rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

A gdyby sie okazało, że sławny Sherlock Holmes ma prapraprawnuka? Że to nastolatek, który rozwiązuje zagadki. I ma swojego Watsona? I że Sherlock Piąty bystrością i uporem nie odstaje od swojego przodka?

Nie powiem, jako anglistkę bardzo mnie ta książka zaintrygowała. Nie do końca byłam przekonana, czy koncepcja tekstu w języku polskim ze wstawkami po angielsku się sprawdzi, ale czytało się to znakomicie- lekko i przyjemnie. Tekst poprowadzony jest tak, że córka nie gubiła się w ani jednym momencie. Sprawdził się więc u nas doskonale, szczególnie że pomysł czytania bajek w całości po angielsku nie wypalił w ogóle.  Ilustracje, a do tego pytania na końcu rozdziałów sprawiały, że słyszałam tylko: No czytaj dalej!

Bardzo fajna koncepcja. Aaa. No i sama byłam ciekawa, jak ta historia się skończy i kto jest złodziejem.

A gdyby sie okazało, że sławny Sherlock Holmes ma prapraprawnuka? Że to nastolatek, który rozwiązuje zagadki. I ma swojego Watsona? I że Sherlock Piąty bystrością i uporem nie odstaje od swojego przodka?

Nie powiem, jako anglistkę bardzo mnie ta książka zaintrygowała. Nie do końca byłam przekonana, czy koncepcja tekstu w języku polskim ze wstawkami po angielsku się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię fantasy. Nie czytam takiej literatury. Czasy, gdy omawiałam z uczniami tego typu utwory na lekcjach, wspominam źle, bo czułam się wtedy bardzo niekompetentna. A do tego miałam poczucie, że oni wyczuwają moją niechęć do tego gatunku. I go nie polubią. Przeze mnie.

I właśnie dlatego kupiłam pierwszy tom o Franku i Fince. By moja córka miała szansę poznać inny gatunek niż to, co dotąd czytałyśmy. Niż to, co jej podsuwałam.

Obie polubiłyśmy ten świat magii, cyrków, ożywieńców, nekromantów, dziwnych stworzeń i groźnych elfów. I choć było chwilami strasznie, a my jesteśmy z tych, co nie lubią się bać, czytałyśmy dalej.

To ciekawa historia rodzeństwa i ich magicznych zdolności. To opowieść o miłości, odpowiedzialności i wzajemnej trosce, o chorobie jednego z rodziców. O przyjaźni i o tym, że zgoda zawsze przynosi więcej pożytku niż kłótnia. Franek i Finka, choć bliźniacy, są zupełnie różni. Finka zdecydowania i otwarta, Franek nieco wycofany, przestraszony tym, co potrafi (a umie w czarną magię!). Poruszone są kwestia ważne i trudne, ale nie brak tu humoru.
Czekamy na ciąg dalszy, bo wciąż nierozwiązany jest co najmniej jeden wątek

Nie lubię fantasy. Nie czytam takiej literatury. Czasy, gdy omawiałam z uczniami tego typu utwory na lekcjach, wspominam źle, bo czułam się wtedy bardzo niekompetentna. A do tego miałam poczucie, że oni wyczuwają moją niechęć do tego gatunku. I go nie polubią. Przeze mnie.

I właśnie dlatego kupiłam pierwszy tom o Franku i Fince. By moja córka miała szansę poznać inny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Napisałam tę recenzję. Opublikuję ja na Instagramie, na kilku grupach na Facebooku. Często tak robię. Ale dopiero przy recenzji tej książki zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać. Ile informacji o sobie przekazuję, mając te wszystkie profile? Czy przekazuję coś o sobie tą recenzją? Wszystkimi lajkami i serduszkami, na które klikam, gdy scrolluję posty, nie mówiąc o zostawianych pod nimi komentarzach? Ile one o mnie mówią? Ile zdradzają?
Wydawało mi się, że dość rozsądnie korzystam z mediów społecznościowych. Ale teraz to już sama nie wiem...
To książka o tym, jak cenne są we współczesnym świecie informacje. Jaką dają władzę. Jak często, zupełnie bezmyślnie, ujawniany informacje o sobie w sieci, nie zastanawiając się, gdzie one trafiają, do czego mogą posłużyć i komu. I jak łatwo nami manipulować.
To dość zagmatwana historia, napisana jednak bardzo przystępnym językiem. Czyta się szybko, akcja ma odpowiednie tempo. Jak na thriller trochę za mało tu strachu, niepewności, poczucia zagrożenia. Mnie to akurat odpowiada, bo nie lubię się bać, ale miłośnicy gatunku mają prawo być rozczarowani. Może momentami zbyt łatwo przychodziło bohaterom zdobywanie kolejnych informacji i odkrywanie kolejnych tajemnic firmy.
Ale sam pomysł na historię super. Liczba osób wymienionych w posłowiu pokazuje, jak wnikliwy research musiała zrobić autorka. To dobra historia. Wcześniej nie czytałam niczego w takim klimacie, więc zdecydowanie jest to dla mnie odkrycie.

Napisałam tę recenzję. Opublikuję ja na Instagramie, na kilku grupach na Facebooku. Często tak robię. Ale dopiero przy recenzji tej książki zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać. Ile informacji o sobie przekazuję, mając te wszystkie profile? Czy przekazuję coś o sobie tą recenzją? Wszystkimi lajkami i serduszkami, na które klikam, gdy scrolluję posty, nie mówiąc o...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Obciachowe pomysły taty Oli Thomas Brunstrøm, Thorbjørn Christoffersen
Ocena 7,5
Obciachowe pom... Thomas Brunstrøm, T...

Na półkach:

Z Tatą Oli jest jak z Mrozem. Można go lubić, można nienawidzić. My jesteśmy w tej pierwszej grupie. Sami mamy córkę Olę, więc nasz tata jest, jakkolwiek by nie patrzeć, Tatą Oli. Mamy młodszą córkę, która pomysłowością nie ustępuje Edkowi. A ja chcę wierzyć, że jestem jak mama Oli- głosem rozsądku i strażnikiem pewnej równowagi, gdy Tata Oli przegina. A w tej części przegina na każdej stronie. Więc tak trochę czytamy o sobie.
Lubimy te książki za humor, za dystans, za pokazanie, że dorośli mogą i powinni umieć przyznać się do błędu, za ten czasami przerysowany świat.
Tata Oli ma obciachowe pomysły i teksty. Na każdym kroku zawstydza córkę. W domu, w szkole, w obecności kolegi. Ale karma wraca :)
Czy i my tak czasami nie robimy? Nawet w dobrej wierze? "Dla Twojego dobra", "Jak będziesz dorosła, to zobaczysz" i klasyk: "Za moich czasów…"
Co tu dużo mówić, my też czasami jesteśmy obciachowi…

Z Tatą Oli jest jak z Mrozem. Można go lubić, można nienawidzić. My jesteśmy w tej pierwszej grupie. Sami mamy córkę Olę, więc nasz tata jest, jakkolwiek by nie patrzeć, Tatą Oli. Mamy młodszą córkę, która pomysłowością nie ustępuje Edkowi. A ja chcę wierzyć, że jestem jak mama Oli- głosem rozsądku i strażnikiem pewnej równowagi, gdy Tata Oli przegina. A w tej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Damy, dziewuchy, dziewczyny" to podróż przez różne epoki w towarzystwie Heńki, uczestniczki powstania styczniowego, która jest chyba najbardziej barwną postacią w tym gronie. Poznajemy historie mniej lub bardziej znanych dziewczyn i kobiet (z naciskiem na mniej znane, ale to chyba celowy zabieg), które zdecydowanie wyróżniały się na tle swojej epoki. Nie chciały być ozdobą
przy boku męża (Czartoryska i Skłodowska-Curie), były niepokorne i uparcie dążyły do celu, jak Henryka Pustowójtówna czy Barbara Hulanicka. Wykonywały zawody zupełnie nie kobiece, jak Magdalena Bendzisławska - pierwsza chururżka czy Krystyna Skarbek- szpieżka, i były w tym świetne.

Mądre historie, ciekawie opowiedziane i zilustrowane, zachęcające do dyskusji. Czasami może nieco trudne w odbiorze dla ośmiolatki (od czego są rodzice, którzy wyjaśnią i dopowiedzą), ale jak ważne.

Trzeba pokazywać takie kobiety i o nich mówić. I podkreślać ich dokonania. Wciąż i bez przerwy.

"Damy, dziewuchy, dziewczyny" to podróż przez różne epoki w towarzystwie Heńki, uczestniczki powstania styczniowego, która jest chyba najbardziej barwną postacią w tym gronie. Poznajemy historie mniej lub bardziej znanych dziewczyn i kobiet (z naciskiem na mniej znane, ale to chyba celowy zabieg), które zdecydowanie wyróżniały się na tle swojej epoki. Nie chciały być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo dobrego słyszałam o tej książce i chyba te wszystkie recenzje mówiące o tym, że w tej powieści nic nie jest tym, czym się wydaje, sprawiły, że byłam w stanie przewidzieć ciąg zdarzeń. Ale jednak nie w 100% ;) Nie byłam jednak zaskoczona tym, jak potoczyła się historia. Czy to popsuło mi czytelniczą zabawę? Zupełnie nie. Wręcz przeciwnie. Bawiłam się wyśmienicie.
To bardzo dobra, intrygująca historia pokazująca polityczne rozgrywki oraz to, ile politycy lub ci, którzy do tej wielkiej aspirują, są w stanie poświęcić, ile zasad i reguł nagiąć, ile moralnych kręgosłupów złamać, swoich i nie tylko swoich.
Powieść zaczyna się od mocnego uderzenia. Ja spodziewałam się, że Ogrodnik i jego kolejna ofiara będą osią historii. Nie. To był dopiero początek. Dzieje się dużo i szybko. Jest intensywnie i bezkompromisowo. Przy ostatnich 50 stronach po prostu zawaliłam pracę, bo musiałam czytać. Nie byłam w stanie się oderwać.
W trakcie lektury zastanawiałam się jedynie, czy osoby jak główna bohaterka istnieją naprawdę. Tyle doświadczyć? Tyle przeżyć? I nadal być silnym i twardym? I kalkulować na zimno? Chyba niemożliwe. Ale też nie ja siedzę w polityce. Ja o niej tylko czytam...

Dużo dobrego słyszałam o tej książce i chyba te wszystkie recenzje mówiące o tym, że w tej powieści nic nie jest tym, czym się wydaje, sprawiły, że byłam w stanie przewidzieć ciąg zdarzeń. Ale jednak nie w 100% ;) Nie byłam jednak zaskoczona tym, jak potoczyła się historia. Czy to popsuło mi czytelniczą zabawę? Zupełnie nie. Wręcz przeciwnie. Bawiłam się wyśmienicie.
To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To będzie recenzja bardzo subiektywna. Bo Chmielarza darzę kryminalną miłością bezwarunkową. Po prostu. Nawet jeśli coś mi w jego książkach nie pasuje (no bywa tak, muszę to przyznać z bólem serca),to myślę o nich tak długo, aż jestem w stanie wskazać trzy rzeczy, które jednak mnie przekonują. Wtedy mogę spokojnie odłożyć książkę/czytnik.
Pewnie nie jestem odosobniona w miłości do Jakuba Mortki, ale Dawid Wolski też jest okej, choć lubić to go raczej trudno, bo to przecież najgorszy detektyw na Śląsku, jeśli nie w całej Polsce. Moralne też nie błyszczy. Gdy przeczytałam zapowiedź, która mówiła o tym, że w ostatniej części pojawi się Iga, dawna miłość Dawida, pomyślałam: "Nie! To się nie może udać".
Ale się udało.
Kto czytał dwie poprzednie książki, wie, że Dawid jest specyficzny, w sumie wszystko mu się jakoś udaje, jakoś ciągnie do przodu i jakoś funkcjonuje. "Jakoś" to chyba idealne określenie Wolskiego i jego życia.
Jest w tej książę kilka momentów, w których szczerze się zaśmiałam (dobra, lubię czasami niskich lotów żarty o kupie, co zrobić). Niektóre sytuacje są nieprawdopodobne i gdyby przytrafiły się np. Mortce, prychnęłabym pod nosem, mówiąc: "Taaa, no już, pewnie". Ale Dawid? Jemu z jakiegoś powodu to wszystko może się przytrafić. Jemu i tylko jemu.
Jest więc i strasznie, i zabawnie, i smutno, i niebezpiecznie. Jest też trochę tajemnic i niewyjaśnionych spraw.

A za co najbardziej cenię Chmielarza? Uważam, że on jest wnikliwym obserwatorem rzeczywistości. I potrafi wnioski z takich obserwacji przemycić w prostych, krótkich zdaniach, często smutnych i dosadnych w wydźwięku. O podejściu do życia, o młodym pokoleniu, relacjach międzyludzkich, w tym rodzinnych, o postrzeganiu świata przez pryzmat naszych doświadczeń lub ich braku. I za to go cenię. Bo do każdej lektury wracam myślami wielokrotnie.

To będzie recenzja bardzo subiektywna. Bo Chmielarza darzę kryminalną miłością bezwarunkową. Po prostu. Nawet jeśli coś mi w jego książkach nie pasuje (no bywa tak, muszę to przyznać z bólem serca),to myślę o nich tak długo, aż jestem w stanie wskazać trzy rzeczy, które jednak mnie przekonują. Wtedy mogę spokojnie odłożyć książkę/czytnik.
Pewnie nie jestem odosobniona w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę tych kryminałów czytam (choć nie tyle, ile bym chciała) i gdy wydaje mi się, że wszystko już było, że nic nowego pod słońcem - trafia się taka perełka.
Bo "Lato" to perła: nieszablonowa, inna, wyjątkowa i nietuzinkowa. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to się nie uda. Chłopak, który doświadczył tyle zła i kolejna tragedia z jego udziałem - śmierć całej rodziny. Niemożliwe. Nieprawdopodobne. Ale przecież tak bywa. Są ludzie, których nieszczęścia nie tylko nie omijają, one ich otaczają i oplatają jakąś niewidzialną nicią. To co nieprawdopodobnie staje się tak bardzo realne.
A do tego Krystyna: niestandardowa śledcza, niejednoznaczny człowiek, z bagażem doświadczeń,z nieprzepracowaną traumą, z nieumiejętnością pogodzenia życia zawodowego z rodzinnym. To takie bliskie i znane.
I gdy jeszcze dołożymy do tego umiejętność autorki, by zamykać sens i znaczenia w krótkich i prostych zdaniach, mamy książkę doskonałą pod każdym względem.

Trochę tych kryminałów czytam (choć nie tyle, ile bym chciała) i gdy wydaje mi się, że wszystko już było, że nic nowego pod słońcem - trafia się taka perełka.
Bo "Lato" to perła: nieszablonowa, inna, wyjątkowa i nietuzinkowa. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to się nie uda. Chłopak, który doświadczył tyle zła i kolejna tragedia z jego udziałem - śmierć całej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Emi to szefowa Klubu Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka. Książka pokazuje wyprawę dzieciaków (Aniela, Flora, Faustyna i Emi ) i ich opiekunów do Nowego Jorku, gdzie przebywa Franek (członek klubu) i jego tata. Dzieciaki odhaczają kolejne must visit w mieście, które nigdy nie śpi. Oczywiście ich wyprawa stała się dobrą okazją, by porozmawiać z moją córką o Empire State Building, Broadwayu czy Manhattanie i wielu innych wspomnianych miejscach (także o wieżach WTC), ale ja nie tego szukam w książkach dla dzieci. Cała historia to trochę jak relacja na blogu z wycieczki do NY. Momentami czułam się, jakbym czytała sprawozdanie, do tego napisane bez polotu. Odwiedzamy kolejne miejsca z listy tego, co wypada zobaczyć w NY. Wolałabym poczytać o relacji między dzieciakami, o przyjaźni, dziecięcych problemach. Postaci są jak odlane z jakiegoś szablonu. Ma być różnorodnie, to jest: rzeczowa Aniela z ogromną wiedzą na temat świata, historii, kultury (niby postać ma potencjał, ale jest jakaś taka mało autentyczna, a czasami przytłaczająca), Emi, która co jakiś czas przypomina, że to ona jest szefową klubu, gdyby ktoś zapomniał, infantylna Flora, dla której liczy się dobre selfie i zakupy. Zresztą ma doby wzór do naśladowania -  mamę blogerkę, równie irytująca jak ona. Pani Laura Zwiędły skupia się na tym, by zrobić duże zakupy w najbardziej znanych nowojorskich sklepach, włożyć szpilki i dobrze wyglądać (jak na nie lubię takich postaci!).

Ale! Moja córka była zachwycona (i chyba o to chodzi w czytaniu). Nie mogła się doczekać kolejnego rozdziału, więcej, sama sięgała po książkę i ją czytała (a niełatwo ją do tego zachęcić, bo wiadomo, że mama i tata czytają najlepiej). Pomocna jest tu duża czcionka i niewielka ilość tekstu na jeden stronie. Teraz mamy zamówienie na wszystkie książki o Emi. I to jest dla mnie największa wartość po tej lekturze. Ta pasja czytania i przebieranie nóżkami, gdy przychodzi czas na książkę.

Tę warto jednak czytać z mądrym komentarzem rodzica ;)

Emi to szefowa Klubu Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka. Książka pokazuje wyprawę dzieciaków (Aniela, Flora, Faustyna i Emi ) i ich opiekunów do Nowego Jorku, gdzie przebywa Franek (członek klubu) i jego tata. Dzieciaki odhaczają kolejne must visit w mieście, które nigdy nie śpi. Oczywiście ich wyprawa stała się dobrą okazją, by porozmawiać z moją córką o Empire State...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć rzadko mi się to zdarza, tym razem nie sprawdziłam i założyłam, że to stand alone. A to kontynuacja. Ale w niczym nie przeszkadza to w lekturze. Zresztą autorka zaznacza to w posłowiu.

Magda Stachula umie budować napięcie. Thrillery spod jej ręki są pełne niepokoju, a przemyślenia wkładane w usta bohaterów trafne i do bólu prawdziwe. Narracja pierwszoosobowa jest o wiele bardziej sugestywna niż trzecioosobowa. Wszystkie emocje odczuwamy więc mocniej j bardziej.

Anita mieszka pod Krakowem i wiedzie idealne życie. Doczekała się upragnionego dziecka, poświęca się wychowaniu córki, prowadzi też dość popularne konto na Instagramie. Maż pracuje, dobrze zarabia i wyczekuje awansu. Perfekcyjne życie.
Ale czy rzeczywiście? Tajemnicza przesyłka, niepokojące wiadomości, dziwne zdarzenia i uczucie bycia obserwowanym. Czy to doganiają nas niewyjaśnione sprawy z przeszłości? Czy to uzasadnionych strach, czy przesada? Kto jest twoim przyjacielem, a kto wrogiem? Komu można ufać? Kto chce cię zniszczyć?

Dobra, wciągająca intryga. Mimo wielu zbiegów okoliczności wszystko przemyślane i dopracowane. A winny? Winny jest tu każdy.
No i jeszcze ogromny plus za Kraków❤, który kocham miłością bezwarunkową.

Choć rzadko mi się to zdarza, tym razem nie sprawdziłam i założyłam, że to stand alone. A to kontynuacja. Ale w niczym nie przeszkadza to w lekturze. Zresztą autorka zaznacza to w posłowiu.

Magda Stachula umie budować napięcie. Thrillery spod jej ręki są pełne niepokoju, a przemyślenia wkładane w usta bohaterów trafne i do bólu prawdziwe. Narracja pierwszoosobowa jest o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubimy tę nadzwyczajną zwyczajność u Vanderbeekerów. Ich codzienne zmagania, kłopoty i radości. Nawet nudę, która jest zawsze chwilowa. Tym razem muszą zmierzyć się z chorobą bliskiej osoby, pana Jeeta. Ale nie marnują czasu. Postanawiają "przygarnąć" zaniedbany teren przy kościele i przygotować tam ogród z prawdziwego zdarzenia, by sąsiad mógł w nim spokojnie wrócić do formy. Nie obyło się bez perypetii, które z kolei doprowadziły do szeregu zdarzeń, jak choćby znalezienia nowego przyjaciela.

To ciepła, pogodną historia o zwykłych dzieciach, ich pasjach, ich rodzicach i przyjaciołach. O miłości, trosce, odpowiedzialności za siebie i innych. I o tym, ile szczęścia może przynieść dzielenie się z bliskimi tym, co mamy.

Polecam. My zamawiamy trzecią część. Takie książki lubimy i takich szukamy

Lubimy tę nadzwyczajną zwyczajność u Vanderbeekerów. Ich codzienne zmagania, kłopoty i radości. Nawet nudę, która jest zawsze chwilowa. Tym razem muszą zmierzyć się z chorobą bliskiej osoby, pana Jeeta. Ale nie marnują czasu. Postanawiają "przygarnąć" zaniedbany teren przy kościele i przygotować tam ogród z prawdziwego zdarzenia, by sąsiad mógł w nim spokojnie wrócić do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka wciąga od pierwszych kilku zdań. Znajdujemy się w środku dziwnego, z pozoru nic nieznaczącego telefonu, który niemal każdy potraktowałby jako głupi żart.
Narracja w czasie teraźniejszym i krótkie zdania nadają całości dynamiki. Przemyślenia bohaterki wyrażone prostym językiem i fakt, że nie jest ona jakąś sławną celebrytka, a dziennikarką w miejscowej gazecie sprawiają, że opowieść jest dziwnie bliska i prawdopodobna; staje się historią każdego.

Okazuje się, że Alice ma swoje tajemnice, a właściwie historię, o której chce zapomnieć. Widzimy jej autentyczny strach,gdy co środę ktoś bawi się jej kosztem, nękając ją, jej bliskich, posuwając się do coraz bardziej podłych czynów. Najbardziej niepokojąca jest historia samego stalkera dawniej.To opowieść dziecka skrzywdzonego, które za wszelką cenę chce być dorosłe, a na którego barki zrzucono zbyt wiele. Który stara się chronić ukochaną osobę. I choć to przestępca, nie potrafimy go jednoznacznie potępić (ja nie umiem), bo to wciąż chłopiec, z którym życie się nie cackało.

Podejrzani są wszyscy. Każdy mężczyzna w otoczeniu Alice to potencjalny stalker. Który z nich jej nienawidzi i chce jej cierpienia? I dlaczego?

To dobra historia, przekonująca i tak bardzo realna.

Ta książka wciąga od pierwszych kilku zdań. Znajdujemy się w środku dziwnego, z pozoru nic nieznaczącego telefonu, który niemal każdy potraktowałby jako głupi żart.
Narracja w czasie teraźniejszym i krótkie zdania nadają całości dynamiki. Przemyślenia bohaterki wyrażone prostym językiem i fakt, że nie jest ona jakąś sławną celebrytka, a dziennikarką w miejscowej gazecie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu tej książki chcę:
👉Ponownie odwiedzić Londyn
👉Pojechać do Woking i przejść się śladami Redferna.
👉Zjeść Full English Breakfast z podwójną porcją bekonu.

To książka napisana z chirurgiczna precyzją, z dbałością o szczegóły. Powtórzę się, bo to już zostało podkreślone w wielu recenzjach, że ogromną wartością są tu liczne spostrzeżenia Autorki tak na temat emigracji powojennej i docenieniu roli (lub też niedocenieniu) Polaków w II wojnie światowej, jak i emigracji współczesnej. To też trafne komentarze o Brytyjczykach. Gdy Marta mówi, że pełno w nich sprzeczności, bo niby są eko, a pakują chipsy w małe paczki, by potem wszystkie zamknąć w jeden dużej, miałam ochotę krzyknąć: i jeszcze te podwójnie krany! Autorka obserwuje i podsumowuje podziały społeczne - życie elit, prywatne szkoły z internatem,problemy z relacjami, uprzedzeniami i brakiem tolerancji.
Nie ma tu oczywistości. Już główny bohater David (lub też Dawid) wymyka się stereotypom, bo ma polskie korzenie i świetnie mówi po polsku, choć jako syn Jamajskiego Szkota jest czarnoskóry. Jest to oczywiście wielokrotnie wykorzystane w tekście jako element zaskoczenia i pokazania, jak schematycznie myślą ludzie (no bo jak to- ciemnoskóry i mówi po polsku?).

To bardzo dobra i szalenie skomplikowana historia, która zabiera nas w nie znowu taką odległą przeszłość. W Woking zostaje zamordowana Polka, ginie też jej mąż. Kobieta szukała czegoś związanego z przeszłości swojej rodziny. Co odkryła? Jednocześnie wraca sprawa śmierci partnera Redferna. Zaczyna się policyjna robota, jaką lubię- z szukaniem świadków, chodzeniem od domu do domu, grzebaniem w papierach i koniecznością dostrzegania zarówno szczegółów, jaki i odczytywania większej całości.
Trudno uwierzyć, że to debiut. Jeśli autorka tak wysoko postawiła sobie poprzeczkę, to ja już czekam na ciąg dalszy!

Po przeczytaniu tej książki chcę:
👉Ponownie odwiedzić Londyn
👉Pojechać do Woking i przejść się śladami Redferna.
👉Zjeść Full English Breakfast z podwójną porcją bekonu.

To książka napisana z chirurgiczna precyzją, z dbałością o szczegóły. Powtórzę się, bo to już zostało podkreślone w wielu recenzjach, że ogromną wartością są tu liczne spostrzeżenia Autorki tak na temat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszyscy kochamy psy, koty, chomiki, nawet myszki. A owady? Te w najlepszym razie przeganiamy, traktujemy łapką lub jakimś sprayem. Powiedzmy to otwarcie: nie lubimy ich, a często się ich boimy. Czy słusznie?

A gdybyśmy założyli, że te małe stworzenia mają swoje pasje, marzenia, potrzeby? Że chcą tego,co my - ludzie?
Poznajcie różnorodną rodzinę robaczków, które chciały osiągnąć coś wielkiego.

Kołatek Stefanek chciał grać w teatrze, szczypawka Janina marzyła o przyjaźni, pluskwa chciał być szpiegiem na miarę Jamesa Bonda, pająk Eugeniusz czuł rytm i chciał tańczyć, a komar Rysiek bzyczeć na gitarze, bo najtrudniejsze riffy mu niestraszne.

Czym im się to udało?

Ta zabawna, pełna humoru książka w prosty sposób przekazuje nam wiedzę o budowie i zwyczajach owadów, ale przede wszystkim pokazuje je jako żywe istotny. Autorka oddaje głos swoim małym bohaterom, by mogły one powiedzieć parę słów o tym, co wszystkim nam bliskie: jak ważne jest wsparcie rodziny w realizacji marzeń, jak istotne jest posiadanie przyjaciela, który jest z nami na dobre i na złe, jak ważna częścią są pasje,którym poświęcamy sporą część naszego życia i że czasami warto postąpić inaczej, wbrew oczekiwaniom.

Szczególnie urzekła nas historia bardzo mądrego karalucha (tak, karalucha, na którego widok mamy ciarki i prychamy z obrzydzeniem) Darka, mieszkańca wysypiska śmieci. To cudowna opowieść o tym, jak zmiana perspektywy potrafi wpłynąć na nasz sposób postrzegania świata i że czasem warto wspiąć się wyżej, by móc spojrzeć szerzej. A wszystko z trafnymi komentarzami na temat śmieci i tego, że produkujemy ich zdecydowanie za dużo (świetny punkt wyjścia do rozmowy z dzieckiem na temat np. marnowania jedzenia). Do łez rozbawiła nas historia lodziarza i jego pomocnika, który po namowie muchy Agaty, znawczyni tego, co zadowala ludzkie (i nie tylko) podniebienia, zaczął tworzyć lody o najdziwniejszych smakach, także o smaku wspomnień. Warto czasami zaryzykować, posłuchać głosu serca (lub muchy) i iść pod prąd, nie bacząc na to, co powiedzą inni.

Jest mądrze i dowcipnie. Tylko czytać!

Wszyscy kochamy psy, koty, chomiki, nawet myszki. A owady? Te w najlepszym razie przeganiamy, traktujemy łapką lub jakimś sprayem. Powiedzmy to otwarcie: nie lubimy ich, a często się ich boimy. Czy słusznie?

A gdybyśmy założyli, że te małe stworzenia mają swoje pasje, marzenia, potrzeby? Że chcą tego,co my - ludzie?
Poznajcie różnorodną rodzinę robaczków, które chciały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytam w życiu jeden erotyk, właśnie ten (to zupełnie nie moja bajka). Zrobiłam to, bo ten gatunek jest coraz popularniejszy, więc chciałam wiedzieć, w czym rzecz, z czego ta popularność wynika.

Tę konkretną pozycję wybrałam losowo, kojarzyłam natomiast autorkę ze spotkania w ramach Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Wydała mi się przezabawna osobą ❤

No to przeczytałam. I choć trudno wyrobić sobie opinię o gatunku na podstawie jednej książki, ja więcej nie chcę i nie potrzebuję. Fabuła przekombinowana, bohaterowie niespójni, zbyt dużo dziwnych zwrotów akcji, które chyba miały wywołać mocniejsze bicie serca, a spowodowały wybuchy śmiechu połączone z prychnięciami i kręceniem głową z niedowierzaniem. Jest więc On - z trudną przeszłością, ale chcący wyprostować swoje życie. I Ona - skomplikowana, uwikłana w dziwną relacje, z której chyba jednak nie chce się uwolnić. Czyli standard, jak mniemam
(bo podobno największym zainteresowaniem cieszą się erotyki z mafiozami). I dużo seksu. Dużo.
Poziom mojej irytacji rósł wprost proporcjonalnie do liczby przeczytanych stron. Skończyłam, ale byłam wymęczona psychicznie.
Czy to jest zła książka? Nie wiem, chyba tak. Na pewno nie jest to książka dla mnie, nie lubię takiej literatury, takich bohaterów, takich historii. Ale skoro są czytelniczki i czytelnicy, którzy kupują i czytają, to chyba jednak takie książki są potrzebne?
Ja sięgnęłam, przeczytałam i zapominam.

Przeczytam w życiu jeden erotyk, właśnie ten (to zupełnie nie moja bajka). Zrobiłam to, bo ten gatunek jest coraz popularniejszy, więc chciałam wiedzieć, w czym rzecz, z czego ta popularność wynika.

Tę konkretną pozycję wybrałam losowo, kojarzyłam natomiast autorkę ze spotkania w ramach Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Wydała mi się przezabawna osobą ❤

No to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę od tego, że to wcale nie jest kryminał, jak chce wydawca, lecz powieść obyczajowa z elementami kryminału, ALE książka zupełnie nie traci z tego powodu.

Hanna Greń zabiera nas do Bielska-Białej lat 80. XX wieku. Świat nie jest tu czarno-biały, ma raczej wiele odcieni szarości. Autorka wkłada w usta głównej bohaterki Ingi wiele trafnych spostrzeżeń (tak myślę, bo jako urodzona w połowie lal 80. znam ten okres tylko z opowiadań) na temat ówczesnej polityki i działań "Solidarności". Są tu dobrzy milicjanci i opozycjoniści karierowicze, są poczciwi przełożeni, choć partyjni, i zachłanni przedsiębiorcy kombinatorzy, są kłopoty mieszkaniowe i szansa na rozwój dla młodej, inteligentnej dziewczyny, są przemocowi i słabi mężczyźni, ale i dręczące psychicznie kobiety - matki i siostry. Ale dla równowagi poznamy też troskliwych i opiekuńczych facetów i wyemancypowane, samodzielne kobiety. Są: bieda, kartki, realia pracy w polskim przedsiębiorstwie, ale i próby zaczarowania tej nijakiej rzeczywistości dzięki spotkaniom towarzyskim czy niezbyt częstym zakupom w pewexie.
Wielu towarzyszy chęć odnalezienia legendarnej mapy, by dzięki niej wejść w posiadanie złota. Do tego rodzina z Kanady, poszukiwanie własnych korzeni i liczne sekrety, w tym te bardzo mroczne. Końcówka brzmi nieco fantazyjnie? Co z tego! To świetnie napisana, wciągająca historia, czasami smutna, innym razem pełna humoru. Hanna Greń nie próbuje nam udowodnić, że opisany okres to tylko zlepek absurdów, jednocześnie nie pokazuje go jako czasu zupełnie pozbawionego barw. Jest tu zdrowa równowaga. A i trup się znajdzie, choć nie ma go dużo ;)

Polecam, bo to kawał dobrej opowieści.

Zacznę od tego, że to wcale nie jest kryminał, jak chce wydawca, lecz powieść obyczajowa z elementami kryminału, ALE książka zupełnie nie traci z tego powodu.

Hanna Greń zabiera nas do Bielska-Białej lat 80. XX wieku. Świat nie jest tu czarno-biały, ma raczej wiele odcieni szarości. Autorka wkłada w usta głównej bohaterki Ingi wiele trafnych spostrzeżeń (tak myślę, bo...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tata Oli już nie chce być dorosły Thomas Brunstrøm, Thorbjørn Christoffersen
Ocena 8,1
Tata Oli już n... Thomas Brunstrøm, T...

Na półkach:

Oszaleliśmy na punkcie tej serii. Kolejna książka w drodze;)

Książka "Tata Oli już nie chce być dorosły" mogłaby też nosić tytuł "Ola już nie chce być dzieckiem". Od tego się zaczęło. Początkowa scena to codzienność w naszym domu i pewnie w wielu innych, w których mieszkają takie Ole i im podobne ;)
Córka narzekała na bycie dzieckiem i wszystkie zasady, których musi przestrzegać. Tata próbuje jej uświadomić, że bycie dorosłym wcale nie jest takie łatwe. Na jeden dzień zamieniają się rolami. Ola musi więc przygotować śniadanie, odebrać Tatę z pracy, zrobić zakupy i przygotować obiad. A Tata? Robi to, czym zajmuje się dziecko. Jak to się skończy?

Pełna humoru historia o tym, że dorośli nie są tylko od wydawania poleceń i pilnowania, czy dziecko wywiązało się ze swoich obowiązków. Bycie dorosłym to szereg zadań, często wyczerpujących (siedzenia na wywiadówce, o, zgrozo!), to stawanie na głowie, by ze wszystkim zdążyć, wszystko zaplanować i ogarnąć.
Jest dowcipnie, całość nieco przesadzona, ale zabawa przy lekturze jak zawsze przednia!

Oszaleliśmy na punkcie tej serii. Kolejna książka w drodze;)

Książka "Tata Oli już nie chce być dorosły" mogłaby też nosić tytuł "Ola już nie chce być dzieckiem". Od tego się zaczęło. Początkowa scena to codzienność w naszym domu i pewnie w wielu innych, w których mieszkają takie Ole i im podobne ;)
Córka narzekała na bycie dzieckiem i wszystkie zasady, których musi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Book Tour 2021
Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania książki.

Konkurencja w kryminałach jest spora. Co rusz słyszymy o obiecujących debiutach. Napisać dobrą książkę nie jest łatwo. Czy autorowi się udało? Sprawdzam.

Autor stworzył historię opartą na ciekawym pomyśle tajemnicy spowiedzi i braku możliwości jej ujawnienia nawet w przypadku zagrożenia życia. Prawdę mówiąc, liczyłam, że ten wątek będzie jeszcze bardziej rozwinięty, bo to ciekawe, świeże ujęcie.

Bardzo podobała mi się postać komendanta z jego dosadnymi komentarzami i klimat małego miasteczka, zwłaszcza pracy na komendzie. Tak to sobie wyobrażam - przyjść, odbębnić i o 15 do domu. Obawiam się też, że dom dziecka i to, jak jest zarządzany, ma swoje odbicie w rzeczywistości. Mnie to, niestety, przekonuje.
Bardzo przekonuje mnie również postać proboszcza. Potrafię go sobie doskonale wyobrazić- dobrotliwy, prosty człowiek, u którego wszystko jest czarne lub białe, ale chce, by było dobrze. Po prostu. Autentyczny jest też Paweł. Może i był kiedyś ambitny, ale praca i otoczenie sprawiły, że zobojętniał i się przystosował. Znamy to aż za dobrze. Sprawa zaginionego Szymka i pojawienie się Zuzy działa na niego otrzeźwiająco.

Właśnie… Zuzanna. Nie do końca przekonuje mnie ta postać, choć może takie ambitne aspirantki rzeczywiście istnieją. Wydaje mi się, że wysłanie jej do małego miasteczka z Warszawy to raczej degradacja, więc jej zaangażowanie jest dla mnie mało wiarygodne.

Mam też wątpliwości co do akcji poza granicami naszego kraju. Czy jest możliwe tak szybkie załatwienie spraw z władzami? Mam takie zboczenie, że lubię, jak mi się wszystko spina ;)

Miejscami nieco irytował mnie sposób prowadzenia narracji i zbyt prosty, czasami szkolny język. Ale to oczywiście kwestia bardzo indywidualna.

To dobra historia, przemyślana i uporządkowana. Miejscami przewidywalna, ale innym razem czytelnik będzie zaskoczony, bo sprawy potoczą się zupełnie inaczej, niż zakładaliśmy. Są zwroty akcji (końcówka to naprawdę niezły twist!), jest też parę trafnych spostrzeżeń o naszej rzeczywistości.

Gratuluję dobrego debiutu!

Book Tour 2021
Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania książki.

Konkurencja w kryminałach jest spora. Co rusz słyszymy o obiecujących debiutach. Napisać dobrą książkę nie jest łatwo. Czy autorowi się udało? Sprawdzam.

Autor stworzył historię opartą na ciekawym pomyśle tajemnicy spowiedzi i braku możliwości jej ujawnienia nawet w przypadku zagrożenia życia. Prawdę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Amadeusz Foczka (ale z głową bobra) Justyna Sokołowska, Maria Sternicka-Urbanke
Ocena 7,2
Amadeusz Foczk... Justyna Sokołowska,...

Na półkach:

"Czy masz pysk, czy parę czułek,
trąbę, dziób czy grzywę rażą -
najważniejsze, kim się czujesz,
nie- kim inni ciebie widzą.
Polub siebie, dalej, śmiało!
Będę strzyc, by tak zostało!"

To historii o fryzjerze Amadeuszu, który ma głowę bobra, a ciało foki. I jest elegancki i dostojny. I uwielbia zjeżdżać na wodnej zjeżdżalni. Głowi się jednak nad tym, kim w takim razie jest? Bobrem czy jednak foką? Bo przecież zawsze chcemy jednoznacznych określeń.

Amadeusza odwiedzają: Lucyna Chytrusek- pół lisica, pół kura, Julian Szarak, który ma głowę tygrysa, a łapy i tułów zajęcze, Longina Dystans, łącząca w sobie geparda i żółwia, Damian Lama, który był też leniwcem czy też Wiera Wiórek, wiewiórka z tułowiem owcy. Pod koniec dnia odwiedził go jeszcze Miś Hipoliś, który jest - tak mówi- żabą, dlatego prosi o przefarbowanie futra na zielono.
Amadeusza pyta swoich klientów, kim są. To ważne, bo przecież trzeba chociażby wybrać odpowiedni rodzaj wody do zabiegu fryzjerskiego.

Bohater znajduje w końcu odpowiedź na nurtujące go pytanie. Każdy z nas może być tym, kim chce. I o to chodzi! Możemy mieć przecież różne twarze, czasami przeważa w nas tygrys, innym razem żółw. Raz bliżej nam do leniwca, innym razem więcej w nas lamy. A bywa, że ujawniają się w nas obie natury, jak w przypadku Juliana Szaraka, gdy łowi ryby. Ważne, by być sobą, czuć się ze sobą dobrze i być szczęśliwym.

Choć mnie nie do końca przypadły do gustu ilustracje, doceniam ich prostotę i fakt, że są dość łatwe w odbiorze dla dzieci. Nie będzie też problemu, by je odwzorować. Ilustratorka zastosowała też pewnie ciekawy chwyt. Czasami ilustracje zaczynają się na jeden stronie, a kończą na następnej, są w pionie lub w poziomie.

Ciekawa pozycja o różnorodności i byciu sobą.

"Czy masz pysk, czy parę czułek,
trąbę, dziób czy grzywę rażą -
najważniejsze, kim się czujesz,
nie- kim inni ciebie widzą.
Polub siebie, dalej, śmiało!
Będę strzyc, by tak zostało!"

To historii o fryzjerze Amadeuszu, który ma głowę bobra, a ciało foki. I jest elegancki i dostojny. I uwielbia zjeżdżać na wodnej zjeżdżalni. Głowi się jednak nad tym, kim w takim razie jest?...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tata Oli jest chory Thomas Brunstrøm, Thorbjørn Christoffersen
Ocena 7,3
Tata Oli jest ... Thomas Brunstrøm, T...

Na półkach:

Popłakałam się ze śmiechu. Reszta mojej rodziny też. Niby książka dla dzieci, a i dorośli będą się przy niej świetnie bawić.

Tata Oli jest chory, a jak wiadomo, męska grypa to prawdziwe przekleństwo. Tata nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Leży, narzeka, cierpi, dziecinnieje. Decyduje się nawet spisać testament! Dobrze, że córka się nim opiekuje i np. przynosi ze sklepu ciastka i mleko czekoladowe. Choć z chrupkami serowymi łatwiej byłoby wrócić do formy, wiadomo!
Książka napisana z przymrużeniem oka, autor celowo wyolbrzymia i przerysowuje pewne zdarzenia, a jednocześnie jego obserwacje są takie… prawdziwe. Kto ma takiego tatę Oli w domu, ten wie i rozumie 😉
A komentarz mamy bezcenny! Jak bym siebie widziała!

A oprócz tego wszystkiego mamy tu zgrabnie przemycone złote rady, że czasami można się polenić i zrobić coś niezgodnego z ogólnie przyjętymi zasadami. I to też jest dobre. I zdrowe. I potrzebne.

Popłakałam się ze śmiechu. Reszta mojej rodziny też. Niby książka dla dzieci, a i dorośli będą się przy niej świetnie bawić.

Tata Oli jest chory, a jak wiadomo, męska grypa to prawdziwe przekleństwo. Tata nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Leży, narzeka, cierpi, dziecinnieje. Decyduje się nawet spisać testament! Dobrze, że córka się nim opiekuje i np. przynosi ze...

więcej Pokaż mimo to