-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-12-11
2017-01-29
2014-09-17
2014-02-16
2014-01-29
Książka dla miłośników zwierzaków. Autor jest dowcipny, ironiczny, często śmieje się sam z siebie. Bywa też złośliwy, ale w dobrotliwy sposób. I to właśnie powoduje, że czyta się tę książkę z przyjemnością i chętnie się do niej wraca. Bo gdyby zostały tylko same historie o leczeniu zwierząt, to nie byłoby już tak ciekawie.
Książka dla miłośników zwierzaków. Autor jest dowcipny, ironiczny, często śmieje się sam z siebie. Bywa też złośliwy, ale w dobrotliwy sposób. I to właśnie powoduje, że czyta się tę książkę z przyjemnością i chętnie się do niej wraca. Bo gdyby zostały tylko same historie o leczeniu zwierząt, to nie byłoby już tak ciekawie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-24
Odkąd mam swojego domowego przyjaciela - psa zmieniło się (stopniowo) moje spojrzenie na świat zwierzęcy i świat ludzki. Dziś nie mogę uwierzyć, że kiedyś nie widziałam tak oczywistych rzeczy lub nie miały one dla mnie specjalnego znaczenia np. że zwierzęta czują, że można je strasznie kochać i bardzo się o nie martwić, że mogą być wspaniałymi towarzyszami w życiu.
W tej książce znalazłam myśli autorki, które mi też krążą po głowie. W pełni się zgadzam z jej opiniami na temat świata ludzi. I uwielbiam jak pisze o swoich zwierzętach. Aż łza się w oku kręci.
Odkąd mam swojego domowego przyjaciela - psa zmieniło się (stopniowo) moje spojrzenie na świat zwierzęcy i świat ludzki. Dziś nie mogę uwierzyć, że kiedyś nie widziałam tak oczywistych rzeczy lub nie miały one dla mnie specjalnego znaczenia np. że zwierzęta czują, że można je strasznie kochać i bardzo się o nie martwić, że mogą być wspaniałymi towarzyszami w życiu.
W tej...
2012-08-15
Ta książka mnie poruszyła i rozbawiła. Uważam, że należy ją traktować jako swego rodzaju alegorię, marzenie o sprawiedliwości na tym świecie. Powieść z pewnością bardzo zirytuje tych ludzi, którzy życie i uczucia zwierząt mają za nic. To widać w niektórych opiniach...
No a pani Tokarczuk poszła na całość, pojechała po bandzie po naszym rzekomym czasem człowieczeństwie. Brawo.
Gdy myślę czasem o tym jak traktujemy zwierzęta, istoty, które żyją i czują, jakby na to nie spojrzeć, to nasuwa mi się na myśl film "Planeta małp". Tam role się odwróciły. To małpy były wyższym gatunkiem. Ale były bardziej humanitarne. Dużo bardziej.
Ta książka mnie poruszyła i rozbawiła. Uważam, że należy ją traktować jako swego rodzaju alegorię, marzenie o sprawiedliwości na tym świecie. Powieść z pewnością bardzo zirytuje tych ludzi, którzy życie i uczucia zwierząt mają za nic. To widać w niektórych opiniach...
No a pani Tokarczuk poszła na całość, pojechała po bandzie po naszym rzekomym czasem człowieczeństwie....
2009-01-01
2012-04-11
Książka bardzo nierówna. Momentami znakomita (wycieczka Lourdes do Londynu, rozdziały o przygarniętych zwierzętach) - które mnie bawiły lub wzruszały. Tu były uczucia, przeżycia, wzruszenia autorki.
Momentami książka była bardzo nudna (opisy życia mieszkańców) - te rozdziały przypominały sprawozdania, które obowiązkowo miały się znaleźć w książce... Niestety ze szkodą dla powieści.
Powiem szczerze - omijałam je, nie ciekawiły mnie, były nudne, nijak miały się do reszty powieści - jakby autorka co kawałek na siłę wklejała jakieś opowieści o życiu mieszkańców Andaluzji. Nie wiem po co? Żeby książka miała większą objętość? Żeby treść pasowała do tytułu? (nawiasem mówiąc tytuł książki beznadziejny).
Książka bardzo nierówna. Momentami znakomita (wycieczka Lourdes do Londynu, rozdziały o przygarniętych zwierzętach) - które mnie bawiły lub wzruszały. Tu były uczucia, przeżycia, wzruszenia autorki.
Momentami książka była bardzo nudna (opisy życia mieszkańców) - te rozdziały przypominały sprawozdania, które obowiązkowo miały się znaleźć w książce... Niestety ze szkodą dla...
2012-10-24
Pierwsze opowiadanie tej książki - radość, fascynacja i zauroczenie. Nareszcie książka dla tego gatunku ludzi, którzy są beznadziejnie zakochani w swoim pupilu.
Ale im dalej w głąb książki tym słabiej niestety. Nie wystarczy kochać psy, żeby pisać książki. Trzeba jeszcze umieć pisać, a z tym było słabiutko. I w sumie to się zaczęłam dziwić, że to wydawnictwo wydało taką słabą książkę. Pewnie miłość do psów wzięła górę.
Pierwsze opowiadanie tej książki - radość, fascynacja i zauroczenie. Nareszcie książka dla tego gatunku ludzi, którzy są beznadziejnie zakochani w swoim pupilu.
Ale im dalej w głąb książki tym słabiej niestety. Nie wystarczy kochać psy, żeby pisać książki. Trzeba jeszcze umieć pisać, a z tym było słabiutko. I w sumie to się zaczęłam dziwić, że to wydawnictwo wydało taką...
2012-11-15
Urocza opowieść o miłości właściciela do swojego pieska i odwrotnie. W tej książce znalazłam kilka odpowiedzi i wyjaśnień na temat mojego uzależnienia od mojego psa:)
Jednak poza tym sama powieść nie za bardzo mnie urzekła. Coś mi w niej nie pasowało. Jakiś brak konsekwencji. Autor chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i napisać o swoich dwóch miłościach - do psa i do żeglarstwa. Z żeglarstwem mu nie wyszło. W zasadzie wyszło słabo i trochę dziwi mnie, że tak słabo wyszło dziennikarzowi - jakby na to nie patrzeć fachowcowi od pisania.
Urocza opowieść o miłości właściciela do swojego pieska i odwrotnie. W tej książce znalazłam kilka odpowiedzi i wyjaśnień na temat mojego uzależnienia od mojego psa:)
Jednak poza tym sama powieść nie za bardzo mnie urzekła. Coś mi w niej nie pasowało. Jakiś brak konsekwencji. Autor chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i napisać o swoich dwóch miłościach - do psa i do...
2013-09-23
Płakałam oczywiście jak bóbr, gdy umierała Trixie. I spojrzałam łaskawiej na Deana Koontza, na którego ostatnio się obraziłam za słabe książki. Stwierdziłam, że to w gruncie rzeczy dobry i porządny człowiek. Więc przejrzę półkę w bibliotece z jego książkami jeszcze raz:-)
Płakałam oczywiście jak bóbr, gdy umierała Trixie. I spojrzałam łaskawiej na Deana Koontza, na którego ostatnio się obraziłam za słabe książki. Stwierdziłam, że to w gruncie rzeczy dobry i porządny człowiek. Więc przejrzę półkę w bibliotece z jego książkami jeszcze raz:-)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-10-22
Książka dla dzieci i dorosłych:), którzy stracili swoje ukochane zwierzątko. Ja osobiście płakałam jak bóbr, wręcz zanosiłam się płaczem - przyznaję szczerze.
Książka dla dzieci i dorosłych:), którzy stracili swoje ukochane zwierzątko. Ja osobiście płakałam jak bóbr, wręcz zanosiłam się płaczem - przyznaję szczerze.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to