-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-14
2024-05-10
Mam problem z oceną tej książki. Z jednej strony jest aspekt emocjonalny: bardzo mnie te historie wzruszały i wstrząsały. Niepojęty jest dla mnie ogrom odpowiedzialności, jaką rodzice na siebie wzięli. Albo raczej matki, bo w tych historiach to one się poświęcają opiece, one mają decydujący głos. Dużo płakałam i próbowałam sobie wyobrazić siebie w podobnej sytuacji, ale nawet to zupełnie mnie przytłaczało. Nie wiem, czy znalazłbym w sobie siłę żegnać swoje dziecko na rękach - mam nadzieję, że tak, bo wydaje się to właściwe. Dla mnie te wszystkie przeszycia są absolutnie wstrząsające.
Jednak z drugiej strony jest aspekty oceny książki jako takiej. Tu uważam, że jest przeciętnie: rozmowy są krótkie, spłycone, wtórne. Wypowiedzi są bardzo potoczne, co można uznać za zaletę albo za wadę. Wszystkie one dotyczą rodzin z jednego hospicjum domowego i wszystkie mają tak naprawdę te same konkluzje. Pytania autora bywają naprowadzające, jakby wcześniej uzgodnili miedzy sobą, co będzie mówione i autor przypominał, jakich wypowiedzi brakuje. Brakowało mi głosów, które stałyby w kontrze do poglądów autora, chociaż sama się z tymi poglądami, myślę, zgadzam. Brakowało mi dokładniejszego wyjaśnienia choćby nawet dlaczego respirator w wielu przypadkach jest równoznaczne z cierpieniem. Nie wiem, czy chodzi tylko o aspekt wydłużania życia czy dodatkowego fizycznego cierpienia i jeżeli o to drugie chodzi, to czemu ma to cierpienia przysparzać. Mój brak takiego medycznego obycia, mam wrażenie, był problemem i nie mogłam w pełni zrozumieć niektórych sytuacji.
Uważam, że książka jest wartościowa. Bardzo otwiera oczy i zmusza do przemyśleń, również w kontekście zmian w prawie aborcyjnym w naszym kraju. Pokazuje lekarzy jako ludzi z różnymi przekonaniami, które wpływają na ich pracę, co niby się wydaje oczywiste, ale dla osoby, która lekarzy omija szerokim łukiem, jest to takie otwierające oczy. Bardzo trudna i emocjonująca, ale myślę że jest dla mnie taka przez to, że sama już jestem mamą. Jestem prawie pewna, że nie miałabym takiej karuzeli wrażeń, gdybym się zabrała za książkę przed ciążą i możliwe, że bezdzietny czytelnik by się z tym zgodził.
Mam problem z oceną tej książki. Z jednej strony jest aspekt emocjonalny: bardzo mnie te historie wzruszały i wstrząsały. Niepojęty jest dla mnie ogrom odpowiedzialności, jaką rodzice na siebie wzięli. Albo raczej matki, bo w tych historiach to one się poświęcają opiece, one mają decydujący głos. Dużo płakałam i próbowałam sobie wyobrazić siebie w podobnej sytuacji, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-08
Bardzo wzruszająca historia kobiety dotkniętej wczesnym stadium demencji. Nie znam żadnej osoby z tą chorobą, więc poznanie codzienności Wendy było dla mnie fascynujące i druzgocące jednocześnie. Ciężko czytało mi się szczególnie o obawach autorki, kiedy przestanie być sobą i jak długo jeszcze będzie poznawać własne córki. Podziwiam ją za odwagę i za próbę przekucia swojej trudnej sytuacji w coś pozytywnego. Wendy niestrudzenie walczy, by szerzyć świadomość o chorobie i pomagać tym, którym trudno mówić o swoich potrzebach.
Wzruszające były dla mnie te fragmenty, w których kursywą pisze ona niejako list do samej siebie z przeszłości: do tej sprawnej i zabieganej kobiety, która samotnie wychowywała dwie córki godząc to z aktywną pracą zawodową.
Oprócz przydatnych porad, jak poradzić sobie ze swoją codziennością, znalazłam w tej książce kilka momentów filozoficznych dotyczących emocji, relacji czy nawet tego codziennego zabiegania. Wendy pisze, że demencja dała jej możliwość zatrzymania się i cieszenia chwilą bieżącą, bo przeszłość jest jej zabierana, a przyszłość jest jedną wielką niewiadomą.
Niesamowite. Smutne. Nie miałam pojęcia, jak wygląda życie z chorobą Alzheimera, więc tej książce zawdzięczam większą świadomość.
Bardzo wzruszająca historia kobiety dotkniętej wczesnym stadium demencji. Nie znam żadnej osoby z tą chorobą, więc poznanie codzienności Wendy było dla mnie fascynujące i druzgocące jednocześnie. Ciężko czytało mi się szczególnie o obawach autorki, kiedy przestanie być sobą i jak długo jeszcze będzie poznawać własne córki. Podziwiam ją za odwagę i za próbę przekucia swojej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-04
Drugi tom historii, odrobinę lepszy według mnie od pierwszej części. Znów najbardziej związałam się z... Końmi ;) zakończenie bardzo mi się podobało, bo nie było takim typowym "i żyli długo i szczęśliwie", a to bardzo mi pasowało do tej fabuły.
Przyjemna, pełna magii i klimatyczna powieść. Chętnie sięgnę po kolejne książki tego autora, czuję się zachęcona.
Drugi tom historii, odrobinę lepszy według mnie od pierwszej części. Znów najbardziej związałam się z... Końmi ;) zakończenie bardzo mi się podobało, bo nie było takim typowym "i żyli długo i szczęśliwie", a to bardzo mi pasowało do tej fabuły.
Przyjemna, pełna magii i klimatyczna powieść. Chętnie sięgnę po kolejne książki tego autora, czuję się zachęcona.
2024-04-28
Ot, przyjemna historia o pewnej dziewczynie i jarlu. Jest tu rodzący się wątek romantyczny, co jest dla mnie wyzwaniem, bo takich wątków bardzo nie lubię, ale jest też polityka i wojna. Postaci dość proste, fabuła również i dodatkowo historia jest pospieszna, bo mamy duże przeskoki czasowe.
Uważam, że to takie lekkie czytadełko. Smutno mi się zrobiło tylko wtedy, gdy padło tych kilka zdań opisujące losy Diga przy samym końcu. I to chyba była jedyna głębsza emocja.
Drugi tom przeczytam, bo mam już na półce. Gdyby nie to, nie wiem, czy bym kontynuowała.
Ot, przyjemna historia o pewnej dziewczynie i jarlu. Jest tu rodzący się wątek romantyczny, co jest dla mnie wyzwaniem, bo takich wątków bardzo nie lubię, ale jest też polityka i wojna. Postaci dość proste, fabuła również i dodatkowo historia jest pospieszna, bo mamy duże przeskoki czasowe.
Uważam, że to takie lekkie czytadełko. Smutno mi się zrobiło tylko wtedy, gdy...
2024-04-25
Dla mnie zakończenie tej serii było najlepszym tomem, najbardziej angażującym i wciągającym. Oczywiście mam zero narzędzi, żeby ogarnąć umysłem niektóre z poruszonych tematów, jak choćby obraz czwartego wymiaru, czarne dziury czy mini wszechświaty, ale i tak bawiłam się fantastycznie. Czytałam jednym tchem oklejając mój egzemplarz znacznikami jak wariatka. Kilkukrotnie miałam łzy w oczach.
Refleksje po tych książkach mam w zasadzie jedną: jesteśmy malutcy na tej naszej Ziemi, a kosmos jest takim ogromem, którego nie potrafię sobie wyobrazić. Mam wrażenie, że to właśnie "Wspomnienie o przeszłości Ziemi" mogło rozbudzić we mnie miłość do takiego hard sci-fi.
Dla mnie zakończenie tej serii było najlepszym tomem, najbardziej angażującym i wciągającym. Oczywiście mam zero narzędzi, żeby ogarnąć umysłem niektóre z poruszonych tematów, jak choćby obraz czwartego wymiaru, czarne dziury czy mini wszechświaty, ale i tak bawiłam się fantastycznie. Czytałam jednym tchem oklejając mój egzemplarz znacznikami jak wariatka. Kilkukrotnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Lubię tę serię, już chyba pisałam to w którejś opinii. W przypadku tej pozycji widzę dużo tych samych informacji, które poznałam już w części "W zdrowym ciele zdrowy mózg". W środku jest nowa szata graficzna - ładna, ale chyba wolałam tę "starą" ;)
Autorzy nie zawiedli: po raz kolejny powiem, że czyta się to świetnie, szybko i przyjemnie, a choć temat jest trudny, bo dotyka nawet genetyki, to przedstawiony arcyprostym językiem. Tak samo, jak w przypadku poprzedniej części o ruchu, tak i tu mamy zachwalanie spacerów i generalnie każdej aktywności fizycznej. Zachwalanie tak skuteczne, że ma się ochotę natychmiast wstać i iść z książką.
Fajne. Mam nadzieję, że pojawi się coś jeszcze w serii o mózgu.
Lubię tę serię, już chyba pisałam to w którejś opinii. W przypadku tej pozycji widzę dużo tych samych informacji, które poznałam już w części "W zdrowym ciele zdrowy mózg". W środku jest nowa szata graficzna - ładna, ale chyba wolałam tę "starą" ;)
Autorzy nie zawiedli: po raz kolejny powiem, że czyta się to świetnie, szybko i przyjemnie, a choć temat jest trudny, bo...
Bardzo wciągający drugi tom, gdzie szczególnie końcówka była dla mnie rewelacyjna. Bardzo podobało mi się wyjaśnienie samego tytułu i nie ukrywam, że ciekawi mnie, co kryje się w tomie trzecim.
Według mnie tu jest świetny obraz społeczeństwa, które traci nadzieję albo raczej niezłomną pewność w zwycięstwo.
Cała historia jest trochę zagmatwana, wciąż nazwiska bohaterów mi się mylą i zlewają, ale i tak bawię się bardzo dobrze.
Bardzo wciągający drugi tom, gdzie szczególnie końcówka była dla mnie rewelacyjna. Bardzo podobało mi się wyjaśnienie samego tytułu i nie ukrywam, że ciekawi mnie, co kryje się w tomie trzecim.
Według mnie tu jest świetny obraz społeczeństwa, które traci nadzieję albo raczej niezłomną pewność w zwycięstwo.
Cała historia jest trochę zagmatwana, wciąż nazwiska bohaterów...
2024-02-09
Okej, nie wiem, czy jest to naprawdę tak świetne i wielkie, jak piszą na blurbie. Na pewno było to fajne, jednak z Diuną nie ma szans - ta wciąż jest lepsza. "Problem trzech ciał" to dość skomplikowane momentami sf, którego fabuła jest ciekawa, ale stosunkowo prosta. Elementy naukowe opisane tutaj potrafiły mnie przerosnąć, ale podoba mi się zacieranie granicy między nauką, a fikcją (oczywiście posiłkowałam się internetem, sama nie mam wiedzy by jednoznacznie stwierdzić, gdzie u Cixin Liu kończy się nauka, a zaczyna fikcja). Przykładowo, opisy z samego końca książki były już dla mnie nużące, ale też one, chyba, są już fikcją naukową.
Doceniam tę powieść za podłoże filozoficzne. Dużo jest tu rozmyślań o moralności, ludzkości, równości. Wszystko to w pierwszej połowie książki dzieje się na tle chińskiej rewolucji, która jest niby tylko tłem, ale opisuje bardzo wstrząsające wydarzenia. Bardzo moją tematyką jest tematyka równości człowieka i natury.
Jestem bardzo ciekawa w jakim kierunku historia pójdzie w drugim tomie, więc od razu po niego sięgam. I to chyba jest jedyny, słuszny wyznacznik tego, czy powieść się podoba czy nie.
Okej, nie wiem, czy jest to naprawdę tak świetne i wielkie, jak piszą na blurbie. Na pewno było to fajne, jednak z Diuną nie ma szans - ta wciąż jest lepsza. "Problem trzech ciał" to dość skomplikowane momentami sf, którego fabuła jest ciekawa, ale stosunkowo prosta. Elementy naukowe opisane tutaj potrafiły mnie przerosnąć, ale podoba mi się zacieranie granicy między nauką,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-25
Jakaż to była dziwna powieść. Oniryczna i niejednoznaczna. Pełna naprawdę ładnych myśli, przepełniona klimatem Indii i zapachami tego kraju. Jednak zostawiam alert dla ludzi, którzy nie lubią długich opisów - mam wrażenie, że ta książka na opisach stoi.
Bohater śni sen i przeżywa deja vu, które jednak jest czymś więcej. Wędruje z lamą po pustkowiu, żeby odwiedzić świątynie, a ostatecznie pomaga samemu sobie. A wszystko to zapoczątkowała śmierć przyjaciółki, albo tajemniczy wypadek. Do samego końca nie będziemy pewni.
Zakończenie jest zaskakujące, bardzo nietypowe i bardzo mi się podobało. O "Ułudzie" ciężko jest opowiadać inaczej, niż enigmatycznie, bo każde zdanie może być spoilerem, więc na tym poprzestanę.
Jakaż to była dziwna powieść. Oniryczna i niejednoznaczna. Pełna naprawdę ładnych myśli, przepełniona klimatem Indii i zapachami tego kraju. Jednak zostawiam alert dla ludzi, którzy nie lubią długich opisów - mam wrażenie, że ta książka na opisach stoi.
Bohater śni sen i przeżywa deja vu, które jednak jest czymś więcej. Wędruje z lamą po pustkowiu, żeby odwiedzić...
2024-01-18
Fascynująca podróż po lodzie wraz z wyjaśnieniem, po co nam właściwie lód na ziemi, jaką pełni funkcję, co mu grozi i jakie są konsekwencje jego znikania. Wszystko okraszone przepięknymi zdjęciami przyrody i wydane w bardzo fajnej formie. Są to wywiady i rozmowy z ludźmi, którzy w różnym stopniu swoje życie poświęcili tym chłodniejszym klimatom.
Bardzo wartościowa i, co ważne, przystępna książka.
Fascynująca podróż po lodzie wraz z wyjaśnieniem, po co nam właściwie lód na ziemi, jaką pełni funkcję, co mu grozi i jakie są konsekwencje jego znikania. Wszystko okraszone przepięknymi zdjęciami przyrody i wydane w bardzo fajnej formie. Są to wywiady i rozmowy z ludźmi, którzy w różnym stopniu swoje życie poświęcili tym chłodniejszym klimatom.
Bardzo wartościowa i, co...
2024-01-10
Mniej znana część historii o obozie w Auschwitz i niejednokrotnie spektakularnych czy nawet bezczelnych ucieczkach. Naprawdę warto. Na wzmiankę zasługuje również bezinteresowna pomoc okolicznych mieszkańców, mimo idącego za tą pomocą ryzyka.
Mniej znana część historii o obozie w Auschwitz i niejednokrotnie spektakularnych czy nawet bezczelnych ucieczkach. Naprawdę warto. Na wzmiankę zasługuje również bezinteresowna pomoc okolicznych mieszkańców, mimo idącego za tą pomocą ryzyka.
Pokaż mimo to2024-01-08
Bardzo pozytywnie mnie ta książka zaskoczyła. Niesamowicie wciąga, od samego początku tworzy niepokój i niepewność. To połączenie historii trzech kobiet, których losy ukształtowała wojna. I przez ten wojenny aspekt, powieść jest wstrząsająca. Poruszamy się po różnych momentach osi czasu, jednak jest to tak spójne i sensowne, że w żaden sposób nie przeszkadza i nie wybija. Co ważne, losy zarówno Mereike, Marianki i Maryjki były dla mnie ważne i ciekawe.
Jedna uwaga: dużo tu okrucieństwa i momentami książka jest brutalna.
Bardzo pozytywnie mnie ta książka zaskoczyła. Niesamowicie wciąga, od samego początku tworzy niepokój i niepewność. To połączenie historii trzech kobiet, których losy ukształtowała wojna. I przez ten wojenny aspekt, powieść jest wstrząsająca. Poruszamy się po różnych momentach osi czasu, jednak jest to tak spójne i sensowne, że w żaden sposób nie przeszkadza i nie wybija....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-05
Albo jestem za głupia na tę książkę, albo to po prostu nie moja bajka. Skończyłam, ale jestem pewna że szybko zapomnę, nic we mnie nie zostawiła. Do tego pod koniec była wręcz obrzydliwa, co mi się po prostu nie podobało.
Albo jestem za głupia na tę książkę, albo to po prostu nie moja bajka. Skończyłam, ale jestem pewna że szybko zapomnę, nic we mnie nie zostawiła. Do tego pod koniec była wręcz obrzydliwa, co mi się po prostu nie podobało.
Pokaż mimo to2024-01-04
Nie mam słów, które wyraziłyby moją niechęć do tej książki. Do, powiedzmy, 250 strony mi się podobała, nawet zaznaczyłam sobie kilka ładnych miejsc, do których miło byłoby wrócić. W połowie, zrobił się z tego romans, a ja bardzo nie lubię romansów. Druga połowa książki to praktycznie westchnienia pełne tęsknoty i rozmowy o tęsknocie, miłości i złamanym sercu. Ale to jeszcze nic, pewnie zmęczyłabym tę książkę do końca, gdyby nie scena seksu. Nie lubię romansów, nie lubię erotyków, dla mnie nic to nie wnosi, nie szukam takich pobudek. Do czego w tym zmierzamy? Nie wiem i z radością się nie dowiem.
Na domiar złego, sama fabuła tej książki brzmi dla mnie trochę jak fanfiction do "Zmierzchu"... Jednak postać Oxa początkowo była fajna. Bohater był nietypowy, bo miał odstawać rozwojowo od rówieśników jednocześnie będąc bardzo rosłym. Ciekawe, nieczęsto spotykane. Niestety jednak w drugiej połowie Ox przemienia się w samca alfa, zyskuje wszelkie umiejętności fizyczne, a także umysłowe i jest w stanie np. ogarnąć księgowość warsztatu samochodowego. Takie from zero to hero. Mimo że w jego myśli wkradają się dziesiątki razy te same dwa zdania powiedziane przez jego ojca na odchodne (co dla mnie brzmiało właśnie trochę dziecinnie), to jednak jest to zupełnie normalny facet, a nawet wyjątkowy facet, bo przecież co kilka stron słyszymy o dziwnej i niewyjaśnionej wyjątkowości Oxa. Na domiar złego, ten romans tutaj zaczyna się od pięknej przyjaźni między chłopcem i nastolatkiem (bardzo mi się to na początku podobało), ale niestety przeradza się ona w coś więcej i to coś więcej później zostawia we mnie niesmak. Wiedząc, że to nie była jednak taka do końca przyjaźń... Ten chłopiec miał 11 lat...
BARDZO się rozczarowałam. Bardzo. Po wspaniałym "Domu nad błękitnym morzem" czuję, jakbym czytała zupełnie innego autora. A nie ukrywam, po "Wilczą pieśń" sięgnęłam na ślepo, skuszona właśnie odczuciami po moim pierwszym spotkaniu z TJ Klune. Teraz nie wiem, czy będzie kolejne, a tę pozycję czym prędzej sprzedaję.
Nie mam słów, które wyraziłyby moją niechęć do tej książki. Do, powiedzmy, 250 strony mi się podobała, nawet zaznaczyłam sobie kilka ładnych miejsc, do których miło byłoby wrócić. W połowie, zrobił się z tego romans, a ja bardzo nie lubię romansów. Druga połowa książki to praktycznie westchnienia pełne tęsknoty i rozmowy o tęsknocie, miłości i złamanym sercu. Ale to jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-26
Uwielbiam książki o takiej tematyce, to mi daje bardzo dużą radość i przyjemność. Szczególnie się cieszę, bo udało mi się kupić egzemplarz z autografem, więc to taki miły akcent do mojej kolekcji.
Najmniej trafiły do mnie te fragmenty o fotografii, czy wywoływaniu zdjęć, ale na szczęście nie było ich tak dużo.
Uwielbiam książki o takiej tematyce, to mi daje bardzo dużą radość i przyjemność. Szczególnie się cieszę, bo udało mi się kupić egzemplarz z autografem, więc to taki miły akcent do mojej kolekcji.
Najmniej trafiły do mnie te fragmenty o fotografii, czy wywoływaniu zdjęć, ale na szczęście nie było ich tak dużo.
To moje pierwsze spotkanie z tym dość chyba popularnym autorem i uważam, że jest całkiem udane. Bardzo przyjemną rozrywką była ta powieść, a co dla mnie było na duży plus to historyczne osadzenie fabuły zawierającej fantastyczne elementy. Żałuję tylko, że tej fantastyki było tak mało.
Niestety, widzę tutaj elementy grubymi nićmi szytymi, kompletnie też nie przemówił do mnie powód rozstania bohatera ze swoją żoną (swoją drogą od początku wiedziałam o co będzie chodziło). To ostateczne starcie na końcu książki uważam za szalenie niesatysfakcjonujące, ale samo zakończenie i to, co stało się z amerykańskim dziennikarzem (który swoją drogą okazał się strasznym Rambo :D), wydaje mi się bardzo intrygujące. Chętnie poczytałabym jakiś drugi tom.
Myślę, że po jeszcze jakąś książkę Pana Marcina Mortki sięgnę.
To moje pierwsze spotkanie z tym dość chyba popularnym autorem i uważam, że jest całkiem udane. Bardzo przyjemną rozrywką była ta powieść, a co dla mnie było na duży plus to historyczne osadzenie fabuły zawierającej fantastyczne elementy. Żałuję tylko, że tej fantastyki było tak mało.
więcej Pokaż mimo toNiestety, widzę tutaj elementy grubymi nićmi szytymi, kompletnie też nie przemówił do...