Dziewięć twarzy Nowego Orleanu Dan Baum 7,0

ocenił(a) na 82 lata temu “Dziewięć twarzy Nowego Orleanu” autorstwa Dana Bauma, amerykańskiego pisarza, dziennikarza i felietonisty, którego książki powstawały we współpracy z żoną - Margaret Knox, to pozycja obejmująca 387 stron. Autor konsekwentnie umieszczał relacje z pracy nad książką w internetowym wydaniu “New Yorkera”. Lektura “Dziewięciu twarzy Nowego Orleanu” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Dana Bauma. Do wyboru tej publikacji skłonił mnie tytuł nawiązujący do metropolitalnego serca Południa - Nowego Orleanu, który jak zauważył Louise Armstrong w swojej autobiografii (“Moje życie w Nowym Orleanie”) jest miejscem niezwykle charakterystycznym i nieoczywistym,miastem jazzu,bluesa i gumbo,w którym mieszają się odważne kolory Mardi Gras ze zbutwiałą zielenią Bayou,kultem życia oraz rytuałami Voodoo, nędzą i przepychem...
W konsekwencji Nowy Orlean stanowił prawdziwy tygiel kulturowy. Dan Baum poszedł jednak o krok dalej i w uzupełnieniu do drugiego wydania angielskiego nie bał się stwierdzić,że metropolia już przed huraganem samym swoim istnieniem godziła w ideę współczesnej, super wydajnej i zunifikowanej Ameryki. W publikacji odnajdziemy historię sześciu osobowości subkultury Nowego Orleanu: Billy’ego, Ronalda, JoAnn, Franka,Tima i Anthony'ego będących pierwowzorami“(...) milionera,króla karnawału z Garden District i emerytowanego fachowca od napraw torowisk tramwajowych z Lower Ninth Ward, transseksualnego właściciela baru z St.Claude Avenue i grającego jazz koronera, białego gliniarza z Lakeview i czarnego kryminalisty z Goose”. Ich relacje stanowią w rzeczywistości dopełnienie wywiadów przeprowadzonych przez autora z dziesiątkami postaci autentycznych i stanowią pełen sprzeczności portret metropolii, która pomimo swoich oczywistych wad cieszyła się szacunkiem i przywiązaniem mieszkańców - ludzi, których dzieliło niemal wszystko (począwszy od płci i koloru skóry przez wykształcenie, aż po przynależność klasową itp.),a połączył Nowy Orlean i tragizm Katriny.
Huragan, który uderzył w Nowy Orlean 29 sierpnia 2005 roku, zalewając miasto w niemal osiemdziesięciu procentach, pozbawiając życia 1836 mieszkańców, a losy 705 czyniąc nieznanymi, stał się kanwą dla opowieści Bauma. Jednak sednem omawianego przez niego problemu nie wydaje się być sam kataklizm, a raczej stosunek jednostki do rzeczywistości post-huraganowej (jak się okazuje zupełnie inny w przypadku Betsy i następującej czterdzieści lat po niej Katriny) oraz, co ważniejsze naruszenia stosunków społecznych; żalu ludności cywilnej do organów władzy, a w konsekwencji rządu. ublikacja Bauma jest świadectwem traumatycznych wydarzeń. Pomimo to autor w ujmujący sposób przemyca w niej elementy satyryczne(np. czternastoletni Ronald Lewis po przejściu huraganu Betsy uznał, że “(...)w końcu zetknął się z siłami natury potężniejszym niż jego mama”),na czym książka zdecydowanie zyskuje w oczach czytelnika,stając się pomimo trudnego tematu lekturą “lekkostrawną” i łatwo przyswajalną.
W zasadzie mimo usilnych starań,nie znalazłam aspektu negatywnego w tekście publikacji. Autor bezsprzecznie przekonał mnie,że choć wichura zabrała miasto to nie zdołała odebrać duszy jego mieszkańcom.