-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-01
Anna Dąbrowska znana jest mi z niesamowitych i pełnych emocji historii. I tutaj tak właśnie jest. Poznajemy dwie zranione osoby, które nie potrafią poradzić sobie z własnymi tragediami oraz niezwykłą terapeutkę, która spróbuje posklejać ich roztrzaskane życie. Czy jest szansa, że osoba, która nie pragnie niczego innego jak tylko własnej śmierci oraz osoba, która próbuje nauczyć się żyć z bolesnymi wspomnieniami jest w stanie na nowo poukładać swoje życie?
Tyler Lewis to wokalista zespołu MacRock, który w ciągu jednego dnia doświadczył tragicznego wydarzenia. To wydarzenie odmieniło go już na dobre, teraz nie pragnie nic innego jak umrzeć, gdyż całą winą zrzuca na siebie.
„Siedziałam jak na minie, która mogła w każdej chwili wybuchnąć i rozerwać moje ciało na strzępy albo nawet jeszcze drobniejsze kawałki. Czułam, że brakuje mi powietrza. Starałam się żyć normalnie, próbując pokonać duszącą mnie rozpacz, którą wciąż czułam. Sądziłam, że nikt nie widzi, jak bardzo nie radzę sobie w obecnym życiu. Do dzisiaj…”
Abigail Morrison w tragicznym wypadku straciła dwie ukochane osoby i została sama. Zmaga się z bolesnymi wspomnieniami, miewa napady paniki i za nic w świecie nie chce wsiąść do samochodu.
Yua japońska terapeutka pewnego dnia spotyka w niezręcznej sytuacji Abigail i postanawia jej pomóc. Namawia ją na wyjazd i terapię z innym uczestnikiem, na co ta się godzi.
Wspólna terapia Taylera i Abby rozpoczyna się dosyć burzliwie. Czy terapia Yua przyniesie oczekiwany skutek i zmieni bieg życia naszych młodych roztrzaskanych w drobny mak młodych ludzi?
„Tak właśnie wyglądali rozsypani ludzie. Pełni wewnętrznego bólu, niepewności i ze zgrają niewidocznych demonów w swoich sercach. Spojrzałam na odłamki kubków leżące na stole. Tym właśnie byliśmy z Tylerem. Pieprzonymi kawałkami, które w końcu wypadało poskładać w całość.”
Powieść Anny Dąbrowskiej w głównej mierze opowiada o stracie. Każdy z nas stracił już niejedną bliską mu osobę i każdy z nas inaczej radził sobie w tej sytuacji. Odejście bliskich zawsze jest trudne i pomimo mijającego czasu wciąż za nimi tęsknimy. Ludzie umierają i taka jest kolej życia. Tak naprawdę nikt z nas nie zna dnia ani godziny kiedy to nastąpi. Dzisiaj jesteśmy, jutro może nas już nie być. Ciężej jest się pogodzić ze śmiercią na skutek jakiegoś wypadku czy katastrofy, aniżeli naturalnej śmierci. Umierają młode osoby, które przed sobą miały całe życie.
Zarówno Abigail jak i Tayler zmagają się z traumatycznymi przeżyciami, swoimi lękami. Każdy próbuje sobie inaczej radzić w tej sytuacji. Abby jeszcze wierzy, że uda jej się żyć z bolesnymi wspomnieniami, natomiast Tayler nie widzi już sensu życia, zwłaszcza z dręczącymi go wyrzutami sumienia. Yua ma swój plan terapii, którego twardo się trzyma. Jej rady są niezwykle cenne. Ale czy terapia okaże się skuteczna?
Tak naprawdę pokochałam naszych bohaterów, zarówno Tayler, Abby jak i sama Yua stali mi się bliscy. Trzymałam mocno kciuki za to, aby sklejanie ich życia w jeden kawałek przyniosło pozytywne efekty. Autorka w swojej powieści zawarła cały wachlarz emocji, ale także sporo refleksji na temat życia jak i śmierci. Pokazała nam, że czasem w życiu spotykamy kogoś całkiem przypadkowo nie bez powodu. Że „każde pokruszone serce można posklejać”.
Kiedy jest nam źle, wydaje nam się, że samotność jest dla nas najlepsza. Ale tak naprawdę to jest odwrotnie. Samotność potrafi zabijać. W trudnych chwilach dobrze jest mieć obok siebie kogoś, kto potrzyma nas za rękę, kogoś kto pomoże nam się podnieść gdy upadniemy. Raźniej idzie się przez życie we dwoje. Życie potrafi zaskakiwać, a czasem całkiem obca nam osoba może okazać się dla nas lekarstwem i ogromnym wsparciem.
„Strata jest tylko utraconą godziną w dobie naszego życia. Co zrobisz z pozostałymi dwudziestoma trzema godzinami, zależy tylko od ciebie…”
Powieść od początku do końca trzyma w napięciu. Autorka prowadzi nas przez trudne życie naszych bohaterów, starając nam uświadomić, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu i niezależnie od tego jak bardzo byśmy chcieli zmienić bieg wydarzeń, nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Wykreowani bohaterowie są ulepieni z krwi i kości, a przez to namacalni. Podejrzewam, że każdy z nas w jakimś stopniu mógłby w nich znaleźć jakąś swoją cechę. Nie ukrywam, że czytając pojawiły się u mnie łzy, gdyż pewnego obrotu spraw zupełnie się nie spodziewałam.
"Złote blizny" to niezwykła powieść pełna emocjonujących chwil. Powieść pokazująca, że można nauczyć się żyć z każdą blizną. Gorąco polecam.
Anna Dąbrowska znana jest mi z niesamowitych i pełnych emocji historii. I tutaj tak właśnie jest. Poznajemy dwie zranione osoby, które nie potrafią poradzić sobie z własnymi tragediami oraz niezwykłą terapeutkę, która spróbuje posklejać ich roztrzaskane życie. Czy jest szansa, że osoba, która nie pragnie niczego innego jak tylko własnej śmierci oraz osoba, która próbuje...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-20
W ostatnim czasie zauważyłam, że całkiem modne stało się tworzenie cudownych maskotek własnoręcznie wykonanych. Osobiście bardzo mi się podobają te wszystkie dzieła, aczkolwiek sama jeszcze nic nie próbowałam zrobić. Myślę, że dzięki naszej dzisiejszej pozycji będę mogła spróbować swoich sił w dzierganiu jakiegoś zwierzaka.
„Przeglądając tę książkę, szybko się zorientujesz, że właściwie każdy projekt zaczyna się tak samo i składa z podobnych kształtów. Wzory przedstawiono w formie czytelnej instrukcji krok po kroku.”
Sarah Zimmerman stworzyła dla nas książkę, w której nie tylko znajdziemy 26 prostych wzorów, ale także dowiemy się jak stawiać pierwsze kroki oraz jak wykańczać maskotki. Dla mnie jako laika, ważne jest przyswojenie podstawowej wiedzy w tej dziedzinie. Tutaj znajdziemy wszystko to, co będzie nam potrzebne, czyli przede wszystkim materiały i narzędzia. Żebyśmy mogli odczytywać wzory, będziemy musieli się nauczyć skrótów podstawowych splotów. Wszystkie sploty podstawowe zostały dokładnie opisane i zobrazowane, więc myślę, że nawet początkujący będzie w stanie sobie z nimi poradzić.
Rzeczy które są zrobione własnoręcznie potrafią cieszyć podwójnie, bo nie dość, że jest radość z tworzenia, to jeszcze z obdarowania później kogoś innego. Ostatnio w mediach widuję wiele zdjęć na których znajdują się rzeczy własnoręcznie wykonane i one naprawdę potrafią mnie zachwycić. Cieszy nie tylko sam widok danej maskotki, ale myśl, ile serca w jej wykonanie musiał włożyć twórca. Nie oszukujmy się, aby coś wydziergać ważna jest cierpliwość i precyzja bez której nie da się tego wykonać.
Autorka w swoim poradniku w prosty i przejrzysty sposób przekazuje nam swoją wiedzę na temat szydełkowania zwierzątek. Prowadzi nas krok po kroku opisując wszelkie potrzebne kroki do wykonania naszego dzieła. Wśród 26 wzorów możemy wybrać m.in. takie zwierzątka jak kotek, piesek, owieczka, sowa czy chociażby ślimaka. Myślę, że jak znajdę już trochę wolnego czasu to spróbuję stworzyć sowę, ze względu na zamiłowanie do tych zwierząt, ale intryguje mnie bardzo również jednorożec. Miłym dodatkiem jest na pewno to, iż każde zwierzątko ma tutaj swoje własne imię.
Poradnik jest jak najbardziej zrozumiały dla każdego odbiorcy. Z początku obawiałam się przeglądając książkę samych wzorów, w których znalazłam skróty. Jednak po zapoznaniu się z tabelką znajdującą się w książce w pełni je zrozumiałam i stały się one dla mnie jasne. Piękne zdjęcia wykonanych maskotek tylko pobudzają jeszcze bardziej chęć ich stworzenia. Uważam, że ta pozycja spodoba się wielu odbiorcom.
"Szydełkowe zwierzątka amigurumi" to dokładny i przejrzysty poradnik, prowadzący nas od podstaw do samego wykończenia pięknych zwierzęcych maskotek. To pozycja z którą warto się zapoznać.
W ostatnim czasie zauważyłam, że całkiem modne stało się tworzenie cudownych maskotek własnoręcznie wykonanych. Osobiście bardzo mi się podobają te wszystkie dzieła, aczkolwiek sama jeszcze nic nie próbowałam zrobić. Myślę, że dzięki naszej dzisiejszej pozycji będę mogła spróbować swoich sił w dzierganiu jakiegoś zwierzaka.
„Przeglądając tę książkę, szybko się...
2024-02-08
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Heleny Leblanc, ale z całą pewnością nie ostatnie. Lubię w książkach tematykę mafii, pomimo tego, że tacy ludzie zazwyczaj działają zawsze tak samo, według swoich zasad, a Rodzina jest dla nich najważniejsza. Ale Domenico Buscetta zamiast nadal rządzić całą Kalabrią, nagle stał się uciekinierem, któremu grozi śmierć. Jednego dnia był najpotężniejszym szefem mafii, a drugiego nagle musiał uciekać i się ukrywać. Co go do tego zmusiło?
Niewątpliwie w świecie mafii nie ma miejsca na zdradę, brak szacunku, albo samowolkę. Jeśli już się należy do Rodziny, która ma styczność z mafią, nie można z niej po prostu uciec. Mafia to władza, pieniądze oraz śmierć. Kobiety żyjące w takiej rodzinie może nie do końca są szczęśliwe. W takiej rodzinie nie ma żadnego prawa, tam królują jedynie zasady, a za ich nieprzestrzeganie można zapłacić najwyższą ceną jaką jest życie.
Co zrobić kiedy jednak i szef mafii się zakocha bezgranicznie? Czy stając przed wyborem Rodzina a kobieta życia, można podjąć jakąś racjonalną decyzję? Miłość także każde czasem wybierać. Z głosem serca ciężko dyskutować.
Autorka przedstawia nam w swojej powieści styczność dwóch różnych światów. Światów, które stykają się ze sobą, a wszelkie wybory mogą doprowadzić do tragedii. Z mafią bowiem się nie zadziera. Jak wiadomo jednak w każdej rodzinie może pojawić się czarna owca. Tylko czy warto stawiać na szali własne życie?
W tej historii nie zabraknie emocji, przestępczego świata, ale także ogromnej miłości.
Kiedy przychodzimy na świat nie mamy wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzimy. Z góry jesteśmy skazani na nasze pochodzenie, często nie mając wyboru. Tu się właśnie urodziliśmy, w tych tradycjach przychodzi nam żyć, nawet jeśli z wieloma rzeczami się nie zgadzamy. Jednak, kiedy w naszym życiu pojawia się ta druga połówka i pojawia się uczucie, nie jesteśmy w stanie temu zapobiec. Z sercem się nie dyskutuje. Czasem tak jest, że spotykamy kogoś pierwszy raz w życiu i po prostu czujemy to, że to właśnie ta jedna jedyna osoba z którą pragniemy spędzić resztę życia. Nasi bohaterowie na własnej skórze się o tym przekonają. I choć jedni się poddadzą pod wpływem nacisków ze strony rodziny, drudzy będą walczyli.
„Jako capo nie mogłem okazywać żadnej słabości, bo nikt nie mógł wiedzieć, że jakąś mam, a Iga bez wątpienia się nią stała. Jak dobrze rozumiałem teraz mojego tatę… Pamiętam, jak miałem do niego pretensje jako dzieciak, że nas porzucił. Ale teraz, znając realia, wiedziałem, że zrobił to ze strachu i żeby chronić moją mamę. Tak jak ja teraz chciałem ochronić Igę.”
W powieści mamy dobrze wykreowanych bohaterów, którzy umiejętnie potrafią chować swoje uczucia pod maską obojętności czy też złości. Bo bycie szefem mafii wymaga bardzo wiele. Nie można okazywać słabości, gdyż ona może okazać się zgubna. Bardzo podobały mi się kreacje damskich bohaterek, a mianowicie Agnieszki oraz Igi. To dwie kobiety, które w swoim życiu wykazały się niesamowitą odwagą i siłą charakteru, a jak już pokochały to na zawsze pomimo wszelkich przeszkód. Niedopowiedzenia pomiędzy nimi, a ich facetami z mafii nie zawsze były dobre w skutkach. Pomimo tego, ogromnie polubiłam też naszych męskich bohaterów Luciano oraz Domenico. Dwaj wysoko postawieni wśród mafioskiej rodziny mężczyźni, którzy pomimo swego pochodzenia, dla swoich kobiet byliby w stanie zrobić wszystko, nawet poświęcić samych siebie.
Historia mocno mnie wciągnęła i już jestem ciekawa jej kontynuacji. Mocno zżyłam się z bohaterami, chociaż najczęściej rządzili się swoimi prawami, to byłam im to w stanie wybaczyć.
Łatwo ocenić kogoś wcale go nie znając, łatwo nadać komuś takiemu ksywkę zły. Ale ilu tak naprawdę tych rzekomych złych jest faktycznie złymi?
"Zły" to historia która wciąga od początku do końca, nie pozwalając nawet na chwilę złapać oddechu. Akcja goni akcję, a rodzące się uczucia najczęściej okazują się być zakazane w świecie mafii. Czy prawdziwa miłość jest w stanie przezwyciężyć wszystko? Koniecznie się przekonajcie sięgając po tę pozycję.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Heleny Leblanc, ale z całą pewnością nie ostatnie. Lubię w książkach tematykę mafii, pomimo tego, że tacy ludzie zazwyczaj działają zawsze tak samo, według swoich zasad, a Rodzina jest dla nich najważniejsza. Ale Domenico Buscetta zamiast nadal rządzić całą Kalabrią, nagle stał się uciekinierem, któremu grozi śmierć. Jednego dnia był...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-29
On jest uczniem ostatniej klasy liceum, wybuchowy i gniewny. Ona jest dziewczyną, która po śmierci swojej matki znajduje schronienie pod jego dachem za sprawą jego matki. Spokojna, opanowana, może trochę zbyt bardzo ufna. Ich początki nie są łatwe, wciąż sobie dogryzają. Czas potrafi jednak zdziałać cuda, a między tą dwójką pojawia się uczucie. Czy dwa całkowicie różne charaktery mają szansę na prawdziwą miłość?
Miałam okazję czytać już tę książkę w pierwszym wydaniu pt „Jesteś moja dzikusko” i muszę przyznać, że miło było ponownie powrócić do losów Antka i Natalii.
Autorka w swojej powieści pokazuje nam, że miłość potrafi naprawdę wiele. Jeśli uczucie jest prawdziwe naprawdę potrafi przetrwać wiele. Byli tacy, którzy naszym bohaterom rzucali kłody pod nogi i próbowali zrobić wszystko, aby zniszczyć ich uczucie. Ich miłość była dzika a zarazem niezwykle trudna, po drodze napotykała opór.
Historia tej dwójki bohaterów pokazuje nam, że tak naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli pojawia się uczucie i czujemy, że jest ono prawdziwe, to warto o nie walczyć. Bo nie ważne jest to, co myślą o nas inni, oni nie przeżyją za nas naszego życia.
Antek i Natalia miewają lepsze i gorsze dni, swoje wzloty i upadki. Jak każdy normalny człowiek popełniają błędy i wynoszą z nich wnioski.
Agnieszka Lingas-Łoniewska wprowadziła do swojej powieści również wątek sensacyjny, który moim zdaniem był punktem kulminacyjnym całej powieści i nadał jej niezwykłego charakteru. Z przejęciem śledziłam losy naszych bohaterów i mocno trzymałam za nich kciuki. Dodatkowo czytając tę pozycję przypomniałam sobie swoje lata młodości, miło było je powspominać.
„Powinienem wiedzieć, że te wszystkie złe rzeczy, które wydarzyły się w ostatnim czasie, stanowiły tylko preludium do mającego dopiero nastąpić koszmaru.”
Całość czyta się lekko i przyjemnie, tak naprawdę od książki nie można się oderwać. Nie brak tutaj emocji, ale to chyba nic dziwnego, jeśli chodzi o tę autorkę. Doskonała kreacja bohaterów którzy są stworzeni z krwi i kości, ciekawa fabuła i piękne uczucie.
"Zaopiekuj się mną" to historia o trudnej miłości. Miłości, która pokazuje nam, że zawsze warto walczyć o to co się kocha i nie należy się poddawać. Gorąco polecam.
On jest uczniem ostatniej klasy liceum, wybuchowy i gniewny. Ona jest dziewczyną, która po śmierci swojej matki znajduje schronienie pod jego dachem za sprawą jego matki. Spokojna, opanowana, może trochę zbyt bardzo ufna. Ich początki nie są łatwe, wciąż sobie dogryzają. Czas potrafi jednak zdziałać cuda, a między tą dwójką pojawia się uczucie. Czy dwa całkowicie różne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-22
Alicja obecnie pracuje jako niania w Paryżu. Ali jest Kabylem, który przebywa nielegalnie w Paryżu. Kiedy tych dwoje stanie na swojej drodze nic już nie będzie takie samo.
Kiedy ludzie słyszą, że Europejka związała się z arabem od razu wyobrażają sobie najgorsze. Bo on jej będzie wszystkiego zabraniał, a jeśli pojawią się dzieci to może je wywieźć bez jej zgody. Ona nie będzie mogła nigdzie wychodzić, tylko będzie musiała robić za kurę domową. Ale czy naprawdę powinniśmy wszystkich wrzucać do jednego worka i tak samo oceniać? Ludzie, którzy pochodzą z innego kraju, niekoniecznie muszą być tacy, jak ich nam przedstawiają inni. Aby kogoś poznać, potrzeba czasu, a przede wszystkim trzeba sobie samemu wyrobić opinię.
Co kraj to obyczaj. Każdy ma swoje tradycje, których się trzyma. Dzięki autorce poznałam wiele obyczajów od Kabylów i ich rodzinne tradycje, które z nami
Polakami nie mają nic wspólnego. U nas inaczej wygląda życie, jak u nich, ale to przecież nic dziwnego. Nie musi to jednak oznaczać, że to życie musi być gorsze. Do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Miłość w naszym życiu może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie, a jak dobrze wiemy, nad uczuciem ciężko zapanować. Serce jednak nie sługa, więc nie można z nim dyskutować. Nasza bohaterka poznała Kabyla i przepadła. Jej uczucie z każdym dniem stawało się coraz bardziej silniejsze. I choć on nie mówił otwarcie o swoich uczuciach, widać było, że ona nie jest mu obojętna.
„Pocałował mnie czule w kark, gapiąc się w świeżo zapisaną stronę. Powoli zaczynała do mnie docierać jej treść i dziękowałam Bogu, że była po polsku. Przykucnął przy fotelu, żeby spojrzeć mi w oczy. Nie musiał nic mówić. Kiedy wyszedł, nowa kłótnia wybuchła jak bomba atomowa.”
Dzięki tej historii będziecie mieli możliwość zobaczenia jak wyglądały początki poznawania się nawzajem i jak ich uczucie rozwijało się z postępem czasu. Nie ominie nas wiele śmiesznych momentów, nieporozumień pomiędzy zakochanymi oraz ich sprzeczek.
Czy miłość pomiędzy Polką, a Kabylem jest możliwa? O tym dowiecie się sięgając po tę pozycję.
Alicja Thiziri porusza w swojej powieści bardzo ważny temat jakim są różnice pomiędzy religią katolicką, a muzułmańską. Większości z nas Ci drudzy kojarzą się z terroryzmem, ale ta książka uświadomi nam, że niekoniecznie musi tak być. Poznamy tutaj zwyczaje i obyczaje muzułmanów, przekonamy się, że islam nie musi być przedstawiony tylko w złej wersji. Pojawia się tutaj również problem rasizmu czy też brak akceptacji ze strony rodziny.
Ciekawa kreacja bohaterów, lekki styl autorki i wiele zabawnych momentów sprawiają, że książkę czyta się dosyć szybko. Wszystko zostało realnie przedstawione.
"Hamlaghkem" to historia o dwójce całkowicie odmiennych osobach, których połączyło uczucie pomimo wszelkich różnic społecznych. Historia czasem zabawna, czasem poważna, ale przede wszystkim poruszająca ważne tematy.
Alicja obecnie pracuje jako niania w Paryżu. Ali jest Kabylem, który przebywa nielegalnie w Paryżu. Kiedy tych dwoje stanie na swojej drodze nic już nie będzie takie samo.
Kiedy ludzie słyszą, że Europejka związała się z arabem od razu wyobrażają sobie najgorsze. Bo on jej będzie wszystkiego zabraniał, a jeśli pojawią się dzieci to może je wywieźć bez jej zgody. Ona nie...
2024-01-14
Twórczość Marty Nowik miałam już okazję poznać i jestem nią po prostu zachwycona. Autorka za każdym razem serwuje mi ogrom emocji i tym razem nie było inaczej.
W Domu Pogodnej Starości mieszkają starzy ludzie, których rodzina opuściła i pozbyła się ich niczym zbędnej zabawki. Teraz tak naprawdę mają tylko siebie. Kiedy do ich domu przychodzą 4 tajemnicze przesyłki zaadresowane na kogoś, kto tam nie mieszka długo nie wytrzymują. Postanawiają w tajemnicy zajrzeć do środka, a to co znajdują w środku rodzi w nich wiele pytań.
Niespodziewanie w ich domu pojawia się młoda dziewczyna Julia, która odmieni ich życie.
„- Przeszłości nie ma tu teraz z nami. Jest tylko dzisiaj. Istnieje tu i teraz. A jutra może dla nas już nie być…”
Samotność to coś czego boi się każdy z nas. Bo nie ma chyba nic gorszego jak na stare lata zostać samemu. To przykre, że kiedy ludzie stają się starzy ich bliscy często próbują się ich pozbyć, oddając ich do Domu Starców, całkowicie o nich później zapominając. Nie jest to miłe doświadczenie, a każdy z naszych pensjonariuszy ma za sobą jakąś przeszłość. Codziennie zaglądając w okna oczekują przyjazdu bliskich, ale to nigdy nie nadchodzi. Całe szczęście mają siebie nawzajem i zawsze mogą na siebie liczyć.
Julia to chrześnica Antoniny, która pracuje w Domu. Ona również ma za sobą ciężkie przeżycia, z którymi ciężko jej się pogodzić. Wbrew wszystkiemu to dobra dziewczyna o ogromnym sercu i niezliczonych pokładach empatii wobec mieszkańców pensjonatu. Pewnego dnia okoliczności sprawiają, że na swojej drodze spotyka mężczyznę, któremu najpierw ona ratuje życie, a później on jej. Ich ponowne spotkanie nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Rodzące się uczucie, wiele niewiadomych i miłość ponad wszystko. Kim jest ten mężczyzna i co takiego może zaofiarować dziewczynie?
Jestem zauroczona tą powieścią, bo już kiedy zaczęłam ją czytać wiedziałam, że ciężko będzie mi się od niej oderwać. Pochłonęła mnie całkowicie, zabrała w świat, w którym nie ma rzeczy niemożliwych, i uświadomiła mi, że miłość w naszym życiu może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie. Pokazała mi również, że starzy ludzie mogą być o wiele bardziej cennymi od swoich potomków, dla których starość to coś, czego należy się pozbyć.
„- Nie da się w życiu wszystkiego przeliczyć na pieniądze, które dziś są, zaś jutro może ich nie być. W życiu chodzi o coś więcej. Nie mogłabym być z kimś, kogo nie kocham. Nie dałabym rady. Udusiłabym się w takim związku. Umarłabym wewnętrznie. Przykro mi, Adamie. Moje serce należy do kogoś innego. To miejsce jest już zajęte. I tak pozostanie, zapewne na długo. Wolę być sama niż z byle kim.”
Doskonała kreacja bohaterów, z którymi niesamowicie się zżyłam i razem z nimi przeżywałam ich gorsze i lepsze momenty. A postać Julii oczarowała mnie już kompletnie. To osoba obok której nie można przejść obojętnie, bo ta dziewczyna ma w sobie to coś, co ciężko opisać słowami. Jej szacunek względem mieszkańców Domu Pogodnej Starości zasługuje na uznanie, ponieważ mało kto na jej miejscu potrafiłby się zaprzyjaźnić ze starszymi ludźmi. Julia pokazała nam również, że prawdziwa miłość nie zna granic i jesteśmy dla niej zrobić wszystko, dosłownie…
A zakończenie złamało mi serce i wywołało u mnie ogrom łez. Z całą pewnością ta historia pozostanie ze mną na dłużej.
"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to piękna, przejmująca historia ukazująca nam obraz przemijania ludzkiego. Historia z doświadczonymi przez życie starszymi bohaterami, którzy niosą ze sobą jakąś historię. To również historia o pięknej rodzącej się miłości i wyrzeczeniach jakie ze sobą niesie. To trzeba przeczytać.
Twórczość Marty Nowik miałam już okazję poznać i jestem nią po prostu zachwycona. Autorka za każdym razem serwuje mi ogrom emocji i tym razem nie było inaczej.
W Domu Pogodnej Starości mieszkają starzy ludzie, których rodzina opuściła i pozbyła się ich niczym zbędnej zabawki. Teraz tak naprawdę mają tylko siebie. Kiedy do ich domu przychodzą 4 tajemnicze przesyłki...
2024-01-11
Berenika prowadzi własną agencję modelek, która pnie się po szczeblach w górę. Jej ulubioną modelką jest Stella, którą od początku polubiła. Kiedy wydaje się, że nawiąże świetną współpracę na jej drodze pojawia się ktoś z przeszłości o kim wolałaby na zawsze zapomnieć. Na jaw wychodzą tajemnice sprzed lat, które mocno wstrząsną Bereniką. Jak sobie poradzi z prawdą?
Muszę przyznać, że choć to książka niezbyt gruba pochłonęła mnie w całości. I w sumie byłam rozgoryczona, że tak szybko się skończyła, bo jak tak można? Paulina Nowak przedstawia nam świat mody i fleszy, ale także świat, w którym ukrywanych jest wiele demonów przeszłości. A jak dobrze wiemy, te demony nie chcą nas zazwyczaj opuścić i zawsze ujawniają się w najmniej spodziewanym momencie. Czasem prawda nas wyzwala, innym razem potrafi zabijać. Jak będzie w przypadku naszej bohaterki?
Berenika to kobieta, która skrzętnie ukrywa swoją tragiczną przeszłość. Stroni od wszelkich miłosnych uniesień, bo życie nie było dla niej łaskawe. Wie co to znaczy znaleźć się na samym dnie i wie jak wiele wyrzeczeń kosztuje, aby z tego dna się wydostać. Teraz prowadzi prestiżową agencję modelek, a jednak w pewnym momencie jej pewność siebie znowu staje się zachwiana. Przeszłość znów ją dosięga i ciężko jej się z nią uporać. Do tego rodzące się uczucie do pewnego mężczyzny nie daje jej spokoju. Czy znajdzie w sobie dość siły, aby przyznać się jemu do swojej przeszłości?
„Czyżby ktoś zamierzał mnie sprowokować, nastraszyć, zniechęcić? Nic z tego! Strach, pomimo wielkich oczu, od lat była dla mnie bezimienny. Nauczyłam się żonglować swoimi pragnieniami tak, aby zawsze zrealizować wyznaczone cele. Żeby piąć się sprawnie po chwiejnym rusztowaniu życia, odpierałam każdą zmierzającą w moim kierunku porażkę.”
To co spodobało mi się w tej powieści to zdecydowanie to, że nie otrzymaliśmy słodkiego romansu okraszonego samymi przyjemnymi chwilami. Autorka zdecydowanie pokierowała powieść w innym kierunku, bo oprócz rodzącego się uczucia, dodała tutaj wiele tajemnic i dramatyzmu. Nie od razu poznajemy losy, które na zawsze odmieniły losy Bereniki. Mamy to dawkowane krok po kroku. Wiele tajemnic, które odkrywamy nie dają nam spokoju, koniecznie chcemy się dowiedzieć o co w tym chodzi. Napięcie rośnie więc, z każdą kolejną przeczytaną stroną powieści. A zakończenie? Kolejnie mnie zaskakuje, a jeszcze bardziej pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Liczę więc na to, że pojawi się kolejna część, bo ta historia po prostu nie może się tak zakończyć.
Świetna kreacja bohaterów, którzy oczywiście nie są idealni, mają swoje słabości. Zdecydowanie większość z nich da się polubić, ale pojawiają się też tacy, do których nie zapałamy sympatią. Całość napisana prostym językiem, więc czyta się błyskawicznie.
Życie bywa nieprzewidywalne o czym zapewne każdy z nas wie. Dzisiaj jesteśmy szczęśliwi, a jutro może się to tak diametralnie zmienić, że nie jesteśmy w stanie tego pojąć. O dramatycznych rzeczach z przeszłości, pomimo upływającego czasu nie jesteśmy w stanie zapomnieć. Z czasem się do nich w pewnym stopniu przyzwyczajamy, ale one w dalszym ciągu są niczym tykająca bomba, która może wybuchnąć w najmniej spodziewanym momencie. Jeszcze gorzej jest, kiedy z tym co nas spotkało musimy mierzyć się sami. Zawsze lepiej mieć obok siebie kogoś, kto nas nie ocenia, nie wyciąga pochopnych wniosków, a mimo wszystko wyciąga do nas pomocną dłoń. Bo w życiu zawsze łatwiej iść w dwójkę aniżeli w pojedynkę.
"Serce za serce" to historia, która niesie w sobie sporą dawkę emocji oraz skłania do refleksji. Historia pokazująca jak bardzo ulotne potrafi być życie. Gorąco polecam.
Berenika prowadzi własną agencję modelek, która pnie się po szczeblach w górę. Jej ulubioną modelką jest Stella, którą od początku polubiła. Kiedy wydaje się, że nawiąże świetną współpracę na jej drodze pojawia się ktoś z przeszłości o kim wolałaby na zawsze zapomnieć. Na jaw wychodzą tajemnice sprzed lat, które mocno wstrząsną Bereniką. Jak sobie poradzi z prawdą?
Muszę...
2024-01-07
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki, która nie skłania do żadnych przemyśleń, a którą wręcz trzeba czytać z przymrużeniem oka. 41 westchnień Teci bowiem niejednokrotnie wywoła u nas śmiech, a czasem wręcz niedowierzanie względem postępowania naszych bohaterów.
Tecia od wielu lat kocha się w Arkadym. Ona jest zwykłą dziewczyną, on szefem w ogromnej firmie transportowej. Pewnego dnia dostaje szansę i zostaje jego asystentką. Od tego czasu jego życie nie będzie już wyglądało jak wcześniej. Czy Arkady dostrzeże w Tekli kogoś więcej, niż tylko zwykłą szarą myszkę?
„Być blisko niego ze świadomością, że on mnie nie kocha, było jak lizanie lizaka przez szybę.”
Tę powieść momentami naprawdę trzeba czytać z przymrużeniem oka, ponieważ zachowanie bohaterów czasem jest tak lekkomyślne, że czytelnik aż niedowierza temu co czyta. Ale, jak sama autorka wspomina to jest komedia romantyczna, a nie jakaś tam skłaniająca do refleksji powieść.
Można by powiedzieć, że to utarty schemat – on, szef firmy, ona zwykła dziewczyna, powoli pojawia się między nimi jakieś uczucie. Na szczęście powieść ta w zupełności odbiega od 50 twarzy Greya, w której główną rolę odgrywała erotyka. Tutaj ona również się pojawia, ale nie ma jej zbyt wiele, co zdecydowanie mi się spodobało. Co do głównych bohaterów to mam do nich mieszane uczucia. Mogłabym rzecz, że oboje są niezdecydowani czego chcą, ale każde z innego powodu. Tecia momentami jak dla mnie była zbyt uległa względem Arkadego, lecz jej chęć troszczenia się o niego była słodka. Natomiast on, z całą pewnością przystojny mężczyzna (mogę to sobie wyobrazić) zbyt mocno ulega presji swojej rodziny. Niemniej podobała mi się jego przemiana, aczkolwiek po drodze nie popierałam niektórych jego czynów.
„- Świat biznesu jest ostry i zimny, jeśli upadasz lub choćby się potykasz, wszyscy widzą tylko ten jeden błąd, nie pamiętając o tym, jak wiele już dobrego zrobiłeś.”
Powieść czyta się szybko, bo Ewelina C. Lisowska zadbała o to, aby tutaj ciągle coś się działo. Na nudę więc nie ma co narzekać. Z Teklą nie sposób się nudzić, bo jej co rusz przytrafiają się mniejsze lub większe wpadki, z których o dziwo zazwyczaj wychodzi z podniesioną głową. Momentami wręcz bolał mnie brzuch od śmiechu, kiedy czytałam o jej przygodach, a zwłaszcza kiedy pojawiało się jej sławne powiedzonko „ryćkum-tyćkum”. Imię choć bardzo nietypowe (sama nie chciałabym się tak nazywać) zdecydowanie do niej pasuje. Kreacja bohaterów jak dla mnie również taka troszkę z przymrużeniem oka. Bo jeśli w rzeczywistości miałabym mieć styczność z takimi osobowościami, chyba długo bym z nimi nie wytrzymała. Raz na tak, raz na nie, to niezdecydowanie czasem wręcz irytowało.
Autorka w swojej powieści ukazuje nam romans biurowy, któremu co rusz staje coś na przeszkodzie. Ale nasza główna bohaterka to niezwykle uparta osoba, która jak sobie coś postanowi to trzyma się tego rękami i nogami. Kiedy odkrywa chorobę swojego szefa, postanawia być nie tylko jego asystentką, ale i opiekunką. Ciekawi jesteście czy Arkady w końcu również odwzajemni jej uczucie? Czy człowiek, który jest pracoholikiem ma szansę znaleźć odrobinę czasu na życie prywatne?
"49 westchnień Teci" to świetna komedia romantyczna przy której można spędzić miło czas i się zrelaksować. Uśmiech gwarantowany przez większość powieści. Koniecznie musicie poznać Teklę i jej ciekawe pomysły, a jeszcze zabawniejsze wpadki. Polecam.
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki, która nie skłania do żadnych przemyśleń, a którą wręcz trzeba czytać z przymrużeniem oka. 41 westchnień Teci bowiem niejednokrotnie wywoła u nas śmiech, a czasem wręcz niedowierzanie względem postępowania naszych bohaterów.
Tecia od wielu lat kocha się w Arkadym. Ona jest zwykłą dziewczyną, on szefem w ogromnej firmie...
2024-01-04
Monika to 54-letnia kobieta przez swoje przyjaciółki nazywana „Wariatką”. Kłopoty ją po prostu uwielbiają, bo co rusz popełnia jakieś gafy. Jej noworocznym postanowieniem jest przeżycie tego roku całkiem inaczej, a w swoje kolejne urodziny, aby u jej boku był mężczyzna jej życia. Czy spełni się jej postanowienie?
Przyznaję, że lektura tej powieści wciąga już od pierwszych stron i trzyma nas w napięciu przez cały czas. Nasza główna bohaterka Monika, to dorosła kobieta, która czasem (a może i często) wpada na ciekawe pomysły, które niekoniecznie zyskują aprobatę jej dwóch przyjaciółek. Ale wydaje się, że dla naszej bohaterki nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. Morsowanie w oczku wodnym? Czemu nie. Wspólne wypady z grupą na kijki? Pewnie, że tak. Polubiłam naszą bohaterkę od razu, czuć od niej to jakieś specyficzne ciepło obok którego nie można przejść obojętnie. Monika to kobieta zdecydowana, odważna, kochająca swoich synów, ale też pragnąca znaleźć miłość swego życia, bo ileż można żyć samotnie.
Czy kiedy żegnacie stary rok i witacie nowy robicie jakieś postanowienia? Nasza bohaterka książki takie zrobiła, ale sama w ciągu tego roku, niejednokrotnie przekonała się na własnej skórze, że w życiu czasem idzie się pod górkę lub z górki. Że pojawiają się chwile szczęścia, ale także i zawodu nas kimś, kto miał być dla nas wsparciem. W miłości bowiem nie ważny jest wiek, ważne jest to, że dwoje ludzi się kocha.
„Spacerowaliśmy jak para zakochanych. Wreszcie spełniło się to, o czym marzyłam. Mężczyzna u mego boku. Byłam szczęśliwa, choćby to miało trwać tylko krótką chwilę. Uciszyłam głos, który mnie ostrzegał, że to się źle skończy. Wystarczyło zajrzeć w oczy tego mężczyzny, by się w nich zatracić. Jego spojrzenie było figlarne i pełne… czułości.”
Ale czy warto budować swój związek na kłamstwie? Czy w imię miłości, warto udawać kogoś, kim się tak naprawdę nie jest? Czy nie lepiej od razu stawiać na szczerość?
Wybranek Moniki bierze ją za kogoś, kim ta nie jest, jednak ona się do tego nie przyznaje, aby móc mieć u swego boku tego mężczyznę, w którym bardzo szybko się zakochuje. Przez niedopowiedzenia nie raz jest wystawiana na cierpienie, które tak naprawdę funduje sobie na własne życzenie.
Tymon, to mężczyzna sukcesu, który na brak zainteresowania ze strony kobiet nie może narzekać. Kiedy jednak poznaje Monikę, zbliżoną do niego wiekiem, coś się w nim zmienia. W końcu sam pragnie kochać i być kochanym. Niewłaściwie jednak ocenia profesję kobiety, która nie ma w sobie na tyle odwagi, aby od razu to sprostować. Wydaje się, że ich uczucie z każdym spotkaniem staje się coraz mocniejsze, jednak pewne nieporozumienia skomplikują ich relację, która nie raz zostanie wystawiona na próbę. Czy zatem ich miłość okaże się prawdziwą, taką która pokona wszelkie przeciwności losu?
„Miłość zniesie wiele, ale nie można udawać kogoś, kim się nie jest, aby zadowolić ukochaną osobę.”
Elżbieta Stępień napisała piękną powieść, pokazującą nam wszystkim, że miłość nie ma ważności peselu i może nam się przydarzyć w każdej chwili życia. Ukazuje nam świat dwójki bohaterów, ich wzloty i upadki, lepsze i gorsze chwile. Z całą pewnością niejedna z nas choć w jakimś ułamku mogłaby utożsamić się z Moniką. Powieść niejednokrotnie mnie rozbawiła, ale także i wzruszyła. Czytało mi się wyśmienicie i dlatego ubolewam, że tak szybko dobrnęłam do jej końca. Język autorki jest spójny, lekki i przyjemny, a kreacja bohaterów doskonała. To ludzie z krwi i kości, którzy tak samo jak my popełniają w swoim życiu błędy. Czytając tę książkę złapiemy również chwile zadumy i refleksji nad własnym życiem.
"55, czyli Pamiętnik Wariatki" to porywająca powieść przedstawiająca nam świat dwójki zakochanych a jednocześnie zagubionych osób, które kochają się nad życie, a jednak czasem zachowują się jak małe dzieci nie mogąc ze sobą porozmawiać. Gwarantuję wam, że jak zaczniecie czytać, nie będziecie mogli przestać, dopóki nie dobrniecie do końca. To powieść pełna emocji oraz trzymająca w napięciu od początku do końca. Polecam.
Monika to 54-letnia kobieta przez swoje przyjaciółki nazywana „Wariatką”. Kłopoty ją po prostu uwielbiają, bo co rusz popełnia jakieś gafy. Jej noworocznym postanowieniem jest przeżycie tego roku całkiem inaczej, a w swoje kolejne urodziny, aby u jej boku był mężczyzna jej życia. Czy spełni się jej postanowienie?
Przyznaję, że lektura tej powieści wciąga już od pierwszych...
Wydawać by się mogło, że Maja i Krzysiek tworzą wspaniałą parę, a jednak gdy wyczekiwany awans przypada jej, a nie jemu, on postanawia ją zostawić. Maja wyjeżdża więc do Nowego Jorku sama, aby tam rozpocząć nowe życie. Jej koleżanka z pracy, a zarazem współlokatorka to świetna dziewczyna, na którą ta zawsze może liczyć. Kiedy Maja wybiera się na karaoke nic nie zapowiada, że swój występ zakończy w ramionach przystojnego mężczyzny.
Katarzyna Bester z całą pewnością wykreowała nietuzinkowe postacie. Maja, nasza główna bohaterka to kobieta, której trzymają się ciągłe wypadki. Poniekąd, kiedy czytałam o niej myślałam o mojej przyjaciółce z lat szkolnych, która podobnie jak nasza bohaterka wciąż miała jakieś małe wypadki. Maja dostarczyła mi więc mnóstwo rozrywki, bo jej wypadki były zazwyczaj zabawne. Postaci Krzysia tak naprawdę nie poznajemy zbyt dobrze, ale może to i dobrze, bo ja osobiście nie polubiłam go wcale. Zwłaszcza po tym, z czym zadzwonił do Mai, kiedy ta już dużo czasu spędziła w Nowym Jorku.
Maja pomimo złamanego serca, próbuje jakoś wyjść na prostą i poukładać sobie życie od nowa. To kobieta, której nie sposób nie polubić, i choć „tarapaty” ją kochają to wcale nie umniejsza jej postaci. Maja ma tak naprawdę ogromne serce, które łatwo skrzywdzić. Uwielbia swoją pracę, ma również szacunek do swoich współpracowników, zawsze można na nią liczyć.
Nasz tajemniczy mężczyzna, który niejednokrotnie ratuje naszą bohaterkę z opałów to wspaniały, czuły i troskliwy facet o którym mogłaby pomarzyć każda z kobiet. Nad życie kocha swojego dziadka, którym często się opiekuje i który jest dla niego najbliższą rodziną. Muszę również wspomnieć, że Benjamin podobnie jak Maja kocha swoją pracę, w której mógłby spędzać mnóstwo czasu.
W życiu czasem coś co wydawało nam się pewnikiem, w jednej chwili przemienia się w coś co może się potłuc niczym szklanka z porcelany. Myślimy, że mamy u swego boku kogoś na kogo zawsze możemy liczyć, aż tu nagle ta osoba nas zawodzi. Najważniejsze to, aby się nie załamywać, bo życie przecież toczy się do przodu, a nigdy nie wiadomo kto i kiedy może pojawić się w naszym życiu. Czasem przypadkowo poznana osoba, potrafi wywrócić nasze życie do góry nogami. Ktoś, kogo wcześniej nie znaliśmy, nagle staje się naszą bratnią duszą.
„Serce bije mi mocniej, gdy dowiaduję się, że nasza relacja jest dla niej na serio. Wierzę, że tym razem mi się uda i że ta dziewczyna jest właśnie tą, na którą czekałem, znosząc fochy, zdrady i kolejne rozstania. Czekając na uczucie, które nigdy nie nadeszło, mimo że starałem się być oddany i otwarty na nowe.”
Autorka w swojej powieści pokazuje nam, że american dream może spełnić się każdemu z nas. Bo marzenia są po to, aby je spełniać, a nie tkwić z nimi w miejscu. Bywa, że zmiany są w życiu potrzebne i niejednokrotnie wychodzą nam na lepsze. Poznajemy nowy świat, znajdujemy nowych znajomych, a także przytrafia nam się prawdziwa miłość, choć wcześniej w planach jej nie mieliśmy.
Całą powieść czytało mi się niezwykle szybko, wręcz nie mogłam się od niej oderwać, gdyż losy Mai ogromnie mnie ciekawiły. Ogromnie podobał mi się chwilowy powrót do Polski przez Maję i to co ona tam zrobiła. Nie będę Wam jednak spolerować, musicie o tym koniecznie przeczytać sami. Książka napisana jest prostym językiem, wykreowane postacie to osoby z krwi i kości, które miewają lepsze i gorsze chwile. Z całą pewnością można się z niektórymi z nich w jakiejś części utożsamić.
Jak na romans przystało nie zabraknie tutaj również scen erotycznych, ale nie martwcie się, bo te są napisane ze smakiem.
"American Dream" to historia, która na kilka godzin porwała mnie w swój świat i kompletnie nie chciała z niego wypuścić. Ciekawi bohaterowie, interesująca fabuła oraz ogromna siła rodzącego się uczucia. Gorąco polecam.
Wydawać by się mogło, że Maja i Krzysiek tworzą wspaniałą parę, a jednak gdy wyczekiwany awans przypada jej, a nie jemu, on postanawia ją zostawić. Maja wyjeżdża więc do Nowego Jorku sama, aby tam rozpocząć nowe życie. Jej koleżanka z pracy, a zarazem współlokatorka to świetna dziewczyna, na którą ta zawsze może liczyć. Kiedy Maja wybiera się na karaoke nic nie zapowiada,...
więcej mniej Pokaż mimo to
W ostatnim czasie miałam przyjemność czytać dosyć kontrowersyjną książkę. Książkę, którą tak naprawdę ciężko mi jednoznacznie ocenić, gdyż nie wszystko to, o czym czytałam popierałam. Momentami byłam nawet przerażona. Ale teraz, kiedy siedzę i piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że w niektórych aspektach autorka miała rację. I choć osobiście nie byłabym zdolna do tego co ona, to rozumiem jej decyzje i działania.
„Moje wspomnienia z tamtego czasu przesycone są bólem i cierpieniem, ale taka jest Afryka, ból, cierpienie i krwawe rytuały są powszechne. Gwałty, okaleczanie mężczyzn i kobiet w trakcie konfliktów jest na porządku dziennym, a geneza pozbawienia dziewcząt piersi jest tak stara, jak starożytne afrykańskie cywilizacje.”
Temat obrzezania nie jest dla mnie tematem tabu, bo słyszałam o tym niejednokrotnie, jednak zawsze z tej gorszej strony, kiedy ofiary tych czynów zawsze przeżywały ogromne katusze i cierpienie, niejednokrotnie wcale tego „zabiegu” nie przeżywając.
Muszę przyznać, że Mirosława Kostecka to mocno kontrowersyjna osoba i tyle ile czytelników, tyle różnych opinii będzie o tej książce. Autorka szkoliła się na doskonałego żołnierza, bo taki przyświecał jej cel. Ale jako, że niektórzy twierdzili, że nigdy nie będzie „prawdziwym wojakiem”, postanowiła coś z tym zrobić. W tym celu poddała się „czyszczeniu”, czyli zabiegowi mastektomi oraz histerektomi. Zabiegi te miały na celu usprawnić ją sportowo i pozbyć się kobiecych problemów. Jej przygoda z żołnierstwem nie trwała jednak zbyt długo, dlatego później szukała dla siebie innego zajęcia. W końcu po długim czasie założyła Zakon Sióstr Błękitnych, który miał na celu uświadamiać, a także chronić kobiety i dziewczynki przed okrucieństwem jakie może je spotkać.. I choć sama nie poddałabym się „obrzezaniu” to jestem pod ogromnym wrażeniem działań autorki, zwłaszcza w krajach, w których praktyki obrzezania stają się powszechne i często dokonuje się je z niezwykłym okrucieństwem. Uważam, że w takim przypadku Mirosława Kostecka robi coś dobrego, gdyż niejednokrotnie ratuje życie dziewczynkom i chroni je przed wszelkimi atakami mężczyzn, w tym przed gwałtem.
Może to i dziwne, ale są kraje, w których żeńska część społeczeństwa nie może czuć się bezpieczne, a zwłaszcza samotne poruszanie się po swoim społeczeństwie, nie raz może doprowadzić je do tragedii.
„Jej krzyk był tak przeraźliwy, tak przejmujący, że wybiegłam z namiotu, nie mogąc tego słuchać. Krzyki krzywdzonego, torturowanego dziecka były nie do wytrzymania, goniły mnie aż do naszego biwaku, usiadłam wreszcie w kącie, zatkałam uszy dłońmi i rozryczałam się na głos.”
Autorka walczy również z aborcją, co w pełni popieram. Przecież nienarodzone jeszcze dziecko, nie jest niczemu winne, nie miało wpływu na to w jaki sposób zostało powite, dlaczego więc miałoby za to płacić najwyższą cenę, jaką jest śmierć? Każdy zasługuje na szansę, by móc żyć, nawet takie małe niewiniątko. Jeśli akurat matką ma być kobieta, która tego dziecka nie chce, niech je urodzi i odda do adopcji, ale niech nie pozbawia go życia.
„Naszym przesłaniem jest promowanie czystości i taka jest formuła naszego zakonu. Mamy być odtrutką na seksualne rozpasanie i powstrzymywać zbrodnie na tym tle, mamy cywilizować okrutne tradycyjne praktyki, takie jak prasowanie piersi czy obrzezanie dziewcząt, bez znieczulenia i niejednokrotnie w strasznych warunkach, chcemy wpłynąć na ograniczenie niepohamowanej rozrodczości, a przede wszystkim walczymy z aborcją.”
Mirosława Kostecka działała w słusznej w jej mniemaniu sprawie, której oddawała całe swoje serce. Dbała o swoich podopiecznych, niejednokrotnie stając do walki ze zbrodniarzami. Nie wszystkim podobało się to, co robiła, dlatego musiała być zawsze czujna i zabezpieczona. Ale kiedy jej Zakon był zagrożony, ona nie uciekała, tylko stawała do walki z oprawcą próbując ratować to, czemu poświęciła tyle swojego życia.
Śmiało mogę stwierdzić, że autorka to kobieta odważna, pełna świadomości swoich czynów. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że z niektórymi jej działaniami się nie zgadzałam, zwłaszcza tymi wykonywanymi na chłopcach, którzy nie byli świadomi tego co ich czeka.
Książka ta jest autobiografią, wspomnieniami autorki z jej życia i z jej przemiany. Jako młodziutka Mirka często musiała znosić szykany ze strony żołnierzy, bo przecież płeć żeńska uznawana jest za tę słabszą. Jak się później sami przekonacie, autorka udowodniła, że wcale nie jest to prawdą i że w kobietach również może płynąć ogromna siła. Historia przedstawiona na łamach tej książki pokazuje nam szukanie swojego miejsca na ziemi przez naszą bohaterkę. Pozycja ta z całą pewnością nie należy do lekkich i przyjemnych, wręcz przeciwnie, jest szokująca, a momentami nie dowierzamy temu o czym akurat czytamy. Czasami musiałam zrobić sobie chwilę przerwy, aby odetchnąć, przemyśleć wszystko na spokojnie. Czytelnik tak naprawdę dopiero po przeczytaniu całej pozycji uświadamia sobie, że Mirka tak naprawdę choć w nieco niekonwencjonalny sposób, to tak naprawdę działała, aby poprawić byt wielu ludzi. Trzeba zaznaczyć, że choć promowała czystość, to nigdy nikogo nie zmusiła do zabiegu, zawsze pozwalała podjąć ostateczną decyzję danej osobie.
Podobno zabieg histerektomi oraz mastektomi poprawia kondycję kobiety, odmładza ją. Zresztą sama autorka opisuje to na przykładzie dwóch bliźniaczek, które poddały się tym zabiegom, z tym, że różnica w zabiegach wynosiła rok przerwy pomiędzy jedną, a drugą dziewczyną. Widać widoczne zmiany pomiędzy dziewczyną po zabiegu, a tą przed zabiegiem.
"Żołnierka gorejąca" to bezsprzecznie kontrowersyjna książka, która zawiera w sobie drastyczne opisy powszechnych praktyk obrzezania, którego do dzisiaj dopuszczają się przedstawiciele innych krajów. To książka o której z całą pewnością nie sposób będzie zapomnieć. Historia przedstawiająca nam całkiem inny świat. Zachęcam do przeczytania.
W ostatnim czasie miałam przyjemność czytać dosyć kontrowersyjną książkę. Książkę, którą tak naprawdę ciężko mi jednoznacznie ocenić, gdyż nie wszystko to, o czym czytałam popierałam. Momentami byłam nawet przerażona. Ale teraz, kiedy siedzę i piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że w niektórych aspektach autorka miała rację. I choć osobiście nie byłabym zdolna do tego co...
więcej mniej Pokaż mimo to
Baśnie Anny Gibasiewicz są mi już znane, dlatego z wielką przyjemnością przystąpiłam do czytania Merwiny ze Srebrnej Góry. Merwina to królewna żyjąca w zamku, która ma wielkie serce, które chętnie pomaga potrzebującym. Wspólnie z Adlerem, jej bratem kochają się nad życie i lubią spędzać wspólnie czas. Mają kochających rodziców oraz wspaniałych przyjaciół w postaci Joweny oraz Gerena.
Niestety pewnego dnia Merwina zaczyna chorować i nikt nie może znaleźć lekarstwa na jej chorobę. Adler nie zastanawiając się długo postanawia wyruszyć w daleką drogę do najpotężniejszego medyka, który podobno ma lekarstwo, które może pomóc jego siostrze. Czy uda mu się dotrzeć na miejsce, a potem bezpiecznie wrócić z lekarstwem na czas? I czy to lekarstwo faktycznie pomoże królewnie?
Autorka w swojej baśni przedstawia nam ogromną siłę siostrzanej i braterskiej miłości. Bowiem zarówno Merwina jak i Adler są w stanie zrobić dla siebie wszystko nie bacząc na konsekwencje. Adler nie wyobraża sobie życia bez swojej ukochanej siostry, dlatego czuje, że musi znaleźć dla niej odpowiednie lekarstwo, aby ulżyć jej w cierpieniu i pomóc wrócić do pełni zdrowia. Merwina pomimo swojej choroby nie traci pogody ducha, wciąż tli się w niej nadzieja na poprawę swojego losu. I choć w tej baśni przyjdzie też chwila zwątpienia, bo przecież każdy z nas jest tylko człowiekiem, który miewa również gorsze dni, to mimo wszystko nasi bohaterowie będą próbowali przezwyciężyć te największe trudności.
Merwina to bohaterka której nie sposób nie pokochać. Widać, jak wiele znaczy dla niej pomaganie innym. Nigdy też nikomu nie odmówiła pomocy, dla wszystkich ma zawsze dobre słowo. Adler to również cudowny chłopak, który niejednokrotnie wykaże się ogromną siłą i odwagą. Życie siostry jest dla niego niezwykle ważne.
„- Czasami się boję, ale gdybym zatrzymywał się tylko na strachu i nie przezwyciężał go, nie byłbym tym, kim jestem. Każda chwila życia, nawet ta niebezpieczna albo trudna, jest cenna, bo jedyna, niepowtarzalna. Każda może czegoś nauczyć, jest darem, zdarzeniem, które już się nie powtórzy. Dlatego jeśli doceniamy to, czego doświadczamy, potrafimy pokonywać swoje lęki, a wtedy mamy w sobie radość serca.”
Tak naprawdę nikomu nie jest obojętny los dziewczyny, wszyscy starają się znaleźć dla niej odpowiednie rozwiązanie. Czasem jednak, choćbyśmy nie wiadomo jak bardzo chcieli komuś pomóc, tak naprawdę nie możemy zrobić nic. A rozwiązanie może pojawić się z całkiem innej, niespodziewanej nam strony.
Anna Gibasiewicz pisze prostym, klasycznym językiem. Pokazuje nam niezwykłe miejsca, które pięknie opisuje, a w których momentami sama chętnie chciałabym się znaleźć. Zabiera też swojego czytelnika w niezwykłe (nie zawsze bezpieczne) przygody, które pokazują, że nie zawsze wszyscy mają wobec nas dobre zamiary.
„- Kochani – zaczęła – w czasie mojej długiej choroby zrozumiałam, że życie płynie niezależnie od tego, czy my jesteśmy, czy nas nie ma i gdzie jesteśmy w danym momencie. To, co było, już nie wróci, to, co przyniesie przyszłość, będzie zupełnie inne, ale może być równie piękne albo jeszcze piękniejsze.”
Jestem zauroczona tą baśnią, która pokazała mi ogromną siłę rodzinnej miłości, a także czym jest wzajemne oddanie. Poznałam tutaj niezwykle ciekawych bohaterów, którzy wiele wnoszą do tej baśni, a których charakterystyka została dobrze przedstawiona. Ciekawą postacią jest również Ewers, który swoją propozycją mnie zaskoczył.
"Merwina ze Srebrnej Góry" to niezwykła, pełna pięknych, ale również i trudnych momentów z życia bohaterów opowieść, która zabiera nas w zjawiskowo malownicze rejony Tesalii. Opowieść pełna smutku i cierpienia, ale również nadziei na lepsze jutro. Serdecznie polecam.
Baśnie Anny Gibasiewicz są mi już znane, dlatego z wielką przyjemnością przystąpiłam do czytania Merwiny ze Srebrnej Góry. Merwina to królewna żyjąca w zamku, która ma wielkie serce, które chętnie pomaga potrzebującym. Wspólnie z Adlerem, jej bratem kochają się nad życie i lubią spędzać wspólnie czas. Mają kochających rodziców oraz wspaniałych przyjaciół w postaci Joweny...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ogniste serca to wznowienie książki Boys from Hell autorki.
Anna prawie całe swoje życie spędziła poza domem. Kiedy więc wraca do rodzinnego miasteczka po wielu latach, czuje się samotna. Rówieśnicy jej nie ufają, trzymają ją na dystans, tylko i wyłącznie dlatego, iż jest córką burmistrza. Rodzice nie mają dla niej kompletnie czasu, pochłonięci robieniem kariery.
Jax to przystojny szef motocyklowego gangu, który prowadzi pub, a także opiekuje się swoim osieroconym rodzeństwem.
Kiedy Jax staje na drodze Anny, wszystko się zmienia, a między nimi wybucha namiętne uczucie. Tylko czy dwójka ludzi z kompletnie innych światów będzie mogła stworzyć udany związek?
Uwielbiam książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, więc powrót do dawnych bohaterów sprawił mi wiele radości. Po raz kolejny przeżywałam z nimi wiele emocji.
Miłość nie pyta o wiek, poglądy czy też różnice społeczne. Kiedy już pojawia się na horyzoncie to z całą mocą i wbrew wszelkim przeciwnościom. Jeśli kogoś kochamy, nie powinniśmy przejmować się tym, że komuś się to nie podoba, bo przecież to nasze życie, w którym to my decydujemy jak chcemy je przeżyć i z kim.
„Nie zdawali sobie sprawy, że czasami moc miłości nie jest na tyle silna, aby pokonać zwykłą ludzką podłość i źle pojmowaną troskę o najbliższych.”
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się jak to jest żyć w cieniu kogoś sławnego, to musicie poznać naszą bohaterkę Annę. Ojciec burmistrz, a więc wszystko kręci się wokół niego. Biedna dziewczyna nie ma własnego życia, ale przede wszystkim najbardziej smutne jest to, że nie ma miłości i wsparcia rodziców. Nic dziwnego, że kiedy poznaje Jaxa ten staje się jej całym światem.
Agnieszka Lingas-Łoniewska stara się nam uświadomić, że w życiu to nie kariera jest najważniejsza, pochodzenie czy też to czym się zajmujemy. Najważniejszy bowiem jest człowiek i jego uczucia. Bo co z tego, że będziemy sławi i rozpoznawalni, skoro w życiu niekoniecznie będziemy szczęśliwi? Czy człowiek jest w stanie długo tak wytrzymać?
Powinniśmy również pamiętać, że to „nie szata zdobi człowieka”, więc nie oceniajmy nikogo tak naprawdę go nie znając. Przykre jest to, że ludzie potrafią ocenić kogoś przez pryzmat sławnego rodzica, nie dając szansy poznać się osobiście.
W miłości nie zawsze wszystko jest takie proste jakbyśmy chcieli. Zawsze znajdą się jacyś wrogowie, chcący uprzykrzyć nam życie i zniszczyć uczucie między dwojgiem ludzi. Czasem potrzeba czasu, by zrozumieć, że nie ma sensu bronić się przed uczuciami do drugiej osoby, bo kiedy te pojawią się na horyzoncie całkowicie przejmują nad nami kontrolę.
Ta książka to historia warta poznania. Autorka wykreowała oryginalnych bohaterów, stworzyła niebanalną fabułę od której nie sposób się oderwać. Oczywiście nie zabraknie tutaj również emocji, z których to autorka słynie.
"Ogniste serca" to historia, która uświadamia nam, że miłość jest w stanie przezwyciężyć wszystko i że w życiu zawsze warto gonić za własnymi marzeniami. Serdecznie polecam.
Ogniste serca to wznowienie książki Boys from Hell autorki.
Anna prawie całe swoje życie spędziła poza domem. Kiedy więc wraca do rodzinnego miasteczka po wielu latach, czuje się samotna. Rówieśnicy jej nie ufają, trzymają ją na dystans, tylko i wyłącznie dlatego, iż jest córką burmistrza. Rodzice nie mają dla niej kompletnie czasu, pochłonięci robieniem kariery.
Jax to...
Miło powrócić do bohaterów ze Storm Riders MC.
Saint nie zamierzał bawić się w związki, przygodny seks to wszystko, co było mu potrzebne do szczęścia. Ale kiedy na jego drodze staje Hazel poturbowana przez konflikt, coś w nim pęka i postanawia otoczyć ją opieką. Dziewczynie się to nie podoba, ale nie bardzo ma wyjście i musi pozwolić członkom ze Storm Riders, aby ją chronili. Powoli między bohaterami rodzi się uczucie.
Zarówno Saint jak i Hazel to postacie z mocnymi charakterami. Ona pewna siebie, on uparty jak pozostali członkowie klubu. Chemia pomiędzy nimi jest aż nadto wyraźna. Jednak autorka nie ułatwia im połączenia się w parę, umiejętnie stawiając im po drodze przeszkody do pokonania.
„Bo nie o to chodzi, żeby patrzeć samemu w gwiazdy. Chodzi o to, żeby robić to razem.”
Po raz kolejny spędziłam miło czas czytając książkę Anny Wolf z serii Storm Riders MC. Świetna kreacja bohaterów, interesująca, wciągająca fabuła i cały wachlarz emocji. Tajemnice z przeszłości, międzyklubowe porachunki, niebezpieczeństwo oraz namiętność, tego możecie się tutaj spodziewać. Kiedy zaczniecie czytać tę pozycję z całą pewnością nie będziecie mogli się już od niej oderwać dopóki nie dobrniecie do końca.
W każdym czytanym tomie podobało mi się to, że żaden z członków klubu Storm Riders MC nie miał na swojej drodze kobiety łatwej ani uległej. Każda z nich miała coś do powiedzenia. Hazel również potrafi pokazać pazurki, kiedy trzeba.
"Saint" to kolejny świetny tom w serii, który zabiera nas w świat pełen zaskakujących momentów. Przygotujcie się na niebanalną historię, brak nudy oraz ogrom emocji. Polecam!
Miło powrócić do bohaterów ze Storm Riders MC.
Saint nie zamierzał bawić się w związki, przygodny seks to wszystko, co było mu potrzebne do szczęścia. Ale kiedy na jego drodze staje Hazel poturbowana przez konflikt, coś w nim pęka i postanawia otoczyć ją opieką. Dziewczynie się to nie podoba, ale nie bardzo ma wyjście i musi pozwolić członkom ze Storm Riders, aby ją...
To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, ale z całą pewnością będą kolejne. Bo jeśli wszystkie książki Iwony Banach są napisane w podobnym stylu to jestem jak najbardziej na tak.
W Zagubinie zostaje odkryty pochówek wampiryczny. Dochodzi również do wypadku, w którym to nieznani sprawcy wysadzają w powietrze fioletową krowę. Jakby tego było mało odkryto zwłoki turystki. Część mieszkańców wpada w panikę, inni już zacierają ręce licząc na zarobek. Kto zabił turystkę? Czym jest wampirioza? I czy detektywowi uda się znaleźć sprawcę wybuchu?
„Był przybłędą po przejściach i cenił sobie to miejsce. Jednakże pies do tej zbrodni zupełnie nikomu nie pasował. W każdym razie nie tu obecnym. Woleli wampira, tak było mroczniej i ogólnie ciekawiej. Pies zagryzł człowieka? Banalne. Wampir zagryzł człowieka? Genialne…”
Dawno tak dobrze nie bawiłam się czytając jakąś książkę. Bowiem Iwona Banach sprawiła, że uśmiech nie schodził mi z twarzy ani na moment. W książce akcja toczy się szybko, a jeden absurd goni kolejny. Nietuzinkowi bohaterowie nie pozwolą nam ani na chwilę odpoczynku, bowiem ich kreacja jest doskonała.
Wyobrażacie żyć sobie wśród wampirów? Czy toczylibyście z nimi walkę, a może wolelibyście się do nich przyłączyć?
Autorka ma specyficzne poczucie humoru, które jednym może się spodobać innym nie. Ja należę do tych, którzy już ten humor pokochali. Ta powieść jest idealna na odstresowanie i zrozumienie, że nie zawsze warto brać wszystko na serio. Dodatkowo zapewnie niezliczone pokłady dobrej zabawy i wybuchów śmiechu, co oczywiście dla człowieka jest jak najbardziej zdrowe.
Spotkamy się tutaj również z plotkami, ale któż z nas w swoim życiu się z nimi nie spotkał? Jedna plotka może po drodze się tak bardzo przekształcić, że czasami może wyjść z tego jedna wielka komedia. Przypominacie sobie starsze panie siedzące przed blokami/domami i plotkujące o innych mieszkańcach? Ach, cóż to były za czasy.
Lekki, przyjemny język autorki sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie. Do tego świetna zabawa gwarantowana. Wampiry, trup, śledztwo – czego można chcieć więcej? Ta książka jest idealna na poprawę humoru. Jedyne co mi odrobinę przeszkadzało to, to że w pewnym momencie odrobinę sama zagubiłam się w Zagubinie, nie bardzo wiedząc, który wątek był tym głównym. Ale to tylko taki mały minusik.
"Czarci krąg" to lektura, która zabierze was w świat pełen absurdów, interesujących bohaterów i mnóstwa przygód. Do tego wywoła niekontrolowane wybuchy śmiechu. Polecam.
To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, ale z całą pewnością będą kolejne. Bo jeśli wszystkie książki Iwony Banach są napisane w podobnym stylu to jestem jak najbardziej na tak.
W Zagubinie zostaje odkryty pochówek wampiryczny. Dochodzi również do wypadku, w którym to nieznani sprawcy wysadzają w powietrze fioletową krowę. Jakby tego było mało odkryto zwłoki...
Noah lubi się dobrze zabawić, a dziewczyny lecą do niego niczym ćmy do światła. Jest wolnym ptakiem, który w pełni korzysta z życia. Kiedy w pociągu zabawia się z jakąś dziewczyną, ktoś im nagle przerywa, a wtedy on… dostrzega najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział.
Ava jest spokojna, raczej trzyma się na uboczu.
Tych dwoje stanie na swojej drodze, ale czy coś z tego wyjdzie? Czy Noah będzie potrafił powstrzymać swoje przygody z seksem i czy Ava otworzy się na niego?
„Brałem, nic z siebie nie dając. Żyłem po to, aby grać w piłkę oraz dobrze i intensywnie się bawić. Potrzebowałem silnych doznań i chciałem, żeby moja partnerka dawała mi to, co dla mężczyzny najlepsze.”
Kolejne krótkie opowiadanie od Iwony Feldmann. Tym razem pojawi się więcej gorących scen, które zostaną zdominowane przez miłosne uniesienia bohaterów. On i Ona to całkowite przeciwieństwa, ale jak sami dobrze wiemy, to właśnie one lubią się do siebie wzajemnie przyciągać. On nie może przestać o niej myśleć, a Ona również coraz bardziej zaczyna się nim interesować. I kiedy on odpuszcza, to ona przejmuje inicjatywę.
To opowiadanie jest idealne na letni wieczór. Mamy plażę, sportowców, dobrą zabawę, a także odkrywanie własnych doznań. Pojawia się również tajemniczy Black room, w którym może się wszystko zdarzyć, więc trzeba się dobrze zastanowić, czy na pewno chce się do niego wejść.
Wakacyjna szalona przygoda, której nie chce się przerywać, temperamentny bohater, który zawsze bierze to co chce, oraz bohaterka, która odkrywa w sobie nowe uczucia.
Czy jedno przypadkowe spotkanie może zmienić nasze dotychczasowe zwyczaje i przyzwyczajenia? Czy nowo poznana osoba będzie w stanie zapomnieć o swojej przygodzie, kiedy wróci do domu? Przekonajcie się o tym sami.
"Black room" to króciutkie opowiadanie zawierające sceny erotyczne, w którym pojawiają się bohaterowie lubiący się niegrzecznie zabawić. Jeśli lubicie takie klimaty, koniecznie przeczytajcie.
Noah lubi się dobrze zabawić, a dziewczyny lecą do niego niczym ćmy do światła. Jest wolnym ptakiem, który w pełni korzysta z życia. Kiedy w pociągu zabawia się z jakąś dziewczyną, ktoś im nagle przerywa, a wtedy on… dostrzega najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział.
Ava jest spokojna, raczej trzyma się na uboczu.
Tych dwoje stanie na swojej drodze, ale czy coś z...
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Iwony Feldmann i muszę przyznać, że podoba mi się jej styl pisania. Przeczytane opowiadanie jest krótkie, ale intensywne. Zarówno dziewczyny jak i chłopacy liczą na ciekawą przygodę. Główna bohaterka Brooke wyróżnia się od całej reszty, gdyż nie może pojąć jak piłkarze mogą tak przedmiotowo traktować dziewczyny. I choć Liam niesamowicie się jej podoba, a on sam próbuje ją poderwać, dziewczyna stara się nie ulec jego urokowi osobistemu. Tylko czy jej się to uda?
„Szczerze powiedziawszy, nie byłam przyzwyczajona do takiego typu facetów. Wolałam tych spokojniejszych, normalniejszych i bardziej zrównoważonych, a nie takich dzikich i zachłannych, nadpobudliwych, myślących, że cały świat leży u ich stóp. Pięknych bogów sportu z ich idealnymi i seksownymi ciałami, oglądających się za wszystkim, co się rusza i co mogliby przelecieć.”
Autorka stworzyła opowiadanie idealne na lato, w którym to prym wiodą nastolatkowie lubiący dobrą zabawę. To lekkie, tak naprawdę nie wnoszące niczego szczególnego do naszego życia opowiadanie przy którym można spędzić całkiem miło czas. Idealne na popołudniową kawę, albo leniwy wieczór. Zaznaczam, że przeznaczone jest dla pełnoletnich, ponieważ zawiera sceny erotyczne.
Kto z nas w latach szkolnych nie marzył o wyjeździe na którym mogłaby znaleźć się drużyna męskich sportowców? Przystojni chłopacy na których można zawiesić oko i z którymi można spędzić ciekawie czas – chyba każda z nas przerabiała ten temat w młodości.
Przystojne ciacha jednak nie zawsze potrafią się odpowiednio zachowywać, o czym przekona się sama Brooke.
"Waiting for love" to krótka historia przenosząca nas w świat nastolatków i czasów, w których to młodość rządziła się własnymi prawami. Nieporozumienia, miłosne uniesienia i wzajemne poznawanie się, to wszystko tutaj znajdziecie. Jeśli lubicie takie historie, koniecznie przeczytajcie.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Iwony Feldmann i muszę przyznać, że podoba mi się jej styl pisania. Przeczytane opowiadanie jest krótkie, ale intensywne. Zarówno dziewczyny jak i chłopacy liczą na ciekawą przygodę. Główna bohaterka Brooke wyróżnia się od całej reszty, gdyż nie może pojąć jak piłkarze mogą tak przedmiotowo traktować dziewczyny. I choć Liam...
więcej mniej Pokaż mimo to
Były powieści, antologie, ale Sylwii w duecie jeszcze nie było. Więc to taka nowość. I muszę wam powiedzieć, że Sylwia Trojanowska w duecie z Malwiną Kozłowską sprawdziły się doskonale. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że to powieść od kobiet dla kobiet, bowiem to one odgrywają tutaj istotną rolę.
Inga Winter mieszka w Poznaniu i redaguje książki oraz maluje. Anna Krauze jest prokuratorką zwaną Procą, która prowadzi również korepetycje z języka francuskiego i łaciny. Barbara Kochańska to ogromna fanka Bajmu pracująca w firmie farmaceutycznej. Co łączy te wszystkie kobiety?
Kiedy zaczęłam czytać zastanawiałam się, które partie pisze Sylwia, a które Malwina, jednak ewidentnie nie ma tutaj podziału ról. Obie autorki musiały się świetnie dogadywać pisząc tę powieść, bo całość łączy się i współgra ze sobą.
Autorki stworzyły bohaterki, które nie są nieskazitelne, mają swoje wady i zalety, niemniej każda z nich oprócz życia mierzy się ze swoimi demonami przeszłości. Niewątpliwie ta powieść pokazuje jak wielka może być siła kobiet i ile znaczy prawdziwa przyjaźń. Nie od dziś wiadomo, że z kobietami lepiej nie zadzierać, gdyż kiedy one połączą siły, może wyjść z tego „wielki pożar”.
„Przyjaciółki są jak bezpieczna przystań, dacza w lesie nad jeziorem i luksusowy jacht na Majorce w jednym.”
Nasze bohaterki spotkały się na zajęciach jogi i tak się właśnie zaprzyjaźniły. Razem stanowiły świetną paczkę, a kiedy odkryły, że jeden z partnerów jest niewierny, zgotowały mu niespodziankę w postaci zemsty.
Powieść jest lekka i przyjemna, czyta się szybko. Pojawia się wiele zabawnych momentów, ale są i chwile refleksji. Autorki zdecydowanie chciały nam pokazać, że nie ma ani chwili do stracenia i nie warto zastanawiać się czy coś zrobić czy nie. Trzeba żyć daną chwilą, gdyż nigdy nie wiadomo, co nas czeka kolejnego dnia. Przedstawione bohaterki da się lubić i można z nimi spędzić całkiem miło czas.
Istotną rolę w tej powieści odegrał również Bajm. Bajm to zespół, który zna chyba każdy z nas i którego piosenki lubi nucić pod nosem niemalże każdy.
„Przyzwyczajeni do zwyczajności tygodnia nie dostrzegamy tego, co w nim niezwyczajne. A w każdym jest coś z pobłyskiem brokatu i cekinów, nawet w tym pozornie szarym.”
"Facetom wstęp wzbroniony" to ciekawa, interesująca i przyjemna lektura, w sam raz na wakacyjny czas. Skierowana jest głównie do kobiet, ale moim zdaniem powinien przeczytać ją też każdy mężczyzna, aby miał się na baczności i nigdy nie próbował zrobić skoku w bok. Zachęcam do przeczytania.
Były powieści, antologie, ale Sylwii w duecie jeszcze nie było. Więc to taka nowość. I muszę wam powiedzieć, że Sylwia Trojanowska w duecie z Malwiną Kozłowską sprawdziły się doskonale. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że to powieść od kobiet dla kobiet, bowiem to one odgrywają tutaj istotną rolę.
Inga Winter mieszka w Poznaniu i redaguje książki oraz maluje. Anna...
Polubiłam historie z cyklu Bracia Tarasow, więc i ten tom przypadł mi do gustu. Lubię powieści w których nie brakuje emocji i w których ciągle coś się dzieje.
Rea Ronado budzi się w drewnianej chacie otoczonej lasem i kompletnie nie ma pojęcia jak się tutaj znalazła, bo przecież była w szpitalu. Kiedy w chacie pojawia się nieznajomy mężczyzna, ta próbuje go znokautować. Konstantin nie chce jej zrobić krzywdy, wręcz przeciwnie, postanawia jej pomóc, nie wiedząc, że zadziera z mafią. Kłopoty od tej pory będą się za nimi ciągły niczym cień.
„Pamiętam wszystko, a chciałabym zapomnieć. Życie to jednak nie kartka ani ołówek i gumka. Pewnych rzeczy nie da się wymazać. Po prostu się nie da. Można jedynie oswoić swoje demony, które tylko czekają z tyłu głowy, aż się je uwolni.”
Miło, że w powieści pojawiają się poznani już wcześniej bohaterowie, bo dzięki temu dowiadujemy się co u nich słychać. Niemniej historia Rea oraz Konstantina jest niezwykle wciągająca. Dwoje tak naprawdę obcych sobie osób po dość krótkim czasie jest w stanie wskoczyć za sobą w ogień. Czyż można nazwać to inaczej niż miłość?
Rea to kobieta, która nie chce kłopotów, a kiedy te się pojawiają nie ma zamiaru być dla nikogo kartą przetargową. Wie, że mimo wszystko musi być silna i dać sobie radę.
Konstantin to mężczyzna zmęczony swoim życiem. Jest płatnym mordercą i lepiej z nim nie zadzierać, bo nie należy do miłych osób. Zawsze dba o szczegóły.
Ta dwójka trafia na siebie przez czysty przypadek, a jednak coś ich do siebie przyciąga. Jeśli jesteście ciekawi co przygotowała dla nich Anna Wolf, koniecznie musicie przeczytać tę powieść.
Akcja powieści toczy się dość szybko, więc z całą pewnością nie możecie liczyć na nudną lekturę. Ciekawy pomysł na fabułę, która tak naprawdę nie jest przewidywalna. Do tego świetna kreacja bohaterów, którzy z całą pewnością wyróżniają się mocnymi charakterami. Całość dzięki lekkiemu i przyjemnemu językowi czyta się błyskawicznie.
„Czasem to, co daje nam los w konkretnej chwili, jest dokładnie tym, czego potrzebujemy.”
"Ocalenie gangstera" to historia, która porywa w swój świat już od pierwszych stron. To również historia o której szybko się nie zapomina. Gorąco polecam.
Polubiłam historie z cyklu Bracia Tarasow, więc i ten tom przypadł mi do gustu. Lubię powieści w których nie brakuje emocji i w których ciągle coś się dzieje.
Rea Ronado budzi się w drewnianej chacie otoczonej lasem i kompletnie nie ma pojęcia jak się tutaj znalazła, bo przecież była w szpitalu. Kiedy w chacie pojawia się nieznajomy mężczyzna, ta próbuje go znokautować....
Kiedyś mieliśmy okazję poznać już jednego z braci Van Lander, a mianowicie Milana, dzisiaj przyszedł czas na drugiego, Armina. Poznajemy też lepiej przyjaciółkę Wiktorii - Natalię.
Armin tak naprawdę nigdy nie pogodził się z tragedią, jaką spotkała ich rodzinę wiele lat temu. Nikt z jego bliskich nie wie, że prowadzi podwójne życie.
„Była niebezpieczna. Dla mnie na pewno. Bo powoli burzyła mój świat pozorów, w jakim żyłem od dwudziestu lat. I przez moją głowę przeleciała jedna bardzo istotna myśl. To ona mogłaby być kobietą, która zdemaskowałaby moją drugą twarz i doprowadziła do sytuacji, w której Armin van Lander mógłby wreszcie stać się kompletny.”
Natalia kocha swoją pracę. W głębi serca skrywa rodzinny sekret, sama wpadając w szpony okrutnego człowieka.
Oboje stają na swojej drodze i choć od początku się drażnią, to każdy może zauważyć, że „kto się czubi ten się lubi”. Armin coraz lepiej poznaje Natalię i coraz trudniej ukryć mu uczucia względem niej. Natalia uważa Armina za spokojnego mężczyznę, czasem nudziarza. Kiedy w „Black Mirror” poznaje tajemniczego Mister Reda już sama nie wie, który z mężczyzn jest jej bliższy.
Przyznam, że brakowało mi braci Van Lander. Agnieszka Lingas-Łoniewska tworzy niezwykle ciekawe i intrygujące postacie z którymi czytelnik zazwyczaj mocno się zżywa. Dlatego niezwykle miło było nie tylko zagłębić się w życie Armina i Natali, ale także dowiedzieć się co słychać u Wiki i Milana. Książkę przeczytałam przy jednym podejściu i szczerze powiedziawszy nie odłożyłam jej nawet na pięć minut. Historia naszych bohaterów tak mnie wciągnęła iż byłam ciekawa jak ta historia się zakończy. Spotykamy się tutaj z demonami przeszłości, ale także i teraźniejszości, które nie chcą dać nam spokoju. Życie nie zawsze układa się po naszej myśli, na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, czasem obwiniamy się za coś, na co kompletnie nie mieliśmy wpływu. Tak naprawdę ciężko jest żyć, tłumiąc w sobie ból, którego nie pokazujemy światu zakładając odpowiednią maskę na twarz. Z całą pewnością lepiej żyje się, kiedy można wyrzucić z siebie to co nas dręczy.
Armin tylko z pozoru wydaje się być twardy, bo tak naprawdę w głębi duszy cały czas cierpi i się obwinia za przeszłość. Nie miał czasu na żal i cierpienie, bo zawsze musiał być ostoją dla matki i brata. Dlatego prowadzi podwójne życie, aby jakoś dać upust emocjom.
Natalia jest prawniczką. Z reguły wydaje się być szaloną kobietą, ale w głębi duszy cierpi, bo sama musi zmagać się z całym otaczającym ją światem i problemami. Pragnie chronić brata i matkę, ale ciągłe szantaże jej ojczyma powoli ją wykańczają. Upust swoim emocjom daje w „Black Mirror”.
„Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i dostrzegłam strach w oczach. Nienawidziłam się bać. Zawsze byłam przebojowa, szłam do przodu jak taran, bo nikt mi w niczym nie pomagał. Byłam sobie sterem i okrętem i nieustannym wsparciem. Dla brata, dla mamy. A teraz…”
Autorką napisała historię o dwojgu skrzywdzonych przez los ludziach. O rodzącym się uczuciu i wielkiej miłości, która zostanie wystawiona na próbę. O otwieraniu się przed bliskimi i potrzebie ich chronienia. Emocje wylewają się na każdej stronie tej powieści.
Trochę żal było mi się rozstawać z naszymi bohaterami, ale coś co się zaczyna zwykle też musi się skończyć. Czekam zatem na kolejne powieści autorki.
„Czasami trzeba się otworzyć i dobrze mieć obok siebie bliskie osoby, wobec których będzie się szczerym. Takie oczyszczenie wiele daje i sprawia, że zaczynamy dostrzegać drobne gesty i radości.”
„Armin” to pełna emocji, intryg i sekretów powieść, która pokazuje, że dla bliskich nam osób jesteśmy w stanie zrobić wszystko, aby ich ochronić. To historia o pięknej, ale trudnej miłości i o wybaczaniu samemu sobie.
Kiedyś mieliśmy okazję poznać już jednego z braci Van Lander, a mianowicie Milana, dzisiaj przyszedł czas na drugiego, Armina. Poznajemy też lepiej przyjaciółkę Wiktorii - Natalię.
więcej Pokaż mimo toArmin tak naprawdę nigdy nie pogodził się z tragedią, jaką spotkała ich rodzinę wiele lat temu. Nikt z jego bliskich nie wie, że prowadzi podwójne życie.
„Była niebezpieczna. Dla mnie na...