-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2022-02-15
Ostatnie piętro to książka zarazem zwykła i niezwykła, przewidywalna i zaskakująca. Brakuje tu ciągłych zwrotów akcji, a historia rozwija się powoli.
Ellen to na pierwszy rzut oka spokojna kobieta, odpowiedzialna żona i matka. Tylko co się stanie, kiedy w życiu jej syna pojawi się nowy kolega, który sprowadzi jej ukochanego Lucasa na złą drogę? Po tragedii , która spotkała rodzinę Ellen nic już nie jest takie samo, a całe jej życie skupione jest wokół zemsty. Po latach ponownie przyjedzie jej stanąć oko w oko z kimś, kto według całej jej wiedzy powinien być martwy.
Całą historię poznajemy najpierw z perspektywy Ellen, ona przedstawia nam Kierana i opisuje tragiczny wypadek. W momencie, kiedy myślimy, że wiemy już wszystko i zgadzamy się co do tego, że kolega Lucasa to diabeł wcielony, autorka zmienia perspektywę i całą historię poznajemy oczami Vica, byłego partnera Ellen, który miał niemały wpływ na bieg wydarzeń. I okazuje się, że jednak nie wiemy już nic i zakończenie, którego byłam absolutnie pewna okazało się totalnym zaskoczeniem.
Pomysł przedstawienia wydarzenia z dwóch perspektyw był świetny i pierwszy raz spotykam się z takim zabiegiem w thrillerze. Pomimo panującego chaosu i powolnej akcji, książkę czyta się rewelacyjnie. Intryguje, zaskakuje i gra na emocjach czytelników. To jedna z pierwszych książek, które przeczytałam w tym roku i coś czuję, że jest jedną z lepszych.
Ostatnie piętro to książka zarazem zwykła i niezwykła, przewidywalna i zaskakująca. Brakuje tu ciągłych zwrotów akcji, a historia rozwija się powoli.
Ellen to na pierwszy rzut oka spokojna kobieta, odpowiedzialna żona i matka. Tylko co się stanie, kiedy w życiu jej syna pojawi się nowy kolega, który sprowadzi jej ukochanego Lucasa na złą drogę? Po tragedii , która...
2022-01
Matnia to według SJP sytuacja bez wyjścia; pułapka na zwierzynę. W taką właśnie pułapkę wpadła główna bohaterka – Zuza. Niestety życie jej nie rozpieszcza. Dawna wychowanka domu dziecka, która oprócz jedynej przyjaciółki Agaty nie ma nikogo, okazała się być łatwym celem dla oszustów. Jej poprzedni związek okazał się totalną katastrofą, w efekcie której została porzucona kiedy zaszła w bliźniaczą ciążę, a do tego jej „ukochany” zostawił jej na koniec ogromny dług. Wtedy na jej drodze staje Marek. Przystojny, zaradny i pracowity mężczyzna obdarowuje ją obietnicami cudownego życia i małym domkiem położonym przy brzegu jeziora, w uroczej wiosce, którą zamieszkują już mniej uroczy mieszkańcy, którzy ewidentnie coś przed nią ukrywają.
Życie nie jest łatwe, ale muszę przyznać, że Zuza miała wyjątkowego pecha już od samego początku i być może dlatego tak ochoczo zdecydowała się uciec od przeszłości i rozpocząć wszystko od nowa w pięknych okolicznościach przyrody i z ukochanym u boku. Przed nią miał być najpiękniejszy okres jej życia, miała zostać mamą dwóch pięknych bliźniaczek. Jednak po osobie wyjątkowo doświadczonej przez los (i w sumie każdym innym człowieku z odrobiną zdrowego rozsądku) spodziewałabym się trochę więcej odpowiedzialności. Odebrałam ją jako wyjątkowo naiwną i nierozsądną osobę, która z całych sił starała się zaprzeczać faktom. Momentami już serio miałam jej dość i czekałam, aż weźmie się w garść i zacznie działać. Na próżno.
Działaniem i obmyślaniem szalonych planów zajmowała się Agata. Zupełne przeciwieństwo irytującej Zuzy. Z tą dziewczyną można konie kraść i czuję, że gdybyśmy spotkały się w prawdziwym życiu to szybko byśmy się zaprzyjaźniły. Jej postać, wspaniałe opisy miejsca i zakończenie sprawiają, że nie żałuję czasu spędzonego z książką.
Do połowy książkę czyta się rewelacyjnie i z niecierpliwością czeka na rozwój wydarzeń. W moim odczuciu czeka się zbyt długo i te wydarzenia nie są zbyt zaskakujące więc z drugą połową książki miałam już lekki problem. Historia zrobiła się przewidywalna i trochę nudna.
Z plusów, o których jeszcze nie wspomniałam, jest tajemniczy klimat, który z pewnością znajdzie wielu zwolenników i zakończenie, które, pomimo tego, że przewidywalne, jest bardzo dobrze napisane. No i na koniec ogromne gratulacje dla autora za wcielenie się w rolę kobiety, kilka razy się upewniałam czy to jednak nie kobieta jest autorką bo postacie są stworzone znakomicie.
Matnia to według SJP sytuacja bez wyjścia; pułapka na zwierzynę. W taką właśnie pułapkę wpadła główna bohaterka – Zuza. Niestety życie jej nie rozpieszcza. Dawna wychowanka domu dziecka, która oprócz jedynej przyjaciółki Agaty nie ma nikogo, okazała się być łatwym celem dla oszustów. Jej poprzedni związek okazał się totalną katastrofą, w efekcie której została porzucona...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-21
Jezioro to książka, która autentycznie sprawia ból. Nie zrozumcie mnie źle, nie boli dlatego, że jest tak beznadziejna i czytanie jej to koszmar. Tu po prostu na każdej stronie jest cierpienie, strach i kiedy czytasz i myślisz „no teraz to już musi być dobrze!” to okazuje się, że absolutnie nie musi być dobrze. Ta książka jest jak bagno, z każdej strony otacza nas coraz to nowymi problemami, ale przy tym wciąga i sprawia, że brniemy w to dalej i cały czas wierzymy, że w końcu będzie dobrze. Gwarantuję, że nie odłożycie jej przed końcem. Dawno nie czytałam książki, która by mnie tak poruszyła i wzbudziła tyle emocji.
Nami to chłopiec wychowujący się w rybackiej wiosce osadzonej nad skażonym jeziorem. Ludzie tu codziennie zmagają się z chorobami oraz rozzłoszczonym duchem jeziora. Jak widzicie samo to miejsce już wygląda jak z koszmaru i przyprawia o gęsią skórkę, a to jeszcze nie jest koniec problemów. Życie chłopca od samego początku nie było łatwe, a jeszcze bardziej komplikuje się w chwili, kiedy zostaje sam . Wyrusza w długą podróż podczas której będzie musiał się zagubić, aby się odnaleźć. Będzie szukał odpowiedzi i dążył do poznania prawdy o sobie. W całej tej podróży będziemy mu towarzyszyć, będziemy patrzeć na to jak upada i jak się podnosi.
Autorka otrzymała za tę książkę czeską nagrodę Magnesia Litera w kategorii Książka Roku, zresztą otrzymała więcej nagród, i uważam, że zdecydowanie na to zasłużyła, bo poruszyć czytelnika i wywołać tyle emocji w tak krótkiej książce to prawdziwa sztuka.
Jezioro to książka, która autentycznie sprawia ból. Nie zrozumcie mnie źle, nie boli dlatego, że jest tak beznadziejna i czytanie jej to koszmar. Tu po prostu na każdej stronie jest cierpienie, strach i kiedy czytasz i myślisz „no teraz to już musi być dobrze!” to okazuje się, że absolutnie nie musi być dobrze. Ta książka jest jak bagno, z każdej strony otacza nas coraz to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-10
Znudziło się Wam już siedzenie w domu? W takim razie zapraszam do Czeskiego Raju! Wpadniemy w odwiedziny do grupki mężczyzn i spędzimy wspólny, przyjemny wieczór w saunie. Są chętni? No to zaczynamy.
Kto zna Jaroslava Rudiša ten już wie, że przy jego książkach nudzić się nie będzie, kto nie zna, czym prędzej powinien to zmienić. Autor zabiera nas tym razem do sauny, w której to regularnie spotyka się grupa znajomych mężczyzn. Więc co nam pozostaje innego niż usiąść wygodnie i posłuchać co mają do powiedzenia? A do powiedzenia mają wiele i to na różne tematy. Jak to mężczyźni, rozmawiają o kobietach i motoryzacji, o alkoholu, dają sobie złote rady (3 pilznery co wieczór, pamiętajcie!), ale też rozmawiają o życiu, problemach, martwią się o siebie, wspierają, a i kłócą. Wiele razy uśmiechałam się czytając zabawne porównania i teksty, ale też nieraz zdarzyło mi się martwić o bohaterów, w ciągu tych paru godzin spędzonych razem, naprawdę się z nimi zaprzyjaźniłam. Humoru tu nie brakuje, dlatego myślę, że ta książka powinna być obowiązkowa dla każdego, kto chciałby spędzić choć jeden, miły wieczór w tym jakże sympatycznym towarzystwie. A spotkać tu można naprawdę różne osoby, każdy z bohaterów ma swój niepowtarzalny, wyjątkowy charakter. Tym, co tą książkę wyróżnia, ale też może niektórych denerwować są imiona. Każdy z bohaterów ma opisowe imię, które przekazuje informację o nim, ale prawdziwych imion nie poznajemy nigdy. Te „indiańskie” imiona jednak pojawiają się non stop, jednych może to drażnić, ale ja uważam, że właśnie te ciągle powtarzające się imiona nadają powieści odpowiednie tempo i czyta się ją bardzo dobrze. W tym jednostajnym, spokojnym tempie w mgnieniu oka dochodzimy do końca książki i żałuję, że ta podróż nie trwała dłużej, bo bawiłam się doskonale.
W tej dość krótkiej lekturze znajdziemy wszystko, znajdziemy typowy czeski humor, dzięki czemu wiele razy się zaśmiejemy, ale znajdziemy również przemyślenia starszych panów i ich lęki, ale na pewno nie ma tu miejsca na nudę. To jak, chcecie posłuchać co panowie mówią o kobietach podczas męskich spotkać w saunie? Jestem pewna, że tak.
Znudziło się Wam już siedzenie w domu? W takim razie zapraszam do Czeskiego Raju! Wpadniemy w odwiedziny do grupki mężczyzn i spędzimy wspólny, przyjemny wieczór w saunie. Są chętni? No to zaczynamy.
Kto zna Jaroslava Rudiša ten już wie, że przy jego książkach nudzić się nie będzie, kto nie zna, czym prędzej powinien to zmienić. Autor zabiera nas tym razem do sauny, w...
2020-04-01
Niech was nie zmyli różowa okładka, to nie jest urocza książka o prostym życiu pełnym miłości, a i balkon nie znajduję się na niej przypadkowo.
Książkę rozpoczyna pytanie do czytelników, wykrzyczane prosto z balkonu głównej bohaterki Julie. Od samego początku narratorka nawiązuje kontakt z czytelnikiem, każe mu wybierać, po której stronie stoi, zmusić do zastanowienia się. Z całego monologu, który z początku może się wydawać chaotyczny wyłania się składna historia życia narratorki. Cały ten monolog jest pełny przeróżnych emocji, a bohaterka wygłasza go czasem krzycząc z balkonu, a czasem z własnej kuchni, cała akcja toczy się w głównej mierze w jej mieszkaniu, w którym pojawiają się mniej i bardziej prawdziwi goście. Czasem bowiem jej umysł płata jej figle i zaburza realne postrzeganie świata.
Julie to matka dwójki dzieci, kochanka, alkoholiczka i pisarka, która poświęca cały czas na tworzenie i wczuwanie się w życie swoich bohaterów. Jej życie nie było usłane różami, a swoimi przeżyciami dzieli się z czytelnikiem. Nie przebiera w słowach, a jej zachowanie wzbudza kontrowersje. Z butelką alkoholu w ręce idzie przez życie i bez ogródek mówi co myśli. Autorka stworzyła fenomenalną, wielowymiarową postać. Julie bowiem równocześnie może nas brzydzić i wzbudzać nasze współczucie, czujemy do niej niechęć, ale też staramy się zrozumieć. Narratorka ma ostry język, a oprócz tego jest egoistyczna i ostra, ludzie z jej otoczenia nie mają łatwego życia, a jej skomplikowana osobowość jest źródłem problemów nie tylko dla niej samej. Nie jest to jednak postać, o której można powiedzieć, że jest w 100% zła i wzbudza jedynie pogardę. Ma ona swoje drugie oblicze, które z czasem odsłania przed czytelnikiem.
„Macocha” ukazuje problem alkoholizmu wśród kobiet, co uważam nie jest zbyt częste w literaturze, a to przecież to jest istotny problem. Autorka zmierza się w swojej powieści z wieloma problemami, a o wszystkim mówi wprost, wzbudzając przy tym niemałe emocje. Jest to nieszablonowa powieść, zaskakująca i ważna. Przyznaję, że nie czyta się jej lekko, szczególnie jeśli ktoś ma naprawdę bogatą wyobraźnię. Pomimo tego, że jest to trudna książka to naprawdę jest zdecydowanie warta przeczytania.
Niech was nie zmyli różowa okładka, to nie jest urocza książka o prostym życiu pełnym miłości, a i balkon nie znajduję się na niej przypadkowo.
Książkę rozpoczyna pytanie do czytelników, wykrzyczane prosto z balkonu głównej bohaterki Julie. Od samego początku narratorka nawiązuje kontakt z czytelnikiem, każe mu wybierać, po której stronie stoi, zmusić do zastanowienia się....
2020-02
Hana to niesamowita powieść, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Myślę, że nie będzie w tym ani trochę przesady jeśli powiem, że to książka doskonała, po brzegi wypełniona emocjami. Hana zachwyca, wzrusza, łapie za serce… Po przeczytaniu ostatniej strony zamknęłam książkę i jeszcze długo nie mogłam pozbierać myśli, a zaczęcie kolejnej książki wydawało się wręcz niemożliwe.
Na początku poznajemy historię Miry, której życie w jednej chwili zmienia się w koszmar za sprawą kupionego w złym momencie ptysia. Brzmi absurdalnie? A jednak… nie jest to całkowicie wymyślona historia, ponieważ autorka wzorowała się historią swojego rodzinnego miasta miasta, które w 1954 nawiedziła, siejąca spustoszenie epidemia tyfusu. Mirze przyszło się wówczas zmierzyć z problemami stanowczo zbyt wielkimi jak dla małej dziewczynki. Jej ostatnią żyjącą krewną została, nielubiana i niezrozumiana ciocia Hana, kobieta-duch, „czarna zmora”. Obie potrzebują pomocy i wsparcia, czy będą w stanie pomóc sobie nawzajem?
Wraz z kolejnym rozdziałem cofamy się do historii dzieciństwa sióstr Hany i Rosy i możemy przekonać się, że wcale nie było ono kolorowe. Przyszło im żyć bowiem w czasach II wojny światowej, które dla Żydów były wyjątkowo okrutne. To pomaga zrozumieć zachowanie Hany, którą dokładnie poznajemy w rozdziale trzecim. Obserwujemy losy bohaterów, ich walkę o przetrwanie, rozpacz, a także wzajemne wsparcie i miłość. Cechują się oni ogromną siłą wewnętrzną, dzięki której są w stanie walczyć do samego końca, końca który można nadejść w najmniej spodziewanym momencie.
O losach decydują drobiazgi, z pozoru nic nieznaczące decyzje. Niewysłany w porę list, kupiony w nieodpowiednim momencie smakołyk. W jednej chwili wszystko może się zmienić. Jaki więc wpływ mamy na swoje życie, czy faktycznie zależy od nas tak wiele jak nam się wydaje? Bohaterom powieści przyszło żyć w naprawdę trudnych czasach, spotkali się zarówno z okrucieństwem i wstydem jak i miłością. To nie jest zwykła historia o wojnie i śmierci. Autorka w fenomenalny sposób prezentuje uczucia bohaterów, emocje, ich wewnętrzne walki oraz codzienne dylematy.
Hana to niesamowita powieść, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Myślę, że nie będzie w tym ani trochę przesady jeśli powiem, że to książka doskonała, po brzegi wypełniona emocjami. Hana zachwyca, wzrusza, łapie za serce… Po przeczytaniu ostatniej strony zamknęłam książkę i jeszcze długo nie mogłam pozbierać myśli, a zaczęcie kolejnej książki wydawało się wręcz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
O miłości bez litości – miłość jest równie nie przewidywalna co ta powieść . Lekarka o dużym dystansie do siebie i ogromnym poczuciu humoru oraz całkowicie przeciętny dziennikarz z wielkimi marzeniami. Co ich łączy? Oboje chcą odnaleźć zaginionego himalaistę, on szuka go z nadzieją na rewelacyjny artykuł, a ona z nadzieją na odzyskanie dawnej miłości. Tak o to dwójka samotnych osób wyrusza w drogę pełną przygód i dobrego humoru.
Lekka opowieść z sympatycznymi bohaterami, przy której można usiąść, odpocząć i się pośmiać, najlepiej przy lampce wina. Brzmi jak plan na świetny wieczór po męczącym tygodniu, prawda? Mimo, iż w pewnym momencie akcje trochę zaczyna się dłużyć to dzięki dużej ilości dobrych tekstów warto czytać dalej. Więc jak od książki nie wymagacie niczego więcej jak jedynie przyjemnego spędzenia wieczoru to polecam.
Tak jak dużo zabawnych treści tak dużo jest tu wspomnień o alkoholu, a bohaterka momentami wydaje mi się, że zapomina co znaczy pić z umiarem. Alkohol leje się na prawie każdej stronie i szczerze miałam nadzieję, że tych poszukiwań ukochanego nie przypłaci alkoholizmem… Wiadomo wszystko, jest dla ludzi, ale z umiarem.. Tutaj tego umiaru zabrakło.
I chciałabym wiedzieć co było dalej, bo zakończenie niewiele mi wyjaśniło, a ciekawość mnie zjada!
O miłości bez litości – miłość jest równie nie przewidywalna co ta powieść . Lekarka o dużym dystansie do siebie i ogromnym poczuciu humoru oraz całkowicie przeciętny dziennikarz z wielkimi marzeniami. Co ich łączy? Oboje chcą odnaleźć zaginionego himalaistę, on szuka go z nadzieją na rewelacyjny artykuł, a ona z nadzieją na odzyskanie dawnej miłości. Tak o to dwójka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Drogi Martinie” - Nic Stone
Jest to cienka książka, którą teoretycznie powinno przeczytać się w jeden wieczór. Tylko teoretycznie. Książka wzbudziła we mnie wiele emocji i potrzebowałam chwili przerwy by odpocząć od niej i poukładać myśli. Wszystko za sprawą Justyce, nastolatka z stanów, którego spotkało wszystko co tylko mogło spotkać najgorszego. Jego chęć pomocy spotkała się interwencją policji, zbyt głośna muzyka – ze śmiercią. Wydaje mi się, a raczej mam nadzieję, że te wszystkie wydarzenia były celowo wyolbrzymione prze autorkę, by lepiej ukazać problem prześladowań w Stanach, bo przecież jedną osobę nie mogłoby spotkać tak wiele…
„Drogi Martinie” – takimi słowami rozpoczynały się listy, które w ramach projektu Jus pisał do Martina Luthera Kinga, w listach wyrażał swoje obawy, przemyślenia, analizował wydarzenia. Martina był dla niego osobą, której mógł się „wygadać” i wszystko opowiedzieć, był, czy raczej miał być jego inspiracją, a listy miały pomóc mu postępować mądrzej. Uważam, że pomysł z takimi listami był świetny, ale niewykorzystany. Listów jest niewiele, nie wnoszą zupełnie nic do fabuły, a sam bohater chyba nie przyłożył się zbytnio do tego zadania.
Kolejną sprawą jest sprawa prześladowań i rasizmu. Autorka chciała pokazać jak duży jest to problem i jak wielu osób dotyka. Stereotypowe myślenie jest krzywdzące i prowadzi do wielu sytuacji, które nie powinny mieć nigdy miejsca. Stereotypy jednak nie biorą się jednak z powietrza i cieszę się, że autorka zwróciła na to również uwagę. Kolejną sprawą jest to, że nawet sam główny bohater, który cierpiał z powodu koloru swojej skóry czasem sam kierował się tym przy ocenie innych, jego matka natomiast była 100% rasistką. Jak więc ma być dobrze, skoro ciągle wszyscy się oceniają po kolorze skóry zamiast postarać się poznać i zrozumieć drugiego człowieka? W tej książce czarni nienawidzą białych i odwrotnie, jednak motyw miłosny, który się tu pojawia daje nadzieję, że nastaną lepsze czasy pełne wzajemnej akceptacji i szacunku.
Książka porusza temat ważny, a autorka chciała na 200 stronach zmieścić wszystko. Opisać, pokazać i wyjaśnić. Pomysł był naprawdę bardzo dobry, ale niewykorzystany. Mam wrażenie, że czegoś tu brakuje. Nie byłam zbytnio przywiązana do bohaterów i nie poczułam z nimi więzi, byli nijacy. Mieli do odegrania swoją rolę w historii, ale zupełnie nie mieli swojego wyjątkowego charakteru, którym ubarwiliby historię i przykuli uwagę czytelnika. Myślę jednak, że jest to książka, którą powinien przeczytać każdy, poznać tę historię i zobaczyć jak krzywdzące mogą być stereotypy oraz zastanowić się czy przypadkiem zbyt pochopnie nie ocenia innych.
„Drogi Martinie” - Nic Stone
Jest to cienka książka, którą teoretycznie powinno przeczytać się w jeden wieczór. Tylko teoretycznie. Książka wzbudziła we mnie wiele emocji i potrzebowałam chwili przerwy by odpocząć od niej i poukładać myśli. Wszystko za sprawą Justyce, nastolatka z stanów, którego spotkało wszystko co tylko mogło spotkać najgorszego. Jego chęć pomocy...
Książkę polecało mi wiele osób, czytałam też wiele opinii wychwalających zalety tej książki, wszyscy są zachwyceni, ale czy naprawdę jest czym się tak zachwycać? Otóż moim zdaniem niestety nie. Byłam bardzo ciekawa tej historii i bardzo czekałam, aż nareszcie będę mogła ją przeczytać i dowiedzieć się o co tyle szumu. Możliwe, że moje oczekiwania były zbyt wysokie bo spodziewałam się czegoś lepszego.
Jeśli chodzi o historię to pomysł był świetny! Naprawdę rewelacja! Niestety tylko do pewnego momentu, bo później autora zbytnio poniosła fantazja, przez co mam wrażenie, że jest to trochę przekombinowane. Zakończenie zaskakuje bardzo, dla jednych może to być plus i będą usatysfakcjonowani, ale dla mnie to przesada… Bo zakończenia po prostu nie da się przewidzieć, jest tak mało prawdopodobne, że jak dla mnie to ostatnie zdanie mogło by brzmieć: „Obudził go dźwięk budzika przypominający, że musi iść do pracy. Jego niezwykły sen zapamięta jednak na długo”. Podczas lektury lubię analizować i zastanawiać się nad zakończeniem, wyobrażać sobie różne scenariusze jak historia może się zakończyć, a na koniec dziwić się, że nie wpadłam na takie rozwiązanie jak autor, który przecież w mniej lub bardziej wyraźny sposób sugerował jak może rozwinąć się akcja. Na koniec książki zwykle jestem w szoku, że tak proste i tak oczywiste rozwiązanie, które cały czas miałam praktycznie podane na tacy nie przyszło mi do głowy. W przypadku „Mauzoleum” skończyłam czytać i byłam rozczarowana. Czytelnik praktycznie nie dostaje szansy, żeby rozwiązać samodzielnie zagadkę, a co gorsze… znając zakończenie cała historia straciła dla mnie sens. O ile część książek chętnie przeczytałabym raz jeszcze, choćby po to, żeby się skupić na wyłapywaniu śladów i przyjrzeć się uważniej bohaterom i zachowaniom, które wcześniej pominęłam i dalej czerpałabym z tego przyjemność nawet znając zakończenie bo myślałabym sobie „aaaa więc to tak… faktycznie… że też wcześniej tego nie zauważyłam”, tak Mauzoleum to jednorazowa historia z bezsensownym zakończeniem. Chociaż przyznaję, że klimat w książce podobał mi się bardzo.
Nie wszystko tutaj było złe! Jak już mówiłam, pomysł jest rewelacyjny, co prawda niedopracowany, ale mimo wszystko świetny. Akcja jest cały czas, autor trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej strony, książka wciąga i sprawia, że można zapomnieć przy niej o całym świecie, a już na pewno o spokojnym śnie bo koszmary gwarantowane ;) Sami bohaterowie może nie są specjalnie interesujący, a ich zachowanie bywa absurdalne, tak że miałam ochotę tam wejść i powiedzieć: „Nie rób tego, to głupie!” , ale nudzić się z nimi nie będziecie. Jeżeli szukacie więc książki, która pochłonie was pochłonie i nie macie co do niej większych oczekiwań, po prostu chcecie jakoś zabić czas – polecam, jeśli spodziewacie się fenomenalnej lektury – trochę mniej polecam.
Książkę polecało mi wiele osób, czytałam też wiele opinii wychwalających zalety tej książki, wszyscy są zachwyceni, ale czy naprawdę jest czym się tak zachwycać? Otóż moim zdaniem niestety nie. Byłam bardzo ciekawa tej historii i bardzo czekałam, aż nareszcie będę mogła ją przeczytać i dowiedzieć się o co tyle szumu. Możliwe, że moje oczekiwania były zbyt wysokie bo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Biała róża, czarny las” autorstwa Eoin Dempsey to poruszająca historia młodej kobiety, która w trudnych czasach II wojny światowej traci wszystkich których kochała. W chwili, gdy pozostała sama, zdana tylko na siebie, jej życie straciło sens. Żyje w kraju, w którym nie może nikomu zaufać, a każde niewłaściwe słowo grozi karą. W chwili, gdy straciła już całą nadzieję odnajduje lotnika. W środku lasu, zimną, w ciemną noc. Pomaga mężczyźnie, mimo iż szybko orientuje się, że nie jest tym za kogo się podaje. Ona dała mu schronienie, a on nadał jej życiu sens.
Zwykle sięgając po literaturę o tematyce wojennej to głównymi bohaterami są Polacy lub Żydzi, nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nawet jak w realiach wojny odnajdywali się Niemcy. Franka jest młodą kobietą, która nie zgadza się z nowymi rządami, chciałaby pomóc zmienić swój kraj, co jednak nie jest łatwe w czasach, kiedy największym ryzykiem jest zaufać komukolwiek, kiedy nie można czuć się bezpiecznie. Czuje się samotna i bezsilna, pomoc dla niej dosłownie spada z nieba, lotnik w mundurze Luftwaffe umrze bez jej pomocy, ona nim go poznała była bliska popełnienia samobójstwa. Poznali się w ciężkich czasach, oboje są nieufni, jednak łączy ich pewna więź, oboje zawdzięczają sobie życie.
To niesamowita historia o ludziach, których los nie przypadkiem postawił na swej drodze. Nie spodziewałam się, że ta książka tak mnie poruszy. Zaczęłam się zastanawiać co zrobiłabym na miejscu Franki, czy zaryzykowałabym życie by ocalić obcego człowieka, który w dodatku nie jest tym za kogo się podaje? Jak niewyobrażalnie ciężko musiało się żyć, kiedy nie można było zaufać nawet najbliższym. Teraz zaufanie wydaje się czymś naturalnym, nie musimy ukrywać swoich poglądów przed innymi, możemy swobodnie wypowiadać się na każdy temat. Wtedy jedno niewłaściwe słowo mogło grozić wywiezieniem do obozu lub inną karą. Nawet w rodzinnym domu nie można było czuć się bezpiecznie, a co dopiero na ulicy wśród obcych ludzi, którzy tylko czekają na czyjś błąd czy chwilę nieuwagi, żeby donieść na gestapo. Autor sprawnie przeplata prawdę z fikcją literacką, dobrze oddaje problemy z jakimi zmagali się ludzie, ich strach i smutek. Pojawia się wątek miłosny, i chociaż nie jest on w tym wszystkim najważniejszy to jest świetnym dodatkiem do całej historii. Przed Franką, oraz jej towarzyszem będzie długa droga, którą pokonać mogą jedynie razem. Bez zaufania nie zajdą jednak daleko, a podjęcie takiego ryzyka może grozić śmiercią. Czy zdecydują się jednak zaufać i powierzyć sobie największe sekrety oraz zdradzić prawdę o sobie i swojej przeszłości? Mimo, iż pochodzą z różnych światów oboje chcą tego samego.
Kiedy Franka odnajduje tajemniczego mężczyznę jest ciemna noc, a śnieg utrudnia każdy krok. Taka pogoda utrzymuje się przez cały czas, skutecznie komplikując życie Franki, ale również dodając powieści nieco klimatu. Lasy otaczające dom w połączeniu z ogromną ilością białego puchu i mrozem tworzą pułapkę, w której znalazła się bohaterka. Pogoda, oraz przyroda współgrają z tematyką książki, dodają jej grozy i tajemniczości. Tworzą idealne dopełnienie całej historii. We wspomnieniach pojawia się lato, które jako ostatnie spędziła wspólnie ze swoją rodziną, piękne słońce przepełnia szczęśliwe chwile. Teraz jednak będzie musiała sporo przejść, nim doczeka w swoim życiu ciepłych dni, nastała mroźna zima, a wróg czyha z każdej strony.
„Biała róża, czarny las” autorstwa Eoin Dempsey to poruszająca historia młodej kobiety, która w trudnych czasach II wojny światowej traci wszystkich których kochała. W chwili, gdy pozostała sama, zdana tylko na siebie, jej życie straciło sens. Żyje w kraju, w którym nie może nikomu zaufać, a każde niewłaściwe słowo grozi karą. W chwili, gdy straciła już całą nadzieję...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Przycupnięci na krawędzi swoich dawnych planów na życie, odmieniają „ja” przez wszystkie przypadki”
To było moje pierwsze spotkanie z Jakubem Małeckim i na pewno nie ostatnie bo sposób w jaki napisana jest ta książka jest niezwykły i sprawia, że wręcz muszę sięgnąć po kolejną. Książka przez charakterystyczną narrację wymyka się znanym schematom. Jest to coś nowego, coś z czym wcześniej się nie spotkałam, jednym taki sposób narracji może przeszkadzać, dla mnie dodawał on tylko klimatu.
„Takie rzeczy po prostu się zdarzają”
Losy bohaterów przeplatają się ze sobą tworząc spójną całość, pokazują jak jedno zdarzenie, zbyt impulsywnie podjęta decyzja może zmienić losy nie tylko nasze, ale i innych. Pokazani są zwyczajni bohaterowie ze swoimi zwyczajnymi problemami i ich zwyczajnym życiem codziennym. Niby nie ma tu nic zaskakującego, żadnych szalonych zwrotów akcji, a jednak zmusza do refleksji, każe się na chwilę zatrzymać i zastanowić. Właśnie to mnie tak urzekło w tej całej historii… ta cała prostota, zawierająca w sobie tyle emocji i przemyśleń. Jest to zwykła historia, zwykłych ludzi opowiedziana w sposób niezwykły. W książce jest przedstawiona również osoba niepełnosprawna, to z jakimi problemami musza zmagać się najbliżsi starając się umożliwić tej osobie godne życie i pomóc jej w normalnym funkcjonowaniu często jest pomijane i niedoceniane. Chory chłopiec-mężczyzna odbiera świat zupełnie inaczej niż inni, żyje w swoim świecie i ciężko jest tak naprawdę ocenić w jakim stopniu rozumie to, co się dzieje wokół niego. „życie jest takie niesprawiedliwe, mawiali ci, którym się poszczęściło, zamykając tragedię wszystkich niepełnosprawnych w tych trzech słowach, a potem wracali do swoich spraw”.
Z danie „takie rzeczy po prostu się zdarzają” cały czas chodzi mi po głowie. Zresztą, nie tylko ono, bo ta historia zapadła mi w pamięć i już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z twórczością autora.
„Tą drogą
Nikt nie idzie
Tego dzisiejszego wieczoru.”
„Przycupnięci na krawędzi swoich dawnych planów na życie, odmieniają „ja” przez wszystkie przypadki”
To było moje pierwsze spotkanie z Jakubem Małeckim i na pewno nie ostatnie bo sposób w jaki napisana jest ta książka jest niezwykły i sprawia, że wręcz muszę sięgnąć po kolejną. Książka przez charakterystyczną narrację wymyka się znanym schematom. Jest to coś nowego, coś z...
Pacjentka to intrygujący, porywający thriller psychologiczny. Wydarzenia z teraźniejszości przeplatają się tu z retrospekcjami z ostatnich dni przez zabójstwem, które Alicia spisała na kartkach swojego pamiętnika. Przedstawienie wspomnień w postaci zapisków było ciekawe, chociaż było ich trochę za mało i myślę, że Alicia miała do powiedzenia o wiele więcej na temat swojego życia i problemów psychicznych. Została oskarżona o zabójstwo swojego męża i umieszczona w zakładzie psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze. Od tamtej pory nie wypowiedziała ani słowa…
Theo Fabrer specjalnie zatrudnia się w The Grove, w którym przebywa Alicja i dokłada wszelkich starań aby przerwać jej milczenie, podczas gdy inni stracili już nadzieję.
Chociaż wina Alicji od początku wydaje się oczywista to po poznaniu kolejnych faktów zaczynamy w to coraz bardziej wątpić, a cała sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana. Za murami szpitala swoje tajemnice mają bowiem nie tylko pacjenci, ale i lekarze. Autor stara się przekazać jak najwięcej wiadomości o działaniu psychoterapii, skrupulatnie opisuje emocje towarzyszące Theo podczas prowadzenia psychoterapii, emocje które należały nie do samego lekarza, ale jego pacjentki. Starał się zrozumieć jej uczucia, poznać jej historię, aby znaleźć sposób by do niej dotrzeć. Czy mu się to uda? I dlaczego tak bardzo zależy, aby nakłonić Alicje do mówienia? Czy kierują nim jedynie czysto zawodowe ambicje? Niewątpliwie jest to zdolny lekarz, który dzięki swoim życiowym doświadczeniom jest w stanie wczuć się w sytuację pacjenta, jednak czy w przypadku tak trudnego pacjenta to wystarczy?
Cała akcja powieść rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, przyznaję, jednak opis wydawał mi się chwilami niezbyt realistyczny, bo wątpię czy ludzie uznani za niepoczytalnych, który dopuścili się morderstw, mogą wychodzić bez większego nadzoru na plac przed szpitalem żeby się zrelaksować i poplotkować z innymi. Te sceny bardziej przywodziły na myśl zwykły szpital, albo np. dom spokojnej starości, gdzie para staruszków rozmawia sobie o życiu siedząc na ławce w słońcu. W tym miejscu przebywali jednak ludzie niebezpieczni, którzy stwarzali zagrożenie dla innych pacjentów. Elif, która była jedną z pacjentek była delikatnie mówiąc dość porywcza, mimo to nie było powiedziane, aby ktoś w szczególny sposób zwracał na nią uwagę, a o pozostałych osobach nie było nawet słowa. Brakowało mi też wyjaśnień odnoście chorób psychicznych, z którymi zmagali się podopieczni szpitala, nie mówię tu o naukowych referatach na ten temat, a jedynie krótkie informacje i opisy, które byłyby interesującym urozmaiceniem dla powieści. Kolejną kwestią na jaką zwróciłam uwagę był łatwy dostęp pacjentów do rzeczy, które w ich rękach stawały się niebezpieczne i mogły stwarzać zagrożenie, nie wydaje mi się, ale życie w takim miejscu było łat proste i przyjemne jak zostało to opisane w książce.
Sam pomysł jednak był ciekawy i interesujący, a bohaterzy, przynajmniej Theo i Alicja, byli naprawdę dobrze wykreowani. Napięcie jest stopniowane i z początku spokojna powieść z każdą chwilą nabiera tempa, a zwroty zaskakujące zwroty akcji całkowicie zbijają czytelnika z tropu, tak że ciężko jest przewidzieć zakończenie. Lekki styl autora sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Pomysł na fabułę był ciekawy, a sztuka towarzysząca bohaterom w tle była fajnym dopełnieniem. Autor w swojej książce w interesujący sposób wyjaśnia również to, jak dzieciństwo i doświadczenia z młodości wpływają na nasze dorosłe życie i kształtują osobowość. Myślę, że mimo wszystko mogę polecić tę książkę innym i chociaż momentami może wydawać się nudna, to naprawdę warto po nią sięgnąć i przeczytać do samego końca, bo zakończenie robi wrażenie!
Pacjentka to intrygujący, porywający thriller psychologiczny. Wydarzenia z teraźniejszości przeplatają się tu z retrospekcjami z ostatnich dni przez zabójstwem, które Alicia spisała na kartkach swojego pamiętnika. Przedstawienie wspomnień w postaci zapisków było ciekawe, chociaż było ich trochę za mało i myślę, że Alicia miała do powiedzenia o wiele więcej na temat swojego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Opowieść Laili Shukri porusza do łez. Przedstawiona jest wstrząsająca historia Klaudii, która po utracie pracy wyrusza w podróż w poszukiwaniu szczęścia. Celem jej podróży było Maroko. Dzięki swojej przyjaciółce poznaje czarującego Marokańczyka, który zabiera ją w niezwykłą podróż po swojej ojczyźnie. Początek tej książki to cudowna opowieść o szczęściu i miłości, Klaudia w towarzystwie Raszida odkrywa nowe miejsca i wysłuchuje niezwykłych historii opowiadanych przez jej towarzysza. Wszystko to sprawia, że jej życie wygląda jak bajka, a mężczyzna u jej boku przypomina bardziej rycerza niż dżihadystę.
Czytając to sama zapomniałam o czym tak naprawdę jest ta książka, jednak po pięknej historii i malowniczy krajobrazach zostają jedynie wspomnienia. Główna bohaterka postanawia wyruszyć w podróż do Londynu, aby tam zamieszkać z ukochanym. Druga część książki jest absolutnym kontrastem dla bajkowych scenerii z wyprawy. W Londynie, który miał stać się nowym domem Klaudii i dać jej schronienie czekało na nią prawdziwe piekło. Opisy były brutalne i realistyczne, nie pozostawiały miejsca na jakiekolwiek złudzenia. Miejsce, które miało być nowym domem okazało się pułapką, a znane jej osoby pokazały swoją prawdziwą twarz. W tym brutalnym świecie nic nie było takie na jakie z początku wyglądało. Małe dzieci beztrosko bawiące się ze sobą pod czujnym okiem rodziców z pozoru wydają się urocze, jednak po chwili obserwacji i wsłuchania się w ich słowa ogarnia przerażenie, gdyż bawiące się dzieci okazują się „lwiątkami kalifatu” i przygotowują się poprzez zabawę do swojej misji. Z każdą kolejną stroną ogarnia czytelnika coraz większe przerażenie. Kochający mężowie zamieniają się w żądne krwi niewiernych potwory, a w samym centrum tego piekła znajduje się Klaudia.
Ile będzie w stanie zrobić, aby ocalić życie, nie tylko swoje, ale i jej nienarodzonego dziecka… ? W całej historii nie brakuje szczegółów, przez które każdy może jeszcze lepiej wczuć się w sytuację i przeżywać całą książkę razem z Klaudią, razem z nią podziwiać malownicze widoki, wysłuchiwać fascynujących historii, poznawać zwyczaje nowej innej kultury, a następnie znaleźć się w piekle i ze strachem przeżywać każdy kolejny dzień. Książka szokuje, przeraża i chwyta za serce. Nie jest to łatwa ani przyjemna powieść, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć by móc z bezpiecznej perspektywy poznać ten brutalny świat pełen terroru.
Opowieść Laili Shukri porusza do łez. Przedstawiona jest wstrząsająca historia Klaudii, która po utracie pracy wyrusza w podróż w poszukiwaniu szczęścia. Celem jej podróży było Maroko. Dzięki swojej przyjaciółce poznaje czarującego Marokańczyka, który zabiera ją w niezwykłą podróż po swojej ojczyźnie. Początek tej książki to cudowna opowieść o szczęściu i miłości, Klaudia w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka „Współlokatorzy” to niezwykle udany debiut Beth O'Leary. Swoją premierą będzie miała 15 maja i gwarantuję, że jest na co czekać. Jest to wyjątkowa historia o zwyczajnych ludziach, przyjaźni, problemach i ich niecodziennych rozwiązaniach. Tiffy to niesamowicie barwna postać, która pilnie potrzebuje taniego mieszania, aby uwolnić się od swojego niezrównoważonego psychicznie byłego. Pomagają jej w tym jej oddani przyjaciele, z którymi pozostaje w stałym kontakcie i na których zawsze może liczyć. Leon pracuje jako pielęgniarz w hospicjum, nie łatwo nawiązuje nowe znajomości i z trudem przychodzi mu mówienie o uczuciach. Potrzebuje pieniędzy, żeby pomóc swojemu bratu, który znalazł się w ciężkiej sytuacji. W tym celu decyduje się wynająć swoje mieszkanie. Rozwiązanie jest niecodzienne ponieważ głównym założeniem tego pomysłu jest to, że współlokatorzy nigdy nie mają się poznać, chociaż będą spać w jednym łóżku (ale o różnych godzinach). Układ jest prosty i przez pewien czas nawet skuteczny. Tiffy ma mieszkanie tylko dla siebie w weekendy i nocami, kiedy Leon jest w pracy, natomiast kiedy wychodzi, mieszkanie zajmuje Leon.
Od kiedy w życiu Leona pojawia się Tiffy zmienia się nie tylko wystrój jego mieszkania, ale i całe życie. Ich znajomość zaczyna się od jednej wiadomości zamieszczonej na karteczce samoprzylepnej, z czasem karteczki zaczęły pokrywać prawie każde wolne miejsce w mieszkaniu, a przypadkowe spotkanie to była jedynie kwestia czasu. Ich znajomość rozwija się powoli, na karteczkach zaczęli przekazywać sobie nie tylko kwestie związane z mieszkaniem, ale również z ich życiem i problemami, opowiadali sobie swoje historie i dzielili się emocjami (oraz jedzeniem ). Z przyjemnością obserwowałam rozwój ich znajomości.
Jest to niezwykle ciepła i zabawna historia z przesympatycznymi bohaterami. Poza uroczą miłosną historią poruszone są tu również trudne tematy i ciężkie problemy, z którymi muszą zmierzyć się bohaterowie. Opowieść o niezwykłej przyjaźni i wsparciu, na jakie może liczyć Tiffy w każdym trudnym momencie, a takich w jej życiu niestety nie brakuje. Bohaterowie są świetnie wykreowani więc polubiłam ich już od pierwszych stron i wczułam się w ich historię, z zapartym tchem śledziłam ich losy trzymając mocno kciuki żeby wszystko szczęśliwie się zakończyło. Pomysł na historię zawartą na samoprzylepnych karteczkach – oryginalny i fantastyczny. Styl autorki jest lekki, a książka wciągnęła mnie od samego początku, co się rzadko zdarza. W tej książce dosłownie nie ma czasu na nudę.
Historię poznajemy z punktu widzenia Tiffy, oraz Leona dzięki czemu mamy pełny wgląd w sytuację z obu stron. Dialogi w częściach pisanych z punktu widzenia Leona są dość nietypowe i z początku mnie drażniły, ale później opowieść wciągnęła mnie na tyle, że przestało mi to przeszkadzać. Poznajemy życie głównych bohaterów, jak i ich przyjaciół oraz losy rodziny Leona. Brakowało mi tu przedstawienia rodziny Tiffy i jej relacji z rodzicami, ponieważ byli oni wspomniani w książce jedynie w kilku zdaniach podczas rozmowy, z której nic więcej nie można się było dowiedzieć. Skoro już poznaliśmy tak dokładnie losy rodziny Leona to uważam, że fajnie by było dowiedzieć się też coś o Tiffy.
Książka „Współlokatorzy” to niezwykle udany debiut Beth O'Leary. Swoją premierą będzie miała 15 maja i gwarantuję, że jest na co czekać. Jest to wyjątkowa historia o zwyczajnych ludziach, przyjaźni, problemach i ich niecodziennych rozwiązaniach. Tiffy to niesamowicie barwna postać, która pilnie potrzebuje taniego mieszania, aby uwolnić się od swojego niezrównoważonego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pragnienie zemsty to niezwykle udany debiut Adriany Tomaszewskiej. Jest to cudowna opowieść o zemście, miłości oraz trudnych wyborach, a całość została osadzona w świecie pełnym magii i magicznych postaci. Autorka stworzyła swój własny świat i panujących w nim bogów i zrobiła to naprawdę dobrze, a zaprezentowany świat jest fascynujący. Zaznaczę jeszcze, że na co dzień nie czytam fantastyki, ale po tę pozycję sięgnęłam z niemałą ciekawością. I się ani trochę nie zawiodłam. Jak na osobę, która ma dość ubogą wiedzę o czarodziejach i magicznych stworzeniach (nie licząc tych z Harrego Pottera) to nie czułam się tu ani trochę zagubiona ponieważ wszystko było wspaniale opisane i wyjaśnione. Wartka akcja trzyma czytelnika w napięciu przez całą lekturę, a książkę bardzo ciężko jest odłożyć bez poznania zakończenia.
Powieść zaczyna się w momencie, kiedy Lavinia przejmuje zadanie po swojej siostrze bliźniaczce i zaczyna zbliżać się do hrabiego Leopold Bischof, aby donosić zdobyte na jego temat informacje do swojego elfiego szefa. Leopold pojawił się w Temdorfie, aby znaleźć swojego wroga i zemścić się za śmierć swojego ojca. Lavinia wraz z hrabią wyruszają w podróż pełną niebezpiecznych przygód, ale też doskonałych okazji do zbliżenia i lepszego poznania. Czy wspólnie spędzony czas i rodzące się uczucie będzie miało wpływ na losy ich misji? Dlaczego komuś tak bardzo zależy na tych informacjach i jaki będzie finał gry prowadzonej przez Lavinię, czy uda jej się ukończyć powierzoną jej misje? Te jak i wiele innych pytań nie daje spokoju ani przez chwilę podczas lektury, na szczęście wszystko zostaje na końcu wyjaśnione, jednak pojawiające się nowe fakty sprawiają, że z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy tej historii.
Istrelbrin, na którego zlecenie siostry szpiegują Leopolda jest postacią, która w książce pojawiała się zdecydowanie zbyt rzadko. Negatywny bohater, który posiada ogromne możliwości i bogactwo wydaje się interesującą postacią, jednak mam przeczucie, że w kolejnej książce będzie pojawiał się trochę częściej. Szkoda, że książka jest taka krótka bo czyta się naprawdę szybko, a historia wciąga od samego początku i polubiłam bohaterów tak bardzo, że 5 minut po odłożeniu książki już zaczęłam za nimi tęsknić.
Pragnienie zemsty to niezwykle udany debiut Adriany Tomaszewskiej. Jest to cudowna opowieść o zemście, miłości oraz trudnych wyborach, a całość została osadzona w świecie pełnym magii i magicznych postaci. Autorka stworzyła swój własny świat i panujących w nim bogów i zrobiła to naprawdę dobrze, a zaprezentowany świat jest fascynujący. Zaznaczę jeszcze, że na co dzień nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Shari Lapena to autorka takich bestsellerów jak „Para zza ściany” czy „Nieznajoma w domu”, jej najnowsza powieść z listopada 2018 roku nosi tytuł Niechciany gość. Jest to kryminał przypominający atmosferą powieści Agathy Christie, a dokładnie „I nie było już nikogo” (dawniej: „Dziesięciu małych murzynków”). Tak samo w obu książkach akcja rozgrywa się w miejscu odciętym od reszty świata, bez możliwości nawiązania kontaktu i wezwania pomocy. Kiedy zaczynają ginąc kolejne osoby każdy staje się podejrzanym.
Mitchell’s Inn to ekskluzywny, położony na lasami hotel oferujący swoim gościom możliwość odpoczynku na łonie natury bez Internetu i zasięgu. Jest do doskonała okazja, aby spędzić czas tylko we dwoje, zrelaksować się czy napisać powieść. Hotel ściąga na wypoczynek małżeństwo, samotnego adwokata, dwie przyjaciółki starające się odnowić łączącą ich relację, pisarkę, pracującą nad swoją nową powieścią, a także młodą parę, która chciałaby odpocząć od obowiązków czekających na nich przy organizacji ślubu, a także dwoje ludzi starających się uratować swoje małżeństwo. Początkowo wszystko prezentuje się wręcz bajowo, jednak z powodu burzy śnieżnej zostaje odcięty dopływ prądu a także wszelkiej łączności ze światem, a przebywający w środku goście zostają uwięzieni w pułapce. Początkowo pierwsza śmierć wygląda na wypadek, jednak przy kolejnej wszyscy zaczynają wpadać w panikę. Grono podejrzanych jest małe, więc ludzie zaczynają być względem siebie nieufni i z uwagą śledzą każdy ruch swoich towarzyszy. W tej atmosferze i napięciu muszą starać się przeżyć i doczekać na pomoc, która ma nadejść gdy tylko stanie się to możliwe.
Czytając powieść czułam się tak, jakbym sama była uwięziona w hotelu razem z innymi gośćmi. Analizowałam każdy ich ruch, starając się zapamiętać każdy szczegół. Z przerażeniem czytałam o kolejnych morderstwach i starałam się wywnioskować kto jest sprawcą tych wszystkich zbrodni. Książka zachowuje wszystkie cechy klasycznego kryminału, przez co mogłoby się wydawać, że książka będzie nudna i przewidywalna. Nic bardziej mylnego. Parę razy wydawało mi się , że już wiem kto jest mordercą, oczywiście.. tylko mi się wydawało. Zakończenie jest zaskakujące, ale jednak wszystko zostaje logicznie wyjaśnione i historia układa się w spójną całość.
Narracja jest prowadzona w czasie teraźniejszym z punktu widzenia każdej osoby, dzięki czemu poznajemy opinie każdego z gości. Początkowo ten sposób narracji wydawał mi się irytujący i utrudniał wczucie się w klimat książki, tym bardziej, że akcja toczy się dość powoli i sam początek książki wydawał się wręcz nudny. Do Aghaty Christie jednak jeszcze sporo autorce brakuje. Mimo wszystko nie jest to książka przy której można się nudzić, a czas poświęcony na lekturę nie jest czasem straconym.
Shari Lapena to autorka takich bestsellerów jak „Para zza ściany” czy „Nieznajoma w domu”, jej najnowsza powieść z listopada 2018 roku nosi tytuł Niechciany gość. Jest to kryminał przypominający atmosferą powieści Agathy Christie, a dokładnie „I nie było już nikogo” (dawniej: „Dziesięciu małych murzynków”). Tak samo w obu książkach akcja rozgrywa się w miejscu odciętym od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Misery to druga książka autorstwa Stephena Kinga, którą czytałam i na pewno nie ostatnia. Wszystkie pozytywne opinie, które można przeczytać na temat tej książki są w 100% prawdziwe i mam nadzieję, że pozostałe dzieła tego autora również mnie nie rozczarują.
Paul Sheldon jest autorem popularnego cyklu powieści o Misery Chastain, który jednak postanowił zakończyć uśmiercając główną bohaterkę. Nie spodobało się to jednak jego fanom. Po ukończeniu swojej nowej powieści, zupełnie innej niż znany cykl Misery, Paul uległ wypadkowi. Znalazła go była pielęgniarka Annie Wilkes. Wydawać by się mogło, że miał szczęście trafiając właśnie na nią. To spotkanie niewątpliwie odmieni życie autora, gdyż Annie kryje mroczne tajemnice, a oprócz tego ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym.
Cała akcja powieści rozgrywa się w domu Annie, w którym przetrzymuje Paula i traktuje go jak swoje zwierzątko domowe. Utrzymuje go przy życiu ponieważ dzięki temu może czytać dalsze losy Misery. Annie jest okrutna i nie przebiera w środkach, kiedy uzna że jej podopieczny zasłużył na karę. Pozbawiony możliwości ucieczki i odizolowany od świata autor spędza wiele jednakowych dni, codziennie przyjmując lekarstwa uśmierzające ból oraz zapisując kolejne kartki nowej powieści. Fakt, iż cała akcja nie wychodzi poza granice domu byłej pielęgniarki i jej gospodarstwa daje poczucie „osaczenia” bohatera, który znalazł się w pułapce. On i Annie są jedynymi osobami, które poznajemy, z każdą stroną poznajemy nowe sekrety byłej pielęgniarki oraz jej szalone pomysły. Odczuwalne jest narastające napięcie, które jest większe z każdą stroną, która przybliża Paula do ukończenia pisania swojej powieści, a kiedy to już się stanie Annie nie będzie go więcej potrzebować.
Bohaterowie są wręcz doskonale wykreowani. Choroba psychiczna Annie, która rozwija się coraz bardziej, a w jej głowie pojawiają się ciągle nowe przerażające pomysły na kary, które stosuje względem swego podopiecznego. Paul Sheldon, który znalazł się w sytuacji bez wyjścia z pogruchotanymi nogami, pozbawiony szans na ucieczkę musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości i postarać się zachować resztki zdrowego rozsądku, aby przetrwać koszmar.
Pomimo, iż akcja książki rozwija się powoli, a początek może wydawać się nudny to z każdą stroną jest coraz lepiej, a po skończeniu lektury zostaje smutek i żal, że ma ona jedynie 368 stron. Mistrz grozy zaprezentował niesamowitą, wciągającą powieść, którą mogę polecić każdemu.
Misery to druga książka autorstwa Stephena Kinga, którą czytałam i na pewno nie ostatnia. Wszystkie pozytywne opinie, które można przeczytać na temat tej książki są w 100% prawdziwe i mam nadzieję, że pozostałe dzieła tego autora również mnie nie rozczarują.
Paul Sheldon jest autorem popularnego cyklu powieści o Misery Chastain, który jednak postanowił zakończyć...
Melissa Darwood to ukrywająca się pod pseudonimem polska autorka. Jej najnowsza książka Gordian jest pierwszą częścią rozpoczynającą sykl Grzech. Autorka wcieliła się w rolę młodego, zabójczo przystojnego mężczyzny, którego myśli koncentrują się głównie na seksie. Jak to zwykle w powieściach tego typu bywa, jego życie odmienia się dzięki poznanej kobiecie, która jest zupełnie inna niż wszystkie i jako jedyna odtrąca jego propozycje.
Gordian jest młodym studentem trenującym sztuki walki, oprócz sportu uwielbia również przygodny seks, a kobiety traktuje przedmiotowo. Jest zarozumiały, doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej atrakcyjności i często to wykorzystuje. Przy tym jest wręcz do bólu szczery, ale też chamski i zbyt zadufany. To są moje pierwsze przemyślenia odnośnie głównego bohatera. Z każdą stroną jednak przybywa informacji na temat trudnego dzieciństwa Gordiana i krzywd, które spotkały go w przeszłości, przez co nie można być w stosunku do niego aż tak krytycznym. Jest on pełen sprzeczności, nie można jednoznacznie stwierdzić, że jest on w 100% zły. Jest seksoholikiem i nie podoba mi się jego podejście do kobiet, ale poza tym, jego relacje z matką, o którą bezustannie się troszczy i jest względem niej naprawdę pomocny i opiekuńczy, świadczą o tym, że jednak w głębi duszy jest dobry i potrafi zadbać o innych oraz być troskliwym facetem. Jego postać jest świetnie nakreślona psychologicznie przez autorkę, co bardzo mi się podobało.
W książce są przedstawione różne dziewczyny, z którymi uprawiał seks główny bohater. Jest ich sporo, przez co postać Kiry, która ma wpływ na życie i przemianę Gordiana, bardzo na tym traci. Autorka poświęciła trochę za mało na opis tej dość istotnej postaci, a zbyt wiele zajmują opisy pozostałych partnerek chłopaka. Opisów seksu, jak to w erotyku było bardzo dużo, jednak momentami były jak dla mnie zbyt wulgarne. Nie jest to jednak opowieść skoncentrowana jedynie na seksie, jest on jedynie zasłoną dla psychologicznego wymiaru książki. Młody, zagubiony chłopak z problemami, który stara się aby wszyscy go postrzegali w określony sposób to wydaje mi się najlepsze określenie Gordiana.
Powieść jest interesująca, mroczna i mocno erotyczna. Kończy się w momencie, w którym dosłownie wszystko może się zdarzyć. Po kolejną część sięgnę bo jednak jestem ciekawa co będzie dalej, ale nie będzie to moja wyczekana premiera.
Melissa Darwood to ukrywająca się pod pseudonimem polska autorka. Jej najnowsza książka Gordian jest pierwszą częścią rozpoczynającą sykl Grzech. Autorka wcieliła się w rolę młodego, zabójczo przystojnego mężczyzny, którego myśli koncentrują się głównie na seksie. Jak to zwykle w powieściach tego typu bywa, jego życie odmienia się dzięki poznanej kobiecie, która jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Planowaliście zakupy w sklepie Ikea? No to albo nie czytacie książki, albo zmieniacie plany. Ja innej opcji nie widzę.
Zaczynajac od początku czyli od okładki obok której nie da się przejść obojętnie. Bierzecie do ręki katalog sklepu do złudzenia przypominającego Ikea i przenoście się w sam środek piekła.
Czytałam już horrory osadzone na cmentarzach i opuszczonych domach, ale o nawiedzonym sklepie meblowym czytałam pierwszy raz. Kiedy sklep opuszczają ostatni klienci i gasną ostatnie światła, otwierają się drzwi, których nawet nie powinni tam być. Wszystko nabiera innego znaczenia, alejki sklepowe zaczynają się płatać i coraz łatwiej zgubić drogę i zapominiec gdzie się jest. Meble przedstawione w nowej, koszmarnej odsłonie zaczynają budzik lęk. W środku tego koszmaru zostaje uwięziona 5 bohaterów. 2 z nich nawet nie potrafiłam współczuć bo irytowali mnie od samego początku, a co do reszty to z każda stroną lubiłam ich coraz bardziej. Zostali w sklepie sami, zdani jedynie na siebie i innych współpracowników. Nie brakowało trudnych wyborów, kiedy to podczas walki o życie okazywało się, ze jednak ktoś został w środku. Moralne dylematy towarzyszly im od początku. Interesująca była też zmiana głównej bohaterki - Amy, na początku nawet bym jej nie podejrzewała o takie zachowanie 😯 może fabuła nie jest szalenie zaskakująca, ale to w żaden sposób nie przeszkadza i książkę czyta się z zapartym tchem. Dla mnie rewelacja, chociaż pewnie nie zasnę, a jak już się uda to koszmary mam gwarantowane bo wyobraźnie przez cały czas pracowała na najwyższych obrotach. Dzięki opisom można sobie bez trudu wyobrazić zniszczone korytarze, narzędzia tortur i postacie, które przedostały się do tego świata tworząc ze sklepu meblowego prawdziwe piekło.
Planowaliście zakupy w sklepie Ikea? No to albo nie czytacie książki, albo zmieniacie plany. Ja innej opcji nie widzę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZaczynajac od początku czyli od okładki obok której nie da się przejść obojętnie. Bierzecie do ręki katalog sklepu do złudzenia przypominającego Ikea i przenoście się w sam środek piekła.
Czytałam już horrory osadzone na cmentarzach i opuszczonych domach,...