-
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-05-28
2024-05-08
Ocena tej serii: 6/5, bo uważam, że 5/5 to zdecydowanie za mało, żeby docenić, jak dobra jest to franczyza.
Moja przygoda z nią zaczęła się od anime (do którego wracam średnio raz w roku). Niestety, ekranizacja kończy się mniej więcej w okolicy 8 tomu i mimo zapowiedzi, nigdy nie pojawiła się kontynuacja (choć w głębi serduszka nadal na to czekam).
Co tu mamy? Dziewczynę, którą życie kopie po dupie, typową babę z jajami. Za dnia przewodnicząca niemal całkowicie męskiej szkoły pełnej idiotów, wieczorami — pracownica kafejki, w której kelnerki przebierają się za służące. Praca jest dobrze płatna i nasza Misaki dobrze radzi sobie z ukrywaniem, gdzie spędza czas po szkole... aż jej tajemnice poznaje ON.
Uwierzcie mi, nie wiecie, co to znaczy szaleć za książkowym mężem, jeśli nie znacie Usuiego. Mam umowę z moim niemałżem, że jeśli ten facet wyjdzie z książki, to się rozstajemy (w drugą stronę ta umowa obowiązuje w przypadku przyjechania do nas Johny'ego Deppa, wiec niemałż nie jest poszkodowany 😂).
Ta seria ma najlepiej zrobione „he love first” oraz „slow burn”, jakie kiedykolwiek widziałam. I jest oczywiście mroczna tajemnica głównego crusha, którą poznajemy bardzo późno, co jest ogromnym plusem.
Dodajmy do tego, że nasza silna kobieca postać faktycznie taka jest — to nie pyskata nastolatka, która zapomina o posiadaniu charakteru, jak tylko pojawia się główny bohater. Misaki od początku do końca jest osobą, którą się kocha, kibicuje, docenia jej dobroć i mocny temperament.
Postaci drugoplanowe mają własny charakter, historie. Są dobrze zbudowane, mają głębie i nie służą nam tylko jako bezbarwny popychacz fabuły. Antagoniści zazwyczaj mają logiczne pobudki działań. Sprawiają kłopoty i choć wątki bywają podkoloryzowane (tak to działa w mangach/anime), to jesteśmy w stanie uwierzyć zarówno w sam problem, jak i jego rozwiązanie.
Kocham tę serię i polecam ją całym serduszkiem, jednocześnie zalewając się łzami, bo właśnie skończyłam ostatni tom.
Ocena tej serii: 6/5, bo uważam, że 5/5 to zdecydowanie za mało, żeby docenić, jak dobra jest to franczyza.
Moja przygoda z nią zaczęła się od anime (do którego wracam średnio raz w roku). Niestety, ekranizacja kończy się mniej więcej w okolicy 8 tomu i mimo zapowiedzi, nigdy nie pojawiła się kontynuacja (choć w głębi serduszka nadal na to czekam).
Co tu mamy? Dziewczynę,...
2024-03-30
Gamerka miała być najlepszą książką tego roku... nie wyszło.
Zacznijmy od pozytywów:
- Audiobook to majstersztyk. Dźwięki tła, klimatyczna muzyka, dwóch lektorów. Jestem nim zachwycona. Papierowym wydaniem (z ukrytym tekstem) zresztą też.
- Jako gracz (wprawdzie nie FIFA, ale jednak) oraz dziecko wychowane w rodzinie piłkarzy doceniam, jak dobrze jest zrobiony research.
- Smaczki popkulturowe, nawiązania do filmów i przede wszystkim „Alicja w krainie czarów” - to wszystko sprawiało mi ogromną przyjemność.
- Wątek romantyczny jest autentyczny. Polubiłam głównych bohaterów i dobrze mi się śledziło ich relację targaną nieustannymi dylematami. Kilian to ciekawy kandydat na książkowego męża: niby badboy, ale w nie do końca.
- Zwykle wolę książki pisane w trzeciej osobie, ale tutaj narracja pierwszoosobowa była niezbędna i ani razu nie odczułam, że mi przeszkadza.
Do około jedenastego rozdziału książka miała u mnie ocenę 5/5 ze wskazaniem na 5,5/5 (ze względu na poziom wydania audio i papierowego). A potem się zaczęło...
Moim zdaniem to nie jest książka 16+, jak głosi okładka, tylko 18+. Sceny E są bardzo obrazowe i liczne. Fabuła praktycznie zatrzymuje się na kilka rozdziałów, bo bohaterowie albo myślą o S, albo marzą o S, albo uprawiają S (w pojedynkę lub nie). W pewnym momencie audiobook słuchałam w tempie x2, bo miałam już dość. Nie tego szukałam w książce dla młodzieży.
Narrator mówi nam, że bohaterowie prowadzą głębokie rozmowy o życiu, pasjach, stresie itd. i początkowo tak jest, a potem? Mamy w to wierzyć, ale często tego nie widzimy. Od pewnego momentu czytamy, niemal nieustannie, jak świntuszą. Ich relacja nagle staje się płytka i męcząca.
Gdy w końcu wracamy do akcji, początkowo fabuła nie trzyma poziomu z początku - np. duży konflikt z ważną postacią drugoplanową, który na nowo wzbudził we mnie zainteresowanie książką, został rozwiązany w postaci kilku zdań w narracji, co bardzo mnie zawiodło.
Na szczęście ostatnie rozdziały są mocne, a dzięki temu przypomniałam sobie, czemu książka mnie tak zafascynowała na starcie. Dlatego sięgnę po drugi tom.
Podsumowując: dobrej książce z ogromnym potencjałem można obniżyć ocenę, jeśli źle dobierze się kategorię wiekową - a przez to trafi na czytelnika, który nie tego oczekuje.
Gamerka miała być najlepszą książką tego roku... nie wyszło.
Zacznijmy od pozytywów:
- Audiobook to majstersztyk. Dźwięki tła, klimatyczna muzyka, dwóch lektorów. Jestem nim zachwycona. Papierowym wydaniem (z ukrytym tekstem) zresztą też.
- Jako gracz (wprawdzie nie FIFA, ale jednak) oraz dziecko wychowane w rodzinie piłkarzy doceniam, jak dobrze jest zrobiony research.
-...
2024-03-27
Better Than You - Ann Holly
Jako ogromna fanka serii „Plotkara" podchodziłam do książki z ogromnymi oczekiwaniami... i potrzebuję na już drugiego tomu!
Książka od pierwszych stron zaskakuje sposobem narracji, który odwzorowuje oglądanie serialu: widzimy świat z perspektywy trzeciej osoby, ale zza pleców konkretnego bohatera. I muszę przyznać, że do mnie to zdecydowanie przemawia.
Daje to jeszcze jeden plus: bardzo długie rozdziały nie wydają się być aż tak długie, bo czyta się od postaci do postaci — zatem łatwo robić przystanki.
Bohaterowie są zbudowani adekwatnie do motywu szkoły dla bogaczy: są więc irytujący, ale nie nazbyt. Łatwo znaleźć sobie jednego czy dwóch bohaterów, którym będziemy kibicować, nawet jeśli nie są to dobre charaktery.
Bardzo ważnym plusem jest też dla mnie to, że książka nie jest wulgarna — Ann Holly udowodniła, że da się napisać książkę o rozpuszczonej młodzieży bez przekleństwa w każdym zdaniu.
To teraz sprawy neutralne:
-> Prolog jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebny. Blurb i reszta książki dają nam te same informacje, które tam uzyskujemy, a wygląda na napisany na siłę i łatwo się w nim pogubić.
-> Drobniutkie błędy redakcyjne się zdarzają, ale zdecydowanie nie przeszkadzają w czytaniu.
-> Ukochałabym wydawnictwo i autorkę za krótkie karty postaci. Ja mam akurat dobrą pamięć do imion, ale ilość bohaterów jest tak ogromna, że nie dziwi mnie, jeśli ktoś się w tym gubił. Brakowało miejsca, gdzie można by zerknąć i przypomnieć sobie: „Aaa, to była ta osoba".
-> Intrygi są przewidywalne. Jeśli oglądaliście „Wredne dziewczyny", „Plotkarę" czy „Szkołę dla elit", to od początku będziecie wiedzieć, kto z kim i dlaczego. Ale czy to odbiera radość z czytania? Zdecydowanie nie. Wiedziałam od początku, co wyjdzie na jaw, ale z niecierpliwością czekałam na to kiedy się to stanie.
Z racji, że na książce bawiłam się przednio i nie znalazłam nic, co wpłynęłoby negatywnie na mój odbiór, moja ocena to:
🏀🏀🏀🏀🏀/5
Better Than You - Ann Holly
Jako ogromna fanka serii „Plotkara" podchodziłam do książki z ogromnymi oczekiwaniami... i potrzebuję na już drugiego tomu!
Książka od pierwszych stron zaskakuje sposobem narracji, który odwzorowuje oglądanie serialu: widzimy świat z perspektywy trzeciej osoby, ale zza pleców konkretnego bohatera. I muszę przyznać, że do mnie to zdecydowanie...
2024-03-15
Sięgnęłam po lekturę zachęcona dobrymi opiniami i... Nie zawiodłam się.
Przede wszystkim muszę docenić cudownie zbudowany świat. Dwa zwaśnione plemiona, zwierzęce totemy, leśne istoty i przede wszystkim rapile — cudownie wchodziło się w to uniwersum.
Akcja zaczyna się już od pierwszych stron, więc nie da się nudzić, a język, jakim jest pisana książka, sprawia, że po rozdziałach wręcz się płynie. Zdecydowanie jest to lekkie i przyjemne fantasy.
Do bohaterów przywiązałam się od razu (Levone ❤️) i kibicowałam im przez całą książkę. A wątek romantyczny? Slow burn napisane zostało tak dobrze, że wierzę w to powoli rodzące się uczucie w całości.
Co do minusów: trochę miejscami irytowało mnie pomijanie dialogów. Chciałabym je przeczytać, zamiast usłyszeć od narratora, że taka rozmowa się odbyła.
Z zakończeniem też mam pewien zgrzyt:
Z jednej strony jest takie, jakbym tego oczekiwała. Tajemnica, która dla niektórych była zbyt przewidywalna, mnie nawet zaskoczyła — obstawiałam zupełnie innego, głównego 'złola').
Z drugiej strony, coś dziwnego stało się na ostatnich 40 stronach. Najpierw wszystko strasznie zwolniło, a potem zaczęło lecieć na łeb na szyję. Gdzieś ten rytm pod koniec został zaburzony.
Czy sięgnę po drugą część? Oczywiście, że tak!
Sięgnęłam po lekturę zachęcona dobrymi opiniami i... Nie zawiodłam się.
Przede wszystkim muszę docenić cudownie zbudowany świat. Dwa zwaśnione plemiona, zwierzęce totemy, leśne istoty i przede wszystkim rapile — cudownie wchodziło się w to uniwersum.
Akcja zaczyna się już od pierwszych stron, więc nie da się nudzić, a język, jakim jest pisana książka, sprawia, że po...
2024
[RECENZJA PATRONACKA]
Dwór Koszmarów, czyli mój pierwszy patronat, to świat przepełniony mrokiem, w którym traktowanie ludzi niczym przedmioty jest na porządku dziennym. Zaczynamy od krótkiego wprowadzenia do fabuły: krain i magicznych ras, by zaraz potem wpaść w codzienne życie głównej bohaterki imieniem Kira, której zdecydowanie los nie rozpieszcza. Jeden mały błąd i pojawienie się tajemniczego, czarnowłosego sadysty z niezdrowym uwielbieniem do pewnego zwierzęcia, rozpoczynają historię, której pochłonięcie zajęło mi dwa dni.
Podobał mi się zabieg wprowadzenia nam sporego świata przedstawionego, by potem zamknąć nas na długo w czterech ścianach. Daje to wrażenie takiej samej klaustrofobii, jaką w tamtym momencie mogła odczuwać bohaterka. Pragnęłam dowiedzieć się więcej, a oglądałam wraz z nią kraty w oknach, z rozdziału na rozdział czując się bardziej zniewolona.
Ciekawe jest też to, że większość postaci wydaje się mieć rozdwojenie jaźni. Raz są miłe, zaraz potem wredne. Zupełnie tak jakby przebywanie w tytułowym Dworze Koszmarów sprawiało, że ludzie (i nieludzie) tracą tam zdrowy rozsądek — wszystko, byleby przetrwać. Syndrom sztokholmski zdecydowanie nie dziwi w takim otoczeniu.
To, co bardzo doceniłam podczas czytania, to wartka akcja. Rozdziały są krótkie, płynnie przeskakujemy od zdarzenia do zdarzenia, nie zatrzymując się na długich opisach, które mogłyby wytrącić czytelnika z rytmu. Fabułę ciągną dialogi, co bardzo lubię.
Mamy tu też tajemnicę związaną z jedną postacią, której rozwiązania wyczekujemy na dalszych stronach, jednak podstawą historii jest ogromny samorozwój bohaterki, który zajmuje znaczącą większość książki, a przez to jesteśmy w stanie uwierzyć w jej przemianę w stylu „od zera do bohatera”.
Książka nie bez powodu ma oznaczenie „18+” i stanowczo zniechęcam młodsze osoby po sięgnięcie, ponieważ znajduje się tam od groma scen, które nie nadają się dla nieletnich odbiorców.
Czy mam jakieś zastrzeżenia? Nie ma książek idealnych. Brakowało mi szerszego wprowadzenia jednej z ważniejszych postaci, może jakiejś retrospekcji z nią związanej, żebyśmy mogli poczuć, że jest to faktycznie ktoś istotny — szczególnie że związany jest z nią duży plot twist.
Końcówka dzieje się bardzo szybko i pojawia się wiele nowych wątków i pytań, zatem mimo pozornego zakończenia opowieści, oczekuję na tom drugi, który rozwinie to, co zostało tylko lekko wspomniane w tomie pierwszym.
Książki nie poleciłabym osobom:
- wysoce wrażliwym na przemoc fizyczną i psychiczną,
- wysoce wrażliwym na przemoc seksualną,
- wysoce wrażliwym na przedmiotowe traktowanie innych,
- które nie przepadają za scenami walki,
- które nie lubią enemies to lovers.
Moje ulubione motywy (kto czytał, ten będzie wiedział, o czym mówię):
- schody
- Lauden
- podążanie za przeznaczeniem
[RECENZJA PATRONACKA]
Dwór Koszmarów, czyli mój pierwszy patronat, to świat przepełniony mrokiem, w którym traktowanie ludzi niczym przedmioty jest na porządku dziennym. Zaczynamy od krótkiego wprowadzenia do fabuły: krain i magicznych ras, by zaraz potem wpaść w codzienne życie głównej bohaterki imieniem Kira, której zdecydowanie los nie rozpieszcza. Jeden mały błąd i...
"Cmentarne Love Story", to pierwsza książka @jadowska4sure , po jaką sięgnęłam... i to była najlepsza decyzja na świecie!
Już od pierwszych stron wiedziałam, że będzie dobrze: występuje tu mój ukochany sposób narracji, czyli tzw. trzecioosobowa emocjonalna. Styl pisania bardzo przypomina mi Neila Gaimana.
Świat przedstawiony, to jest absolutne cudo. Nekromancja jest świetnie wprowadzona tak jak inne rozwiązania fabularnie. Nie czułam, że sięgam po książkę z połowy serii (o czym dowiedziałam się dopiero po jej zakończeniu). Cmentarne Love Story to klasa sama w sobie.
Główne postacie kocha się od pierwszych stron. Katia to jedno (silna kobieca bohaterka z prawdziwego zdarzenia), ale przedsiębiorca pogrzebowy Adam jest moim ulubieńcem.
Rozdziały są króciutkie, dzięki czemu czyta je się naprawdę szybko. I nie przeszkadzało mi to, że akcja dzieje się w Polsce, co czasami bywa odpychające.
Co jeszcze zwróciło moją uwagę?
- Motywy mitologii greckiej i nie tylko — uwielbiam!
- Wspomnienie trzech żon wstających z grobu, a potem Pani Danuta i barszcz dla Henryczka — humor w tej książce zdecydowanie pokrywa się z moim.
Rozwiązanie głównej zagadki fabuły mnie zaskoczyło, a końcówka książki ani na moment nie utraciła tempa, co było ogromnym plusem.
Zastanawiałam się i nie jestem w stanie znaleźć ani jednego zarzutu do tej książki, nieważne jak bym się starła. Dlatego moja ocena to... 6/5!
Ten dodatkowy punkt to barszczyk, przy którym uśmiałam się do łez.
"Cmentarne Love Story", to pierwsza książka @jadowska4sure , po jaką sięgnęłam... i to była najlepsza decyzja na świecie!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJuż od pierwszych stron wiedziałam, że będzie dobrze: występuje tu mój ukochany sposób narracji, czyli tzw. trzecioosobowa emocjonalna. Styl pisania bardzo przypomina mi Neila Gaimana.
Świat przedstawiony, to jest absolutne cudo. Nekromancja jest...