-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
Dla mnie "The Long Game" to najlepsza książka Eleny Armas! ❤️
Co w niej znajdziecie?
🔸Motyw slow, slow burn
🔸Enemies to lovers
🔸Małe miasteczko i zżytą społeczność
🔸Wątek sportowy
🔸Problemy rodzinne
🔸Girl power
🔸Małe dziewczynki uczące się gry w piłkę
🔸Niewidomą kózkę
🔸Tak, są też pikantne sceny!
🔸Nowego książkowego crusha
Dlaczego ta historia jest inna niż poprzedniczki? Mam wrażenie, że pod warstwą humoru (śmiałam się nie jeden raz!), urokliwego miasteczka i rodzącego się uczucia, jest drugie, poważniejsze dno. Adalyn i Cameron to dwie poranione dusze, każde z nich ma swoje problemy i przeszłość, o której nie chce rozmawiać. Mogłam patrzeć jak powoli otwierają się na świat, zmieniają się. Mam całe mnóstwo rozgrzewających serce cytatów, ale również takich wywołujących smutek. I nie chcę Wam absolutnie spoilerować, ale współczuję im bardzo. To, jak zostali potraktowani, zostawia swój ślad na długo.
Jest tu również miejsce na pikanterię! Poprzednie książki były wtedy leciuteńko żenujące (użyłabym słowa "cringe"), tutaj jest lepiej, chociaż też nie idealnie, ale bywam wybredna pod tym względem. Wątek slow burn był za to świetnie poprowadzony, tam to było napięcie 🔥 Cameron totalnie Was oczaruje!
PS. Do tego wszystkiego mamy Chelsea w tutu, szalonego koguta, niewidomą kózkę oraz słodką Marię i energiczną Josie.
Dla mnie "The Long Game" to najlepsza książka Eleny Armas! ❤️
Co w niej znajdziecie?
🔸Motyw slow, slow burn
🔸Enemies to lovers
🔸Małe miasteczko i zżytą społeczność
🔸Wątek sportowy
🔸Problemy rodzinne
🔸Girl power
🔸Małe dziewczynki uczące się gry w piłkę
🔸Niewidomą kózkę
🔸Tak, są też pikantne sceny!
🔸Nowego książkowego crusha
Dlaczego ta historia jest inna niż...
www.licencja-na-czytanie.pl
„Memory Almost Full” to książka dla nastolatków oraz trochę starszych czytelników, którzy lubią sięgać po młodzieżówki i chętnie rozwiązują zagadki słowne. Ta historia opiera się właśnie na anagramach, które mają naprowadzić głównych bohaterów oraz odbiorców na właściwy trop, pomóc w rozwiązaniu zagadki – kim jest młody mężczyzna ze snów Amelii, jaki sekret skrywa i w czym może mu pomóc dziewczyna? Dlaczego babcia Amelii pozostawiła jej dziwne wskazówki i szmaragdowy medalion?
Najnowsza powieść Julii Biel jest tajemnicza. Autorka podrzuca czytelnikowi anagramy, które można rozwiązać wraz z bohaterami. Sama nie skusiłam się na zabawę, tylko uważnie śledziłam losy Amelii, starając się domyślić o co może chodzić w tej historii. Muszę przyznać, że nie udało mi się odgadnąć prawdy, nie byłam nawet blisko. Julia Biel sprawiła, że kompletnie opadła mi szczęka. Zwrot akcji był tak niespodziewany, tak szokujący… Dzięki niemu zupełnie inaczej odbiera się tę książkę.
Jest to jedna z tych historii, o których ciężko mówić, aby nie zdradzić za dużo i nie popsuć nikomu zabawy z lektury. Powieść Julii Biel czytało mi się szybko i lekko. Z jednej strony zawiera typowe dla literatury młodzieżowej wątki, jak pierwsze zauroczenie czy wypady z przyjaciółmi, z drugiej strony wprowadzony motyw snów wyróżnia ją na tle innych opowieści. Wraz z anagramami, których mistrzynią rozwiązywania jest Amelia, jest powiewem świeżości i zdecydowanie przyciąga uwagę.
Ważnym wątkiem w tej książce jest również żałoba. Nieważne kiedy dowiemy się o śmierci bliskiej osoby, zawsze ta informacja przyniesie dużo bólu. Potrzebujemy czasu, aby przepracować stratę, pogodzić się z nią, dać upust emocjom. Chociaż ukochanej osoby może już z nami nie być, to wciąż pozostają po niej wspomnienia i pamiątki.
Amelia ma w swoim najbliższym otoczeniu kilka ciekawych osób. Pozytywnym światełkiem jest jej przyjaciółka Kika, która jest pełna energii i staje na wysokości zadania, gdy główna bohaterka otrzymuje bolesną informację. Brat Amelii również jest bliski jej sercu. Chłopak stara się wspierać siostrę i nie śmieje się z abstrakcyjnej sytuacji, w którą został wplątany. Miałam tylko małe pretensje, gdy pozwolił Amelii wracać samej po nocach. Do tego naturalna chemia między Amelią oraz przystojnymi chłopakami o szmaragdowych oczach (tak, jest ich dwóch!).
„Memory Almost Full” to pierwszy tom dylogii. Po zakończeniu, które zaserwowała nam autorka, jestem ciekawa, co będzie dalej. Jest to ciekawa powieść dla młodzieży, która może przypaść do gustu także starszym czytelnikom. Nie skupia się wyłącznie na romantycznej relacji głównych bohaterów, ale również na ulotnych chwilach, na tym jak nasz mózg potrafi płatać nam figle. Spędziłam przyjemnie czas z tą opowieścią, myślę że jest to dobra propozycja dla nastolatków. Widzę w tej historii sporo dobrego i nie mogę powiedzieć, że coś mi się nie podobało, ale niestety „Memory Almost Full” nie będzie należeć do moich ulubionych książek.
www.licencja-na-czytanie.pl
„Memory Almost Full” to książka dla nastolatków oraz trochę starszych czytelników, którzy lubią sięgać po młodzieżówki i chętnie rozwiązują zagadki słowne. Ta historia opiera się właśnie na anagramach, które mają naprowadzić głównych bohaterów oraz odbiorców na właściwy trop, pomóc w rozwiązaniu zagadki – kim jest młody mężczyzna ze snów Amelii,...
www.licencja-na-czytanie.pl
„Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” to historia pełna skrajnych emocji. Płakałam podczas lektury, cierpiąc wraz z Leah, odczuwając jej tęsknotę za rodzicami. Byłam pełna nadziei, kiedy widziałam, że dziewczyna zaczyna się powoli odradzać. Znalazłam w tej historii również nutkę napięcia, kiedy to jej relacja z Axelem zaczęło się rozwijać. Było też pikantnie, gdy w końcu obydwoje dali się porwać uczuciom i chwili.
W książce Alice Kellen opisany jest popularny wątek z różnicą wieku. Nie jest on jednak motywem przewodnim tej historii. To, że Leah jest dziesięć lat młodsza nie stanowi największego problemu, chociaż Axel przez długi czas patrzy na nią wyłącznie jak na dziecko. Przeszkodą jest to, że główni bohaterowie znali się od dzieciństwa, byli dla siebie jak rodzeństwo. Axel przyjaźni się z bratem Leah, również ogromnie tęskni za jej rodzicami, bo byli mu bliscy. Nagle dostrzega inną twarz dziewczyny – to, że stała się młodą kobietą z wieloma kolorami i charakterem, to że nie jest już małym dzieckiem, a przede wszystkim, że już nie jest dla niego jak siostra.
Tutaj nic nie dzieje się szybko, na wszystko przychodzi odpowiedni czas. Leah od zawsze kochała Axela, a on przyjmując ją pod swój dach długo traktował ją jak młodszą siostrę, której musi pomóc wrócić do życia. Skupił się na jej żałobie, pomógł odnaleźć drogę powrotną do malowania, pokazał że warto rozmawiać o trudnych emocjach, stawić czoło stracie, bo wtedy będzie mogła rozmawiać o ukochanych rodzicach, wspominać ich i odczuwać ich bliskość. Był jej kołem ratunkowym, wyciągnął ją z rozpaczy. Dopiero z biegiem czasu, kiedy to Leah zainicjowała kontakt, jego stosunek się zmienił. Jednak wciąż nic nie było przyspieszane na siłę.
Dużą rolę w tej powieści odgrywa element żałoby. Dziewczyna zmieniła się, zamknęła w sobie, odsunęła wszystkie uczucia na bok. Stała się cieniem samej siebie. Zniknęła radosna, spontaniczna, kolorowa Leah. Na jej miejscu znalazła się pogrążona w smutku osoba, która unika tego, co sprawia jej ból, m.in. rozmów o ukochanych rodzicach. Nie wyobrażam sobie tragedii, jaka ją spotkała, ile cierpienia doznała. We „Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” opisany jest powolny proces zdrowienia duszy, gojenia się ran, czerpania znów radości z życia.
Powieść czytało mi się bardzo dobrze, chociaż zdecydowanie pierwsza połowa tej historii podobała mi się bardziej. Wciągnęłam się niesamowicie, uroniłam łzy, opóźniałam pójście do spania, żeby tylko doczytać kolejne strony. Później trochę zwolniłam z czytaniem. Dalej podobała mi się ta opowieść, ale gdy Leah i Axel weszli na inny poziom relacji, to odczuwałam mniejszą ciekawość.
„Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” przeznaczone jest dla czytelników +16. Taką informację można znaleźć na okładce. Takie oznaczenie zostało wprowadzone przez sceny erotyczne, których pojawia się kilka. Nie są one na szczęście mocno wyeksponowane i opisane na kilka stron, z użyciem dziwnych wyrażeń i detalami.
Już we wrześniu pojawi się drugi tom, „Wszystko, czym jesteśmy razem”. Zakończenie pierwszej części daje dużo możliwości i jestem ciekawa w jakim kierunku potoczy się akcja. Na pewno ostatnie strony złamały serca wielu czytelników, ale myślę, że dało się to trochę przewidzieć. Czekam na kontynuację, liczę że autorka znów zapewni swoim fanom dużo emocji podczas lektury.
www.licencja-na-czytanie.pl
„Wszystko, czym nigdy nie byliśmy” to historia pełna skrajnych emocji. Płakałam podczas lektury, cierpiąc wraz z Leah, odczuwając jej tęsknotę za rodzicami. Byłam pełna nadziei, kiedy widziałam, że dziewczyna zaczyna się powoli odradzać. Znalazłam w tej historii również nutkę napięcia, kiedy to jej relacja z Axelem zaczęło się rozwijać. Było też...
www.licencja-na-czytanie.pl
Reportaż Ryana Greena to portret psychologiczny Katherine Knight, która "zasłynęła" w Australii, popełniając jedną z najbardziej brutalnych zbrodni w tym kraju. Została pierwszą kobietą skazaną na dożywocie, bez możliwości ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie.
Autor po raz kolejny opisał życie osoby, która nie miała łatwego dzieciństwa. Katherine była molestowana seksualnie przez swoich braci. Nasłuchała się od matki o tym, jacy mężczyźni są źli i jakie rzeczy robią kobietom. Żyła w toksycznej rodzinie, nie miała dobrych wzorców. W połączeniu z jej uwarunkowaniami psychicznymi, doprowadziło to do wielu tragedii i zakończyło się brutalnym morderstwem Johna Price'a.
Katherine Knight miewała huśtawki nastrojów. Potrafiła być idealną żoną, która posprząta w domu, ugotuje obiad i zaspokoi zachcianki w sypialni. Jednak nagle coś przełączało się w jej głowie, chorobliwa zazdrość pobudzała w niej agresję, a kobieta stawała się zupełnie inną osobą. Stosowała przemoc wobec swoich partnerów, ludzie z miasteczka woleli unikać kontaktów z nią.
Chociaż Katherine była brutalna i agresywna, zraniła wiele osób, to jednak jest to najmniej wstrząsający reportaż Greena, jaki do tej pory czytałam ("Mama od tortur" oraz "Zabić wszystkich"). Jedyna śmiertelna zbrodnia, jakiej dopuściła się Katherine, jest opisana na końcu książki. Jest ona krwawa, odrażająca i szokująca. Autor znów napisał książkę stosując suchy język, bez oceniania przedstawił fakty, tak by każdy czytelnik mógł samodzielnie ocenić postępowanie Katherine.
SPOILER DLA OSÓB OBAWIAJĄCYCH SIĘ WĄTKU KANIBALIZMU - nie ma opisów jedzenia ludzi. Tytuł książki zapewne nawiązuje do tego, że Katherine przygotowała posiłek z Johna Price'a, jednak jego dzieci nigdy tego nie widziały, a ona sama nie była w stanie przełknąć ludzkiego mięsa. W oryginale tytuł brzmi "Man-Eater" i odnosi się to do kobiet, które mają wielu partnerów seksualnych, są dominujące w związku. To idealnie pasuje do Katherine.
www.licencja-na-czytanie.pl
Reportaż Ryana Greena to portret psychologiczny Katherine Knight, która "zasłynęła" w Australii, popełniając jedną z najbardziej brutalnych zbrodni w tym kraju. Została pierwszą kobietą skazaną na dożywocie, bez możliwości ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie.
Autor po raz kolejny opisał życie osoby, która nie miała łatwego dzieciństwa....
"Lodowa korona" to debiutancka książka Grety Kelly, pierwszy tom dylogii. Jest to powieść, w której autorka zabiera nas w podróż do zupełnie nowego świata. Świata pełnego magii, intryg, zdrad, polityki oraz miłości.
Książka zaczyna się ciekawie i od razu ukazuje nam główną bohaterkę Askię jako silną kobietę, która kocha swój kraj i poddanych, jest gotowa za nich walczyć. Cieszę się, że Askia nie tylko nie straciła swej siły, nie zaczęła nagle tracić głowy dla mężczyzn, ale z biegiem czasu stała się jeszcze mądrzejsza, pewniejsza siebie i potężniejsza. Myślę, że "Lodowa korona" to dopiero przedsmak możliwości Askii.
Świat wykreowany przez autorkę intryguje. Składa się z kilku różnych krain, które różnią się od siebie kulturą, historią, wierzeniami, bogactwem. I chociaż jest to zupełnie nowy świat, to jednak możemy w nim odnaleźć znane nam rzeczy - mianowicie pragnienie władzy, poczucie wyższości, zazdrość. Greta Kelly stworzyła krainę, która jest ciekawym tłem do wydarzeń.
"Lodowa korona" to opowieść, w której występuje magia. Początkowo miałam trudność z wgryzieniem się w temat i zrozumieniem jej, jednak wraz z biegiem czasu coraz więcej o niej mówiono i w końcu mogłam pojąć zdolności Askii oraz innych wiedźm. Podobało mi się przedstawienie magii, sposób w jaki autorka do niej podeszła. Liczę, że w drugiej części będzie jej jeszcze więcej.
Debiutancka książka Kelly była nierówna. Początek i koniec były wciągające, a akcja na samym końcu niesamowicie przyspieszyła. Środek jednak momentami mnie nudził, było w nim za dużo polityki, spisków i rozmyślań. Był to moment, w którym zwolniłam tempo czytania, ale nie zrezygnowałam z lektury - całe szczęście, bo później było znowu dobrze i ciekawie.
Czekam na kontynuację!
"Lodowa korona" to debiutancka książka Grety Kelly, pierwszy tom dylogii. Jest to powieść, w której autorka zabiera nas w podróż do zupełnie nowego świata. Świata pełnego magii, intryg, zdrad, polityki oraz miłości.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka zaczyna się ciekawie i od razu ukazuje nam główną bohaterkę Askię jako silną kobietę, która kocha swój kraj i poddanych, jest gotowa za nich walczyć....