rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Książka, która nie daje odpowiedzi ale zadaje pytania.

Jaką wartość ma młodość i ile potrafiłbym zapłacić za nią, żeby jej nie tracić? Czy rady ludzi wokół są faktycznie dla mojego dobra? Czyich rad powinienem słuchać? Jak bardzo potrafię ulec własnym podszeptom? Jakimi wartościami będę je sobie tłumaczyć? Czym jest dla mnie Piękno, Przyjaźń, Miłość czy Niewinność?

Podczas lektury wielokrotnie zastanawiałem się jak bardzo przypominam Doriana i jego podejście do życia. Czy w moim otoczeniu znajduje się ów lord Henry z jego osobliwym podejściem do życia? A może Basil? Pytań było oczywiście więcej i były one głębsze ale zadać ich tutaj nie mogę bo ocierałoby się to o spoilerowanie :)

Książka wielowymiarowa zachęcająca do zastanowienia się nad własną postawą i nad własną naturą. Myślę, że do dziś budzi kontrowersje. I dobrze.

Książka, która nie daje odpowiedzi ale zadaje pytania.

Jaką wartość ma młodość i ile potrafiłbym zapłacić za nią, żeby jej nie tracić? Czy rady ludzi wokół są faktycznie dla mojego dobra? Czyich rad powinienem słuchać? Jak bardzo potrafię ulec własnym podszeptom? Jakimi wartościami będę je sobie tłumaczyć? Czym jest dla mnie Piękno, Przyjaźń, Miłość czy Niewinność? ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka z rodzaju "nie mam kompletnie pojęcia po co ją kupuję, skusił mnie jakiś chwyt marketingowy albo recenzja" - jak przystało na konsumenta książek :)

Chwilę później zorientowałem się, że jest to literatura młodzieżowa. Chociaż myślę, że nawet gdybym z 10 lat temu ją czytał to miałbym takie samo zdanie - nie porwała mnie. Od taka historyjka o chłopaku, który borykał się z faktem, że nie czuł emocji.

Nie potrafiłem się wczuć w niego; i nie dlatego, że ja jestem pełen emocji a on nie ma żadnych - po prostu jego przedstawienie jest takie... mało wykorzystany potencjał pomysłu na postać. Wertowałem zwinnie kartki, płynnie się to czyta. Fabuła jest zbita, oscyluje wokół paru postaci, nie ma wątków pobocznych, nie ma ozdobników i wypełnień - to na plus.

Ale no nadal nie było żadnego ładunku emocjonalnego. Może wobec innej postaci? Nie nie, również nie. A może ta kolejna postać mnie jakoś urzeknie, zrozumiem ją, wczuję się? No też nie. Może sama historia tragedii jaka dotyka Yunjae... no nie. Dlatego też nie daję żadnej oceny.

Miałem zamysł przeczytać ją jeszcze raz w pewnym momencie bo może coś przeoczyłem, może faktycznie nie rozumiem położenia głównego bohatera. Ale to nadal nie to. Przeczytana raz a chwyt marketingowy na mnie - udany :)

Książka z rodzaju "nie mam kompletnie pojęcia po co ją kupuję, skusił mnie jakiś chwyt marketingowy albo recenzja" - jak przystało na konsumenta książek :)

Chwilę później zorientowałem się, że jest to literatura młodzieżowa. Chociaż myślę, że nawet gdybym z 10 lat temu ją czytał to miałbym takie samo zdanie - nie porwała mnie. Od taka historyjka o chłopaku, który borykał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zabawne nazwisko, które mnie przyciągnęło i poczucie, że to będzie lekkie fantasy na letnie upały, więc InMyHonestOpinion - Pilipiuk mylił się w opinii z okładki. To się świetnie czyta jako 'lajtowe fantasy przy letnim koktajlu w upalny dzień, gdy słońce praży paląc Twą skórę' :D W ogóle świetnie się czyta coś, gdzie masz poczucie, że wszystko skończy się mimo wszystko dobrze. Świetnie klimatyczne fantasy; zresztą Pan Marcin jest znany głównie z książek dla dzieci, więc no... lekkość towarzyszyć Wam będzie przez wszystkie strony "Nie ma tego Złego".

Naprawdę świetna opowieść, dobrze zarysowani bohaterowie, duża doza sarkastycznego humoru, dystansu głównego bohatera do tego, co go spotyka, realizm... Główna zaleta to właśnie ta lekkość, którą czuć z kartek. I przede wszystkim - po prostu sporo się naśmiałem! Mnie idzie rzadko słowem rozbawić bo prywatnie uwielbiam czarny humor, im czarniejszy tym lepiej ale tutaj śmiałem się po prostu na głos a to powinna być mocna rekomendacja z mojej strony : D

Książka z cyklu "jeśli jesteś zmęczony ciężkością czegokolwiek - sięgnij po mnie, zrelaksuję Cię" :D

Mortka zagości w mojej bibliotece bo już poluję na kolejne jego książki z tego cyklu B-)

Zabawne nazwisko, które mnie przyciągnęło i poczucie, że to będzie lekkie fantasy na letnie upały, więc InMyHonestOpinion - Pilipiuk mylił się w opinii z okładki. To się świetnie czyta jako 'lajtowe fantasy przy letnim koktajlu w upalny dzień, gdy słońce praży paląc Twą skórę' :D W ogóle świetnie się czyta coś, gdzie masz poczucie, że wszystko skończy się mimo wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kupiona spontanicznie w Biedronce, czytana wieczorami do snu. Cóż, czasem mam ochotę/muszę sięgnąć po jakiś poradnik. Teraz padło na tą pozycję.

"W pewnym sensie można powiedzieć, że człowiek cierpliwy potrafi ścierpieć komplikacje życiowe bez słowa skargi. Jednak stoicy robili coś innego. Nie chodziło im oto, żeby ze spokojem znosić cierpienie, jakie niesie ze sobą komplikacja życiowa, lecz żeby doświadczać tej komplikacji bez cierpienia. To istotna różnica." - jest to cytat z pierwszych stron tej książki i w zasadzie dalsza treść to tłumaczenie tej różnicy.

Napisana prostym językiem z przełożeniem starożytnej myśli na bliższe nam realia w duchu filozofii stoicyzmu. Pan William pomógł mi zrozumieć więcej z tych zagadnień tj. rozjaśnił jakie koncepcje sam mogę sobie wyrobić, żeby żyło mi się lepiej.

Zazwyczaj mam lekkie uprzedzenie do takich poradników (pomimo, że czasem chcę/muszę po nie sięgać :D) bo fajnie się cos takiego pisze, fajnie się coś takiego czyta i trudno się coś takiego stosuje w naszej codzienności; to jakby uczyć się życia z książek. Jako zbieranie doświadczeń - niezbyt, jako szukanie wskazówek - jak najbardziej polecam przeczytać, szczególnie osobom, które interesują się filozofią (tym bardziej stoicką), chcą ją stosować bądź szukają sposobów na radzenie sobie ze stresem. Taki poradnik z przymrużeniem oka idealny na wieczorne czytanie przed snem :D

Kupiona spontanicznie w Biedronce, czytana wieczorami do snu. Cóż, czasem mam ochotę/muszę sięgnąć po jakiś poradnik. Teraz padło na tą pozycję.

"W pewnym sensie można powiedzieć, że człowiek cierpliwy potrafi ścierpieć komplikacje życiowe bez słowa skargi. Jednak stoicy robili coś innego. Nie chodziło im oto, żeby ze spokojem znosić cierpienie, jakie niesie ze sobą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wiedźmin. Dzieci lisicy Joe Querio, Paul Tobin
Ocena 7,0
Wiedźmin. Dzie... Joe Querio, Paul To...

Na półkach: ,

Klimatycznie przedstawiona historia i jednocześnie - za szybko mijająca. Duuuuuży niedosyt :D

Klimatycznie przedstawiona historia i jednocześnie - za szybko mijająca. Duuuuuży niedosyt :D

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cóż.
Druga książka, której nie wystawiam tutaj oceny, i to ze względu na fakt, że sięgnąłem ją po omacku nie znając wcześniej autorki oraz trochę chwytając się superlatyw na okładce. Serialu nie widziałem, nie zamierzam zresztą.

Co do książki, jest to zupełnie subiektywna opinia. Nie porwała mnie. Nie moje klimaty po prostu. Nie poczułem jakiejś szczególnej więzi z bohaterami "Gdzie śpiewają raki". Główną bohaterkę polubiłem jedynie za wrażliwość i przeogromną miłość do natury - to jedyne, co mnie łączy z tą pozycją.

Mdły romans, w tle śledztwo potraktowane po macoszemu; lektura lekka, owszem ale bez fajerwerków [dla mnie]. Książka raczej na zasadzie, żeby trzymać się regularnego czytania ale nie zostawiła śladu na mojej duszy. Nie będzie to temat poruszany przeze mnie w towarzystwie, książka na zasadzie "odhaczone".

Jednocześnie ciekawostka [znów subtelna], nigdy nie widziałem mokradeł ani bagien toteż gra Red Dead Redemption 2 służyła mi jako wytyczna tych rejonów. Po prostu ilekroć czytałem to widziałem te lokacje z gry :D

Cóż.
Druga książka, której nie wystawiam tutaj oceny, i to ze względu na fakt, że sięgnąłem ją po omacku nie znając wcześniej autorki oraz trochę chwytając się superlatyw na okładce. Serialu nie widziałem, nie zamierzam zresztą.

Co do książki, jest to zupełnie subiektywna opinia. Nie porwała mnie. Nie moje klimaty po prostu. Nie poczułem jakiejś szczególnej więzi z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli na odpowiedź "hot or cold" odpowiesz to drugie to książka jest już może być dla Ciebie. Dobrze mi się czytało. Nawiązania do faktu iż człowiek wywodzi się z natury i tam powinien pozostać (albo starać się być jak najbliżej jej) koiło moje serduszko. Jestem naturzystą, któremu do twarzy z zimnem także całkiem świadomie sięgnąłem po książkę Wim Hofa. Sam Scott był krytyczny wobec tego, co odkrywał; rzeczowy i rzetelny, podobało mi się to, tego w zasadzie oczekiwałem po nim.

Innymi słowy książka dla tych, którzy a) lubią przebywać wśród natury, b) wolą zimno i w nim się odnajdują i c) lubią Wim Hofa oraz dobre reportaże.

Jeśli na odpowiedź "hot or cold" odpowiesz to drugie to książka jest już może być dla Ciebie. Dobrze mi się czytało. Nawiązania do faktu iż człowiek wywodzi się z natury i tam powinien pozostać (albo starać się być jak najbliżej jej) koiło moje serduszko. Jestem naturzystą, któremu do twarzy z zimnem także całkiem świadomie sięgnąłem po książkę Wim Hofa. Sam Scott był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cokolwiek bym napisał o tym gościu to (pomijając, że nie żyje) Charles miałby to totalnie gdzieś, i za to go kocham. Zmęczony, często odurzony alkoholem opisuje życie i jego bezsens. Jest prosty, trafny, oszczędny i zwięzły. Często dosadny, czasem kompletnie niezrozumiały.

Tych wierszy nie czyta się jednym rzutem; sięga się po nie, gdy wkurza Cię świat dookoła, gdy już za bardzo przejmujesz się życiem - wtedy lekarstwem jest Bukowski. Na pewno moim. Nihilizm i taka czysta prawda, bez podniet i fałszu to jest coś, co mój umysł chętnie pompuje, gdy za bardzo zachłysnę się życiem. Swoiste katharsis. Części w ogóle nie zrozumiałem uznając to za zwykły pijacki bełkot; często zaś kiwałem porozumiewawczo głową mówiąc w myślach "taak Czarli, masz rację, masz rację..." i to mi wystarczyło.
Zetknięcie się z prawdą, że życie czasem jest pozbawione sensu i polotu oczyszcza, sprawia, że odzyskuje energię, którą straciłem na wmawianiu sobie, że "będzie dobrze", nawet jak wszystko dookoła waliło się.

Charles - wiem, że miałbyś to i tak w du_ie (gdybyś żył) ale kocham Cię stary. To jeden z tych gości, których ceni się szczególnie za to, że są po prostu sobą.

Cokolwiek bym napisał o tym gościu to (pomijając, że nie żyje) Charles miałby to totalnie gdzieś, i za to go kocham. Zmęczony, często odurzony alkoholem opisuje życie i jego bezsens. Jest prosty, trafny, oszczędny i zwięzły. Często dosadny, czasem kompletnie niezrozumiały.

Tych wierszy nie czyta się jednym rzutem; sięga się po nie, gdy wkurza Cię świat dookoła, gdy już za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Na wpół słuchałem Superprodukcji z Audioteki, na wpół czytałem. Pozwolę sobie jej nie oceniać bo zwyczajnie nie wiem jakie noty przyznać...

Momentami przydłuuuuga do bólu. Może i Freud ją polecał jako obowiązkowa literatura ale widać miał on więcej cierpliwości niż ja. A może miał inne oczekiwania. Ja sądziłem, że zajrzę w umysł Rosjanina i tego jak on definiuje pewne pojęcia; zabójstwo, sprawiedliwość, zabobon, religia, miłość, więzi, społeczeństwo...

Nie umiem jej obiektywnie ocenić. Mogę tylko powiedzieć, że najbardziej (i jednocześnie jedynie) podobała mi się postać ojca, Fiodora. A to dlatego, że był szczery, był szczery do bólu ze sobą, to mi imponowało, wywarło niesamowite wrażenie, nakręciło refleksję, żebym i ja przyznawał się do swoich niedoskonałości. To jedyne w sumie, co wyniosłem z lektury Braci Karamazow na tą chwilę. Albo sięgnąłem w niewłaściwym czasie po tą pozycję, albo nie dojrzałem do niej, albo miałem inne oczekiwania albo... zwyczajnie nie zrozumiałem przekazu Dostojewskiego.

Może jeszcze kiedyś przysiądę do niej, i wtedy złapię więź z Karamazowami i ich problemami? Może.

Na wpół słuchałem Superprodukcji z Audioteki, na wpół czytałem. Pozwolę sobie jej nie oceniać bo zwyczajnie nie wiem jakie noty przyznać...

Momentami przydłuuuuga do bólu. Może i Freud ją polecał jako obowiązkowa literatura ale widać miał on więcej cierpliwości niż ja. A może miał inne oczekiwania. Ja sądziłem, że zajrzę w umysł Rosjanina i tego jak on definiuje pewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czytałem tą książkę bardziej z potrzeby odnalezienia się w "mojej nowej rzeczywistości" aniżeli dokładnego poznania przygód Matthew - chociaż i one były świetnie przedstawione. Czułem na każdym kroku, że słynny aktor wierzy we wszystko co robi, cechuje się zgłębianiem życia i nadaje mu własną filozofię; filozofię Zielonych Świateł.

"Moja nowa rzeczywistość" okazała się niedawno diagnozą cukrzycy typu I. To mocna wiadomość, która dużo zmienia w życiu. Szukałem jakiejś inspiracji, nowych odnośników do życia; znalazłem. Dla mnie jest to najważniejsza książka tego roku bo otworzyłem ją w najbardziej odpowiednim momencie. Książka natchnęła mnie, żebym pierwszy raz w życiu skonfrontował się ze swoim życiem, nazwał rzeczy po imieniu i podjął jakieś decyzje. Filozofia w niej zawarta przypomina mi o kruchości życia oraz o tym, że jest w nim coś takiego jak czas, i nie jest on bez limitu (jak wcześniej mi się to zdawało).

Książka "Zielone światła" Matthew sprawiła, że nie zmieniłem swoich wartości... ona je po prostu bardziej dowartościowała, nadała głębszego sensu. Znaczy się, sam je sobie nadałem ale dzięki niej dostrzegłem wiele życiowych kwestii.

I zdaję sobie sprawę, że gdybym nie zachorował to moja opinia i tak byłaby przychylna - książka relaksuje, bawi, jest zwięźle napisana, jest bogata w zdjęcia, grafiki - nie mam pojęcia gdzie przeleciało mi te 300 stron :D Sam autor jest szczery, nazywa rzeczy po imieniu, mówi o swoich wątpliwościach, jawi nam się jako zwykły człowiek, który może mieć mokre sny, lęki, obawy; opowiada o swojej karierze, rodzinie i tym, kim jest na co dzień.

Dla relaksu jak najbardziej.

Czytałem tą książkę bardziej z potrzeby odnalezienia się w "mojej nowej rzeczywistości" aniżeli dokładnego poznania przygód Matthew - chociaż i one były świetnie przedstawione. Czułem na każdym kroku, że słynny aktor wierzy we wszystko co robi, cechuje się zgłębianiem życia i nadaje mu własną filozofię; filozofię Zielonych Świateł.

"Moja nowa rzeczywistość" okazała się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bawiłem się świetnie podczas towarzyszenia Winowi w tej zagadce. Te jego docinki, riposty, pragmatyzm, ciągłe poczucie, że to on kontroluje każdą sytuację... jego zdecydowanie, rys twardego charakteru. Achhh Win, któż nie chciałby być takim facetem?

To mój pierwszy Coben w historii czytelnictwa i jeden z bardzo niewielu przeczytanych kryminałów. Na początku styl bardzo mnie zadziwiał a po chwili przyzwyczaiłem się do niego i gdyby gdzieś było jakieś "odstępstwo od normy" to zaraz zwróciłbym uwagę, że jakość gdzieś uciekła. Tak się nie stało.
Ogromnym plusem jest to, że szybko się ją czyta; pochłonięty leciałem przez te strony, bez chwili znużenia czy wymuszonego zatrzymania.

Sama historia? Jedna z pierwszych kryminalnych w moim czytelniczym świecie, jednak wydaje mi się, że ten gatunek ma coś w sobie co sprawia, że ukazuje naszą prawdziwą, ludzką naturę... i jej paradoksy. A może nadal jestem oczarowany pragmatyzmem Wina :D Zagmatwana, niezwykle właśnie ludzka. Tylko może ja jeszcze nie umiem do końca czytać tego gatunku - zamiast czerpać radość z dociekania kto zabił, typowania winnych i motywów, po prostu czytam ciekawy czym zaskoczy mnie dalsza część. Moja mama zawsze czytała kryminały (a jest wielką fanką) na takiej zasadzie, że czytała początek, żeby zorientować się mniej więcej kto jest kim, później czytała koniec i dalej, bez przeszkód czytała już od środka. Lubiła dociekać w głowie po drodze "jak doszło do tej sytuacji?" a ja zwyczajnie sobie czytałem ciekawy co dalej wyniknie czekając na finałowe smaczki.

Bawiłem się świetnie podczas towarzyszenia Winowi w tej zagadce. Te jego docinki, riposty, pragmatyzm, ciągłe poczucie, że to on kontroluje każdą sytuację... jego zdecydowanie, rys twardego charakteru. Achhh Win, któż nie chciałby być takim facetem?

To mój pierwszy Coben w historii czytelnictwa i jeden z bardzo niewielu przeczytanych kryminałów. Na początku styl bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To po prostu trzeba przeczytać!

Hołd tradycji, na każdym kroku poczucie ostatniej walki... To jest nie do opisania jakie emocje wzbudzała we mnie ta historia i Ci ludzie. Doznałem prawdziwego katharsis - pierwszy raz od wielu lat popłakałem się po zakończeniu książki! Finał, który świetnie znam jako motyw pewnego filmu (zdradzić nie mogę bo będzie spojler). Czapki z głów Panie Saulski!! Cieszę się, że "poznałem" Cię za sprawą Zapisków Stali - proszę pokornie o więcej! :D Poczułem zresztą Twoją radość z pisania tego dzieła. Widać, że czułeś się jak ryba w wodzie podczas tworzenia tej opowieści, o Duchu Kentaro i Nipponie.

Trzecia część to Valhalla - prawdziwa uczta dla czytelnika; krew leje się strumieniami a romantyczno-heroiczne gesty są wręcz pożądane! Książkę oceniam na 10 chociaż w tej ocenie zawiera się nie tylko moc trzeciej części ale też całej opowieści. To jest fantastyka, którą uwielbiam a japońskie motywy są bliskie memu sercu - podobnie jak wartości.

Serio poryczałem się na to zakończenie! Dawno książka nie wzbudziła we mnie takich emocji! Ogień :D

To po prostu trzeba przeczytać!

Hołd tradycji, na każdym kroku poczucie ostatniej walki... To jest nie do opisania jakie emocje wzbudzała we mnie ta historia i Ci ludzie. Doznałem prawdziwego katharsis - pierwszy raz od wielu lat popłakałem się po zakończeniu książki! Finał, który świetnie znam jako motyw pewnego filmu (zdradzić nie mogę bo będzie spojler). Czapki z głów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Do dużego kotła z naklejką "Pani Cisza" wrzucamy: ogromną garść fantastyki połączonej z magią, szczyptę romantyzmu, zalewamy to sosem o krwistej barwie i przyprawiamy uncją tradycji.

Bardzo mi się podobała druga część Zapisków Stali, poczułem klimat feudalnej Japonii; te wszystkie egzotyczne nazwy, to wyznawanie cnót i honoru, ta dbałość o tradycję. Bynajmniej nie była to miałka przygoda, chociaż momentami spadało tempo to jednak płynnie brnąłem przez strony.

Czekam na dobranie się do trzeciej części, mruga do mnie okiem z biblioteczki 🤭 tą bardzo polecam, Arkady trzyma poziom, ma swój ciekawy styl, kupuję to 😁

Do dużego kotła z naklejką "Pani Cisza" wrzucamy: ogromną garść fantastyki połączonej z magią, szczyptę romantyzmu, zalewamy to sosem o krwistej barwie i przyprawiamy uncją tradycji.

Bardzo mi się podobała druga część Zapisków Stali, poczułem klimat feudalnej Japonii; te wszystkie egzotyczne nazwy, to wyznawanie cnót i honoru, ta dbałość o tradycję. Bynajmniej nie była to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Porwała mnie! Poczułem klimat wymieszania się brudu oraz krwi ze skrytymi emocjami mówionymi ciszą. To był dla mnie dobry moment na otwarcie tej książki, moment w którym potrzebowałem znaleźć inspirację - a Czerwony Lotos okazał się dla mnie fantastycznym natchnieniem - Kentaro urzekł mnie swoją osobą.

Momentami ckliwa, momentami brutalna, z przewidywalnym i romantycznym zakończeniem ale bez względu na to dobrze mi się czytało; poczułem ten klimat, czerwień wymieszana z czernią grały główne role w wyobraźni. Gotuję się, by otworzyć część drugą i płynąć dalej 😁

Porwała mnie! Poczułem klimat wymieszania się brudu oraz krwi ze skrytymi emocjami mówionymi ciszą. To był dla mnie dobry moment na otwarcie tej książki, moment w którym potrzebowałem znaleźć inspirację - a Czerwony Lotos okazał się dla mnie fantastycznym natchnieniem - Kentaro urzekł mnie swoją osobą.

Momentami ckliwa, momentami brutalna, z przewidywalnym i romantycznym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przychylam się do opinii użytkownika Ammir, który niżej napisał: "Zdecydowanie najgorsza książka z serii. Trochę jak gra o tron. Zakończenie bardzo płytkie. Dużo wątków niezakończonych. Odnoszę wrażenie, że autor chciał zakończyć cykl jak 3 tomie. A szkoda bo można by to było jeszcze fajnie rozwinąć, chociaż być może ilość wątków i niejako problemów Rudnickiego mogła przytłoczyć i logicznie rzecz biorąc bardzo ciężko byłoby to ogarnąć. Mimo tych wszystkich wad czyta się nadal lekko i przyjemnie, ale trochę już jakby to wszystko bez sensu bez logiki. Szkoda".

Za dużo gmatwaniny. Czytałem nie wiedząc o czym już czytam. Dużo wątków nieskończonych, które teraz traktuje jako wypełniacze. Rudnicki niestety nie ma przygód, które szczególnie wciągają - ot leci się przez jego historię.

Ocena między 5 a 6.

Przychylam się do opinii użytkownika Ammir, który niżej napisał: "Zdecydowanie najgorsza książka z serii. Trochę jak gra o tron. Zakończenie bardzo płytkie. Dużo wątków niezakończonych. Odnoszę wrażenie, że autor chciał zakończyć cykl jak 3 tomie. A szkoda bo można by to było jeszcze fajnie rozwinąć, chociaż być może ilość wątków i niejako problemów Rudnickiego mogła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Drugiej części daje już solidne 7. Więcej magii, więcej alchemii, więcej o enklawach. Coś dla czego czytam powieści Materia Prima. Jest tutaj także więcej polityki, więcej intryg i więcej akcji względem pierwszej części.

Jednak tej trylogii (póki co) nie mogę dać oceny większej niż 7 i mniejszej niż 6. Mam czasem mieszane uczucia; z jednej strony irytuje mnie sposób wyrażania emocji bohaterów w rozmowach a z drugiej strony te dialogi są na tyle ciekawe, że wertuje kartki i nawet nie wiem kiedy tyle stron przeczytam. Irytuje mnie to, że wszystkie postacie brzmią takim samym, inteligentnym i wnikliwym tonem, a z drugiej strony jestem ciekawy co kto ma do powiedzenia. Mnogość intryg nie zraża, tempo jest bardzo dobre jednak mówię - pewne zmieszanie we mnie pozostaje. Jestem ciekawy ostatniej części a słowem podsumowania - cieszę się, że sięgnąłem po twórczość Przechrzty.

Drugiej części daje już solidne 7. Więcej magii, więcej alchemii, więcej o enklawach. Coś dla czego czytam powieści Materia Prima. Jest tutaj także więcej polityki, więcej intryg i więcej akcji względem pierwszej części.

Jednak tej trylogii (póki co) nie mogę dać oceny większej niż 7 i mniejszej niż 6. Mam czasem mieszane uczucia; z jednej strony irytuje mnie sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Daję 6 chociaż prawdę mówiąc ocena waha się między mocnym 5.5 a słabym 6. Już mówię dlaczego.

W trakcie wertowania kartek okazało się, że czytałem dla fabuły ale nie dla postaci. Ich charakterystyka nie zbudowała między nami więzi, niby te postacie były jakieś ale koniec końców były nijakie; wszyscy mówili jednym, inteligentnym tonem, niczym szczególnym się nie wyróżniali oprócz przynależności do innych... fachów. Nawet prosty najemnik wypowiadał się tak samo celnie jak wykwalifikowany mistrz gildii. Jedyna różnica w wymowie i sposobie myślenia była u posługaczki głównego bohatera.
Dialogi, choć ciekawe, to po pierwsze w większości jest to książka przegadana a po drugie, co ważniejsze - wszyscy tam strasznie nerwowo ze sobą rozmawiają. Powtarzające się oburzenia, nadmiar wykrzykników... zniechęca.

Kolejna rzecz - mamy tutaj historię przygód alchemika, który obraca się również w świecie magicznym. Jakby nie patrzeć jest to książka fantasy ale niestety - alchemii i magii tutaj tyle co Geralt napłakał... Warto byłoby rozwinąć pewne wątki z tym związane, dorzucić trochę ciekawostek, opisów jak ten świat funkcjonuje.

Plusem jest fabuła. Trochę pokręcona, zaczyna się dużo wątków, mieszają się dziwnie, jest też dużo politykowania ale byłem ciekawy co zaraz się stanie, co spotka gospodina ałchimika za kolejnym zakrętem. Tempo było również dobre i mimo zagmatwania czytało się Adepta dosyć lekko.

Dlatego ocena między mocne 5.5 a słabe 6. Jestem ciekawy kolejnej części bo zakończenie, spodziewane jakimś twistem albo kulminacją wydarzeń, nie powaliło.

Daję 6 chociaż prawdę mówiąc ocena waha się między mocnym 5.5 a słabym 6. Już mówię dlaczego.

W trakcie wertowania kartek okazało się, że czytałem dla fabuły ale nie dla postaci. Ich charakterystyka nie zbudowała między nami więzi, niby te postacie były jakieś ale koniec końców były nijakie; wszyscy mówili jednym, inteligentnym tonem, niczym szczególnym się nie wyróżniali...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy to grzech czytać Tokarczuk dla samej Tokarczuk? Kurcze, dla mnie może nawet interpretować skład maślanki według swojego spojrzenia - i tak będę to czytał :D Uwielbiam jej spostrzeżenia, rozkminki i to w jak szczegółowy sposób widzi wszystko.
Gdybym miał dziecko, które właśnie miałoby czytać Lalkę to chętnie podzieliłbym się z nim spostrzeżeniami Pani Olgi, być może nie trafiałoby później na lekcji w "klucz odpowiedzi" ale sądzę, że lepiej rozumiałoby te postacie, tą historię, być może dzięki temu miałoby własne spostrzeżenia a nie nadane właśnie przez oświatę edukacyjną.
Ja sięgnąłem, trzeba się skupić (a przy której książce Olgi nie trzeba skupienia, he? :D), bardzo lubię mieć to uczucie, gdy skończę czytać coś spod jej pióra i zostaję z refleksjami, układam sobie wiele spraw w głowie, w ogóle je dostrzegam, o! :D

Czy to grzech czytać Tokarczuk dla samej Tokarczuk? Kurcze, dla mnie może nawet interpretować skład maślanki według swojego spojrzenia - i tak będę to czytał :D Uwielbiam jej spostrzeżenia, rozkminki i to w jak szczegółowy sposób widzi wszystko.
Gdybym miał dziecko, które właśnie miałoby czytać Lalkę to chętnie podzieliłbym się z nim spostrzeżeniami Pani Olgi, być może nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wiedźmin. Dom ze szkła Joe Querio, Paul Tobin
Ocena 6,9
Wiedźmin. Dom ... Joe Querio, Paul To...

Na półkach: , ,

To mój pierwszy komiks w życiu (tych z dzieciństwa przeglądanych w szkolnej bibliotece zwyczajnie nie pamiętam).
Nie jest to Wiedźmin jakiego ja znam, wydaje mi się czasem zbyt głupio postępować w tej historii, jednakże przyjmę każdą dodatkową, fanowską opowieść o Geralcie.
Obrazki są momentami zrobione na 'odwal się' - albo jakieś dziwne karykatury robione na kolanie albo obrazy, których kształtów i sensu nie mogłem się w ogóle dopatrzeć.
Dałbym 6 gwiazdek za to właśnie ale podbijam o jedną więcej ze względu na puentę płynącą z tej historii i tytułowego Domu ze Szkła - zaimponowali mi tym, zaimponowali :D

To mój pierwszy komiks w życiu (tych z dzieciństwa przeglądanych w szkolnej bibliotece zwyczajnie nie pamiętam).
Nie jest to Wiedźmin jakiego ja znam, wydaje mi się czasem zbyt głupio postępować w tej historii, jednakże przyjmę każdą dodatkową, fanowską opowieść o Geralcie.
Obrazki są momentami zrobione na 'odwal się' - albo jakieś dziwne karykatury robione na kolanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pierwsza moja książka Pana Żulczyka. Mocna! I przede wszystkim wydaje mi się nie dla każdego. Według mnie żaden alkoholik nie powinien po nią sięgać... Ja choć nie mam problemu z odmową tych trunków to jednak czytając tak wnikliwą analizę umysłu nałogowca picia sam miałem ochotę sięgnąć po coś mocnego - i to nie raz!

Obcowanie z diabłem, który niszczy Cię od środka, na zewnątrz oraz wszystko dookoła; podpisujesz z nim cyrograf. Z początku jest niewinnie, daje ulgę i ucieczkę od problemów by dalej przerodzić się w coś totalnie destrukcyjnego. Zastanawiałem się skąd u Pana Kuby tak dobra znajomość tego tematu, tego umysłu - odpowiedź leży na ostatniej stronie książki. No i oczywiście fabuła jest wciągająca, zaplątanie w wątek morderstwa i pewnej warszawskiej afery.
Podoba mi się u Żulczyka jego dosadność oraz wiarygodność w przedstawieniu każdemu co się dzieje w umyśle człowieka uzależnionego od alkoholu we wszystkich stadiach.

Ostrzegam jednak - to książka nie dla każdego. A już szczególnie nie dla tych, którzy mają faktycznie problem z alkoholem bo może (moim zdaniem) rozerwać więzy wstrzemięźliwości. Człowiek uzależniony nie myśli - on tylko czuje, że coś jest nie tak.

Swoją drogą to moja 16. książka przeczytana w tym roku, skromny acz osobisty rekord z którego jestem bardzo dumny :D

Mocna, dosadna, smutna, trudna i być może potrzebna - dla kogoś kto mógłby zrozumieć osobę w uzależnieniu.

Pierwsza moja książka Pana Żulczyka. Mocna! I przede wszystkim wydaje mi się nie dla każdego. Według mnie żaden alkoholik nie powinien po nią sięgać... Ja choć nie mam problemu z odmową tych trunków to jednak czytając tak wnikliwą analizę umysłu nałogowca picia sam miałem ochotę sięgnąć po coś mocnego - i to nie raz!

Obcowanie z diabłem, który niszczy Cię od środka, na...

więcej Pokaż mimo to