rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Przyznam jedno. To jest genialny debiut, gdzie autorka nie idzie utartą ścieżką tylko wali kijem na dzień dobry. Niektóre wątki były dla mnie naprawdę odważne, jak na osobę wydającą pierwszą książkę. I może to właśnie to zadziałało. Brutalność nie owijana w asekuracyjne słowa, szczerość i właśnie przede wszystkim odwaga. To mnie totalnie kupiło. Autorka korzysta ze znanych motywów, jak szkoła czy dorastanie, ale kreuje je w swoim stylu, doskonale dopasowując do stworzonego świata. Pomimo dużej ilości stron, czytało mi się szybko i nie odczuwałam, żeby to był jakiś “klocek”. Zdecydowanie polecam wszelki miłośnikom fantastyki. I już się nie dziwię, że książka została kilkukrotnie nagrodzona. Zasługuje na to!

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/07/nie-tykaj-maku-bo-trafisz-do-wiezienia.html

Przyznam jedno. To jest genialny debiut, gdzie autorka nie idzie utartą ścieżką tylko wali kijem na dzień dobry. Niektóre wątki były dla mnie naprawdę odważne, jak na osobę wydającą pierwszą książkę. I może to właśnie to zadziałało. Brutalność nie owijana w asekuracyjne słowa, szczerość i właśnie przede wszystkim odwaga. To mnie totalnie kupiło. Autorka korzysta ze znanych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kocham wampiry. To moja nastoletnia miłość i zawsze się cieszę, jak ktoś sięga po tę rasę. Jednak ta książka jest bez dobrej fabuł, z kompletnie niewykreowanym światem i z dennymi bohaterami. Nic dobrego tam nie ma. Kompletnie nic. Jedyny plus? Szybko się czytało i nie zmarnowałam aż tak dużo czasu. Zdecydowanie odradzam!
Pełnokrwiste, mroczne fantasy z wampirami w roli głównej - guzik prawda!

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/05/kiedy-cos-swiezego-jest-kiepsko.html

Kocham wampiry. To moja nastoletnia miłość i zawsze się cieszę, jak ktoś sięga po tę rasę. Jednak ta książka jest bez dobrej fabuł, z kompletnie niewykreowanym światem i z dennymi bohaterami. Nic dobrego tam nie ma. Kompletnie nic. Jedyny plus? Szybko się czytało i nie zmarnowałam aż tak dużo czasu. Zdecydowanie odradzam!
Pełnokrwiste, mroczne fantasy z wampirami w roli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To dobry dodatek. Może nie wprowadza nie wiadomo czego nowego, ale daje dodatkowe spojrzenie na sam początek problemów z Lordami. Bardzo szybko się czyta, ale nie pożera mnie ani w całości, ani nawet jednego paluszka. Po prostu jest ok, może być. A liczyłam na coś więcej...

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2020/06/nie-kazdy-dodatek-cos-wnosi-czyli.html

To dobry dodatek. Może nie wprowadza nie wiadomo czego nowego, ale daje dodatkowe spojrzenie na sam początek problemów z Lordami. Bardzo szybko się czyta, ale nie pożera mnie ani w całości, ani nawet jednego paluszka. Po prostu jest ok, może być. A liczyłam na coś więcej...

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2020/06/nie-kazdy-dodatek-cos-wnosi-czyli.html

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Spells Trouble. Wiedźmi czar Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 5,6
Spells Trouble... Kristin Cast, Phyll...

Na półkach: , ,

Książka miała mi dać czarodziejski vibe z kocim dodatkiem, a otrzymałam nastoletnie płaczki i szybkie dorastanie połączone z beznadziejnym wątkiem romantycznym, który próbował tu być jednocześnie nie będąc. Fabuła jest rozwlekana niepotrzebnymi dialogami tak, by niewiele treści działo się na wielu, wielu stronach. Dawno nie męczyłam się z taką pozycją. I dawno się tak nie zawiodłam. Płascy bohaterowie, historia bez głębi, żeby tylko napisać, żeby tylko skończyć. Nie polecam!

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/08/hokus-pokus-czary-mary-duzo-paczu-lecz.html

Książka miała mi dać czarodziejski vibe z kocim dodatkiem, a otrzymałam nastoletnie płaczki i szybkie dorastanie połączone z beznadziejnym wątkiem romantycznym, który próbował tu być jednocześnie nie będąc. Fabuła jest rozwlekana niepotrzebnymi dialogami tak, by niewiele treści działo się na wielu, wielu stronach. Dawno nie męczyłam się z taką pozycją. I dawno się tak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka ma jeden, jedyny plus. Dzięki gniotom takim jak ona doceniam Legimi, że nie musiałam wydawać ani złotóweczki. Mimo szybkiego przeczytania żałuję każdej minuty poświęconej na tę pozycję. Słaba fabuła, słabi bohaterowie, naprawdę wszystko było słabe. Nie wiem co by można było zrobić, by to naprawić. Tej książce chyba zostało stracenie, bo w życiu jej więcej do rąk nie wezmę. A kolejnych tomów ani myślę tykać!

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/05/troche-z-tego-troche-z-tamtego-az.html

Ta książka ma jeden, jedyny plus. Dzięki gniotom takim jak ona doceniam Legimi, że nie musiałam wydawać ani złotóweczki. Mimo szybkiego przeczytania żałuję każdej minuty poświęconej na tę pozycję. Słaba fabuła, słabi bohaterowie, naprawdę wszystko było słabe. Nie wiem co by można było zrobić, by to naprawić. Tej książce chyba zostało stracenie, bo w życiu jej więcej do rąk...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z tego wszystkiego wyciągnęłam, nie wiem czy słuszny, czy też nie, jeden najgłówniejszy wniosek. Wiele zależy od tego, jak będziemy podchodzić do pisania. Bo tak, jak my będziemy je traktować. ono będzie traktować nas. Podejdziemy skupieni tylko na nim - będzie szło gładko, ale tak jak my ignorując wtedy nasze życie, pisanie również będzie nam w głowie siedziało, nie dając miejsca na inne sprawy. Jeśli zaś podejdziemy do tego zbyt lekko, pisanie będzie lekko traktować nas, uciekać, nie siedzieć nam w głowie, a co za tym idzie miną wieki zanim coś napiszemy. I tu trzeba wyrobić sobie złoty środek, tak jak już wspomniała, przewartościować życie i głowę.

Książka jest napisana przyjemnym językiem, okraszona humorem i pływająca w morzu sarkazmu, a mimo to czytałam ją dość długo. Daje sporo do myślenia, może nawet zadaje nam pytanie, czy jesteśmy gotowi, by wejść w pisanie na serio. Jak dla mnie, to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto myśli, że rzuci pisanie, bo ma w życiu ciężko. Tak samo jak i dla całej reszty. I wiem, że w chwili zwątpienia, będę do niej wracać, by zmotywować siebie. Czytelniku, bierz, czytaj, myśl i pisz!

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/11/totalny-zmieniacz-podejscia-czyli-nie.html

Z tego wszystkiego wyciągnęłam, nie wiem czy słuszny, czy też nie, jeden najgłówniejszy wniosek. Wiele zależy od tego, jak będziemy podchodzić do pisania. Bo tak, jak my będziemy je traktować. ono będzie traktować nas. Podejdziemy skupieni tylko na nim - będzie szło gładko, ale tak jak my ignorując wtedy nasze życie, pisanie również będzie nam w głowie siedziało, nie dając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To nie jest debiut autorki, wydała ona już jedną książkę pod pseudonimem, jednak patrząc na styl i na kreację wszystkiego mogłabym śmiało rzec, że to właśnie ta pozycja jest jej debiutem. Że od tego zaczęła. Widać trochę początkujący styl, jednak dający naprawdę duże nadzieje na coraz lepsze książki.
Ogólnie pozycja całkiem dobra. Jest wakacyjnie, lekko, z poważniejszymi tematami podsuniętymi w kolorowej otoczce, jest romans, konflikt, zwrot akcji. Teoretycznie wszystko czego człowiek w książce potrzebuje. Końcowa tajemnica nie do końca mi pasowała do całej historii, jednak samo zakończenie mnie zaskoczyło. I nie wyobrażam sobie, by mogło to się inaczej potoczyć! Poleca głównie dla nastolatków, starszy czytelnik może się nie wczuć.

Pełna recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/09/wakacyjne-zderzenie-dwoch-pisarskich.html

To nie jest debiut autorki, wydała ona już jedną książkę pod pseudonimem, jednak patrząc na styl i na kreację wszystkiego mogłabym śmiało rzec, że to właśnie ta pozycja jest jej debiutem. Że od tego zaczęła. Widać trochę początkujący styl, jednak dający naprawdę duże nadzieje na coraz lepsze książki.
Ogólnie pozycja całkiem dobra. Jest wakacyjnie, lekko, z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytałam ją w kilka godzin. Krótka, przyjemna, treściwa i dająca do myślenia. Tak w skrócie można ją opisać. Ale przede wszystkim pokazująca prawdę. Jestem pewna, że przeczytałaś ją kiedyś i wiesz, jak cenna ona jest. Więc już wiesz, że polecam ją z całego serca. Nie trzeba za każdym razem rozmyślać o przyjaźni. Można po prostu cieszyć się przyjemną fabułą! Jak ja to robię wielokrotnie. Tak więc... Nie czekaj. Weź książkę w łapki i czytaj ponownie!

Pełna wersja recenzji tutaj:
https:/agu-w-sieci.blogspot.com/2016/01/18-antoine-de-saint-exupery-may-ksiaze.html

Przeczytałam ją w kilka godzin. Krótka, przyjemna, treściwa i dająca do myślenia. Tak w skrócie można ją opisać. Ale przede wszystkim pokazująca prawdę. Jestem pewna, że przeczytałaś ją kiedyś i wiesz, jak cenna ona jest. Więc już wiesz, że polecam ją z całego serca. Nie trzeba za każdym razem rozmyślać o przyjaźni. Można po prostu cieszyć się przyjemną fabułą! Jak ja to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Barbarzyńcy to absurdalny pomysł w nie do końca idealnym wykonaniu (dla niektórych średnim, a nawet słabym), który stał się moim comfort bookiem. Wiem, że nie spotka mnie nic złego. To nie jest książka, która ma czegoś nauczyć, czy coś w nas zmienić. Podeszłam do niej jak do pozycji, która będzie bezsensowna, kompletnie nic nie wnosząca do życia, ale dająca dobrą zabawę. I z takim podejściem nie rozczarowałam się. Jedyny minus to romantyzowanie gwałtu, czego nie popieram kompletnie. Przeczytałam to w dwa dni i bawiłam się doskonale. To był idealny odpoczynek po całym dniu spędzonym z dzieckiem. Nie musiałam myśleć, skupiać się, po prostu płynęłam z fabułą. I z takim nastawieniem serdecznie polecam.

Pełna wersja recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/07/niebieskie-digi-dongi-czyli-barbarzyncy.html

Barbarzyńcy to absurdalny pomysł w nie do końca idealnym wykonaniu (dla niektórych średnim, a nawet słabym), który stał się moim comfort bookiem. Wiem, że nie spotka mnie nic złego. To nie jest książka, która ma czegoś nauczyć, czy coś w nas zmienić. Podeszłam do niej jak do pozycji, która będzie bezsensowna, kompletnie nic nie wnosząca do życia, ale dająca dobrą zabawę. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są takie serie, do których wracam wiele razy, które mogłabym czytać praktycznie cały czas, a czasami czytam same urywki, by poprawić sobie humor. I właśnie w takich smutnych dniach chwyciłam za kolejną część "Nocnej Łowczyni" Jeaniene Frost. Cat i Bones to para, która zawsze mnie rozwesela.

Pierwszy tom zakończył się w momencie, kiedy Cat, próbując ratować Bonesa, zgadza się na ofertę Dona i jedzie z nim, by stać się zabójczynią wampirów na zlecenie rządu. Druga część zaczyna się cztery lata później, kiedy to Cat jest szefową swojej grupy, mieszka daleko od rodzinnego domu (oczywiście matka jest odpowiednio blisko-daleko), a zlecenia po prostu się mnożą. Mimo tego całego czasu, uczucia co do ukochanego wampira nie gasną, a dziewczyna nie potrafi wejść głęboko w żaden związek. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy przyjaciółka Cat, Denise, bierze ślub. Nie tylko Catherine próbuje żyć w związku z człowiekiem, to jeszcze na owym ślubie pojawia się... Bones! I zabawa się zaczyna, zwłaszcza kiedy kolekcjoner rzadkości wchodzi do gry.

Cat stała się rzeźnikiem wampirów, sławetnym Czerwonym Żniwiarzem. Jej zadaniem jak i sposobem na niemyślenie o Bonesie jest zabijanie wampirów, przez co za jej głowę zostaje wyznaczona nagroda. Więc całe te łowy połączone z poszukiwaniem swojego ojca stanowiły naprawdę dobrą bazę pod historię. Chociaż na samym początku nie było Bonesa, nie było tej chemii pomiędzy nim, a Cat, to całość naprawdę dała radę. Wszystko było bardziej skupione na relacjach bohaterki z jej zespołem, a nawet pojawiło się nikłe randkowanie z człowiekiem i przygotowania do ślubu przyjaciółki Cat. Co do tego ostatniego, byłam trochę zdziwiona, że po tak krótkim czasie znajomości Denise brała ślub, ale jednak zdarzają się tacy ludzie. Kulminacja mojego napięcia spowodowanego brakiem relacji Cat-Bones nastąpiła właśnie na ślubie. O jak ja się tam zaczęłam śmiać! Nie dość, że Cat próbowałam ukryć miłość do Bonesa, Bones próbował podejść Cat, to jeszcze Justina zaczynała swoje tyrady na widok wampira, a wszyscy udawali, że nic się takiego nie dzieje. Jak dla mnie przepiękne zestawienie komedii i romansu. Ogólnie całość historii skupia się na polowaniu na ojca Cat jak i polowaniu właśnie na Cat. Ian, którego pół-wampirka miała zabić, okazał się kolekcjonerem rzadkich okazów, przez co chciał, by Cat należała do niego. I jeszcze zwinnie zostały wplecione kolejne misje dla rządu. Akcja jest napędzana przez prawie cały czas, dla mnie rzadko kiedy był odpoczynek od niej. Co chwilę coś się działo. Dość często taki zabieg bywa męczący, jednak tutaj całe to napięcie jest momentami rozładowywane żartami czy zabawnymi sytuacjami, dzięki czemu nie było tego uczucia "zbyt dużo".

Cała recenzja dostępna tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2020/01/czerwony-zniwiarz-jako-kotek-czyli.html

Są takie serie, do których wracam wiele razy, które mogłabym czytać praktycznie cały czas, a czasami czytam same urywki, by poprawić sobie humor. I właśnie w takich smutnych dniach chwyciłam za kolejną część "Nocnej Łowczyni" Jeaniene Frost. Cat i Bones to para, która zawsze mnie rozwesela.

Pierwszy tom zakończył się w momencie, kiedy Cat, próbując ratować Bonesa, zgadza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O Cesarzowej Kart było głośno już jakiś czas temu. Większość recenzentów mówiła o niej i właśnie z powodu tego szaleństwa nie brałam jej pod uwagę przy wyborze tytułu. Ale promocja na stronie wydawnictwa i książka w twardej okładce za 10zł to pokusa nie do oparcia!

Po miesiącach w ośrodku dla umysłowo chorych Evangeline wraca do domu, na farmę w Luizjanie, i do szkoły oraz przyjaciółki i chłopaka. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie sny, które męczą ją każdej nocy oraz Błysk. Zdarzenie, które wybiło większą część populacji Ziemi.

Książkę podzielę na dwie części, pierwsza to okres przed Błyskiem, a druga po. Pierwsze kilka stron zostało poświęcone pokazaniu otoczenia Evangeline. Jej dom, stosunki z rodziną, przyjaciółmi, pozycję społeczną. Gwałtowne pokazanie podziału między jednym terenem, a drugim jej okolicy, było dobrym pomysłem, żeby od razu wyrobić sobie zdanie i dać pole do różnych zwrotów akcji. Jednak wiesz co najbardziej mi się spodobało w pierwszej części? Z pozoru inny, dziwny rozdział, który nie do końca pasuje do dalszego ciągu. Dał mi on poczucie, że kolejne rozdziały nie będą prawdą, tylko snem, przewidzeniem, wytworem wyobraźni. Że za tym wszystkim stoi coś większego. Samo nastawienie Evangeline, że jej babcia może znać odpowiedzi na męczące ją pytania daje nadzieję na podróż, a motyw podróży w fantasy kocham, zwłaszcza w klasyce. No ale wróćmy do fabuły. Chaos, jaki powstał w życiu dziewczyny, jest tym, czego jej zupełnie nie potrzeba. Ma szesnaście lat, musi zająć się życiem prywatnym, ale nie może. Sny zamieniają się w wizje, przez co ma jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. No i oczywiście nowi ludzie w szkole sprawiają, że hierarchia popularności może zostać zachwiana. W tym wieku, zwłaszcza w Ameryce, bycie popularnym to ważna sprawa. A utrzymać ją, mając takie problemy, to wyczyn.

Całość recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/03/los-ukryty-w-kartach-czyli-cesarzowa.html

O Cesarzowej Kart było głośno już jakiś czas temu. Większość recenzentów mówiła o niej i właśnie z powodu tego szaleństwa nie brałam jej pod uwagę przy wyborze tytułu. Ale promocja na stronie wydawnictwa i książka w twardej okładce za 10zł to pokusa nie do oparcia!

Po miesiącach w ośrodku dla umysłowo chorych Evangeline wraca do domu, na farmę w Luizjanie, i do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Marię Zdybską kojarzę jeszcze z Wattpada, gdzie publikowała serię Krucze Serce (swoją drogą przyjemny pierwszy tom). Jednak gdy zobaczyłam tę okładkę… No prosze was, musiałam po nią sięgnąć! No i nawiązania do mitologii! Coś, co kocham!

Na stronach tej książki poznajemy Inannę, kiedyś przepotężną boginię wojny i miłosci, a obecnie pracownicę muzeum. Jednak na horyzoncie pojawia się Dante, a to zdecydowanie zwiastuje kłopoty. No bo czym innym może być nadchodząca apokalipsa. Na ratunek światu nadchodzi bogini, która pokochała spokojne życie, bóg, który gardzi wszystkim, co nie jest bogate, oraz modelka o samobójczych zapędach.

Sama fabuła skupia się głównie na podróżowaniu i odnajdywaniu bram. To mi się podobało, ponieważ autorka wrzuciła ciekawostki na temat różnych bram do zaświatów z innych mitologii niż grecka - ta najczęściej jest używana, więc tym bardziej cieszę się, że zostały wywołane do tablicy również i inne. Na początku jednak miałam mały problem ze zrozumieniem kim jest Inanna. Były przywoływane imiona różnych bogiń i powiem szczerze, że się trochę pogubiłam, dopiero po jakimś czasie ogarnęłam na jakiej zasadzie funkcjonują tutaj bogowie. Tutaj dużą rolę odgrywała podróż pomiędzy krajami, akcja przenosiła się w różne miejsca, próbując jednocześnie ukazać trochę kultury różnych państw. W tym aspekcie miałam mały zgrzyt. Brakowało mi pokazania osobowości i charakteru poszczególnych miejsc. Miałam wrażenie, że to były dowolne miejsca na świecie bez konkretnego wskazania. Trudno to wyjaśnić. Może tak. Jeśli w miejsce nazwy jakiegokolwiek państwa wstawiłabym inne, nic by się nie zmieniło, nie poczułabym się, jakbym była w innym miejscu na planecie, wszystko byłoby dokładnie tak samo. Nie znając nazw miejsc, w których się Inanna zatrzymywała, nie zgadłabym ich, bo właśnie zabrakło tej magii.

Całość recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/03/bogini-w-kryzysie-wieku-sredniego-czyli.html

Marię Zdybską kojarzę jeszcze z Wattpada, gdzie publikowała serię Krucze Serce (swoją drogą przyjemny pierwszy tom). Jednak gdy zobaczyłam tę okładkę… No prosze was, musiałam po nią sięgnąć! No i nawiązania do mitologii! Coś, co kocham!

Na stronach tej książki poznajemy Inannę, kiedyś przepotężną boginię wojny i miłosci, a obecnie pracownicę muzeum. Jednak na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem niezbyt pozytywnie nastawiona do biografii (w tym autobiografii), bo nie bardzo interesuje mnie życie innych ludzi. Mam swoje własne, swoje problemy i tak, czasami lubię poczytać plotki na temat sławnych gwiazd, tak wchodzenie z butami w ich życie mnie nie jara. Dlatego też omijałam szerokim łukiem tę pozycję, zwłaszcza że nie kojarzyłam nazwiska autorki. Tytuł zaś budził we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszyć się, że matka nie żyje? Z drugiej zaś co takiego ta matka zrobiła, że do tego doszło? I ta uśmiechnięta twarz na okładce. Ale jak tylko powiązałam nazwisko z aktorką z serialu Sam&Cat (który recenzowałam tutaj, na blogu), która grała tytułową Sam, a do tego przypomniałam sobie ten czas, kiedy głośno było na temat stacji Nickelodeon i jego producenta, musiałam to przeczytać!

Bycie dziecięcym aktorem na swoje plusy i minusy. Jeśli jesteś posłuszna, bezproblemowa i płaczesz na zawołanie - zawojujesz świat. Jednak od małego jest się pozbawionym dzieciństwa, normalnego życia jak i swego rodzaju prywatności. Jennette na swój pierwszy casting poszła w wieku kilku lat za namową mamy. Od tamtej pory, wbrew temu co czuła, robiła wszystko, by uszczęśliwić rodzicielkę, łącznie z porzuceniem tego, co kochała, na rzecz tego, czego nienawidziła. Zaburzenia odżywiania, brak poczucia własnej wartości jak i wchodzenie w toksyczne związki to jedynie ziarnko piasku na całej plaży konsekwencji spełniania marzeń Debry.

Z biografiami mam taki problem, że będą napisane w sposób suchy albo bardzo rozległy. Narracja będzie prowadzona w sposób wspominek i ogólnego opisywania przeszłości. Próbowałam czytać chociażby “Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica” od Iwony Kienzler, jednak po kilku stronach porzuciłam przez właśnie styl pisania. I właśnie tego się tu bałam. Jednak już po pierwszych stronach wiedziałam, że nie mam się czego obawiać. Całą historia została napisana w formie poszczególnych scen z życia Jannette, począwszy od wieku kilku lat, aż do próby wyjścia z tego całego bagna.

Ciąg dalszy recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/03/gdy-matka-ma-niespenione-ambicje-czyli.html

Jestem niezbyt pozytywnie nastawiona do biografii (w tym autobiografii), bo nie bardzo interesuje mnie życie innych ludzi. Mam swoje własne, swoje problemy i tak, czasami lubię poczytać plotki na temat sławnych gwiazd, tak wchodzenie z butami w ich życie mnie nie jara. Dlatego też omijałam szerokim łukiem tę pozycję, zwłaszcza że nie kojarzyłam nazwiska autorki. Tytuł zaś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dobra okładka działa cuda jako reklama. Bo znowu nią kierowałam się podczas wybierania kolejnej lektury na legimi. No i oczywiście dość znajome nazwisko, które latało mi gdzieś z tyłu głowy, dając znak, że chyba coś czytałam tej autorki. No i nie myliłam się! Wiedźma Jego Królewskiej Mości (tak, zaczęłam czytać od drugiego tomu, nie mam pojęcia dlaczego) była pierwszą książką Magdaleny Kubasiewicz, a teraz kolej na serię o Jagodzie Wilczek!

Jagoda jest wiedźmą klątw, i to cholernie dobrą wiedźmą. Dlatego kiedy WMM ma problemy wagi ciężkiej, najczęściej zwraca się z pomocą do niej. Klątwa rzucona lata temu daje o sobie znać, Jagoda zyskuje uczennicę, której nie chciała, a po mieście panoszy się wiedźma szukająca zemsty.

Po przeczytaniu książek z serii Ukryte Dziedzictwo od Ilony Andrews zapałałam sympatią do Urban Fantasy, więc byłam zachwycona, kiedy okazało się, że seria o Wilczej Jagodzie jest w tych klimatach. Byłam wręcz zachwycona, kiedy czytając nadal czułam atmosferę od Ilony Andrews, co jednocześnie było dziwne, bo przecież to zupełnie inni autorzy, a z drugiej strony cudowne, że nie musiałam opuszczać tej cudownej bańki z magią w naszym świecie. Co do samej fabuły, jestem zachwycona. Stworzenie niepozornego prologu, który nie tylko ma duże znaczenie w historii, lecz też poniekąd przedstawia nam wszystkie okoliczności jak i postać Jagody to naprawdę przyjemny początek. Zwłaszcza że w środku książki nie raz moje myśli wracały właśnie do niego, próbując łączyć wątki i szukać odpowiedzi. Jakby nie patrzeć, książka ta jest kryminałem fantastycznym, jednak nie odczuwałam tego klasycznego ducha kryminału, co mnie niesamowicie cieszyło (średnio lubię ten gatunek).

Całą recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/01/spiaca-krolewna-nie-taka-sodka-jak-sie.html

Dobra okładka działa cuda jako reklama. Bo znowu nią kierowałam się podczas wybierania kolejnej lektury na legimi. No i oczywiście dość znajome nazwisko, które latało mi gdzieś z tyłu głowy, dając znak, że chyba coś czytałam tej autorki. No i nie myliłam się! Wiedźma Jego Królewskiej Mości (tak, zaczęłam czytać od drugiego tomu, nie mam pojęcia dlaczego) była pierwszą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O trylogii Griszy słyszałam już od dawna, jak jeszcze wydawane było przez Wydawnictwo Papierowy Księżyc. Chyba pierwszy raz u Wybrednej Marudy, ale nie jestem pewna. No i jeszcze w poprzednich tytułach. Tak więc kiedy zaczęło się marudzenie, że Darkling jest Zmroczem, musiałam sprawdzić o co chodzi.

Alina jest sierotą, która właśnie rusza na swoją pierwszą wyprawę do Fałdy Cieni, magicznego tworu pełnego potworów. W momencie ataku na jej pułk, Alina zaczyna uwalniać magię, która w niej drzemała. Od tego momentu staje się pionkiem w politycznej grze i próbuje nauczyć się kontrolować swoją moc. Gdy na jaw wychodzi, że jako jedyna może zniszczyć Fałdę, całe jej życie zaczyna się komplikować.

Jedno muszę przyznać, świat wykreowany przez autorkę jest cudowny! Szeroki, bogaty, pełen niespodzianek, dokładnie taki, jaki się oczekuje od high fantasy (bo nie ukrywajmy, to jest high fantasy). To jest największy atut tej książki, świat, w którym można się zakochać. Mamy wyraźny podział na ludzi magicznych, tak zwanych griszów, oraz całą resztę, a i wśród obdarzonych magią jest konkretny podział ze względu na specyfikę swojej mocy. I też tutaj nie brakuje przytyków pomiędzy “frakcjami”, jedni czują się lepsi od drugich, inni mają to gdzieś, co jest całkowicie normalne.
Fabuła jest dosyć prosta. Alina ma moc, by zniszczyć Fałdę i zjednoczyć królestwo. Uczy się, by tę moc kontrolować i zwiększyć, a jednocześnie próbuje odnaleźć się w nowym świecie pełnym intryg i spisków. Niełatwa sprawa, ale jak przystało na motyw od zera do bohatera, wszystko idzie ku dobremu. Tu nie ma kombinowania. Większość jest przedstawiona za pomocą dobrze znanych schematów, co nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z czytania. Jednak brakowało mi czegoś w tym wszystkim. Nie mogłam się wczuć ani w historię, ani w bohaterkę.

Cała recenzja tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/01/niczym-jasniejaca-bogini-czyli-cien-i.html

O trylogii Griszy słyszałam już od dawna, jak jeszcze wydawane było przez Wydawnictwo Papierowy Księżyc. Chyba pierwszy raz u Wybrednej Marudy, ale nie jestem pewna. No i jeszcze w poprzednich tytułach. Tak więc kiedy zaczęło się marudzenie, że Darkling jest Zmroczem, musiałam sprawdzić o co chodzi.

Alina jest sierotą, która właśnie rusza na swoją pierwszą wyprawę do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak tylko skończyłam pierwszy tom, prawie natychmiast wzięłam się za drugi. Zakończenie było tak dobre, że nie mogłam czekać. Na szczęście i ten tom był dostępny na Legimi.

Nie było pytań. Nie było oświadczyn. Casteel podjął decyzję, że Poppy wyjdzie za niego. Do tego nasi bohaterowie chcą dostać się do Atlanti, a Poppy zaczyna odkrywać w sobie nowe moce. A wszystko dookoła mogło w każdej chwili zacząć się walić.

Ten tom zaczyna się praktycznie od razu po pierwszej części, więc nie tylko nie ma odczuwalnego przeskoku czasowego, lecz do tego nie trzeba wyjaśniać czegoś, co się odbyło poza kartami książki. I naprawdę bardzo się z tego cieszyłam. Pierwszy tom zaskoczył mnie takim zakończeniem, że już teraz musiałam przeczytać co dalej. Jednak tutaj przez pierwszą część fabuły akcja zwolniła, bardzo zwolniła. Przez to nie mogłam się wgryźć, ani wczuć w fabułę. Za dużo mówienia, za dużo uzewnętrzniania, za mało działania. I jasne, nie można napakować sześciuset stron czystą akcją, ale wynudzenie pierwszej części też nie pomaga przy czytaniu. Zbyt łatwo można się zniechęcić. Ale jak już najgorsza część minęła, poszło wszystko z górki. Niestety nie przez tyle akcji co bym chciała, lecz przez emocje pomiędzy bohaterami, relacje, które się powoli kształtują i normują. Bo tak, ten tom skupia się głównie na rozwoju postaci, ich zmianach, nawiązywaniu relacji jak i trochę większym zapoznaniu nas ze światem. Szkoda, że to, co mnie przyciągało do tej książki to ostatnie 20% stron.

Ciąg dalszy recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2023/02/nadmiar-rozmyslan-szkodzi-czyli.html

Jak tylko skończyłam pierwszy tom, prawie natychmiast wzięłam się za drugi. Zakończenie było tak dobre, że nie mogłam czekać. Na szczęście i ten tom był dostępny na Legimi.

Nie było pytań. Nie było oświadczyn. Casteel podjął decyzję, że Poppy wyjdzie za niego. Do tego nasi bohaterowie chcą dostać się do Atlanti, a Poppy zaczyna odkrywać w sobie nowe moce. A wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dzięki TikTokowi dowiedziałam się o istnieniu autorów, o których nigdy nie słyszałam. No i tak trafiłam na filmiki Bartka Sztobryna, który udzielał rad odnośnie pisania. Tak mi się spodobało, że jego odpowiedzi były konkretne, rzeczowe, a do tego w naprawde miłym tonie, że jak ogłosił informację o discordzie, aż musiałam dołączyć. No i jak już tam się zasiedziałam, głupio było nie przeczytać tego, co napisał, co nie?

Zwiastunka to opowieść o Oli, której życie można wprost określić jako patologiczne. Jednak pewnego dnia poznaje Brata Jana, przywódcę Stowarzyszenia Odnowy Ducha, który daje znaki, że nie do końca jest zwyczajnym człowiekiem. Zachęcona tą informacją stara się uciec od doczesnego życia ku wolności.

Autor w fantastyczny sposób pokazał, że gdy czegoś nam brak, nosimy w sobie pustkę, desperacko pragniemy ją czymś zapełnić. Używki, przemoc czy właśnie przynależność do sekty, by wreszcie poczuć się kimś normalnym… chcianym.. a nawet kimś potrzebnym. To pokazuje, że człowiek, nieważne w jakim momencie swojego życia, jest postacią stadną i są momenty, gdzie zrobi wszystko, by do tego (nawet jedynie kilkuosobowego) stada należeć. Trudno jest taką osobę wyrwać z jej życia i pomóc.

Całość recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2022/12/pustka-potrafi-pochonac-kazdego-czyli.html

Dzięki TikTokowi dowiedziałam się o istnieniu autorów, o których nigdy nie słyszałam. No i tak trafiłam na filmiki Bartka Sztobryna, który udzielał rad odnośnie pisania. Tak mi się spodobało, że jego odpowiedzi były konkretne, rzeczowe, a do tego w naprawde miłym tonie, że jak ogłosił informację o discordzie, aż musiałam dołączyć. No i jak już tam się zasiedziałam, głupio...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam się szczerze, zakochałam się w tej okładce. Jest lśniąca, tajemnicza i przepiękna. Tak, to jedyny powód dlaczego zabrałam się za tę książkę. I tak, jestem okładkową sroką, którą można z łatwością przekonać właśnie piękną okładką.

Cała nasza historia, każde wydarzenie ma nie tylko na nas wpływ, lecz również zostaje wytatuowane na naszej skórze. Wszystko zaczyna się w momencie, gdy ojciec głównej bohaterki umiera. Zgodnie z tradycją i prawem jego ciało zostało oskórowane, a z jego skóry zrobiono księgę. I to nie byle jaką księgę, bo zawierającą całe jego życie.

Bardzo trudno jest wymyślić coś nowego w fantastyce. Czasami ma się wrażenie, że wszystkie motywy zostały już wymyślone i wykorzystane. Aż znajduje się takie perełki z nowymi elementami fantastycznymi. I ja jestem po prostu zachwycona. Autorka nie tylko oparła się na tatuowaniu, lecz głównie skupiła się na fakcie, że wszystko co robimy zostanie zapamiętane, a świat opiera się głównie na wyborach, przy czym nie zawsze mamy do wyboru czerń i biel. Bardzo wizualne są też dość drastyczne sceny.

Całość recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2022/11/historia-wypisana-na-skorze-czyli-tusz.html

Przyznam się szczerze, zakochałam się w tej okładce. Jest lśniąca, tajemnicza i przepiękna. Tak, to jedyny powód dlaczego zabrałam się za tę książkę. I tak, jestem okładkową sroką, którą można z łatwością przekonać właśnie piękną okładką.

Cała nasza historia, każde wydarzenie ma nie tylko na nas wpływ, lecz również zostaje wytatuowane na naszej skórze. Wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cała historia skupia się wokół Mary Dyer, która cudem wyszła cało spod zawalonego budynku. W tym zdarzeniu straciła ona swoją przyjaciółkę, chłopaka i jego siostrę. To wszystko sprawiło, że ma SPU, przez który zaczyna mieć halucynacje, które wprost niszczą jej życie.
Aby poczuć się lepiej i w miarę normalnie żyć, wraz z rodziną przeprowadza się do innego miasta.
I właśnie tu zaczyna się główna akcja. Mara musi przeżyć w szkole, mając halucynacje i będąc przekonaną, że to ona zabiła swoich przyjaciół. Pomaga jej w tym Noah, chłopak, który z jakiegoś powodu usilnie stara się być blisko niej.

Przez opis byłam gotowa na jakieś wielkie wydarzenia o naturze fantastycznej. Jakieś apokalipsy, czy duchy krążące po świecie. Coś zdecydowanie więcej, niż skrawek mocy praktycznie niewidocznej dla nikogo. Koniec końców mogę stwierdzić, że dostałam całkiem dobrą książkę o chorej psychicznie dziewczynie, której moce pojawiają się zaledwie kilka razy i to gdzieś w oddali. Widziałam tylko skutki tych momentów, które równie dobrze można było przypisać przypadkowi. A mimo wszystko historia wciąga. Z pozoru zwykłe relacje pomiędzy chłopakiem a dziewczyną, lecz napisane nie tak lekko, jak się można w tego tematach spodziewać. Koszmary nawiedzające Marę zdecydowanie zabierając cukierkowatości tej całej sytuacji.

Całość historii tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2022/11/niezbyt-fantastyczna-fantastyka-czyli.html

Cała historia skupia się wokół Mary Dyer, która cudem wyszła cało spod zawalonego budynku. W tym zdarzeniu straciła ona swoją przyjaciółkę, chłopaka i jego siostrę. To wszystko sprawiło, że ma SPU, przez który zaczyna mieć halucynacje, które wprost niszczą jej życie.
Aby poczuć się lepiej i w miarę normalnie żyć, wraz z rodziną przeprowadza się do innego miasta.
...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ilona Andrews, nazwisko, które kojarzę od czasu młodości, kiedy brylowałam pomiędzy romansami paranormalnymi. “Jej” seria o kate Daniels twardo trzymała się tuż obok serii o Mercedes Thompson, więc co chwilę o niej słyszałam. Tym razem booktube rozszalał się na temat serii Ukryte dziedzictwo, a dokładniej pierwszego tomu “Płoń dla mnie”. I dziękujmy Legimi, że wrzuciło na serwis i mogłam przeczytać!

Nevada jest po dwudziestce i zajmuje się rodzinną firmą detektywistyczną. Przez chorobę ojca i dalsze komplikacje firmę i jej długi przejęła firma zewnętrzna, która proponuje dziewczynie zadanie nie do odrzucenia. Szansa na powodzenie misje wynosi zero, lecz pojawia się niespodziewana pomoc. Szalony Rogan zaś jest… Szalony i ma własne powody, by pomóc Nevadzie. Jednak okazuje się, że to wszystko jest początkiem większej sprawy.

Kiedy dowiedziałam się, że Ilona Andrews to duet-małżeństwo, coś mi zaskoczyło i wiele wyjaśniło. Czytając widać, że nie jest to do końca ani damskie spojrzenie na historię, ani męskie, tylko właśnie zrównoważone, co jest jednym z większych plusów. Dodatkowo jestem fanką rozwijania akcji - na początku małe zadanie, który z każdym krokiem okazuje się coraz poważniejszą akcją! I to jest coś fenomenalnego. Wreszcie nie mamy bohatera wrzuconego w sam środek jakiejś wielkiej sprawy (a dość często ostatnio to spotykałam), tylko postać, która każdego nowego dnia dowiaduje się, że coraz bardziej zanurza się w gównie. I musi sobie poradzić! Do tego stworzenie logicznej całości, by z pozornie błahych spraw stworzyć spisek, całkowicie mnie kupiło.

Całość recenzji tutaj:
https://agu-w-sieci.blogspot.com/2022/10/czog-w-garazu-i-wykrywacz-kamstw-pod.html

Ilona Andrews, nazwisko, które kojarzę od czasu młodości, kiedy brylowałam pomiędzy romansami paranormalnymi. “Jej” seria o kate Daniels twardo trzymała się tuż obok serii o Mercedes Thompson, więc co chwilę o niej słyszałam. Tym razem booktube rozszalał się na temat serii Ukryte dziedzictwo, a dokładniej pierwszego tomu “Płoń dla mnie”. I dziękujmy Legimi, że wrzuciło na...

więcej Pokaż mimo to