-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika![](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-avatar-80x80.jpg)
![](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/353911/905986-80x80.jpg)
1977
2015-09-27
2010-03-16
2016-11-26
1990
1990
2022-02-28
2010-11-05
1988
1988
1990
2020-12-01
2016-04-26
Każdy przeciętnie wykształcony czytelnik zna przynajmniej w przybliżeniu historię wyprawy Roberta Falcona Scotta na biegun południowy i wie czym się ona skończyła. Zna także opinie wydawane już od stu lat przez historyków, polityków, badaczy na temat tej wyprawy i jej głównego organizatora. Opinie bardzo sprzeczne. Dla jednych Robert Scott jest wielkim bohaterem. Inni widzą w nim aroganta, który naraził siebie i innych na tragiczny koniec. I taki przeciętny czytelnik, posiadający podstawową wiedzę w danym temacie, podejmując się lektury dzienników nie oczekuje niespodzianek. Ot, szczegółowa relacja z wydarzenia.
Ja również z takim podejściem rozpoczęłam moją przygodę z tą książką. I co się stało? Otóż okazało się, że nie przewidziałam głębi empatii, jaka się we mnie obudzi w stosunku do autora dzienników… Dzień po dniu spisywana relacja pomimo, że czasami nużąca, z przygotowań do wyprawy obudziła we mnie namiętnego logistyka. Razem z autorem przeliczałam, rozpatrywałam, zamartwiałam się wręcz stanem przygotowań. Mało tego, zaczęłam przywiązywać się do jego towarzyszy podróży. Poznawać ich, lubić, interesować się ich zdrowiem, poczynaniami, pasjami. Razem z nimi ciągnęłam sanie, marzłam, dzieliłam się prowiantem, chorowałam. Jednym słowem wpadłam w pułapkę. Znając z góry zakończenie całej tej historii, pozwoliłam sobie na współodczuwanie z jej bohaterami kolejno radości, nadziei, porażki i rozpaczy…
Inaczej czyta się sprawozdania, opracowania, czy też popularnonaukowe lub fabularyzowane opowieści o tej wyprawie. Oj, zupełnie inaczej. Można wtedy wdawać się w dyskusje na temat tego, co zostało zrobione źle, co można było zrobić lepiej. Z perspektywy czasu ocenianie i wartościowanie poczynań kapitana R.F. Scotta wydaje się łatwe i oczywiste. Natomiast w dziennikach mamy nie postać historyczną, ale żywego człowieka, który jest tu i teraz, na bieżąco obserwuje, odczuwa, cieszy się lub cierpi. Jeżeli go dostrzeżemy, poznamy, zrozumiemy – to siłą rzeczy stanie się on kimś nam bliskim. I wtedy jego opowieść przestaje być relacją, a staje się życiem. W wypadku tej książki - życiem zakończonym tragedią.
Przyznaję „Ostatniej wyprawie Scotta” maksymalną ilość gwiazdek. Nie za jej walory literackie. Nie za jej język czy styl. W tej książce powyższe elementy naprawdę nie są najważniejsze. Przyznaję te gwiazdki za to, co przeżyłam czytając dzienniki, za to, że mogłam poczuć to wszystko co poczułam, że mogłam zbliżyć się poprzez kartki papieru do innego człowieka, do jego szczęścia i jego tragedii. Wiem, że brzmi to nad wyraz patetycznie, ale właśnie chcę, by tak zabrzmiało.
Każdy przeciętnie wykształcony czytelnik zna przynajmniej w przybliżeniu historię wyprawy Roberta Falcona Scotta na biegun południowy i wie czym się ona skończyła. Zna także opinie wydawane już od stu lat przez historyków, polityków, badaczy na temat tej wyprawy i jej głównego organizatora. Opinie bardzo sprzeczne. Dla jednych Robert Scott jest wielkim bohaterem. Inni widzą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-02-11
2018-07-04
1990
2017-08-10
2013-10-30
2010-11-11
1981
Książka ukazała się w Polsce w roku 2016 i od tamtej pory przymierzałam się do niej wielokrotnie. Często chyba świadomie (lub nie) staramy się unikać trudnych tematów (i lektur). Tym razem usiadłam nad nią w skupieniu i w ciągu kilku wieczorów pochłonęłam te 700 stron. O czym opowiada reportaż - mówi to jedno słowo tytułu. Jak doskonale, przejmująco i z jakim rozmachem jest napisany – warto się przekonać czytając go. Głód – dzisiaj, teraz, w tej chwili doświadczają go miliony ludzi. Jutro może dotknąć również Ciebie i mnie.
Książka ukazała się w Polsce w roku 2016 i od tamtej pory przymierzałam się do niej wielokrotnie. Często chyba świadomie (lub nie) staramy się unikać trudnych tematów (i lektur). Tym razem usiadłam nad nią w skupieniu i w ciągu kilku wieczorów pochłonęłam te 700 stron. O czym opowiada reportaż - mówi to jedno słowo tytułu. Jak doskonale, przejmująco i z jakim rozmachem jest...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to