-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2022-10-02
2019-09-15
2019-08-31
Opowieść o rekonstruowaniu siebie i swojego świata po utracie najbliższej osoby. O szukaniu sensu i punktu zaczepienia. O czasie i słowach.
W wyjątkowo krótkiej formie Don DeLillo daje popis swoich literackich zdolności tworząc dzieło poetyckie, enigmatyczne oraz bardzo niejednoznaczne. "Performerka" stanowi kontynuacje wielu ulubionych zainteresowań pisarza, będąc jednocześnie nowym otwarciem w jego twórczości. Forma może emocjonalnie dystansować czytelnika, ma w sobie jednak dużo ukrytej siły. Niewielu potrafi przedstawić naszą rzeczywistość oraz doświadczenia tak jak autor "Białego Szumu". Są one jednocześnie dobrze nam znajome, ale jakby obce i odkrywane na nowo. Jakby z perspektywy osoby spoza czasu i przestrzeni.
Opowieść o rekonstruowaniu siebie i swojego świata po utracie najbliższej osoby. O szukaniu sensu i punktu zaczepienia. O czasie i słowach.
W wyjątkowo krótkiej formie Don DeLillo daje popis swoich literackich zdolności tworząc dzieło poetyckie, enigmatyczne oraz bardzo niejednoznaczne. "Performerka" stanowi kontynuacje wielu ulubionych zainteresowań pisarza, będąc...
2019-08-20
Noir wciąż żyje! Wyprowadziło się tylko z ciemnych ulic Nowego Jorku czy Los Angeles do nowych miejsc. Jednak nowych tylko z pozoru, ponieważ zbrodnia, tajemnica oraz mroczne historie unoszą się nad całym zaludnionym przez człowieka światem, niczym dym z papierosów w samochodzie detektywa. W 2009 roku, Thomas Pynchon (w "Wadzie Ukrytej") umieścił swoją wersję Philipa Marlowe'a na kalifornijskich plażach lat 70-tych. Dwa lata wcześniej Michael Chabon uczynił go żydowskim policjantem w żydowskim mieście na... Alasce. Brzmi to zupełnie absurdalnie, ale czytając "Związek Żydowskich Policjantów" już po pierwszych stron wierzymy i dajemy się porwać do tego zimnego świata szachów, chasydzkich mafii oraz potencjalnych Mesjaszy.
Dobrze ujął to Stephen King, określając "Związek Żydowskich Policjantów" jako połączenie Raymonda Chandlera z Isaakiem Bashevisem Singerem. Klimat i symbolika gatunku noir są w książce równie ważne co historia, tradycja oraz aura Narodu Wybranego. A wręcz okazuje się, że te dwa tematy uzupełniają się z niezwykłą naturalnością oraz wdzięcznością. Autor co rusz korzysta również z okazji aby wydobyć jak najwięcej humoru z możliwości jakie daje mu to połączenie. Na postmodernistycznej zabawie jednak na szczęście się nie kończy. Chabonowi udaje się coś, co łączy go z klasykami gatunku. Jednocześnie używa archetypów i uproszczeń, ale wykorzystując je stwarza niezapomniane postacie, gęstą atmosferę oraz niejednoznaczne postawy i emocjonujące sceny. A do tego czyni to za pomocą niezwykle atrakcyjnie błyskotliwego języka oraz po noir'owsku ciętych dialogów.
Pozostawiłem za sobą kręte uliczki oraz podejrzane pokoje Sitka, jak również pierwszą przeczytaną powieść Michaela Chabona. Teraz nie mogę się doczekać dokąd proza Amerykanina zabierze mnie następnym razem...
Noir wciąż żyje! Wyprowadziło się tylko z ciemnych ulic Nowego Jorku czy Los Angeles do nowych miejsc. Jednak nowych tylko z pozoru, ponieważ zbrodnia, tajemnica oraz mroczne historie unoszą się nad całym zaludnionym przez człowieka światem, niczym dym z papierosów w samochodzie detektywa. W 2009 roku, Thomas Pynchon (w "Wadzie Ukrytej") umieścił swoją wersję Philipa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-25
Mimo znajomości filmu, książka wciąż szokuje, porusza, śmieszy i przeraża. Swoją bezkompromisowością, czarnym humorem i wyobraźnią narratora. Brutalna szczerość łączy się tu z odlotami umysłu napełnionego lekami i izolowanego przez lata.
Książka ponadczasowa, z pamiętnymi, barwnymi postaciami. Każdy powinien ją znać (jak i adaptacje Milosa Formana).
Mimo znajomości filmu, książka wciąż szokuje, porusza, śmieszy i przeraża. Swoją bezkompromisowością, czarnym humorem i wyobraźnią narratora. Brutalna szczerość łączy się tu z odlotami umysłu napełnionego lekami i izolowanego przez lata.
Książka ponadczasowa, z pamiętnymi, barwnymi postaciami. Każdy powinien ją znać (jak i adaptacje Milosa Formana).
2016-12-25
Powtórka. Drugi raz przeczytałem jeszcze szybciej ale z nie mniejszym zachwytem. Nadal zadziwia, śmieszy i miesza w głowie. Philip K Dick w stanie czystym (Uwaga! Autor czytany w nadmiernych ilościach potrafi uzależnić).
Powtórka. Drugi raz przeczytałem jeszcze szybciej ale z nie mniejszym zachwytem. Nadal zadziwia, śmieszy i miesza w głowie. Philip K Dick w stanie czystym (Uwaga! Autor czytany w nadmiernych ilościach potrafi uzależnić).
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-27
“Through the machineries of greed, pettiness, and the abuse of power, love occurs.”
Długo czekałem na lekturę opus magnum Thomasa Pynchona. Miałem nadzieję, że otrzymam powieść, która potwierdzi w moich oczach jej sławę. Chciałem jej doświadczyć. Po ponad czterech miesiącach spędzonych z "Tęczą Grawitacji" czuję, że moje życzenia się spełniły z nawiązką.
Wciąż świeżo po lekturze, trudno mi ogarnąć w pełni myśli. Do jej opisania użyć wielu epitetów, w tym przeważnie wykluczających się wzajemnie. Mroczna, niepokojąca, slapstickowa, obsceniczna, wulgarna, piękna, perwersyjna, wzruszająca, zabawna, groteskowa, liryczna, stymulująca, szalona, inteligentna, smutna, depresyjna, ekstremalna, apokaliptyczna, genialna. Narracja jest żartobliwym przewodnikiem, idącym pokrętnymi ścieżkami, strojącym kawały na czytelnikach, pogrążającym się w refleksjach nad krajobrazem, opowiadającym anegdoty, a w końcu okazującym się być paranoikiem. Podążanie za nim to podróż na której końcu nie będziemy w pełni tacy sami.
A więc trudno mi jeszcze spokojnie analizować "Tęczę Grawitacji" (dodam tylko, że czytałem powyższą, anglojęzyczną wersję), ale wiem jedno. Jej lektura była przeżyciem, czymś niezwykłym. Niepokój przez nią wywołany, bogactwo treści i obrazów, piękno języka którym posługuje się Pynchon zostaną ze mną na długi czas, a najpewniej na zawsze i przez kolejne do niej powroty. To dzieło wciąż mocne, niebezpieczne, szalone, genialne, wywołujące skrajne emocje, enfant terrible klasyki literatury.
Arcydzieło.
“Through the machineries of greed, pettiness, and the abuse of power, love occurs.”
Długo czekałem na lekturę opus magnum Thomasa Pynchona. Miałem nadzieję, że otrzymam powieść, która potwierdzi w moich oczach jej sławę. Chciałem jej doświadczyć. Po ponad czterech miesiącach spędzonych z "Tęczą Grawitacji" czuję, że moje życzenia się spełniły z nawiązką.
Wciąż świeżo po...
2019-01-14
Wszyscy się boimy. Niemal niemożliwym byłoby zliczenie fobii, którym poddani są ludzie, lecz praktycznie wszystkie one mają bardziej czy mniej widoczny związek z lękiem ostatecznym. Ze śmiercią. Dla Jacka i Babette, bohaterów "Białego Szumu" strach przed nią jest paraliżujący, obezwładniający. Koniec może nastąpić w najmniej oczekiwanej chwili, w najbardziej nieprawdopodobny sposób. Dlatego gotowi są podjąć wszelkie kroki, aby się od tego lęku uwolnić. A przecież ułożyli sobie życie, które pasuje im obydwojgu. Wychowują czwórkę dzieci (każde z innego poprzedniego małżeństwa), mają ciekawe zajęcia, żyją w spokojnym miasteczku. Są szczęśliwi...
Don deLillo jest mistrzem w oddawaniu specyficznych stanów umysłu. W "Białym szumie" jest to stan umysłu nie tylko człowieka panicznie bojącego się śmierci, ale również człowieka ery konsumpcjonizmu. Kupowanie, oglądanie, czytanie tanich magazynów, jedzenie, picie... wszystkie te rytuały tworzą nie tylko rzeczywistość Jacka, ale również nas, współczesnych. W chodzeniu po supermarkecie, siedzeniu przed telewizorem, słuchając radia, bohaterowie wydają się otrzymywać namiastkę ulgi, pewności, zapomnienia. Jest to świat przesycony obrazami, treściami, sloganami. Ludzie nie są w stanie ich wszystkich przetworzyć, a one powoli przetwarzają człowieka. Brzmi znajomo...?
"Biały szum" stanowi kompleksowe i dogłębne studium współczesności, a zarazem jest książką która szalenie pochłania. Wszystkie jej elementy wydają się być tam gdzie powinny. Groteska, humor, terror, popkultura i inne klasyczne zagrania postmodernizmu łączą się tu z angażującą fabułą oraz postaciami, które pomimo licznych dziwactw nie wydają się być jedynie gatunkowymi schematami.
Don deLillo to twórca, którego docenia się coraz bardziej w miarę czytania. Nie od razu pokochałem jego styl, nie od razu dostrzegłem błyskotliwość jego obserwacji. Jednakże "Biały Szum" to w końcu ta książka, która mnie w pełni przekonała. Dzieło wyjątkowe, fascynujące, kultowe. Przede mną jeszcze wiele dzieł Amerykanina, ale wiem, że historia rodziny Gladneyów będzie miała wśród nich miejsce szczególne.
Wszyscy się boimy. Niemal niemożliwym byłoby zliczenie fobii, którym poddani są ludzie, lecz praktycznie wszystkie one mają bardziej czy mniej widoczny związek z lękiem ostatecznym. Ze śmiercią. Dla Jacka i Babette, bohaterów "Białego Szumu" strach przed nią jest paraliżujący, obezwładniający. Koniec może nastąpić w najmniej oczekiwanej chwili, w najbardziej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-19
Surrealistyczna, prześmiewcza, przerażająca, zapadająca w pamięć powieść, która stała się jedną z moich ulubionych.
Polecam również obejrzeć mało popularny w Polsce film na jej podstawie.
Surrealistyczna, prześmiewcza, przerażająca, zapadająca w pamięć powieść, która stała się jedną z moich ulubionych.
Polecam również obejrzeć mało popularny w Polsce film na jej podstawie.
2015-02-20
Co jeszcze można napisać o tej książce ? Brzydzi, fascynuje, a przede wszystkim miesza w głowie. Imponuje zupełna wolność twórcza autora (jak na bitnika przystało), którego nie obchodzi opinia czy wrażliwość czytelnika.
Czy z tego nagromadzenia narkotycznej pisaniny można wyciągnąć jakiś morał ? Raczej nie. Ale pozostaje wrażenie. Bo przewrotnie książka zniechęca do wszelkiego rodzaju używek, oraz pozwala spojrzeć z wdzięcznością i łagodniejszym okiem na swoje codzienne życie.
Bardzo mocna pozycja. Klasyka, która przeraża ale również fascynuje.
Co jeszcze można napisać o tej książce ? Brzydzi, fascynuje, a przede wszystkim miesza w głowie. Imponuje zupełna wolność twórcza autora (jak na bitnika przystało), którego nie obchodzi opinia czy wrażliwość czytelnika.
Czy z tego nagromadzenia narkotycznej pisaniny można wyciągnąć jakiś morał ? Raczej nie. Ale pozostaje wrażenie. Bo przewrotnie książka zniechęca do...
2015-03-08
Pierwsze moje spotkanie z prozą Pynchona, ale na pewno nie ostatnie ! "49 idzie pod młotek" czytało mi się zaskakująco dobrze i szybko. Zwariowane pomysły autora mnożą się nieustannie, a styl porywa. Brawa również dla polskiego tłumacza za genialną pracę.
Książka niesamowicie mi się spodobała i tylko podsyciła moje zainteresowanie literaturą postmodernistyczną.
Pierwsze moje spotkanie z prozą Pynchona, ale na pewno nie ostatnie ! "49 idzie pod młotek" czytało mi się zaskakująco dobrze i szybko. Zwariowane pomysły autora mnożą się nieustannie, a styl porywa. Brawa również dla polskiego tłumacza za genialną pracę.
Książka niesamowicie mi się spodobała i tylko podsyciła moje zainteresowanie literaturą postmodernistyczną.
2015-05-01
Obok "Rzeźni nr. 5" najsłynniejsza satyra antywojenna. I w zupełności słusznie.
Bezsens wojny, ludzka głupota i chora ambicja zostają tu bezlitośnie wyśmiane. Niemal każdy bohater jest samolubnym lub lekkomyślnym głupkiem, dążącym tylko do spełnienia swoich ambicji. Najnormalniejszymi z tego grona okazują się ludzie, którzy marzą aby być wariatami, aby uniknąć wojny. Jednym z nich jest główny bohater powieści - Kapitan John Yossarian. Jednak wszystkie jego próby uniknięcia dalszych lotów bojowych spełzają na niczym, powodem jest bowiem tytułowy kruczek prawny. Paragraf 22 jest bowiem symbolem bezkarności i nieograniczonej władzy dowódców. Ich podwładni muszą latać coraz większą ilość razy i nie wszystkim wyjdzie to na zdrowie.
Książka opisuje to szaleństwo z dużą ilością absurdu, ironii i czarnego humoru, a język którym jest napisana pozostaje świeży do dzisiaj.
Nie mogę też nie wspomnieć o bohaterach. Mimo dużej ich ilości, każdemu poświęcony jest odpowiedni czas, dzięki któremu możemy ich dobrze poznać i zyskać albo sympatie albo niechęć. Nie ma tu na szczęście idealnie czarnych czy białych postaci, bowiem każda z nich potraktowana jest z równą ilością ironii i sarkazmu przez autora.
"Paragraf 22" to jedna z tych książek która mocno zapadła mi w pamięć, zainspirowała, śmieszyła oraz przerażała. Myślę, ze każdy powinien się z nią zapoznać mimo, że nie wszystkim sie spodoba. Ot taki haczyk.
Obok "Rzeźni nr. 5" najsłynniejsza satyra antywojenna. I w zupełności słusznie.
Bezsens wojny, ludzka głupota i chora ambicja zostają tu bezlitośnie wyśmiane. Niemal każdy bohater jest samolubnym lub lekkomyślnym głupkiem, dążącym tylko do spełnienia swoich ambicji. Najnormalniejszymi z tego grona okazują się ludzie, którzy marzą aby być wariatami, aby uniknąć wojny. Jednym...
2015-06-20
Na liście magazynu 'Time' zawierającej najwybitniejsze amerykańskie powieści od 1923 roku, notka o 'Bakunowym Faktorze' rozpoczyna się słowem: "Uczta". Nie mogę się z tym niezgodzić, aczkolwiek biorąc pod uwagę jej zawartość przychodzi na myśl również słowo: "Orgia".
Barth przedstawia świat końca XVII wieku, a dokładniej rzecz biorąc Londyn oraz prowincje Maryland. Głównym bohaterem jest bezdennie naiwny idealista, poeta oraz obrońca swojej cnoty Ebenezer Cooke. Poprzez swój charakter staje się on obiektem drwin oraz oszustw. Jego osobowość oraz stosunek do wcześniejszych ideałów zmienia się jednak w trakcie twania fabuły. Okazuje się on niemalże jedynym człowiekiem kierującym się honorem oraz dobrem innych, czym wyróżnia się wobec reszty postaci. Motywacje ludzkie bowiem sprowadzaja się do pijaństwa, chęci władzy oraz (łagodnie powiedziawszy) miłości cielesnej najróżniejszej natury.
Autor podejmuje te zdawałoby się ciężkie tematy w iście postmodernistyczny sposób. A dokładniej mówiąc powieść to jedna wielka farsa, satyra oraz świetna zabawa dla czytelnika, który nie boi się zmierzenia z jej ogromem. Wielkim osiagnięciem Bartha jest również to, że pomimo ton absurdu i karykaturalności akcja jest ciekawa, a do głównych bohaterów się przywiązujemy i im kibicujemy. Minusem stać sie jednakrzeczywiście rozmiar ksiażki oraz miejscami aż za daleka abstrakcja. Niektóre opisy (zwłaszcza fragmenty zaginionych dzienników) balansują na granicy dobrego smaku. Chociaż jak całą powieść trzeba je traktować z olbrzymią rezerwą.
"Bakunowy Faktor" to rzeczywiście uczta czytelnicza, lecz nie dla wszystkich. Na odważnych, którzy się podejmą lektury czeka ponad 1000 stron szalonej jazdy poprzez fantastyczne, szalone oraz co najważniejsze prześmieszne obszary plantacji, miasteczek oraz sypialni Marylandu wraz z Ebenezerem Cooke'm Dżentelmenem Poetą Dziewicą i Laureatem Prowincji.
Na liście magazynu 'Time' zawierającej najwybitniejsze amerykańskie powieści od 1923 roku, notka o 'Bakunowym Faktorze' rozpoczyna się słowem: "Uczta". Nie mogę się z tym niezgodzić, aczkolwiek biorąc pod uwagę jej zawartość przychodzi na myśl również słowo: "Orgia".
Barth przedstawia świat końca XVII wieku, a dokładniej rzecz biorąc Londyn oraz prowincje Maryland. Głównym...
2019-01-07
Z wydanych dotychczas w języku polskim tomów Davida Foresta Wallace'a, "Obecność" jest dziełem najdojrzalszym, a jednocześnie najcięższym. Zebrane w nim opowiadania prezentują niebywały talent autora do obserwacji oraz przelewania na papier sposobu działania ludzkiego umysłu. Jego bohaterowie to najczęściej dobrze prosperujący, inteligentni ale jednocześnie nieszczęśliwi i żyjący w poczuciu absurdu oraz pustki dorośli amerykanie. Opisana raz przez nich samych, raz przez bezosobowego narratora rzeczywistość przypomina koszmar senny. Świat rzeczywisty, w którym coś jednak jest nie tak, nie na miejscu. Same opowiadania często kończą się bez konkluzji, ich meritum wydaje się być ukryte.
Wszystko to sprawia, że lektura "Niepamięci" pozostawia ciągłe pasmo mieszanych, trudnych do określenia odczuć u czytelnika. Uwielbiam postać oraz twórczość Wallace'a, a jednocześnie już otwierające tom opowiadanie "Mister Squishy" stanowiło dla mnie przez długi czas wyzwanie nie do przejścia. Jednak po wpadnięciu w odpowiedni rytm, którego proza autora "Infinite Jest" wymaga, trudno jest się od niej oderwać.
Odstręczające, brutalne, przerażająco smutne, pesymistyczne, apokaliptyczne, nudnawe, za długie, bezcelowe... Łatwo jest tymi epitetami obrzucić opowiadania zebrane w "Niepamięci" i przyznaję, że sam mam ochotę nieraz tak je określić. Ale jednocześnie nie mogę nie widzieć w ich autorze geniusza, który nieraz na przestrzeni tego tomu zajrzał głęboko i z dokładnością, w wydaje się nie tylko moje, ale i każdego człowieka wnętrze. Przeżycie niekomfortowe, ale niesamowicie ludzkie.
Moje ulubione opowiadania: "Stary dobry neon", "Dusza to nie jest kuźnia", "Jeszcze jeden pionier"
Z wydanych dotychczas w języku polskim tomów Davida Foresta Wallace'a, "Obecność" jest dziełem najdojrzalszym, a jednocześnie najcięższym. Zebrane w nim opowiadania prezentują niebywały talent autora do obserwacji oraz przelewania na papier sposobu działania ludzkiego umysłu. Jego bohaterowie to najczęściej dobrze prosperujący, inteligentni ale jednocześnie nieszczęśliwi i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-30
"Gwiazda Ratnera" zwykle nie figuruje na listach najwybitniejszych dzieł Dona deLillo. W wielu wypowiedziach książka opisywana jest jako powieść bardziej dla wiernych fanów pisarza, przekombinowana, zbytnio karykaturalna oraz jako ta w której najbardziej dostrzegalny jest wpływ Thomasa Pynchona (skomplikowana intryga, galeria groteskowych postaci o równie groteskowych imionach). I o ile z tym ostatnim punktem mogę się do pewnego stopnia zgodzić, to charakterystyczne pióro autora "Białego Szumu" jest widoczne od pierwszego paragrafu i obecne przez całą objętość niemal 500-stronicowego tomu.
DeLillo jak zwykle prezentuję niezwykle gęstą narrację, elementy poważne i groteskowe przeplatają się ze sobą często w taki sposób, że trudno jest oddzielić jedne od drugich. Jest to jednak najbardziej ewidentnie, z dotychczas czytanych przeze mnie dzieł autora, pozycja zjadliwa i przepełniona czarnym humorem. Dialogi oraz monologi są często bardziej groteskowe niż śmieszące do rozpuku. Całość przepełniona jest duchem wszechobecnego absurdu.
Amerykański pisarz pokazuje jakim daremnym trudem są próby zdefiniowania i opisania Świata. Coraz to nowsze odkrycia wypierają dotychczasowe, nauka rozdrabnia się na coraz więcej pod-gatunków, powstają nowe prawdy i teorie... do czasu kiedy nie pojawią się nowsze. A do tego wszystkiego zawsze pojawia się coś czego wcześniej nikt nie przewidział. I tak ludzkość krąży w koło, niczym planeta po orbicie gwiazdy...
"Gwiazda Ratnera" zwykle nie figuruje na listach najwybitniejszych dzieł Dona deLillo. W wielu wypowiedziach książka opisywana jest jako powieść bardziej dla wiernych fanów pisarza, przekombinowana, zbytnio karykaturalna oraz jako ta w której najbardziej dostrzegalny jest wpływ Thomasa Pynchona (skomplikowana intryga, galeria groteskowych postaci o równie groteskowych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-04
2018-06-24
Książka-Haiku, powieść-opowiadanie.
Don DeLillo ma niesłychany talent do tworzenia dzieł w których fabularnie niemalże nic się nie dzieje, ale psychologicznie i meta-tekstowo dzieje się bardzo dużo. "Punkt Omega" zawiera wiele charakterystycznych wątków i elementów stylu autora, jednak nie sprawia to, że jest to książka wtórna. Wręcz przeciwnie, pozwala na wydestylowanie kunsztu pisarza. Kolejny raz po lekturze prozy amerykańskiego postmodernisty trudno jest mi dokładnie ją określić, po raz kolejny nie znajduje w niej prostych (albo i żadnych) odpowiedzi.
I może dlatego nie mogę się doczekać spotkania z kolejną...
PS Ostrzegam przed opisem zawartym z tyłu polskiego wydania - jest to praktycznie streszczenie całej fabuły.
Książka-Haiku, powieść-opowiadanie.
Don DeLillo ma niesłychany talent do tworzenia dzieł w których fabularnie niemalże nic się nie dzieje, ale psychologicznie i meta-tekstowo dzieje się bardzo dużo. "Punkt Omega" zawiera wiele charakterystycznych wątków i elementów stylu autora, jednak nie sprawia to, że jest to książka wtórna. Wręcz przeciwnie, pozwala na wydestylowanie...
2018-04-27
Każde z dziewięciu opowiadań jest inne, ale równocześnie są do siebie zbliżone. Przede wszystkim poziomem oraz tym, że każde w jakiś sposób zaskakuje. Wyczyn godny uznania biorąc pod uwagę to, że zbiór obejmuje teksty z okresu 32 lat...
Co bardzo zwraca moją uwagę w pisarstwie DeLilla to jego nieoczywistość. Opowiada mniej o wydarzeniach, a bardziej o stanach psychicznych i przemyśleniach swoich bohaterów. Bohaterów będących uczestnikami zdarzeń znajdujących się poza ich kontrolą. Bohaterów będących więźniami swoich wewnętrznych przemyśleń i manii. Próbujących zrozumieć świat który wydaje się być pełen przypadku i zła. Bohaterów będących zawsze samotnymi. Tworzą oni często nie tylko własne wyjaśnienia świata, ale również ludzi wokół nich.
Fabuły często są kończone jakby nagle bądź wydają się, przy pierwszym przeczytaniu, bezcelowe. Lecz paradoksalnie to sprawia, że potrafią zaintrygować, sprawić, że przy odrobinie cierpliwości zaczną zmuszać do zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Do poszukiwania głębszego sensu.
Proza Dona DeLillo nie należy do najłatwiejszych. Ja sam powoli wchodzę w skomplikowany i trudny świat jego twórczości. Jednak coraz wyraźniej widzę, że ten świat zaczyna mnie wciągać i fascynować. A to dopiero początek przygody...
Każde z dziewięciu opowiadań jest inne, ale równocześnie są do siebie zbliżone. Przede wszystkim poziomem oraz tym, że każde w jakiś sposób zaskakuje. Wyczyn godny uznania biorąc pod uwagę to, że zbiór obejmuje teksty z okresu 32 lat...
Co bardzo zwraca moją uwagę w pisarstwie DeLilla to jego nieoczywistość. Opowiada mniej o wydarzeniach, a bardziej o stanach psychicznych...
2018-04-14
To na pewno powieść o futbolu amerykańskim. To na pewno powieść o wszechobecnej wizji wojny i nuklearnego zniszczenia. Ale pytanie o to "co autor chciał nam przekazać tą powieścią?" pozostawało mi w głowie przez cały czas jej czytania, zwłaszcza że sam DeLillo ustami jednego z bohaterów wydaje się ucinać najbardziej narzucającą się interpretacje: "Odrzucam koncepcję futbolu jako wojny. Wojna jest wojną. Nie potrzeba nam namiastek, skoro mamy autentyk". A może jednak to kolejny żart pisarza? Cała niedługa książka przepełniona jest taką specyficzną atmosferą. Narracja prowadzona przez jednego z bohaterów - Garego Harknessa - przechodzi od farsy do refleksji z równą płynnością z jaką rozmowy postaci z pokracznych przekleństw rzucanych podczas meczu przekształcają się w rozważania na tematy wyższe. Powieść złożona z kilkudziesięciu krótkich rozdziałów wydaje się zmierzać donikąd, meandrować niczym oni. Wszystkie te elementy składają się na unikalny klimat tej pozycji, który przypomina leniwe czekanie na coś nieunikniknego. Na coś jak koniec świata bądź finalny gwizdek.
"Mecz o wszystko" to pierwsza przeczytana przeze mnie powieść Dona DeLillo, ale nie pierwsza próba. Zdecydowanie polecam ją na start, a sam wyostrzam poszukiwania "Białego Szumu" i "Podziemi".
To na pewno powieść o futbolu amerykańskim. To na pewno powieść o wszechobecnej wizji wojny i nuklearnego zniszczenia. Ale pytanie o to "co autor chciał nam przekazać tą powieścią?" pozostawało mi w głowie przez cały czas jej czytania, zwłaszcza że sam DeLillo ustami jednego z bohaterów wydaje się ucinać najbardziej narzucającą się interpretacje: "Odrzucam koncepcję futbolu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-04
Nie ulega wątpliwości, że obecnemu klimatowi polityczno-społecznemu daleko do stabilności. Lecz spoglądając w przeszłość, nawet nie tak odległą, okazuje się, że nie ma w naszych czasach nic wyjątkowego. Nawet okresy względnego pokoju wydają się z perspektywy historii jedynie przygotowaniem na nieunikniony wybuch przemocy i zmian. Dostrzegamy zwiastuny rewolucji, uzmysławiamy sobie, że znany nam świat może ulec przeobrażeniu dzięki działaniu zaledwie jednej osoby. W wydanej w 1988 roku „Librze” Don DeLillo przygląda się mechanizmom powstawania historii oraz ludziom, których życiowym celem jest ją kształtować.
Bohaterowie „Libry” żyją w ciągłym rozchwianiu oraz poczuciu niesprawiedliwości. Przyczyn tego stanu rzeczy doszukują się w polityce. Są to m.in. byli agenci CIA, dla których poczucie zdrady wiąże się z odwołaniem inwazji na Kubę w 1961 roku, której byli strategami i uczestnikami. Niedługo później zaczynają układać misterny plan podjęcia akcji, której rezultatem będzie polityczny odwet na wyspie rządzonej przez Fidela Castro. W sam środek tego planu wchodzi kolejny, wyjątkowo rozchwiany i poszukujący człowiek – Lee Oswald.
Trudno się zorientować gdzie w powieści kończy się historyczna prawda, a zaczyna inwencja autora. Niemal kronikarska precyzja w przedstawianiu szczegółów i faktów wydaje się idealnie dopełniać ze specyficznie „filmowym” („kadrowym” ?) stylem narracji autora „Podziemi”. Realistyczne są również emocje którymi DeLillo obdarza bohaterów. Widać to szczególnie w niejednoznacznej charakterystyce Oswalda – postaci jednocześnie fascynującej, wzbudzającej litość, jak i naiwnej, o niebezpiecznie radykalnych ciągotach. Chcąc zapisać się w historii, stopniowo traci panowanie nad swoim życiem i wyborami, a kontrolę nad nimi przejmuje wir tajemniczych ludzi i ukrytych interesów. Coraz bardziej gubiącemu się Oswaldowi towarzyszy zagęszczanie narracji i budowanie napięcią, których kulminacja przychodzi w pewien listopadowy dzień w Dallas. DeLillo, który znany jest z przedstawienia intymnej perspektywy bohaterów względem przełomowych, wielkich wydarzeń osiągnął w „Librze”, a zwłaszcza jej kilkudziesięciu ostatnich stronach poziom mistrzowski.
To prawda, autor „Białego Szumu” przedstawia w swojej powieści pewną wersję wydarzeń 22 listopada 1963 roku. Wersję, którą można zaliczyć do tzw. „teorii spiskowych”. Jednakże oczekiwanie od „Libry” odpowiedzi na historyczne pytania mija się z celem i przesłaniem książki. Teorie spiskowe dążą do odkrycia jednej narracji, wyjaśniającej procesy historyczne. W tym świetle „Libra” opowiada o procesie zgoła odwrotnym. O coraz większym rozmywaniu prawdy, relatywności faktów, emocjach, które wpływają na odbiór wydarzeń. Bazując na danych historycznych stwarza świat rozchwiany i przerażająco niejednoznaczny.
Tym samym po skończeniu „Libry” mam wrażenie, że DeLillo dociera na jej stronach do prawdy. Może niekoniecznie tej historycznej, ale tej o historii.
Nie ulega wątpliwości, że obecnemu klimatowi polityczno-społecznemu daleko do stabilności. Lecz spoglądając w przeszłość, nawet nie tak odległą, okazuje się, że nie ma w naszych czasach nic wyjątkowego. Nawet okresy względnego pokoju wydają się z perspektywy historii jedynie przygotowaniem na nieunikniony wybuch przemocy i zmian. Dostrzegamy zwiastuny rewolucji,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to