-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński37
Biblioteczka
2019-11-06
2019-11-06
Ciężko dla mnie oceniać książki literatury faktu. Z pewnością muszę podchodzić do tego inaczej niż przy fikcji- tu nie ocenię historii, tylko sposób przedstawienia prawdziwych wydarzeń. A Jake Adelstein zrobił to w sposób który sprawił, że całą pozycję pochłonęłam w trzy dni- czyli patrząc na moją średnią- całkiem szybko. Na pewno co zasługuje na uznanie, to to, jak autor świetnie orientuje się w strukturze japońskiej mafii, przez większość książki trzyma nas w napięciu, utrzymuje to, że yakuza wcale nie była zwykłą bandą przestępców, a grupą ludzi z honorem, sztywnymi zasadami i wsparciem ze strony japońskiego społeczeństwa. I tak samo jak Saigo- główny bohater całej pozycji- odczuwamy rozczarowanie faktem, że tak unikatowa organizacja charakterystyczna dla kraju kwitnącej wiśni przemieniła się w wyżej wymienioną bandę przestępców bez zasad, wyłącznie z nastawieniem na zysk.
Jedną rzeczą, która mnie nieco konfundowała podczas lektury była niejasność w podziale- do samego końca gubiłam się kto jest czyim oyabunem, kto kyodai i do jakiej frakcji kto należał. Może nie wydaje się kto jakoś szczególnie konieczne do czerpania przyjemności z książki, jednak nieco ujmuje całemu wrażeniu- na przykład długo zastanawiałam się czy Inoue to pseudonim czy imię, dopóki nie pojawiła się kolejna postać z tym imieniem. Takie drobne niuanse, ale nagromadzone do tego stopnia, że czasami musiałam się cofać dwa rozdziały, żeby coś w końcu zrozumieć w 100%. Może troszkę moja wina, ale z pewnością lektura nabierze więcej głębi, gdy zabiorę się za nią po raz drugi.
Ciężko dla mnie oceniać książki literatury faktu. Z pewnością muszę podchodzić do tego inaczej niż przy fikcji- tu nie ocenię historii, tylko sposób przedstawienia prawdziwych wydarzeń. A Jake Adelstein zrobił to w sposób który sprawił, że całą pozycję pochłonęłam w trzy dni- czyli patrząc na moją średnią- całkiem szybko. Na pewno co zasługuje na uznanie, to to, jak autor...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ajajaj już nawet nie mam co pisać o tych zbiorach opowiadań- w zasadzie za każdym razem odczuwam to samo, w każdej jest opowiadanie, które mocno wbije mi się w pamięć i zrobi na mnie ogromne wrażenie- w tym wypadku był to tytułowy "Litr ciekłego ołowiu" i szczególnie końcówka, gdzie młody chłopiec podaje Stormowi gazetę- unikalną, drukowaną w starym stylu, której będzie otrzymywał dożywotnią prenumeratę. Z pewnego powodu, nad którym nie będę się tu rozwodzić, do tej pory stoi mi przed oczami to, jak Robert zamartwia się nad swoim związkiem z Martą, a następnie otrzymuje coś z przeszłości- ze świata w którym się odnajduje lepiej niż w tym w którym żyje.
Ajajaj już nawet nie mam co pisać o tych zbiorach opowiadań- w zasadzie za każdym razem odczuwam to samo, w każdej jest opowiadanie, które mocno wbije mi się w pamięć i zrobi na mnie ogromne wrażenie- w tym wypadku był to tytułowy "Litr ciekłego ołowiu" i szczególnie końcówka, gdzie młody chłopiec podaje Stormowi gazetę- unikalną, drukowaną w starym stylu, której będzie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to