Najbardziej samotna dziewczyna we wszechświecie Lauren James 6,8
Samotność to taki interesujący stan - czasem ogromnie pożądany, czasem zaś będący dla człowieka przekleństwem. Ale choć czasem czujemy się samotni, rzadko kiedy jesteśmy tak naprawdę sami. Wokół nas przelewają się fale ludzi, czy to tuż obok, czy za ścianą albo płotem. Niewiele osób zaznało prawdziwego odosobnienia, a jeśli już to było ono tymczasowe i dobrowolne. A teraz wyobraźcie sobie, że jesteście na pokładzie statku kosmicznego, permanentnie oddalającego się od Ziemi. Przecież człowiek w kontraście do głębi kosmosu wydaje się taki malutki. I teraz wyobraźcie sobie, że na waszym statku nie ma załogi, jesteście tylko wy i metalowa łupina. Gratulacje. Oto wygraliście konkurs na najbardziej samotnego człowieka we wszechświecie.
Romy Silvers jest właśnie jedyną członkinią załogi takiego statku. Jego celem jest planeta wybrana do terraformacji i kolonizowania. Ale do celu zostało jeszcze wiele ludzkich lat. Dziewczyna jest zupełnie sama i ma jedynie łączność z wyznaczoną koordynatorką z Ziemi. Ale w takiej odległości nie ma mowy o bezpośredniej komunikacji. To tylko przesyłanie wiadomości.
A jednak samotność Romy może się zakończyć. Dostała wiadomość, że z Ziemi wystartował kolejny statek, znacznie szybszy, bo od startu jej statku technika poszła do przodu. Romy zaczyna więc odliczać czas do spotkania, a jednocześnie nawiązuje kontakt z młodym pilotem, który przedstawia się jako J. Nadzieje Romy na to spotkanie rosną z każdą wymienioną wiadomością, tylko... co Romy tak naprawdę wie o J. I czy może istnieć coś gorszego niż samotność?
Najbardziej samotna dziewczyna we wszechświecie zaskoczyła mnie swoją dojrzałością. Spodziewałam się, zerkając na okładkę, lekkiej młodzieżowej opowiastki. Dostałam natomiast, przy założeniu, że bohaterka wciąż jest nastolatką i to nastolatki i młodzi dorośli są docelowymi odbiorcami, całkiem interesujący thriller psychologiczny w realiach science fiction.
Autorka stawia na pierwszoosobową narrację, dzięki której możemy lepiej poznać bohaterkę, a nawet się z nią utożsamić, po to, aby nawiązaną czytelniczą relację wykorzystać do podbijania napięcia. Czytelnik ma współodczuwać radości, smutki, nadzieje i lęki bohaterki, dzięki czemu wraz z gęstniejącą atmosferą nie może oderwać się od lektury.
James niespecjalnie przejmuje się kreacją świata przedstawionego, ale jej rozbudowanie nie ma tu większego znaczenia. Liczy się ograniczona (i to rzeczywiście mocno ograniczona) przestrzeń i rozmyślnie wykorzystywane w fabule ograniczenia techniczne - jak choćby zasoby statku czy przesunięcia czasowe w komunikacji z Ziemią i drugim statkiem. James dba, by techniczne detale rzeczywiście wpleść w tok zdarzeń i uczynić z nich istotny czynnik, a jednocześnie nie przytłoczyć czytelnika nadmiarem naukowych szczegółów.
Bo w tej historii liczą się przede wszystkim emocje. Emocje osamotnionej dziewczyny, która tak naprawdę zmaga się utratą (nie chcę zdradzać zbyt wiele),samotnością, tęsknotą za bezpośrednią rozmową i dotykiem. Ma za to dobrze znaną, oswojoną przestrzeń, która nagle staje się obca i nieprzewidywalna. Pogwałcona brutalnym atakiem z zewnątrz. Ten niepokój, a potem paniczny strach są nakreślone tak sugestywnie, że udzielają się czytelnikowi, przyprawiają o dreszcz i szybsze bicie serca. A jednocześnie ciąg wydarzeń - nawet jeśli w kilku momentach okazał się przewidywalny - pobudza umysł do szukania rozwiązań i analizowania dostępnych dla bohaterki możliwości.
Autorka dozuje informacje, decyduje się na dłuższą ekspozycję, która pozwala odczuć monotonię codzienności Romy, a jednocześnie kusi niewiadomą, jaką są przyczyny osamotnienia dziewczyny. Czy wyruszyła w tę podróż sama? Gdzie reszta załogi? I dlaczego ktoś miałby wysłać w kosmos nastolatkę? Kolejne elementy zagadki ujawniane są stopniowo i mieszają się z aktualnymi wydarzeniami, dzięki czemu z jednej strony mamy wrażenie, że akcja rozwija się w dwóch kierunkach (ku przyszłości i przeszłości),po drugie - wypełniające się luki w linii zdarzeń zmieniają naszą optykę bohaterki i jej wyborów.
Całość okazuje się zgrabną, przemyślaną kompozycją, interesującą i niewątpliwie wciągającą, rasowym thrillerem, który - nawet jeśli pewne wydarzenia da się przewidzieć, a elementy zagadki odgadnąć - wywołuje gęsią skórkę. Autorka świetnie wykorzystuje ograniczenia miejsca akcji oraz ograniczenia techniczne, by zagęścić atmosferę, ale sama historia nie jest przesadnie wymagająca i ma szansę trafić zarówno do miłośników science fiction, jak i do osób, które sięgają po thrillery osadzone raczej w świecie współczesnym. To ciekawa propozycja z kręgu YA, która może spodobać się i starszym czytelnikom, a także dowód na to, że YA ma do zaoferowania znacznie więcej niż infantylne i przegadane opowiastki. To jest książka, którą z czystym sumieniem mogę polecać młodzieży.