Black roses Karolina Żynda 6,9
ocenił(a) na 78 tyg. temu Powiem szczerze, że z polską literaturą mi nie po drodze - przeczytałam kilkanaście pozycji polskich autorów, poczynając od klasyki typu “Pan Tadeusz” czy “Dziady”, przez powieści obyczajowe aż po erotyki, no ale coś mi zawsze nie leży. Albo za dużo opisów, albo za mało, albo mnie nie zainteresowała, albo była jakaś taka po prostu... sucha. Przyznam, że od jakiegoś czasu już się poddałam i sporadycznie sięgam po rodzimą literaturę, zdecydowanie chętniej zaczytując się w zagranicznej.
“Black roses” było na mojej wirtualnej “półce wstydu” już od jakiegoś czasu, no ale że napisane przez polkę... Długo się zastanawiałam, myślałam itd, ale ostatecznie postanowiłam dać jej szansę.
Pani Karolino, przywróciła Pani moją wiarę w polską literaturę.
Historia Aubree zaczyna się w momencie, gdy dowiaduje się, że jej narzeczony zdradza ją z jej własną siostrą, w jej własnym łóżku.
Co więcej, zostaje zmuszona przez matkę, aby wziąć udział w ślubie młodej pary, która spodziewa się dziecka. Jej ślubie. W jej wymarzonym hotelu. W jej sukni ślubnej.
Gdy ma już uciekać na uroczystości pojawia się brat pana młodego - znienawidzony przez wszystkich Alex, który postanawia dotrzymać jej towarzystwa w tym ciężkim dla niej dniu.
Na drugi dzień, kierowana impulsem postanawia wyjechać z nim do Irlandii, jednak ustala pewne zasady: zero dotykania, a zamiast tego jedynie przyjaźń.
Spodziewałam się przeciętnego taniego romansu ze sceną erotyczną co dziesięć stron i zostałam bardzo miło zaskoczona, ponieważ ta historia to coś dużo więcej - strata, strach przed zmianą swojego życia, trudne dzieciństwo a nawet okaleczanie i samobójstwo. Romans, choć jest tu głównym wątkiem, nie jest jedynym, co dodaje tej historii realizmu.
Muszę przyznać, że właściwie wszystko mi się w tej książce podobało - nietypowa historia, odpowiednie tępo akcji, ciekawi, nieszablonowi bohaterowie. Nie mogłam się oderwać do lektury, przeczytanie tej pierwszej części zajęło mi zaledwie 23h, a mam małe dzieci, pracę i jeszcze się uczę. Zarwana noc zdecydowanie była tego warta.