rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , , ,


Na półkach: , , , , ,


Na półkach: , , , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , , ,


Na półkach: , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , ,


Na półkach: , , , , ,


Na półkach: , , ,


Na półkach: , , , ,


Na półkach: , , , , , ,


Na półkach: , , ,

Dawno nie czytałam tak złej książki. Jedyny jej plus to dokumenty przytoczone w oryginale, chociaż one także w dużej części nie wnoszą nic nowego do sprawy, są powtarzalne i po prostu nudne.
Warstwa fabularna książki zajmuje mniej więcej 1/3 objętości - reszta to dokumenty i słownik pojęć (40 stron, gdzie dowiadujemy się m. in. czym jest język, zegarek czy turystyka - absurd). Wynik tego jest jak dla mnie jednoznaczny - autorka nie napisała książki, tylko wypełniła ją dokumentami i dołączyła absurdalną historyjkę Anny, która jest pisarką, doświadcza różnych paranormalnych zjawisk związanych ze sprawą Diatłowców i nie wie, czy chce pozwolić wrócić do siebie mężlowi, czy nie. Absurd goni absurd, kuriozalne wymiany zdań (tort nazywa się wartswowiec, wiesz czemu? bo ma wartstwy!) powodują, że czytelnikowi trudno jest brać na poważnie tragedię, jaka jest tu opisywana.
Dodatkowo w tej książce górują powtórzenia. Na pierwszych 90 stronach dowiadujemy się już sporo o wyprawie dziewiątki studentów i o tragedii, która się rozegrała. Potem dostajemy 40 stron słownika, gdzie WSZYSTKO jest powtórzone - opisy poszczególnych członków wyprawy. O niektórych aspektach tej historii czytamy po 5-6 razy!
Autorka postanowiła też załączyć trzy różne dzienniki wyprawy - dziennik ogólny, który prowadzili wszyscy i dwa dzienniki uczestniczek. Czego się tam dowiadujemy - NICZEGO. Dodaję, że czytamy trzy razy praktycznie to samo - jak podróżowali, śpiewali, siedzieli na dworcu.
Nikomu nie polecam tej książki, serio, strata czasu. Jestem zdegustowana, że coś takiego można w ogóle wydać i podpisywać to, jako swoją pracę, gdzie 2/3 tekstu napisał ktoś inny. Piszę to tuż po zakończeniu lektury, dlatego irytacja wylewa się ze mnie wartkim strumieniem...

Dawno nie czytałam tak złej książki. Jedyny jej plus to dokumenty przytoczone w oryginale, chociaż one także w dużej części nie wnoszą nic nowego do sprawy, są powtarzalne i po prostu nudne.
Warstwa fabularna książki zajmuje mniej więcej 1/3 objętości - reszta to dokumenty i słownik pojęć (40 stron, gdzie dowiadujemy się m. in. czym jest język, zegarek czy turystyka -...

więcej Pokaż mimo to video - opinia