rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Tak. Najpierw zaskoczenie i zaintrygowanie, bo zaczynam od krótkich, półstronicowych sekcji. Czasem jednego zdania, cytatu. Ten częściowy „pustostron” napędza czytanie bardziej niż wypełniona treścią przestrzeń. Żadnych rozdziałów, żadnej numeracji ani podziałów. Jak w filmie, krótkie, energiczne ujęcia. Stylistytycznie opowieść jest chłodna, szwedzki dystans i tajemnica. Płynę.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2020/05/linia-elise-karlsson-maj-2020.html

Tak. Najpierw zaskoczenie i zaintrygowanie, bo zaczynam od krótkich, półstronicowych sekcji. Czasem jednego zdania, cytatu. Ten częściowy „pustostron” napędza czytanie bardziej niż wypełniona treścią przestrzeń. Żadnych rozdziałów, żadnej numeracji ani podziałów. Jak w filmie, krótkie, energiczne ujęcia. Stylistytycznie opowieść jest chłodna, szwedzki dystans i tajemnica....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że wszyscy jesteście ze mną uczestnikami tego samego czternastogodzinnego lotu. Jakieś osiem godzin w powietrzu za nami. Obsługa rozlała już obficie wino, obejrzeliśmy wszystkie filmy, a dzieci są niespokojne, zaczynamy się gapić w fotel przed nami. Być może czeka nas przymusowe lądowanie i postój. Marzycie o fryzjerze, przestrzeni i oglądaniu innych twarzy. Jak w każdą podróż zabrałam książkę, choć, co tu dużo gadać, nie kleiło mi się skupienie do zdań i historii. Czytałam wolno. Pomyślałam wezmę kryminał, coś lekkiego; „jakby szwedzki”, bo wyszedł spod pióra polskiej pisarki. „Bardzo zimna wiosna” Katarzyny Tubylewicz to zapowiedź sprawnej intrygi, mroczność oraz rozgrzebania kolejnego tabu o szwedzkim raju.

CAŁOŚC: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2020/04/i-chociaz-szwecja-nie-okazaa-sie-rajem.html

Myślę, że wszyscy jesteście ze mną uczestnikami tego samego czternastogodzinnego lotu. Jakieś osiem godzin w powietrzu za nami. Obsługa rozlała już obficie wino, obejrzeliśmy wszystkie filmy, a dzieci są niespokojne, zaczynamy się gapić w fotel przed nami. Być może czeka nas przymusowe lądowanie i postój. Marzycie o fryzjerze, przestrzeni i oglądaniu innych twarzy. Jak w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lars Saabye Christensen nie ma raczej dylematów Kaśki Nosowskiej. Nie musi czekać na muchę, aby ją zabić i z braku innej [lepszej] inspiracji to opisać. W „Śladach miasta” pierwszej części trylogii pisze, podobnie jak w „Półbracie” o sprawach zwykłych, o tym jak Oslo, a właściwie jego dzielnica Fagerborg budzi się do życia po wojnie. O tym jaka to przygoda jeździć ruchomymi schodami; o tym jak człowiek dowiaduje się, że ma raka; że spodziewa się dziecka; odkrywa w sobie talent; przeżywa późną miłość; instaluje pierwszy telefon; mierzy sukienkę Diora.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2020/06/czego-nosowska-moze-zazdroscic.html

Lars Saabye Christensen nie ma raczej dylematów Kaśki Nosowskiej. Nie musi czekać na muchę, aby ją zabić i z braku innej [lepszej] inspiracji to opisać. W „Śladach miasta” pierwszej części trylogii pisze, podobnie jak w „Półbracie” o sprawach zwykłych, o tym jak Oslo, a właściwie jego dzielnica Fagerborg budzi się do życia po wojnie. O tym jaka to przygoda jeździć ruchomymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lispector urodziła się na Ukrainie. Jej rodzina uciekła stamtąd do Brazylii w 1922 roku, po tym jak jej matkę grupowo zgwałcono, w wyniku czego zaraziła się syfilisem. Jednym z leków na tę chorobę miała być ciąża. Matka zmarła dziewięć lat później. Pochodzenie wprowadza w pisanie Lispector dychotomię oraz pewną obcość wyczuwalną w języku. Opowiadania są enigmatyczne, miejscami zagmatwane i filozofujące. Rozpoczynają się na ulicach wielkich miast, w pociągach, sypialniach, w czasie rodzinnych obiadów, kłótni, ale dość szybko, niczym w grze komputerowej przenoszą czytelnika na jakiś serwer, gdzie okolica się rozmywa, kolory wpadają w wyblakłość lub super ostry ton, ale serwowany jest nam detaliczny spis przedmiotów wypełniających przestrzenie. Do tego obsesja zwierząt, wszechobecne konie, kurczaki i robaki, szczury. Trudno uwierzyć, ale ta proza jest praktycznie nieznana. Nazwisko Lispector to zagadka. Zebrane osiemdziesiąt opowiadań to ciekawa trajektoria twórczości tej pisarki. Dla mnie książka roku 2019.

Calosc: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/12/clarice-lispector-opowiadania-intymne.html

Lispector urodziła się na Ukrainie. Jej rodzina uciekła stamtąd do Brazylii w 1922 roku, po tym jak jej matkę grupowo zgwałcono, w wyniku czego zaraziła się syfilisem. Jednym z leków na tę chorobę miała być ciąża. Matka zmarła dziewięć lat później. Pochodzenie wprowadza w pisanie Lispector dychotomię oraz pewną obcość wyczuwalną w języku. Opowiadania są enigmatyczne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Aira to pisarz niezwykle płodny, publikuje rocznie dwa, trzy tytuły o różnych tonacjach, od komiksowej groteski, historii opartych na faktach, po te społeczno-psychologiczne. Wszystkie je znaczy piętno niepojętości i transgresji. „Trzy opowieści” napisane między 1989-90, to proza radykalna, zderzająca światy, które raczej krążą po odległych orbitach, ze wskaźnikiem prawdopodobieństwa na spotkanie – zero.

całość: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/12/forma-krotka-cesara-airy.html

Aira to pisarz niezwykle płodny, publikuje rocznie dwa, trzy tytuły o różnych tonacjach, od komiksowej groteski, historii opartych na faktach, po te społeczno-psychologiczne. Wszystkie je znaczy piętno niepojętości i transgresji. „Trzy opowieści” napisane między 1989-90, to proza radykalna, zderzająca światy, które raczej krążą po odległych orbitach, ze wskaźnikiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powtarzając ostatnio historię z córką, doznałam nieprzyjemnego déjà-vu. Nawiedziła mnie myśl upiorna, że oto przede mną suchy tekst pełen dat, przyczyn i skutków, nazwisk, pseudonimów, których istnienie trzeba wykuć na blaszkę. Tematy interesujące i dla każdego ważne, przeszłość wszak nauczycielką życia jest. Tylko jeśli opowieść sprzedawana jest monotonnym, usypiającym tonem, który spokojnie wyprowadza myśli na spacer w zupełnie innym kierunku. Jak to możliwe, że całkowicie porwały mnie historie wyrobów z opon, celuloidu, zezowatych Myszek Miki, odwilżowego dizajnu, czy „durnostojek”? Głos zaangażowanej nauczycielki, chadzającej trochę śladami Springera, przeszukującej przestrzeń zapomnianą lub celowo wpychaną w zapomnienie [niekoniecznie tylko prowincjonalną, także tę w dużych miastach]. Być może to nostalgia i słodka tęsknota do mojej krainy łagodności, dzieciństwa. Czasów kiedy przylepiało się nos do szyby Pewexu, marzyło o kolejne historyjce z Donalda i kolorowej puszce po Sprite’cie, która odpicowałaby pokój. Drenda wstawia historie napotykanych „wyrobów” w bliskie mi konteksty, oraz sugestywne, pełne dźwięków kadry. Pamięć pobudzona.

CAŁOŚC: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/10/olga-drenda-ulubiona-pani-od-historii.html

Powtarzając ostatnio historię z córką, doznałam nieprzyjemnego déjà-vu. Nawiedziła mnie myśl upiorna, że oto przede mną suchy tekst pełen dat, przyczyn i skutków, nazwisk, pseudonimów, których istnienie trzeba wykuć na blaszkę. Tematy interesujące i dla każdego ważne, przeszłość wszak nauczycielką życia jest. Tylko jeśli opowieść sprzedawana jest monotonnym, usypiającym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W opowiadaniach Pere’a Caldersa historie są proste. Przynoszą obserwowalną przez okno rzeczywistość, rodem z miejskiej dżungli. Prostota, nie wyklucza ich dramatyzmu, a zostaje jeszcze zarażona czymś absurdalnym albo niewyobrażalnym. Wraca człowiek na lunch do domu, ale gubi klucz, dzwoni w nadziei, że otworzy stara służąca Irene, a tymczasem otwiera mężczyzna z bokobrodami. Piętro trzecie, pierwsze drzwi na klatce, przestają nagle być naszym domem. Albo właściciel pięknej posiadłości i jeszcze bardziej okazałego ogrodu znajduje czyjąś lewą rękę, zamiast wezwać policję daje ogłoszenie, że ktoś zgubił coś bez czego nie może żyć; ktoś oddaje tygrysicy dom, żeby urodziła młode; ktoś rodzi się ze znamieniem w kształcie krzyża na podniebieniu; ktoś płynie statkiem i osiada na mieliźnie; zabójca Depie Carel ma tymczasowy wyrzut sumienia. To takie kadry jakby wprost z fotografii Henri Bressona. Decydujący moment.

W opowiadaniach Caldersa człowiek [przeważnie mężczyzna] zderza się z zagadką, znajduje się w miejscu, do które przywiodło go zupełnie zwykłe codzienne zachowanie. Kobiety są na dalszych planach, jakieś histeryczki, melancholiczki, ogarnięte obsesjami, żony, obiekty morderstw. Życie człowieka balansuje wśród sprzeczności: pragnie tego, czego mieć nie może. Ale czy powinien pędzić za niemożliwym czy rezygnować z marzeń? „Co tak naprawdę mogłoby utwierdzić mnie w przekonaniu, że wybór jakiego dokonam, będzie właściwy?” pyta w opowiadaniu „Spadająca gwiazda” rzucając wyzwanie losowi oraz spokojowi. Historia z „Żelaznego klucza” to z kolei motyw wiecznej zagadki, zakazanej wiedzy. Pewien ponury człowiek, lekko zachłyśnięty potrzebą bycia podziwianym, wymyśla sekret i zamyka go w kredensie. Tajemnica staje się na tyle atrakcyjna, że przywabia żonę, ale niekoniecznie uczucie. Małżonka pragnie rozwikłać szaradę i dorabia do autentycznego klucza dwa inne. Dokąd doprowadza ciekawość?
Tekst podaje nam narrator, człowiek-orkiestra, o pokerowej twarzy, który nie tkwi w symbiozie z autorem [gdyby ktoś chciał robić wycieczki komparatystyczne z Borgesem]. Podaje językiem niesamowitym, choć nie wykrzywia go, nie sięga po barokowe esy-floresy, nie kupczy zegumami, nie tapla się metatekście. Tam gdzie pofolguje sobie z figurami retorycznymi i środkami stylistycznymi, tam karci wprost ascetycznym stylem, albo zaskakuje parentezą czy omówieniem. Manipulacje słowem, mają wydobyć jego pojemność, jego wieloznaczność, naciągnąć semantyczne limity. Ogromna czułość w warstwie językowej, ale i pułapka, bo nad wszystkim góruje ironia, delikatny humor, maskujący zwyczajność.
Kategoria „realizmu magicznego” potrafi sprzedać wiele książek. Autor, którego porównuje się do Márqueza, natychmiast kusi, ale często okazuje się nietoperzem bez echolokacji. Tym razem nie jest to literacka konfekcja.

https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/09/kroniki-ukrytej-prawdy-katalonski.html

W opowiadaniach Pere’a Caldersa historie są proste. Przynoszą obserwowalną przez okno rzeczywistość, rodem z miejskiej dżungli. Prostota, nie wyklucza ich dramatyzmu, a zostaje jeszcze zarażona czymś absurdalnym albo niewyobrażalnym. Wraca człowiek na lunch do domu, ale gubi klucz, dzwoni w nadziei, że otworzy stara służąca Irene, a tymczasem otwiera mężczyzna z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chciałam kryminalnej intrygi na lato i sięgnęłam po niewłaściwy tytuł, bo w książce Michaela Chabona „Związek Żydowskich Policjantów” historia i intryga liczą się mniej. Triumf święci wyobraźnia autora oraz jego styl i cięty język. Powieść oddaje hołd żydowskiej tradycji, folklorowi, humorowi i losowi. Wszystko pięknie, mnie niczego w czasie lektury nie urwało, a niekiedy musiłam łapać oddech i przerwę od Chabona, który zarzuca na czytalnika kilka haczyków.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/08/trzy-haczyki-chabona-zwiazek-zydowskich.html

Chciałam kryminalnej intrygi na lato i sięgnęłam po niewłaściwy tytuł, bo w książce Michaela Chabona „Związek Żydowskich Policjantów” historia i intryga liczą się mniej. Triumf święci wyobraźnia autora oraz jego styl i cięty język. Powieść oddaje hołd żydowskiej tradycji, folklorowi, humorowi i losowi. Wszystko pięknie, mnie niczego w czasie lektury nie urwało, a niekiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnego dnia trzy kobiety w Bergen, Kopenhadzie i Oslo budzą się jako bohaterki książki „Czekaj, mrugaj”, a autorka, Gunnhild Øyehaug, zaczyna wiwisekscję i analizę ich wewnętrznych perefekcyjnych żyć. W rolach głównych: Sigrid, lat dwadzieścia trzy, studentka literatury i aspirująca pisarka; reżyserka Linnea, lat dwadzieścia siedem; artystka i performerka Trine, lat trzydzieści dwa. Będzie jak w romansie, z czasem jak w komedii romantycznej: Sigrid kocha się potajemnie w Magnusie (który ma kogoś), ale pewnego dnia zakochuje się w zdjęciu umieszczonym z tyłu książki, w niejakim Kåre, który z kolei (chyba) zerwał z Wandą, ale pozna Sigrid. Linnea tęskni za Göranem, nieświadoma tego, że producent jej filmu, Robert, kocha ją potajemnie. Trine wzdycha do ojca swojej córki, Knuta, który odszedł. I na dodatek Elida, tęskni za Viggo. Pytacie, czy to książka na lato? Zdecydownie, jest lekka, ale inteligentna. Sprytnie zamienia pytania w znaczenia i interpretacje.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/07/nieidealna-ksiazka-gunnhild-yehaug.html

Pewnego dnia trzy kobiety w Bergen, Kopenhadzie i Oslo budzą się jako bohaterki książki „Czekaj, mrugaj”, a autorka, Gunnhild Øyehaug, zaczyna wiwisekscję i analizę ich wewnętrznych perefekcyjnych żyć. W rolach głównych: Sigrid, lat dwadzieścia trzy, studentka literatury i aspirująca pisarka; reżyserka Linnea, lat dwadzieścia siedem; artystka i performerka Trine, lat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cytaty, słowa, fragmenty tekstów, symbole popkultury inspirują pisarskie rozważania w tej książce. Chronologicznie i szczerze, od Swinów do #metoo, od młota Thora do „Mostu nad Sundem”, ciekawy pomysł na kreślenie historii Szwecji i jej mieszkańców. Nie jest to słownik, ani przewodnik, a styl bardziej felietonowy pobudza do myślenia. Mnóstwo tu ciekawostek, niewygodnych tematów, obalania mitów, ale zabrakło mi rozdziału i ... literaturze, niekoniecznie [tylko] tej kryminalnej.

CAŁÓŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/07/szwedzkie-grzechy-elisabeth-asbrink.html

Cytaty, słowa, fragmenty tekstów, symbole popkultury inspirują pisarskie rozważania w tej książce. Chronologicznie i szczerze, od Swinów do #metoo, od młota Thora do „Mostu nad Sundem”, ciekawy pomysł na kreślenie historii Szwecji i jej mieszkańców. Nie jest to słownik, ani przewodnik, a styl bardziej felietonowy pobudza do myślenia. Mnóstwo tu ciekawostek, niewygodnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka razy w czasie trwania lektury zostanie czytelnikowi przypomniane, że to nie jest zwykły przewodnik. I bardzo dobrze, że nie jest. Bo piękny tekst Tubylewicz, kipi przestrzenią, której przecież w Szwecji nie brakuje, i obfituje nietuzinkowymi wyborami, jakie pozowalają poznać prawdziwe oblicze Sztokholmu i jego duszę. Przy czym jako Sztokholm nie należy rozumieć centrum, bo taka wąska definicja metropolii ściele się często w umysłach wielu turystów, zakrzywiając prawdę. Tu chodzi o puls, o peryferia, ukryte domki Hobbitów, o stulenią cukiernię, o ludzi. Tubylewicz dociera z synem metrem do krańcowych stacji, autobusem na obrzeża, rowerem do muzem wśród drzew, albo tramwajem wodnym na inną wyspę. To książka o pewnej wrażliwości, szczególnym związku z miastem, który daleki jest od ideału [oazy bezpieczeństwa]. To pozycja, która pobudzi czujność i wyostrzy zmysł rozglądania się. Nie jest to również reportaż, a zapis osobisty.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/07/sztokholm-bez-wyliczania.html

Kilka razy w czasie trwania lektury zostanie czytelnikowi przypomniane, że to nie jest zwykły przewodnik. I bardzo dobrze, że nie jest. Bo piękny tekst Tubylewicz, kipi przestrzenią, której przecież w Szwecji nie brakuje, i obfituje nietuzinkowymi wyborami, jakie pozowalają poznać prawdziwe oblicze Sztokholmu i jego duszę. Przy czym jako Sztokholm nie należy rozumieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy zaczęłam czytać książkę Ottessy Moshfegh, od razu pomyślałam, że czytam Mirandę July, ale taką na prochach. Pisanie zaskakujące, lekko bezwzględne, zdziczałe, w postaci komicznej, ale niezabawnej. Inteligentnie narysowany obraz przed-jedenasto-wrześniowego społeczeństwa, pogrążonego w optymizmie, nadprzyrodzonym narcyzmie, starannych manicurach i ciuchach od projektantów.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/07/farmaceutyczna-hibernacja-ottessy.html

Kiedy zaczęłam czytać książkę Ottessy Moshfegh, od razu pomyślałam, że czytam Mirandę July, ale taką na prochach. Pisanie zaskakujące, lekko bezwzględne, zdziczałe, w postaci komicznej, ale niezabawnej. Inteligentnie narysowany obraz przed-jedenasto-wrześniowego społeczeństwa, pogrążonego w optymizmie, nadprzyrodzonym narcyzmie, starannych manicurach i ciuchach od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ulubiony argument ludzi, którzy argumentów nie mają to wszechpotężne słowo maskujące odpowiedzialność: „wszyscy”. „Wszyscy” to tajemniczy zbiór ludzi [potencjalnie KAŻDY mieszkaniec naszej planety], którzy „podobno” zgodnie przyklaskują pewnym zachowaniom, a skoro „wszyscy” klaszczą to znaczy, że jest zajebiście. I w zasadzie tyle, koniec dyskusji. „Wszyscy” oprócz swej enigmatyczności, kryje w sobie (o losie!) okrutną wybiórczość.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/06/prochnica-na-zebach-justina-trudeau.html

Ulubiony argument ludzi, którzy argumentów nie mają to wszechpotężne słowo maskujące odpowiedzialność: „wszyscy”. „Wszyscy” to tajemniczy zbiór ludzi [potencjalnie KAŻDY mieszkaniec naszej planety], którzy „podobno” zgodnie przyklaskują pewnym zachowaniom, a skoro „wszyscy” klaszczą to znaczy, że jest zajebiście. I w zasadzie tyle, koniec dyskusji. „Wszyscy” oprócz swej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Być może w turystycznych relacjach z Florydy otumania zapach kwiatów pomarańczy, być może imponują stojące w szpalerze palmy sabel palmetto, być może chcemy się przytulić do opalnej klaty Sonny’ego Crocketta i piszczeć z radości na widok kolorowych domków w Miami Beach. Floryda to jednak nie tylko serial skąpany w słońcu, w opisach Groff to obciążenie, to tonięcie, to raj rzeczy niebezpiecznych. Węże, aligatory w basenach, komary, a do tego huragany i termity. Bajkowy obrazek zżera coś ciemnego, mrocznego, ale wciąż pompowane słońce produkuje tajemniczy, pociągający mirokosmos. Nucę ”Dark necessities” Red Hot Chili Peppers.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/06/floryda-stan-umysu-wedug-lauren-groff.html

Być może w turystycznych relacjach z Florydy otumania zapach kwiatów pomarańczy, być może imponują stojące w szpalerze palmy sabel palmetto, być może chcemy się przytulić do opalnej klaty Sonny’ego Crocketta i piszczeć z radości na widok kolorowych domków w Miami Beach. Floryda to jednak nie tylko serial skąpany w słońcu, w opisach Groff to obciążenie, to tonięcie, to raj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Życie sie dzieje, kiedy ty robisz inne plany”. Bezlitosna logika, szwedzki dystans i chłód narracji. “Odnaleźć się” Agnes Lidbeck to gorzka proza, pisana cudownym językiem, nieascetyczna, ale też nierozgadana. Szwedzka akuratność. Debiut nazywany niezbędnym, niemiłym i przerażającym.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/05/debiut-agnes-lidbeck.html

„Życie sie dzieje, kiedy ty robisz inne plany”. Bezlitosna logika, szwedzki dystans i chłód narracji. “Odnaleźć się” Agnes Lidbeck to gorzka proza, pisana cudownym językiem, nieascetyczna, ale też nierozgadana. Szwedzka akuratność. Debiut nazywany niezbędnym, niemiłym i przerażającym.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/05/debiut-agnes-lidbeck.html

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Okazuje się, że mrówki nie są inteligentne, inteligentna jest kolonia. Mrówki cierpią na inteligencję stadną. A ludzie? Jak wyjaśnić, że w ciągu kilku chwil opowiadanie „Kociarza” Kristen Roupenian wyświetliło [przeczytało?] na stronie The New Yorkera dwa miliony osób. Odruch stada, odruch czasów zagrożenia i stałego poszukiwania zmian. Powstał literacki viral i rozprzestrzenił się po sieci. Sięgać po coś, co przywabiło dwa miliony ludzi? Podobno w sytuacji decyzji, czy przyjąć nowinkę, czy odrzucić, ludzie nie kierują się racjonalnym zachowaniem, a postępowaniem kolegi.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/05/odruch-stadny-czyli-dwa-miliony.html

Okazuje się, że mrówki nie są inteligentne, inteligentna jest kolonia. Mrówki cierpią na inteligencję stadną. A ludzie? Jak wyjaśnić, że w ciągu kilku chwil opowiadanie „Kociarza” Kristen Roupenian wyświetliło [przeczytało?] na stronie The New Yorkera dwa miliony osób. Odruch stada, odruch czasów zagrożenia i stałego poszukiwania zmian. Powstał literacki viral i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Myślałam, że to poziom majonezu we krwi, albo stępienie cukrem, dawno nie byłam tak zaziewana po trzydzistu ośmiu stronach książki. Po trzydzistu ośmiu stronach skandynawskiego kryminału, od królowej! „Złota klatka” Camilli Läckberg, to jest książka bardzo zła. Po pierwsze rozwieję od razu wszelkie wątpiliwości, ani to kryminał, ani to thriller psychologiczny, to zupełnie przeciętna powieść obyczajowa powielająca tylko stereotypy i uproszczenia. Bolesne przeżycie.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/04/i-coz-ze-ze-szwecji-czyli-wyjazd-z.html

Myślałam, że to poziom majonezu we krwi, albo stępienie cukrem, dawno nie byłam tak zaziewana po trzydzistu ośmiu stronach książki. Po trzydzistu ośmiu stronach skandynawskiego kryminału, od królowej! „Złota klatka” Camilli Läckberg, to jest książka bardzo zła. Po pierwsze rozwieję od razu wszelkie wątpiliwości, ani to kryminał, ani to thriller psychologiczny, to zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ruth była dla Edwarda niczym botoks. Jako młodsza od czternaście lat żona pozwoliła mu zwyciężać nad czasem, co wcale nie powstrzymało procesów starzenia, ale posłało wspomnienie o Matuzalemie w jakiś tymczasowy niebyt. Kiedy Edward poznał Ruth „zobaczył tylko piękno, bez wieku”. Był już wtedy znanym i wybitnym mikrobilogiem. Wyhodowała swoją karierę w latach osiemdziesiatych na wirusie HIV, a później rozwiajał ją dzięki ptasiej grypie. W wieku czterdziestu dwóch lat miał to o czym człowiek [zwykle] marzy: stabilizację, pozycję i inne -cję. Niestety cierpiał na chorobę naszych czasów, smotność, i zawzięcie kolekcjonował pierwsze razy. Młoda żona dała nową energię. Nie była żadną tam lodową rzeźbą, która stałaby po środku pokoju i dała się podziwiać, kipiała charakterem. Niestety, kiedy rodzina się rozrosła, a małe dziecko zamiast słodko spać, wyło, zza obrazka ideału wylazły brudy i ropnie. Edward zaczął spać w biurze, szukać nowych podniet i kolejnego pierwszego razu. Jego zasiedziały już realizm gryzł się z idealizmem Ruth. Oto obraz mężczyzny samolubnego, o pretensjonalnych manierach i oceniających zachowaniach. Nie polubiłam go, miałam wrażenie, że wciąż odhacza kolejne zdobycze na swojej liście „do zrobieni w życiu”. Był w nim jednak jakis tragizm, jakaś wewnętrzna rozpacz, kurczowe trzymanie się czyjejś młodości.

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/03/kryzysy-i-rysy.html

Ruth była dla Edwarda niczym botoks. Jako młodsza od czternaście lat żona pozwoliła mu zwyciężać nad czasem, co wcale nie powstrzymało procesów starzenia, ale posłało wspomnienie o Matuzalemie w jakiś tymczasowy niebyt. Kiedy Edward poznał Ruth „zobaczył tylko piękno, bez wieku”. Był już wtedy znanym i wybitnym mikrobilogiem. Wyhodowała swoją karierę w latach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest coś takiego w pisaniu szwedzkich autorek, coś pozwala mi wierzyć skrycie, że piszą one tylko dla mnie i o mnie, że czytają moje myśli i przenoszą na papier. Po zniewalającej Agnecie Pleijel, onirycznej Idze Linde, teraz w moje ręce trafia „O zmierzchu” Therese Bohman. I co? Zakochuje się z miejsca. „Kobiety po czterdziestce nie zrywają z partnerami. Napytałaś sobie biedy.” Tak, kobieta powinna trwać, wierna, żadna tam niezależna, trzymająca opinie dla siebie, no i nieszukająca dziury w całym. Ostatnie zdanie wieje taką nuda i ściemą, że koniecznie kupcie tę książkę!

całość: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/02/niech-opowie-ci-to-szwedka-o-zmierzchu.html

Jest coś takiego w pisaniu szwedzkich autorek, coś pozwala mi wierzyć skrycie, że piszą one tylko dla mnie i o mnie, że czytają moje myśli i przenoszą na papier. Po zniewalającej Agnecie Pleijel, onirycznej Idze Linde, teraz w moje ręce trafia „O zmierzchu” Therese Bohman. I co? Zakochuje się z miejsca. „Kobiety po czterdziestce nie zrywają z partnerami. Napytałaś sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Na północ jedzie się by umrzeć” Idy Linde to powieść bardzo analogowa. Otoczą was dźwięki lasów [głównie], skrzypienie śniegu, podmuchy wiatru, chrapy koni, hałas kół pociagów. Wśród tej [prawie] ciszy i pustki Bejamin, na oczach swojej współtowarzyszki, Sary, dokonuje przypadkowych i krwawych morderstw. Nie poznajemy motywów, wpadamy w trybiki świata, do którego zawitało zło, do bębna zdarzeń-przemysleń. Mikey i Mallory, choć nieprzepisani z filmu Stone'a, dalecy od pompowanych fejmem bohaterów medialnych, także ruszają w szaleńczą pogoń. Ich droga usłana trupami, intensywana, wiedzie, niczym w powieści Gaddy z jednego poziomu na kolejne. Morderstwa nie są tu elementem centralnym, są przyczynkiem. Każda przecież historia zazębia się z inną, z innej pączkuje, na inną wpływa, napędza ją i podkręca. Chłopak przy kasie, hokeista, matka, hotelarze; opowieści rozfragmnetyzowane, nie tworzące spójnej, ani linearnej całości, oglądane z bardzo wielu perspektyw [można się pogubić, co spina całokształt].

CAŁOŚĆ: https://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2019/03/na-ponoc-jedzie-sie-by-umrzec-ida-linde.html

“Na północ jedzie się by umrzeć” Idy Linde to powieść bardzo analogowa. Otoczą was dźwięki lasów [głównie], skrzypienie śniegu, podmuchy wiatru, chrapy koni, hałas kół pociagów. Wśród tej [prawie] ciszy i pustki Bejamin, na oczach swojej współtowarzyszki, Sary, dokonuje przypadkowych i krwawych morderstw. Nie poznajemy motywów, wpadamy w trybiki świata, do którego zawitało...

więcej Pokaż mimo to