-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-05-27
2024-03-24
2022-11-12
2022-10-22
2023-04-17
2023-04-11
2024-03-21
2024-03-19
2023-02-14
To moje pierwsze spotkanie twarzą twarz z Dawkinsem - choć wcześniej słyszałam już o Bogu Urojonym i czeka on na swoją kolej, to najpierw sięgnęłam po tą pozycję z wydziałowej biblioteki.
Trochę bałam się trudnego języka, ale okazał się bardzo przystępny, autor pisze szczerze, nie stroni od krytyki osób negujących współczesną naukę, ale też nie "jedzie" po nich całkowicie, a przedstawia racjonalne argumenty. Naprawdę miło się czytało i bardzo dużo się dowiedziałam. Już na zawsze zapamiętam, że człowiek nie wyewoluował z małpy, tylko ma z nią wspólnego przodka!
Co do dodatku na końcu książki - tabel statystycznych z wynikami ankiet dotyczących przekonania o wieku świata oraz prawdziwości ewolucji - mam jedną, smutną refleksję.
Wygląda na to, że obecnie w populacji ludzkiej dobór naturalny faworyzuje grube portfele, a nie tęgie mózgi.
Dobór naturalny jest tylko doborem, mechanizmem, ale być może my, ludzie, jedyne (jak na dziś wiadomo) autorefleksyjne ssaki powinniśmy zastanowić się: co zrobiliśmy nie tak, że tak się stało...?
To moje pierwsze spotkanie twarzą twarz z Dawkinsem - choć wcześniej słyszałam już o Bogu Urojonym i czeka on na swoją kolej, to najpierw sięgnęłam po tą pozycję z wydziałowej biblioteki.
Trochę bałam się trudnego języka, ale okazał się bardzo przystępny, autor pisze szczerze, nie stroni od krytyki osób negujących współczesną naukę, ale też nie "jedzie" po nich całkowicie,...
2023-03-28
Kryminały to ogólnie nie moja bajka, ale musiałam przeczytać z czystej ciekawości, bo Bohdan Głębocki jest moim wykładowcą.
Trudno wystawić ogólną ocenę książce, bo to zbiór samodzielnych opowiadań. Spodobały mi się cztery z nich, reszta to nudne i tanie sensjacje.
Może faworyzuję pana Bohdana, bo jest ogólnie świetnym człowiekiem z wybitnym poczuciem humoru, ale jego opowiadanie było pierwszym z kolei, które mi się spodobało. Historia była ciekawa. Podziw budzi to, że w tak krótkiej formie udało się zawrzeć zwroty akcji.
Moje ulubione opowiadanie z tego zbioru napisał Chmielarz. Świetna zabawa czasem i punktem widzenia czytelnika. Powiedziałabym, że to wręcz zabawa samym czytelnikiem, specjalne robienie go w konia, by potem całkiem zburzyć mu wizję sytuacji, jaką sobie zbudował. To lubię! Ukazuje w ten sposób skomplikowaną ludzką naturę i uczy, by nie myśleć stereotypami. Tak szybko zaczynamy krytykować bohaterów, a okazuje się, że wcale ich nie znamy...
Pod względem wykonania gatunku najlepiej poradziła sobie Opiat-Bojarska. Wyrafinowana zbrodnia, powolne dawkowanie informacji, znowu zabawa punktem widzenia, niesamowicie zaskoczyło mnie zakończenie.
Wreszcie, "Niespodzianka" Rudnickiej. Trochę mnie irytowała, ale ostatecznie oceniam pozytywnie, za świetne zakończenie i czarny humor.
Moje obawy jednak budzi cel wydania tej książki. Dochód z jej sprzedaży przeznaczono na budowę Domu Autysty w Poznaniu. Przy czytaniu wstępu zaniepokoiłam się. Jego autor sam ma autystycznego syna i wspomina o podobnej, anglojęzycznej książce, której celem również jest zarobić na pomoc dla osób autystycznych. A mianowicie poniższy cytat:
"Przeczytałem posłowie, w którym pisarz wyjaśniał, jak ważna jest odpowiednia terapia, jak bez niej jego syn biegał bezładnie po mieszkaniu albo w kółko oglądał na magnetowidzie jeden i ten sam odcinek bajki 'Tomek i przyjaciele' (...)".
Trochę mnie to niepokoi. Boję się, że ta książka mogła sfinansować niezwykle traumatyczną terapię ABA, która ma na celu jedynie nauczenie dziecka zachowywania się jak te neurotypowe, co jest niezgodne z jego potrzebami. Wyobraźcie sobie karać rybę za to, że nie może latać, a zamiast tego pływa. Taka logika stoi za ABA.
Jako dorosła i świadoma osoba autystyczna od razu zrozumiałam, dlaczego tamten chłopiec się tak zachowuje, a jest to opisane trochę tak, jakby to było coś złego, jakby miało dowodzić, że młody jest upośledzony. Autor wstępu "Trupów..." pisze, że to tak, jakby czytał o swoim własnym synu, więc mam prawo podejrzewać, że ma podobny pogląd na sprawę.
Bieganie może wynikać z wielu rzeczy, ale jakie neurotypowe dziecko nie biega? Te atypowe mogą najwyżej mieć większy problem z usiedzeniem w miejscu z różnych powodów. Autyzm może wiązać się z problemami ze zmianą aktywności (trudno się szybko przełączyć z oglądania filmu na czytanie, z tego nawet wynikają problemy z zasypianiem i wstawaniem u osób neuroatypowych!), może potrzebuje dodatkowych bodźców sensorycznych (wtedy bieganie jest stimem i pełni funkcję regulacyjną), a może ma dyspraksję, czyli problemy z motoryką, i dlatego ten bieg jest taki bezładny i niezdarny? Powodów może być jeszcze więcej.
Natomiast ciągle oglądanie jednego odcinka ulubionej bajki jest już zupełnie nieszkodliwe. Klasyczny przykład specjalnego zainteresowania, zwanego też czasem hiperfiksacją. Osoby autystyczne dużo mocniej angażują się w pasje niż te neurotypowe, często są to zainteresowania mniej popularne. Dla przykładu ja mam modę i seriale gdzieś, za to fascynują mnie koty, od słodkich filmików, przez ich behawior, kończąc na biologii i diecie BARF; nie przeraża mnie fizyka kwantowa, bo od zawsze ciekawił mnie wszechświat i to, jak jest zbudowany; z zamiłowaniem od dziesięciu lat oglądam anime, koniecznie z napisami, i wsłuchuję się w gramatykę języka japońskiego... Ale nie miało być o mnie. Czasem osoby autystyczne zapalają się tak silną pasją do czegoś, że się z tym nie rozstają (np. jakiś ulubiony przedmiot) albo w kółko oglądają ten sam film czy odcinek serialu. Osoby neurotypowe też mają swoje ulubione filmy, które znają na pamięć, ale po prostu je lubią, więc co takiego w tym złego? Młody nikomu tym krzywdy nie robi, a boję się, że i jego zainteresowanie rodzice mogli z obrzydzeniem nazywać obsesją... Serce mi się kraje, gdy o tym pomyślę.
Kryminały to ogólnie nie moja bajka, ale musiałam przeczytać z czystej ciekawości, bo Bohdan Głębocki jest moim wykładowcą.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrudno wystawić ogólną ocenę książce, bo to zbiór samodzielnych opowiadań. Spodobały mi się cztery z nich, reszta to nudne i tanie sensjacje.
Może faworyzuję pana Bohdana, bo jest ogólnie świetnym człowiekiem z wybitnym poczuciem humoru, ale jego...