rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku Dariusz Kortko, Jerzy Porębski
Ocena 7,5
Berbeka. Życie... Dariusz Kortko, Jer...

Na półkach: ,

Wielu himalaistów zginęło w górach, ale w związku z tragedią na Broad Peak odczuwam szczególny żal.
Może gdyby wszyscy uczestnicy tamtej wyprawy trzymali się razem, to nikt by nie zginął?
Może nie zdobyliby szczytu?
A może byłby to pełen sukces?
Może...

Ta książka to piękna opowieść o pasji, miłości do rodziny, gór i o trudnych wyborach. Jest to też książka o zawiedzionym zaufaniu.

Uważam, że autorzy odwalili przy niej kawał dobrej roboty. Berbeka nie ułatwił im zadania, był człowiekiem skrytym, nie chełpił się swoimi sukcesami, nawet zagadywany o wyprawy zbywał temat.

Oczywiście nie jest to praca pozbawiona wad. W pewnych momentach trudno mi było się połapać o jakich czasas jest mowa. Tekst trochę skacze po wydarzeniach z życia Berbeków, wplecione są też informacje "poza Maćkowe".

Moja ogólna ocena jest wysoka z kilku powodów. Książkę czyta się naprawdę dobrze i szybko, tekst jest merytoryczny, zebrano w niej wypowiedzi wielu osób z otoczenia Maćka, jest do tego pieknie wydana, bogata w zdjęcia z wypraw i rodzinnych zbiorów. Dla mnie - wzruszająca.
Pięknie zakończona.

9/10

Wielu himalaistów zginęło w górach, ale w związku z tragedią na Broad Peak odczuwam szczególny żal.
Może gdyby wszyscy uczestnicy tamtej wyprawy trzymali się razem, to nikt by nie zginął?
Może nie zdobyliby szczytu?
A może byłby to pełen sukces?
Może...

Ta książka to piękna opowieść o pasji, miłości do rodziny, gór i o trudnych wyborach. Jest to też książka o zawiedzionym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Słyszałam wiele o Opowieści Podręcznej, kupiłam, przeczytałam i pomyślałam - OK, dobra, ale czy zachwycająca? Tematyka na pewno ciężka, bo wbrew pozorom realna, mogę zrozumieć szum powstały wokół tego tytułu.
Do Testamentów podeszłam już z większą rezerwą, nie nakręcałam się zbytnio żeby się nie zawieść, pomimo tego, że słyszałam pochlebne opinie starałam się podejść do tego tytułu na spokojnie, z czystą kartą.
Muszę przyznać, że Testamenty uważam za lepsze dzieło. Należy oczywiście wziąć pod uwagę upływ czasu, zdobyte przez autorkę doświadczenie i - o czym sama mówi - pomoc z zewnątrz jeśli idzie o pomysły na tę historię.
Dużym plusem jest prowadzenie narracji z trzech różnych punktów. Daje to większą dynamikę i urozmaica tekst. Opowieści miejscami jakby stały w miejscu, przy Testamentach nie ma się takiego odczucia, pomimo tego, że bohaterki często opowiadają o tych samych sytuacjach. Ich odmienne perspektywy sprawiają, że każda relacja jest inna.
Pewnych rzeczy można się szybko domyślić, ale nie uważam tego za "błąd". Nie jest to książka detektywistyczna żebyśmy jako czytelnicy do ostatniej strony nie byli pewni kto zabił, czy też w tym przypadku - kto jest kim w drzewie genealogicznym.

Mocne 8 na 10.

Słyszałam wiele o Opowieści Podręcznej, kupiłam, przeczytałam i pomyślałam - OK, dobra, ale czy zachwycająca? Tematyka na pewno ciężka, bo wbrew pozorom realna, mogę zrozumieć szum powstały wokół tego tytułu.
Do Testamentów podeszłam już z większą rezerwą, nie nakręcałam się zbytnio żeby się nie zawieść, pomimo tego, że słyszałam pochlebne opinie starałam się podejść do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski
Ocena 7,8
Kukuczka. Opow... Dariusz Kortko, Mar...

Na półkach: ,

Książka jest bardzo dobrze napisana. Widać, że autorzy włożyli ogrom pracy w jej przygotowanie i to się opłaciło. Możemy poznać zdanie wielu osób z otoczenia Kukuczki, zobaczyć zdjęcia z wypraw i rodzinnego albumu, które dopełniają historię. Bardzo podoba mi się zabieg zaczynania od końca i "przewijania taśmy" do początku.
Moją szczególną uwagę przykuły dwa fragmenty:
"Przyszłość nie jest jeszcze napisana, ale nie będziesz żyć sekundy dłużej, niż jest ci to dane. Nie uciekniesz od tego, choćbyś nie wiadomo jak próbował."
"Wszelkie racjonalne przesłanki mówiły to samo: spokojnie,
zrób wyprawę na drugi rok. Czułem jednak, że muszę to zrobić teraz. Wahałem się przez dwa tygodnie (...). Wreszcie postanowiłem zrobić tak, jak robiłem wielokrotnie - poszedłem za podszeptem czegoś wewnętrznego. Teraz albo nigdy."
Myślę, że Kukuczka miał rację.

Zmarł robiąc wielkie rzeczy i tych wielkich rzeczy nikt mu nie odbierze.

Książka jest bardzo dobrze napisana. Widać, że autorzy włożyli ogrom pracy w jej przygotowanie i to się opłaciło. Możemy poznać zdanie wielu osób z otoczenia Kukuczki, zobaczyć zdjęcia z wypraw i rodzinnego albumu, które dopełniają historię. Bardzo podoba mi się zabieg zaczynania od końca i "przewijania taśmy" do początku.
Moją szczególną uwagę przykuły dwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opowieść podręcznej to tytuł, który chciałam przeczytać od dawna. Słyszałam pochlebne opinie zarówno na temat książki, jak i serialu, i szczerze...? Nie do końca rozumiem ten zachwyt.
Książkę czyta się (a przynajmniej mi czytało się) bardzo szybko, jest dobrze napisana i wizja Gileadu jest zdecydowanie niepokojąca, ale historia, chodź z ciekawym pomysłem, jest miejscami przeciągnięta, przez co się dłuży. Dodatkowo główna bohaterka jest postacią dość bierną i, ze szczątkowych opisów jej dawnego życia, odniosłam wrażenie, że równie bierna była jeszcze przed zostaniem bezimienną podręczną. Na studiach poddawała się silnej osobowości Moiry, później w jej życiu pojawił się Łukasz, którego sama przedstawia jako bardziej obytego i mądrzejszego od niej. W realiach Gileadu odnajduje się, powiedziałabym, bez większego problemu. Może nie jest to życie jakie dobrowolnie by wybrała, ale ma w nim swoje miejsce i jakby jej to odpowiadało.
Trochę brakowało mi dokładniejszych szczegółów na temat przewrotu w państwie, co doprowadziło do zawieszenia konstytucji i skąd w ogóle wzięli się Synowie Jakuba (jak do tego doszło? nie wiem...). Poznajemy bohaterkę gdy nowy porządek świata trwa w najlepsze i jesteśmy wrzuceni w środek jej historii. Jest to ciekawy zabieg, zwłaszcza z perspektywy ostatniego rozdziału. Być może część taśm się nie zachowała, dlatego opis wydarzeń "sprzed" jest tak szczątkowy.
Ocena 7 na 10.

Opowieść podręcznej to tytuł, który chciałam przeczytać od dawna. Słyszałam pochlebne opinie zarówno na temat książki, jak i serialu, i szczerze...? Nie do końca rozumiem ten zachwyt.
Książkę czyta się (a przynajmniej mi czytało się) bardzo szybko, jest dobrze napisana i wizja Gileadu jest zdecydowanie niepokojąca, ale historia, chodź z ciekawym pomysłem, jest miejscami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak na debiut, historia jest bardzo dobrze prowadzona. Czyta się szybko, ale nie jest to książka "odkrywcza" pod względem budowania napięcia. Ogólna ocena 7/10.

Jak na debiut, historia jest bardzo dobrze prowadzona. Czyta się szybko, ale nie jest to książka "odkrywcza" pod względem budowania napięcia. Ogólna ocena 7/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rozwój wypadków przedstawiony w książce nie był dla mnie zaskoczeniem; i to nie dzięki moim wybitnym zdolnościom analitycznym.
Wszystkiemu winna telewizja i "skakanie" po kanałach. Film wpadł na mnie mniej więcej w swojej połowie i już z nim zostałam. Książką leżała na półce od czasu polskiego wydania, więc pod jego wpływem w końcu do niej podeszłam.

Jednak telewizja czasem może się na coś przydać.



Podoba mi się sposób przedstawienia punktów widzenia różnych bohaterów. Różnych, bo aż trzech. Od środka poznajemy Amy z Dziennika, Nicka oraz Wyrachowaną Amy. Socjopatyczną Amy. Amy, którą mógłby okazać się każdy z nas. Chociaż nie, nie każdy. No bo kto jest tak zdyscyplinowany jak Opanowana Amy? Kto ma tak analityczny umysł jak Zapobiegliwa Amy? Kto jest tak Niezwykły jak Amy?

Może my wszyscy jesteśmy tylko Zdolnymi Andy'mi? Zdolnymi podziwiać, wielbić Wspaniałą Amy... Ale nikt z nas nie jest po prostu Nickiem. Nickiem mogącym poznać Prawdziwą Amy, zobaczyć Śmiertelnie Piękną Amy z odległości kroku.
Nie wiem czy ktokolwiek z nas mu zazdrości. I chyba nie chcę wiedzieć.

Rozwój wypadków przedstawiony w książce nie był dla mnie zaskoczeniem; i to nie dzięki moim wybitnym zdolnościom analitycznym.
Wszystkiemu winna telewizja i "skakanie" po kanałach. Film wpadł na mnie mniej więcej w swojej połowie i już z nim zostałam. Książką leżała na półce od czasu polskiego wydania, więc pod jego wpływem w końcu do niej podeszłam.

Jednak telewizja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest przekrojem ustroju i historii ZSRS, zawiera najistotniejsze wydarzenia z czasów od rewolucji i powortu Lenina do kraju, aż do rozpadu Związku. Gdy się ją czyta niestety uderza niedopracowanie, dosłownie czuć śmierć autora przed wydaniem tej publikacji.
Pomimo tego nie uważam, że jest to książka zbędna; bezsprzecznie można z niej wiele wynieść, choć miejscami nie jest to proste zadanie - stosunkowo częstymi są błędy w druku, "zjadanie" liter, powtórzenia wyrazów w różnym szyku, brak znaków interpunkcyjnych.
Jest to - w mojej opinii - dość dobra synteza dziejów, różnych myśli, podejść i realizacji tego samego, w założeniu, podejścia do kraju i narodu.

Książka jest przekrojem ustroju i historii ZSRS, zawiera najistotniejsze wydarzenia z czasów od rewolucji i powortu Lenina do kraju, aż do rozpadu Związku. Gdy się ją czyta niestety uderza niedopracowanie, dosłownie czuć śmierć autora przed wydaniem tej publikacji.
Pomimo tego nie uważam, że jest to książka zbędna; bezsprzecznie można z niej wiele wynieść, choć miejscami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Coś się kończy, coś się zaczyna.

Kończy się długa, pogmatwana, pełna szalonych przygód, niespodziewanych zwrotów, dziwnych zabiegów okoliczności i przeznaczenia opowieść.
Opowieść o skarbach i potworach, o krwawej wojnie i zaciełych walkach, o śmierci. O wielkiej miłości i o niezłomnej przyjaźni. O odwadze i honorze.

Opowieść, po której nie spodziewałam się, że wzbudzi we mnie taki żal i zostawi z uczuciem pustki...
A żal mi Geralta, który stracił tych, których zyskał w drodze na koniec świata szukając Ciri.
Żal mi Ciri. Samotnej wśród czasów i miejsc. Zagubionej. W ciągłym pędzie ucieczki.
Żal mi Yenefer, która straciła na tak długo córkę, której tak długo pragnęła.
Żal mi Cahira, Regisa, Milvy i Angoulême, którzy oddali wszystko żeby Geralt znów odnalazł swoje przeznaczenie.
Żal mi, że coś się kończy. Żal mi, że to pustka się zaczyna.

Ale jak rzekła młodziutka Ciri do wiedźmina Geralta nad rzeką Sansretour: "Wszystkie bajki kończą się źle". A tu zdecydowanie coś się kończy...

Coś się kończy, coś się zaczyna.

Kończy się długa, pogmatwana, pełna szalonych przygód, niespodziewanych zwrotów, dziwnych zabiegów okoliczności i przeznaczenia opowieść.
Opowieść o skarbach i potworach, o krwawej wojnie i zaciełych walkach, o śmierci. O wielkiej miłości i o niezłomnej przyjaźni. O odwadze i honorze.

Opowieść, po której nie spodziewałam się, że wzbudzi we...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie do końca wiem co myśleć o tej książce...

Wzbudziła we mnie cały wachlarz uczuć w stosunku do siebie samej i wszystkich bohaterów historii pani Dean; miejscami było mi ich żal, czasami byłam na nich wściekła i uważałam za winnych swojego losu skończonych idiotów, ale i cieszyłam się ich spełnieniem i szczęściem gdy przyszedł dla niektórych czas i na to.

Na pewno nie da mi ona spokoju jeszcze długo po przeczytaniu. Obawiam się trochę, że stanie się moją osobistą Katarzyną.

Nie do końca wiem co myśleć o tej książce...

Wzbudziła we mnie cały wachlarz uczuć w stosunku do siebie samej i wszystkich bohaterów historii pani Dean; miejscami było mi ich żal, czasami byłam na nich wściekła i uważałam za winnych swojego losu skończonych idiotów, ale i cieszyłam się ich spełnieniem i szczęściem gdy przyszedł dla niektórych czas i na to.

Na pewno nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

'Witajcie w Rosji' to moje pierwsze spotkanie z pracami Dmitrija Głuchowskiego, więc właściwie nie wiedziałam czego się mogę spodziewać po autorze i książce. Moją jedyną jaką-taką poszlaką co do odbioru obojga była pochlebna opinia mojego brata o ‘Metro’. Trochę się nosiłam z zamiarem kupna tej pozycji, ale doszłam do wniosku, że jako przyszły rusycysta powinnam zaznajomić się z twórczością jednego z popularniejszych współczesnych autorów rosyjskich i stało się – kupiłam, przeczytałam, nie żałuję.

Opowiadania są (moim zdaniem) na bardzo dobrym poziomie, ciekawie napisane i mniej lub bardziej zmuszają czytelnika do pewnych domysłów. Trochę tak jakby na artystę w Rosji nałożona była cenzura. Przednie zagranie.

Najbardziej zapadła mi w pamięć historia dziennikarza, który na środku moskiewskiej obwodnicy spotkał UFO i dzielnie nawiązał kontakt z wysłannikiem obcej rasy, ale to możliwość nakręcenia materiału z Premierem w fabryce łożysk tocznych określił mianem science fiction.

Bardzo podoba mi się projekt okładki oraz rysunki towarzyszące tekstowi, w ogóle jest to bardzo ładne wydanie. Chodź osobiście spierałabym się z poprawnością pisowni imienia i nazwiska autora oraz z tłumaczeniem tytułu… W oryginale ‘Рассказы о Родине’ czyli po prostu opowiadania o Ojczyźnie. Myślałam, że może tłumacz sugerował się angielskim tytułem [skoro przekleił inszy zapis danych twórcy], ale nie - ‘Tales about the Motherland’ również nijak nie idzie przetłumaczyć na ‘witajcie w Rosji’. Ktoś może dojść do wniosku, że ‘nasz’ tytuł jest bardziej chwytliwy, ale osobiście uważam, że pasuje do treści mniej niż oryginał i dosłowne jego tłumaczenia.

Tak czy owak pióro Głuchowskiego do mnie przemawia, nie dziwi mnie jego popularność, a po takim wprowadzeniu w jego prace na pewno przeczytam ‘Metro’ - zwłaszcza, że mam ku temu wspaniałe możliwości. Aż żal byłoby nie sięgnąć na półkę.

'Witajcie w Rosji' to moje pierwsze spotkanie z pracami Dmitrija Głuchowskiego, więc właściwie nie wiedziałam czego się mogę spodziewać po autorze i książce. Moją jedyną jaką-taką poszlaką co do odbioru obojga była pochlebna opinia mojego brata o ‘Metro’. Trochę się nosiłam z zamiarem kupna tej pozycji, ale doszłam do wniosku, że jako przyszły rusycysta powinnam zaznajomić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę mi zeszło nad tą książką. Czytałam, nie czytałam, czytałam, nie czytałam... Wszystko po to żeby zostać z nią jak najdłużej.

Muszę przyznać, że świat wykreowany przez Marina jest wręcz powalający! Jak myślę o tych wszystkich postaciach, wydarzeniach, powiązaniach to wyobrażam sobie wielką, białą ścianę wypełnioną zdjęciami i kartkami z informacjami, które są połączone ze sobą kolorowymi sznurkami i JEGO stojącego i dumającego nad korelacją tego wszystkiego - 'A kogo by tu niespodziewanie wsadzić w sam środek historii, ale tak żeby miało to sen?! Wiem - fioletowookiego młodzieńca! Nada się idealnie!'


A potem natrafiam w Internetach na gif z nagim Martinem skaczącym na trampolinie...


Czy ten człowiek nie rozumie, że powinien pisać 'The Winds of Winter'?! Nawet nie dla czytelników, ale dla własnego dobra. Na serio! Ja bym się bała gniewu fanów gdybym była tym, który nie daje im poznać dalszych losów ulubionych i znienawidzonych bohaterów!


No bo w końcu - all men must die.

Trochę mi zeszło nad tą książką. Czytałam, nie czytałam, czytałam, nie czytałam... Wszystko po to żeby zostać z nią jak najdłużej.

Muszę przyznać, że świat wykreowany przez Marina jest wręcz powalający! Jak myślę o tych wszystkich postaciach, wydarzeniach, powiązaniach to wyobrażam sobie wielką, białą ścianę wypełnioną zdjęciami i kartkami z informacjami, które są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niby wszystko pięknie-ładnie, czyta się szybko i jest ciekawie, ale jedna rzecz mi nie pasuje - Amerykanie jeżdżący autami z manualną skrzynią biegów?! No chyba nie.
Albo ja się nie znam, albo ten Francuzik. Dla własnego dobra stawiam na Francuzika ;-)

Niby wszystko pięknie-ładnie, czyta się szybko i jest ciekawie, ale jedna rzecz mi nie pasuje - Amerykanie jeżdżący autami z manualną skrzynią biegów?! No chyba nie.
Albo ja się nie znam, albo ten Francuzik. Dla własnego dobra stawiam na Francuzika ;-)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Trochę brakowało mi w 'Krwi Elfów' Geralta zwanego Geraltem, no ale w końcu to Krew Elfów jest głównym przedmiotem tej książki.
Chodź autor wysunął na pierwszy plan Lwiątko z Cintry nie pominął postaci dobrze znanych czytelnikowi z opowiadań poprzedzających pierwszy tom.
Tę część trudno porównać do wspomnianych przeze mnie poprzedniczek, choćby ze względu na różnice w formie przekazu. W 'Ostatnim życzeniu' i 'Mieczu przeznaczenia' autor, bez dłuższych wstępów, mógł przedstawić odbiorcy sytuację. Tu opowieść się ciągnie, nie ukazano nam jedynie co ciekawszych momentów z tułacznego życia Geralta i przyjaciół a spójne konsekwencje jego wyborów i działań podjętych w opowiadaniach.
'Krew Elfów' jest jak półtoragodzinny mecz w pełnej krasie; opowiadania jak skróty - widzisz akcje, ale nie wiesz wszystkiego o tym co do nich doprowadziło.

Tło historii Ciri jest zbyt złożone by móc je jasno, klarownie i w pełni zrozumiale przedstawić przy pomocy krótkich 'migawek' z Kaer Morhen i Ellander, dlatego też wartkie tępo opowiadań zastąpione zostało przedstawieniem sytuacji bohaterów, ich świata i jego polityki.
I bardzo dobrze. Osobiście wolę wolniej i systematyczniej dowiadywać się o co chodzi w całej historii niż jedynie, bez szerszego opisu sytuacji, czytać o rzeziach w ciemnych zaułkach.

Trochę brakowało mi w 'Krwi Elfów' Geralta zwanego Geraltem, no ale w końcu to Krew Elfów jest głównym przedmiotem tej książki.
Chodź autor wysunął na pierwszy plan Lwiątko z Cintry nie pominął postaci dobrze znanych czytelnikowi z opowiadań poprzedzających pierwszy tom.
Tę część trudno porównać do wspomnianych przeze mnie poprzedniczek, choćby ze względu na różnice w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przeczytałam całą i zdałam państwowy egzamin teoretyczny z pierwszym razem. Uważam, że książka jest napisana w bardzo przystępny sposób i każdy zrozumie o co chodzi. Wielkim plusem jest płytka, która przygotowuje do egzaminu i człowiek wie czego się może spodziewać. Polecam! :)

Przeczytałam całą i zdałam państwowy egzamin teoretyczny z pierwszym razem. Uważam, że książka jest napisana w bardzo przystępny sposób i każdy zrozumie o co chodzi. Wielkim plusem jest płytka, która przygotowuje do egzaminu i człowiek wie czego się może spodziewać. Polecam! :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To było drugie, nawet jeszcze lepsze i na pewno nie ostatnie moje spotkanie z 'Ostatnim życzeniem' Andrzeja Sapkowskiego. Wykreowane przez niego postacie są w moich oczach jak żywe. Z chęcią poznałabym Geralta i Jaskra gdybym tylko mogła. Chodź ten drugi pewnie często by mnie mocno wkurzał (czasami za dużo gada) to i tak wybaczyłabym mu wszystko!

Podoba mi się to jak w ciąg historii 'teraźniejszej' wplecione są opowieści z przeszłości Białego Wilka. Wprowadza to pewne zawirowania i chroni od monotonii.

Od książki nie da się odejść - przynajmniej ja nie mogłam. Ciągnęło mnie do niej, nie dawała mi spokoju tak jakby wytworzyła się między nami magnetyczna więź. Była przy mnie wszędzie. Aż do ostatniej strony wpatrywałam się w nią z uwielbieniem! Dlatego też Bogu dziękuję za brata - szczęśliwego posiadacza całego cyklu - którego raczyłam ostatnio okraść. Całe szczęście daleko nie miałam ;-)

To było drugie, nawet jeszcze lepsze i na pewno nie ostatnie moje spotkanie z 'Ostatnim życzeniem' Andrzeja Sapkowskiego. Wykreowane przez niego postacie są w moich oczach jak żywe. Z chęcią poznałabym Geralta i Jaskra gdybym tylko mogła. Chodź ten drugi pewnie często by mnie mocno wkurzał (czasami za dużo gada) to i tak wybaczyłabym mu wszystko!

Podoba mi się to jak w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zanim zaczęłam czytać pierwszą część Opowieści z Narnii byłam w pewnym sensie pełna obaw - może jestem za stara na tego typu historie (autor i jego dedykacja wcale mnie nie pocieszyli...), może przez to, że oglądałam ekranizację, i to wiele razy, nie przejdę przez książkę widząc ciągle obrazy z filmu (miałam już tak z Eragonem - dwa razy zaczynałam, dochodziłam do połowy i odkładałam książkę na półkę bo nie byłam w stanie wyzbyć się z pamieci filmowych scen).
Ale podjęłam swego rodzaju wyzwanie i do czytania Lwa, Czarownicy i starej szafy się zabrałam. I nie żałuję.
Chociaż... żałuję - że zrobiłam to dopiero teraz.
Po książce C.S. Lewis'a czuć, że jest napisana dla dzieci, lecz to nie działa na jej niekorzyść. Czyta się ją przyjemnie, historia w niej zawarta jest.. jakby to ująć... idealnie magiczna i odpowiednio realna jednocześnie. Czytelnik, zwłaszcza w młodym wieku, jest w stanie wyobrazić sobie, że przygoda podoba do tej opisanej w książce przytrafia się jemu. Każda dziewczynka i każdy chłopiec może odnaleźć się w tej historii. A to zdecydowanie duży plus, ponieważ w ten sposób autor 'ciągnie' w swoją stronę czytelników. Pokazuje im, że w ich życiu też może zdarzyć się coś niezwykłego, niespodziewanego, coś wręcz nie z tego świata!
Być może gdybym zabrała się za narnijskie historie kilka lat temu doceniłabym tę opowieść nieco bardziej. Teraz świata stworzony przez autora podoba mi się i zachęca do sięgnięcia po kolejne części, ale gdybym czytała prace Lewis'a wcześniej najprawdopodobniej zachwycałabym się uniwersum Narnii tak jak lata temu zachwycałam się światem Harry'ego Potter'a.

Zanim zaczęłam czytać pierwszą część Opowieści z Narnii byłam w pewnym sensie pełna obaw - może jestem za stara na tego typu historie (autor i jego dedykacja wcale mnie nie pocieszyli...), może przez to, że oglądałam ekranizację, i to wiele razy, nie przejdę przez książkę widząc ciągle obrazy z filmu (miałam już tak z Eragonem - dwa razy zaczynałam, dochodziłam do połowy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka trochę niesłusznie ląduje na półce przeczytana - przeszłam tylko przez 'Jedz'.
Pozycja ta nie przyciągała mnie do siebie gdy jej nie czytałam, brakowało między nami magnetyzmu... Nie czytało mi się jej jednak źle, posiada fragmenty, które powodowały u mnie śmiech, ale czegoś jej brakuje.

Co do portretu autorki - odnoszę wrażenie, że jest straszną materialistką. 'Straciłam majątek przy rozwodzie, ale mój wydawca zasypał mnie dolarami więc mogłam odbyć wymarzoną podróż', 'Moja turbo bogata znajoma odwiedziła mnie we Włoszech', 'Moja inna równie bogata przyjaciółka zrobiła coś innego' et cetera...
Książka teraz pójdzie w świat i być może gdy do mnie wróci ja wrócę do niej. Choć ciężko stwierdzić tu coś na pewno.

Książka trochę niesłusznie ląduje na półce przeczytana - przeszłam tylko przez 'Jedz'.
Pozycja ta nie przyciągała mnie do siebie gdy jej nie czytałam, brakowało między nami magnetyzmu... Nie czytało mi się jej jednak źle, posiada fragmenty, które powodowały u mnie śmiech, ale czegoś jej brakuje.

Co do portretu autorki - odnoszę wrażenie, że jest straszną materialistką....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam, że przeczytałam ją w gimnazjum; chyba w II klasie... I bardzo mnie wtedy wciągnęła. Jest to przyjemny zapychacz czasu dla około czternastoletniej dziewczyny.
Książka może nie najwyższych lotów, ale nie każda pozycja może i musi być prawdziwym dziełem sztuki :)

Pamiętam, że przeczytałam ją w gimnazjum; chyba w II klasie... I bardzo mnie wtedy wciągnęła. Jest to przyjemny zapychacz czasu dla około czternastoletniej dziewczyny.
Książka może nie najwyższych lotów, ale nie każda pozycja może i musi być prawdziwym dziełem sztuki :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Właśnie skończyłam czytać chyba najpiękniejszą książkę jaką miałam kiedykolwiek w rękach.
Łzy powoli zasychają na moich policzkach.

Właśnie skończyłam czytać chyba najpiękniejszą książkę jaką miałam kiedykolwiek w rękach.
Łzy powoli zasychają na moich policzkach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Często zanim wezmę się za jakąś książkę czytam różne informacje na jej temat - opinie czytelników, coś o autorze i inne takie. O 'Mówcy Umarłych' znalazłam w Internecie informację dość osobliwą - druga książka z serii o Enderze i pierwsza część trylogii. W pierwszym odruchu pomyślałam: 'Że niby jak?!' A potem wzięłam się do czytania i szybko zrozumiałam o co chodzi. 'Mówca' różni się od "Gry' chyba w najbardziej możliwy sposób. Wydaje się, że jedynymi czynnikami wspólnymi są bohater i autor. Ale uważam, że nie ma się co dziwić zmianie sposobu opowiadania historii Wiggina (na marginesie - nie uważam żeby była to zmiana na gorsze) - w końcu jego życie uległo diametralnej zmianie, jego psychika również.

Po dość traumatycznych przeżyciach z czasów Szkoły Bojowej Andrew przenosi się wraz z siostrą na planetę będącą pozostałością po Robalach i tam wraz z grupą hymmm... osadników (?) zaczyna budować nową społeczność. Ale to ma miejsce jeszcze w 'Grze'... Zanim rozpoczyna się kolejna odsłona życia Endera bohater i Valentine przemierzają wspólnie przestrzeń międzygwiezdną. On poszukuje miejsca odpowiedniego dla Królowej Kopca i jej licznego potomstwa, miejsca gdzie cały gatunek mógłby powrócić do życia. Ona wciąż pisze jako Demostenes i ciągle jest przy młodszym bracie wspierając go.

Val i Ender - zawsze razem.

Aż do Trondheim - planety gdzie Val poznaje i poślubia Jakta - miejscowego rybaka. Rodzeństwo wykłada na Uniwersytecie, żyje razem, ale jednak inaczej niż do tej pory. I pewnego dnia Ender, zawodowo już będący mówcą umarłych, zostaje wezwany w inne miejsce i decyduje się porzucić uczniów, przyjaciół i życie na skutej lodem planecie.
Decyduje się opuścić siostrę - jedyny stały pierwiastek w jego życiu - i wyruszyć z pomocą dziewczynie, która wezwała go po śmierci swojego mentora, przyjaciela, drugiego ojca - jedynego stałego pierwiastka w jej życiu - ksenologa Pipo. Andrew dostrzega w niej podobieństwo do samego siebie. Dostrzega też szansę na odpokutowanie win z dzieciństwa. Pipo został zabity przez jedyny znany ludziom gatunek myślących istot pozaziemskich - Pequeninos [aka prosiaczki].

Ender postanawia odkryć motywy działania prosiaczków, poznać te istoty i zdecydować czy może w końcu podarować drugie życie rasie, którą prawie doszczętnie zniszczył.

Często zanim wezmę się za jakąś książkę czytam różne informacje na jej temat - opinie czytelników, coś o autorze i inne takie. O 'Mówcy Umarłych' znalazłam w Internecie informację dość osobliwą - druga książka z serii o Enderze i pierwsza część trylogii. W pierwszym odruchu pomyślałam: 'Że niby jak?!' A potem wzięłam się do czytania i szybko zrozumiałam o co chodzi. 'Mówca'...

więcej Pokaż mimo to