Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Momenty iluminacji

Drzeworyty Hasui Kawase oraz Tsuchiyi Koitsu, które ilustrują nowe wydanie "Japonii ukrytej" przedstawiają miejsca tajemnicze, melancholijne. Miejsca odosobnienia, prostoty i piękna. Oglądając je ma się wrażenie zerkania do świata zatrzymanego czasu, a jednocześnie świata pełnego nostalgii. Idealnie korespondują z książką Alexa Kerra. Jest to wyjątkowe połączenie wspomnień z refleksją nad sztuką, cywilizacją oraz historią. Autor jest przedstawicielem Zachodu, a jednocześnie osobą wtajemniczoną w niespotykany dla obcokrajowców sposób w kulturę kraju Kwitnącej Wiśni. Ta pozycja pozwala mu na pełne pasji opowiadanie o Japonii, dzielenie się zapomnianą przez wielu wiedzą, oddaniem w sugestywny i zajmujący sposób mentalności i klimatu kraju. Nie jest przy tym czołobitny, potrafi krytycznie przyjrzeć się nie tylko nierozważnemu dążeniu Japonii do osiągnięcia "nowoczesności" ale również wielu uznanym już tradycjom.

"Japonia utracona" jest jedną z tych niezwykłych książek, która opisując i analizując dogłębnie wybrany kraj czy kulturę, nie odziera ich z tajemniczości, mistycyzmu i piękna. Wiąże się to na pewno z uczuciem jakie Alex Kerr ma w stosunku do tego państwa. A na pewno wynika ze specyfiki Japonii, która nigdy nie oddaje wszystkich swoich sekretów.

Do wielokrotnego powracania oraz (jak to w przypadku wydawnictwa Karakter bywa) smakowania opracowania graficznego.

Momenty iluminacji

Drzeworyty Hasui Kawase oraz Tsuchiyi Koitsu, które ilustrują nowe wydanie "Japonii ukrytej" przedstawiają miejsca tajemnicze, melancholijne. Miejsca odosobnienia, prostoty i piękna. Oglądając je ma się wrażenie zerkania do świata zatrzymanego czasu, a jednocześnie świata pełnego nostalgii. Idealnie korespondują z książką Alexa Kerra. Jest to wyjątkowe...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Książka" to świetna i przyjemna lektura nie tylko dla zainteresowanych bardziej szczegółowymi dziedzinami takimi jak edytorstwo, grafika czy zecerstwo, ale również dla tych zafascynowanych szeroką kulturą oraz przemysłem.

"Książka" to świetna i przyjemna lektura nie tylko dla zainteresowanych bardziej szczegółowymi dziedzinami takimi jak edytorstwo, grafika czy zecerstwo, ale również dla tych zafascynowanych szeroką kulturą oraz przemysłem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wszystkie złe decyzje życiowe i przyzwyczajenia Grady'ego Trippa dopadają go i osiągają kulminacyjny punkt podczas weekendu Turnieju Słowa. Chabon w swój mistrzowski sposób zagęszcza akcję do ekstremalnego poziomu w tej opowieści o szalonym świecie szalonych pisarzy i niedojrzałych akademików. Przepełnioną czarnym humorem powieść czyta się z zapartym tchem, co chwila napotykając absurdalne ale też inteligentne zwroty akcji. To także opowieść o twórcach i artystach, oraz o trudnych relacjach które wiążą się z tą profesją.

Wszystkie złe decyzje życiowe i przyzwyczajenia Grady'ego Trippa dopadają go i osiągają kulminacyjny punkt podczas weekendu Turnieju Słowa. Chabon w swój mistrzowski sposób zagęszcza akcję do ekstremalnego poziomu w tej opowieści o szalonym świecie szalonych pisarzy i niedojrzałych akademików. Przepełnioną czarnym humorem powieść czyta się z zapartym tchem, co chwila...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chabon z rozmachem, humorem, wrażliwością oraz narracyjną wirtuozerią opowiada historię o uciekaniu z więzów, zarówno tych jakie są narzucane nam jak i tych, które narzucamy sobie sami. Jest to powieść, która przypomina o sile jaką mają opowieści, jaką ma fikcja. Od początku lektury czuć, że określenie "magnum opus" idealnie pasuje do jej ambicji. I chociaż zdarzały się momenty, które wydawały mi się z lekka "kalkulowane", to koniec końców nie mogłem się oprzeć czarowi tej książki, jej rewelacyjnie wykreowanym, poprowadzonym i wzbudzającym głęboką sympatię bohaterom oraz jej przesłaniu. Jest to emocjonalny rollercoaster, który mknie w idealnie komiksowo-filmowym tempie.
Powieść zapewniająca refleksje oraz ucieczkę. Powieść na bezludną wyspę... lub do super-kryjówki.

Chabon z rozmachem, humorem, wrażliwością oraz narracyjną wirtuozerią opowiada historię o uciekaniu z więzów, zarówno tych jakie są narzucane nam jak i tych, które narzucamy sobie sami. Jest to powieść, która przypomina o sile jaką mają opowieści, jaką ma fikcja. Od początku lektury czuć, że określenie "magnum opus" idealnie pasuje do jej ambicji. I chociaż zdarzały się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Kino wykolejone. Rozmowy z Guyem Maddinem Kuba Mikurda, Michał Oleszczyk
Ocena 7,7
Kino wykolejon... Kuba Mikurda, Micha...

Na półkach: , ,

Wyjątkowy wywiad rzeka z jednym z najbardziej unikalnych i nieokiełznanych reżyserów ostatnich lat. Pełna anegdot, niesamowitych historii oraz opatrzona mnóstwem zdjęć kinofilska perełka.

Wyjątkowy wywiad rzeka z jednym z najbardziej unikalnych i nieokiełznanych reżyserów ostatnich lat. Pełna anegdot, niesamowitych historii oraz opatrzona mnóstwem zdjęć kinofilska perełka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Piękna, wzruszająca, prawdziwa i potrzebna książka. Ujmująca szczerością i prostotą, kilkoma zdaniami potrafiąca trafić w sedno człowieczeństwa.
Do pamiętania na całe życie.

Piękna, wzruszająca, prawdziwa i potrzebna książka. Ujmująca szczerością i prostotą, kilkoma zdaniami potrafiąca trafić w sedno człowieczeństwa.
Do pamiętania na całe życie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie ulega wątpliwości, że obecnemu klimatowi polityczno-społecznemu daleko do stabilności. Lecz spoglądając w przeszłość, nawet nie tak odległą, okazuje się, że nie ma w naszych czasach nic wyjątkowego. Nawet okresy względnego pokoju wydają się z perspektywy historii jedynie przygotowaniem na nieunikniony wybuch przemocy i zmian. Dostrzegamy zwiastuny rewolucji, uzmysławiamy sobie, że znany nam świat może ulec przeobrażeniu dzięki działaniu zaledwie jednej osoby. W wydanej w 1988 roku „Librze” Don DeLillo przygląda się mechanizmom powstawania historii oraz ludziom, których życiowym celem jest ją kształtować.

Bohaterowie „Libry” żyją w ciągłym rozchwianiu oraz poczuciu niesprawiedliwości. Przyczyn tego stanu rzeczy doszukują się w polityce. Są to m.in. byli agenci CIA, dla których poczucie zdrady wiąże się z odwołaniem inwazji na Kubę w 1961 roku, której byli strategami i uczestnikami. Niedługo później zaczynają układać misterny plan podjęcia akcji, której rezultatem będzie polityczny odwet na wyspie rządzonej przez Fidela Castro. W sam środek tego planu wchodzi kolejny, wyjątkowo rozchwiany i poszukujący człowiek – Lee Oswald.

Trudno się zorientować gdzie w powieści kończy się historyczna prawda, a zaczyna inwencja autora. Niemal kronikarska precyzja w przedstawianiu szczegółów i faktów wydaje się idealnie dopełniać ze specyficznie „filmowym” („kadrowym” ?) stylem narracji autora „Podziemi”. Realistyczne są również emocje którymi DeLillo obdarza bohaterów. Widać to szczególnie w niejednoznacznej charakterystyce Oswalda – postaci jednocześnie fascynującej, wzbudzającej litość, jak i naiwnej, o niebezpiecznie radykalnych ciągotach. Chcąc zapisać się w historii, stopniowo traci panowanie nad swoim życiem i wyborami, a kontrolę nad nimi przejmuje wir tajemniczych ludzi i ukrytych interesów. Coraz bardziej gubiącemu się Oswaldowi towarzyszy zagęszczanie narracji i budowanie napięcią, których kulminacja przychodzi w pewien listopadowy dzień w Dallas. DeLillo, który znany jest z przedstawienia intymnej perspektywy bohaterów względem przełomowych, wielkich wydarzeń osiągnął w „Librze”, a zwłaszcza jej kilkudziesięciu ostatnich stronach poziom mistrzowski.

To prawda, autor „Białego Szumu” przedstawia w swojej powieści pewną wersję wydarzeń 22 listopada 1963 roku. Wersję, którą można zaliczyć do tzw. „teorii spiskowych”. Jednakże oczekiwanie od „Libry” odpowiedzi na historyczne pytania mija się z celem i przesłaniem książki. Teorie spiskowe dążą do odkrycia jednej narracji, wyjaśniającej procesy historyczne. W tym świetle „Libra” opowiada o procesie zgoła odwrotnym. O coraz większym rozmywaniu prawdy, relatywności faktów, emocjach, które wpływają na odbiór wydarzeń. Bazując na danych historycznych stwarza świat rozchwiany i przerażająco niejednoznaczny.

Tym samym po skończeniu „Libry” mam wrażenie, że DeLillo dociera na jej stronach do prawdy. Może niekoniecznie tej historycznej, ale tej o historii.

Nie ulega wątpliwości, że obecnemu klimatowi polityczno-społecznemu daleko do stabilności. Lecz spoglądając w przeszłość, nawet nie tak odległą, okazuje się, że nie ma w naszych czasach nic wyjątkowego. Nawet okresy względnego pokoju wydają się z perspektywy historii jedynie przygotowaniem na nieunikniony wybuch przemocy i zmian. Dostrzegamy zwiastuny rewolucji,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo cenię we Franzenie jego nonkonformizm. Bedąc wnikliwym pisarzem patrzy krytycznie i kwestionuje nawet idee, które sam popiera. Połączenie zawodu z pasją obserwowania ptaków, wpływa też na dostrzeganie przez niego piękna i ważności w rzeczach pozornie nieistotnych oraz uczy cierpliwości.
Powyższa charakterystyka znajduje swoje potwierdzenie w zbiorze esejów "Koniec końca świata". Pomimo iż nieraz czułem niedosyt związany z krótkością tekstów, przez którą poruszane w nich kwestie nie miały czasu wybrzmieć, to lektura książki stanowiła ciekawy wgląd we wrażliwość oraz opinie jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy. Dla fanów zarówno twórczości jak i osoby Jonathana Franzena jest to pozycja silnie rekomendowana, a dla reszty może stanowić dobry weń start.


Ulubione eseje: "Esej w mrocznych czasach", "Ocal to, co kochasz", "Przyjaźń", "13.09.01", "Koniec końca świata".

Bardzo cenię we Franzenie jego nonkonformizm. Bedąc wnikliwym pisarzem patrzy krytycznie i kwestionuje nawet idee, które sam popiera. Połączenie zawodu z pasją obserwowania ptaków, wpływa też na dostrzeganie przez niego piękna i ważności w rzeczach pozornie nieistotnych oraz uczy cierpliwości.
Powyższa charakterystyka znajduje swoje potwierdzenie w zbiorze esejów "Koniec...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opowieść o rekonstruowaniu siebie i swojego świata po utracie najbliższej osoby. O szukaniu sensu i punktu zaczepienia. O czasie i słowach.
W wyjątkowo krótkiej formie Don DeLillo daje popis swoich literackich zdolności tworząc dzieło poetyckie, enigmatyczne oraz bardzo niejednoznaczne. "Performerka" stanowi kontynuacje wielu ulubionych zainteresowań pisarza, będąc jednocześnie nowym otwarciem w jego twórczości. Forma może emocjonalnie dystansować czytelnika, ma w sobie jednak dużo ukrytej siły. Niewielu potrafi przedstawić naszą rzeczywistość oraz doświadczenia tak jak autor "Białego Szumu". Są one jednocześnie dobrze nam znajome, ale jakby obce i odkrywane na nowo. Jakby z perspektywy osoby spoza czasu i przestrzeni.

Opowieść o rekonstruowaniu siebie i swojego świata po utracie najbliższej osoby. O szukaniu sensu i punktu zaczepienia. O czasie i słowach.
W wyjątkowo krótkiej formie Don DeLillo daje popis swoich literackich zdolności tworząc dzieło poetyckie, enigmatyczne oraz bardzo niejednoznaczne. "Performerka" stanowi kontynuacje wielu ulubionych zainteresowań pisarza, będąc...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Noir wciąż żyje! Wyprowadziło się tylko z ciemnych ulic Nowego Jorku czy Los Angeles do nowych miejsc. Jednak nowych tylko z pozoru, ponieważ zbrodnia, tajemnica oraz mroczne historie unoszą się nad całym zaludnionym przez człowieka światem, niczym dym z papierosów w samochodzie detektywa. W 2009 roku, Thomas Pynchon (w "Wadzie Ukrytej") umieścił swoją wersję Philipa Marlowe'a na kalifornijskich plażach lat 70-tych. Dwa lata wcześniej Michael Chabon uczynił go żydowskim policjantem w żydowskim mieście na... Alasce. Brzmi to zupełnie absurdalnie, ale czytając "Związek Żydowskich Policjantów" już po pierwszych stron wierzymy i dajemy się porwać do tego zimnego świata szachów, chasydzkich mafii oraz potencjalnych Mesjaszy.
Dobrze ujął to Stephen King, określając "Związek Żydowskich Policjantów" jako połączenie Raymonda Chandlera z Isaakiem Bashevisem Singerem. Klimat i symbolika gatunku noir są w książce równie ważne co historia, tradycja oraz aura Narodu Wybranego. A wręcz okazuje się, że te dwa tematy uzupełniają się z niezwykłą naturalnością oraz wdzięcznością. Autor co rusz korzysta również z okazji aby wydobyć jak najwięcej humoru z możliwości jakie daje mu to połączenie. Na postmodernistycznej zabawie jednak na szczęście się nie kończy. Chabonowi udaje się coś, co łączy go z klasykami gatunku. Jednocześnie używa archetypów i uproszczeń, ale wykorzystując je stwarza niezapomniane postacie, gęstą atmosferę oraz niejednoznaczne postawy i emocjonujące sceny. A do tego czyni to za pomocą niezwykle atrakcyjnie błyskotliwego języka oraz po noir'owsku ciętych dialogów.
Pozostawiłem za sobą kręte uliczki oraz podejrzane pokoje Sitka, jak również pierwszą przeczytaną powieść Michaela Chabona. Teraz nie mogę się doczekać dokąd proza Amerykanina zabierze mnie następnym razem...

Noir wciąż żyje! Wyprowadziło się tylko z ciemnych ulic Nowego Jorku czy Los Angeles do nowych miejsc. Jednak nowych tylko z pozoru, ponieważ zbrodnia, tajemnica oraz mroczne historie unoszą się nad całym zaludnionym przez człowieka światem, niczym dym z papierosów w samochodzie detektywa. W 2009 roku, Thomas Pynchon (w "Wadzie Ukrytej") umieścił swoją wersję Philipa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piąta i jak na razie ostatnia powieść pisarza z jednej strony zawiera niemal wszystkie tropy i elementy, które eksplorował w jej dwóch wielkich poprzedniczkach: "Korektach" i "Wolności". A więc znów mamy do czynienia z pełnymi sekretów, fiksacji oraz mrocznych przemyśleń bohaterami, którzy wrzuceni w nieprzyjazny świat do końca życia uczą się przetrwania w nim. Z drugiej jednak strony, "Bez skazy" pokazuje jak dużo autor jest w stanie ze znajomych sobie pisarskich terenów wyciągnąć. W połączeniu z bardziej ekscentryczną oraz ambitnie skonstruowaną fabułą, większą ilością (zwłaszcza w porównaniu z "Wolnością") humoru, oraz bohaterami, którzy będąc daleko moralnie czy psychologicznie od tytułowej "czystości", są godni współczucia, zrozumienia oraz sympatii, Franzen skonstruował przenikliwą analizę naszych czasów. Potwierdził, że jest mistrzem w łączeniu globalnych zjawisk z najbardziej intymnymi przemyśleniami swoich postaci (połączenie, które w "Bez skazy" wychodzi mu naturalniej i lepiej niż w dwóch poprzednich powieściach). Potwierdził, że mimo nie bycia najbardziej innowacyjnym czy ekstrawaganckim z pisarzy, kiedy przychodzi do opowiadania, niewielu może obecnie się z nim równać. Potwierdził, że ludzie nie wiedzą jak żyć ze sobą, ale nie mogą i nie potrafią żyć bez drugiego. A ostatecznie potwierdził, że jest autorem, który (pomimo, a może i z powodu rzeczy z którymi mam w jego dziełach problem) znalazł specjalne miejsce w moim sercu.

Piąta i jak na razie ostatnia powieść pisarza z jednej strony zawiera niemal wszystkie tropy i elementy, które eksplorował w jej dwóch wielkich poprzedniczkach: "Korektach" i "Wolności". A więc znów mamy do czynienia z pełnymi sekretów, fiksacji oraz mrocznych przemyśleń bohaterami, którzy wrzuceni w nieprzyjazny świat do końca życia uczą się przetrwania w nim. Z drugiej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do trzech razy sztuka. To powiedzenie sprawdziło się w przypadku moich prób przeczytania „Wolności” Jonathana Franzena. Powieść którą porzucałem dwukrotnie, skończyłem za trzecim w przeciągu dwóch tygodni. Te zmagania dobrze obrazują moją opinię o niej. Książce pesymistycznej i cierpkiej, świetnie napisanej, a ostatecznie wartościowej.

Świat przedstawiony w „Wolności” jest światem współczesnym. Autor opisuje globalne oraz krajowe problemy, które wciąż są obecne, a wręcz natężyły się od czasu wydania powieści. Precyzyjny obraz epoki nie byłby kompletny bez oddania stanu ducha ludzi, a Franzen bywa w analizowaniu swoich bohaterów bezlitosny. Obnaża ich najskrytsze pragnienia, egoistyczne zachowania, zagubienie, błędne decyzje, żałosne porażki. Sprawia to, że trudno jest kogokolwiek w pełni polubić, a niektóre fragmenty wyjątkowo odrażających czy niemoralnych zachowań trudno jest wyrzucić z pamięci. Jednak to wyciągnięcie wszystkiego na wierzch powoduje, że mimo wszystko nie da się nie odnaleźć w Berglundach i pozostałych postaciach cząstki siebie lub znajomych ludzi. Każdy z nich dąży do szczęścia i tytułowej wolności, ale przy tym nie nauczył się jeszcze jak żyć z ich konsekwencjami.

„Wolność” wydana została dziewięć lat po ogłoszonych arcydziełem „Korektach” i zebrała równie entuzjastyczne opinie. Również i ja nie mogę odeprzeć od siebie pokusy porównania ich, zwłaszcza, że opowieść o rodzinie Berglundów w wielu miejscach bardzo bliska jest opowieści o Lambertach. „Wolność” bowiem w pewnym sensie stara się spełnić zasadę sequeli: więcej, mocniej, lepiej. Więcej społecznego kontekstu, mocniejszy realizm. Czy jednak lepiej? Tutaj zdecydować mogą już jedynie osobiste preferencje czytelnicze. Samemu bliżej mi do większej fabularnej zwartości, bohaterów, czarnego humoru oraz intymności „Korekt”. Jej następczynię bardzo doceniam za rozmach, wnikliwość oraz większą oryginalność, ale nie jestem w stanie pokochać.

„Wolność” to powieść, która wydaje się, ma już pewne miejsce w kanonie kończącej się właśnie dekady. Czytanie jej stanowiło podróż często zniesmaczającą, przygnębiającą oraz zniechęcającą. Jednak może właśnie przez całą tą beznadzieję która wylewa się z jej kartek, gorzki wydźwięk czy pesymizm, momenty autentycznej dobroci i czystości działają wielokrotnie mocniej. Franzen będący świetnym kronikarzem świata zmierzającego ku zagładzie znajduje w nim jednak jeszcze coś autentycznie pięknego. Czy to w uczuciu dwojga ludzi, czy w delikatnym śpiewie ptaka.

Do trzech razy sztuka. To powiedzenie sprawdziło się w przypadku moich prób przeczytania „Wolności” Jonathana Franzena. Powieść którą porzucałem dwukrotnie, skończyłem za trzecim w przeciągu dwóch tygodni. Te zmagania dobrze obrazują moją opinię o niej. Książce pesymistycznej i cierpkiej, świetnie napisanej, a ostatecznie wartościowej.

Świat przedstawiony w „Wolności” jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Rok 2001 pozostawił po sobie niezatarte ślady w mentalności, polityce oraz kulturze Stanów Zjednoczonych. Ataki z 11 września oraz będąca odpowiedzią na nie Wojna z terroryzmem przyczyniły się do stworzenia w obywatelach mieszaniny paranoi, niepokoju oraz patriotyzmu. W międzyczasie internet coraz bardziej zmieniał świat. Filmowe serie "Władca Pierścieni" oraz "Harry Potter" rozpoczęły podbój wyobraźni milionów widzów. Album "Is This It" grupy The Strokes stał się początkiem nowej rockowej rewolucji. W dziedzinie literatury 2001 był natomiast rokiem "Korekt" Jonathana Franzena.
Trudno mi było wyrzucić z głowy wszystkie pochwały jakie przeczytałem lub zasłyszałem o tej powieści. Wysokie oczekiwania zawsze grożą jednym - ich niespełnieniem. Jednak coraz bardziej wczytując się w losy Lambertów, boleśnie szczegółowo ale też błyskotliwie opisywane przez narratora, nie mogłem zacząć się z nimi nie zgadzać.
Siła "Korekt" nie tkwi w rewolucyjnej fabule bądź formie. Franzen sprawnie wydaje się wpisywać w trajektorię amerykańskiej literatury końca XX wieku i autorów takich jak Don DeLillo czy David Foster Wallace. Saga rodzinna to natomiast gatunek znany i praktykowany od wieków, a styl pisarza bliższy jest klasycznej powieści niż postmodernistycznym eksperymentom. Ale w tym tkwi też siła "Korekt". Przypominają one, że to co ostatecznie w literaturze liczy się najbardziej, to bohaterowie i ich losy. Lambertowie to ludzie z krwi i kości, raz odrażający, raz wzbudzający sympatie, nigdy jednoznaczni, zawsze ludzcy. Franzen jest mistrzem w zagęszczaniu wydarzeń, myśli i zmian jakie przechodzą bohaterowie, do momentu wrzenia. Również tło wydarzeń - koniec lat 90tych, różnice w mentalności pokoleniowej ale również międzystanowej, idealnie dopełniają powieść. A wszystko to napisane błyskotliwym, żywym i pomysłowym językiem.
"Korekty" to powieść, której wielkość tkwi w jej solidności i treści. Opowiadająca o dezintegracji. Rodziny, zdrowia, ustalonego porządku. Bohaterowie mierzą się z neurozami i problemami bliskimi dla wielu z nas. Każdy z nich poszukuje czegoś pewnego w swoim życiu, poczucia harmonii, często nawet kosztem zupełnego odcięcia się od chaotycznego świata. A wszystko to wydaje się mieć swój początek ale też i rozwiązanie w jednym - Rodzinie.

Rok 2001 pozostawił po sobie niezatarte ślady w mentalności, polityce oraz kulturze Stanów Zjednoczonych. Ataki z 11 września oraz będąca odpowiedzią na nie Wojna z terroryzmem przyczyniły się do stworzenia w obywatelach mieszaniny paranoi, niepokoju oraz patriotyzmu. W międzyczasie internet coraz bardziej zmieniał świat. Filmowe serie "Władca Pierścieni" oraz "Harry...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piękna, spokojna ale też wzruszająca i melancholijna książka. Do wielu epitetów jakimi można określić "Okruchy Dnia" podkreślić chciałbym: "brytyjska". Czytana w oryginale powieść Kazuo Ishiguro to bowiem niesamowita czytelnicza przyjemność dla miłośników języka angielskiego. Sam sposób opowiadania i zwracania się do odbiorcy mówi wiele o narratorze-głównym bohaterze - Stevensie. Bohaterze obdarzonym klasą, łagodnością i zdolnością do czerpania radości z małych przyjemności, ale też żyjącym jakby poza swoim życiem. "Okruchy dnia" to wzruszająca opowieść o przemijaniu, przeszłości którą chcielibyśmy zmienić, a w końcu o akceptacji tego, że nie jesteśmy w stanie tego zrobić.

Piękna, spokojna ale też wzruszająca i melancholijna książka. Do wielu epitetów jakimi można określić "Okruchy Dnia" podkreślić chciałbym: "brytyjska". Czytana w oryginale powieść Kazuo Ishiguro to bowiem niesamowita czytelnicza przyjemność dla miłośników języka angielskiego. Sam sposób opowiadania i zwracania się do odbiorcy mówi wiele o narratorze-głównym bohaterze -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chciałem napisać długą i błyskotliwą opinię o "Infinite Jest". Szkic do niej obejmował cztery strony, pomysłów na wstęp było jeszcze więcej. Ale wtedy zauważyłem jak w gąszczu spostrzeżeń, akapitów i wątków biografii Davida Foresta Wallace'a gubi się to co było dla mnie najważniejsze, czyli autentyzm emocji. Bowiem pisanie o tej książce to wyzwanie, ale wyzwanie kuszące i sprawiające przyjemność. Chciałoby się przelać na kartkę/ekran wszystkie refleksje, zachwyty, spostrzeżenia, w obawie, że krótki tekst będzie swojego rodzaju ujmą dla powieści. Sam fakt takich ciągot, stanowi chyba najlepszą recenzję.
"Infinite Jest" to książka niezwykła, na wiele sposobów. Ale najważniejszym jest to, że w gąszczu szczegółów, zabiegów narracyjnych, niezwykłych refleksji nad współczesnością i życiem ludzkim, to powieść niesamowicie, boleśnie ludzka. Pełna empatii do bohaterów, zrozumienia oraz wątpliwości. To książka, której autor-narrator jest bardzo wyczuwalny, a zarazem jest on tak genialnym opowiadaczem, że wykreowany przez niego (czasem bardzo absurdalny) świat oraz nierzadko skomplikowane treści, które porusza stają się dla czytelnika niemalże namacalne. To książka niezmiernie smutna, a jednocześnie zabawna. To książka po skończeniu której pozostaje melancholia jak po skończeniu wyjątkowo długiej i głębokiej rozmowy z przyjacielem. To książka, która wydaje się w pewnych momentach mówić wprost o tobie, a jednocześnie tak uniwersalna (albowiem: “Everybody is identical in their secret unspoken belief that way deep down they are different from everyone else.”) Tak właśnie działają dzieła Davida Foresta Wallace'a, a "Infinite Jest" stanowi jakby kumulacje wszystkiego, co powoduje, że był on tak genialnym i jedynym w swoim rodzaju pisarzem. To chyba najlepsza definicja magnum opus.

Już niedługo, po niemal 25 latach od pierwszego wydania, arcydzieło Wallace'a pojawi się w polskich księgarniach jako "Niewyczerpany żart" (w przekładzie Jolanty Kozak). Tłumaczenie tytułu niezwykle celne. Bowiem ta powieść jest niewyczerpalnym źródłem zachwytów, wzruszeń i inspiracji. Zamierzam powracać do niego nie raz, pod pewnymi względami nie ma sobie ona równych. I na tym kończę tę opinię.

Arcydzieło, jedyne w swoim rodzaju.

Chciałem napisać długą i błyskotliwą opinię o "Infinite Jest". Szkic do niej obejmował cztery strony, pomysłów na wstęp było jeszcze więcej. Ale wtedy zauważyłem jak w gąszczu spostrzeżeń, akapitów i wątków biografii Davida Foresta Wallace'a gubi się to co było dla mnie najważniejsze, czyli autentyzm emocji. Bowiem pisanie o tej książce to wyzwanie, ale wyzwanie kuszące i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wszyscy się boimy. Niemal niemożliwym byłoby zliczenie fobii, którym poddani są ludzie, lecz praktycznie wszystkie one mają bardziej czy mniej widoczny związek z lękiem ostatecznym. Ze śmiercią. Dla Jacka i Babette, bohaterów "Białego Szumu" strach przed nią jest paraliżujący, obezwładniający. Koniec może nastąpić w najmniej oczekiwanej chwili, w najbardziej nieprawdopodobny sposób. Dlatego gotowi są podjąć wszelkie kroki, aby się od tego lęku uwolnić. A przecież ułożyli sobie życie, które pasuje im obydwojgu. Wychowują czwórkę dzieci (każde z innego poprzedniego małżeństwa), mają ciekawe zajęcia, żyją w spokojnym miasteczku. Są szczęśliwi...
Don deLillo jest mistrzem w oddawaniu specyficznych stanów umysłu. W "Białym szumie" jest to stan umysłu nie tylko człowieka panicznie bojącego się śmierci, ale również człowieka ery konsumpcjonizmu. Kupowanie, oglądanie, czytanie tanich magazynów, jedzenie, picie... wszystkie te rytuały tworzą nie tylko rzeczywistość Jacka, ale również nas, współczesnych. W chodzeniu po supermarkecie, siedzeniu przed telewizorem, słuchając radia, bohaterowie wydają się otrzymywać namiastkę ulgi, pewności, zapomnienia. Jest to świat przesycony obrazami, treściami, sloganami. Ludzie nie są w stanie ich wszystkich przetworzyć, a one powoli przetwarzają człowieka. Brzmi znajomo...?
"Biały szum" stanowi kompleksowe i dogłębne studium współczesności, a zarazem jest książką która szalenie pochłania. Wszystkie jej elementy wydają się być tam gdzie powinny. Groteska, humor, terror, popkultura i inne klasyczne zagrania postmodernizmu łączą się tu z angażującą fabułą oraz postaciami, które pomimo licznych dziwactw nie wydają się być jedynie gatunkowymi schematami.

Don deLillo to twórca, którego docenia się coraz bardziej w miarę czytania. Nie od razu pokochałem jego styl, nie od razu dostrzegłem błyskotliwość jego obserwacji. Jednakże "Biały Szum" to w końcu ta książka, która mnie w pełni przekonała. Dzieło wyjątkowe, fascynujące, kultowe. Przede mną jeszcze wiele dzieł Amerykanina, ale wiem, że historia rodziny Gladneyów będzie miała wśród nich miejsce szczególne.

Wszyscy się boimy. Niemal niemożliwym byłoby zliczenie fobii, którym poddani są ludzie, lecz praktycznie wszystkie one mają bardziej czy mniej widoczny związek z lękiem ostatecznym. Ze śmiercią. Dla Jacka i Babette, bohaterów "Białego Szumu" strach przed nią jest paraliżujący, obezwładniający. Koniec może nastąpić w najmniej oczekiwanej chwili, w najbardziej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z wydanych dotychczas w języku polskim tomów Davida Foresta Wallace'a, "Obecność" jest dziełem najdojrzalszym, a jednocześnie najcięższym. Zebrane w nim opowiadania prezentują niebywały talent autora do obserwacji oraz przelewania na papier sposobu działania ludzkiego umysłu. Jego bohaterowie to najczęściej dobrze prosperujący, inteligentni ale jednocześnie nieszczęśliwi i żyjący w poczuciu absurdu oraz pustki dorośli amerykanie. Opisana raz przez nich samych, raz przez bezosobowego narratora rzeczywistość przypomina koszmar senny. Świat rzeczywisty, w którym coś jednak jest nie tak, nie na miejscu. Same opowiadania często kończą się bez konkluzji, ich meritum wydaje się być ukryte.
Wszystko to sprawia, że lektura "Niepamięci" pozostawia ciągłe pasmo mieszanych, trudnych do określenia odczuć u czytelnika. Uwielbiam postać oraz twórczość Wallace'a, a jednocześnie już otwierające tom opowiadanie "Mister Squishy" stanowiło dla mnie przez długi czas wyzwanie nie do przejścia. Jednak po wpadnięciu w odpowiedni rytm, którego proza autora "Infinite Jest" wymaga, trudno jest się od niej oderwać.
Odstręczające, brutalne, przerażająco smutne, pesymistyczne, apokaliptyczne, nudnawe, za długie, bezcelowe... Łatwo jest tymi epitetami obrzucić opowiadania zebrane w "Niepamięci" i przyznaję, że sam mam ochotę nieraz tak je określić. Ale jednocześnie nie mogę nie widzieć w ich autorze geniusza, który nieraz na przestrzeni tego tomu zajrzał głęboko i z dokładnością, w wydaje się nie tylko moje, ale i każdego człowieka wnętrze. Przeżycie niekomfortowe, ale niesamowicie ludzkie.

Moje ulubione opowiadania: "Stary dobry neon", "Dusza to nie jest kuźnia", "Jeszcze jeden pionier"

Z wydanych dotychczas w języku polskim tomów Davida Foresta Wallace'a, "Obecność" jest dziełem najdojrzalszym, a jednocześnie najcięższym. Zebrane w nim opowiadania prezentują niebywały talent autora do obserwacji oraz przelewania na papier sposobu działania ludzkiego umysłu. Jego bohaterowie to najczęściej dobrze prosperujący, inteligentni ale jednocześnie nieszczęśliwi i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

“Through the machineries of greed, pettiness, and the abuse of power, love occurs.”

Długo czekałem na lekturę opus magnum Thomasa Pynchona. Miałem nadzieję, że otrzymam powieść, która potwierdzi w moich oczach jej sławę. Chciałem jej doświadczyć. Po ponad czterech miesiącach spędzonych z "Tęczą Grawitacji" czuję, że moje życzenia się spełniły z nawiązką.
Wciąż świeżo po lekturze, trudno mi ogarnąć w pełni myśli. Do jej opisania użyć wielu epitetów, w tym przeważnie wykluczających się wzajemnie. Mroczna, niepokojąca, slapstickowa, obsceniczna, wulgarna, piękna, perwersyjna, wzruszająca, zabawna, groteskowa, liryczna, stymulująca, szalona, inteligentna, smutna, depresyjna, ekstremalna, apokaliptyczna, genialna. Narracja jest żartobliwym przewodnikiem, idącym pokrętnymi ścieżkami, strojącym kawały na czytelnikach, pogrążającym się w refleksjach nad krajobrazem, opowiadającym anegdoty, a w końcu okazującym się być paranoikiem. Podążanie za nim to podróż na której końcu nie będziemy w pełni tacy sami.

A więc trudno mi jeszcze spokojnie analizować "Tęczę Grawitacji" (dodam tylko, że czytałem powyższą, anglojęzyczną wersję), ale wiem jedno. Jej lektura była przeżyciem, czymś niezwykłym. Niepokój przez nią wywołany, bogactwo treści i obrazów, piękno języka którym posługuje się Pynchon zostaną ze mną na długi czas, a najpewniej na zawsze i przez kolejne do niej powroty. To dzieło wciąż mocne, niebezpieczne, szalone, genialne, wywołujące skrajne emocje, enfant terrible klasyki literatury.
Arcydzieło.

“Through the machineries of greed, pettiness, and the abuse of power, love occurs.”

Długo czekałem na lekturę opus magnum Thomasa Pynchona. Miałem nadzieję, że otrzymam powieść, która potwierdzi w moich oczach jej sławę. Chciałem jej doświadczyć. Po ponad czterech miesiącach spędzonych z "Tęczą Grawitacji" czuję, że moje życzenia się spełniły z nawiązką.
Wciąż świeżo po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Jana Błaszczaka to bardziej opowieść o kulturze Lower East Side'u (czyli kontrkulturze w skali kraju). Postać Stanleya Tolkina i jego klubów stanowi raczej tło, punkt wyjścia, dla licznych historii jego niegdysiejszych klientów. Ale jakie to są historie! Lektura idealna dla wszystkich zainteresowanych skomplikowanymi, niejednoznacznymi ale też fascynującymi czasami wielkich przemian w społeczeństwie i kulturze amerykańskiej.

Książka Jana Błaszczaka to bardziej opowieść o kulturze Lower East Side'u (czyli kontrkulturze w skali kraju). Postać Stanleya Tolkina i jego klubów stanowi raczej tło, punkt wyjścia, dla licznych historii jego niegdysiejszych klientów. Ale jakie to są historie! Lektura idealna dla wszystkich zainteresowanych skomplikowanymi, niejednoznacznymi ale też fascynującymi czasami...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Gwiazda Ratnera" zwykle nie figuruje na listach najwybitniejszych dzieł Dona deLillo. W wielu wypowiedziach książka opisywana jest jako powieść bardziej dla wiernych fanów pisarza, przekombinowana, zbytnio karykaturalna oraz jako ta w której najbardziej dostrzegalny jest wpływ Thomasa Pynchona (skomplikowana intryga, galeria groteskowych postaci o równie groteskowych imionach). I o ile z tym ostatnim punktem mogę się do pewnego stopnia zgodzić, to charakterystyczne pióro autora "Białego Szumu" jest widoczne od pierwszego paragrafu i obecne przez całą objętość niemal 500-stronicowego tomu.
DeLillo jak zwykle prezentuję niezwykle gęstą narrację, elementy poważne i groteskowe przeplatają się ze sobą często w taki sposób, że trudno jest oddzielić jedne od drugich. Jest to jednak najbardziej ewidentnie, z dotychczas czytanych przeze mnie dzieł autora, pozycja zjadliwa i przepełniona czarnym humorem. Dialogi oraz monologi są często bardziej groteskowe niż śmieszące do rozpuku. Całość przepełniona jest duchem wszechobecnego absurdu.
Amerykański pisarz pokazuje jakim daremnym trudem są próby zdefiniowania i opisania Świata. Coraz to nowsze odkrycia wypierają dotychczasowe, nauka rozdrabnia się na coraz więcej pod-gatunków, powstają nowe prawdy i teorie... do czasu kiedy nie pojawią się nowsze. A do tego wszystkiego zawsze pojawia się coś czego wcześniej nikt nie przewidział. I tak ludzkość krąży w koło, niczym planeta po orbicie gwiazdy...

"Gwiazda Ratnera" zwykle nie figuruje na listach najwybitniejszych dzieł Dona deLillo. W wielu wypowiedziach książka opisywana jest jako powieść bardziej dla wiernych fanów pisarza, przekombinowana, zbytnio karykaturalna oraz jako ta w której najbardziej dostrzegalny jest wpływ Thomasa Pynchona (skomplikowana intryga, galeria groteskowych postaci o równie groteskowych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to