-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2023-12-05
2023-09-22
Oczu kąpiel.
Klasycznie mea culpa, bo nie wiedziałam, że to pozycja o Wattpaddowym rodowodzie (co zasadniczo nie zawsze jest wadą, jednak zawsze jest wskazówką, czego można się spodziewać 😉). Czyta się to jak fan fiction wszystkiego, co naskrobała Elle Kennedy o nabuzowanych hokeistach w północno-amerykańskich koledżach. Jak można się domyślać coś, co jest popłuczyną po literaturze lotów kilkanaście centymetrów ponad chodnikami, nie może być dobre.
Fakty:
- Główna bohaterka niby jest zapisana na jakiś kierunek, ale na zajęcia nie chodzi (chyba w końcu pada, że studiuje zarządzanie i faktycznie średnio efektywnie zarządza sama sobą);
- Anastasia (co złego zrobiło to wszak piękne imię, że autorzy zszywają je z takimi charakterologicznymi amebami, ja się grzecznie pytam) niby ostro trenuje łyżwiarstwo, jednak większość czasu urządza dramy na lodowisku lub imprezuje na kolejnym balangach masowo (i z jaką pompą!) urządzanych w studenckich kręgach (błogosławmy sponsorujących rodziców!)
- Nasza łyżwiarka poznaje progresyjnego samca alfa (taki, że trochę woke culture a trochę zaborczy zazdrośnik). Kapitan hokeista, który oczywiście po początkowej niechęci trafia wprost do jej lodowatego (sratatata) serduszka.
- Nie będę się znęcać, ale rozdziały z perspektywy męskiej w tej książce są chyba efektem zakrapianej hiszpańską muchą nocy (albo też autorka nigdy nie przebywała z realnymi przedstawicielami płci brzydkiej).
- Główna bohaterka Ana to oczywiście magnes na wszelkich hokeistów i w połowie książki cały zespół je jej z ręki. Wszyscy zwracają uwagę tylko na nią i skrycie marzą o jej atencji, chociaż dziewczyna ma osobowość i charyzmę ziemniaka.
Nie mając siły na rzetelną recenzję, powiem krótko: ta książka to mokry sen nastolatek o studiach i facetach. I używając ulubionego słowa autorki: wyszło krindżowo ^^.
Oczu kąpiel.
Klasycznie mea culpa, bo nie wiedziałam, że to pozycja o Wattpaddowym rodowodzie (co zasadniczo nie zawsze jest wadą, jednak zawsze jest wskazówką, czego można się spodziewać 😉). Czyta się to jak fan fiction wszystkiego, co naskrobała Elle Kennedy o nabuzowanych hokeistach w północno-amerykańskich koledżach. Jak można się domyślać coś, co jest popłuczyną po...
2023-06-03
Kliszowanie na całego! W całej powieści nie ma jednego, malutkiego oryginalnego wątku, ale jest to tak guilty pleasure'owate, że czyta się migiem. Najciekawsze Kalki, które zauważyłam:
- Harry Potter bejbe! Niesamowita wiekowa posiadłość, z milionem skrytek i tajemnych przejść + motyw elitarnej szkoły.
- Trójkąty i kwadraty-tu nie da się powiązać z jedną serią dla młodzieży, ponieważ motyw "rozrywania" głównej bohaterki pomiędzy kilku adoratorów jest obecny wszędzie (pierwsze z brzegu: seria Dotyk Julii i dosłownie wszystko, co wyszło spod pióra C. Clare).
- Tajemnice, zagadki i atrament sympatyczny-pamiętacie scenę w "Skarbie Narodów" kiedy Nicolas Cage odkrywa ukryte zapisy na odwrocie Deklaracji Niepodległości? Robiło wrażenie, nie? Niestety rok 2004 przeminął bez powrotu i aktualnie, trąci myszką.
Na duży plus, główna bohaterka, która choć irytująca, posiada jakiś rys charakteru.
Kliszowanie na całego! W całej powieści nie ma jednego, malutkiego oryginalnego wątku, ale jest to tak guilty pleasure'owate, że czyta się migiem. Najciekawsze Kalki, które zauważyłam:
- Harry Potter bejbe! Niesamowita wiekowa posiadłość, z milionem skrytek i tajemnych przejść + motyw elitarnej szkoły.
- Trójkąty i kwadraty-tu nie da się powiązać z jedną serią dla...
2023-05-02
"50 twarzy Grey'a" wersja Korean drama.
Osobiste przemyślenia głównej, niezwykle irytującej bohaterki to wypisz wymaluj Ana i jej rozmyślania nad wewnętrzną boginią. Gigi jest niby dziennikarką, ale w sumie niewiele pracuje, sukcesy spadają na nią lawinowo wraz z Panem Idealnym (nie będę się nad nim znęcać, ale chłop wycięty z kartonu powieści romantycznych). Temat wykorzystywania seksualnego typowo na doczepkę, żeby było o czym pogadać, między migdaleniem się pary głównej. Język autorki mogę określić jako pretensjonalny i męczący.
"50 twarzy Grey'a" wersja Korean drama.
Osobiste przemyślenia głównej, niezwykle irytującej bohaterki to wypisz wymaluj Ana i jej rozmyślania nad wewnętrzną boginią. Gigi jest niby dziennikarką, ale w sumie niewiele pracuje, sukcesy spadają na nią lawinowo wraz z Panem Idealnym (nie będę się nad nim znęcać, ale chłop wycięty z kartonu powieści romantycznych). Temat...
2022-04-19
Autorka jakimś cudem zdołała, jednocześnie paskudnie obrazić męskich, jak i damskich czytelników umieszczając najbardziej poniżające stereotypy o obu płciach w jednej historii.
+ schemat dorosłego mężczyzny, który nadużywając swojej pozycji dominującej, bałamuci jędrną i naiwną nastolatkę, podporządkowuje ją całkowicie swojej woli i czyni ją swoją seksualną niewolnicą (serio, serio). Brzmi nawet krindżowo-zabawnie, jeżeli nie weźmiemy pod uwagę, że owa małolata to ofiara wielokrotnych gwałtów i pobić, która przychodzi do mężczyzny, będącego jej nauczycielem w poszukiwaniu zaufania i bezpieczeństwa. I co dostaje? Ów nauczyciel bez wstępów zaznajamia ją z tajnikami sado-maso XD.
+ schemat kobiety, która na swojej drodze spotyka faceta, który: obsypuje ją prezentami wszelakiej maści, zapewnia dobrobyt, piękną furę i ciuchy od projektantów (chociaż ona wcale tego nie chce :)). Mężczyzna ten oczywiście jest nieziemsko przystojny, z figurą greckiego wojownika i sprzętem godnym gwiazdy porno. Jest też zaborczy i ogarnięty manią prześladowczą wobec każdego, kto dotknął jego obiekt westchnień. Już nawet nie chce wspominać, że w realnym życiu ten gość to uprzywilejowany, socjopatyczny dupek, którego miejsce jest na terapii, a nie w szkole. Ach, szkoda klawiatury.
Sos, w jakim ta historia jest podana, jest tak niesmaczny i ordynarny, że kojarzy mi się trochę z okrytą niesławą serią B. Lipińskiej. Tak moralnie złe to jest.
PS. SPOILER. Tak w ogóle to w pewnym momencie główny samiec popełnia morderstwo, ale nikt tym się nie przejmuje :D
PS. Tak "wysoka" nota ode mnie z uwagi na język, który nie jest zły i autorka niestety potrafi pisać. Choć może nie powinna.
Autorka jakimś cudem zdołała, jednocześnie paskudnie obrazić męskich, jak i damskich czytelników umieszczając najbardziej poniżające stereotypy o obu płciach w jednej historii.
+ schemat dorosłego mężczyzny, który nadużywając swojej pozycji dominującej, bałamuci jędrną i naiwną nastolatkę, podporządkowuje ją całkowicie swojej woli i czyni ją swoją seksualną niewolnicą...
2022-01-30
Nawet zabawne, trochę miłe, ździebko głupiutkie. Jestem zadowolona.
To taka opowieść, która umili krótką podróż samolotem i pozwoli zagłuszyć płacze pobliskich bąbelków. U mnie spełniła swoją funkcję. Dwa dni po lekturze, szczegółów fabuły nie pamiętam.
Nawet zabawne, trochę miłe, ździebko głupiutkie. Jestem zadowolona.
To taka opowieść, która umili krótką podróż samolotem i pozwoli zagłuszyć płacze pobliskich bąbelków. U mnie spełniła swoją funkcję. Dwa dni po lekturze, szczegółów fabuły nie pamiętam.
2022-01-28
Mam jeszcze trochę do końca książki, ale muszę dać upust mojemu żalowi.
Znowu dałam się wmanewrować w kiepską serię (w drugiej części żenującą) i żałuję wstępnej dobrej oceny. To, co było podane delikatnie i ze smakiem w "Złodzieju dusz" tutaj przemieniło się w potwora i zżarło cały urok tej opowieści.
Dora to Mary Sue do kwadratu. Wszyscy chcą jej służyć, każdy chce ją kochać. Za co? Nie wiadomo. Pewnie wpływ na to ma fakt, że Dora spędza pół książki pogrążona w seksualnej rui (serio...).
Pierwsza część serwowała nam ładnie podane uniwersum (obrazowo ujęty Toruń). Następna część jest uboga w opisy miejsc, zastępując je detalicznymi rysami podniet głównej bohaterki.
Drugi plan charakterów, oj marny. Miron i Joshua robią za słupy dla zmęczonej erotycznymi pląsami Dory.
Fujka.
Mam jeszcze trochę do końca książki, ale muszę dać upust mojemu żalowi.
Znowu dałam się wmanewrować w kiepską serię (w drugiej części żenującą) i żałuję wstępnej dobrej oceny. To, co było podane delikatnie i ze smakiem w "Złodzieju dusz" tutaj przemieniło się w potwora i zżarło cały urok tej opowieści.
Dora to Mary Sue do kwadratu. Wszyscy chcą jej służyć, każdy chce ją...
2021-10-11
Problem z książkami young adult, które starają się poruszać poważny problem, jest prosty: zwyczajowo robią to po łebkach, bez rozeznania w dziedzinie i szukając tanich wzruszeń. Tak jest i tutaj: idealna, poturbowana przez życie bohaterka, obiekt jej westchnień również bez wad i ojciec tyran wprost z horroru. Nastolatkowie zachowują się raz skrajnie dziecinnie (pomysł z zakładem o Liama), żeby w następnej scenie snuć filozoficzne wywody godne Platona.
Nie uwierzyłam w tę historię.
Problem z książkami young adult, które starają się poruszać poważny problem, jest prosty: zwyczajowo robią to po łebkach, bez rozeznania w dziedzinie i szukając tanich wzruszeń. Tak jest i tutaj: idealna, poturbowana przez życie bohaterka, obiekt jej westchnień również bez wad i ojciec tyran wprost z horroru. Nastolatkowie zachowują się raz skrajnie dziecinnie (pomysł z...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-05
2022-01-10
Od razu mówię, że jak widzę tematykę romansów mafijnych, to mi się wylewa. Nie wiem, jak można romantyzować mafiozów i im podobnych przestępców, no po prostu nie moja bajka. Wydaje mi się, że autorki tego typu cyklów wyznają zasadę, że jeżeli facet jest przystojny i zaborczy, to uchodzą mu na sucho inne przewinienia (czytaj zabójstwa, ciężkie pobicia i przemyt XD)
Tutaj, mamy historię młodej fajterki Mac, która ze wzrostem 150 cm wygrywa walkę w klatkach z mężczyzną ponad metr osiemdziesiąt z wagą o połowę większą od niej. Czyli już na początku wiemy, że realizm będzie mniejszy niż w Harrym Potterze.
Dalej jest nawet lepiej. Mac zaczyna pracę w charakterze striptizerki, która się nie rozbiera ;). W klubie, w którym tańczy czy mieszkaniu, które zajmuje z bossem mafijnym, codziennie dochodzi do napadów z bronią w ręku, które kończą się śmiercią kilku osób. Policji w mieście jak na lekarstwo, więc kolejne trupy przechodzą bez echa.
Miłość pomiędzy główną bohaterką i bossem rozkwita w akompaniamencie, strzelanin, pościgów i zszywania kolejnych ran ukochanego przez Mac.
Piękna to była historia nie zapomnę jej nigdy XD (czytaj do jutra).
Od razu mówię, że jak widzę tematykę romansów mafijnych, to mi się wylewa. Nie wiem, jak można romantyzować mafiozów i im podobnych przestępców, no po prostu nie moja bajka. Wydaje mi się, że autorki tego typu cyklów wyznają zasadę, że jeżeli facet jest przystojny i zaborczy, to uchodzą mu na sucho inne przewinienia (czytaj zabójstwa, ciężkie pobicia i przemyt XD)
Tutaj,...
2022-01-04
Moja ocena całej serii. Czytając pierwszą część, zostałam wspaniałe wmanewrowana w myślenie, że ta seria coś sobą reprezentuje. Owszem od razu zauważyłam brak umiejętności pisarskich, fabularne dziury, czy całkowicie nieudane budowanie podstaw charakterologicznych bohaterów. Co tam, dałam szansę, bo brakowało mi klasycznego paranormal romansu, żywcem wyjętego z pierwszej dekady XXI wieku (złote czasy!).
Jednak w miarę czytania serii jej wady przyćmiły wszelkie początkowe zalety. Oprócz powyższych na uwagę zasługują takie kwiatki:
- śmierć i zabijanie traktowane jako prozaiczny środek zaradczy — młodzi bohaterowie zabijają jakby kolejna śmierć była po prostu zjedzeniem obiadu czy wyprowadzeniem psa na spacer. Ot, trzeba to zrobić, więc to robię. Zero moralnych przemyśleń. Owszem, główna bohaterka ma początkowo jakieś wątpliwości, ale przechodzą jej szybciej niż niektórym kac po zbyt dużej ilości bąbelków. I nie chodzi w tym wszystkim o to, że jest brutalnie, trup ściele się gęsto w wielu książkach (Gra o tron czy nawet Bambi XD), ale zawsze ma to jakiś motyw i morał.
- główna bohaterka jako centrum wszechświata dla innych — Alex mimo tego, że nie jest jakąś interesującą osobą, nie schodzi z myśli innych nawet w poświęconych im rozdziałach. Każdy wspomina, jaką jest odważną wojowniczką i jak wspaniale się zmieniła. Wychwalają ją pod niebiosa. Jaki miało to cel? U mnie wywołało to jeszcze większą niechęć do niej.
- Naiwność — no właśnie, mimo punktu pierwszego, czyli bezsensownej brutalności, seria jest do bólu naiwna, problemy rozwiązują się w niej za pstryknięciem palca (palca Alex oczywiście). Proste rozwiązania fabularne aż rażą. Autorka pod koniec finału chciała zastosować znany zabieg zmienienia linii czasowej i poprzestawiała rozdziały, co miało chyba dodać emocji, niestety tylko pokazało brak warsztatu.
Wiem, że to seria polskiej autorki i trzymam kciuki, ale wydaje mi się, że bez dobrego nauczyciela kreatywnego pisania, progresu nie będzie, a szkoda, bo jakieś pomysły są.
Moja ocena całej serii. Czytając pierwszą część, zostałam wspaniałe wmanewrowana w myślenie, że ta seria coś sobą reprezentuje. Owszem od razu zauważyłam brak umiejętności pisarskich, fabularne dziury, czy całkowicie nieudane budowanie podstaw charakterologicznych bohaterów. Co tam, dałam szansę, bo brakowało mi klasycznego paranormal romansu, żywcem wyjętego z pierwszej...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-19
Co tu się wydarzyło? Zachęcona wysokimi notami w portalu, sięgnęłam po tę nowelę. Zacznę od pozytywów: dosyć sprawnie się czytało. I to by było na tyle. Właściwie nie wiem, po co książka powstała. Nie ma żadnego celu. Główna bohaterka Ewa jest osobą niedojrzałą emocjonalnie i zwyczajnie głupkowatą: zakochuje się w sekundę, po pijaku odwala takie dramy, że głowa mała a do tego jest zwyczajnie nieodpowiedzialna. Nie wiemy o niej nic: nie ma zainteresowań, nie wiemy, co robi zawodowo i w ogóle kim jest (oprócz bycia głupolem do kwadratu).
Inne postacie nie mają żadnego rysu charakterologicznego (no może przyjaciółka Teresa jest postacią z krwi i kości), główni absztyfikanci to w jednym słowie świr i mechanik. Fabuły nie opiszę, bo jej nie ma.
Co tu się wydarzyło? Zachęcona wysokimi notami w portalu, sięgnęłam po tę nowelę. Zacznę od pozytywów: dosyć sprawnie się czytało. I to by było na tyle. Właściwie nie wiem, po co książka powstała. Nie ma żadnego celu. Główna bohaterka Ewa jest osobą niedojrzałą emocjonalnie i zwyczajnie głupkowatą: zakochuje się w sekundę, po pijaku odwala takie dramy, że głowa mała a do...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-20
Dawno tak nie naciągnęłam oceny, nawet trochę mi wstyd :)
"Falcon" to przykład książki, napisanej przez kogoś z pomysłem, ale nieumiejącego pisać. Sama koncepcja, chodź odtwórcza, jest interesująca. Ponoć jest osobna galaktyka dla młodzieżówek z motywem super mocy i romansu vide Dotyk Julii czy Mroczne Umysły. W "Falconie" bolało mnie to, że bohaterowie nie zyskali żadnego uzgodnionego charakteru. Ich zachowania zmieniały się ze strony na stronę. Jaką osobą jest główna bohaterka Alex? Po lekturze nie wiem, czy jest nieśmiała, czy pewna siebie, cicha czy krzykliwa. I tak z całą główną trójką, wszyscy są koktajlem dziwnych, sprzecznych zachowań. Jeżeli chodzi o męskie postacie, to jeszcze można podciągnąć to pod fakt, że mają wyprane mózgi przez tytułową organizację, ale mimo wszystko jest to bardzo mylące w czasie lektury. Co bardzo mnie bawiło to zachowanie Alex względem Trzy, cały czas bawiła się w jego terapeutkę w najbardziej kuriozalnych okolicznościach, typu właśnie szykujemy się na misję, więc nakrzyczę na ciebie przy wszystkich, że jesteś nienormalny i siebie nie lubisz XD (no nie wiem, czy to pomocne). Następnie, jak przy każdej książce pisanej przez polską autorkę (z nielicznymi wyjątkami!) umiejscowienie świata zagranicą (tutaj gdzieś tam daleko chyba w Hameryce) nie wpłynęło korzystnie na jego realność (detaliczność na poziomie zerowym). Dodatkowo przyznam, że pomysł z imionami nie do końca przypadł mi do gustu, szalałam od ciągłego powtarzania liczebników.
Oczywiście zaraz siadam do lektury drugiej części, bo uwielbiam się katować takimi potworkami #guiltypleasureforlife
Dawno tak nie naciągnęłam oceny, nawet trochę mi wstyd :)
"Falcon" to przykład książki, napisanej przez kogoś z pomysłem, ale nieumiejącego pisać. Sama koncepcja, chodź odtwórcza, jest interesująca. Ponoć jest osobna galaktyka dla młodzieżówek z motywem super mocy i romansu vide Dotyk Julii czy Mroczne Umysły. W "Falconie" bolało mnie to, że bohaterowie nie zyskali żadnego...
2021-12-06
Nie będę już krytykować Elle Kennedy, bo robię to zawsze, po czym sięgam po jej kolejną książkę ;) (czy to już uzależnienie?)
Jest jak zwykle: hokeista bad boy i nieśmiała dziewczynka. On ciekawy, ona nużąca. Pani Kennedy chyba lepiej tworzy męskie postacie.
W tle problemy obojga bohaterów z samooceną oraz zjawisko molestowania w sieci.
Chemia między bohaterami na średnim poziomie.
Nie będę już krytykować Elle Kennedy, bo robię to zawsze, po czym sięgam po jej kolejną książkę ;) (czy to już uzależnienie?)
Jest jak zwykle: hokeista bad boy i nieśmiała dziewczynka. On ciekawy, ona nużąca. Pani Kennedy chyba lepiej tworzy męskie postacie.
W tle problemy obojga bohaterów z samooceną oraz zjawisko molestowania w sieci.
Chemia między bohaterami na...
2020-08-24
2020-08-25
2021-12-06
Elle Kennedy ma świetny patent na biznes: stworzyła uniwersum pełne gorących, niegrzecznych hokeistów, oraz w każdym następnych tomie serii dodaje im partnerki. Zarówno postacie męskie, jak i żeńskie niewiele się między sobą różnią, mimo to czytelnicy wciąż dają się nabrać i zakupują następne części. Kennedy ma swój specyficzny pisarski styl, dzięki któremu zawsze wiem, że ona popełniła konkretne dzieło (i te rozdziały z perspektywy faceta, matko bosko, ciarki wstydu #bardzo).
Nie znam się na realiach koledżu zza wielkiej wody, ale naprawdę członkowie studenckich grup sportowych są traktowani jak bóstwa a przeciętne studentki to takie pustaki? Jak tak to współczuję.
Rozgrywka to trochę przeciętniak w tej serii.
Elle Kennedy ma świetny patent na biznes: stworzyła uniwersum pełne gorących, niegrzecznych hokeistów, oraz w każdym następnych tomie serii dodaje im partnerki. Zarówno postacie męskie, jak i żeńskie niewiele się między sobą różnią, mimo to czytelnicy wciąż dają się nabrać i zakupują następne części. Kennedy ma swój specyficzny pisarski styl, dzięki któremu zawsze wiem, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-02
Jak to mówią w Ameryce "One night stand", a u nas "Jednorazowe tournée". Romansik do przeczytania, pośmiania się i zapomnienia w jeden dzień.
Trochę nużą już te historie obleśnie bogatych, idealnych ludzi. Temu, kto podrzuci mi życiową, autentyczną i dowcipną historię miłosną obiecuje złote góry ;)
Jak to mówią w Ameryce "One night stand", a u nas "Jednorazowe tournée". Romansik do przeczytania, pośmiania się i zapomnienia w jeden dzień.
Trochę nużą już te historie obleśnie bogatych, idealnych ludzi. Temu, kto podrzuci mi życiową, autentyczną i dowcipną historię miłosną obiecuje złote góry ;)
2021-08-06
Ależ to było złe. Julkowanie na całego. Bohaterowie nieustanie używają ponglishu czy nawet wtrącają całe zdania po angielsku. Co nie jest złe samo w sobie. Wcale. W ogóle. Nic a nic. Czy jakby to powiedziała Julka ekhem... Ella - "not at all".
Owa główna bohaterka Julka (nie przełknę tej Elli) jest totalnie inna od rówieśniczek. Oryginał jakich mało. Już nie wyśmiewając tej dziewczyny, która nie ma w sobie żadnej cechy wyróżniającej ją od innych nastolatek, jest kilka zabawnych opisów wyglądu Julki, mających (chyba w opinii autorki) odróżnić ją od tłumu. Więc Julka nosi czarne ramoneski (wow!), sportowe buty (w liceum - niemożliwe!), torbę Converse (no to już przesada).
Julka nie ma żadnego hobby czy talentu oprócz posiadania bogatych rodziców. Spotyka chłopaka, który niestety nie ma żadnej cechy charakteru, oprócz chorobliwego strachu przed zdradą (trochę na to za wcześnie, ale no dobra).
Książka jest bardzo infantylna, więc boję się, że spodoba się młodszym nastolatkom. Nie niesie za sobą żadnego przesłania czy nawet myśli (a przepraszam, po lekturze powiedziałam sobie, że będę się lepiej wysławiać, z obawy, że mogę brzmieć jak Julka).
Ależ to było złe. Julkowanie na całego. Bohaterowie nieustanie używają ponglishu czy nawet wtrącają całe zdania po angielsku. Co nie jest złe samo w sobie. Wcale. W ogóle. Nic a nic. Czy jakby to powiedziała Julka ekhem... Ella - "not at all".
Owa główna bohaterka Julka (nie przełknę tej Elli) jest totalnie inna od rówieśniczek. Oryginał jakich mało. Już nie wyśmiewając...
2021-08-24
Będę bronić tej autorki i tej serii. Uważam, że spośród koszmarków young adult spłodzonych przez polskie autorki ta seria nie razi. Język nie jest najgorszy, a i otoczka akcji ładnie udaje Hamerykę. Cała historia jest zbyt dramatyczna i niewiarygodna, jednak wszystko wynagradza obecna chemia między bohaterami.
Odradzam dorosłym czytelnikom, chyba że jak ja lubicie torturować się takimi kwiatkami.
Będę bronić tej autorki i tej serii. Uważam, że spośród koszmarków young adult spłodzonych przez polskie autorki ta seria nie razi. Język nie jest najgorszy, a i otoczka akcji ładnie udaje Hamerykę. Cała historia jest zbyt dramatyczna i niewiarygodna, jednak wszystko wynagradza obecna chemia między bohaterami.
więcej Pokaż mimo toOdradzam dorosłym czytelnikom, chyba że jak ja lubicie...