rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Okej, żeby było jasne - samej książki nie oceniam najwyżej (o tym dalej), ale muszę przyznać, że jest to moje książkowe "guilty pleasure".
Nie do końca umiem powiedzieć z czego to wynika, ale ta książka miała dla mnie takie... flow. Czytałam ją sprawnie, szybko i bardzo miło. Niby wiedziałam co się dzieje dalej, coś tam się domyślałam, ale i tak musiałam przeczytać ten rozdział więcej.
Dobrze się też przy tym bawiłam - jednak niestety w dużej części nie z humoru książki (chociaż raz czy dwa się uśmiechnęłam), ale raczej z absurdów jakie ona w sobie zawiera. I to też trzeba zaznaczyć, że jestem dorosłym człowiekiem, który jest w stanie zauważyć toksyczne i niedopuszczalne zachowania - niestety książka przyciąga dużo młodszych czytelników (pewnie po części przez samą okładkę), którzy tego rozpoznać nie potrafią, a bracia jawią im się jako "fajne i cool rodzeństwo, którego można pozazdrościć".
Prawda jest taka, że cała banda ma wymówki z tyłka i jest grupą jednych z największych hipokrytów, jakich poznałam w książkach. Rozwiązywanie wszystkich problemów polega tak naprawdę na zasadzie "my jako faceci możemy, ty jako dziewczyna nie możesz" albo - co gorsza - na groźbach. Główna bohaterka swoim zachowaniem skacze jak uruchomiony metronom i raz byłam w stanie nawet trochę jej współczuć/kibicować, ale 3 strony dalej już pukałam się w głowę i wyklinałam ją w myślach, tak mnie irytowała.
Jednak tym, czego NAPRAWDĘ nie mogłam znieść, były te sztuczne dialogi, które nijak nie pasowały do osoby i sytuacji. Mamy tutaj 15-letnią dziewczynę, a momentami bracia zwracają się do niej jak do 10-latki. Jak gdziekolwiek usłyszę w życiu "dziewczynko/malutka", to przysięgam, że wyjdę z siebie i stanę obok.
Naprawdę nie czyta mi się tego źle, więc sięgnę po następne tomy i zobaczę co tam się dalej podzieje. Tylko robię to z myślą, że trochę się pośmieję, powkurzam, a za miesiąc zapomnę.

Okej, żeby było jasne - samej książki nie oceniam najwyżej (o tym dalej), ale muszę przyznać, że jest to moje książkowe "guilty pleasure".
Nie do końca umiem powiedzieć z czego to wynika, ale ta książka miała dla mnie takie... flow. Czytałam ją sprawnie, szybko i bardzo miło. Niby wiedziałam co się dzieje dalej, coś tam się domyślałam, ale i tak musiałam przeczytać ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Początkowo nie mogłam oderwać się od tej książki - czytało się dobrze i historia była dość ciekawa. Jednak im dalej w las tym gorzej - zaczęłam się zastanawiać co i po co w ogóle się tam dzieje. Na moje to ta książka mogła się spokojnie skończyć w 3/4 jej objętości. Tym bardziej, że końcówka tak naprawdę mało co tam zmieniała - mam wrażenie, że służyła tylko i wyłącznie po to, żeby nagle dopisać parę przymiotników bohaterom, żeby nie było, że zostali trochę zapomniani.
Na letni wieczór dobra pozycja, ale wrażeń trzeba szukać gdzie indziej.

Początkowo nie mogłam oderwać się od tej książki - czytało się dobrze i historia była dość ciekawa. Jednak im dalej w las tym gorzej - zaczęłam się zastanawiać co i po co w ogóle się tam dzieje. Na moje to ta książka mogła się spokojnie skończyć w 3/4 jej objętości. Tym bardziej, że końcówka tak naprawdę mało co tam zmieniała - mam wrażenie, że służyła tylko i wyłącznie po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szybko i konkretnie: jeżeli ktoś chcę przeczytać tę książkę dla tematyki, to lepiej niech znajdzie inną pozycję w tych klimatach.
Niby książka nie była dla mnie jakoś szczególnie zła - szybko mi się ją czytało, nie znudziła mnie, temat też dość ważny.
No ale to ostatnie to tak mocno na wyrost - gdyby wyrzucić z tej książki opisy wypieków i wieczne wciskanie hiszpańskich słówek, które tylko zaburzały mi płynność czytania, to cała fabuła mogłaby się zmieścić tak naprawdę na 100 stronach.

Szybko i konkretnie: jeżeli ktoś chcę przeczytać tę książkę dla tematyki, to lepiej niech znajdzie inną pozycję w tych klimatach.
Niby książka nie była dla mnie jakoś szczególnie zła - szybko mi się ją czytało, nie znudziła mnie, temat też dość ważny.
No ale to ostatnie to tak mocno na wyrost - gdyby wyrzucić z tej książki opisy wypieków i wieczne wciskanie hiszpańskich...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ostatnia godzina Anna Bartłomiejczyk, Marta Gajewska
Ocena 5,9
Ostatnia godzina Anna Bartłomiejczyk...

Na półkach: , ,

Ode mnie leci silna 4.
Niestety muszę się zgodzić z wieloma opiniami, które czytałam. Poruszany tutaj motyw końca świata jest praktycznie niewyczuwalny. Przypominałam sobie o nim co jakiś czas w chwilach, kiedy przez głowy bohaterów przebiegała myśl, że w sumie to zmierzają do tego końca. Oprócz tego to chillera utopia, codzienne problemy szarych zwykłych ludzi. Bohaterzy też mogli być napisani lepiej. Z tego wszystkiego szkoda mi chyba najbardziej Joanne - niby mnie wkurzała, ale potem zrobiła się taka nijaka, a w momencie, w którym zniknęła ze stron zapomniałam kompletnie o jej istnieniu. Fabuła? Jest okej, ale nic więcej. Zakończenie mnie nawet lekko zawiodło - serio to było takie łatwe? Spodziewałam się chociaż jakichś trudności.
Mimo wszystko nie żałuję przeczytania tej książki. Patrząc na to, że to debiut to wyszło całkiem nieźle. Nie miałam również problemu z blokowaniem się z powodu stylu pisania - przeszłam przez nią lekko i dość szybko.

Ode mnie leci silna 4.
Niestety muszę się zgodzić z wieloma opiniami, które czytałam. Poruszany tutaj motyw końca świata jest praktycznie niewyczuwalny. Przypominałam sobie o nim co jakiś czas w chwilach, kiedy przez głowy bohaterów przebiegała myśl, że w sumie to zmierzają do tego końca. Oprócz tego to chillera utopia, codzienne problemy szarych zwykłych ludzi. Bohaterzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie ma tutaj dużo do pisania - książka bardzo przeciętna - oklepany motyw, bohaterowie nie zapadają w dłuższą pamięć. Jednak jako luźne czytadło w grudniu sprawdza się bardzo dobrze - czyta się szybko i przyjemnie.

Nie ma tutaj dużo do pisania - książka bardzo przeciętna - oklepany motyw, bohaterowie nie zapadają w dłuższą pamięć. Jednak jako luźne czytadło w grudniu sprawdza się bardzo dobrze - czyta się szybko i przyjemnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ocenienie tej książki naprawdę jest dla mnie problemem. Z jednej strony wszystko jest okej i mam chęć przytulić tę książkę, z drugiej jednak - coś mi nie gra w wielu aspektach. Chciałabym ocenić ją wyżej i niżej jednocześnie.

Mamy nastolatków, szkolne życie, przyjaźnie, wrogów i problemy, a w szczególności jeden, który jest tutaj głównym wątkiem. Temat o tyle ważny, że nie mówi się o nim wystarczająco, bitwa między pasją a powinnością narzucaną przez innych lub samego siebie. Walka między tym czego się pragnie, a czego się spodziewa. Strach przed tym, co w praktyce przyniesie przyszłość.

Właśnie za ten temat Alice Osman ma dużego plusa. Kolejny leci za dosyć miłą formę przekazania i pomysł na wplecenie podcastu. No właśnie, dosyć. O ile książkę tę da się czytać normalnie (osobiście przeczytałam ją na raz, bez zmuszania się), tak nie mogę powiedzieć, że jest ona rewelacyjnie napisania.
Postacie są dobre - jestem w stanie uwierzyć, że mogłyby być prawdziwymi ludźmi. Całkiem zwyczajne, ale mające cechy "inności". Chociaż momentami miewałam wrażenie, że w tej normalności są przerysowywane, szczególnie główna bohaterka w szkole. Niestety, nie umiałam się związać emocjonalnie z żadną postacią, co jest dla mnie sporym minusem, bo jednak lubię komuś kibicować.
Dialogi - na podium rozmów sztucznych niczym lalki Barbie stała u mnie Coleen Houck z "Klątwą tygrysa". Stała, bo od dzisiaj to (nie)zaszczytne miejsce zajmuje pani Osman z "Radio silence". Ja wiem, że będąc już dawno po 20-ce książki młodzieżowe nie zadowalają mnie zbytnio swoim stylem, ale na jeża, nikt tak nie rozmawia!
Sama książka jest napisania krótkimi rozdziałami, co ma dla mnie swój urok - miałam wrażenie jakby były to dosłownie te wyrywki wspomnień, które pamięta się najbardziej. Chociaż czasem skakanie z wydarzenia na wydarzenie dawało nieco absurdalny efekt, szczególnie przy skrajnie różnych emocjach bohaterów.
Nie bardzo też wiem co stało się przez 50 ostatnich stron - mam tu na myśli Aleda. Ucieczka do klubu przed znajomymi? Czemu? Matka, której nienawidzi przyjeżdża i namawia go na powrót, a on... ot tak się zgadza? Po czym błyskawicznie zmienia zdanie po paru zdaniach głównej bohaterki? I na drugi dzień nagle bohater jest wesoły i jak gdyby nic daje sobie farbować włosy?... To była taka dobra możliwość na poruszenie kolejnego ważnego tematu, ale została tak bardzo olana. Wybaczcie, ale nie uwierzę, że osiemnastolatek, który był dręczony przez matkę, porzucił przyjaciół, od 2 miesięcy nie ma kontaktu z ludźmi, jest wychudzony, zmarnowany, mieszka w chlewie, mimo że nie jest bałaganiarzem, nie potrzebuje opieki psychologicznej i pomaga mu ot tak "siła przyjaźni". No po prostu nie.

Reasumując: "Radio silence", to młodzieżowa książka, którą uważam za wartą przeczytania, ale ze świadomością, że nie jest to dzieło literatury. Jest to raczej lektura na wolny dzień, ewentualnie jako szybki przerywnik pomiędzy seriami innych książek. Do ulubieńców u mnie nie trafia, ale przytulić mogę.

Ocenienie tej książki naprawdę jest dla mnie problemem. Z jednej strony wszystko jest okej i mam chęć przytulić tę książkę, z drugiej jednak - coś mi nie gra w wielu aspektach. Chciałabym ocenić ją wyżej i niżej jednocześnie.

Mamy nastolatków, szkolne życie, przyjaźnie, wrogów i problemy, a w szczególności jeden, który jest tutaj głównym wątkiem. Temat o tyle ważny, że nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Słysząc zachwyty o tej serii Kristoffa myślałam, że faktycznie dostanę historię dla dorosłych z ciekawymi motywami. Prawda jest taka, że między zaliczeniem tej książki do kategorii "młodzieżowa" a "dla starszych" stoi zaledwie parę scen, nic więcej. Nie dostałam też żadnych nowych wątków ani postaci, w których mogłabym się zakochać. Dodatkowo te przypisy... W tej części jest ich mniej, mimo wszystko dalej wybijają z rytmu, a nawet nie wnoszą za dużo do samej historii. Nie miałam problemu, żeby przewidzieć większość wydarzeń dziejących się w tej części. Powiedziałabym, że po prostu przeciętniak w ładnym wydaniu.
Przyznaję jednak, że czytało się to bardzo szybko i przyjemnie - nie żałuję posiadania jej na półce. Liczę na to, że może jednak ostatnia część wryje mnie w fotel i podbije mocno ocenę całej serii.

Słysząc zachwyty o tej serii Kristoffa myślałam, że faktycznie dostanę historię dla dorosłych z ciekawymi motywami. Prawda jest taka, że między zaliczeniem tej książki do kategorii "młodzieżowa" a "dla starszych" stoi zaledwie parę scen, nic więcej. Nie dostałam też żadnych nowych wątków ani postaci, w których mogłabym się zakochać. Dodatkowo te przypisy... W tej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szczerze mówiąc nie bardzo wiem jak traktować tę książkę... Jeżeli się nie mylę - jest to debiut autora. Niestety nie jest do końca udany, ale nie powiedziałabym też, że jest totalną klapą.
Pierwsze 100 stron książki - katorga. Dialogi proste i sztuczne do bólu. Sama konstrukcja tekstu jest jakaś taka sztywna, nie da się w to w ogóle wczytać. Do tego mam wrażenie, że autor skacze z jednej rzeczy na drugą jak szalony - bez ładu i składu, jakby chciał napisać to na odwal, bo dalej ma pomysł, który koniecznie chce zrealizować, ale nie chce mu się czekać.
Po tych 100 stronach jest... całkiem nieźle. Jakby autor schował zaczętą książkę do szuflady i wrócił do niej po jakimś czasie w celu jej skończenia. Tutaj już wczytywałam się bez problemu, chociaż nadal uważam, że to wszystko dało się napisać o wiele lepiej. Tak samo ciągle miałam wrażenie, że autor ma pewne wątki, które tak bardzo chce poruszyć, że inne fragmenty traktuje nieco po macoszemu.
Pomysł na fabułę - jak dla mnie na plus. Nie jest to nic zupełnie świeżego, ale jak najbardziej historią zostałam zachęcona. Z chęcią zapoznam się z kolejnym tomem żeby dowiedzieć się jak historia się dalej toczy, ale raczej będę polować na niego na wyprzedażach w księgarniach.

Szczerze mówiąc nie bardzo wiem jak traktować tę książkę... Jeżeli się nie mylę - jest to debiut autora. Niestety nie jest do końca udany, ale nie powiedziałabym też, że jest totalną klapą.
Pierwsze 100 stron książki - katorga. Dialogi proste i sztuczne do bólu. Sama konstrukcja tekstu jest jakaś taka sztywna, nie da się w to w ogóle wczytać. Do tego mam wrażenie, że autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Do przeczytania tej pozycji zachęcił mnie motyw, który pojawił się w serialu "Orphan Black". Od dawna też planowałam zabrać się za klasyki literackie, więc jak tylko książka dostała się w moje ręce, zaczęłam ją pożerać.
Powieść nie jest długa, dla wprawionego czytelnika to kwestia jednego popołudnia. Jednak początek był dla mnie trochę ciężki - nie wiem czy to kwestia stylu pisania, tłumacza czy słabego wejścia w fabułę, niemniej po kilkunastu pierwszych stronach musiałam ją odłożyć na dzień kolejny. Z kolei na drugi dzień jak już do niej przysiadłam to nie mogłam jej odłożyć bez przeczytania ostatniej strony.
Pan Wells nie stworzył arcydzieła, nie jest to książka powalająca człowieka, ale jest pozycją na pewno przyjemną (o ile można tak o niej powiedzieć uwzględniając poruszany w niej temat) i wartą przeczytania. Na tamte czasy temat na pewno był oryginalny, a nawet dzisiaj widać odwołania do niego w książkach, serialach, filmach czy grach - i tak jak mówi autor posłowia, tak uważam i ja - myślę, że warto znać pierwowzór tych wszystkich nawiązań i śledzić ich ewolucję, zmienność. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdzie powieść jest niezwykle aktualna.
Nie powinno się oceniać książki po okładce, dlatego na moją ocenę to nie wpłynie w ogóle - jednak muszę pochwalić wydawnictwo Vesper za bardzo ładne wydanie tej książki. Czyta się wygodnie, a okładka wraz z rysunkami naprawdę dopełniają całość i wpasowują się w klimat.

Do przeczytania tej pozycji zachęcił mnie motyw, który pojawił się w serialu "Orphan Black". Od dawna też planowałam zabrać się za klasyki literackie, więc jak tylko książka dostała się w moje ręce, zaczęłam ją pożerać.
Powieść nie jest długa, dla wprawionego czytelnika to kwestia jednego popołudnia. Jednak początek był dla mnie trochę ciężki - nie wiem czy to kwestia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po latach zdecydowałam sięgnąć po tę serię raz jeszcze.
Niestety magia zniknęła - trochę podrosłam i zaczęłam zauważać jak bardzo cały ten cykl jest płytki, słabo napisany i oceny musiały polecieć w dół.
Kelsey jest niemal typową Mary Sue, tygrysy - oczywiście, że idealni, a te nieliczne wady są tak małe, że giną gdzieś pomiędzy kartami książki. Część elementów historii jest typowa, oklepana i generalnie czuć niemal wyidealizowanego fanficka.
Jednak sam pomysł na historię uważam za bardzo dobry i po pewnych poprawkach mogłoby wyjść naprawdę rewelacyjnie. Nie mogę też zignorować zakończenia - niby w jakieś sposób przewidywalne, niby się człowiek spodziewał, że coś jednak za dobrze bohaterom szło, ale zakończenie nawet teraz doprowadziło mnie do łez i za to zyskuje ode mnie dodatkową gwiazdkę.

Po latach zdecydowałam sięgnąć po tę serię raz jeszcze.
Niestety magia zniknęła - trochę podrosłam i zaczęłam zauważać jak bardzo cały ten cykl jest płytki, słabo napisany i oceny musiały polecieć w dół.
Kelsey jest niemal typową Mary Sue, tygrysy - oczywiście, że idealni, a te nieliczne wady są tak małe, że giną gdzieś pomiędzy kartami książki. Część elementów historii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakby to napisać krótko i konkretnie...
Wstałam rano i zabrałam się za czytanie tej książki, ot tak na dobry początek dnia. Pierwsze parę stron i powiedziałam sobie "Odłóż tę książkę..."
I odłożyłam.
Na kupkę z przeczytanymi książkami.
Po kilku godzinach, jak już ją skończyłam.
:)

Jakby to napisać krótko i konkretnie...
Wstałam rano i zabrałam się za czytanie tej książki, ot tak na dobry początek dnia. Pierwsze parę stron i powiedziałam sobie "Odłóż tę książkę..."
I odłożyłam.
Na kupkę z przeczytanymi książkami.
Po kilku godzinach, jak już ją skończyłam.
:)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wow.
Po prostu wow.
Kiedy wpadłam do biblioteki i losowałam sobie książki (bo oczywiście wszystkie moje pozycje do przeczytania w tym czasie musiały zostać już wypożyczone) nad tą się chwilę wahałam. Kosmos? Nie moje klimaty, ale fabuła brzmi dosyć ciekawie. Może jednak tylko tak brzmi, a tak naprawdę jest oklepana? Nah, pewnie będę się z nią męczyć. Ale po dłuższej bitwie myśli w końcu zabrałam ją do stosiku na lipiec.
I to była dobra decyzja.
Długi czas męczyłam się z tym, że moja chęć do czytania w tym roku okropnie spadła. Zabierałam się za książki, ale nie mogłam przez nie przebrnąć. I z tym dziełem pierwszy raz nie miałam takiego problemu - siadłam rano, skończyłam wieczorem. Taka to ona jest wciągająca!
Fakt faktem - fabuła rzeczywiście nie jest jakoś wybitnie oryginalna, a bohaterowie też nie są ponadprzeciętni. Jednak autor wiedział jak dobrze tę książkę napisać. Nie ma tutaj nudy, nie ma niechęci do bohaterów, bo żaden z nich nie jest bezbarwną masą, nie ma też fabuły tak prostej, że da się przewidzieć każdy ruch.
Zdecydowanie książkę polecam na jakiś wolny dzień. Byleby mieć dla niej kilka godzin w zanadrzu.

Wow.
Po prostu wow.
Kiedy wpadłam do biblioteki i losowałam sobie książki (bo oczywiście wszystkie moje pozycje do przeczytania w tym czasie musiały zostać już wypożyczone) nad tą się chwilę wahałam. Kosmos? Nie moje klimaty, ale fabuła brzmi dosyć ciekawie. Może jednak tylko tak brzmi, a tak naprawdę jest oklepana? Nah, pewnie będę się z nią męczyć. Ale po dłuższej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część była bardzo dobra. Na to samo liczyłam czytając tę książkę. Jednak odbiegła od moich oczekiwań i to znacząco! Nie na gorsze, wręcz na lepsze!
Co z tego, że świat przedstawiony w tej opowieści nie istnieje, a tych postaci nigdy nie spotkamy. To jedna z najprawdziwszych książek, które czytałam. Pan Joe łączy prawdę i fikcję niczym Rina kości i stal - wręcz idealnie i nadaje temu naprawdę szlachetny kształt. Nie mamy do czynienia z superbohaterami czy tak zwanymi "Merysujkami". Są tam zwykli ludzie borykający się ze zwykłością życia. Przekręty, przysięgi, sojusze, wojny - te wielkie jak i te małe wynikające z głupich nieporozumień. Autor opisuje nam życie, a co niezwykłego jest w tej książce to to, że zaczynając ją czytać, nie możesz się od niej uwolnić dopóki jej nie skończysz - zupełnie jak życie.

Pierwsza część była bardzo dobra. Na to samo liczyłam czytając tę książkę. Jednak odbiegła od moich oczekiwań i to znacząco! Nie na gorsze, wręcz na lepsze!
Co z tego, że świat przedstawiony w tej opowieści nie istnieje, a tych postaci nigdy nie spotkamy. To jedna z najprawdziwszych książek, które czytałam. Pan Joe łączy prawdę i fikcję niczym Rina kości i stal - wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zanim zabrałam się za tę lekturę zdążyłam przeczytać 2 inne książki tego autora. "19 razy Katherine" jak i "Szukając Alaski" zrobiły na mnie średnie wrażenie. Były dość przewidywalne i momentami musiałam robić przerwy, żeby nabrać chęci na dalsze czytanie ich. Tutaj natomiast nie zrobiłam ani jednego "postoju" - było mi zwyczajnie szkoda tracić minuty, które przybliżyłyby mnie do końca tej książki.
Nie można powiedzieć, że sama fabuła jest szczytem oryginalności - amerykańska nastolatka, która bez słów ucieka z domu. Jednak pan Green dołożył starań, żeby ta lektura przypominała główną bohaterkę - wyglądała zupełnie inaczej, kiedy przyjrzymy jej się bliżej.
Nie mam tutaj nic do zarzucenia. Nie znajdziemy mdłych postaci, nudnego narratora czy naprawdę dużej przewidywalności zakończenia. Do tego całość wieńczą naprawdę ładne przemyślenia o życiu - przemyślenia, które z pewnością dotyczą czasem i nas samych.
Książka warta przeczytania. Nawet jeżeli ktoś zawiódł się na reszcie powieści Johna Greena, mogę obiecać, że ta spełni oczekiwania.

Zanim zabrałam się za tę lekturę zdążyłam przeczytać 2 inne książki tego autora. "19 razy Katherine" jak i "Szukając Alaski" zrobiły na mnie średnie wrażenie. Były dość przewidywalne i momentami musiałam robić przerwy, żeby nabrać chęci na dalsze czytanie ich. Tutaj natomiast nie zrobiłam ani jednego "postoju" - było mi zwyczajnie szkoda tracić minuty, które przybliżyłyby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem dlaczego ta książka ma taką dobrą opinię.
Czytając tył okładki można pomyśleć, że warto ją przeczytać. Nic bardziej mylnego.
To książka do czytania tylko wtedy, kiedy nic lepszego nie masz pod ręką.
Masa opisów futbolu potrafi naprawdę bardzo zanudzić, szczególnie jeżeli nie siedzi się w sportowych klimatach - a podejrzewam, że jest to większość dziewczyn, które to czytają. Język książki jest prosty, co może byłoby dla mnie plusem, gdyby ta prostota aż nie bolała.
Sam pomysł na fabułę jest nawet dobry, wykonanie gorsze. Daję 4 gwiazdki ze względu na zakończenie, które było jedyną rzeczą, które mnie chociaż trochę ruszyło.

Nie wiem dlaczego ta książka ma taką dobrą opinię.
Czytając tył okładki można pomyśleć, że warto ją przeczytać. Nic bardziej mylnego.
To książka do czytania tylko wtedy, kiedy nic lepszego nie masz pod ręką.
Masa opisów futbolu potrafi naprawdę bardzo zanudzić, szczególnie jeżeli nie siedzi się w sportowych klimatach - a podejrzewam, że jest to większość dziewczyn, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No dobra, kolejna książka w tematyce postapokalipsy. Kolejne mutacje, potwory i schrony, tylko miasto inne. Więc nasuwa się tylko myśl - warto przeczytać czy nie? Oczywiście, że warto!
Pan Majka odwalił kawał naprawdę świetnej roboty. Samo stworzenie środowiska schronów i miasta po Pożodze to dobry argument na sięgnięcie po tę książkę. Sama fabuła nie jest nakierowana na zagładę ludzkości. Silnie zaakcentowane są tutaj problemy dotyczące sztuki, polityki czy zmian, jakie w ludziach zachodzą. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, ile prawd zawartych w książkach z Uniwersum M33 jest tak naprawdę zgodne z teraźniejszym światem.
Jedynym minusem jak dla mnie jest mało rozwinięta walka pod koniec. Zaledwie jeden rozdział, nawet niespecjalnie rozbudowany. Trochę się na tym zawiodłam. A postać Ducha (Marcina zresztą na samym końcu też) przypomina mi z lekka postać ze "Zwiadowców" Flanagana.
W każdym razie, przeczytanie tej książki na pewno nikomu nie zaszkodzi. Czyta się ją przyjemnie, a przy okazji człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę, na ile aspektów w życiu nawet nie zwrócił uwagi.

No dobra, kolejna książka w tematyce postapokalipsy. Kolejne mutacje, potwory i schrony, tylko miasto inne. Więc nasuwa się tylko myśl - warto przeczytać czy nie? Oczywiście, że warto!
Pan Majka odwalił kawał naprawdę świetnej roboty. Samo stworzenie środowiska schronów i miasta po Pożodze to dobry argument na sięgnięcie po tę książkę. Sama fabuła nie jest nakierowana na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To co dzieje się w tej książce to istne hollywoodzkie zdarzenia. Czytając ją miałam wrażenie, że czytam książkę na podstawie jakiegoś filmu. Sierota spotyka Gościa-Którego-Boi-Się-Każdy-A-On-Sam-Jest-Wielce-Podziwiany, ten zabiera go ze sobą, zbierają ekipę, niebezpieczne wydarzenia, smutek, ból i żal, młody zostaje sam, zyskuje super siłę i odwagę poprzez pomyślenie o swoim opiekunie, walka z fikołkami i bam bam - taniec zwycięstwa.
Ta książka rzuciła na serię Uniwersum M33 zupełnie inne światło. Dalej widzimy tutaj postapokaliptykę, jednak powiedziałabym, że jest ona tutaj tylko tłem, nie głównym wątkiem. Nie tego oczekiwałam.
Mimo tego, że uważam to za najgorszą książkę z uniwersum, nie oznacza, że skreślam ją całkowicie. Lekka zmiana klimatu to przyjemne odświeżenie, każdy czasem chce wyjść z metra i pooddychać świeżością. Sam sposób, w jaki ta książka została napisana, jest przyjemny i pozwala na szybkie czytanie.
Teraz zostaje mi tylko zobaczyć jak ten tom łączy się z kolejnymi częściami. Może to wszystko nie jest tak złe na jakie teraz wygląda...

To co dzieje się w tej książce to istne hollywoodzkie zdarzenia. Czytając ją miałam wrażenie, że czytam książkę na podstawie jakiegoś filmu. Sierota spotyka Gościa-Którego-Boi-Się-Każdy-A-On-Sam-Jest-Wielce-Podziwiany, ten zabiera go ze sobą, zbierają ekipę, niebezpieczne wydarzenia, smutek, ból i żal, młody zostaje sam, zyskuje super siłę i odwagę poprzez pomyślenie o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy wy widzicie coś ciekawego w człowieku zamkniętym w domu jakiejś wariatki i piszącym książkę na jej prośbie? Ja nie, ale pan King widocznie coś ciekawego zauważył i to dobrze wykorzystał.
"Misery" to pierwsza książka autorstwa tego pana, którą przeczytałam. I myślę, że tak łatwo sobie nie odpuszczę i przeczytam tych książek więcej.
Łatwa, przyjemna, wciągająca, na poziomie - słów na opisanie tej książki jest wiele. Spotkałam się z chwilami lekkiego powiewu nudy, ale trwało to nie więcej niż parę sekund. Zdecydowanie godna polecenia.

Czy wy widzicie coś ciekawego w człowieku zamkniętym w domu jakiejś wariatki i piszącym książkę na jej prośbie? Ja nie, ale pan King widocznie coś ciekawego zauważył i to dobrze wykorzystał.
"Misery" to pierwsza książka autorstwa tego pana, którą przeczytałam. I myślę, że tak łatwo sobie nie odpuszczę i przeczytam tych książek więcej.
Łatwa, przyjemna, wciągająca, na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak dla mnie to ciężka książka. Nie ze względu na język czy wydarzenia, ale ze względu na to, że mnie nudziła. Kilkanaście razy zdarzyło mi się, że zamyśliłam się, a kiedy wróciłam, nie interesowało mnie nawet, co ominęłam i czytałam dalej. To dla mnie po prostu zbiorek słów z jakąś tam fabułą zawarty na tych paru setkach stron. Nic więcej. Osobiście nie polecam.

Jak dla mnie to ciężka książka. Nie ze względu na język czy wydarzenia, ale ze względu na to, że mnie nudziła. Kilkanaście razy zdarzyło mi się, że zamyśliłam się, a kiedy wróciłam, nie interesowało mnie nawet, co ominęłam i czytałam dalej. To dla mnie po prostu zbiorek słów z jakąś tam fabułą zawarty na tych paru setkach stron. Nic więcej. Osobiście nie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tyle się spodziewałam po tej książce, tak długo jej szukałam, a okazała się całkiem przeciętna. Co nie oznacza, że jest złą książką.
Miałam wrażenie, że część jest dopracowana świetnie, natomiast reszta potraktowana jest z lekka po macoszemu. Jednak nie mogę zarzucić nudy przy czytaniu. Czyta się lekko i przyjemnie, a historia mimo przyjętego znanego szablonu, wciąga. Co jakiś czas również zaskakuje i pozwala nam samym łączyć wątki w trakcie trwania historii. Teraz tylko znaleźć drugą część i będę szczęśliwa.

Tyle się spodziewałam po tej książce, tak długo jej szukałam, a okazała się całkiem przeciętna. Co nie oznacza, że jest złą książką.
Miałam wrażenie, że część jest dopracowana świetnie, natomiast reszta potraktowana jest z lekka po macoszemu. Jednak nie mogę zarzucić nudy przy czytaniu. Czyta się lekko i przyjemnie, a historia mimo przyjętego znanego szablonu, wciąga. Co...

więcej Pokaż mimo to