rozwiń zwiń

Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Dziedzictwo Chandlera Abdi Nazemian
Ocena 6,6
Recenzja Kim naprawdę jesteś?

Gdyby ktoś poprosił cię o napisanie eseju na swój własny temat, jakie słowo przewijałoby się w nim najczęściej? Abdi Nazemian w swojej książce stawia czoła bolesnej przeszłości i inspiruje czytelników do dwóch ważnych w życiu rzeczy: do odkrywania samego siebie i odnalezienia w sobie...

Avatar
Aleksandra Czytaj więcej
Okładka książki Pokój na piętrze Rachel Hawkins
Ocena 6,6
Recenzja Brzydkie tajemnice pięknych ludzi

Porwanie się na interpretację klasyków kochanych przez czytelników to spore wyzwanie. Tylko nieliczni autorzy są w stanie stworzyć nowe, intrygujące historie, które przy okazji nie naruszają pewnego sacrum cenionych na całym świecie dzieł. Czy Rachel Hawkins to się udało?

Jane, pragnąc...

Avatar
Aleksandra Czytaj więcej

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Miłości nie ma, ale źle też nie było. Szkoda tylko, że koty i astro tematy, które miały być główną zaletą tej książki obchodziły mnie najmniej. Przypadła mi za to historia pierwszej bohaterki, drugiej nieco mniej, a nad trzecią trochę spuszczę kurtynę milczenia. Wszystko za to pięknie się łączy w jedną całość, czego odmówić nie mogę.

No i plus za piękne wydanie.

Miłości nie ma, ale źle też nie było. Szkoda tylko, że koty i astro tematy, które miały być główną zaletą tej książki obchodziły mnie najmniej. Przypadła mi za to historia pierwszej bohaterki, drugiej nieco mniej, a nad trzecią trochę spuszczę kurtynę milczenia. Wszystko za to pięknie się łączy w jedną całość, czego odmówić nie mogę.

No i plus za piękne wydanie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy stajesz u progu dorosłości, naprawdę możesz mieć wrażenie, że to taki dziwny wiek.

Niby z jednej strony cieszysz się młodością, a z drugiej dorosłość wciąga cię w swoje gierki, dokłada zmartwień, które jeszcze chwilę temu nie były ważne... opłacenie rachunków, ubezpieczenia zdrowotne, znalezienie stabilnego zatrudnienia oraz partnera nie tylko na tu i teraz, ale takiego, z którym zaczniesz planować przyszłość.

W takim momencie życia zajduje się Emira. Młoda, czarnoskóra dziewczyna łączy prace niani z dorywczą pracą i poszukuje swojego miejsca w tym dziwnym dorosłym świecie. Wszystko w jej życiu wywraca się do góry nogami, gdy sprawując opiekę nad małą dziewczynką, zostaje oskarżona o porwanie dziecka, a całe zadarzenie zostaje uwiecznione przez obcego mężczyznę na nagraniu.

Jej pracdawczynią, a zarazem matką dziewczynki jest Alix Chamberlain. Zamożna, biała blogerka, która również zdaje się być zagubiona. Poświęciła częściowo karierę zmieniając miejsce zamieszkania, zajmuje się młodszym dzieckiem, ale odnosi wrażenie, że zagubiła gdzieś po drodze siebie. Próbuje też nawiązać nić porozumienia z Emirą i nie chce, by dziewczyna pozostawiła ją w tym miejscu, w którym znajduje się w swoim życiu i ze wszystkimi obowiązkami.

Na pozór w tą prostą relację uwikłany jest ktoś jeszcze. Tę osobę z Alix łączy przeszłość, ale też próba bycia zbawicielem dla Emiry.

To niebanalna powieść, na którą składa się zawoalowana krytyka klasizmu, przekraczania przez białych granic, w których chęć pomocy, staje się natarczywym problemem. Problem ten jest jednak opleciony prostą historią dwóch kobiet, co też sprawia, że sama historia nie jest ciężka, a wręcz staje się lekturą wyważoną na wieczorny seans czytelniczy.

Kiedy stajesz u progu dorosłości, naprawdę możesz mieć wrażenie, że to taki dziwny wiek.

Niby z jednej strony cieszysz się młodością, a z drugiej dorosłość wciąga cię w swoje gierki, dokłada zmartwień, które jeszcze chwilę temu nie były ważne... opłacenie rachunków, ubezpieczenia zdrowotne, znalezienie stabilnego zatrudnienia oraz partnera nie tylko na tu i teraz, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieśpieszna, ciasna i otaczająca mroczną aurą. Ciche wody to spojrzenie w głąb duszy bohaterów, którzy znaleźli się w jednym miejscu, którzy patrzą na siebie przez okna swoich domów i nie mają pojęcia co dzieje się w ich myślach. A dzieje się to co w naszych. Kochają, nienawidzą, mają nadzieję, albo ją stracili.

Moss zdecydowanie potrafi w budowanie ludzi. Choć nie wszystkie historie przypadły mi do gustu, to każda z postaci wzbudziła jakieś emocje - współczucie, niechęć, sympatię, sprawiły, że lekko się uśmiechnęłam lub całkowicie czułam, że rozumiem danego bohatera.

Autorka czaruje swoim stylem, który chociaż różni się od jej wcześniejszych powieści. Zabrakło mi minimalnie czegoś w samym zakończeniu, ale nie odebrało to ogólnej przyjemności z rozkoszowania się słowem, po którym wzrok sunął i pochłaniał jak drobne krople.

Nieśpieszna, ciasna i otaczająca mroczną aurą. Ciche wody to spojrzenie w głąb duszy bohaterów, którzy znaleźli się w jednym miejscu, którzy patrzą na siebie przez okna swoich domów i nie mają pojęcia co dzieje się w ich myślach. A dzieje się to co w naszych. Kochają, nienawidzą, mają nadzieję, albo ją stracili.

Moss zdecydowanie potrafi w budowanie ludzi. Choć nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To chyba najcudniejsza bajka jaką ostatnio zdarzyło mi się przeczytać.

Przy ulicy Wroniej 3 w Gdańsku spokój w ogródku przerywa niesłychanie skandaliczne wydarzenie. Rzodkiewki zamieszkujące jedną z grządek atakują spokojne marchewki. To wydarzenie bulwersuje sąsiadujące warzywa, ale jedynie jamnik Dyzio potrafi zapanować nad chaosem. A to tylko początek tego, co dzieje się przy Wroniej. W urokliwej kamieniczce zamieszkiwanej przez wogle, lamorożca, ugabugalana, gadające zwierzęta i zegary, a wreszcie samych mieszkańców- tych mniejszych i zupełnie dorosłych - zachodzą zmiany. Wprowadzają się do niej nowi lokatorzy z Ukrainy i powoli wsiąkają w tamtejszą społeczność a dotychczasowi lokatorzy zyskują nowych przyjaciół.

"Bal u lamorożca" to pełen odniesień do obecnej sytuacji zbiór bajek idealny dla dzieci, którym należy się wytłumaczenie, co się dzieje na świecie w przystosowany dla nich sposób. Pełne uroku bajki nie tylko objaśniają rzeczywistość, ale też uczą przeżywania i akceptowania emocji w niedokońca zrozumiałej sytuacji.

Książeczka jest tłumaczona na język Ukraiński podkreślając piękną różnorodność, ale również daje możliwość zapoznania się z treścią dzieciom pochodzącym z Ukrainy. Te historyjki są szczególnie dla nich. Napisane z dbałością o ich doświadczenia.

I fajnie, gdy ten straszny świat przyjmuje nieco bajkowe oblicze. Wtedy łatwiej go oswoić... chociaż na krótką chwilę.

To chyba najcudniejsza bajka jaką ostatnio zdarzyło mi się przeczytać.

Przy ulicy Wroniej 3 w Gdańsku spokój w ogródku przerywa niesłychanie skandaliczne wydarzenie. Rzodkiewki zamieszkujące jedną z grządek atakują spokojne marchewki. To wydarzenie bulwersuje sąsiadujące warzywa, ale jedynie jamnik Dyzio potrafi zapanować nad chaosem. A to tylko początek tego, co dzieje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy miłość musi się kończyć wraz z końcem wakacji?

Wakacyjne miłostki mają to do siebie, że są gorące jak letnie słońce, gwałtowne niczym burze i pachną słodyczą kwiatów. Jednak gdy lato się kończy, przychodzą nowe wyzwania, obieramy nowe ścieżki życiowe. Szczególnie, gdy ta letnia miłość pojawia się w okresie przejścia z okresu studenckiego i wkracza się w prawdziwie dorosły świat. A czy dorosłe życie nie wymaga przypadkiem odpowiedzialnych decyzji? Zrezygnowania z naiwnych marzeń o dwóch światach, które dzięki uczuciu zmieniają się w jedno?

Alicja twardo stąpa po ziemi. Skończyła studia weterynaryjne, zdobyła letnią pracę i stara się o stałą w zawodzie. Wie też, że grupa muzyków, a w szczególności sławny wokalista może nie być zainteresowany poważnym związkiem. Z resztą sama zdecydowała się dać szansę chłopakowi, w którym podkochiwała się w minione wakacje. A mająca swoje zasady dziewczyna, nie będzie z pewnością ulegać urokowi wokalisty. Jednak co się stanie w jej życiu, że da mu jednak szansę? Szansę obarczoną jednym warunkiem. Ich miłość skończy się wraz z końcem lata.

"Mamy tylko lato" to najbardziej klimatyczna książka tych wakacji. Piękne Mazury, przewijający się motyw polnych kwiatów i muzyki. Wszystko, czego można pragnąć w wakacje. Ale...To nie tylko rozrywkowa historia. Zdecydowanie poruszył mnie wątek toksycznej relacji, w jaką uwikłała się Alicja. Ale to było prawdziwe! Liczne czerwone flagi, które z czasem stają się jednym wielkim alarmem...Wiele z nas przez długi czas potrafi je ignorować, a gdy już trwa zbyt długo nadal w tym niestety tkwić. Dlatego tak bardzo cieszę się, że Klaudia Bianek w swojej książce poruszyła ten ważny temat.

Całe (czytelnicze) szczęście na czytanie tej książki nie mamy tylko lata. Jest tak urokliwa, a jednocześnie pełna życiowych problemów, że przez cały czas pozostaje aktualna. A też gdy nieco się ochłodzi warto poczuć te promienie słońca i polne kwiaty chociażby ze stron książki.

Czy miłość musi się kończyć wraz z końcem wakacji?

Wakacyjne miłostki mają to do siebie, że są gorące jak letnie słońce, gwałtowne niczym burze i pachną słodyczą kwiatów. Jednak gdy lato się kończy, przychodzą nowe wyzwania, obieramy nowe ścieżki życiowe. Szczególnie, gdy ta letnia miłość pojawia się w okresie przejścia z okresu studenckiego i wkracza się w prawdziwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Guillaume Musso zdążył oczarować już sporo czytelników, w tym mnie. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam pierwsze oceny. Jednak popatrzyłam wyłącznie na gwiazdki, aby nie sugerować się ocenami innych i... No to była naprawdę ciekawa książka, choć dość inna od tego, do czego przyzwyczaił nas autor.

Tym razem Musso zmienia konwencję z obyczajowej i romantycznej na bardziej thrillerowo kryminalną, a pojawiające się często u niego motywy magii na motywy mitologii greckiej.

Detektyw Roxanne próbuje zidentyfikować kim jest kobieta, która została odnaleziona nad brzegiem Sekwany i która uciekła z rąk służb ratowniczych. Analiza badań DNA wykazuje, że kobietą najprawdopodobniej jest sławna pianistka Milena Bergman. Problem jest jednak taki, że ta kobieta zginęła rok temu w katastrofie lotniczej.

I jak to u Musso bywa płyniemy wraz z powieścią, powoli do brzegu, aż w 1/3 powieści następuje prawdziwa eksplozja kolejnych wydarzeń, które przyspieszają bieg całej historii. Oczywiście wszystko to z gracją typową dla Musso.

W to wszystko wpleciony zostaje wątek greckiej mitologii, ale tutaj zdradzać już nic więcej nie mogę, jedynie tyle, że jest on bardzo przystępnie rozpisany.

Jedyny, niewielki zarzut mam do zakończenia. Choć bardzo emocjonujące, z wysokim tempem i elementem wzruszenia, to trochę brakowało mi pociągnięcia dalszych losów policjantki, który został dość szybko urwany. Ale i tak miałam przyjemność z przeczytania całości.

Guillaume Musso zdążył oczarować już sporo czytelników, w tym mnie. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam pierwsze oceny. Jednak popatrzyłam wyłącznie na gwiazdki, aby nie sugerować się ocenami innych i... No to była naprawdę ciekawa książka, choć dość inna od tego, do czego przyzwyczaił nas autor.

Tym razem Musso zmienia konwencję z obyczajowej i romantycznej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kraj, o którym jeszcze zaledwie ponad miesiąc temu było cicho, jest teraz na ustach całego świata.

🇺🇦 Ukraina.

Jeszcze ponad miesiąc temu turyści oglądali się za bardziej egzotycznymi kierunkami. Niewiele osób rozważało wakacje za naszą wschodnią granicą uważając ją za biedny, skorumpowany i dziki kraj. A czy miejscem najegzotyczniejszym nie jest właśnie kraj, w którym te elementy sąsiadują z bogactwem, nowymi technologiami, rewolucjami i rwącym się do Europy sercem?

To w Ukrainie obok pięknych i bogoatozdobionych cerkwi stoją domki ogrodzone blachą, a w ziemiach tkwią opony przemalowane w narodowe barwy. To tutaj egzystują obok siebie różne religie, w święta spotykają się całe rodziny w różnej linii pokrewieństwa, a jednocześnie nikogo nie dziwi, że po odmówionej modlitwie odwiedza się wróżkę, by ta przepowiedziała przyszłość lub zdjęła urok rzucony na krowę.
To tutaj smak kawioru przeplata się z kiszonkami i sałatką warzywną.

Taka jest Ukraina. Kraj, który dla Katarzyny Łozy stał się domem z wyboru. Do którego zaprasza z Ukraińską gościnnością i gawędą pełną ciekawostek o miejscu, w którym mieszka od lat. Dzięki niej poznacie nie tylko elementy Ukraińskiej kultury, ale dowiecie się więcej o kształtującej się tożsamości i świadomości mieszkańców Ukrainy. Dowiecie się także więcej o historii regionów, o których dziś słyszymy niestety w smutnym kontekście - Chersoniu, Odessie, Zaporożu, Charkowie oraz Donbasie.

I mogło by się wydawać, że w tym kraju jest więcej tego co dzieli, niż łączy. Język, kultura regionów, religia, polityczne poglądy. A mimo to istnieje wręcz magiczna i niemożliwa do zdefiniowania ani zrozumienia nierozerwalna nić, która spaja ten naród. Naród, który w imię swojej godności i w obronie niezależności staje do walki o te ideały.

Kraj, o którym jeszcze zaledwie ponad miesiąc temu było cicho, jest teraz na ustach całego świata.

🇺🇦 Ukraina.

Jeszcze ponad miesiąc temu turyści oglądali się za bardziej egzotycznymi kierunkami. Niewiele osób rozważało wakacje za naszą wschodnią granicą uważając ją za biedny, skorumpowany i dziki kraj. A czy miejscem najegzotyczniejszym nie jest właśnie kraj, w którym te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałam, że w samej książce będzie więcej o samym Putinie. Dostajemy jednak więcej rozbudowanych historii o majątkach i życiu oligarchów na wygnaniu. Mimo to, bardzo ciekawa i wciągająca pozycja, która mocno niszczy bańkę poczucia bezpieczeństwa, jaką otoczeni są zwykli przeciętni ludzi.
Niestety momentami tłumaczenie i błędy były fatalne ktoś "kopnął się" swoim prywatnym odrzutowcem, inni byli "USAtysfakcjonowani", a jeszcze ktoś czekał na "ślUSArza"... albo kiepski żart, albo korekta mocno zawiodła.
Na minus chaotycznie uporządkowane sprawy, ale mimo to warto przeczytać.

Myślałam, że w samej książce będzie więcej o samym Putinie. Dostajemy jednak więcej rozbudowanych historii o majątkach i życiu oligarchów na wygnaniu. Mimo to, bardzo ciekawa i wciągająca pozycja, która mocno niszczy bańkę poczucia bezpieczeństwa, jaką otoczeni są zwykli przeciętni ludzi.
Niestety momentami tłumaczenie i błędy były fatalne ktoś "kopnął się" swoim prywatnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do „Ukraińskiej nocy” przystąpiłam z nadzieją, że uporządkuje moją wiedzę o wydarzeniach na Majdanie, jak i jego następstwach, a w najlepszym wypadku poszerzy jeszcze moją wiedzę o niuanse z tamtego okresu. A przecież relacje uczestników tych wydarzeń z pewnością mogą dać jeszcze szerszy obraz.

Niestety, jeśli liczycie, na to co ja, mocno się rozczarujecie. Książka pozostawiła mnie z ogromnym poczuciem chaosu. Autorka faktycznie przedstawiła kilka kluczowych faktów z tamtego okresu, niezbędnych do wyciągnięcia podstawowych wniosków przyczynowo skutkowych, ale obraz rewolucji jaka dokonała się w Ukrainie był z tego prawie żaden.

Często odnosiłam wrażenie, że mimo, iż narracja (co do zasady) biegła chronologicznie, to autorka gubiła rytm. Warto tutaj zaznaczyć, że książka jest podzielona na dwie części – wydarzenia z Majdanu oraz następstwa w rejonie Donbasu. Zdarzało się, że wspomnienia należące do części pierwszej znajdowały się bez większego uzasadnienia w części drugiej. Część wspomnień (choć ciekawych) zdawała mi się w ogóle nie mieć sensu w tej konkretnej książce.

Ale przechodząc do pozytywów. Gdy odłoży się na bok oczekiwania związane z zapoznaniem się z samymi wydarzeniami i przymknie oko na chaos mamy wspaniałą książkę o dojrzałości, samoświadomości oraz odwadze Ukraińców. Z opowieści uczestników płynie niesamowita mądrość związana z rodzącym się społeczeństwem obywatelskim i marzeniami o wcieleniu w życie zachodnich wartości.

Gdy to czytałam nachodziła mnie smutna refleksja na temat naszego społeczeństwa. Tego, że posiadając to, o czym marzy naród Ukraiński, tak łatwo daliśmy się zmanipulować, oddaliśmy władzę w ręce osób, które odcinają nas od standardów europejskich i co najgorsze… zaczęliśmy się z tym godzić…

Do „Ukraińskiej nocy” przystąpiłam z nadzieją, że uporządkuje moją wiedzę o wydarzeniach na Majdanie, jak i jego następstwach, a w najlepszym wypadku poszerzy jeszcze moją wiedzę o niuanse z tamtego okresu. A przecież relacje uczestników tych wydarzeń z pewnością mogą dać jeszcze szerszy obraz.

Niestety, jeśli liczycie, na to co ja, mocno się rozczarujecie. Książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomimo takich nie do końca 5* to bardzo dobra książka, która po prostu nie trafiła w mój gust.

Jest to rozbudowana powieść, która porusza się momentami dwutorowo - narracyjna, w dużej mierze oparta o analizy i teorie psychoterapii oraz graficzną, gdzie w sposób żywy towarzyszymy bohaterce w psychoterapii, jej wspomnieniach, związkach, relacjach z matką i procesie twórczym.

Komiks ma naprawdę spory próg wejścia przez fragmenty z teorii psychoanalizy. Te niekoniecznie przypadły mi do gustu, chociażby przez fakt, że część wycinków teoretycznych nie jest w całości, a jedynie przytoczona urywkami zdań.

Pomimo takich nie do końca 5* to bardzo dobra książka, która po prostu nie trafiła w mój gust.

Jest to rozbudowana powieść, która porusza się momentami dwutorowo - narracyjna, w dużej mierze oparta o analizy i teorie psychoterapii oraz graficzną, gdzie w sposób żywy towarzyszymy bohaterce w psychoterapii, jej wspomnieniach, związkach, relacjach z matką i procesie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dziwki, zdziry, szmaty. Opowieści o slut-shamingu Paulina Klepacz, Aleksandra Nowak, Kamila Raczyńska-Chomyn
Ocena 6,8
Dziwki, zdziry... Paulina Klepacz, Al...

Na półkach:

My kobiety jesteśmy seksualizowane jako obiekty w patriarchalnej kulturze, która wciąż jest bardzo głęboko zakorzeniona w naszej rzeczywistości. Wtłoczone w nią autocenzurujemy się, lub stajemy ofiarami slut-shamingu. Bo niezależnie co zrobimy, zostaniemy osądzone przez naszą seksualność. Zostaniemy albo cnotkami, albo zdzirami. Nic pomiędzy, nic co po prostu nie było by oceniające.

To dotyka nas wszystkie i nawet jeśli mamy twarde cztery litery, to jesteśmy tylko ludźmi i takie komentarze bolą i wtórnie nas wiktymizują.

"Dziwki, zdziry, szmaty. Opowieści o slut-shamingu" to książka która chyba jako pierwsza opisuje tak szeroko zjawisko slut-shamingu w Polsce. Mam jednak z nią mały problem, a raczej strasznie żałuję, że nie jest pozycją inkluzywną, która pozwoliłaby poznać zjawisko mniej zaznajomionym z tematem. Środkowa część wydała mi się strasznie przeintelektualizowana i sama trochę ją nawet męczyłam. Trochę boli mnie również, że tak dużo zostało powiedziane o "strażniczkach patriarchatu", a mniej wybrzmiał postulat edukacji cismężczyzn, od których odnoszę wrażenie slut-shaming jest mocniejszy, a ten że strony kobiet często jest próbą ochrony (np. w przypadku matek, które chcą obronić dzieci od molestowania). Niemniej to niezwykle potrzebna książka, szczególnie w Polsce. Ta książka boli, wywołuje złość, ale pozwala też wiele zrozumieć.

My kobiety jesteśmy seksualizowane jako obiekty w patriarchalnej kulturze, która wciąż jest bardzo głęboko zakorzeniona w naszej rzeczywistości. Wtłoczone w nią autocenzurujemy się, lub stajemy ofiarami slut-shamingu. Bo niezależnie co zrobimy, zostaniemy osądzone przez naszą seksualność. Zostaniemy albo cnotkami, albo zdzirami. Nic pomiędzy, nic co po prostu nie było by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wszystko to, co mroczne, złe i brzydkie, czai się w nas, uśpione, i wychyla w najmniej oczekiwanym momencie, jakby coś je przywołało."

Co to było za tempo! Małgorzata Oliwia Sobczak stworzyła książkę z gatunku tych nieodkładalnych. Mroczna, intrygująca i wprowadzająca grę w kotka i myszkę z czytelnikiem. Gdzie przewracasz kartki i dajesz wodzić się za nos przerzucając swoje podejrzenia.

Dawno nie sięgałam po thrillery/kryminały i cieszę się, że akurat na ten się zdecydowałam, bo kolejnego miękkiego miękkiego kryminału bez klimatu bym nie przetrawiła.

No właśnie. Klimat. Sobczak idealnie oddała w swojej książce klimat "Szelestu". Czytasz książkę i czujesz się jak ofiara w lesie, która co chwile słyszy szelest, choć próbuje uciekać. Doceniam również tak obrazowy spacer po Trójmieście.

Bardzo dobrze wypadł motyw nowych technologii i widać tutaj zaczerpniętą wiedzę od kogoś, kto się na tym znał.

Brakowało mi jednak nieco głębszego poznania bohaterki jak i jej byłego męża. Chociaż było sporo o jej przeszłości, to jednak chciałabym bardziej się w nią wczuć. Momentami przez to nie do końca ją "ogarniałam". Mogło to być nawet kosztem wodzenia za nos czytelnika, bo tego było naprawdę sporo.

Na plus czy minus - do własnego rozstrzygnięcia każdego czytelnika jest dawka pikantyczniejszych scen. To dość nowe w kryminałach. Z jednej strony podkręca to atmosferę brutalności, a czasem w sumie nie wiadomo czemu służy. Tutaj imo autorce to wyszło i pasowało do całej koncepcji.

Niemniej mile spędzony czas przy lekturze, która jest dosłownie jak serial. Nie zdziwiła bym się gdyby kiedyś powstał na jej kanwie. Dla mnie 7,5/10.

"Wszystko to, co mroczne, złe i brzydkie, czai się w nas, uśpione, i wychyla w najmniej oczekiwanym momencie, jakby coś je przywołało."

Co to było za tempo! Małgorzata Oliwia Sobczak stworzyła książkę z gatunku tych nieodkładalnych. Mroczna, intrygująca i wprowadzająca grę w kotka i myszkę z czytelnikiem. Gdzie przewracasz kartki i dajesz wodzić się za nos przerzucając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasem jest mi wstyd, że jestem człowiekiem. Istotą marną, która myśli, że przejęła stery nad światem i dumnie pcha go do przodu. A co jeśli ten świat radziłby sobie lepiej bez tak dużej naszej ingerencji? Co jeśli jesteśmy pilotem bez ukończonej licencji, który wciska przypadkowe guziki, byle nie roztrzaskać się o ziemię?

Gdy David Attenborough rozpoczyna swoją historię, przenosi nas do roku 1937. Ludność świata wówczas to 2,3 miliarda, stężenie dwutlenku węgla w atmosferze – 280 ppm, a dzikie obszary obejmują 66% powierzchni, a następnie zabiera nas już do roku 1954. Z każdym rokiem pierwsze dwa wskaźniki rosną, a ostatni spada. Przed nami historia początku (czy końca?) upadku człowieczeństwa względem naszej planety.

Attenborough pochyla się nad naturalnym procesem rozwoju i wymuszonego wzrostem ludności postępu, pokazując jak znaleźliśmy się w miejscu, w którym jesteśmy dziś. Miejscu niebezpiecznym, bo czas wygody i przyzwyczajeń musi się skończyć. Ale jak zmienić bieg czasu?
Na to chyba nie ma recepty, ale wciąż możemy dużo zrobić, by zapobiec katastrofie klimatycznej. Jako doświadczony przyrodnik Attenborough wskazuje, co możemy zrobić dla siebie i przyszłych pokoleń.

I chociaż książka jest spisem naszych grzechów, to czułam w niej ogromną miłość. Miłość do świata, którą się otuliłam.

Czasem jest mi wstyd, że jestem człowiekiem. Istotą marną, która myśli, że przejęła stery nad światem i dumnie pcha go do przodu. A co jeśli ten świat radziłby sobie lepiej bez tak dużej naszej ingerencji? Co jeśli jesteśmy pilotem bez ukończonej licencji, który wciska przypadkowe guziki, byle nie roztrzaskać się o ziemię?

Gdy David Attenborough rozpoczyna swoją historię,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiedz mi coś, czego nigdy byś nie odważyła się powiedzieć na głos, bo boisz się oceny innych.

Największą krzywdę zaczęłyśmy sobie wyrządzać same. My, jako kobiety. Oceniając i wchodząc w role oprawców, którzy wtłaczają nas w sztywne role społeczne: matek, kobiet przedsiębiorczych, perfekcyjnych pań domu, które na nic się nie skarżą. Chodzące ideały.
A czasem żałujemy macierzyństwa, pracę w domu uważamy za spełnienie się, a czasem chciałybyśmy, by nasza praca w domu została wynagrodzona lub najzwyczajniej w świecie chciałybyśmy podbijać rynek pracy. Wreszcie powiedzieć głośno: jestem zmęczona, chcę odpocząć od rodziny, mój ból, to nie jest „taki mój urok”.

Chyba żadna z nas nie powie tego głośno, bo zaraz usłyszy uwagi, o które nie prosiła: „Urodzisz, to poczujesz instynkt macierzyństwa”, „Gdy już urodzisz to najpiękniejszy czas przed tobą”, „Co panikujesz, przed tobą tyle kobiet rodziło i nie lamentowało”, „Chcesz odpocząć od rodziny, spełniać się zawodowo? Wyrodna matka…”

Magdalena Kostyszyn, znana jako chujowa pani domu pokazała kobietom, że żadna z nas nie jest chodzącą perfekcyjną żoną. Wiele kobiet za jej pośrednictwem przekazały to, czego nie powiedziały by głośno, bojąc się oceny i umoralniania. I nagle się okazało, że inne kobiety przyznały „Też tak mam!”. A nawet, gdy nie miały, rozumiały, że można tak mieć. Bez oceniania, bez unoszenia brwi, bez lekceważącego wzdychania.

Taka też jest ta książka. Oddaje głos bohaterkom. Wpuszcza nas do ich świata – problemów, które choć powinny być odbierane ze zrozumieniem, spotykają się z negatywną oceną otoczenia. A to przecież nasza codzienność. Codzienność Polek.

Niestety, mimo ważnych problemów nie czułam, żeby ta książka była dla mnie. Dla osób, które często sięgają po skoncentrowane na jednym problemie, głębokie reportaże, ten może może okazać dość powierzchowny. Do tego towarzyszyło mi przez całą lekturę uczucie pomieszania z poplątaniem. Chociaż książka ma trzy rozdziały to tematy w nich przeplatają się mam wrażenie momentami dość przypadkowo. Mam też wrażenie, że w książce znalazło się kilka błędów lub zostały one opisane tak, że poddałam je wątpliwości.

Oczywiście rozumiem, że konwencja miała przyciągnąć odbiorczynię, która być może nie sięgnęłaby po pełny reportaż. Jeśli to się uda - super. Ja jednak nie do końca poczułam się w targecie.

Powiedz mi coś, czego nigdy byś nie odważyła się powiedzieć na głos, bo boisz się oceny innych.

Największą krzywdę zaczęłyśmy sobie wyrządzać same. My, jako kobiety. Oceniając i wchodząc w role oprawców, którzy wtłaczają nas w sztywne role społeczne: matek, kobiet przedsiębiorczych, perfekcyjnych pań domu, które na nic się nie skarżą. Chodzące ideały.
A czasem żałujemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę męczyłam 5 miesięcy... odkładając ją co chwila na rzecz innych książek. Spokojnie można było ją obciąć o 1/3. Początek ciągnął się niemiłosiernie i dopiero wraz z pojawieniem się postaci Henrego zaczęła mnie pociągać (chociaż i tak przeplatane historie z przeszłości wytrącały mnie wyjątkowo z emocji i atmosfery "teraźniejszości").

Samą postać Addie niestety również uważam za słabą. Nie polubiłam jej, bo jedyną jej cechą która się wysuwała była upartość. Znacznie ciekawsze i bardziej "z krwi i kości" okazały się dla mnie postacie męskie Henrego i Luca.
Nie można jednak odmówić ciekawego pomysłu i pięknego wyglądu samej książki. Jednak na mojej półce zostanie jedynie w większej mierze za sam wygląd.

Książkę męczyłam 5 miesięcy... odkładając ją co chwila na rzecz innych książek. Spokojnie można było ją obciąć o 1/3. Początek ciągnął się niemiłosiernie i dopiero wraz z pojawieniem się postaci Henrego zaczęła mnie pociągać (chociaż i tak przeplatane historie z przeszłości wytrącały mnie wyjątkowo z emocji i atmosfery "teraźniejszości").

Samą postać Addie niestety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:



Na półkach:

Po kilku pozytywnych opiniach na temat książki „Pod tęczą” miałam nadzieję na coś zupełnie innego. Moje odczucia wobec tej książki całkowicie rozminęły się z pozytywnym wydźwiękiem zasłyszanych ocen. Już pierwszy rozdział sprawił, że miałam ochotę nawet nie czytać jej. Stężenie cringe’u na jedną stronę przebił wszelkie normy. Czy dalej było lepiej? Minimalnie, ale nie na tyle, by zmienić jakkolwiek moją ocenę. Przerysowana, momentami zbyt wulgarna na siłę.
Miała być to opowieść o specjalnej grupie zwalczającej homofobię w miasteczku Big Burr, a tymczasem ledwo można się dopatrzeć jakichkolwiek działań tej grupy. Książka opiera się raczej o studium beznadziejności ludzkich przypadków – zarówno mieszkańców jak i owej grupy specjalnej. To chyba najlepsze określenie treści. Chociaż książka porusza ważne kwestie takie jak wykluczenie, prawo do życia w szczęściu i zgodnie z własnymi pragnieniami, które nie zawsze wpisują się w sztywny kanon społecznych oczekiwań, to odnoszę wrażenie, że ta książka momentami bardziej szkodzi niż ociepla wizerunek nie tylko społeczności LGBT. Nawet nieczęste „pozytywne” momenty w historiach bohaterów były… no cóż.. płytkie.

Po kilku pozytywnych opiniach na temat książki „Pod tęczą” miałam nadzieję na coś zupełnie innego. Moje odczucia wobec tej książki całkowicie rozminęły się z pozytywnym wydźwiękiem zasłyszanych ocen. Już pierwszy rozdział sprawił, że miałam ochotę nawet nie czytać jej. Stężenie cringe’u na jedną stronę przebił wszelkie normy. Czy dalej było lepiej? Minimalnie, ale nie na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przed rodzicem stoi niezwykle ważne zadanie - ochrona dziecka przed zagrożeniami. Czasem bywa jednak trudno wytłumaczyć niektóre kwestie np. związane z możliwością, że obcy człowiek może chcieć wyrządzić krzywdę naruszając nietykalność cielesną dziecka. Jak zakomunikować i przestrzec dziecko, aby zareagowało adekwatnie na zagrożenie, tak aby go nie przerazić?

Książeczka "Zgadzam się albo i nie" w delikatny sposób wyjaśnia tą kwestię oraz stawiania granic i umiejętności wyrażania ich nawet przy bliskich. Zawiera informacje jak komunikować brak zgody, do kogo warto się zwracać, jak reagować na takie sytuacje. Podpowiada również dzieciom, aby spojrzały również na własne zachowanie i zastanowiły się, czy szanują osoby w ich otoczeniu. A wszystko to podane w delikatnej i przyjemnej formule komiksu.

Książeczka jest również dobrym przypomnieniem dla dorosłych, że dziecko jest małym człowiekiem, który tak jak dorośli ma prawo nie zgadzać się na jakiś kontakt, gdy jest on niekomfortowy.

Osobiście jestem oczarowana!

Przed rodzicem stoi niezwykle ważne zadanie - ochrona dziecka przed zagrożeniami. Czasem bywa jednak trudno wytłumaczyć niektóre kwestie np. związane z możliwością, że obcy człowiek może chcieć wyrządzić krzywdę naruszając nietykalność cielesną dziecka. Jak zakomunikować i przestrzec dziecko, aby zareagowało adekwatnie na zagrożenie, tak aby go nie przerazić?

Książeczka...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kwaśne jabłko Joanna Karpowicz, Jerzy Szyłak
Ocena 6,7
Kwaśne jabłko Joanna Karpowicz, J...

Na półkach:

Na Kwaśne jabłko patrzyłam od jakiegoś czasu, ale opis jakoś szczególnie mnie nie zachęcał. Dziś będąc przy stoisku wydawnictwa i po rozmowie o historii tego komiksu z Panem wzięłam je i nie żałuję.

Czasem mniej znaczy więcej. Może komiks nie jest długi. Może nie jest zbyt bogaty w słowa. Ale jeśli ktoś chce zmierzyć się z problemem jakim jest przemoc domowa wyczyta z niej więcej.
Ofiary najczęściej też nie mówią zbyt wiele i cierpią w zaciszu czterech ścian. I ta cisza jest bardzo wymowna.
Komiks jest mocny i to bardzo. Podziwiam rysowniczkę, że podjęła się wyzwania, bo z pewnością nie było łatwe. A to co stworzyła, wzmacnia jeszcze bardziej drastyczność.

Możemy sobie mówić, że "kto będzie to chciał czytać". Ale czytać powinien każdy. Czas zdjąć klapki z oczu i zobaczyć jak świat wokół nas wygląda, a my niekoniecznie chcemy to widzieć. W świecie komiksu zawsze łatwiej czytać o superbohaterach, ale czasem lepiej spojrzeć na rzeczywistość i być może samemu stać się "hero" reagując na krzywdę innych.

Na Kwaśne jabłko patrzyłam od jakiegoś czasu, ale opis jakoś szczególnie mnie nie zachęcał. Dziś będąc przy stoisku wydawnictwa i po rozmowie o historii tego komiksu z Panem wzięłam je i nie żałuję.

Czasem mniej znaczy więcej. Może komiks nie jest długi. Może nie jest zbyt bogaty w słowa. Ale jeśli ktoś chce zmierzyć się z problemem jakim jest przemoc domowa wyczyta z niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W naszych polskich realiach, gdzie edukacja seksualna leży i kwiczy ta książka każdemu powinna wpaść w ręce. Nie pamiętam, by w szkole padło to przerażające słowo HIV. Gdzieś tam między różnymi ostrzeżeniami dorosłych przed przygodnym seksem, przewijało się ostrzeżenie przed zarażeniem się, ale kto by tam mówił dokładnie o co w tym wszystkim chodzi. HIV to wyrok i koniec… choroba obrosła w taki mit, że ciężko dziś ją odczarować, a też wiele osób woli żyć w takim przekonaniu i pozostawać w swojej bańce komfortu, zamiast dowiedzieć się coś więcej.

Przeżywając zafascynowanie komiksami, trafiłam na Niebieskie pigułki i opis zainteresował mnie na tyle, że sięgnęłam po niego przy okazji pierwszego najbliższego zamówienia. Głupio się przyznawać, ale jak większość trochę z rezerwą podchodziłam do tematu, którego nie znałam aż tak dobrze. Komiks zaczynał się niezbyt wciągająco, ale gdy bohater dowiaduje się, że kobieta, w której jest zauroczony jest nosicielką wirusa pojawia się wielkie zderzenie z rzeczywistością. Uciekać? Zaryzykować? A co jeśli…?

Wyruszamy zatem w podróż wraz z bohaterem przez wątpliwości, poczucie niesprawiedliwości, cierpienie z powodu obwiniania się ukochanej za swoją chorobę, po akceptację, nauczenie radzenia sobie z rzeczywistością dzięki niesamowitym rozwiązaniom medycyny, jakie obecnie mamy.

Czy zmieniło to moje spojrzenie na ten fragment świata? Jasne. Dodatkowo to fajna historia obyczajowa z pozytywnym zakończeniem.

W naszych polskich realiach, gdzie edukacja seksualna leży i kwiczy ta książka każdemu powinna wpaść w ręce. Nie pamiętam, by w szkole padło to przerażające słowo HIV. Gdzieś tam między różnymi ostrzeżeniami dorosłych przed przygodnym seksem, przewijało się ostrzeżenie przed zarażeniem się, ale kto by tam mówił dokładnie o co w tym wszystkim chodzi. HIV to wyrok i koniec…...

więcej Pokaż mimo to