Biblioteczka
2012-07-01
2012-03-01
2012-02-01
Popularność tej książki zaczynała mnie już irytować, ale i...intrygować! Po rozmowie na forum, w której okazało się, że fenomen autorki opiera się na fakcie, iż przyznała, że kocha męża bardziej niż dzieci, dosłownie się na nią wkurzyłam! Dlatego ze złością zabrałam się do czytania, kiedy Justyna podesłała mi tę lekturę! I tak, z każdą stroną, moje nerwy opadały i ustępowały miejsca...zrozumieniu, uśmiechowi, a często też głębokiej refleksji... Na kartach tej książki niejednokrotnie dostrzegałam siebie, ale i matki z mojego otoczenia, bo obok tych "złych matek" są też te "idealne" i w gruncie rzeczy nie wiadomo, które mają większe problemy...
"Zła matka" okazała się być totalnie inną książka, niż ta, o której słyszałam! przede wszystkim nie jest to ani historia fabularna, ani też poradnik. Podtytuł brzmi: "Kronika matczynych wykroczeń, drobnych katastrof i rzadkich momentów chwały" i rzeczywiście jest to taka kronika, wyznania samej autorki. Trudno powiedzieć, na ile jest ona zgodna z prawdą, bo przecież życia autorki nie znamy na tyle. Jednakże wszystko brzmi naprawdę szczerze i łatwo sobie wyobrazić taką "złą matkę", jaką jawi nam się Ayelet Waldman.
Jaka jest "zła matka"? Oprócz tego, że bardziej kocha męża niż dzieci, ośmiela się mieć swoje pasje, czasem nawet pracuje zawodowo, często się myli i nie jest ekspertką w wychowaniu. Obok niej żyją "matki idealne" - cyborgi, narzuca się samo przez się - wiecznie uśmiechnięte, godzinami siedzące z dziećmi w piaskownicy (co więcej, ich dzieci po wyjściu z piasku są nieskazitelnie czyste, nie dłubią w nosie i nie znają smaku lizaków!), wiedzące wszystko na temat karmienia piersią i najmodniejszych (najskuteczniejszych!) metod wychowania!
Dla mam z kategorii tych "złych", które to praktycznie ciągle mają milion wątpliwości i pytań książka Waldman może stać się swego rodzaju panaceum na ich lęki, wyrzuty sumienia i wszystkie negatywne myśli. A której z nas chociaż raz nie zdarzyło się choćby pomyśleć o sobie: "Jestem złą mamą, bo..." albo też usłyszę, ile to rzeczy robi źle wychowując dziecko?
Autorka pokazuje, że macierzyństwa nie da się zmierzyć i przeliczyć. Przede wszystkim dlatego, że nie ma dla niego jednej, określonej miarki. Macierzyństwo to sprawa indywidualna i tylko takie przeżywanie go może dać nam, mamom, naszym dzieciom i partnerom szczęście.
Naprawdę szczerze polecam wszystkim mamom (tym idealnym też - znajdą tam coś o sobie)!
Zobacz więcej: http://www.familie.pl/Blogi-0-0/b485-1,Familijny-Klub-Moli-Ksiazkowych.html#ixzz1nglJTsoI
Popularność tej książki zaczynała mnie już irytować, ale i...intrygować! Po rozmowie na forum, w której okazało się, że fenomen autorki opiera się na fakcie, iż przyznała, że kocha męża bardziej niż dzieci, dosłownie się na nią wkurzyłam! Dlatego ze złością zabrałam się do czytania, kiedy Justyna podesłała mi tę lekturę! I tak, z każdą stroną, moje nerwy opadały i...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Leszek Peszek" Marko Kitti to połączenie Koszmarnego Karolka, Mikołajka i Matta Hidalfa. Od tego pierwszego wziął diabelskie pomysły na psoty, od drugiego spryt i urok, a od trzeciego ponadprzeciętną inteligencję i rezolutność! Ten bohater pokaże wam, że być pechowcem może oznaczać...mieć szczęście!
Leszka poznajemy w momencie, gdy kradnie starszej siostrze Melindzie puszkę z napojem z guaraną, a właściwie nie puszkę, tylko sam napój... Guaranę przelewa do puszki po coli, a do puszki po napoju uwielbianym przez siostrę wlewa ohydną miksturę z oliwy, mleka, soli, sosu curry i sosu sojowego. Wszystko po to, by dać nauczkę wścibskiej siostruni, która perfidnie przeczytała jego Niesamowicie Ściśle Tajny Dziennik. Jak to z pechowcami bywa "cudownego" napoju napił się najpierw leszkowy tata, a dopiero potem siostra... Ale chłopca nie było już wtedy w kuchni.. Uciekając zderzył się z przechodniem, który okazał się być pisarzem... Zgadnijcie, kto stał się bohaterem jego najnowszej książki :)?
Wszystkiego dowiecie się z rozdziału "Kim jest Lesze Peszek", w którym autor zdradza tajemnice spotkania z Leszkiem i fakt, że tak naprawdę nie ma pozwolenia na udostępnienie jego przygód czytelnikom.... Ale jako, że nie mógł się przed tym powstrzymać, musicie podpisać TAJNĄ UGODĘ, zanim zaczniecie czytać dalej...
Jak już podpiszecie ugodę i obiecacie nie pisnąć nikomu słówka o tym, co przeczytacie poznacie dwie przezabawne historie: o kolorowej kotce (a właściwie o tajemnicy jej czerwonych plam i zniknięcia spod sterty prania) i o hiszpańskim przekręcie ( a właściwie o nowym hiszpańskim koledze Leszka, który okazał się być kimś zupełnie innym)...
Przygody Leszka Peszka osadzone są we współczesnych realiach (są tu i iPody i zespół One Direction), co sprawia, że staje się jeszcze bliższy młodemu czytelnikowi! Właściwie Leszkiem mógłby być każdy współczesny chłopiec ... zaraz, zaraz! Mogłaby nim być też każda współczesna dziewczynka! Julka czasem nim bywa - taka słodka, chodząca katastrofa, która swoimi "przypadkami" potrafi wywołać uśmiech na twarzy największego ponuraka :).
"Leszek Peszek" Marko Kitti to połączenie Koszmarnego Karolka, Mikołajka i Matta Hidalfa. Od tego pierwszego wziął diabelskie pomysły na psoty, od drugiego spryt i urok, a od trzeciego ponadprzeciętną inteligencję i rezolutność! Ten bohater pokaże wam, że być pechowcem może oznaczać...mieć szczęście!
więcej Pokaż mimo toLeszka poznajemy w momencie, gdy kradnie starszej siostrze Melindzie...