-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2022-09-27
2022-06-23
To po prostu trzeba przeczytać!
Hołd tradycji, na każdym kroku poczucie ostatniej walki... To jest nie do opisania jakie emocje wzbudzała we mnie ta historia i Ci ludzie. Doznałem prawdziwego katharsis - pierwszy raz od wielu lat popłakałem się po zakończeniu książki! Finał, który świetnie znam jako motyw pewnego filmu (zdradzić nie mogę bo będzie spojler). Czapki z głów Panie Saulski!! Cieszę się, że "poznałem" Cię za sprawą Zapisków Stali - proszę pokornie o więcej! :D Poczułem zresztą Twoją radość z pisania tego dzieła. Widać, że czułeś się jak ryba w wodzie podczas tworzenia tej opowieści, o Duchu Kentaro i Nipponie.
Trzecia część to Valhalla - prawdziwa uczta dla czytelnika; krew leje się strumieniami a romantyczno-heroiczne gesty są wręcz pożądane! Książkę oceniam na 10 chociaż w tej ocenie zawiera się nie tylko moc trzeciej części ale też całej opowieści. To jest fantastyka, którą uwielbiam a japońskie motywy są bliskie memu sercu - podobnie jak wartości.
Serio poryczałem się na to zakończenie! Dawno książka nie wzbudziła we mnie takich emocji! Ogień :D
To po prostu trzeba przeczytać!
Hołd tradycji, na każdym kroku poczucie ostatniej walki... To jest nie do opisania jakie emocje wzbudzała we mnie ta historia i Ci ludzie. Doznałem prawdziwego katharsis - pierwszy raz od wielu lat popłakałem się po zakończeniu książki! Finał, który świetnie znam jako motyw pewnego filmu (zdradzić nie mogę bo będzie spojler). Czapki z głów...
2021-02-14
To jedna z tych książek, które można czytać całe życie; w mojej biblioteczce oprócz niej znajdują się także Rozmyślania Marka Aureliusza a teraz drugi Mark dołączył. Ostatni raz taką dawkę sarkazmu, ironii, autoironii i potępienia natury rodzaju ludzkiego zaserwowałem sobie parę lat temu przy okazji czytania książki Witkacego. Celnie punktuje rzeczywistość momentami przerażając prawdą a momentami bawiąc. Doceniam ją, cieszę się, że są/byli ludzie, którzy dostrzegali jak bardzo potrafimy być okrutni i okazywali obrzydzenie wobec tego - cieszę się, że nie ja jedyny widzę to wszystko na tyle mocno, że nie umiem zamieść tego pod dywan. Dorzucę jeden z ulubionych aforyzmów: "Nie rozstawaj się ze swoimi złudzeniami. Kiedy Cię opuszczą może jeszcze będziesz egzystować, ale przestaniesz już żyć" :D
To jedna z tych książek, które można czytać całe życie; w mojej biblioteczce oprócz niej znajdują się także Rozmyślania Marka Aureliusza a teraz drugi Mark dołączył. Ostatni raz taką dawkę sarkazmu, ironii, autoironii i potępienia natury rodzaju ludzkiego zaserwowałem sobie parę lat temu przy okazji czytania książki Witkacego. Celnie punktuje rzeczywistość momentami...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020
"Szatan jest bliżej nas niż nam się wydaje" - taki wniosek przyszedł mi do głowy po przeczytaniu tej barwnej opowieści choć mam pewne odczucia, że jak kilka lat później znów sięgnę (a zrobię to z rozkoszą) do niej to będę miał inne wnioski (zobaczymy). Szatan jest bliżej nas, by wprowadzać chaos, by wytykać nam nasze przywary, by bawić się nami, bo mu się nudzi, bo może, bo chce, bo... by... powodów jest wiele. Czytając czułem swoisty bunt Bułhakowa na to w jakich czasach przyszło mu żyć oraz jak te czasy potrafiły niszczyć wolne umysły. Prawdę mówiąc bardzo się cieszę, że nie czytałem Mistrza i Małgorzaty w szkole bo nic bym nie zrozumiał i najpewniej zraził się do tej książki a tak oto uważam ją za jedną z najlepszych jakie przyszło mi czytać :D Mnogość wątków, groteska, lekkie pióro - tym się człowiek (a przynajmniej ja) delektuje! Nawet historia Jeszui i Piłata, choć ciężka niczym palące słońce tamtego miejsca, także miała swój urok. Woland bezdyskusyjnie jest moją ulubioną postacią, gdyż czasem chciałbym być taki jak on - utrzeć z premedytacją co poniektórym nosa za swoje impertynencje, głupkowatość czy inne przywary ale niestety nie jestem nim... może by tak chociaż chwycić za kartkę i stworzyć własnego Wolanda przelewając na papier swój bunt? Polecam, sam będę wracał do Mistrza i Małgorzaty co parę lat.
"Szatan jest bliżej nas niż nam się wydaje" - taki wniosek przyszedł mi do głowy po przeczytaniu tej barwnej opowieści choć mam pewne odczucia, że jak kilka lat później znów sięgnę (a zrobię to z rozkoszą) do niej to będę miał inne wnioski (zobaczymy). Szatan jest bliżej nas, by wprowadzać chaos, by wytykać nam nasze przywary, by bawić się nami, bo mu się nudzi, bo może, bo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019
2019
2019
2016
2018-12-09
Bardzo lekka w odbiorze. Powiedziałbym, że jest zachowany idealny balans między ilością opisów oraz dialogów. Gdy akcja ma nabierać tempa to nabiera bez obcięcia treści. Wartka. Czasem miałem wrażenie, że jest to gotowy scenariusz :D Pierwszy raz stykam się z piórem Puza i jestem zachwycony.
Co do treści - film znam na wylot. Zarówno książka jak i film są świetne w swoich kategoriach. Cieszyło mnie bardzo to, że w książce jest jeszcze więcej treści dzięki której lepiej zrozumiałem film, lepiej zrozumiałem akcję, lepiej zrozumiałem motywy bohaterów. Co rozdział to o innej postaci. Dużo treści, co powtarzam - bardzo mnie cieszyło bo chłonąłem nowe informacje w środowisku, które znam dobrze z filmu. Struktury mafii opisane na tyle dobitnie, że zwykły szary człowiek może się tym zachłysnąć i połapać a jednocześnie nie ma tu podręcznikowych wykładów. I dobrze, broń boże! Samo życie, życie sycylijskich rodzin objętych świętą zasadą omerta, nauczonych dbania o więzy rodzinne oraz sprawiedliwego traktowania ludzi przychodzących do ich świata. Na każdej stronie czuć ducha tych wartości, Puzo wykreował świat, który większości wydaje się przepełniony krwistymi porachunkami pół-mózgich bandytów z broniami; ba, sam tak myślałem zanim sięgnąłem po książkę ale cieszę się, że to zrobiłem. Nawet bandyci (a tutaj rzekłbym bardziej przeciwników systemu wywodzących się z wyzyskiwanych stron świata, gdzie władza i policja poniża ludzi i uderza w ich godność) mają swoje kodeksy honorowe. Czasem, gdy czytałem to byłem przerażony, że tak naprawdę dzisiaj mafia również ma wiele macek w biznesach. Z nielegalnych interesów mają pieniądze, którymi tworzą legalne rzeczy. To wszystko musi być pomyślane, to wszystko musi być sprawdzone, przebadane, byle dureń z porywczością w duszy i rewolwerem w ręku za długo nie mógłby się utrzymać w takim świecie. Ciekawych było w sumie wiele aspektów, nawet wśród mafijnych rodzin byli członkowie wyklęci, którzy zachowywali się jak dzikusy, którzy zamiast kierować się rozumem i dobrem interesu, popełniali błędy narażając siebie i innych na ogromne straty i koszty. Męski świat, czasami nieprzewidywalny, kierujący się planowością, taktyką i zawsze towarzyszą temu wartości; przyjaźń, zemsta, szacunek, przebiegłość. Postacie te są świadome, że żyją w swoim świecie i starają się całym sercem dbać o ten świat. Vito na swój sposób, Sonny na swój sposób, Tommasino na swój sposób i Michael na swój sposób. To po prostu trzeba przeczytać.
Bardzo lekka w odbiorze. Powiedziałbym, że jest zachowany idealny balans między ilością opisów oraz dialogów. Gdy akcja ma nabierać tempa to nabiera bez obcięcia treści. Wartka. Czasem miałem wrażenie, że jest to gotowy scenariusz :D Pierwszy raz stykam się z piórem Puza i jestem zachwycony.
Co do treści - film znam na wylot. Zarówno książka jak i film są świetne w swoich...
Z postacią Roberta spotkałem się w "20 m2 Łukasza" Jakóbiaka - im więcej minut wywiadu mijało, im więcej wypowiedzi Roberta słuchałem, tym bardziej szczęka w dół mi opadała. I to wyłącznie z jednego powodu - jego szczerości. Kupiłem książkę, przeczytałem od deski do deski nadal z otwartą szczęką. Dużo przeżył, myślę, że bardzo dużo a nawet za dużo - mi się to po prostu w wyobrażeniach nie mieści skończyć na dnie w rynsztoku bez pomocy znikąd i bez szacunku do siebie. Młodość, którą miał Robert może spotkać każdego, najprzeciętniejszego człowieka, każdego z nas - ja na szczęście mogłem je poznać tylko z kart tego wywiadu a nie z autopsji. Ale fascynuje mnie po prostu i budzi wielki podziw jego szczerość, jego wnikliwość, jego realne spojrzenie na wszystko; gość dojrzały, świadomy i gdy tylko mam z nim dłuższą styczność (odpadam wywiad, czytam ponownie książkę) to łapię się na tym, że ta jego wnikliwość i szczerość przechodzi na mnie, budzi się we mnie, zaczynam dostrzegać swoje uchybienia, swoje wady, swoje zależności i to, że jestem po prostu człowiekiem, który ma swoje słabości. Gdybym miał możliwość to z chęcią uścisnąłbym mu dłoń nie ze względu na jego narkotykową młodocianą drogę z której wyszedł ale ze względu na świadomość i otwarte przyznawanie się do wszystkich złych rzeczy bez robienia z siebie ofiary czy wielkiego mentora. Bardzo mi imponuje.
Z postacią Roberta spotkałem się w "20 m2 Łukasza" Jakóbiaka - im więcej minut wywiadu mijało, im więcej wypowiedzi Roberta słuchałem, tym bardziej szczęka w dół mi opadała. I to wyłącznie z jednego powodu - jego szczerości. Kupiłem książkę, przeczytałem od deski do deski nadal z otwartą szczęką. Dużo przeżył, myślę, że bardzo dużo a nawet za dużo - mi się to po prostu w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-24
Pozycja wydaje się zewnątrz zbiorem aforyzmów i sentencji idealną, by rzucać cytaty na lewo i prawo albo by znaleźć inspirację na rozpoczęcie dnia; ot otwieram książkę, czytam coś i żyję tym zdaniem cały dzień. I w istocie tak może być traktowana. Ba, sam ją czasem tak traktuję. Ale jakby się głębiej wgryźć to jest to książka, którą trzeba studiować. Ona nie jest do przeczytania "na raz", trzeba ją kontemplować, trzeba do niej wracać, trzeba z nią długo przebywać. Poglądy Marka Aureliusza są typowym przejawem stoickiego podejścia do życia, co zresztą było tym impulsem do zapoznania się z nimi bo nigdy wcześniej nie czytałem żadnego stoika i nie wiedziałem czym charakteryzowały się ich poglądy. Do tego dodać postać samego Marka, wielkiego rzymskiego zdobywcy, który spisał swoje rozważania - myślę sobie "no muszę przeczytać!". Nie idzie wyczuć, że on to napisał; wojenny weteran przedstawia siebie na równym poziomie z każdym innym człowiekiem, który charakteryzuje się rozumowaniem i spostrzegawczością, jego porównania są jak najbardziej przyziemne, jak najbardziej proste i dlatego tak uniwersalne. Czasem są ciężkie, wiadomo, że spisywał wszystko w różnych okresach swojego życia, w odniesieniu do różnych sytuacji, które napotykał, które go uczyły a które są mi osobiście obce (typu widok setek trupów po bitwie czy wielka sława, którą był otoczony itp mogły go natchnąć na jakąś myśl). Magią utworu (dla mnie osobiście) jest też fakt, że Aureliusz spisał wszystko do osobistego wglądu bez potrzeby rozpowszechniania tej treści (która jednak została wydana pośmiertnie), co sprawia, że autor był wolny od pisania pod jakiekolwiek dyktando - czuć po prostu, że jego myśli są szczere, realne i jak najbardziej ludzkie, zwykłe i przyziemne. Niewątpliwie ulubiona pozycja ze względu na poglądy stricte stoickie, czasem traktowana jak "sentencja na dzisiejszy dzień pełen przygód" a czasem jako wielogodzinna kontemplacja przy spokojnej muzyce o wszechświecie, naturze, miejscu człowieka na Ziemi oraz w społeczeństwie czy nauki radości z małych, jak najmniejszych nawet ale ludzkich rzeczy.
Pozycja wydaje się zewnątrz zbiorem aforyzmów i sentencji idealną, by rzucać cytaty na lewo i prawo albo by znaleźć inspirację na rozpoczęcie dnia; ot otwieram książkę, czytam coś i żyję tym zdaniem cały dzień. I w istocie tak może być traktowana. Ba, sam ją czasem tak traktuję. Ale jakby się głębiej wgryźć to jest to książka, którą trzeba studiować. Ona nie jest do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-15
Czytałem tą książkę bardziej z potrzeby odnalezienia się w "mojej nowej rzeczywistości" aniżeli dokładnego poznania przygód Matthew - chociaż i one były świetnie przedstawione. Czułem na każdym kroku, że słynny aktor wierzy we wszystko co robi, cechuje się zgłębianiem życia i nadaje mu własną filozofię; filozofię Zielonych Świateł.
"Moja nowa rzeczywistość" okazała się niedawno diagnozą cukrzycy typu I. To mocna wiadomość, która dużo zmienia w życiu. Szukałem jakiejś inspiracji, nowych odnośników do życia; znalazłem. Dla mnie jest to najważniejsza książka tego roku bo otworzyłem ją w najbardziej odpowiednim momencie. Książka natchnęła mnie, żebym pierwszy raz w życiu skonfrontował się ze swoim życiem, nazwał rzeczy po imieniu i podjął jakieś decyzje. Filozofia w niej zawarta przypomina mi o kruchości życia oraz o tym, że jest w nim coś takiego jak czas, i nie jest on bez limitu (jak wcześniej mi się to zdawało).
Książka "Zielone światła" Matthew sprawiła, że nie zmieniłem swoich wartości... ona je po prostu bardziej dowartościowała, nadała głębszego sensu. Znaczy się, sam je sobie nadałem ale dzięki niej dostrzegłem wiele życiowych kwestii.
I zdaję sobie sprawę, że gdybym nie zachorował to moja opinia i tak byłaby przychylna - książka relaksuje, bawi, jest zwięźle napisana, jest bogata w zdjęcia, grafiki - nie mam pojęcia gdzie przeleciało mi te 300 stron :D Sam autor jest szczery, nazywa rzeczy po imieniu, mówi o swoich wątpliwościach, jawi nam się jako zwykły człowiek, który może mieć mokre sny, lęki, obawy; opowiada o swojej karierze, rodzinie i tym, kim jest na co dzień.
Dla relaksu jak najbardziej.
Czytałem tą książkę bardziej z potrzeby odnalezienia się w "mojej nowej rzeczywistości" aniżeli dokładnego poznania przygód Matthew - chociaż i one były świetnie przedstawione. Czułem na każdym kroku, że słynny aktor wierzy we wszystko co robi, cechuje się zgłębianiem życia i nadaje mu własną filozofię; filozofię Zielonych Świateł.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Moja nowa rzeczywistość" okazała się...