Nick Drnaso was born in 1989 in Palos Hills, Illinois. His debut graphic novel Beverly received the LA Times Book prize for Best Graphic Novel. He has contributed to several comics anthologies, self-published a handful of comics, been nominated for three Ignatz Awards, and co-edited the second and third issue of Linework, Columbia College's annual comic anthology. Drnaso lives in Chicago, where he works as a cartoonist and illustrator.
Z „Lekcjami aktorstwa” jest trochę jak z obserwowaniem zdolnego, choć wyjątkowo nieprzygotowanego ucznia odpytywanego przy tablicy na lekcji matematyki. Widać, że ten wie, w jaki sposób może uzyskać pożądany wynik, ale i tak stanowczo za długo mnoży i dodaje, bo nie powtórzył sobie wzorów.
Nie ma co dramatyzować, najnowsza propozycja Nicka Drnaso to dobry komiks. Ale z pewnymi problemami, które sprawiają, że nie jest on jego najlepszym.
„Lekcje aktorstwa” - zdecydowanie bardziej niż w przypadku „Beverly” i „Sabriny” - stają się festiwalem gadających głów wepchniętych w zbyt ciasne kadry. To jeszcze można przeżyć – zwłaszcza, że akcja wciąga i do pewnego momentu naprawdę intryguje. Tym razem jednak oszczędna kreska Drnaso sprawia, że niektórych bohaterów trudno od siebie odróżnić. I może dałoby się w tym wszystkim dostrzec frapującą grę z odbiorcą, iść w jakieś szalone interpretacje, ale czy rzeczywiście był to świadomy zabieg? No, nie wiem. Na pewno cierpi na tym czytelność, a w przypadku komiksu, którego akcja rozgrywa się na tak wielu planach, autor powinien był o nią zadbać.
Można też zastanowić się, czy Drnaso rzeczywiście potrzebował aż tylu stron, aby opowiedzieć historię tych szemranych zajęć teatralnych. Kursantów jest co prawda wielu, ale ich portrety i motywacje są ledwie zaznaczone (to akurat dobry ruch),zaś sama intencja przyświecająca autorowi staje się jasna mniej więcej w połowie. Po co więc ta wyjątkowo długa droga do brzegu?
Ostatnia, najdłuższa scena komiksu to także największy zawód. Owszem, wątki dość sprawnie się tam zazębiają, intrygujące niewiadome zostają w większości satysfakcjonująco wyjaśnione, ale wynikająca z tego wszystkiego konkluzja jest w gruncie rzeczy nijaka. W finale oczekiwałem jakiegoś tąpnięcia, zbicia mnie z tropu, mistrzowskiej fangi w nos, a dostałem potwierdzenie uprzednio poczynionych domysłów.
Samo zakończenie – jak to u Drnaso – jest właściwie otwarte. Tym razem jednak nie stanowi ono niewidzialnej, dobrze zaprogramowanej klamry, która sprawnie domyka treść. Ot, akcja się kończy, bo kiedyś po prostu musiała.
Ostatnio tak "dziwnym" komiksem, jaki czytałem, był "Black Hole" Charles'a Burns'a. Podobał mi się, ale jest to dzieło dość specyficzne. Komiks opowiada o grupie ludzi uczestniczących w zajęciach gry aktorstwa prowadzonych przez niejakiego Johna Smitha. Bohaterowie wydaja się byc na pozór róźni, ale łączy ich jedna rzecz. Wszyscy mają swoje problemy. Brak umiejętnej komunikacji w związku, nadopiekuńczość, brak akceptacji przez kolegów z pracy, itd. Wszyscy spotykają się raz w tygodniu i wspólnie wykonują szereg ćwiczeń takich jak odgadywanie emocji po wyrazie twarzy, branie udziału w improwizowanych scenkach, czyodgrywanie ról zleconych przez nauczyciela.
Autor stosuje zabieg mający na celu mieszanie rzeczywistości i fikcji. W trakcie gry aktorskiej nagle zmienia się lokacja np. na bar, jezioro albo więzienie. Bohaterowie kończąc zajęcia zaczynali mieć trudności w odnajdywaniu się w rzeczywistości. Czy było to spowodowane jakimiś zaburzeniami psychicznymi? Manipulacjami Johna Smitha?
Wielokrotnie sam zacząłem się zastanawiać co jest w tym czasie "normalnością", a co gra aktorską?
Na minus zdecydowanie muszę zaliczyć warstwę graficzną. Rysunki uważam za okropne. Nie wiem czy było to celowe, ale ja z trudem patrzyłem na ilustracje. Ciekawe jak z adaptacją komiksu poradzi sobie Ari Aster (Midsommar)?