Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo dobra młodzieżówka. Na tyle zabawna, że kilka razy parsknęłam śmiechem w komunikacji miejskiej z powodu jakiegoś fragmentu. Jest urocza, zabawna i porusza ciekawy motyw psychologii związków. Jest też reprezentacja queerowa, a wątki lgbt+ są wplecione bardzo umiejętnie i poruszane są ważne tematy, ale jednocześnie nie dominują one książki.

Bardzo dobra młodzieżówka. Na tyle zabawna, że kilka razy parsknęłam śmiechem w komunikacji miejskiej z powodu jakiegoś fragmentu. Jest urocza, zabawna i porusza ciekawy motyw psychologii związków. Jest też reprezentacja queerowa, a wątki lgbt+ są wplecione bardzo umiejętnie i poruszane są ważne tematy, ale jednocześnie nie dominują one książki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta powieść to historia siedemnastoletniej Yamilet. Dziewczyna przenosi się do katolicekiej szkoły i jest tam jedną z nielicznych meksykanek wśród wielu bogatych, białych nastolatków. Co więcej, Yami jest lesbijką. A to w katolickiej szkole nie jest uznawane za zaletę, dlatego za wszelką cenę stara się to ukryć.

Ta książka to nie jest zwykły młodzieżowy romans. To opowieść o tym, co przeżywają nieheteroseksualne osoby w homofobicznym świecie. O strachu przed odrzuceniem przez rodzinę. O tym, że przyjaciele mogą się odwrócić od osoby, która zrobiła coming out, albo zacząć traktować wszystko jako próbę poderwania ich. O niemożliwości pójścia na szkolną imprezę jako para jednopłciowa. O konieczności ukrywania tego, kim się jest.

Uważam, że osoby LGBTQ+ mogą się poczuć bardziej zrozumiane. Z kolei osoby spoza tej społeczności mogą lepiej zrozumieć to, co przeżywają te osoby i zobaczyć, jak bardzo potrzebują wsparcia i zmiany społecznej, która pozwoliłaby im bez obaw wyrażać siebie.

Ta powieść to historia siedemnastoletniej Yamilet. Dziewczyna przenosi się do katolicekiej szkoły i jest tam jedną z nielicznych meksykanek wśród wielu bogatych, białych nastolatków. Co więcej, Yami jest lesbijką. A to w katolickiej szkole nie jest uznawane za zaletę, dlatego za wszelką cenę stara się to ukryć.

Ta książka to nie jest zwykły młodzieżowy romans. To opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Schwab wykreowała nowe uniwersum, zupełnie inne od tych, które dotychczas poznałam. Seria nosi tytuł “Archiwum” i to właśnie ono jest sednem stworzonego przez amerykańską pisarkę świata. Jednak zamiast ksiąg czy dokumentów znajdują się w nim Historie, czyli zapisane w ciałach zmarłych losy ich życia. Główną bohaterką jest Mackenzie, która jest Strażniczką, która powstrzymuje historie przed wydostaniem się spowrotem do świata żywych. “Mroczna krypta” przepełniona jest akcją, ale także refleksjami na temat życia, śmierci i przemijania. Mimo, że książka jest naprawdę gruba, to tak bardzo pochłonęły mnie losy Mackenzie, że sama nie wiem, kiedy ją przeczytałam. Chodzą słuchy, że ma zostać wydany kolejny tom tej serii, niestety data nie jest znana, ale jeśli tylko się pojawi, to na pewno będę chciała jak najszybciej go przeczytać.

Schwab wykreowała nowe uniwersum, zupełnie inne od tych, które dotychczas poznałam. Seria nosi tytuł “Archiwum” i to właśnie ono jest sednem stworzonego przez amerykańską pisarkę świata. Jednak zamiast ksiąg czy dokumentów znajdują się w nim Historie, czyli zapisane w ciałach zmarłych losy ich życia. Główną bohaterką jest Mackenzie, która jest Strażniczką, która...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki To właśnie my Becky Albertalli, Adam Silvera
Ocena 7,1
To właśnie my Becky Albertalli, A...

Na półkach:

Cztery lata temu na rynku pojawiła się książka „What if it’s us”. Słyszałam o niej dużo dobrego i nie mogąc doczekać się polskiej premiery (i przy okazji chcąc poćwiczyć czytanie po angielsku) zamówiłam ją w oryginale i po przeczytaniu absolutnie się w tej historii zakochałam. Nie spodziewałam się jednak, że pojawi się kontynuacja. Gdy więc doszła do mnie informacja, że zostanie wydany drugi tom, od razu wiedziałam, że muszę go przeczytać. Chciałam zamówić go w oryginale, ale pojawił się w czasie moich przygotowań do matury, więc ostatecznie tego nie zrobiłam. Kiedy jednak @weneedyabooks napisali do mnie z propozycją zrecenzowania polskiego wydania „To właśnie my” nie wahałam się ani chwili.
Powrót do tej historii był bardzo przyjemny, ale jeszcze przyjemniejszy był powrót do bohaterów. To właśnie sposób, w jaki zostali wykreowani jest jednym z największych atutów tej powieści. I nie mówię jedynie o Benie i Arthurze, ale także bohaterach drugoplanowych (moim faworytem jest Dylan). Co prawda bardziej podobała mi się pierwsza część, ale cieszę się, że powstała kolejna. Jeśli czytaliście „A jeśli to my” i ta książka Wam się podobała, a teraz zastanawiacie się, czy sięgnąć po drugi tom to moim zdaniem powinniście to zrobić.

Cztery lata temu na rynku pojawiła się książka „What if it’s us”. Słyszałam o niej dużo dobrego i nie mogąc doczekać się polskiej premiery (i przy okazji chcąc poćwiczyć czytanie po angielsku) zamówiłam ją w oryginale i po przeczytaniu absolutnie się w tej historii zakochałam. Nie spodziewałam się jednak, że pojawi się kontynuacja. Gdy więc doszła do mnie informacja, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawało Wam się kiedyś, że kogoś znacie, a wcale tak nie było? W dokładnie takiej sytuacji znalazł się Arthur Pepper. Po śmierci ukochanej żony znajduje w jej rzeczach tajemniczą bransoletkę z przywieszkami. Postanawia odkryć skąd się wzięły i jaka stoi za nimi historia. W ten sposób mimo prawie 70 lat rozpoczyna swoją podróż, która doprowadzi go aż na inny kontynent🌍

„Osobliwe szczęście Arthura Peppera” kupiłam trochę przypadkiem, bo kosztowała niedużo, a opis brzmiał dość ciekawie. Okazało się, że była to bardzo dobra decyzja, bo książka okazała się jednocześnie zabawna, wciągająca i poruszająca. Przygody starszego pana skłaniają do refleksji na temat przemijalności życia i zdobywania nowych doświadczeń. Uświadamiają nam też wartość rodziny i przyjaciół.
Jeśli macie ochotę na przeczytanie czegoś, co będzie stanowiło odskocznię od książek Young Adult/New Adult i wybrać się w podróż z uroczym 70-letnim towarzyszem, to zachęcam do sięgnięcia po „Osobliwe szczęście Arthura Peppera”👴

Wydawało Wam się kiedyś, że kogoś znacie, a wcale tak nie było? W dokładnie takiej sytuacji znalazł się Arthur Pepper. Po śmierci ukochanej żony znajduje w jej rzeczach tajemniczą bransoletkę z przywieszkami. Postanawia odkryć skąd się wzięły i jaka stoi za nimi historia. W ten sposób mimo prawie 70 lat rozpoczyna swoją podróż, która doprowadzi go aż na inny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystkiego, co najlepsze” to historia, która od razu uderza w czytelnika mocnym zwrotem akcji. Kiedy Ben ujawnia przed rodzicami, że jest osobą niebinarną, zostaje wyrzucone z domu i zmuszone zamieszkać ze swoją dawno niewidzianą siostrą Hannah i jej mężem Thomasem. Zmagając się z problemami psychicznymi próbuje przetrwać ostatni rok szkoły średniej. Stara się nie zwracać niczyjej uwagi, co nie do końca się udaje, ponieważ zostaje zauważone przez Nathana, który tak długo próbuje się z nim zaprzyjaźnić, aż w końcu się to udaje.

Moim zdaniem w tej książce zupełnie nie chodzi o fabułę. Mało tam porywających zwrotów akcji, bo to nie jest powieść przygodowa, tylko historia o życiu. O życiu, jakie wiedzie wiele osób ze społeczności LGBTQ+ i o trudnościach, z jakimi muszą się zmagać. To opowieść o tym jak ważne jest szukanie pomocy, gdy jej potrzebujemy. I o tym, że warto mieć obok siebie przyjaciela.

Nie uważam, żeby ta powieść była wybitna. Nie jest to zdecydowanie arcydzieło literackie, nie czytałam jej też z zapartym tchem. Na pewno jest jednak ważna z punktu widzenia „tęczowej społeczności”, szczególnie osób niebinarnych, które wciąż mają w literaturze naprawdę małą reprezentację. I myślę, że gdyby przeczytały ją osoby spoza tej grupy, to mogłaby pomóc w zrozumieniu osób należących do LGBTQ+ i tego, z czym nieraz muszą się zmagać.

Wszystkiego, co najlepsze” to historia, która od razu uderza w czytelnika mocnym zwrotem akcji. Kiedy Ben ujawnia przed rodzicami, że jest osobą niebinarną, zostaje wyrzucone z domu i zmuszone zamieszkać ze swoją dawno niewidzianą siostrą Hannah i jej mężem Thomasem. Zmagając się z problemami psychicznymi próbuje przetrwać ostatni rok szkoły średniej. Stara się nie zwracać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądało życie azjatyckich lesbijek w latach 50-tych? Ja też nie, ale temat ten zaciekawił Malindę Lo na tyle, że postanowiła poszukać informacji na ten temat i poświęcić mu swoją powieść.

"Ostatniej nocy w Klubie Telegraph" to historia młodej dziewczyny mieszkającej w China town. Lily raz z dorastaniem stopniowo odkrywa swoją queerową tożsamość. Środowisko, w którym żyje nie jest jednak pozytywnie nastawione wobec osób nieheteroseksualnych Autorka nawiązuje też do historii Ameryki i wplata w powieść czerwoną panikę, czyli strach przed komunizmem. To opowieść o poszukiwaniu swojej tożsamości i pozostawaniu sobą wbrew społeczeństwu.

Temat powieści uważam za ciekawy i z pewnością jest to coś czego nie wiedziałabym gdyby nie propozycja zrezenzowania tej książki którą dostałam od We need ya. Co więcej, na końcu książki autorka zamieściła więcej informacji historycznych oraz pytania dotyczące fragmentów książki skłaniające do głębszego zastanowienia się nad jej treścią (bardzo ciekawa koncepcja!). Książka jednak momentami trochę mi się dłużyła. Nie jestem też zwolenniczką sporej ilości opisów, które pewnie miały lepiej oddać tamte czasy, ale nieco mnie nudziły (może to być związane z moją osobistą preferencją akcja> opisy). Mimo to ciekawie było przeczytać jakąś queerową historię (i to wlw, bo mam wrażenie że jest ich mniej niż mlm) która nie jest współczesnym young adult/new adult. Nie żałuję przeczytania tej pozycji, ale też nie uważam że jest to coś do czego będę wielokrotnie wracać czy szczególnie polecać innym.

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądało życie azjatyckich lesbijek w latach 50-tych? Ja też nie, ale temat ten zaciekawił Malindę Lo na tyle, że postanowiła poszukać informacji na ten temat i poświęcić mu swoją powieść.

"Ostatniej nocy w Klubie Telegraph" to historia młodej dziewczyny mieszkającej w China town. Lily raz z dorastaniem stopniowo odkrywa swoją queerową...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli tak jak ja przeczytaliście w swoim życiu wiele książek, to prawdopodobnie wśród nich znalazło się też wiele licealnych romansów. Szara myszka zakochuje się w bad boyu, nowy uczeń zadurza się w kujonce…a gdyby tak chodziło o koszykarkę i cheerleaderkę?

“She drives me crazy” nie jest książką zapierającą dech w piersiach. Nie powaliła mnie na kolana, ale wciągnęła na tyle, że przeczytałam ją właściwie w jeden wieczór. Była to przyjemna, lekka lektura.

Jeśli macie dość hetero romansów i dla odmiany macie ochotę poczytać o dwóch charakternych dziewczynach, to “She drives me crazy” będzie dobrym wyborem.

Jeśli tak jak ja przeczytaliście w swoim życiu wiele książek, to prawdopodobnie wśród nich znalazło się też wiele licealnych romansów. Szara myszka zakochuje się w bad boyu, nowy uczeń zadurza się w kujonce…a gdyby tak chodziło o koszykarkę i cheerleaderkę?

“She drives me crazy” nie jest książką zapierającą dech w piersiach. Nie powaliła mnie na kolana, ale wciągnęła na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomysł na historię jest moim zdaniem naprawdę dobry, ale niestety mam wrażenie, że nie do końca wykorzystany. Przez ponad połowę książki zupełnie nie mogłam się zaangażować w tę historię. Akcja jest w wielu fragmentach bardzo wolna i powieść nieco mi się dłużyła. Dopiero na sam koniec udało mi się bardziej wciągnąć.

Koniec historii jest dość poruszający, ale mimo to nie poruszył mnie tak bardzo, jak możnaby się było tego spodziewać. W całej powieści czegoś mi zabrakło, jakiegoś nieuchwytnego pierwiastka, który odróżnia przeciętną książkę od książki bardzo dobrej. Nie znaczy to jednak, że "Kobieta w białym kimonie" jest złą historią. Nie mam jej zbyt wiele do zarzucenia, ale niestety zwyczajnie mnie nie porwała. Może po prostu znalazła się w moich rękach w nieodpowiednim czasie. Nie wykluczam jednak, że części z Was się spodoba, szczególnie jeśli lubicie powieści obyczajowe.

Pomysł na historię jest moim zdaniem naprawdę dobry, ale niestety mam wrażenie, że nie do końca wykorzystany. Przez ponad połowę książki zupełnie nie mogłam się zaangażować w tę historię. Akcja jest w wielu fragmentach bardzo wolna i powieść nieco mi się dłużyła. Dopiero na sam koniec udało mi się bardziej wciągnąć.

Koniec historii jest dość poruszający, ale mimo to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczynając tę książkę spodziewałam się romansu YA/NA i...nawet nie wiecie jak bardzo się pomyliłam. Mamy tutaj dwójkę bohaterów i tworzącą się między nimi więź, ale są oni swego rodzaju narzędziem, które autorka wykorzystuje do poruszenia ważniejszego tematu, jakim są prześladowania w szkole i przemoc zarówno fizyczna jak i psychiczna.

Kolejną kwestią, jaka została przedstawiona w tej powieści jest zrzucanie winy na ofiarę, szczególnie w przypadku dziewczyn. W końcu najłatwiej jest powiedzieć "sama jesteś sobie winna" i udawać, że problemu nie ma. Poniżej cytat z rozmowy głównej bohaterki z dyrektorką jej szkoły.

"- Z kobietami czasem tak bywa...Mówią "tak", a myślą "nie, i vice versa. (...)
- Nie znam takich kobiet - stwierdzam stanowczo. - Ale słyszałam, że mężczyźni oskarżeni o gwałt czasami używają takiego argumentu"

Najstraszniejsze jest to, że na końcu w notce "od autora" Martyna Senator pisze, że przed napisaniem tej książki rozmawiała z wieloma ofiarami takiej przemocy i wiele tych wydarzeń miało miejsce naprawdę. Bardzo spodobało mi się również to, że został zamieszczony także kontakt do Telefonu zaufania dla Dzieci i Młodzieży.

Kolejny bardzo aktualny temat, który co prawda nie jest szczególnie ważny w kontekście całej historii, ale zwrócił moją uwagę to ekologia i ochrona zwierząt. Magda, przyjaciółka głównej bohaterki bardzo się tym interesuje i stara się robić wszystko co w jej mocy, aby pomóc naszej planecie. Wiąże się to także z tym, że została weganką. Ten temat pojawia się wielokrotnie przez całą książkę i w subtelny sposób pokazuje, że to naprawdę da się zrobić.

Poza tym, jak ważne tematy porusza ta książka, to jest też po prostu naprawdę dobrze napisana. Nie jest to może najlepsza literacko pozycja jaką miałam okazję czytać, ale nie mam jej absolutnie nic do zarzucenia. Całość czyta się szybko, bohaterowie są dobrze wykreowani, a akcja z każdą kolejną stroną wzmaga zainteresowanie czytelnika.

Naprawdę bardzo chciałabym, aby o tej powieści było głośno, bo uważam, że jest to pozycja niesamowicie wartościowa. Sama na pewno niejednokrotnie będę Wam jeszcze o niej wspominać i mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po nią.

Zaczynając tę książkę spodziewałam się romansu YA/NA i...nawet nie wiecie jak bardzo się pomyliłam. Mamy tutaj dwójkę bohaterów i tworzącą się między nimi więź, ale są oni swego rodzaju narzędziem, które autorka wykorzystuje do poruszenia ważniejszego tematu, jakim są prześladowania w szkole i przemoc zarówno fizyczna jak i psychiczna.

Kolejną kwestią, jaka została...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autorka porusza problem zaburzeń psychicznych, ale nie jest to depresja czy zaburzenia odżywiania jak w większość młodzieżówek zawierających ten wątek. Główny bohater ma bowiem mutyzm. I trochę innych problemów powodujących np. ataki paniki. Nie znam się na tym, nie jestem psychologiem ani psychiatrą, ale z punktu widzenia przeciętnego czytelnika uważam, że temat został naprawdę dobrze przedstawiony - nie zbagatelizowany, ale też nie zdominował książki.

Kolejna ważna kwestia jaką znajdziemy w "Hurt/Comfort" to realia polskiej młodzieży LGBTQ+, a jest to temat szczególnie ważny w obecnej sytuacji. Co więcej - poznajemy tutaj bardzo różne postawy, zarówno jeśli chodzi o osoby nieheteronormatywne, jak i ich otocznie. Każda z tych postaci ma bowiem inne podejście np. jeśli chodzi o kwestię "coming out'u". Dodatkowo książka pokazuje także, że prawdopodobnie każdy z nas zna kogoś należącego do LGBTQ+, często nawet o tym nie wiedząc.

Jedną z największych zalet tej powieści są z pewnością dobrze wykreowane postacie. Autorka zadbała nie tylko o staranne stworzenie głównych bohaterów, ale także tych drugoplanowych. Nie są "płascy" ani wyidealizowani. Każda osoba jest zupełnie inna, mająca swoje przyzwyczajenia i konkretny sposób bycia. Najbardziej polubiłam chyba najlepszą przyjaciółkę Artura - Magdę. Jest to postać bardzo charakterystyczna i niezwykle barwna, która podbiła moje serce już na samym początku książki.

Co więcej, dawno się tak dobrze nie bawiłam czytając książkę. Mimo tego, że powieść zawiera wiele trudnych wątków, to nie można jej odmówić dużej dawki humoru. Niejednokrotnie nie mogłam się powstrzymać i po prostu zaczynałam się śmiać. W czasie czytania minuty i godziny mijały bardzo szybko, a ja z wielką przyjemnością pochłaniałam kolejne rozdziały, a kiedy musiałam przerwać na rzecz różnych obowiązków, czekałam tylko na chwilę, kiedy będę mogła wrócić do lektury.

Jedną z rzeczy, której nie rozumiem jest angielski tytuł książki. Nie wiem, czy jest to próba "stylizowania" na amerykańskie młodzieżówki, ale w zestawieniu z polskimi imionami prezentuje się moim zdaniem dziwnie. Jest to jednak tylko niewielka "wada", która nie ma w zasadzie większego znaczenia.

Nie mogę uwierzyć, że jest to debiut literacki, ponieważ całość jest na naprawdę wysokim poziomie. Jeśli pojawią się kolejne książki Weroniki Łodygi to z pewnością bez wahania po nie sięgnę. Mogę Wam z całego serca polecić "Hurt/Comfort" i mam nadzieję, że o tej książce będzie jeszcze głośno.

Autorka porusza problem zaburzeń psychicznych, ale nie jest to depresja czy zaburzenia odżywiania jak w większość młodzieżówek zawierających ten wątek. Główny bohater ma bowiem mutyzm. I trochę innych problemów powodujących np. ataki paniki. Nie znam się na tym, nie jestem psychologiem ani psychiatrą, ale z punktu widzenia przeciętnego czytelnika uważam, że temat został...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka porusza bardzo aktualne tematy. Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w kulturze gwałtu i seksizmu. Kiedy chłopak spotyka się z wieloma dziewczynami wszystko jest ok, ale kiedy to dziewczyna umawia się z różnymi chłopakami jest określana wieloma różnymi synonimami słowa prostytutka. Gdy dziewczyna zostaje zgwałcona, to bardzo często "sama jest sobie winna", bo piła alkohol czy założyła krótką sukienkę. Ludzie zapominają, że przyczyną gwałtu jest gwałciciel. Takich przykładów można wymieniać jeszcze więcej. I jeśli nic z tym nie zrobimy, to z każdym dniem będzie ich coraz więcej.

Powieść uczy także, że nasze ciało należy tylko i wyłącznie do nas i jesteśmy jedynymi osobami, które powinne o nim decydować. Nikt nie ma prawa robić tego za nas. Bardzo spodobało mi się też to, że na końcu książki umieszczane są także numery telefonów, do różnych instytucji, które np. pomagają kobietom które doświadczyły przemocy, wspierają osoby mające problemy przez swoją orientację itp. Może po przeczytaniu tej historii ktoś zdecyduje się z nich skorzystać.

Kolejna bardzo ważna kwestia, jaką porusza Amy Reed to kobieca solidarność. Często największym wrogiem kobiety jest inna kobieta, prawda? Przykład Dziewczyn Znikąd pokazuje, że wcale nie musi tak być i niezależnie od zamożności, statutu społecznego, koloru skóry, zainteresowań i wszystkich innych rzeczy możemy się wspierać. Nie tylko możemy, ale powinnyśmy to robić. Bo jako grupa mamy siłę i moc zmieniania świata.

Mimo tego, że książka porusza bardzo trudne tematy, to czyta się ją dobrze. Autorka nie skupia się tak bardzo na cierpieniu samym w sobie, tylko na przedstawieniu go jako problem, który da się rozwiązać. Dodatkowo są też inne wątki charakterystyczne dla młodzieżówek takie jak przyjaźnie czy pierwsze związki.

Książka ma zostać zekranizowana i już nie mogę się doczekać aż film się pojawi. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i dobrze odda treść powieści.

Książka porusza bardzo aktualne tematy. Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w kulturze gwałtu i seksizmu. Kiedy chłopak spotyka się z wieloma dziewczynami wszystko jest ok, ale kiedy to dziewczyna umawia się z różnymi chłopakami jest określana wieloma różnymi synonimami słowa prostytutka. Gdy dziewczyna zostaje zgwałcona, to bardzo często "sama jest sobie winna", bo piła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść opiera się na bardzo podobnym schemacie jak poprzednia część, momentami miałam wrażenie, że podobieństwo jest nawet zbyt duże. Pewnie gdyby nie to, że czytałam poprzedni tom, moja ocena byłaby nieco lepsza, bo w pewnym momencie naprawdę nie mogłam przestać czytać. Losy Tate i Trevora mnie wciągnęły, ale mnie chyba nietrudno wciągnąć szczególnie w historię miłosną. W tej części było chyba więcej takiego dramatyzmu i napięcia, ale mimo wszystko wydaje mi się, że drugi tom jednak bardziej mi się spodobał. Nie powiem, że odradzam Wam tę pozycję, bo spędziłam z nią dość miło czas, ale jednak czegoś mi zabrakło.

Powieść opiera się na bardzo podobnym schemacie jak poprzednia część, momentami miałam wrażenie, że podobieństwo jest nawet zbyt duże. Pewnie gdyby nie to, że czytałam poprzedni tom, moja ocena byłaby nieco lepsza, bo w pewnym momencie naprawdę nie mogłam przestać czytać. Losy Tate i Trevora mnie wciągnęły, ale mnie chyba nietrudno wciągnąć szczególnie w historię miłosną. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kocham tę serię w szczególności za dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest poczucie humoru. Nie raz i nie dwa parsknęłam śmiechem podczas czytania. Autorka co chwilę wtrąca jakiś zabawny dialog czy komentarz narratora. Mimo tego, że powieść porusza także poważniejsze tematy to i tak czytelnik co chwila się uśmiecha.

Drugą z tych rzeczy jest natomiast piękny obraz rodziny. Rodziny, która się wspiera niezależnie od sytuacji i zawsze może na siebie liczyć. Piękno tej relacji jeszcze bardziej potęguje zestawienie z dość trudnym tematem, jakim jest przemoc w rodzinie. Oba wątki występowały już w pierwszej części, ale tutaj są chyba jeszcze wyraźniejsze.

Kolejną zaletą są świetnie wykreowane postacie. Każda z nich jest inna i na swój sposób oryginalna. Dzięki temu nie sposób się nudzić.

Już dawno tak szybko nie przeczytałam żadnej książki. Chociaż wydaje mi się, że pierwszy tom był odrobinę lepszy. I mam nadzieję, że autorka stworzy kolejne tomy, bo wciąż niektóre wątki nie zostały w 100% rozwinięte. Jeśli tak się stanie, to bardzo chętnie je przeczytam. Mogę polecić Garstkę z Ustki w zasadzie każdemu, niezależnie od płci i wieku.

Kocham tę serię w szczególności za dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest poczucie humoru. Nie raz i nie dwa parsknęłam śmiechem podczas czytania. Autorka co chwilę wtrąca jakiś zabawny dialog czy komentarz narratora. Mimo tego, że powieść porusza także poważniejsze tematy to i tak czytelnik co chwila się uśmiecha.

Drugą z tych rzeczy jest natomiast piękny obraz rodziny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główną bohaterką książki jest Tessa. Dziewczyna cierpi na agorafobię. Po traumie, którą przeżyła panicznie boi się opuścić własny pokój. Jej jedyną formą kontaktu ze światem jest internet. Pisze opowiadanie, fanfiction o swoim ukochanym piosenkarzu Ericu Thornie. Wbrew temu, co myśli większość jego fanek, muzyk nie ma łatwego życia. Ograniczony kontraktem czuje się jak w więzieniu...Co się stanie, gdy drogi tych dwojga się skrzyżują?

Spodziewałam się (zgodnie z opisem) thillera. Jednak to, czym jest ta książka to bardziej młodzieżówka z jego elementami. Ciągle oczekiwałam, że wydarzy się coś, co mnie zaskoczy. I faktycznie pod koniec taki moment nastąpił, ale jedno większe zaskoczenie na książkę to trochę mało.

Na początku nie bardzo mogłam się wkręcić w tą historię, ale po jakimś czasie fabuła faktycznie wciągnęła mnie na tyle, bym chciała wiedzieć, jak to się skończy. Ale mimo tego, że troch się wciągnęłam, to nie powiem, żeby ta powieść jakoś bardzo mi się spodobała. Byłabym w stanie wybaczyć jej, że nie jest thrillerem, jeśli byłaby przynajmniej dobra, ale cóż...nie była.

Zdecydowanie się na tej pozycji zawiodłam, bo prawdę mówiąc przez większość czasu była najzwyczajniej w świecie dość nijaka. Dlatego nie polecam i uważam, że jest masa znacznie lepszych pozycji, które zasługują na przeczytanie.

Główną bohaterką książki jest Tessa. Dziewczyna cierpi na agorafobię. Po traumie, którą przeżyła panicznie boi się opuścić własny pokój. Jej jedyną formą kontaktu ze światem jest internet. Pisze opowiadanie, fanfiction o swoim ukochanym piosenkarzu Ericu Thornie. Wbrew temu, co myśli większość jego fanek, muzyk nie ma łatwego życia. Ograniczony kontraktem czuje się jak w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"First last kiss" to historia przede wszystkim przyjaźni i miłości. I to nie tylko między głównymi bohaterami, ale także postaciami z ich najbliższego otoczenia. A także o rodzinie - tej prawdziwej, z którą wiążą nas więzy krwi oraz tej, którą sami sobie wybieramy. Mogłaby się wydawać banalna i mało oryginalna, bo faktycznie pomysł na fabułę raczej nie jest super zaskakujący. Ale wykonanie jest naprawdę świetne. Na okładce napisane jest "łobuzerska, dowcipna i seksowna" i naprawdę tak jest. Ogromne poczucie humoru i dialogi bohaterów są zdecydowanie jedną z największych zalet tej książki.



Jest to pozycja raczej dla dziewczyn, ponieważ nie ukrywajmy - jest to coś na kształt romansu.Trochę skojarzyła mi się z twórczością Hoover, więc jeśli są tu jacyś jej fani, to myślę, że ta pozycja może im się spodobać. Ale warto też zaznaczyć, że nie jest to pozycja, którą dałabym np. 12 - latce. Nie lubię takiego klasyfikowania, ale w książce jest kilka scen, które raczej dla młodszych czytelników się nie do końca nadają.



Dawno tak szybko nie przeczytałam żadnej powieści, bo "First last kiss" pochłonęłam chyba w jakieś dwa dni. Momentami naprawdę nie mogłam się oderwać, więc dobrze, że są wakacje i mogłam sobie pozwolić na to, żeby pół dnia czytać. Na pewno sięgnę po inne pozycje tej autorki. Jeśli szukacie czegoś lekkiego na poprawę humoru, to mogę Wam "First last kiss" z całego serca polecić.

"First last kiss" to historia przede wszystkim przyjaźni i miłości. I to nie tylko między głównymi bohaterami, ale także postaciami z ich najbliższego otoczenia. A także o rodzinie - tej prawdziwej, z którą wiążą nas więzy krwi oraz tej, którą sami sobie wybieramy. Mogłaby się wydawać banalna i mało oryginalna, bo faktycznie pomysł na fabułę raczej nie jest super...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością M.Johnson, ponieważ miałam okazję czytać jej opowiadanie napisane na potrzeby książki "W śnieżną noc". Pamiętam, że wtedy to właśnie jej opowiadanie najbardziej mi się spodobało. Tym razem również się nie zawiodłam.

Udało mi się dość mocno utożsamić się z główną bohaterką. Tak samo jak Stevie mam słabość do kryminałów, więc chociażby nawiązania do serii o Herkulesie Poirot sprawiły, że całość jest mi jeszcze bliższa. Pozostali bohaterowie także są dość hm...nietuzinkowi, bo to właśnie takich ludzi zaprasza się do nauki w akademii Ellinghama. Mamy pisarza, konstruktorkę, chłopaka kręcącego filmy o zombie...czy wspominałam już o kolekcji zębów i prawdziwym szkielecie?

Czytając zdecydowanie się nie nudziłam, cały czas się coś działo. Po za zagadką Nieodgadnionego mamy też ten "młodzieżówkowy" element, czyli po prostu życie Stevie i normalne w jej wieku rozterki związane z przyjaźnią, miłością itd. Dziewczyna stopniowo odkrywa komu może ufać, a od kogo z mieszkańców szkoły lepiej trzymać się z daleka.

Muszę też dodać, że powieść została naprawdę ładnie wydana. Na początku rozdziałów znajdują się liście bluszczu, takie jak na okładce i ogólnie całość jest dość dopracowana. Okładka mogłaby być moim zdaniem lepsza, ale i tak wygląda nieźle.



"Nieodgadniony" nie jest raczej największym odkryciem tego roku, ale czytało mi się tę historię naprawdę dobrze i czekam na paczkę z kolejną częścią, bo historia urwała się w momencie, kiedy kilka rzeczy wyszło na jaw. A po za tym zagadka wciąż pozostaje nierozwiązana...

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością M.Johnson, ponieważ miałam okazję czytać jej opowiadanie napisane na potrzeby książki "W śnieżną noc". Pamiętam, że wtedy to właśnie jej opowiadanie najbardziej mi się spodobało. Tym razem również się nie zawiodłam.

Udało mi się dość mocno utożsamić się z główną bohaterką. Tak samo jak Stevie mam słabość do kryminałów, więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez pół książki naprawdę się nudziłam. Miałam wrażenie, że wciąż czytam to samo. Ja naprawdę rozumiem, że autor chciał wykorzystać narrację pierwszoosobową i dokładnie opisać przeżycia Elio, ale moim zdaniem dało się to zrobić na o połowę mniejszej liczbie stron.Gdyby nie to, że dostałam tę książkę do zrecenzowania to nie wykluczam, że na jakiś czas bym ją porzuciła. Dopiero ostatnia część książki bardziej mnie ruszyła i gdyby tak wyglądało to przez całą powieść, to byłoby znacznie lepiej.

Było trochę momentów, które mi się podobały. Było też trochę bardzo dziwnych scen (z brzoskwinią na czele, jak ktoś czytał to wie, o co mi chodzi). Nie do końca wiem czego się spodziewałam po tej książce, ale na pewno czegoś innego i znacznie lepszego.

Wydaje mi się też, że oryginalny tytuł "call me by your name" jest znacznie trafniejszy niż polski. I ma dużo więcej sensu jeśli popatrzymy na treść książki.

Przez pół książki naprawdę się nudziłam. Miałam wrażenie, że wciąż czytam to samo. Ja naprawdę rozumiem, że autor chciał wykorzystać narrację pierwszoosobową i dokładnie opisać przeżycia Elio, ale moim zdaniem dało się to zrobić na o połowę mniejszej liczbie stron.Gdyby nie to, że dostałam tę książkę do zrecenzowania to nie wykluczam, że na jakiś czas bym ją porzuciła....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli miałabym podsumować "Hashtag" jednym słowem to powiedziałabym - przeciętny. Na pewno znajdziemy znacznie gorsze pozycje, ale autor nie pokazał tu moim zdaniem pełni swoich możliwości i uważam,że można było wykorzystać ten pomysł dużo lepiej.

Jeśli miałabym podsumować "Hashtag" jednym słowem to powiedziałabym - przeciętny. Na pewno znajdziemy znacznie gorsze pozycje, ale autor nie pokazał tu moim zdaniem pełni swoich możliwości i uważam,że można było wykorzystać ten pomysł dużo lepiej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główną bohaterką jest Etta Spencer, dla której gra na skrzypcach jest właściwie całym światem. Ale ten świat pewnego dnia pryska jak bańka mydlana. Zupełnie niespodziewanie zamiast w Nowym Jorku budzi się na statku oddalona od tego co znała i kochała o wiele mil...i lat. Trafia do 1776r. zdana na łaskę kapitana okrętu, na którym się znajduje - Nicholasa Cartera. Okazuje się, że jest prawdopodobnie jedyną osobą, która może odnaleźć pewien tajemniczy, niezwykle cenny przedmiot. Wraz z Nicholasem wyrusza więc w podróż przemierzając nie tylko kilometry, ale także stulecia...

Zastanawiała się, czy przez te wszystkie podróże w czasie nie zapomnieli o najważniejszym - że żyć należy nie w przeszłości ani w przyszłości, ale tu i teraz. A na przyszłość przyjdzie jeszcze czas.

Już od pierwszych stron książka mi się spodobała, bo pirackie klimaty to jest coś co absolutnie uwielbiam. Tak samo motyw podróży w czasie, szczególnie do czasów średniowiecza czy nowożytności bardzo mi się podoba. Łatwo go źle poprowadzić, ale w tym przypadku autorka wiedziała co robi, wszystko jest logiczne i spójne.

Jeśli chodzi o bohaterów to Ettę i Nicholasa polubiłam chyba najbardziej, ale inne postacie także są bardzo porządnie wykreowane. Akcja jest dość dynamiczna, praktycznie cały czas coś się dzieje. Czasami zdarzają się odrobinę za długie opisy, ale ja jestem osobą, która ogólnie za opisami za bardzo nie przepada, więc dla mnie każdy trochę większy opis będzie przydługi.

Wydaje mi się, że ta historia trochę przypomina Trylogię czasu i opiera się na dość podobnym schemacie - dziewczyna, która nagle odkrywa swój dar, chłopak, który jej towarzyszy, chciwy przywódca grona podróżników i tajemnicze urządzenie. Normalnie pewnie by mi to przeszkadzało, ale powieść na tyle mi się spodobała, że jestem chyba w stanie przymknąć oko na pewne podobieństwa, ponieważ mimo wszystko różnic jest więcej.

Zakończenie tej książki praktycznie zmusza do jak najszybszego sięgnięcia po kolejny tom. Akcja została przerwana w momencie, kiedy stać może się właściwie wszystko. Wiem, że jest to zabieg celowy, trochę nastawiony moim zdaniem na zysk, co jest zrozumiałe, ale mimo wszystko za tym nie przepadam. Cieszy mnie jednak, że to jeszcze nie koniec tej historii, bo z ogromną przyjemnością spędzę w tym świecie jeszcze trochę czasu.

Główną bohaterką jest Etta Spencer, dla której gra na skrzypcach jest właściwie całym światem. Ale ten świat pewnego dnia pryska jak bańka mydlana. Zupełnie niespodziewanie zamiast w Nowym Jorku budzi się na statku oddalona od tego co znała i kochała o wiele mil...i lat. Trafia do 1776r. zdana na łaskę kapitana okrętu, na którym się znajduje - Nicholasa Cartera. Okazuje...

więcej Pokaż mimo to