończenie, które wydawać by się mogło nie jest jakieś straszne, pozbawione było takiego idealnego happy endu. Autorka postanowiła nie przesładzać, a czy powieść dobrze na ty wyszła musicie ocenić sami.
Miałaś kiedyś wrażenie, że nagle zatrzymuje się czas?
Książkę mogę polecić każdemu wielbicielowi wspomnianych we wstępie serialów, ale nie tylko. Każda kobieta, niezależnie od wieku powinna się odnaleźć w tym świecie, pełnym tajemnic oraz zagadek przeszłości czy po prostu problemów życia codziennego. Ale nie myślcie, że jest ona nasączona jedynie negatywnymi emocjami. Już pierwsze strony mogą Was rozbawić. Bo kto by się nie uśmiechnął, wyobrażając sobie upadek dziewczyny wychodzącej z pociągu, której walizka chwilę później się rozpada, a nieznajomy chłopak kradnie najgorsze majtki, twierdząc, że da je babci w prezencie? Mam nadzieję, że już samo to przekona przynajmniej jedną osobę do sięgnięcia po tą pozycję ;)

Recenzja pochodzi z bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/recepta-na-miosc-paula-roc.html

Zazwyczaj nie sięgam po książki, które nie zachwycają mnie swoją okładką, tytułem, czy opisem. Zdecydowanie od tematyki miłosnej wolę fantastykę, co chyba da się zauważyć. Ale akurat wybierając tą książkę stwierdziłam, że może być idealną odskocznią. Co prawda nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/11/chopcy-bangarang-jakub-cwiek.html

Tu już druga część przygód Zagubionych Chłopców i ich Mamy - Dzwoneczka. Tym razem rozdzielają się oni w pierwszym opowiadaniu, bowiem Dzwoneczek musi wyjechać do Warszawy, by załatwić sprawy kredytowe związane z lunaparkiem i spotkać się przy okazji z byłym Chłopcem - Paragonem, który zdążył już się ustatkować, ożenić, założyć rodzinę. Jej ekipa zaś zostaje wówczas w swoim lunaparku i organizuje zjazd - już samo to powinno nam dać do myślenia.. oj będzie się działo. Wyobraźcie sobie tylko tych motocyklistów, zjeżdżających ze wszystkich stron, na spotkanie pełnie świetnej zabawy, seksu, rozrób i śmierci. I jeśli jesteście ludźmi z tej samej kategorii co i ja, uważający, że każda kontynuacja jest gorsza od pierwszej części to tylko sięgnijcie po tą serię!
Pisarze jak wróżki, jak Pan, jak inne mitologiczne bóstwa, karmią się wiarą i robią z nią fajne rzeczy.
Już na samym wstępie dowiadujemy się, jak autor bawi się słowami, mimo znajomości świata motocyklowego specjalnie zmienia niektóre fakty Bo nie mówi się Zjazd tylko Zlot? Bo kobieta nie może być przywódcą gangu? Przecież co jak co, ale chyba wszyscy zebrani wiedzą, czym się różni jeżdżenie od latania, a Mamy słucha się każdy. Tak więc troszkę wiary w Pana Jakuba drogie dzieci, bo jeszcze może Was zaskoczyć! A mnie to już w zupełności. I oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Po prostu się starzejesz, bracie - stwierdził. - Kryzys wieku średniego zmiękczył ci rurę.
Sięgając po tą książkę byłam pewna obaw. Co jeśli okaże się gorsza? A jeśli Jakub Ćwiek straci w moich oczach po tym, jak nazwałam go jednym z mojej świętej trójcy polskich autorów? Dlatego też ta recenzja ukazuje się dzisiaj, a nie na przykład tydzień temu. No ale w końcu przeczytałam, co zajęło mi kilka godzin i przyznam, że się nie zawiodłam. Co prawda sama akcja w porównaniu z poprzedniczką znacznie zwolniła, ale nie odebrało to uroku całości. Już w poprzedniej części mogliśmy zauważyć dorosłość, próbującą sięgnąć po naszych głównych bohaterów. I nawet jeśli wcześniej mogliśmy ją zignorować, jak też robili podopieczni Dzwoneczka, tak w tej jest ona bardziej wyeksponowana i próbuje wkraść się w serca niektórych z nich. A gdy tak się stanie to co? Na to pytanie zna odpowiedź jedynie Jakub Ćwiek.
W końcu proszek czy wesołek przestaną działać, pomyślał. A wtedy dorosną.
Szybko i boleśnie.
W tej odsłonie w końcu poznajemy przeszłość Chłopców, urywki wspomnień związanych z Piotrusiem i przyczynę ich nienawiści do Pana. To, w jaki sposób jest on tutaj przedstawiony, nijak się ma do znanej nam z dzieciństwa bajki. Dodatkowo, co było bardzo miłym zaskoczeniem, całe jedno opowiadanie jest poświęcone Panu Properowi i jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak koty widzą świat, to jest to idealna okazja by poznać zakamarki ich umysłów. Jak się bowiem okazuje, te czworonożne stworzenia czasem mają więcej oleju w głowie niż niejeden człowiek.
-Chcesz powiedzieć,że masz tak ubogi słownik, że nie umiesz się wyrazić? - zapytał.
-Mój słownik jest na tyle opasły, że jakbym ci nim pierdolnął...
Całość prezentuje się powalająco, okładki wszystkich części mają coś w sobie. Kartki nie są zbyt cienkie, przez co nie obawiałam się, że przy przewracaniu strony ją porwę. Czcionka nie męczy oczu, chociaż przyznam szczerze, że wstawki w formie rysunków bardziej podobały mi się w pierwszej części (nie licząc przedstawienia Milczka na końcu). Jednak mimo to - rewelacja! Jeżeli druga część jest lepsza od pierwszej, to ja już się nie mogę doczekać kolejnej.. Oczekuję czegoś fenomenalnego, bo poprzeczka jaką postawił sobie autor jest dosyć wysoka. Nie jest to książka dla dzieci, ale jeżeli skończyłeś już te osiemnaście lat i jeszcze nie czytałeś Chłopców, to najwyższy czas to zmienić! ;)

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/11/chopcy-bangarang-jakub-cwiek.html

Tu już druga część przygód Zagubionych Chłopców i ich Mamy - Dzwoneczka. Tym razem rozdzielają się oni w pierwszym opowiadaniu, bowiem Dzwoneczek musi wyjechać do Warszawy, by załatwić sprawy kredytowe związane z lunaparkiem i spotkać się przy okazji z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/09/tytu-dotyk-ciemnosci-cienie-tytu.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/09/tytu-dotyk-ciemnosci-cienie-tytu.html

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/02/pomiedzy-swiatami-jessica-warman.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/02/pomiedzy-swiatami-jessica-warman.html

Pokaż mimo to

Okładka książki Rogi Joe Hill
Ocena 6,8
Rogi Joe Hill

Na półkach:

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/03/tytu-rogi-tytu-oryginau-horns-autor-joe.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/03/tytu-rogi-tytu-oryginau-horns-autor-joe.html

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/08/zaczekaj-na-mnie-j-lynn.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/08/zaczekaj-na-mnie-j-lynn.html

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiem, dlaczego ojciec mówił, że Nieustraszeni to banda wariatów. Nie mógł, nie potrafił zrozumieć tego rodzaju koleżeństwa, które powstaje tylko wtedy, gdy ludzie razem ryzykują życie.
W tej powieści mamy do czynienia ze społeczeństwem, które pewnie nie jednej osobie skojarzyło się z Igrzyskami śmierci. Jest to bowiem społeczeństwo, które powstało na gruzach Chicago i jest podzielone na poszczególne frakcje: Altruizm, Erudycja, Prawość, Serdeczność oraz Nieustraszoność. Jak można się domyślić, każda z tych frakcji ma indywidualne cechy; jedni są szczerzy, drudzy odważni, z kolei jeszcze inni bezinteresowni. W takim świecie poznajemy Beatrice - dziewczynę z altruizmu, która wkrótce musi stanąć przed wielkim wyborem. Jak się okazuje bowiem z testów, które mają za zadanie określić, jaką konkretny człowiek ma osobowość, do której frakcji najbardziej pasuje, Beatrice nie ma jednego, wybranego zestawu cech. Co za tym idzie, okazuje się niezgodną, czyli osobą podzielającą dość zróżnicowaną osobowość. A co gorsze, właśnie tacy ludzie jak ona stanowią realne zagrożenie dla systemu i dziewczyna w obawie o swoje życie jest zmuszona ukrywać wyniki. Być może właśnie one pomogły jej podjąć decyzję o wstąpieniu w szeregi Nieustraszonych, gdzie przybiera imię Tris i poznaje nowych ludzi oraz jednego z instruktorów - Cztery.. Jednak nic nie wygląda tak jak sobie wyobrażała. Jest zmuszona wziąć udział w brutalnym szkoleniu oraz zmierzyć się ze swoimi największymi, najbardziej skrywanymi lękami. Czy poradzi sobie z zadaniem? Jakie zagrożenia na nią czyhają w nowym świecie? Czy wykaże się nieustraszonością, czy może skończy jako Bezfrakcyjna?
Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować.
Pierwszy plus jaki dostrzegłam w tej książce to miejsce, w którym się rozgrywa akcja. Może to się wydawać dziwne, bo co jest nadzwyczajnego w mieście, jakim jest Chicago? A no jest wiele, przynajmniej dla mnie, gdyż miałam okazję jakiś czas temu zwiedzić kawałek malowniczych Stanów i poznać przynajmniej część tego miasta, które, przyznam bez bicia, stało się moim wielkim marzeniem i celem na przyszłość. Czytając tą książkę, miałam nieodparte wrażenie, że razem z bohaterami wędruję między uliczkami, w umyśle odtwarzałam poznany przeze mnie obraz i porównywałam go z książkową wizją. Wyobrażałam sobie zniszczone budynki oraz uwięzionych w takich realiach ludzi, których miałam okazję poznać podczas mojego krótkiego, ale jakże fascynującego pobytu! Tak więc moja bujna wyobraźnia urozmaicała mi tą lekturę.
Nie poddam się, niech ten ktoś, kto patrzy na mnie przez kamerę, widzi, że jestem odważna. Ale czasem to nie podjęcie walki świadczy o odwadze, ale stawienie czoła nieuchronnej śmierci.
Szczerze powiedziawszy, gdy dowiedziałam się, że jest to debiut autorki byłam w ogromnym szoku, gdyż książka wywarła na mnie wielkie wrażenie. Mimo, że pomysł z podziałem społeczeństwa nie jest czymś nowym i mieliśmy już z tym styczność, Veronica Roth potrafiła stworzyć coś, na co nie spojrzałam przez pryzmat innych powieści. Sprawiła, że pokochałam głównych bohaterów, nie zanudziłam się na śmierć przy opisach, a nawet dialogi nie raz mnie rozbawiały lub powodowały wielkie podekscytowanie. To książka, która towarzyszyła mi przez kilka dni, a uwierzcie, że trudno mi było odłożyć ją przed snem na półkę. Każdy miłośnik książek rozumie ból związany z najczęściej wymawianymi słowami: Jeszcze tylko jedna strona. I oczywiście nie kończy się tylko na jednej stronie. Z taką właśnie pozycją mamy tutaj do czynienia, wciąga od pierwszych stron, całkowicie pochłania czytelnika.
Frakcja ponad krwią
Książkę polecam każdej nastolatce, chociaż myślę że i nieco starsze kobiety mogłyby się rozkochać w tej historii. Trudne wybory, walka, miłość, odwaga.. Ja znalazłam w tej powieści wszystko, czego tylko mogłam się spodziewać i na pewno sięgnę po kolejny tom.
Teraz Twoja kolej, by wkroczyć w ten świat!;)

Wiem, dlaczego ojciec mówił, że Nieustraszeni to banda wariatów. Nie mógł, nie potrafił zrozumieć tego rodzaju koleżeństwa, które powstaje tylko wtedy, gdy ludzie razem ryzykują życie.
W tej powieści mamy do czynienia ze społeczeństwem, które pewnie nie jednej osobie skojarzyło się z Igrzyskami śmierci. Jest to bowiem społeczeństwo, które powstało na gruzach Chicago i jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/11/ostatni-smokobojca-jasper-fforde.html

Może to się wydawać dziwne, ale mimo mojego zamiłowania do książek fantasy, magii, czarów i przeróżnych stworzeń, nigdy nie przeczytałam żadnej książki o smokach. No może miałam przyjemność poznać kilka książek, w których się przelotnie pojawiały, ale nie były to lektury dotyczące głównie ich. Może właśnie dlatego sięgnęłam po Ostatniego Smokobójcę. Już sam tytuł mnie zaciekawił, a przeczytanie pierwszej strony tylko utwierdziło w przekonaniu, że muszę zdobyć tą książkę!
Niegdyś byłam sławna. Moja twarz widniała na koszulkach, przypinkach, pamiątkowych kubkach i plakatach, gościłam na pierwszych stronach gazet i w telewizji, a nawet zaproszono mnie do Yogi Baird Show. „Małż Codzienny” nazwał mnie „najbardziej wpływową nastolatką”, a „Mięczak Niedzielny” określił „kobietą roku”. Dwoje ludzi próbowało mnie zabić, grożono mi więzieniem, dostałam szesnaście propozycji małżeństwa, zostałam wyjęta spod prawa przez króla Snodda. To wszystko i jeszcze więcej stało się w zaledwie kilka dni.
Nazywam się Jennifer Strange.
Właśnie takimi słowami zaczyna się powieść pełna humoru, wartkiej akcji i niezwykłych przygód. Jennifer Strange jest szesnastoletnią znajdą. No prawie szesnastoletnią, gdyż brakuje jej jeszcze dwóch tygodni do urodzin. Powiecie, że jest młoda, jednak po zniknięciu jej opiekuna, a zarazem szefa Pana Zambiniego, przejęła ona bardzo odpowiedzialną funkcję menadżera w firmie Kazam, zajmującej się czarodziejami. Jednak we współczesnych czasach magia jest tańsza od środka do przepychania rur, więc nie służy ona do wielkich czynów, a w razie użycia jakiegokolwiek czaru wymagającego większego nakładu mocy magicznej należy wypełnić stosowne formularze, gdyż z powodu lekkiego niedopatrzenia w papierach można narazić się na ogromne niebezpieczeństwo w postaci śmierci na stosie. Jednak, niegdyś szanowani, podopieczni nastoletniej Jennifer aktualnie zajmują się głównie przewożeniem organów i rozwożeniem pizzy na latających dywanach oraz przepychaniem rur i wymianą instalacji elektrycznej za pomocą lewitacji.
Bycie jasnowidzem to beczka śmiechu. Zawsze dostawało się po głowie za nie dość precyzyjne przepowiednie, a zanim rozszyfrowało się skomplikowaną wizję, ktoś dawno już wyzionął ducha.

Jennifer pełni w tym wszystkim rolę sekretarki, księgowej, opiekunki, szofera i wiele, wiele innych. Do tego przyszło jej opiekować się Krewetką Tygrysią - kolejnym znajdą, który przejmie jej funkcje po skończeniu osiemnastego roku życia. Niestety, wystarczyła jedna wizja, by cały świat stanął na głowie. Wizja śmierci ostatniego smoka. W najbliższą niedzielę, Równo w południe. W momencie, gdy tylko ludzie dowiadują się o tym, zaczyna się wrzawa. Każdy chce zdobyć chociaż skrawek Smoczych Ziem, które zajmuje obecnie bestia. Dlatego też rozbijają namioty na skraju i wyczekują. Zachłanność niektórych nawet doprowadza do śmierci, ale co tam, kto by się przejmował jednym człowiekiem, gdy za kilka dni może zostać milionerem? Tak się składa, że Jennifer postanawia dowiedzieć się więcej na temat przepowiedni i dowiaduje się, że jest Ostatnim Smokobójcą. Jak potoczą się losy dziewczyny, która dowiaduje się, że jest przyczyną śmierci tak szlachetnej istoty jak smok, podczas gdy planowała uratować stworzenie?

Przyznam szczerze, że niesamowicie zaskoczył mnie przedstawiony w powieści świat. Połączenie starożytności ze współczesnością, gdzie postać króla i rycerzy łączy się z telefonami komórkowymi, samochodami i mediami, a także fantastycznego z realnym, w którym smoki i czarodzieje występują wspólnie z przykładowym przepychaniem rur i użeraniem się z urzędnikami. Daje nam to taki miszmasz, jednak tworzy dzięki temu indywidualny charakter książki. Powinnam podziękować autorowi również za niewyidealizowane przedstawienie postaci głównej bohaterki. Ostatnio zauważyłam, że właśnie takie przedstawianie samych pozytywów niezwykle mnie irytuje. W przypadku tej powieści od początku polubiłam każdą występującą osóbkę. Nie mówię tu tylko o ludziach i czarodziejach, bo sama postać Kwarkostwora mnie urzekła. Bo jak tu nie kochać pupila, który jest skrzyżowaniem psa z dinozaurem, o zębach tak ostrych, że jedzenie w puszkach zjada wraz z metalowym opakowaniem?
Kwark jest Kwarkostworem. Składają się one w dziewięciu dziesiątych z welociraptora i miksera kuchennego, natomiast w jednej dziesiątej z labradora.
Powieść tą, chociaż skierowana jest do młodszych czytelników, polecam każdej przepracowanej osobie, która pragnie się zrelaksować przy książce pełnej dobrego humoru, sarkazmu, wartkiej akcji oraz oczywiście magii. Ja zdecydowanie mam w planach przeczytanie kolejnego tomu i szczerze się dziwię, czemu wcześniej nie słyszałam o tej pozycji. No i jeszcze ilustracje, występujące na kartach powieści, aż się proszą o dodatkową uwagę!

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/11/ostatni-smokobojca-jasper-fforde.html

Może to się wydawać dziwne, ale mimo mojego zamiłowania do książek fantasy, magii, czarów i przeróżnych stworzeń, nigdy nie przeczytałam żadnej książki o smokach. No może miałam przyjemność poznać kilka książek, w których się przelotnie pojawiały, ale...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Narodziny Gubernatora Jay Bonansinga, Robert Kirkman
Ocena 7,1
Narodziny Gube... Jay Bonansinga, Rob...

Na półkach: ,

Recenzja na stronie: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/11/narodziny-gubernatora-robert-kirkman.html

Pewnie większość osób czytających tą recenzję słyszało już o serialu pod tym samym tytułem. The Walking Dead jest jednym z najbardziej popularnych produkcji znanych na całym świecie i każdy, kto obejrzał choć jeden odcinek doskonale wie dlaczego. Istnieje wiele opinii na temat końca świata, wiele książek zawiera apokaliptyczne wątki i oczywiście w wielu z nich wspomina się o zombie - martwych istotach spragnionych ludzkich mózgów. Właśnie w takich realiach poznajemy Philipa (serialowego gubernatora), jego brata, córeczkę i przyjaciela. Będą musieli oni stanąć do walki z żywymi trupami w dopiero co opanowanym przez zarazę świecie chaosu. Czy uda im się przetrwać? Jedno jest pewne: Tego nie dowiecie się z serialu.

Ale czym w ogóle jest, kurwa, miłość? To pierdolona choroba.

W momencie, gdy zobaczyłam tylko tą książkę, powiedziałam sobie: Muszę ją przeczytać! Oczywiście przede wszystkim dlatego, iż jestem wielką fanką serialu i tą książkę polecam przede wszystkim osobom, które równie mocno jak ja uwielbiają ekranizację oraz fanom mocnych wrażeń, nie bojących się brudnych pozycji przepełnionych krwią, flakami i roztrzaskanymi głowami. A uwierzcie, że nie jest to delikatna lektura z motylkami i króliczkami hasającymi po łące. Właściwie nie ma tam nic delikatnego, może oprócz uczucia ojca do dziecka.

Chcę, byś pamiętała, że nadejdzie taki dzień, w którym nie będziesz już musiała zamykać oczu. Że przyjdzie czas, kiedy wszystko się zmieni, stanie się inne, lepsze, i nie będzie już tych chorych ludzi.

Nie zawiodłam się, dzięki tej książce mogłam bliżej poznać postać znienawidzonego przez wielu przywódcy Woodbury - uważanym delikatnie mówiąc za szalonego i bezwzględnego człowieka, bez sumienia czy też szacunku do ludzkiego życia. Jak się okazuje nie zawsze był on taki, a jak wyglądało jego życie przed spotkaniem z Rickem i jego przyjaciółmi dowiedzieć się możemy tylko i wyłącznie z tej książki. Książki samej w sobie nietuzinkowej, pełnej przekleństw, czy też opisów zabójstw, ale to tylko nadaje charakter całemu przedstawionemu światowi i bohaterom, których owe wydarzenia kształtują - każdego w inny sposób, ale nikt nie uniknie skutków owej apokalipsy.

Żaden człowiek nie wybiera zła dlatego, że sam jest zły: myli mu się ono ze szczęściem i dobrocią, których pożąda

Wizja świata, w którym ludzie zrobią wszystko by przetrwać może nas przerażać. W tym świecie nie liczą się pieniądze, drogie auta, czy ciuchy od znanych projektantów. Tutaj prędzej zabijesz człowieka, niż zjesz ciepły posiłek. Chyba już każdy porzucił normy moralne rządzące społeczeństwem. Nie ma miejsca na miłość, przyjaźń, sympatię, współczucie. Lepiej pozbądź się wszystkich uczuć i wkrocz razem ze mną w ten apokaliptyczny świat opętany przez postacie pragnące zatopić zgniłe zęby w ludzkiej szyi. Ja już jestem gotowa na kolejne przygody, a Ty?

Recenzja na stronie: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/11/narodziny-gubernatora-robert-kirkman.html

Pewnie większość osób czytających tą recenzję słyszało już o serialu pod tym samym tytułem. The Walking Dead jest jednym z najbardziej popularnych produkcji znanych na całym świecie i każdy, kto obejrzał choć jeden odcinek doskonale wie dlaczego. Istnieje wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/10/hopeless-colleen-hoover.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/10/hopeless-colleen-hoover.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cała recenzja:
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/10/chopcy-jakub-cwiek.html

Jadę do celu, a po drodze mam cele. Pisane małą literą, choć w danej chwili duże

Jedno jest pewne: to nie jest książka dla grzecznych dzieci stroniących od przemocy, wulgaryzmów i seksu. Całe szczęście, ja do nich nie należę i mogę stwierdzić, że nie spodziewałam się czegoś takiego. Mimo tego, iż jest to zbiór siedmiu opowiadań, a za opowiadaniami nigdy szczególnie nie przepadałam, chłonęłam każde z osobna. Nie raz się uśmiałam, a momentami było mi żal niektórych bohaterów. Jednak najbardziej zaciekawił mnie Skrót, tajemnicze miejsce, w którym nie wolno zwalniać, zawracać ani zjeżdżać, a jeżeli już to nastąpi, śmierć byłaby jedynym wybawieniem. Za każdym razem, gdy owe miejsce pojawiało się na stronach książki, otwierałam szerzej oczy a serce wyrywało się z piersi z podniecenia. Oj nie wiem czy chciałabym się w nim znaleźć.

Nie ma nic przyjemniejszemu od pokazania faka niemożliwemu.

Jeżeli chodzi o sam styl pisania, nie mam nic do zarzucenia, a mogę nawet powiedzieć, że Jakub Ćwiek trafia na półkę z moimi ulubionymi autorami jako już trzeci polski pisarz, tuż obok Sapkowskiego i Piekary. Chłopców wyróżniają jednak wtrącenia w postaci rysunków wykonanych przez Roberta Adlera, którego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Tym razem przybliżył on nam wiele wydarzeń rozgrywających się na kartach powieści oraz wygląd głównych bohaterów na ostatnich stronach. Ale żeby zrozumieć moją fascynację tą książką, obowiązkowo trzeba ją przeczytać! A ja podsumowując swoje wypociny , mam do powiedzenia tylko jedno słowo: BANGARANG!

Cała recenzja:
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/10/chopcy-jakub-cwiek.html

Jadę do celu, a po drodze mam cele. Pisane małą literą, choć w danej chwili duże

Jedno jest pewne: to nie jest książka dla grzecznych dzieci stroniących od przemocy, wulgaryzmów i seksu. Całe szczęście, ja do nich nie należę i mogę stwierdzić, że nie spodziewałam się czegoś takiego....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/10/servamp-1-tanaka-strike.html

http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/10/servamp-1-tanaka-strike.html

Pokaż mimo to