rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Na pierwszym planie jest zwyczajna sympatia do autora, który pisze tak jak mówi - naprawdę zgrabnie i lekkością. Tak też czyta się tę książkę - zgrabnie i lekko.

Mogłaby jednak zawierać trochę więcej konkretów, bo mam wrażenie, że oglądając Polimaty czułem się jakbym oglądał trailer filmu, a po przeczytaniu książki stwierdziłem, że trailer przedstawiał najciekawsze momenty...

Przyczepię się historii Challengera. Czuję, że autor epatował słowem "uszczelka", bo choć technicznie to była uszczelka, to w rzeczywistości był to przecież dość duży element. Jednak opowieść o milionie części i uszczelce, która zawiodła dużo bardziej działa na wyobraźnię.

Zataczając koło: gratulacje dla autora za lekki styl oraz dużą otwartość. Super jest czytać kogoś, kto nie unika pisania o swoim braku poczucia wartości. Z tego powodu uważam też, że fragment o motywatorach należałoby wydłużyć.

Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Na pierwszym planie jest zwyczajna sympatia do autora, który pisze tak jak mówi - naprawdę zgrabnie i lekkością. Tak też czyta się tę książkę - zgrabnie i lekko.

Mogłaby jednak zawierać trochę więcej konkretów, bo mam wrażenie, że oglądając Polimaty czułem się jakbym oglądał trailer filmu, a po przeczytaniu książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydaje mi się, że w kilku rozdziałach autor wszedł w temat zbyt głęboko. Przynajmniej w przypadku czytelnika, który ostatni raz biologię miał bardzo dawno temu w szkole... Jednocześnie końcówka książki zwyczajnie zawodzi. Miało być o edycji genów, ale nie będzie. Choćby pobieżnie? Nie, nie będzie. Wygląda to trochę, jakby autor musiał na szybko zamykać tekst, który okazał się za długi, a jednocześnie nie chciał go edytować po raz kolejny. Jeśli książka miała popularyzować naukę, to było w niej za dużo nauki, a za mało popularyzacji.

Uwaga dotycząca wydania książki:
1. Kiepskiej jakoś okładka, nieczytelne przypisy.
2.Youtuber (osoba docierająca do odbiorcy współczesnymi kanałami) wydaje książkę jedynie w formie papierowej - słabe.

Wydaje mi się, że w kilku rozdziałach autor wszedł w temat zbyt głęboko. Przynajmniej w przypadku czytelnika, który ostatni raz biologię miał bardzo dawno temu w szkole... Jednocześnie końcówka książki zwyczajnie zawodzi. Miało być o edycji genów, ale nie będzie. Choćby pobieżnie? Nie, nie będzie. Wygląda to trochę, jakby autor musiał na szybko zamykać tekst, który okazał...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rework Jason Fried, David Heinemeier Hansson
Ocena 7,0
Rework Jason Fried, David ...

Na półkach: ,

Stek bzdur i nic ponadto. ŻADNEJ praktycznej wiedzy i całe mnóstwo frazesów oraz nonsensów (np. ten, że pracownik uczy się tylko pierwsze pół roku w nowej pracy, a potem już niewiele, więc prawie nie ma różnicy między człowiekiem z pięcioletnim stażem a półrocznym...). Jak widać, można prowadzić firmę i osiągnąć sukces i jednocześnie nie umieć napisać książki na ten temat. Darujcie sobie czytanie tej książki, a zamiast niej poczytajcie "Doktrynę jakości" lub książki Aarona Rossa.

Stek bzdur i nic ponadto. ŻADNEJ praktycznej wiedzy i całe mnóstwo frazesów oraz nonsensów (np. ten, że pracownik uczy się tylko pierwsze pół roku w nowej pracy, a potem już niewiele, więc prawie nie ma różnicy między człowiekiem z pięcioletnim stażem a półrocznym...). Jak widać, można prowadzić firmę i osiągnąć sukces i jednocześnie nie umieć napisać książki na ten temat....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwaga dla przyszłych czytelników tej książki. O ile w pierwszej części jest intrygująco i lekko o tyle druga część (powiedzmy ostatnia ćwiartka) jest już bardzo konkretna, z rozbudowanymi przykładami, sporo ilością tabelek i szczegółowych opisów. Zdecydowanie część praktyczna jest materiałem, do którego każdy czytelnik będzie wracał, jeśli podejmie próbę wdrożenia TQM w swojej firmie.

Uwaga dla przyszłych czytelników tej książki. O ile w pierwszej części jest intrygująco i lekko o tyle druga część (powiedzmy ostatnia ćwiartka) jest już bardzo konkretna, z rozbudowanymi przykładami, sporo ilością tabelek i szczegółowych opisów. Zdecydowanie część praktyczna jest materiałem, do którego każdy czytelnik będzie wracał, jeśli podejmie próbę wdrożenia TQM w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Abstrahując od raportu dot. WSI:

Bardzo mi przeszkadzało ciągłe pisanie o jedzeniu, piciu, jedzeniu i znowu piciu. Jakie znaczenie ma, co jedli na obiad, a później na kolację na każdym ze spotkań (kto w ogóle pamięta takie szczegóły?). Podobnie gin z toniciem. Autor mógł spokojnie odpuścić sobie te fragmenty.

Trochę mniej irytowały ugrzecznione dialogi, przez które całość jest odrobinę odrealniona.

Książka jednak bardzo ciekawa, mimo iż nie wiemy ile z tego jest prawdą. A że nie wszystko jest prawdą to pewne. Książka została przecież napisana, żeby poprawić swój wizerunek.

Abstrahując od raportu dot. WSI:

Bardzo mi przeszkadzało ciągłe pisanie o jedzeniu, piciu, jedzeniu i znowu piciu. Jakie znaczenie ma, co jedli na obiad, a później na kolację na każdym ze spotkań (kto w ogóle pamięta takie szczegóły?). Podobnie gin z toniciem. Autor mógł spokojnie odpuścić sobie te fragmenty.

Trochę mniej irytowały ugrzecznione dialogi, przez które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W pewnym sensie jestem zły na autorkę. Przejechała kawał świata, a nie potrafiła tego jakoś sensownie opisać.

Dla tych, którzy nie czytali jeszcze tej książki:

Nie liczcie na porywający styl. Zdarzają czasami ludzie, którzy robią coś niesamowitego, ale brak im za grosz talentu, aby później przelać na papier swoje przeżycia.

Autorka przejechała stopem Afrykę (do której dotarła w ten sam sposób z Warszawy) po drodze sam nie wiem ile razy proponowano jej seks (czasem w dość poważnych sytuacjach), wykupiła dziewczynkę z niewoli i zapewniła jej środki na edukację, a mimo tego całość czyta się tak samo jak nudne, oklepane, amatorskie opisy wyjazdów, wszystkie napisane na jedno kopyto.

Dla porównania Tomek Michniewicz potrafił w jednej tylko scenie w Samsarze (tej o zmyślonym pobiciu poganiacza słoni) przekazać więcej emocji niż Kinga Choszcz w całej swojej książce.


Jednym zdaniem: umiała podróżować, nie umiała pisać.

W pewnym sensie jestem zły na autorkę. Przejechała kawał świata, a nie potrafiła tego jakoś sensownie opisać.

Dla tych, którzy nie czytali jeszcze tej książki:

Nie liczcie na porywający styl. Zdarzają czasami ludzie, którzy robią coś niesamowitego, ale brak im za grosz talentu, aby później przelać na papier swoje przeżycia.

Autorka przejechała stopem Afrykę (do której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak każdą książkę tego typu, tę również, należy rozpatrywać w dwóch kategoriach:
- los zwierząt laboratoryjnych oraz hodowanych przemysłowo
- jedzenie mięsa

Jeśli chodzi pierwszą kategorię, to dowiecie się z tej książki rzeczy strasznych (zakładając, że wcześniej o nich nie wiedzieliście) i nie budzi żadnych wątpliwości, że los tych zwierząt koniecznie należy zmienić.

O tyle już sam pomysł zrezygnowania z mięsa (również ryb!) jest mocno kontrowersyjny (ot, chociażby ostatnio trafiłem na dwa artykuły pokazujące, że wegetarianizm nie jest taki znowu fajny dla organizmu). W samej książce znajduje się informacja, że wegetarianie mogą mieć problem z witaminą B12 i należy ją suplementować... Jak dla mnie dieta, która wymaga dodatkowej suplementacji jest niekompletna.

Osobnym tematem jest nadanie większych praw zwierzętom i traktowanie ich bardziej jak ludzi. Z jeden strony pomysł dobry, ale z drugiej strony jest to pomysł faceta, który akceptuje zoofilię, więc... Witajcie zoomałżeństwa?:)

Jak każdą książkę tego typu, tę również, należy rozpatrywać w dwóch kategoriach:
- los zwierząt laboratoryjnych oraz hodowanych przemysłowo
- jedzenie mięsa

Jeśli chodzi pierwszą kategorię, to dowiecie się z tej książki rzeczy strasznych (zakładając, że wcześniej o nich nie wiedzieliście) i nie budzi żadnych wątpliwości, że los tych zwierząt koniecznie należy zmienić.

O...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka z jednej strony ciekawa, ale napisana trochę chaotycznie, w kilku miejscach autor dla uzyskania lepszego efektu przegina np. porównując ile cielaków średnio rodzi zdrowa krowa a ile rodzi hodowana przemysłowo świnia. Co ma jedno do drugiego?

Co mi jeszcze przeszkadzało, to fakt, że autor (Żyd) nie poświęcił nawet jednego rozdziału ubojowi rytualnemu.

Inną sprawą jest dość niejasne podejście do jedzenia mięsa w ogóle. Z jednej strony chwali "dobre" ubojnie i hodowlę w małych gospodarstwach, rozumie, że ludzie pierwotni zabijali zwierzęta (traktując je jak równe sobie), ale jednocześnie nie chce, aby ludzie jedli mięso. Wygląda to trochę jakby chciał uśmiechnąć się o wszystkich: ludzi pierwotnych, niedużych gospodarstw, "dobrych" ubojni, wegetarian, wegan... w efekcie czego dochodzi do sprzeczności w jego rozumowaniu.

Mimo wszystko z książki dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy.

Książka z jednej strony ciekawa, ale napisana trochę chaotycznie, w kilku miejscach autor dla uzyskania lepszego efektu przegina np. porównując ile cielaków średnio rodzi zdrowa krowa a ile rodzi hodowana przemysłowo świnia. Co ma jedno do drugiego?

Co mi jeszcze przeszkadzało, to fakt, że autor (Żyd) nie poświęcił nawet jednego rozdziału ubojowi rytualnemu.

Inną sprawą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko się to czytało. Tematyka w gruncie rzeczy ciekawa, ale książka napisana bez polotu, bez werwy.

Ciężko się to czytało. Tematyka w gruncie rzeczy ciekawa, ale książka napisana bez polotu, bez werwy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety banał i nuda. Być może zainteresuje niewymagającego czytelnika, głodnego jednocześnie kąśliwych uwag na temat Chrześciajaństwa. Siłą rzeczy narzuca się porównanie do Trylogii Husyckiej Sapkowskiego... różnica ogromna.

Niestety banał i nuda. Być może zainteresuje niewymagającego czytelnika, głodnego jednocześnie kąśliwych uwag na temat Chrześciajaństwa. Siłą rzeczy narzuca się porównanie do Trylogii Husyckiej Sapkowskiego... różnica ogromna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka raczej przeciętna. Równie dobrze możnaby stworzyć 1033 tego typu mity i napisać o nich książkę. Niewiele ciekawych informacji, choć być może - jeśli książkę do ręki weźmie osoba, która W OGÓLE nie zastanawia się nad tym, czy mogłaby poprawić własny biznes - to kto wie... może coś dla siebie znajdzie.

Moją uwagę zwrócił mit o tym, że niezadowolny klient się poskarży. Pan Marek przytoczył historię swojej współpracy z firmą produkującą dla niego ulotki itd. Pan Marek napisał, że początkowo współpraca z tą firmą układała się dobrze m.in. dlatego, że firma nie windykowała swoich należności i Pan Marek za zlecenia płacił (cytuję, być może niedokładnie) "przy następnej okazji" - czyli zlecał coś, firma wykonywała pracę, a autor książki za fakturę płacił, kiedy znowu coś od tej firmy chciał.

Moim zdaniem jest to postawa karygodna. Tym bardziej, że gdzieś wcześniej w tej samej książce autor w jednym z mitów pisze o konsekwencjach nie dbania o ściąganie należności.

Książka raczej przeciętna. Równie dobrze możnaby stworzyć 1033 tego typu mity i napisać o nich książkę. Niewiele ciekawych informacji, choć być może - jeśli książkę do ręki weźmie osoba, która W OGÓLE nie zastanawia się nad tym, czy mogłaby poprawić własny biznes - to kto wie... może coś dla siebie znajdzie.

Moją uwagę zwrócił mit o tym, że niezadowolny klient się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Namibia. 9000 km afrykańskiej przygody Krzysztof Kobus, Anna Olej-Kobus
Ocena 6,6
Namibia. 9000 ... Krzysztof Kobus, An...

Na półkach: ,

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony wyjazd wartościowy sam w sobie, piękne zdjęcia (szczególnie wieczorne ujęcia na kampingach)... z drugiej strony całość bardzo krótka, a przy tym dość banalna (pojechaliśmy tu, zapłaciliśmy za wjazd, potem kupiliśmy suweniry od miejscowych, następnie zapłaciliśmy znowu i zatańczyli dla nas, potem [znowu za kasę] pokazali nam jak polują, a następnie za drobną opłatą...)
Dodatkowo (niestety) Pani Anna pisze po prostu dość słabo, więc jakoś to wszystko człowieka nie wciąga.

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony wyjazd wartościowy sam w sobie, piękne zdjęcia (szczególnie wieczorne ujęcia na kampingach)... z drugiej strony całość bardzo krótka, a przy tym dość banalna (pojechaliśmy tu, zapłaciliśmy za wjazd, potem kupiliśmy suweniry od miejscowych, następnie zapłaciliśmy znowu i zatańczyli dla nas, potem [znowu za kasę] pokazali nam jak polują,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawiodłem się. Spodziewałem się pełnokrwistej prozy, a otrzymałem nieporadnie prowadzoną, pozbawioną chrakteru narrację.

Zawiodłem się. Spodziewałem się pełnokrwistej prozy, a otrzymałem nieporadnie prowadzoną, pozbawioną chrakteru narrację.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki takie jak ta trudno recenzować, bo jak ocenić tekst nie napisany przez zawodowego pisarza, a przez młodą dziewczynkę, której przyszło ukrywać się w czasie wojny?
Niemniej jednak pozycja dość słaba, a jej jedyną zaletą jest fakt, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.

Książki takie jak ta trudno recenzować, bo jak ocenić tekst nie napisany przez zawodowego pisarza, a przez młodą dziewczynkę, której przyszło ukrywać się w czasie wojny?
Niemniej jednak pozycja dość słaba, a jej jedyną zaletą jest fakt, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałem i postanowiłem czepić się kilku rzeczy:

1. Książka napisana i wydana "dla swoich". Swój ją przeczyta, zgodzi się i "zrozumie".
2. Kilka zupełnie niepotrzebnych fragmentów, umieszczonych na siłę np. erotyka w Polsce. W skrócie: kiedyś było dobrze, bo jedna baba i jeden chłop po kołdrą, a potem przyszły wibratory i wszystko zepsuły.
3. Łysiak z jednej strony pisze o tym, że społeczeństwo chamieje, a z drugiej strony sam czasami używa języka, który nie może uchodzić za kulturalny. Pisząc książkę można przecież dziesięć razy zastanowić się, jakiego słowa użyć.
4. Nie wiem, czy autor kiedykolwiek grał w gry komputerowe, ale proste stwierdzenie, że gry ogłupiają i uczą młodzież przemocy jest pójściem na łatwiznę. Jest to zwyczajne odrzucanie nowego medium, zaściankowość.

Poza tym książka dość fajna, ale radzę raczej szukać w bibliotece niż kupować (szkoda jednak kasy).

Przeczytałem i postanowiłem czepić się kilku rzeczy:

1. Książka napisana i wydana "dla swoich". Swój ją przeczyta, zgodzi się i "zrozumie".
2. Kilka zupełnie niepotrzebnych fragmentów, umieszczonych na siłę np. erotyka w Polsce. W skrócie: kiedyś było dobrze, bo jedna baba i jeden chłop po kołdrą, a potem przyszły wibratory i wszystko zepsuły.
3. Łysiak z jednej strony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobra książka z wyjątkiem zbytniego schlebiania USA - przede wszystkim chodzi o 9/11 oraz Pearl Harbor, które są dość kontrowersyjnymi wydarzeniami, jednak autorka zdaje się tego nie widzieć.

Bardzo dobra książka z wyjątkiem zbytniego schlebiania USA - przede wszystkim chodzi o 9/11 oraz Pearl Harbor, które są dość kontrowersyjnymi wydarzeniami, jednak autorka zdaje się tego nie widzieć.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Strasznie słaba pozycja.

Strasznie słaba pozycja.

Pokaż mimo to