-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017-08-17
2017-07-19
2017-07-12
2017-07-11
2017-07-10
2017-07-05
2017-07-05
2017-07-05
2017-06-27
2017-06-27
2017-06-21
2017-06-20
2017-06-18
2017-06-18
2017-06-01
"Trzynaście powodów" wstrząsa, przeraża, daje do myślenia. Miejscami jest naciągana, bo który szkolny psycholog odmawia pomocy udręczonej uczennicy? Czy naprawdę są tacy, którzy nie odpowiadają za gwałt? Czy zwykła plotka może zniszczyć czyjeś życie - nie, wcale nie wyolbrzymiam; naprawdę zakończyć czyjeś życie, bezpowrotnie i nieodwołalnie?
Mimo, że książka zbiera sporo negatywnych opinii, jakoby zachęcając do "głośnych samobójstw", jest w jakimś stopniu manifestem do każdego, kto zetknął się z historią Hannah Baker.
"Uważaj.
Twoje czyny i słowa mogą zaważyć na czyimś życiu."
"Trzynaście powodów" wstrząsa, przeraża, daje do myślenia. Miejscami jest naciągana, bo który szkolny psycholog odmawia pomocy udręczonej uczennicy? Czy naprawdę są tacy, którzy nie odpowiadają za gwałt? Czy zwykła plotka może zniszczyć czyjeś życie - nie, wcale nie wyolbrzymiam; naprawdę zakończyć czyjeś życie, bezpowrotnie i nieodwołalnie?
Mimo, że książka zbiera sporo...
2017-05-30
2017-05-23
Moja opinia o tej książce waha się między konstruktywną krytyką a okropnym hejtem i nie jest mi z tym ani trochę źle. Jeśli proza może być irytująca, to ta zdecydowanie wpisuje się na pierwsze miejsce listy top10.
Od czego zacząć? Może od głównej bohaterki? Tenley jest rozkapryszoną, denerwująco niezdecydowaną, typową w powieściach dla nastolatków pięknością, pochodzącą z wpływowej rodziny, która jednak nie kocha jej tak, jak powinno się kochać własne dziecko. Bohaterka ma skłonności do okaleczania się (bo przecież w każdej szanującej się książce musi być taki wątek), ma również nerwicę natręctw objawiającą się manią liczenia. Ten (tak, TEN, co za przypadek!) bowiem wszystko liczy. Numerologia to jej konik, ale przytaczane przez autorkę opisy (pozwolę sobie zacytować: "Tenley, dla przyjaciół Ten. Ten czyli dziesięć [...] Urodziłam się dziesiątego dnia dziesiątego miesiąca i dziesiątej dziesięć rano.") bardziej irytują niż ciekawią.
Opis więzienia w Prynne i tortur, jakimi poddaje się tam dzieci, trochę zmiękcza serce czytelnika, wręcz wywołując współczucie. Kiedy jednak poznajemy już trochę Ten, jej pobyt w zamkniętym zakładzie nie wydaje się taki nieuzasadniony - dziewczyna zachowuje się, jakby miała (no, ile?) DZIESIĘĆ lat. Jej decyzje są denerwujące, zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się dwóch przystojniaków walczących o jej względy (jakżeby inaczej). Wtedy to Tenley przechodzi sama siebie, nie mogąc się zdecydować na jednego z nich, nazywając obu przyjaciółmi i nie potrafiąc wybrać towarzystwa jednego z nich - a tym samym przynależność do jednej z dwóch sfer. Przy okazji wychodzi na jaw, że kilka lat wcześniej chłopcy (mężczyźni?) należeli do Miriady, którą jeden z nich opuścił na rzecz Trojki.
Co za przypadek, że odnaleźli się w ramionach najbardziej niezdecydowanej osoby na świecie!
Przyznam, że samo pisanie o tym jakże wspaniałym dziele współczesnej literatury irytuje mnie do tego stopnia, że zapomniałam wspomnieć o tym, co sama autorka powiedziała o swoim "dziecku". Otóż w wywiadzie udzielonym po napisaniu książki Gena Showalter zdradza: "Ten pomysł wybuchł we mnie i rozpalał mnie od środka do tego stopnia, że musiałam, po prostu musiałam spisać historię Firstlife."
I to by się zgadzało. Książka wydaje się być fajnym pomysłem z potencjałem, niestety pożerającym autora od środka w taki sposób, że ten musiał wszystko to z siebie wyrzucić i - przepraszam za wyrażenie - koncertowo to spieprzyć. Historia dzieje się za szybko, pomysł goni pomysł, i nie chodzi mi o taką "dobrą pogoń", tylko dziką i nieokiełznaną w negatywnym znaczeniu. Bardzo negatywnym. Przypomina to raczej bieg do toalety za potrzebą, niż, powiedzmy, wyścigi konne. Kiedy odkładasz pozycje na miejsce, nie czujesz zadowolenia. Czujesz ulgę, że ci się przez to przebrnąć.
Nie skreślam autorki. Na półce leży pożyca "Alicja w krainie zombi". Mam nadzieję, że nie będzie takim chłamem, jak "Firstlife".
Moja opinia o tej książce waha się między konstruktywną krytyką a okropnym hejtem i nie jest mi z tym ani trochę źle. Jeśli proza może być irytująca, to ta zdecydowanie wpisuje się na pierwsze miejsce listy top10.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd czego zacząć? Może od głównej bohaterki? Tenley jest rozkapryszoną, denerwująco niezdecydowaną, typową w powieściach dla nastolatków pięknością, pochodzącą z...