rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Szczerze mówiąc, miałam wobec tej książki dość niskie oczekiwania. Raczej nie lubię się z książkami, na które jest tak ogromna moda w SM. Ale przyznaję się od razu, że miło się zaskoczyłam.
Podobała mi się i to bardzo. Bohaterowie, historia, sposób pisania autorki. Nie ma za wiele, do czego można się doczepić.

Violet była od małego przygotowywana do zostania skrybą, tak jak jej ojciec. W przeciwieństwie do matki i dwójki starszego rodzeństwa, którzy robili kariery jako elitarni jeźdźcy smoków. Ale oczywiście kochana mamusia zmusza ją do wzięcia udziału w rekrutacji na jeźdźcę. Nie jest to łatwa droga, a dodatkowo Violet nie jest najlepszym materiałem na niego. Z zewnątrz delikatna i krucha (i to dosłownie), jednak z czasem zaczyna odkrywać swoją wewnętrzną siłę.

To też przyciąga do niej Xadena, wydawać by się mogło jej największego wroga, syna rebelianta, zabitego na rozkaz matki Violet. Xaden jest dwa lata starszy od Violet i jest już na ostatnim roku akademii. Jest też dowódcą skrzydła, do którego ona trafia. Jest oczywiście mroczny i tajemniczy, a do tego najlepszy na roku i związany z jednym z najsilniejszych smoków. Ale pod tym wszystkim kryje się ktoś całkiem inny - mężczyzna troskliwy i uważny.

Wokół Violet kręci się jeszcze jej przyjaciel z dzieciństwa, starszy od niej o rok Dain, który jest dowódcą jednej z mniejszych formacji w skrzydle dowodzonym przez Xadena, i do której trafia Violet. Dain jest trochę przeciwieństwem Xadena (jakże mogłoby być inaczej :hihi: :hihi: ). Jest silny i zdolny, ale jednocześnie niezwykle skupiony na zasadach i regułach rządzących akademią. Nie chce w żaden sposób ich nagiąć, nawet jeśli ceną miałoby być życie Violet.

Historia jest dość powolna. Początkowo nie dzieje się jakoś bardzo dużo. Większość książki to pierwszy rok studiów na akademii i różnego rodzaju testów, którym są poddawani kandydaci na jeźdźców, a później już jeźdźcy. Akcja sporo przyspiesza w końcówce (jakieś 100 ostatnich stron) i oczywiście kończy się w najlepszym momencie. Więc jeśli nie lubicie cliffhangerów, czekajcie na ciąg dalszy. I muszę przyznać, że polały się łezki w końcówce :wryyy: Nieładnie ze strony autorki, że zrobiła coś takiego.

Książka na pewno nie jest odkrywcza. Sporo tu kalek ze znanych historii. Na pewno mam wrażenie, że "Dwory" Maas były dość mocną inspiracją. Widać to chociażby po bohaterach - Xaden jest jak Rhys i ze względu na swój dar, jak Azriel, Dain, jak Tamlin (za to jak traktuje Violet), a sama Violet trochę jak Feyra (która rozkwita i umacnia się pod wpływem zachowania Xadena). Poza tym cały świat, tak jak u Maas, trzyma w kupie Kocioł. Pewnie są tu nawiązania też do innych książek, ale nie jestem zbyt mocna w temacie takiej fantastyki, więc nie umiem ich odnaleźć.

Bardzo podobało mi się to, jak są tutaj przedstawione smoki. Są silne i niezależne, to one wybierają sobie jeźdźców, z którymi się wiążą, a nie odwrotnie. Potrafią komunikować się z ludźmi i innymi fantastycznymi stworami. Uwielbiam komentarze Tairna oraz więź, która połączyła bohaterów i smoki. Oraz małą Andarnę. Słodziak :bigeyes:

Co mnie drażniło, to żeńskie nazwy stanowisk i stopni wojskowych (np. generała). Ale to mój problem z feminatywami. No nie cierpię ich po prostu. :hihi: No i jest jedna postać chyba niebinarna, ale jakaś taka, bo jest używana ta dziwna nijaka odmiana czasowników wobec tej postaci. Na szczęście nie ma jej dużo.

Moja ocena to 8/10 i już nie mogę się doczekać kolejnej części.

Szczerze mówiąc, miałam wobec tej książki dość niskie oczekiwania. Raczej nie lubię się z książkami, na które jest tak ogromna moda w SM. Ale przyznaję się od razu, że miło się zaskoczyłam.
Podobała mi się i to bardzo. Bohaterowie, historia, sposób pisania autorki. Nie ma za wiele, do czego można się doczepić.

Violet była od małego przygotowywana do zostania skrybą, tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Rozkoszna gra" to kolejny miły, lekki i przyjemny romans w wykonaniu autorki.
Nie ma tu nic odkrywczego, ale historia trzyma się kupy i jest ładnie poprowadzona. Nie brakuje chemii między bohaterami i słownych potyczek.

Christian jet gwiazdą drużyny futbolowej, której właścicielką niespodziewanie zostaje Bella. On jest oczywiście mega przystojnym, pewnym siebie facetem, który mógłby mieć każdą dziewczynę w mieście. Ale wobec Belli staje się troskliwym i opiekuńczym misiem. Bella jest kobietą po przejściach (kiedy była nastolatką zmarła jej matka i od tamtej pory właściwie była sama), ma oczywiście problemy z zaufaniem, ale przy Christianie powoli się otwiera. Do tego ma bardzo analityczne i pragmatyczne podejście do życia i związków i niełatwo ją przekonać do zaryzykowania.

Ich związek kreuje się mega szybko. Są dwie czy trzy sceny (ale w drugiej połowie książki, nie rzucają się na siebie od pierwszych stron). Od początku do Christianowi bardziej zależy i o dziwo nie zależy mu tylko na zaciągnięciu jej do łóżka, ale na stworzeniu stabilnego związku.

Jest lekko i zabawnie. Nie obywa się oczywiście bez jakiegoś problemu, ale bohaterowie dość szybko go rozwiązują.

Przyjemna lektura na jeszcze długi zimowy wieczór (bo czyta się mega szybko).

"Rozkoszna gra" to kolejny miły, lekki i przyjemny romans w wykonaniu autorki.
Nie ma tu nic odkrywczego, ale historia trzyma się kupy i jest ładnie poprowadzona. Nie brakuje chemii między bohaterami i słownych potyczek.

Christian jet gwiazdą drużyny futbolowej, której właścicielką niespodziewanie zostaje Bella. On jest oczywiście mega przystojnym, pewnym siebie facetem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czwarty tom serii rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończył się trzeci. Keris próbuje ułożyć swoje życie jako król Maridriny, zaś Zarrah zostaje zesłana na Diabelską Wyspę, więzienie dla najgorszych zbrodniarzy Valcotty, gdzie aby przeżyć, ludzie są gotowi poświęcić nawet swoje człowieczeństwo.

Co tu dużo mówić. Uwielbiam Danielle i to, jakie historie i bohaterów wyczarowuje. Dlatego pewnie jestem nieobiektywna i nie umiem znaleźć wad w jej książkach.
Kocham Kerisa i Zarrah, ale jeszcze bardziej nadal kocham Arena i Larę i cieszę się, że jest ich dwojga w tej książce sporo. Uwielbiam interakcje Kerisa i Arena, to jak zmienia się ich relacja, z niechęci i pogardy w przyjaźń. Może trochę ostrą i czasami podszytą ironią, ale mimo wszystko trwałą.
Zarrah nadal miota się między lojalnością wobec ciotki, a wiarą w to, co na jej temat mówią inni. Ciekawie było obserwować to, jak dochodzi do różnych wniosków i jak uświadamia sobie, że przed kilkanaście ostatnich lat była manipulowana. W sumie to łączy ją z Larą. Obie przez lata miały wmawiane pewne rzeczy, które później ich bliscy chcieli wykorzystać w osobistych wojenkach.
Keris chyba właściwie od początku wie, co zrobić. Zdaje sobie sprawę, że będąc królem, musi poświęcić swoje osobiste pragnienia na rzecz dobra narodu. Mimo wszystko nie jest gotowy zrezygnować z Zarrah.
Nadal mamy tu dużo polityki, spisków i zbrojnych potyczek. Jest też trochę zbliżeń, ale nie nachalnych i przesadzonych. Zresztą sama autorka mówiła, że te części są pikantniejsze niż pierwsze dwie i na takim poziomie będą kolejne.

O ile się nie mylę, to ciąg dalszy tej historii na jesieni tego roku. Tym razem punkt ciężkości przenosi się na północ od Ithicany i to Ahnna stanie w pierwszym rzędzie. Autorka jak zawsze zostawiła w treści małą podpowiedź a propos tego, z kim prawdopodobnie zostanie ona związana. I jeśli się nie mylę, zapowiada się bardzo ciekawie. Poznamy też trochę bliżej dalsze losy Lestary, co też może się okazać interesujące.

Nie może być ode mnie innej oceny niż 10/10.

Czwarty tom serii rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończył się trzeci. Keris próbuje ułożyć swoje życie jako król Maridriny, zaś Zarrah zostaje zesłana na Diabelską Wyspę, więzienie dla najgorszych zbrodniarzy Valcotty, gdzie aby przeżyć, ludzie są gotowi poświęcić nawet swoje człowieczeństwo.

Co tu dużo mówić. Uwielbiam Danielle i to, jakie historie i bohaterów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozpoczynając tę książkę, kompletnie nie wiedziałam, o czym będzie. Ponieważ słuchałam jej w audiobooku, skusiła mnie trochę okładka i to, że nie drażniła mnie lektorka.

Początek jest naprawdę mocny, bo mamy tu zbiorowe morderstwo (w sumie to chyba nawet nie zostało wyjaśnione, czy uzasadnione), z którego jedyną ocalałą jest maleńka Signa. Przez 19 lat tułała się po różnych krewnych, z których większość w końcu ginęła w mniej lub bardziej tajemniczych okolicznościach. To, co wyróżnia Signę między jej rówieśnikami to fakt, że widzi Śmierć i duchy. Zawsze, gdy ma umrzeć ktoś, kogo zna, pojawia się przy niej tajemniczy, obleczony w cienie, Śmierć. Jej początkowa niechęć do niego, czasami wręcz nienawiść, z czasem zaczyna się zmieniać. W pewnym momencie to sama Signa zaczyna szukać kontaktu z nim.
Śmierć jest też ciekawą postacią. Jako Śmierć (dosłownie) jest odpowiedzialny za przeprowadzanie zmarłych na drugą stronę. Wydawałoby się, ktoś bez sumienia i jakichś ludzkich odruchów, ale w rzeczywistości tak nie jest. Podobało mi się, jak odnosił się do Signy i jak wspierał ją w jej działaniach oraz to, jak ze sobą powoli flirtowali.

Sama historia i zagadka też jest ciekawa. Nie spodziewałam się do końca, kto okaże się tym złym :) Ale może to też wina tego, że książki słuchałam i jednak poziom skupienia jest trochę inny niż przy czytaniu.
Podobała mi się też atmosfera Thorn Grove, mroczna i tajemnicza, z przemykającymi tu i ówdzie duchami.

Ode mnie 8/10 i myślę, że sięgnę po kolejną część, która już gdzieś się przewija w zapowiedziach wydawnictwa.

Rozpoczynając tę książkę, kompletnie nie wiedziałam, o czym będzie. Ponieważ słuchałam jej w audiobooku, skusiła mnie trochę okładka i to, że nie drażniła mnie lektorka.

Początek jest naprawdę mocny, bo mamy tu zbiorowe morderstwo (w sumie to chyba nawet nie zostało wyjaśnione, czy uzasadnione), z którego jedyną ocalałą jest maleńka Signa. Przez 19 lat tułała się po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od czego by tu zacząć hmmm

Na pewno książka nie jest sztampowa. Jednak rzadko zdarza się, żeby bohaterowie byli byłymi małżonkami. Myślę, że to jest dość odświeżające i na plus dla tej pozycji. Z drugiej strony może trochę denerwować to, że jesteśmy rzuceni w środek jakiejś historii, którą poznajemy bardzo, bardzo wolno (i nadal nie wszystko).

Co do bohaterów. Mam wrażenie, że Jasmine jest typem ofiary i cierpiętnicy, która zrobi wszystko dla innych, nawet jeśli oni niekoniecznie na to zasługują. W młodości źle traktowana przez ojca i przyrodnie siostry, nagle im wszystko wybacza i chce im pomóc. Tak, jakby w ten sposób chciała zasłużyć na ich miłość i uznanie. Do tego jest chyba lekomanką, bo ilość razy, kiedy sięga po aspirynę jest trochę niepokojąca. Jest na pewno podatna na manipulacje i mam wrażenie, że każda osoba z jej otoczenia jej to robi.
Roth, jej były mąż z kolei nie jest raczej typem romantycznego bohatera. Zależy mu przede wszystkim na pieniądzach, a także na zemście. Ma przebłyski człowieczeństwa i uroku, ale to wszystko ginie przy innych jego zachowaniach. Nie sądzę, żeby jego związek z Jasmine był zdrowy. Do tego ma jakąś tajemnicę, której usilnie strzeże i zrobi wszystko, żeby Jasmine się o niej nie dowiedziała. Zapewne ma jakieś zaburzenia na tle psychicznym, ale pewnie dowiemy się w drugiej części.

Jeśli chodzi o samą książkę, to ma trochę przestojów, ale nawet całkiem dobrze się czyta. Jest dużo seksów (i to nawet dość szybko, ale w końcu bohaterowie nie znają się 5 minut, więc jest to jakieś usprawiedliwienie), więc jak ktoś nie lubi, to raczej radzę ją ominąć.

Jeśli wydawnictwo zdecyduje się na drugą część, to pewnie po nią sięgnę z czystej ciekawości :)

Moja ocena to 6/10 (ale to głównie dlatego, że generalnie mam problem z książkami, gdzie relacja bohaterów nie jest zbyt zdrowa, oczywiście według moich standardów).

Od czego by tu zacząć hmmm

Na pewno książka nie jest sztampowa. Jednak rzadko zdarza się, żeby bohaterowie byli byłymi małżonkami. Myślę, że to jest dość odświeżające i na plus dla tej pozycji. Z drugiej strony może trochę denerwować to, że jesteśmy rzuceni w środek jakiejś historii, którą poznajemy bardzo, bardzo wolno (i nadal nie wszystko).

Co do bohaterów. Mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trochę mam problem z tą częścią.
Killiana poznajemy w poprzednich tomach. Jawi się jako ponury i mrukliwy typ, z ogromem problemów i przeszłością, która w ten sposób go ukształtowała. Myślę, że większość osób poczuła się zaintrygowana jego postacią (w tym i ja). Chciałam poznać go bliżej i dowiedzieć się, dlaczego jest taki, a nie inny.
Niezaprzeczalnie Killian jest lojalny i kocha swoich najbliższych przyjaciół. Ale poza tym jest samotnikiem, gburem i alkoholikiem. Jego relacja z Rose nie zaczyna się najlepiej, a z biegiem czasu nie poprawia się aż tak bardzo. Z jednej strony potrafi być wobec niej opiekuńczy i delikatny, ale z drugiej sposób, w jaki się do niej czasami odnosi, razi i sprawia, że jej uczucie nie jest takie oczywiste.
To już kolejny raz, kiedy nie rozumiem do końca bohaterki i siły jej uczuć do kogoś takiego jak Killian. Oczywiście, każdy zasługuje na miłość i na to, aby dać mu szansę, ale według mnie taka osoba najpierw powinna uporać się ze swoimi problemami, a dopiero później wchodzić w relację. Zresztą bohater sam podkreśla wiele razy, że nie powinni się wiązać, ale Rose leci do niego jak ćma do ognia, nie zważając na to, że może się spalić.
Zresztą ona też ma wiele nieprzepracowanych problemów i tak naprawdę z jednej toksycznej relacji rzuca się w drugą, z równie poranioną osobą. To nie może się udać.
Jeśli chodzi o przeszłość obojga, to za wiele nadal nie jest wyjaśnione. Część rzeczy jest ujawniona, ale jeszcze nie wszystko.

Tę część czytało mi się zdecydowanie ciężej niż dwie poprzednie. Nie miałam problemu żeby ją odłożyć i niekoniecznie miałam ochotę na powrót. Pomimo tego, że wiedziałam, że to nie będzie raczej łatwa historia, to przytłoczyłam nie chyba ilość nieszczęść, które dotykały bohaterów.
Czy sięgnę po kolejną? Pewnie tak, bo chciałabym sprawdzić, czy autorce uda się przekonać mnie do zmiany zdania o Killianie.
A na razie za tę część 6/10.

Trochę mam problem z tą częścią.
Killiana poznajemy w poprzednich tomach. Jawi się jako ponury i mrukliwy typ, z ogromem problemów i przeszłością, która w ten sposób go ukształtowała. Myślę, że większość osób poczuła się zaintrygowana jego postacią (w tym i ja). Chciałam poznać go bliżej i dowiedzieć się, dlaczego jest taki, a nie inny.
Niezaprzeczalnie Killian jest lojalny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Średnio pamiętam tę część, bo skończyłam ją już jakiś czas temu i przez to, że wysłuchałam jej w formie audiobooka, to sporo detali mi umknęło.
Na pewno nie dzieje się tu bardzo dużo. Książka skupia się raczej na życiu Niny pod dachem Aleksa, jej wzdychaniu do niego oraz pojawiającego się na horyzoncie widma powstania. Jest też oczywiście zła żona wujka, która go nie kocha i korzysta z uroków życia na prawo i lewo, ale nie chce oddać wolności Aleksowi. Co gorsza, okazuje się, że Paula go szantażuje i w przypadku jej śmierci (nieważne z jakiego powodu) władze rosyjskie otrzymają donos na Aleksa, w którym będzie opisany jego udział w spisku, którego był częścią jeszcze jako rosyjski oficer.
A propos rosyjskiego oficera, to pojawia się tutaj również Wielenin, chociaż nie na długo. Nina nadal czuje do niego dziwny pociąg, ale obawia się tego uczucia i nie chce mu dojść do głosu. Poza tym przecież jest nieprzytomnie zakochana w Aleksie.
Jeśli chodzi o relację jej i Aleksa, to w pewnym momencie Nina wyznaje mu swoje uczucia i od tej chwili pozwalają sobie na trochę więcej (oczywiście nie wychodzą poza pocałunki). Nadal jednak mam z nim problem. Aleks jest chłodny i opanowany. Mam wrażenie, że Nina jest dla niego ładną laleczką, którą trzeba się zaopiekować, a którą być może kiedyś, po śmierci Pauli, będzie mógł się pochwalić. Zachowuje się trochę jak pies ogrodnika - z jednej strony nie może (albo nie chce) z nią być, a z drugiej nie chce jej oddać komuś innemu.
Nina jest nadal tą samą głupiutką, naiwną panienką. Ale czego innego się spodziewać po 16-letniej dziewczynie wychowanej w taki, a nie inny sposób. Przy okazji jest jednak bardzo lubiana przez służbę, dzięki czemu zaskarbia sobie ich szacunek i poparcie. Uczy się również od Alka, jak zarządzać taką posiadłością, przejmując niejako obowiązki pani domu, które powinna pełnić Paula.

Mamy tutaj też oczywiście ciąg dalszy wielkiej lekcji historii oraz przegląd społeczeństwa i zasad nim rządzących, co jest ogromnym plusem książki.
Tylko taki mały problem, że niestety okładki i suknie na nich kompletnie nie odpowiadają okresowi, w którym historia się rozgrywa, ponieważ to czas krynolin, a te okładkowe to chyba bardziej początki XIX wieku :bezradny:

Ocena tej części to 7/10.

Średnio pamiętam tę część, bo skończyłam ją już jakiś czas temu i przez to, że wysłuchałam jej w formie audiobooka, to sporo detali mi umknęło.
Na pewno nie dzieje się tu bardzo dużo. Książka skupia się raczej na życiu Niny pod dachem Aleksa, jej wzdychaniu do niego oraz pojawiającego się na horyzoncie widma powstania. Jest też oczywiście zła żona wujka, która go nie kocha...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nina nadal mieszka pod dachem hrabiego Klonowieckiego. Z jednej strony jest przez to niesamowicie szczęśliwa, z drugiej jednak cieniem na jej szczęściu kładzie się Paula, która wymyśla coraz to inne intrygi, mające uprzykrzyć życie młodziutkiej wychowanicy męża.

Na pewno w tej części dzieje się więcej niż w poprzedniej. Postępki i intrygi Pauli [spoiler]doprowadzają do groźnego wypadku Niny, a samą Paulę - finalnie do śmierci.[/spoiler] Wydawać by się mogło, że w końcu spełniło się największe marzenie Niny i nic już nie stanie na drodze jej szczęściu. Jednak splot nieprzemyślanych postępków i słów, sprawia, że Nina decyduje się wyjechać do Warszawy. Początkowo zachwycona dużymi miastem i możliwościami, które oferuje, szybko odkrywa, że tęskni za spokojem wsi i obecnością hrabiego.
Bohaterowie nadal są tacy sami. Nina zaczyna powoli rozumieć, co dzieje się dookoła i że zbrojne powstanie przeciwko zaborcy jest już kwestią miesięcy, a może i dni, a nie lat. Nie podoba jej się to, że bliscy jej mężczyźni chcą się angażować w tę z góry przegraną sprawę.
Z jednej strony to niezbyt patriotyczna postawa młodej dziewczyny, z drugiej zaś dość zrozumiała. Przecież nikt nie chciałby żyć w stanie wojny, w stanie ciągłego zagrożenia i możliwych reperkusji nieudanego powstania.

Nadal nie rozumiem jej wielkiej miłości w stosunku do Aleksandra. Myślę, że to bardziej wyidealizowane pierwsze zauroczenie młodziutkiej dziewczyny dojrzałym mężczyzną, niż prawdziwie głęboka miłość, która przetrwa dziejowe zawieruchy. Ale może się mylę. Zobaczymy w dalszych częściach :bezradny:
O Alku też nadal nie zmieniam zdania, które wyrobiłam sobie w 2 pierwszych tomach. To nadal ten sam chłodny i opanowany mężczyzna (chociaż kilka razy pokazuje swój temperament, niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
I nadal liczę, że jednak coś połączy Ninę i Wielenina :hihi:

Oczywiście nic do zarzucenia kwestii językowej i całej historycznej otoczce.

Moja ocena to 8/10. Niestety to była ostatnia część dostępna na razie w formie audiobooka, ale kolejne, papierowe, części czekają już na półce :-D

Nina nadal mieszka pod dachem hrabiego Klonowieckiego. Z jednej strony jest przez to niesamowicie szczęśliwa, z drugiej jednak cieniem na jej szczęściu kładzie się Paula, która wymyśla coraz to inne intrygi, mające uprzykrzyć życie młodziutkiej wychowanicy męża.

Na pewno w tej części dzieje się więcej niż w poprzedniej. Postępki i intrygi Pauli [spoiler]doprowadzają do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"W objęciach magii. Miłość od elfiego wejrzenia" to u nas pierwszy tom serii, ale w oryginale to część nr 4. Trochę szkoda, że wydawnictwo zaczęło tak od środka, ale na szczęście nieznajomość poprzednich części nie przeszkadza aż tak bardzo. Chociaż chętnie poznałabym losy poprzednich sióstr. I małe sprostowanie do blurba - elf nie był oprawcą Sorchy, wręcz przeciwnie, uratował ją przed atakiem innych elfów.

Jeśli chodzi o bohaterów, to mamy oczywiście Sorchę, księżniczkę dysponującą magią ognia, która ze względu na swój dar była wychowywana w swego rodzaju klasztorze wraz z innymi dziećmi z magicznymi umiejętnościami. Po latach może wrócić do swojego królestwa. Sorcha jest trochę roztrzepana i nieuważna, ale kiedy trzeba jest odważna i potrafi pokierować ludźmi (jak na przyszłą królową przystało).
Leśniczy z kolei to potrafiący porozumiewać się z drzewami pół-wodny, pół-leśny elf. Jest trochę jak Robin Hood - żyje w leśnym ukryciu, okrada bogatych, z tego, co ukradli mieszkańcom królestwa, i oddaje biedniejszym. Planuje również rebelię, mającą na celu niedopuszczenie uzurpatorki do tronu królestwa.
Uczucie między bohaterami wybucha właściwie od razu i tak naprawdę po tygodniu już wyznają sobie wielką miłość i zaręczają się. Trochę to za szybko, nawet jak dla mnie, ale cóż. Taka konwencja książki.
Mamy również całą plejadę bohaterów drugoplanowych, w tym wiedźmy i zmiennokształtnych. Ci bohaterowie również są całkiem nieźle napisani i można zapałać do nich sympatią. Co do antagonistów - to jak dla mnie wypadają trochę blado i nie bardzo strasznie.

Jeśli chodzi o samą historię - to nie jest jakaś skomplikowana, ale całkiem wciągająca. Jak dla mnie trochę za szybko wszystko się skończyło, ale biorąc pod uwagę to, że nie wszystkie wątki jeszcze zostały rozwiązane, prawdopodobnie będzie ciąg dalszy w następnych częściach. Akcja też nie trzyma jakoś bardzo w napięciu, więc raczej nie drży się o los bohaterów.

Czego nie można odmówić tej książce to humor, ale do tego autorka raczej przyzwyczaiła. Nie wszystko trzeba brać na poważnie (szczególnie sceny erotyczne, których jest dwie, i które przez użyty w nich język, raczej nie podnoszą temperatury, ale nie wiem, czy to wina autorki czy może inwencja twórcza tłumacza).
To, co mi przeszkadzało, to niestety słaba korekta i spora liczba błędów.

Podsumowując - nie jest to literatura najwyższych lotów, ale całkiem przyjemna historia w sam raz na lato.

Ode mnie 6/10 (i pewnie sięgnę po kolejne części, bo człowiek czasem potrzebuje takie odmóżdżenia).

"W objęciach magii. Miłość od elfiego wejrzenia" to u nas pierwszy tom serii, ale w oryginale to część nr 4. Trochę szkoda, że wydawnictwo zaczęło tak od środka, ale na szczęście nieznajomość poprzednich części nie przeszkadza aż tak bardzo. Chociaż chętnie poznałabym losy poprzednich sióstr. I małe sprostowanie do blurba - elf nie był oprawcą Sorchy, wręcz przeciwnie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co by tu mądrego napisać o tej książce... hmmm

Z plusów - na pewno pióro autorki. Według mnie pisze ona naprawdę dobre historie. Pomimo tego, że są długie (ta książka ma równe 600 stron), to nie czuje się tego i przez historię się płynie. Mamy świetnie narysowanych bohaterów, którzy na pewno gdzieś tam mogliby istnieć. Ich działania są umotywowane, mają swoją głębię, swoje problemy i przeżycia. Myślę też, że autorka świetnie opisała zmagania Evana z rzeczywistością.

Z minusów, a może nawet nie tyle minusów, ile to, co mi przeszkadzało w tej książce - bohaterowie. Evan vel Blue nie jest jak dla mnie typowym bohaterem romansu. Jest uzależniony od narkotyków, leków, papierosów. Do tego z czasem dowiadujemy się, że cierpi na różne schorzenia psychiczne, jak choroba dwubiegunowa, depresja, schizofrenia. Jest egoistą według mnie. Usilnie czepia się Piper, która staje się dla niego trochę taką kotwicą do rzeczywistości.
Jeśli chodzi o Piper to też mam z nią problem. Z jednej strony trochę ją podziwiam, że wytrwała w takiej "relacji", bo związkiem to przez pierwsze lata trudno było to nazwać. To że nie bała się tej relacji. A z drugiej - nie wiem, czy jestem w stanie uwierzyć w aż tak wielką miłość, która byłaby w stanie przetrwać te wszystkie trudne sytuacje, na które wystawił ją Evan. Nie rozumiem jej fascynacji nim i jej miłości do niego. Być może trzeba mieć w sobie ogromne pokłady empatii i miłości, aby być w stanie wytrwać w takim związku-niezwiązku. Ja ich chyba nie mam i nie potrafię sobie tego wyobrazić.

Książka nie jest łatwa. To nie cukierkowy romans z motywem spotkania po latach. Jest sporo seksu, i to dość szybko i nie koniecznie "smacznego". Jeśli chodzi o samą książkę - to dla mnie na tak, bo nie można odmówić autorce talentu do kreowania historii, ale sama historia i temat - dla mnie ciężki i kompletnie nieromansowy.

Mimo to moja ocena to 7/10.

Co by tu mądrego napisać o tej książce... hmmm

Z plusów - na pewno pióro autorki. Według mnie pisze ona naprawdę dobre historie. Pomimo tego, że są długie (ta książka ma równe 600 stron), to nie czuje się tego i przez historię się płynie. Mamy świetnie narysowanych bohaterów, którzy na pewno gdzieś tam mogliby istnieć. Ich działania są umotywowane, mają swoją głębię,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z reguły nie czytam książek polskich autorek toczących się w trudnych dla Polski czasach. Jakoś nigdy nie przepadałam za tym okresem w literaturze, pełnym podniosłości, cierpienia i nostalgii za wolną Ojczyzną. Ale muszę przyznać, że ta książka jest naprawdę ciekawa.

Akcja tej części zaczyna się w roku 1860, zatem w przededniu wybuchu powstania styczniowego. Większość społeczeństwa nadal pamięta nieudane powstania listopadowe oraz wielkopolskie, ale mimo to w kraju zaczyna być wyczuwalne napięcie.

Bohaterką historii jest 16-letnia Nina. Jej ojciec został zabity za uczestnictwo w powstaniu wielkopolskim. Jej matka zmarła kilka lat później, zostawiając małą Ninę pod opieką niani i zdając na łaskę wujostwa. Przenosi się zatem do nich, do dworu w Sarnikach. Oczywiście wujostwu nie w smak jest opiekowanie się dodatkową osobą, więc jest ona traktowana oschle i bez uczuć. Jedynym pocieszeniem są dla niej niania oraz Binia, kuzynka.
Nina jest szlachcianką, wychowaną zgodnie z rygorystycznymi zasadami przez nieznoszączą sprzeciwu ciotkę. Wujostwo nie zapewnia jej posagu, więc jedyną rzeczą, którą wniesie w posagu ewentualnemu mężowi jest jej uroda. Dlatego ciotka stara się za wszelką cenę zachęcić ją do jak najszybszego zamążpójścia, nawet z kimś stojącym dużo niżej od niej w społecznej hierarchii. Nina jest trochę irytująca (ale jest młodziutka i wychowana w pewien sposób, więc nie można się bardzo temu dziwić), ale też potrafi postawić na swoim i zawalczyć o to, na czym jej zależy. Jej młodzieńcze uczucie do dużo starszego wujka (jeśli się nie mylę to ich babcie były siostrami) jest urocze i trochę naiwne. Ale jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy.
Oprócz Niny mamy tu całe spektrum różnych bohaterów. Zaczynając od wujostwa Niny, gdzie prym wiedzie ciotka, przez jej kuzynkę, służbę dworską, po przyjaciół Niny i Bini, a na rosyjskich oficerach kończąc.

Jeśli chodzi o głównego bohatera, to jest nim Aleks, hrabia Klonowiecki, w którym Nina zakochuje się bez pamięci od pierwszego wejrzenia. Trudno na razie mi o nim coś powiedzieć, bo niewiele go było w tej części. Oczywiście na plus zasługuje fakt, że podjął się opieki nad Niną, po tym jak Borutyńscy nie chcieli tego dłużej robić. Nie potraktował jej jak ubogiej krewnej, ale zapewnił wszystkie luksusy do jakich była przyzwyczajona od małego (a pozbawiona przez oszczędną ciotkę). Zastanawia natomiast jego relacja z żoną, która zdradza go na prawo i lewo. Ich układ wygląda na dość dziwny i toksyczny.

Na horyzoncie pojawia się również inny mężczyzna, rosyjski oficer, Sergiej Wielenin, którego Nina poznaje na jednym z balów. Nina czuje do niego dziwne przyciąganie, którego nie potrafi wytłumaczyć, i które stoi w sprzeczności z jej wychowaniem. Bo jak to możliwe, że polska szlachcianka czuje coś do rosyjskiego oprawcy?

Ta książka to nie tylko zwykły romans na historycznym tle. Tutaj historia odgrywa bardzo dużą rolę. Jest dużo opisów prawdziwych wydarzeń, które rozgrywały się w tamtych latach na ziemiach polskich. Mamy też wiele opisów tego, jak wyglądało życie ludzi pod rosyjskim zaborem i w Królestwie Polskim, ich zwyczajów, strojów, nastrojów, relacji między różnymi warstwami społecznymi, wychowania, przywilejów, konwenansów, a także statusu kobiet i mężczyzn w tamtych czasach. Widzimy jak wiele ograniczeń miały na przykład młode dziewczęta, których najważniejszą rolą było zostanie żoną i urodzenie dzieci mężowi. Widzimy także przejawy patriotyzmu i nadziei na odzyskanie niepodległości, nie tylko wśród starszych, ale i wśród młodych. I to nie tylko mężczyzn, ale również kobiet. Pomimo tego, że one nie mogą chwycić za broń i otwarcie zetrzeć się z zaborcą, to poszukują sposobów na to, aby wyrazić swoją tęsknotę za Polską.

Autorka umiejętnie splata wątki historyczne z opowiadaną przez siebie historią Niny. Operuje pięknym językiem i naprawdę świetnie słucha się tej książki. Jak dla mnie również wielki plus za umiejscowienie akcji - w pobliżu Gór Świętokrzyskich, więc w moich rodzinnych stronach :)

Polecam jeśli ktoś szuka nie tylko romansu osadzonego w jakichś historycznych realiach, z którymi łączą go tylko suknie i bale, ale książki gdzie naprawdę czuć tę historię.
Ode mnie 8/10 i sięgam po kolejne części :-D Szkoda tylko, że nie wszystkie części są dostępne jako audiobooki :( Będzie zatem trzeba zainwestować w papierową wersję całej serii.

Z reguły nie czytam książek polskich autorek toczących się w trudnych dla Polski czasach. Jakoś nigdy nie przepadałam za tym okresem w literaturze, pełnym podniosłości, cierpienia i nostalgii za wolną Ojczyzną. Ale muszę przyznać, że ta książka jest naprawdę ciekawa.

Akcja tej części zaczyna się w roku 1860, zatem w przededniu wybuchu powstania styczniowego. Większość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"It starts with us" to kontynuacja jednej z najlepszych książek autorki. Czy udana? Sama nie wiem.

Jak sama autorka pisze, ta książka powstała na prośbę czytelników. I, szczerze mówiąc, mam problem z takimi książkami. Według mnie "It ends with us" skończyła się w idealnym momencie. Każdy mógł wyobrazić sobie, tak jak chciał dalsze losy Lily, Atlasa i Ryle'a. I tak mogło zostać.
"It starts with us" to tak naprawdę rozbudowany epilog, który niekoniecznie musiał powstać. Nie odbieram autorce talentu i lekkiego pióra. Jej historie są raczej tego gwarantem. Książkę się też przyjemnie czytało, ale nic więcej. Ale tak naprawdę ta książka wcale nie musiała się pojawić, bo nie wnosi nic nowego do historii.
Po świetnej pierwsze części, która dostarcza ogromu sprzecznych i czasami trudnych emocji, ta jest niczym więcej jak zwykłym, słodkim romansem, którym wiadomo, jak się zakończy od samego początku.
Mały plusik za rozdziały z punktu widzenia Atlasa i trochę więcej jego historii.

Lektura obowiązkowa? Niekoniecznie...

"It starts with us" to kontynuacja jednej z najlepszych książek autorki. Czy udana? Sama nie wiem.

Jak sama autorka pisze, ta książka powstała na prośbę czytelników. I, szczerze mówiąc, mam problem z takimi książkami. Według mnie "It ends with us" skończyła się w idealnym momencie. Każdy mógł wyobrazić sobie, tak jak chciał dalsze losy Lily, Atlasa i Ryle'a. I tak mogło...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zabierając się za lekturę "Neon Gods" nie wiedziałam czego się spodziewać. Przeczytałam tylko okładkowy opis i stwierdziłam, że może być ciekawie, gdyż jeszcze mi się nie zdarzyło czytać retailingu mitologii (chyba).
Może zacznę od tego, że to nie jest książka dla każdego. Jest tu duuuużo seksu (pewnie więcej niż połowa treści), bohaterowie nie potrafią utrzymać rąk przy sobie i uwielbiają seks przy publiczności. Jeśli komuś to nie przeszkadza, czytajcie śmiało. Według mnie te erotyczne sceny są naprawdę dobrze napisane i kompletnie mi nie przeszkadzały. Chyba wręcz przeciwnie. Miałam ochotę na taką książkę w tym momencie.

Co do odniesień do mitologii, to są one dość luźne. Akcja dzieje się w Olimpie, bliżej nieokreślonym mieście, podzielonym na górną i dolną część. Górna rządzona jest przez Zeusa oraz 11 bogów, dolna - przez Hadesa. Jeśli chodzi o bogów, to tak naprawdę są to bardziej dziedziczone lub wybieralne funkcje, które sprawiają, że osoby je piastujące są swego rodzaju elitą w mieście. Zabrakło mi trochę szerszego opisu tego świata i praw nim rządzących. Wygląda na to, że jest tu trochę magii (np. przejście między dolnym a górnym miastem jest w magiczny sposób chronione), ale "bogowie" chyba nie mają żadnych nadprzyrodzonych zdolności.

Jeśli chodzi o parę głównych bohaterów, to ich polubiłam. Persefona nie jest jakąś mimozą, która nie wie, czego chce od życia. Wręcz przeciwnie, potrafi powiedzieć Hadesowi na co ma ochotę i czego od niego chce. Hades z kolei, pomimo tego, że pozuje na mrocznego i niedostępnego, tak naprawdę jest słodkim i opiekuńczym mężczyzną. Dba nie tylko o Persefonę, ale także o swoją część Olimpu i zrobi wszystko, aby ochronić swoich ludzi przed wizją głodu, czy konfliktu z Zeusem. Podobały mi się również postaci Hermes i Dionizosa i ich stosunek do "mrocznego i groźnego" Hadesa.

Książka jest napisana całkiem nieźle, dobrze i szybko się ją czyta. Podobały mi się słowne przepychanki między parą głównych bohaterów i między Hadesem a Hermes i Dionizosem.
Może nie jest to książka najwyższych lotów, ale spędziłam przy niej przyjemny czas. Chętnie sięgnę też po kolejne części, jeśli się u nas pojawią.

Zabierając się za lekturę "Neon Gods" nie wiedziałam czego się spodziewać. Przeczytałam tylko okładkowy opis i stwierdziłam, że może być ciekawie, gdyż jeszcze mi się nie zdarzyło czytać retailingu mitologii (chyba).
Może zacznę od tego, że to nie jest książka dla każdego. Jest tu duuuużo seksu (pewnie więcej niż połowa treści), bohaterowie nie potrafią utrzymać rąk przy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy można napisać coś nowego o historii, która była opowiedziana już na tysiąc różnych sposobów? Chyba można.

W książce Breene mamy chyba przedstawicieli wszystkich gatunków znanych z książek fantastycznych - przeróżnej maści demony, wampiry, zmiennokształtnych (wróżki chyba też się gdzieś po królestwie pałętają). W pewnym momencie okazało się, że nawet główna bohaterka jest zmiennokształtną, ale nie wiadomo jakie zwierzę w niej tkwi.

Klątwa - nadal nie rozumiem jej podłoża, co i dlaczego, ale to nic. To klątwa inna niż wszystkie dotychczasowe w historiach Pięknej i Bestii. Otóż zamek królewski został opanowany przez różnego rodzaju demony i sukkuby, które sprawiają, że w dzień ludzie, którzy pozostali w zamku są normalni, ale w nocy oddają się przeróżnym orgiom seksualnym, gdzie prym wiodą wszelkiego rodzaju przebieranki i często wielokąty. Jedynym, który jak dotąd jest w stanie opierać się tym zachciankom, jest książę, czyli nasza Bestia.

Jeśli chodzi o bohaterów, to są naprawdę ciekawi.
Finley jest zadziorną, pewną siebie, inteligentną dziewczyną, która nie boi się walczyć o siebie, swoją rodzinę i wioskę. Pomimo tego, że ma braci, to ona została głównym żywicielem rodziny. Jej starszy brat natomiast, przejął bardziej rolę matki, dbającej o domowe ognisko i opiekującej się wszystkimi domownikami. Tak, jak wcześniej wspomniałam, jest zmiennokształtną, ale klątwa sprawiła, że nie przeszła pierwszej przemiany i, kiedy w pewnym momencie jej bestia przebudza się, jest to dla Finley ogromnym zaskoczeniem. Doskonale zna się na roślinach i potrafi "wyczarować" z nich eliksiry na przeróżne okoliczności.
Nyfain, czyli książę-bestia i ostatni żyjący przedstawiciel rodziny królewskiej. Jest również zmiennokształtnym, a pochodząc ze szlachty, przemienia się w smoka. Klątwa sprawiła, że stracił skrzydła i ze złotego stał się czarny. Może dowolnie przybierać postać człowieka lub bestii, ale nie jest w stanie uwolnić się sam spod władzy demona, czy ocalić swojego królestwa. Mam wrażenie, że pogrążył się w marazmie i ma coraz mniej ochoty na walkę z demonami. Oskarża się również o to, co przytrafiło się jego rodzinie.
Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, to też są ciekawie wykreowani. Szczególnie Hadriel, za dnia lokaj Nyfaina, a nocami seksualna zabawka demonów.

Ta książka raczej nie jest dla wszystkich. Zdecydowanie nie jest grzeczna i znajdziemy w niej sporo scen erotycznych (które na szczęście sią dobrze napisane, więc nie rażą). Jest też dużo humoru, sporo akcji trzymającej w napięciu i słownych przepychanek między bohaterami. Myślę, że dobrze też patrzeć na tę książkę trochę z przymrużeniem oka i nie brać wszystkiego na poważnie.

Dla mnie była całkiem zabawną odskocznią od szarych jesiennych wieczorów i chętnie sięgnę po kolejną część, bo to był tylko początek znajomości Finley i Nyfaina.
Ode mnie 7/10 (byłoby więcej, gdybym zrozumiała o co chodziło z tą klątwą).

Czy można napisać coś nowego o historii, która była opowiedziana już na tysiąc różnych sposobów? Chyba można.

W książce Breene mamy chyba przedstawicieli wszystkich gatunków znanych z książek fantastycznych - przeróżnej maści demony, wampiry, zmiennokształtnych (wróżki chyba też się gdzieś po królestwie pałętają). W pewnym momencie okazało się, że nawet główna bohaterka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Na przekór nocy" to pierwszy tom nowego cyklu o tym samym tytule. Akcja powieście dzieje się w wymyślonym królestwie Kandali, które od dłuższego czasu musi radzić sobie z tajemniczą chorobą wywołującą kaszel, gorączkę i często śmierć. Jedynym lekiem na tę chorobę jest wywar z płatków Księżycowego Kwiatu, które rośnie tylko w dwóch miejscach w królestwie, a przez to jest trudno dostępny dla zwykłych obywateli. W związku z tym w Kandali zaczynają się kradzieże płatków, a lud coraz głośniej krzyczy o rewolucji.

W tym wszystkim swoje miejsce próbują odnaleźć Tessa, Wes i Corrick, główni bohaterowie tej książki. Tessa jest zielarką i jedną z osób zamieszanych w kradzieże i nielegalną dystrybucję leku między biedniejszymi mieszkańcami Kandali. Pomimo tego, że zdaje sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne są te nocne wyprawy po Księżycowy Kwiat, nie jest w stanie z nich zrezygnować. Nie potrafi znieść cierpienia ludzi, ich strachu przed chorobą oraz tego, że często muszą wybierać między jedzeniem a lekiem.
Tessie pomaga Weston Lark, pracownik kuźni, który kilka lat wcześniej pomógł Tessie, gdy jej rodzice zostali oskarżeni o przemyt księżycowego kwiatu i zamordowani przez królewskie straże. Łączy ich przyjaźń, ale też powoli rozwijająca się miłość. Co ciekawe, nigdy nie widzieli swoich twarzy w obawie o wydanie gdyby jedno z nich zostało złapane. Kiedy jednej nocy Wes nie wraca z wyprawy po płatki, Tessa postanawia zrobić coś szalonego, co odmieni jej życie na zawsze.
Corrick stoi po drugiej stronie barykady. Jest księciem, bratem młodego króla, Harristana, oraz Najwyższym Sędziom Królewskim. Z pozoru bezwzględny i okrutny, wypełnia swoją funkcję ze spokojem i bez mrugnięcia okiem, jednak w głębi serca nosi sekrety, które ujawnione, posłałyby go prosto na stryczek.

Początkowo miałam trochę problem żeby "wejść" tę historię. Pierwsze 100, może trochę więcej stron, ciągnęło się niemiłosiernie, ale później akcja zaczyna pędzić, czasem w dość nieprzewidzianych kierunkach, dzięki czemu trudno ją odłożyć.
Podoba mi się pióro autorki, to w jaki sposób kieruje akcją oraz konstrukcja bohaterów. Myślę, że ich działania są dobrze umotywowane, a różne wahania przydają im bardziej realnych kształtów.

To czego mi zabrakło, to na pewno głębszych informacji na temat królestwa Kandali, jej mieszkańców, funkcjonowania, otoczenia. Do książki dołączona jest mapka oraz mała tabelka z głównymi "graczami", jednak mimo to czasem miałam problem ze zrozumieniem co, kto i dlaczego. O Kandali wiemy jedynie, że jest podzielona na kilka sektorów, którymi rządzą konsulowie, gdzieś mamy rzekę, gdzieś morze i jakiegoś sąsiada. Trochę za płytkie to było.
Mamy też wątek romantyczny, który jest całkiem ciekawy według mnie, ale nie będę zdradzała wiele, żeby nie psuć nikomu przyjemności z czytania ;)

Podsumowując, myślę, że to całkiem przyjemna lektura i na pewno sięgnę po kolejną część :-D
Ode mnie 7/10.

"Na przekór nocy" to pierwszy tom nowego cyklu o tym samym tytule. Akcja powieście dzieje się w wymyślonym królestwie Kandali, które od dłuższego czasu musi radzić sobie z tajemniczą chorobą wywołującą kaszel, gorączkę i często śmierć. Jedynym lekiem na tę chorobę jest wywar z płatków Księżycowego Kwiatu, które rośnie tylko w dwóch miejscach w królestwie, a przez to jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To druga książka tej autorki. Wcześniejszej kompletnie nie pamiętam, ale widzę na LC, że ocena była średnia. W przypadku tej jest zdecydowanie lepiej :)
Co mi się podobało? Prawie wszystko.
Przede wszystkim motyw książki. Kocham motyw "Pięknej i Bestii". Uwielbiam bohaterów poranionych na ciele i duszy, którzy, według siebie samych, nie zasługują na miłość i szczęście. Ale w głębi duszy pragną właśnie tego - kochać i być kochanym za to kim są, a nie jak wyglądają.
Ash jest tego najlepszym przykładem. I właściwie nie ma się co dziwić biorąc pod uwagę to, jak go potraktowała była narzeczona. Emma jest dla niego świetną partnerką. Również doświadczona przez życie, ale dzięki swojej pracy, wie jak wydobyć z ludzi to, co najlepsze, a ukryć jakieś mankamenty. Podobała mi się bardzo ich relacja i rozwijające się uczucie. No i te wszystkie czułe przezwiska. Były genialne. Oboje są tak wykreowani, że nie da się ich nie polubić i im nie kibicować.
Poza głównymi bohaterami podobali mi się też chyba wszyscy bohaterowie drugoplanowi z Khanem i Penny na czele.

To, do czego mogłabym się przyczepiać to przede wszystkim zbyt współczesny język (ale nie wiem, czy to wina naszego tłumaczenia czy oryginału). Czasami mnie to raziło i przez to książka trochę straciła ten historyczny rys.
No i korekta. Ilość błędów, które wyłapałam była straszna. I wiem, że to nie wina autorów, ale niestety takie rzeczy bardzo i przeszkadzają i rozpraszają.

To jest zdecydowanie to, co tygryski lubią najbardziej i czego teraz potrzebowałam. Widzę, że następne części są o Alex i Penny i myślę, że chętnie po nie sięgnę.

To druga książka tej autorki. Wcześniejszej kompletnie nie pamiętam, ale widzę na LC, że ocena była średnia. W przypadku tej jest zdecydowanie lepiej :)
Co mi się podobało? Prawie wszystko.
Przede wszystkim motyw książki. Kocham motyw "Pięknej i Bestii". Uwielbiam bohaterów poranionych na ciele i duszy, którzy, według siebie samych, nie zasługują na miłość i szczęście. Ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę przyznać szczerze, że wymęczyła mnie ta książka przeokropnie. Czytałam ją chyba ponad 3 tygodnie, a biorąc pod uwagę, że ma trochę ponad 300 stron, wynik nie jest zbyt imponujący. To jedna z tych książek, do których nie ma się ochoty wracać po odłożeniu.
Akcja dzieje się na przestrzeni jakichś 2 tygodni (a może i krócej). Chociaż tak naprawdę akcji to tutaj za wiele nie ma. Właściwie książka jest o niczym. Niby mają być przygotowania do debiutu Beatrice i Gwyn do sezonu, ale o tym jest może w jednym rozdziale. Niby kuzyni decydują się odnaleźć prawdopodobnego mordercę ojca, ale śledztwo nie jest rozwiązane do końca (pewnie będzie w kolejnych tomach).
Jeśli chodzi o bohaterów, to nie jestem w stanie za wiele o nich powiedzieć. Oczywiście Grey to zraniony mężczyzna, niezdolny do miłości, a Beatrice to wygadana i nie dają sobie w kaszę dmuchać panna...
Zawiodła też jak dla mnie chemia między bohaterami (której ja nie czułam), a sceny miłosne pozostawiły tylko niesmak.

Ode mnie 2/10 i chyba raczej nie sięgnę po kolejne tomy

Muszę przyznać szczerze, że wymęczyła mnie ta książka przeokropnie. Czytałam ją chyba ponad 3 tygodnie, a biorąc pod uwagę, że ma trochę ponad 300 stron, wynik nie jest zbyt imponujący. To jedna z tych książek, do których nie ma się ochoty wracać po odłożeniu.
Akcja dzieje się na przestrzeni jakichś 2 tygodni (a może i krócej). Chociaż tak naprawdę akcji to tutaj za wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autorka postawiła sobie nie lada zadanie nie tylko przedstawienia historii miłosnej w średniowiecznych czasach, ale też wystylizowania jej języka na te czasy. Czy to się udało? O tym za chwilę :)

Ale od początku.
Książka jest oparta na motywie baśnie Piękna i Bestia. Jak już pewnie wiecie z wcześniejszych postów, to jeden z moich ukochanych motywów, dlatego zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę. Ród Istrel, którego ostatnim przedstawicielem jest Ilander, został przeklęty lata wcześniej. Klatwa sprawiła, że żaden z męskich przedstawicieli tego rodu, nie jest w stanie zawrzeć małżeństwa z miłości, a dodatkowo wychodzą poranieni na ciele i duszy z różnych bitew. Ilander postanawia, że przeklęty ród zakończy się na nim, a on sam nie będzie zmuszał żadnej kobiety do małżeństwa i posiadania z nim potomstwa. Pewnego dnia jednak zmienia się to, gdy ratuje przed wilkami piękną damę, Biancę. Szybko okazuje się, że, pomimo szlacheckiego pochodzenia, Bianca jest ciepłą i czułą osobą, dla której bardziej niż wygląd, liczy się serce i wnętrze drugiego człowieka.

"Klątwa Berserkera" to lekki romans z historycznym tłem. Akcja dzieje się w bliżej nieokreślonym czasie i świecie, a charakteru historycznego nadaje mu przede wszystkim użyte przez autorkę słownictwo. Momentami wypadało to lepiej, momentami gorzej 🤷‍♀️ Czasami za dużo było "giezła" i "białogłowych". Czasami miałam też problem z dialogami. Zdarzało się, że wypadały jakoś tak sztywno i sztucznie i często nic nie wnosiły do czytanej historii.
Pomimo tych zarzutów książkę czyta się całkiem płynnie i szybko. Nawet sceny miłosne, których nie ma tutaj za wiele i które są częstą bolączką polskich autorek, były zgrabnie i ładnie napisane. Podobało mi się też napięcie między bohaterami, które rosło niespiesznie i stopniowo.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to Ilander, jak na rycerza przystało, jest dzielny i honorowy. Dba o swoich ludzi oraz swoj zamek, a kiedy grozi im niebezpieczeństwo, nie waha się stanąć w pierwszym szeregu.
Bianca z kolei, jest wychowana na damę, łagodną i potulną, poddającą się bezwolnie rozkazom ojca, brata czy męża. Jednak ona nie chce być czyjąś własnością. Dlatego kiedy poznaje Ilandera i decyduje się go poślubić, szybko pojmuje że znalazła dla siebie partnera, a nie właściciela.

Pomimo drobnych wad, książkę czyta się naprawdę przyjemnie i może ona umilić zimny zimowy wieczór lub dwa. A jeśli autorka zdecyduje się napisać kolejną książkę w takim klimacie, chętnie po nią sięgnę 😊

Autorka postawiła sobie nie lada zadanie nie tylko przedstawienia historii miłosnej w średniowiecznych czasach, ale też wystylizowania jej języka na te czasy. Czy to się udało? O tym za chwilę :)

Ale od początku.
Książka jest oparta na motywie baśnie Piękna i Bestia. Jak już pewnie wiecie z wcześniejszych postów, to jeden z moich ukochanych motywów, dlatego zdecydowałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Miłosny układ" to dość nietypowa komedia romantyczna, ponieważ bohaterów, Naomi i Nicholasa, kiedy już są razem i przygotowują się do najważniejszego dnia dla większości zakochanych, czyli ślubu. Niestety wymarzony czas okazuje się koszmarem, kiedy rządy zaczyna przejmować apodyktyczna przyszła teściowa Naomi, dla której ślub syna ma być wielkim towarzyskim wydarzeniem.
Ten czas okazuje się ogromnym wyzwaniem dla narzeczonych, który zweryfikuje wszystko, co do tej pory o sobie wiedzieli i myśleli.

Podobało mi się przede wszystkim to, że mamy tutaj do czynienia z parą, która jest na innym etapie związku niż w większości romantycznych książek. Oboje się znają i kochają, ale czy na pewno. Okazuje się, że można być ze sobą, ale jednocześnie obok i zupełnie nie znac swoich marzeń. Związek Naomi i Nicholasa to również świetny przykład na to, co może się stać, jeśli ze sobą nie rozmawiamy i nie dzieli swoimi bolączkami. Tak naprawdę oboje byli nieszczęśliwi w życiu, w którym utknęli, ale nie potrafili ze sobą szczerze porozmawiać.

Książka jest przesycona humorem (czasami bardziej lub mniej szczeniackim, pomimo wieku bohaterów), dzięki czemu jest świetną odskocznią na zimowy czas. Podobalo mi się również to, jak oboje ewoluowali, słuchali swoich potrzeb i zaczęli spełniać swoje marzenia i oczekiwania, a nie czyjeś.
Książka jest napisana lekko i z humorem, chociaż Naomi czasami potrafi wkurzyć swoim wycenianiem miłości na procenty. Ale jeśli patrzeć na wszystko z przymrużeniem oka, to jest to naprawdę przyjemna lektura.

"Miłosny układ" to dość nietypowa komedia romantyczna, ponieważ bohaterów, Naomi i Nicholasa, kiedy już są razem i przygotowują się do najważniejszego dnia dla większości zakochanych, czyli ślubu. Niestety wymarzony czas okazuje się koszmarem, kiedy rządy zaczyna przejmować apodyktyczna przyszła teściowa Naomi, dla której ślub syna ma być wielkim towarzyskim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam niestety mieszane uczucia co do tej pozycji.
Książka jest podzielona tak jakby na dwie części. Początkowe rozdziały, to przeważnie historie o urodzinach Stephanie lub Lindena od momentu zawarcia ich paktu do 30. To krótkie historyjki o ich nieudanych związkach, ale też ich przyjaźni, wsparciu i mimowolnej chemii. Druga część, to już właściwa historia. Oboje kończą 30 lat, niby są w szczęśliwych związkach, jednak nie wszystko działa w nich tak, jak powinno. Rozdziały pisane są z perspektywy obojga bohaterów, co jest niewątpliwym plusem.
Jak dla mnie to ta pierwsza część była dużo lepsza i dużo ciekawsza. W drugiej, kiedy już Stephanie i Linden się schodzą i decydują na związek, mamy właściwie tylko relację fizyczną (dużo tu seksu) i wyrzutów sumienia w stosunku do Jamesa, czyli byłego chłopaka Steph i najlepszego przyjaciela Lindena. Mam wrażenie, że ta przyjaźń była trochę toksyczna, dlatego nie rozumiem ich oporów i ukrywania związku. I to mi też najbardziej przeszkadzało w tej drugiej części. Kiedy jeszcze bohaterowie pozostawali w przyjacielskiej relacji, czuć było wsparcie jakie sobie okazywali. Linden dopingował Steph do otwarcia swojego butiku, a ona była dla niego podporą przy trudnych relacjach z rodzicami (które też właściwie nie wiadomo skąd wynikają). Później już niestety tego brakuje.

Jeśli chodzi o samych bohaterów, to myślę, że można ich polubić. Linden zgrywa playboya, ale tak naprawdę szuka stabilizacji i poważnego związku. Wyrwał się spod rodzicielskich skrzydeł, aby spełniać swoje marzenie o byciu pilotem i zawdzięczać wszystko samemu sobie. Stephanie z kolei marzy o prowadzeniu własnego butiku odzieżowego. Jest pogoda i sympatyczna. No i jest jeszcze James, który jest dość trudną postacią. Wiemy, że ma jakieś traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, które sprawiają, że zachowuje się trochę jak pies ogrodnika, i to przez niego bohaterowie mają największe opory, aby być razem.

Co do książki i sposobu jej napisania - to nie mam większych zarzutów. Autorka ma całkiem fajny styl pisania, dzięki czemu książkę czyta się lekko, przyjemnie i dość szybko.

Gdyby w drugiej części było mniej niepotrzebnego seksu i użalania się bohaterów nad niemożnością otwartego związku, to moja ocena byłaby wyższa. Tak mogę dać co najwyżej 6/10. Ale absolutnie nie skreślam jeszcze autorki. Chętnie sięgnę po książkę o bracie Lindena.

Mam niestety mieszane uczucia co do tej pozycji.
Książka jest podzielona tak jakby na dwie części. Początkowe rozdziały, to przeważnie historie o urodzinach Stephanie lub Lindena od momentu zawarcia ich paktu do 30. To krótkie historyjki o ich nieudanych związkach, ale też ich przyjaźni, wsparciu i mimowolnej chemii. Druga część, to już właściwa historia. Oboje kończą 30...

więcej Pokaż mimo to