Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W swoim gatunku bardzo dobra książka. Pełno bardzo wyrazistych i wielowymiarowych postaci, dużo dobrze napisanych dialogów, a historia, poziom jej zaplątania i momenty, w których odkrywa kolejne karty trzymają w napięciu do samego końca. Pewnie za rok czy dwa niemal nic z tego nie zostanie mi w głowie, ale hej, przecież nie tego oczekuje od thrillero-kryminałów. Pochwała od Michaela Connelly'ego zasłużona, kto lubi jego książki, polubi i tę

W swoim gatunku bardzo dobra książka. Pełno bardzo wyrazistych i wielowymiarowych postaci, dużo dobrze napisanych dialogów, a historia, poziom jej zaplątania i momenty, w których odkrywa kolejne karty trzymają w napięciu do samego końca. Pewnie za rok czy dwa niemal nic z tego nie zostanie mi w głowie, ale hej, przecież nie tego oczekuje od thrillero-kryminałów. Pochwała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z początku kryminał, może powieść szpiegowska, ale mniej więcej od 1/3 objętości zgodnie z napisem na okładce robi się z tego horror, całkiem solidny zresztą. Herbert umie zbudować scenę grozy tak, by rzeczywiście podnosiła ciśnienie i/lub wywoływała niesmak i większość nastawionych na to fragmentów działa jak należy. Sama historia niezła, choć na tyle zagmatwana, że autor z braku innego pomysłu na jej wyłuszczenie każe głównym złym postaciom robić wykład bohaterowi o tym co, jak i dlaczego - trochę jak w kreskówkach (pamiętacie Scooby-Doo?), co wypada momentami komicznie. Ale to przecież horror klasy B, tak do niego podchodziłem i dostałem dokładnie to, czego oczekiwałem - solidnej i wciągającej rozrywki podlanej seksem i krwawą posoką.

Z początku kryminał, może powieść szpiegowska, ale mniej więcej od 1/3 objętości zgodnie z napisem na okładce robi się z tego horror, całkiem solidny zresztą. Herbert umie zbudować scenę grozy tak, by rzeczywiście podnosiła ciśnienie i/lub wywoływała niesmak i większość nastawionych na to fragmentów działa jak należy. Sama historia niezła, choć na tyle zagmatwana, że autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść niezła, z antypatycznym pierwszoosobowym narratorem i kilkoma przejmującymi scenami, ale polski przekład poniżej wszelkiej krytyki. Musiałem go czytać równolegle z angielskim oryginałem, w przeciwnym razie wiele scen byłoby niezrozumiałych, nie wspominając już nawet o tym, że pan Ziębiński (czyli "tłumacz")pomija niektóre akapity, a inne streszcza, pozbawiając ich istotnych dla budowanej opowieści detali.

Powieść niezła, z antypatycznym pierwszoosobowym narratorem i kilkoma przejmującymi scenami, ale polski przekład poniżej wszelkiej krytyki. Musiałem go czytać równolegle z angielskim oryginałem, w przeciwnym razie wiele scen byłoby niezrozumiałych, nie wspominając już nawet o tym, że pan Ziębiński (czyli "tłumacz")pomija niektóre akapity, a inne streszcza, pozbawiając ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetny zbiór reportaży. Większość króciutkich, ale wszystkie głęboko wżerają się w głowę.

Świetny zbiór reportaży. Większość króciutkich, ale wszystkie głęboko wżerają się w głowę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowity gawędziarz, facet jak mało kto potrafi zarazić swoim entuzjazmem do opisywanych tematów, plus mnóstwo łatwo i przystępnie podanej wiedzy. Chciałoby się więcej!

Niesamowity gawędziarz, facet jak mało kto potrafi zarazić swoim entuzjazmem do opisywanych tematów, plus mnóstwo łatwo i przystępnie podanej wiedzy. Chciałoby się więcej!

Pokaż mimo to

Okładka książki Neonomicon Jacen Burrows, Alan Moore
Ocena 6,8
Neonomicon Jacen Burrows, Alan...

Na półkach:

Mimo tego, że akcja komiksu rozgrywa się współcześnie, to twórcom udało się uchwycić ducha HPL-a. Są tu liczne nawiązania do jego opowiadań, jest odpowiednio brudna, niepokojąca atmosfera, no i gęsty sos weird fiction. Pierwsze zeszyty zrobiły na mnie duże wrażenie, a piąty wręcz wstrząsające. Niestety szósty, finałowy, trochę popsuł to dobre wrażenie - historia kończy się bardzo przewidywanie, scenarzysta zdecydował się na rozwiązanie rodem z kiepskich filmowych horrorów. Stąd też nieco niższa ocena. Mimo wszystko warto rzucić okiem. A jeśli jesteś fanem Lovecrafta, uderzaj bez wahania.

Mimo tego, że akcja komiksu rozgrywa się współcześnie, to twórcom udało się uchwycić ducha HPL-a. Są tu liczne nawiązania do jego opowiadań, jest odpowiednio brudna, niepokojąca atmosfera, no i gęsty sos weird fiction. Pierwsze zeszyty zrobiły na mnie duże wrażenie, a piąty wręcz wstrząsające. Niestety szósty, finałowy, trochę popsuł to dobre wrażenie - historia kończy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobre opowiadania - wybrane i ułożone w tym tomie zresztą przez samą Tove - w zasadzie każde mi się podobało, mniej lub bardziej. Dużo zyskują przy uprzedniej lekturze biografii i zbioru listów autorki, tu i tam w jej krótkich formach można bowiem odnaleźć różne strzępki z życia samej pisarki.

Bardzo dobre opowiadania - wybrane i ułożone w tym tomie zresztą przez samą Tove - w zasadzie każde mi się podobało, mniej lub bardziej. Dużo zyskują przy uprzedniej lekturze biografii i zbioru listów autorki, tu i tam w jej krótkich formach można bowiem odnaleźć różne strzępki z życia samej pisarki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przejmujące, smutne. Od pierwszej do ostatniej strony czytaniu towarzyszy dyskomfort, jakieś takie podskórne napięcie. Ale to dobrze, to cecha dobrej powieści, gdy złapie za gardło i nie puszcza.

Przejmujące, smutne. Od pierwszej do ostatniej strony czytaniu towarzyszy dyskomfort, jakieś takie podskórne napięcie. Ale to dobrze, to cecha dobrej powieści, gdy złapie za gardło i nie puszcza.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najlepszy komiks, jaki czytałem od wielu lat. Angażujący emocjonalnie, melancholijny, pięknie narysowany. Na długo pozostanie w mojej głowie.

Najlepszy komiks, jaki czytałem od wielu lat. Angażujący emocjonalnie, melancholijny, pięknie narysowany. Na długo pozostanie w mojej głowie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko mi było się w tę opowieść wgryźć, pierwsze kilkadziesiąt stron jakoś tak uwierało, czułem się wrzucony z ulicy w sam środek historii, która toczy się już od jakiegoś czasu. Ale im dalej tym lepiej. Potrafi szarpnąć emocjami.

Ciężko mi było się w tę opowieść wgryźć, pierwsze kilkadziesiąt stron jakoś tak uwierało, czułem się wrzucony z ulicy w sam środek historii, która toczy się już od jakiegoś czasu. Ale im dalej tym lepiej. Potrafi szarpnąć emocjami.

Pokaż mimo to

Okładka książki Poradnik Emrego. O sztuce zdobywania przyjaciół (i wrogów) Jonna Björnstjerna, Siri Spont
Ocena 7,7
Poradnik Emreg... Jonna Björnstjerna,...

Na półkach:

Krótka, ale wciągająca, bardzo dobrze napisana i sympatycznie zilustrowana historia. Bez dydaktycznego smrodku, bohaterowie są zwyczajni i zachowują się dokładnie tak jak dzieci w tym wieku :)

Krótka, ale wciągająca, bardzo dobrze napisana i sympatycznie zilustrowana historia. Bez dydaktycznego smrodku, bohaterowie są zwyczajni i zachowują się dokładnie tak jak dzieci w tym wieku :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo czuć, że to wczesny Kain, jeszcze niedojrzały literacko. Miejscami niezłe, częściej bałaganiarskie, przedobrzone językowo, no i trochę za dużo grzybów w tym barszczu. Niemniej przeczytałem bez większych oporów :)

Bardzo czuć, że to wczesny Kain, jeszcze niedojrzały literacko. Miejscami niezłe, częściej bałaganiarskie, przedobrzone językowo, no i trochę za dużo grzybów w tym barszczu. Niemniej przeczytałem bez większych oporów :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura przerażająca, bo opowiadająca o prawdziwym mordercy i prawdziwych ofiarach. Sprawa Nocnego prześladowcy na pewno jest warta opowiedzenia, choć w wydaniu Philipa Carlo okazała się nieco przeszarżowana literacko, miejscami niebezpiecznie ocierająca o tabloidową estetykę i napęczniała od wytartych do żywego frazesów (w czym pewien udział ma być może tłumacz), a przez to słabsza od "Ostatniego tropu. Tajemnicy zaginięcia sióstr Lyon" Bowdena czy "Obławy. Manhunt. W jaki sposób oddałem w ręce sprawiedliwości seryjnego zabójcę Leviego Bellfielda" Suttona, a jednocześnie dużo lepsza od choćby "Mężczyzny w białych butach" Michała Larka. Jednym zdaniem, dla miłośników literatury true crime to obowiązkowa pozycja w domowej biblioteczce. Bo lepiej opracowanej historii Richarda Ramizera póki co nie znajdziecie. Przymykając oko na tu i ówdzie przyprawiające o ciarki żenady akapity oceniam tę książkę na siedem punktów.

Lektura przerażająca, bo opowiadająca o prawdziwym mordercy i prawdziwych ofiarach. Sprawa Nocnego prześladowcy na pewno jest warta opowiedzenia, choć w wydaniu Philipa Carlo okazała się nieco przeszarżowana literacko, miejscami niebezpiecznie ocierająca o tabloidową estetykę i napęczniała od wytartych do żywego frazesów (w czym pewien udział ma być może tłumacz), a przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od momentu przeczytania pierwszej powieści grozy Grahama Mastertona - a było to lata temu, ledwo co stuknęła mi osiemnastka - aż po dziś mam do pisarza stosunek bliżej nieokreślony. Daleko mi do miana fana, tak jak daleko do antyfana. Ot, jak trafię gdzieś na wyprzedaży, to biorę, choć niekoniecznie żeby przeczytać tu i teraz. Ba, kilka jego straszaków kurzy się na moich półkach od nie przymierzając dziesięciu lat. Mam go w zasadzie za wyrobnika. Z takim też nastawieniem podszedłem do Zwierciadła piekieł, który wpadł mi w oko jako audiobook z plejadą aktorów, słuchowiskiem w zasadzie. Zacząłem więc słuchać uszami, a skończyłem czytać oczami, bo w międzyczasie wygasła mi testowa subskrypcja, a ebooka znalazłem na Legimi. No i wiecie co - zaskoczyłem się. Pozytywnie. Wciąż nie tak, by rzucić się jak szczerbaty na suchary po jego dziesiątki nieznanych mi jeszcze horrorów, ale na pewno raz do roku (albo częściej) zerknę w jego stronę.

Książka zaczyna się spokojnie, leniwie wręcz. Masterton bez pośpiechu szkicuje charaktery bohaterów i z detalami opisuje złą legendę, jaką obrósł Boofuls, złote dziecko lat 30. XX wieku. Bestialsko zamordowany i rozczłonkowany przez babcię został skazany na zapomnienie, dziś nikt nie chce o nim mówić, o nim słyszeć, a tym bardziej wykładać mamonę na filmy mu poświęcone. Martin ma jednak na punkcie Boofulsa obsesję, a te często sprowadzają na ich właścicieli kłopoty.

Mnie ten długi rozbieg przed właściwym wyścigiem, pędzącą na łeb i szyję akcją w przeciwieństwie do wielu czytelników wypowiadających się na temat książki w serwisie Lubimy Czytać wcale nie przeszkadzał, nie nudził. Pozwolił zżyć się z bohaterami, za sprawą czego gdy już zaczęło się dziać, mogłem im kibicować, a nie tylko wzruszać ramionami czekając na finał.

Rozczarowujące z mojej perspektywy jest jednak rozwiązanie tajemnicy tożsamości Boofulsa i tego co wyprawia się za zamkniętymi drzwiami pewnego luksusowego onegdaj hotelu. Oczekiwałem czegoś mniej banalnego. Masterton nie pozostawia miejsca na niewiadome, na tajemnice, jak już wali, to z grubej rury, co według mnie rozbija większość z takim mozołem budowanego klimatu powieści. Mógłby chłopina nieco stonować swoje zapędy ;)

Ale są też zalety końcowych partii książki, a przede wszystkim jedna - sposób przedstawienia świata po drugiej stronie lustra. Masterton opisuje go bardzo plastycznie i niepokojąco. Przyznam, że w kilku miejscach miałem ciarki na plecach.

Sam finał jest jednak szybki i do bólu zębów standardowy.

Mimo wszystko wciąż przeważają plusy i śmiało mogę określić Zwierciadło piekieł dobrą opowieścią gatunkową. Nieźle pomyślaną, z kilkoma uroczo obrzydliwymi scenami z "krwią i flakami", klimatyczną. Mógłby być z tego materiał na serial telewizyjny. Ja bym obejrzał.

Od momentu przeczytania pierwszej powieści grozy Grahama Mastertona - a było to lata temu, ledwo co stuknęła mi osiemnastka - aż po dziś mam do pisarza stosunek bliżej nieokreślony. Daleko mi do miana fana, tak jak daleko do antyfana. Ot, jak trafię gdzieś na wyprzedaży, to biorę, choć niekoniecznie żeby przeczytać tu i teraz. Ba, kilka jego straszaków kurzy się na moich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza opowieść niespecjalnie mnie porwała, ale kolejne to już pełen wypas. Jest wciągająco, zabawnie i świetnie narysowane. Zżyłem się z bohaterami i już za nimi tęsknię :)

Pierwsza opowieść niespecjalnie mnie porwała, ale kolejne to już pełen wypas. Jest wciągająco, zabawnie i świetnie narysowane. Zżyłem się z bohaterami i już za nimi tęsknię :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka, zamknięta na stu stronach opowieść o grupce dzieci z małej wioski nad Dryja, którą co roku nawiedza powódź. Z tej też przyczyny wieś lada moment ma zostać przemieniona w zalew, a jej mieszkańcy przeprowadzają się do nowo wybudowanych domów w innej miejscowości. Historię poznajemy z perspektywy kilku małych mieszkańców wioski (oraz, w jednym z rozdziałów, staruszki, która nie potrafi rozstać się z miejscem, gdzie najpewniej miała nadzieję dożyć swych dni).
Przefiltrowane przez dziecięcą wrażliwość wydarzenia pełne są emocji - od poczucia uczestniczenia w wielkiej przygodzie, przez zachwyt i szczęście aż po smutek i strach. To książka pisana dla dzieci, ale dużo w niej okrucieństwa, które dziś, dla małych czytelników z miast i w czasach haseł "Kocham, nie biję", może być wstrząsem. Są tu opisy ginących zwierząt (w wyniku wypadku bądź zaspokajania małoletniej ciekawości), są bite i niekochane dzieci (poruszający wątek małego Władka). Tak się jednak kiedyś żyło, trudne życie w trudnych, nierzadko wypełnionych biedą czasach, które kontrastują z zachwycającym pięknem przyrody. Sojkova nie nadużywa słów, pisze oszczędnie, poetycko i z dużą znajomością dziecięcej psychiki. W dialogach i zachowaniu bohaterów nie znać fałszu, co samo w sobie stanowi najlepszą rekomendację tej książki.

Krótka, zamknięta na stu stronach opowieść o grupce dzieci z małej wioski nad Dryja, którą co roku nawiedza powódź. Z tej też przyczyny wieś lada moment ma zostać przemieniona w zalew, a jej mieszkańcy przeprowadzają się do nowo wybudowanych domów w innej miejscowości. Historię poznajemy z perspektywy kilku małych mieszkańców wioski (oraz, w jednym z rozdziałów, staruszki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ładnie napisane. Czasem jakieś pojedyncze zdanie chrupnie między zębami, ale cała reszta smakuje wybornie :) Uwierał mnie tylko brak wyrazistego wątku, wokół którego toczyłaby się ta historia. I z tego powodu, choć książka niewielka, czytałem ją na pięć czy sześć podejść.

Bardzo ładnie napisane. Czasem jakieś pojedyncze zdanie chrupnie między zębami, ale cała reszta smakuje wybornie :) Uwierał mnie tylko brak wyrazistego wątku, wokół którego toczyłaby się ta historia. I z tego powodu, choć książka niewielka, czytałem ją na pięć czy sześć podejść.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka niewielkich rozmiarów, zaledwie 150 stron, a czytałem ją ponad tydzień, bo tylko poza domem, podczas przerw w pracy i podczas drogi do i z tejże.

Już pierwsze jej zdania sprawiają, że człowiek chce więcej i więcej:

"Tego ranka, gdy nienawidziłem jej bardziej niż kiedykolwiek, mama skończyła trzydzieści dziewięć lat. Była mała i gruba, głupia i brzydka. Najbardziej bezużyteczna ze wszystkich matek, jakie dotąd istniały. Przyglądałem się jej przez okno: sterczała przed bramą szkoły jak żebraczka. Zabiłbym ją odłamkiem myśli. Obok mnie, cisi i spłoszeni, przechodzili rodzice. Smutna zbieranina sztucznych pereł i tanich krawatów, która przylazła, żeby zabrać swoje nieudane dzieci, schowane tu przed światem. Oni chociaż się wysilili i weszli do środka. Mama miała gdzieś i mnie, i to, że jednak ukończyłem szkołę."

Po kilkunastu stronach zaczęła mnie ta narracja, to upragnione przeze mnie więcej, jednak męczyć. Aleksy opisuje swoją matkę i godziny z nią spędzone, w ogóle wszystko i wszystkich, tak jadowicie, że tylko opis z tyłu okładki obiecujący podróż, która wszystko zmieni sprawiła, że pociągnąłem lekturę dalej. I rzeczywiście dalej wszystko się zmienia. Wiadomość o chorobie rodzicielki zmienia sytuację, zmienia (w każdym rozumieniu tego słowa) matkę, zmienia w końcu i Aleksego.
Podobała mi się ta historia. Za język, ale i za to, że choć wszystkie jej elementy skądś już znamy, to ułożona z nich całość okazuje się najzupełniej świeża. Często łapałem się na myśli towarzyszącej jakiemuś wydarzeniu, że kurczę, to zupełnie jak nie w książce, a jak w życiu. A to chyba duży komplement. Bardzo polecam.

Książka niewielkich rozmiarów, zaledwie 150 stron, a czytałem ją ponad tydzień, bo tylko poza domem, podczas przerw w pracy i podczas drogi do i z tejże.

Już pierwsze jej zdania sprawiają, że człowiek chce więcej i więcej:

"Tego ranka, gdy nienawidziłem jej bardziej niż kiedykolwiek, mama skończyła trzydzieści dziewięć lat. Była mała i gruba, głupia i brzydka. Najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Porażające. Ciężko się po lekturze otrząsnąć.

Porażające. Ciężko się po lekturze otrząsnąć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna wydana w Polsce książka o Tedzie Bundym, choć tym razem pisana z perspektywy osoby, która znała go jeszcze zanim stał się słynnym seryjnym mordercą. Intrygujące i pomimo sporej objętości to page-turner.

Kolejna wydana w Polsce książka o Tedzie Bundym, choć tym razem pisana z perspektywy osoby, która znała go jeszcze zanim stał się słynnym seryjnym mordercą. Intrygujące i pomimo sporej objętości to page-turner.

Pokaż mimo to