rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Podtytuł tej książki "An Unusually Hardcore Dharma Book" nie jest w żadnym przypadku przesadą. Opasłe tomisko, które spłodził Daniel Ingram, z wyjątkowo drobną na dodatek czcionką, jest niezwykłe i hardkorowe pod wieloma względami. Jest to z pewnością najbardziej ciekawa, nowoczesna, intrygująca i kontrowersyjna książka o Buddhadhammie jaką dane mi było przeczytać.

Warto napisać parę słów o autorze, bo treść książki jest wysoce idiosynkratyczna i związana ze specyficznymi, można rzec reformatorskimi i w niektórych aspektach mocno kontrowersyjnymi poglądami autora (choć w dużej mierze zanurzonymi w różnych tradycjach buddyzmu, zwłaszcza Theravady) oraz jego nieco ekscentryczną postacią i osobowością. Daniel nie jest typowym nauczycielem Dhammy. Jest żonatym Amerykaninem, lekarzem pracującym na oddziale intensywnej terapii. Odbywał kilkanaście odosobnień zarówno w USA jak i Azji, sam także kilka prowadził, nigdy jednak nie był święcony na nauczyciela żadnej tradycji. Przesiedział na poduszce niezliczone ilości godzin. Założył forum dyskusyjne Dharma Overground skupione wokół poważnej praktyki, o którym później. Jako główne inspiracje wymienia Billa Hamiltona i Saydaw U Pandita, jr. u których pobierał nauki i praktykował.

By zauważyć pierwszą i największą kontrowersję wokół Daniela, wystarczy spojrzeć na dół okładki recenzowanej pozycji. "The Arahant Daniel M. Ingram". Tak więc Daniel wprost, na okładce swojej książki, twierdzi że jest osobą przebudzoną, osobą, która doznała oświecenia w rozumieniu buddyjskim. Takie twierdzenia mówione wprost są wysoce kontrowersyjne w świecie buddyzmu, i (słusznie) zapalają u wielu ludzi czerwoną lampkę, przywodząc na myśl szereg szarlatanów, oszustów czy po prostu ludzi żyjących w ułudzie własnych osiągnięć duchowych. I ja osobiście zawsze byłem przeciwnikiem takich twierdzeń, a każdego, kto wprost deklarował przebudzenie skreślałem z listy zainteresowań. Daniel swoją argumentacją wyłożoną w książce, czy chociażby tutaj: https://www.integrateddaniel.info/talking-about-it zmienił moje podejście do komunikowania swoich osiągnięć. Zwrócił moją uwagę, że Przebudzenie jest niezwykle drażliwym tematem tabu, co jest zupełnie absurdalne i nieracjonalne. Skoro Budda i jego uczniowie mówili o tym wprost, skoro jest to coś, do czego wszyscy na ścieżce praktyki dążą, dlaczego udawać, że Przebudzeni gdzieś są, ale daleko, niedostępni, mityczni, ale ich nie wskazywać, dlaczego robić z tego taki problem? Oczywiście kwestia jest złożona i rozumiem w 100% argumenty za tym, by się takimi dokonaniami nie chwalić oraz by bardzo krytycznie i sceptycznie do nich podchodzić. I tak też uważa Daniel. Jednak nie należy dogmatycznie przekreślać każdego z tego typu stwierdzeń. Pamiętajmy, że bez "pochwalenia się" przebudzeniem przez Gautamę nigdy byśmy nie mogli poznać Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżki.

Stanowisko Ingrama jest zniuansowane, zupełnie racjonalne i nie wygląda na oszustwo. Nawet jeżeli nie jest on istotą Przebudzoną, kupuję jego argumentacje. Jednak należy podkreślić jeszcze jedną kwestię, która jest poruszana w sporym fragmencie książki. Ingram twierdząc, że jest przebudzony, jednocześnie w ogromnym stopniu wręcz brutalnie obdziera on koncept Przebudzenia z wielu idealistycznych przymiotów, które nadają mu w różnym stopniu właściwie wszystkie (ortodoksyjne, jak i modernistyczne) tradycje. Poświęca w książce cały ogromny rozdział o istniejących modelach Przebudzenia, nie szczędząc ostrej krytyki chociażby takim twierdzeniom jak to, że osoby przebudzone są perfekcyjnie zbalansowane emocjonalnie, że są wolne od problemów psychologicznych, że mają niezrównane zdolności kognitywne czy są chodzącymi moralnymi ideałami. Ingram twierdzi, że są to twierdzenia nieprawdziwe, a wręcz szkodliwe dla praktykujących, gdyż tworzą zupełnie nierealistyczny, nieczłowieczy obraz osób przebudzonych, do których nigdy nikt nie może i nie może ich osiągnąć. Twierdzi, że nie jest to zgodne z naukami Buddy i że przebudzenie jest osiągalne dla niemal każdego, lecz jednocześnie "dostarcza" dużo mniej, niż twierdzą powszechnie krążące o tym przekonania. Krótko mówiąc - Ingram dekonstruuje w zasadzie każdy popularny mit o Przebudzeniu. Staje się ono w pewnym sensie mniej atrakcyjne, ale za to całkowicie osiągalne. Co zostaje u osoby Przebudzonej po tym całym obdarciu z idealistycznych przymiotów? Bezwysiłkowe, nieustanne i nieodwracalne postrzeganie Trzech Charakterystyk. A więc osoba przebudzona pozbywa się iluzji niezależnie istniejącego, esencjonalnego Self (anattā), postrzega nietrwałość wszystkich zjawisk (aniccā) oraz ich niesatysfakcjonowalność / cierpienio-genność (duḥkha). Zmiana ta na pewno zmienia człowieka na głębokim poziomie charekterologicznym i kognitywnym, zmienia jego relacje do przeżywanych bodźców, ale nie wywraca wszystkiego do góry nogami, nie pozbywa się automatycznie wszystkich problemów. Tylko tyle i aż tyle.

Ingram jest czołowym przedstawicielem dość młodego, choć płodnego i prężnie rozwijającego się w dzisiejszym zachodnim buddyzmie ruchu określanym jako "buddyzm pragmatyczny". Ludzie skupieni wokół społeczności internetowych (jak Dharma Overground założona przez Ingama czy subreddity r/streamentry i r/themindilluminated) podchodzą do Dharmy w, jak sama nazwa wskazuje, sposób pragmatyczny. Wierzą w skuteczność nauk i praktyk, wieżą więc w sukces i realne działanie i efekty tychże. Wierzą, że w dzisiejszym świecie nauczyciela Dharmy może zastąpić zwarta i krytyczna społeczność internetowa czy świeckich praktyków. Nastawieni są na praktykę i gotowi są odrzucić to co jest tradycyjne, lecz po prostu nie działa. Ontologiczne poglądy mają raczej zróżnicowane — są wśród nich zsekularyzowani praktycy niewierzący w odrodzenie jak i osoby przyjmujące w pełni naukę o karmie czy nadprzyrodzonych mocach.

Duch pragmatyzmu w stylu Jamesa przenika myśl Ingrama i jest to coś, czym kupił mnie doszczętnie. Autor w dość dogłębny sposób przedstawia całość nauk Buddy, z mocnym naciskiem na praktyczną stronę ścieżki. Opisuje trzy treningi (moralny, koncentracji i wglądu), czynniki oświecenia, praktykę Kasina, cztery szlachetne postawy, wspomniane trzy charakterystyki, pięć przeszkód i wiele innych. Opiera się na tradycyjnych tekstach takich jak Visuddhimagga, Abhidhamma czy oczywiście kanon Pali. Nie ma problemu jednak z czerpania garściami z tekstów Mahajany czy Wadżrajany, czy odniesienia się do tradycji sufickich lub mistyki chrześcijańskiej. Wszystko przeplatane jego niezaprzeczalnym ogromnym doświadczeniem w formalnej medytacji. Praktyka i praktyczne zastosowanie nauk to dominujący temat MTCB. Jednym z obszerniejszych fragmentów książki jest rozdział "progress of insight", gdzie Daniel opisuje niezwykle szczegółowo poszczególne etapy Wglądu, aż do ostatecznej realizacji. W każdym z etapów elaboruje on z niezwykłą dokładnością na temat fenomenologii poszczególnych wglądów, problemów pojawiających się w praktyce, wpływie na medytującego, etc. Równie dokładnie i wyczerpująco traktuje rozdział o odmiennych stanach świadomości towarzyszących stanom wysokiej koncentracji znanych jako "jhany". Powracających w kilku momentach pozycji motywem jest etap "ciemnej nocy duszy", czyli krótko mówiąc, słabo zbadany, lecz występujący u intensywnych praktyków kontemplacji etap bardzo ciężkich przeżyć (ocierających się o zaburzenia psychiczne) związanych i/lub powodowanych praktyką. Nazwę tę Ingram zapożyczył od Św. Jana od Krzyża, który opisywał ów etap z perspektywy chrześcijańskiej mistyki, ale szeroko opisują go także teksty kanonu Pali. Kontruje on więc, sprzedawaną na zachodzie bajkę o wyłącznie pozytywnym wpływie medytacji i zerowych kosztach lub ryzyku z tym związanym.

Mastering the Core Teachings of the Buddha to pozycja trudna w odbiorze, niezwykle gęsto napisana. Książka, pomimo ponad 800 stron drobnym drukiem, nie zawiera ani grama lania wody. Treść upakowana jest tutaj gęsto, jednocześnie przejrzyście i logicznie. Nawet jeżeli nie kupujemy przekonania Ingrama o swoim Przebudzeniu, uważam że to co ten człowiek spłodził jest warte przeczytania dla każdego, kto głębiej interesuje się buddyzmem i praktykami kontemplacyjnymi. Nie uświadczyłem jeszcze bardziej dogłębnej, kompleksowej pozycji z perspektywy człowieka Zachodu. Pozycja totalnie fascynująca i oferująca hardkorową, trudną, bezkompromisową, lecz osiągalną i brzmiącą realistycznie ścieżkę do Przebudzenia. Czy podejmiesz wyzwanie?

Książkę za darmo można pobrać w formatach epub i mobi na stronie autora: https://www.integrateddaniel.info/book/

Podtytuł tej książki "An Unusually Hardcore Dharma Book" nie jest w żadnym przypadku przesadą. Opasłe tomisko, które spłodził Daniel Ingram, z wyjątkowo drobną na dodatek czcionką, jest niezwykłe i hardkorowe pod wieloma względami. Jest to z pewnością najbardziej ciekawa, nowoczesna, intrygująca i kontrowersyjna książka o Buddhadhammie jaką dane mi było przeczytać.

Warto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O Alexandrze von Humboldtcie nie wiedziałem zupełnie nic jeszcze kilka miesięcy temu. Natknąłem się na to nazwisko pisząc pracę magisterską o Carlu Gustavie Jungu. Okazało się, że Humboldt pomógł dziadkowi Junga zdobyć posadę na uniwersytecie w Szwajcarii i w efekcie dlatego dziadek Junga, Karl Gustav Jung został szwajcarskim obywatelem i przeprowadził się tam z całą rodziną.

W jednej z monografii Humboldt był wspomniany jako wielka inspiracja Junga, mimo że cytował go jedynie raz w swoich pismach. Podobieństw można jednak dostrzec wiele, zwłaszcza w okresie pisania przez junga Liber Novus lub tak zwanej Czerwonej Księgi. Był to okres, w którym Jung nocami miewał niezwykle symboliczne i intensywne wizje, podczas których prowadził rozmowy z postaciami archetypowymi ukazywanymi mu przez jego własny umysł. Ten zupełnie tajemniczy okres dał podwaliny pod całą jego teorię. Przez następne lata próbował on w sposób bardziej naukowy opisać to, czego doświadczał i co odkrył podczas zgłębiania własnych wizji. To czego doświadczał porównywał z materiałem klinicznym jego pacjentów oraz benedyktyńską analizą najróżniejszych tekstów mitologicznych, alchemicznych, kulturowych etc.

Tutaj uwidacznia się pewna inwersja między Jungiem a Humboldtem - o ile Humboldt w swoim Kosmosie i (zwłaszcza) Personal Narrative starał się dodać do obiektywnych obserwacji wymiar subiektywny, tak Jung robił coś odwrotnego - ze ściśle subiektywnych, intymnych i prawie nieprzetłumaczalnych doznać starał się wysunąć jakieś obiektywne wnioski i obserwacje. Metoda dwóch badaczy była jednak bardzo podobna i obaj szukali globalnych, całościowych powiązań. Humboldt w siłach natury kierujących całą ziemią, a Jung w siłach psychicznych, kształtujących całość psychiki a nawet społeczeństwa.

Tak więc odkryłem Humboldta i krótka opowieść o nim jako inspiracji Junga utkwiła mi w pamięci. Parę tygodni później zobaczyłem jego biografię autorstwa pani Wulf na witrynie księgarni i nie zastanawiałem się dłużej.

Nie zawiodłem się! Życie Humboldta jest niczym najlepsza powieść przygodowa i śledzi się je z zapartym tchem. Nieustanne, desperackie wręcz dążenie za zrozumieniem świata natury wylewa się z kartek. Można odnieść wrażenie, że poznało się naturę tego człowieka. Całość okraszona bardzo ładnym wydaniem z wieloma rycinami i paroma kolorowymi ilustracjami. Duże wrażenie robi staranne uźródłowienie niemal każdego twierdzenia o Humboldcie albo jego przyjaciołach. Bardzo miłym dodatkiem są krótkie biografie osób, które w znaczny sposób zainspirował, czyli Simona Bolivara, Henry Davida Thoreau, George Perkinsa Marsha, Johna Muira, Charlesa Darwina czy Ernsta Haeckela. Poza tym poznajemy kawał historii Ameryki Południowej, Północnej i Europy, dzięki czemu łatwiej możemy zrozumieć kontekst czasów Humboldta (zwłaszcza dla kogoś, kto jest lamą z historii tak jak ja).

Fani ciekawych postaci ze świata nauki i/lub podróży nie zawiodą się.

O Alexandrze von Humboldtcie nie wiedziałem zupełnie nic jeszcze kilka miesięcy temu. Natknąłem się na to nazwisko pisząc pracę magisterską o Carlu Gustavie Jungu. Okazało się, że Humboldt pomógł dziadkowi Junga zdobyć posadę na uniwersytecie w Szwajcarii i w efekcie dlatego dziadek Junga, Karl Gustav Jung został szwajcarskim obywatelem i przeprowadził się tam z całą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozycja szalenie trudna, nawet dla kogoś kto skończył psychologię i zna jako-tako myśl Junga. Wydawanie tej książki, jak i całej serii Hillmana może sugerować jakąś w miarę lekką, przyjemną lekturę dotyczącą psychologii, humanistyki i właśnie - "duszy". Nic bardziej mylnego!

Książka jest pisana wysoce idiosynkratycznym językiem, myśli nie są przekazywane przystępnie, prosto, logicznie, rzekłbym że tekst jest postmodernistyczny. W dodatku porusza naprawdę złożone i trudne tematy, dotyczące podstaw filozoficznych psychologii, ale też w wyjątkowy sposób opisuje funkcjonowanie psychiczne człowieka. W wyjątkowy dlatego, że nie spotkamy u Hillmana jakichkolwiek prób dotykania tematu od strony naukowej, obiektywnej etc. Zamiast tego mamy mocno subiektywny język, operujący wieloznacznymi słowami/metaforami. Tak że na "porządku dziennym" w zdania wplatani są przeróżni bogowie, Dusza, psyche, Idee, i wiele, wiele innych.

Nigdy żadna książka nie wywołała we mnie tak skrajnych emocji - gdyż Hillman głosi rzeczy dosyć rewolucyjne i mocno kontrowersyjne, często się z nim nie zgadzałem i buntowałem przeciw niemu. W kilku kwestiach jednak musiałem przyznawać mu rację. Tak czy siak - książka skłoniła mnie do wielu refleksji, zadaje bardzo mocne pytania i "porusza duszę". Wieloznaczny język potrafił irytować i trzeba się do niego przyzwyczaić. Pewnym problemem może być wydobycie treści i tego co autor miał na myśli pisząc kolejne rozdziały. Jest to natomiast możliwe i wtedy rzeczywiście wchodzimy na pole bardzo ciekawych rozważań - wymaga to jednak dużego skupienia i biegłości w wiedzy o psychologii i filozofii (żeby wiedzieć, co i dlaczego Hillman krytykuje). Pozycja niezwykle stymulująca intelektualnie!

Osobne brawa należą się tłumaczowi, za liczne wstawki z języka angielskiego wzbogacające treść i pozwalające lepiej zrozumieć język Hillmana.

Pozycja szalenie trudna, nawet dla kogoś kto skończył psychologię i zna jako-tako myśl Junga. Wydawanie tej książki, jak i całej serii Hillmana może sugerować jakąś w miarę lekką, przyjemną lekturę dotyczącą psychologii, humanistyki i właśnie - "duszy". Nic bardziej mylnego!

Książka jest pisana wysoce idiosynkratycznym językiem, myśli nie są przekazywane przystępnie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaskakująco częściej zgadzałem się ze Stirnerem niż przypuszczałem przed przystąpieniem do lektury. Ostry, brawurowy język czasami sprawia wrażenie, że czytamy jakiś wyrafinowany rodzaj filozoficznego beefu z XIX wieku i potrafi to dać wiele radości. Minusem jest zbytnia rozwlekłość i w zasadzie powtarzanie głównych tez w kółko.

Zaskakująco częściej zgadzałem się ze Stirnerem niż przypuszczałem przed przystąpieniem do lektury. Ostry, brawurowy język czasami sprawia wrażenie, że czytamy jakiś wyrafinowany rodzaj filozoficznego beefu z XIX wieku i potrafi to dać wiele radości. Minusem jest zbytnia rozwlekłość i w zasadzie powtarzanie głównych tez w kółko.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zadziwiająco aktualne, niezłe spostrzeżenia dotyczące psychologii oraz cudowne zaoranie Platona.

Zadziwiająco aktualne, niezłe spostrzeżenia dotyczące psychologii oraz cudowne zaoranie Platona.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Mistrz i czarownice" opowiada o tak niesamowicie fantastycznych i niewiarygodnych wydarzeniach, że ciężko mi określić ile z tego co napisał pan Alejandro jest prawdą i w ogóle miało miejsce. Niemniej, czyta się tę lekturę jednym tchem, wciągając się w świat kompulsywnego poszukiwania Oświecenia i dojrzewania duchowego jednego z najświetniejszych reżyserów naszych czasów.

"Mistrz i czarownice" opowiada o tak niesamowicie fantastycznych i niewiarygodnych wydarzeniach, że ciężko mi określić ile z tego co napisał pan Alejandro jest prawdą i w ogóle miało miejsce. Niemniej, czyta się tę lekturę jednym tchem, wciągając się w świat kompulsywnego poszukiwania Oświecenia i dojrzewania duchowego jednego z najświetniejszych reżyserów naszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka pozwoliła mi przeżyć swoją pierwszą miłość ponownie. Przez całą paletę uczuć, przedziwną i przerośniętą wyobraźnie, po naiwność i koloryt szczenięcych lat. Miła odskocznia od podróżniczych powieści Kerouaca.

Ta książka pozwoliła mi przeżyć swoją pierwszą miłość ponownie. Przez całą paletę uczuć, przedziwną i przerośniętą wyobraźnie, po naiwność i koloryt szczenięcych lat. Miła odskocznia od podróżniczych powieści Kerouaca.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka robi mylne wrażenie, że jest wprowadzeniem w teorię Lacana. Nie jest. Jeżeli nie jesteś zainteresowany Lacanem i nie znasz jego teorii, nie czytaj. Same podstawy także nie wystarczą.

Książka robi mylne wrażenie, że jest wprowadzeniem w teorię Lacana. Nie jest. Jeżeli nie jesteś zainteresowany Lacanem i nie znasz jego teorii, nie czytaj. Same podstawy także nie wystarczą.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Warto podchodzić do treści zawartych w "Niebezpiecznych związkach" z dystansem. Jest to bardzo trudne, bo to czy świat który rysuje Sumliński jest choć trochę prawdziwy jest kluczowe dla naszego rozumienia świata polityki i przestępczości w Polsce. Na dzień dzisiejszy jest to jednak nierozstrzygalne. Ta niepewność i wątpliwości które pojawiają się podczas czytania tylko podsycały mój głód tego co się stanie dalej i czego niewiarygodnego dowiem się na kolejnej stronie, w kolejnym rozdziale. Zbytnia wiara w wszędobylską władzę WSI i podobnych sił, którą prezentuje autor, może być trochę naiwna, ale w obliczu wydarzeń które pokazuje - jak najbardziej uzasadniona. Pozostaje pytanie czy mu wierzyć? Myślę, że najlepiej wątpić. I w Sumlińskiego i w "prawą" Polskę.

EDIT: Obniżam ocenę z 6 na 2 ze względu na to, że wyszło że to plagiat.

Warto podchodzić do treści zawartych w "Niebezpiecznych związkach" z dystansem. Jest to bardzo trudne, bo to czy świat który rysuje Sumliński jest choć trochę prawdziwy jest kluczowe dla naszego rozumienia świata polityki i przestępczości w Polsce. Na dzień dzisiejszy jest to jednak nierozstrzygalne. Ta niepewność i wątpliwości które pojawiają się podczas czytania tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawie ukazane życie społeczeństwa Moskwy i szalenie interesujące postacie (Woland!).

Bardzo ciekawie ukazane życie społeczeństwa Moskwy i szalenie interesujące postacie (Woland!).

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ciekawa, bo pokazuje życie hippisów od najlepszej i najgorszej strony jednocześnie. Krytyka przeplata się tutaj z podziwem i zachwytem nad sposobem życia buntowników lat '60. Nie zmienia to jednak faktu, że trochę się dłuży i czasem czuć w niej pewną "sztuczność".

Książka ciekawa, bo pokazuje życie hippisów od najlepszej i najgorszej strony jednocześnie. Krytyka przeplata się tutaj z podziwem i zachwytem nad sposobem życia buntowników lat '60. Nie zmienia to jednak faktu, że trochę się dłuży i czasem czuć w niej pewną "sztuczność".

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Brudna i zapluta opowieść o zmaganiach Bukowskiego z płcią przeciwną. Fiuty, kurwy, sperma i rzygi rzucają nam się w oczy kilka razy na jednej stronie. Jednak gdzieś, za tym plugastwem, można dostrzec u Charlesa pewnego rodzaju romantyzm (!), a nawet sympatię do głównego bohatera. Książka ma bardzo prosty język, nadaje się świetnie do czytania po angielsku.

Brudna i zapluta opowieść o zmaganiach Bukowskiego z płcią przeciwną. Fiuty, kurwy, sperma i rzygi rzucają nam się w oczy kilka razy na jednej stronie. Jednak gdzieś, za tym plugastwem, można dostrzec u Charlesa pewnego rodzaju romantyzm (!), a nawet sympatię do głównego bohatera. Książka ma bardzo prosty język, nadaje się świetnie do czytania po angielsku.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwa proste opowiadania.
Żadnej specjalnie ukrytej filozofii, po prostu życie ludzkie w dawnej Rosji, problemy mieszkańców, ich troski, pociechy itp.
Natomiast "Szczęście Rodzinne" w dosyć bolesny sposób ukazuje, jak nawet wyjątkowo silne, mocne i piękne uczucie ludzkie jest zmienne. Jest tak zmienne, że człowiek nie dowierza, że kiedyś mógł czuć coś kompletnie przeciwnego.

Nic we wszechświecie nie jest trwałe, wszystko jest zmienne.

Dwa proste opowiadania.
Żadnej specjalnie ukrytej filozofii, po prostu życie ludzkie w dawnej Rosji, problemy mieszkańców, ich troski, pociechy itp.
Natomiast "Szczęście Rodzinne" w dosyć bolesny sposób ukazuje, jak nawet wyjątkowo silne, mocne i piękne uczucie ludzkie jest zmienne. Jest tak zmienne, że człowiek nie dowierza, że kiedyś mógł czuć coś kompletnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wreszcie.
Mój pierwszy kontakt z Lemem i był niesamowicie udany. Uwielbiam klimaty science fiction, ale nudziły mnie okropnie podobne do siebie wizerunki obcych - zwykle człekokształtne, mające podobne odruchy jak ludzie, własne języki itp. Lem stworzył coś KOMPLETNIE innego.

A co jeśli nawet nie będziemy pewni, czy to, z czym obcujemy jest żywym organizmem, czy nie? A co jeśli przez dziesiątki lat powstanie nowy odłam nauki, starający się nawiązać kontakt z TYM czymś? Lem w "Solaris" zadaje czytelnikowi niesamowicie ważne pytanie - gdzie jest ludzka granica poznania? Pokazuje też, jak człowiek desperacko dąży do kontaktu z czymś wyższym - ze wszechświatem, obcymi, Bogiem. I jak mu się to nie udaje, jaki jest słaby.

Nieziemska powieść, zapamiętam ją na długo. Mam nadzieję, że reszta dzieł polskiego mistrza fantastyki będzie równie fascynująca.

Wreszcie.
Mój pierwszy kontakt z Lemem i był niesamowicie udany. Uwielbiam klimaty science fiction, ale nudziły mnie okropnie podobne do siebie wizerunki obcych - zwykle człekokształtne, mające podobne odruchy jak ludzie, własne języki itp. Lem stworzył coś KOMPLETNIE innego.

A co jeśli nawet nie będziemy pewni, czy to, z czym obcujemy jest żywym organizmem, czy nie? A co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to lustro. Czytając ją szczęką opadała mi coraz bardziej. Po prostu patrzyłem na kartki, i nie widziałem tam słów, widziałem tam swoje własne oblicze, swoje własne odbicie. Nie potrafię wiele napisać, ale wiem jedno - jest to jedno z największych dzieł jakie czytałem. Niesamowite spojrzenie na życie każdego z nas. Jest to pierwsza z książek, przy której modliłem się o szczęśliwe zakończenie, bo to tak, jakbym modlił się o swoje własne - szczęśliwe zakończenie.

Ta książka to lustro. Czytając ją szczęką opadała mi coraz bardziej. Po prostu patrzyłem na kartki, i nie widziałem tam słów, widziałem tam swoje własne oblicze, swoje własne odbicie. Nie potrafię wiele napisać, ale wiem jedno - jest to jedno z największych dzieł jakie czytałem. Niesamowite spojrzenie na życie każdego z nas. Jest to pierwsza z książek, przy której modliłem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wizja zbrodniarza w "Zbrodni i Karze" jest oddana tak realistycznie, że po przeczytaniu lektury zacząłem zastanawiać się czy przypadkiem Fiodor Dostojewski nie popełnił jakiejś podobnej zbrodni. Niesamowicie wierne przełożenie psychiki bohatera, wszelkich zmian, wątpliwości, lęków, ambicji, pragnień, na tekst pisany. Nie bez powodu jest to dzieło nazywane "powieścią psychologiczną". Każda postać jest szalenie interesująca, ma "co innego w głowie", czym innym się kieruje. Warto zwrócić uwagę na świetne oddanie klimatu dziewiętnastowiecznej Rosji, oraz fenomenalne wręcz dialogi (Raskolnikow vs. Porfiry na komisariacie! Majstersztyk!). Zdecydowanie najlepsza lektura szkolna jaką dane mi było przeczytać.

Wizja zbrodniarza w "Zbrodni i Karze" jest oddana tak realistycznie, że po przeczytaniu lektury zacząłem zastanawiać się czy przypadkiem Fiodor Dostojewski nie popełnił jakiejś podobnej zbrodni. Niesamowicie wierne przełożenie psychiki bohatera, wszelkich zmian, wątpliwości, lęków, ambicji, pragnień, na tekst pisany. Nie bez powodu jest to dzieło nazywane "powieścią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po prostu wyczerpujący opis trzech głównych nurtów buddyzmu: theravady, mahajany i zen. Seung Sahn w piękny sposób ukazuje filozofie wschodu. Łatwość przyswajania, mnogość anegdot, szczegółowość i świetnie wydanie upewniają mnie tylko w wyborze oceny.

Po prostu wyczerpujący opis trzech głównych nurtów buddyzmu: theravady, mahajany i zen. Seung Sahn w piękny sposób ukazuje filozofie wschodu. Łatwość przyswajania, mnogość anegdot, szczegółowość i świetnie wydanie upewniają mnie tylko w wyborze oceny.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Thích Nhất Hạnh w bardzo przystępny sposób radzi jak medytować w życiu codziennym, jak żyć świadomie jak najczęściej, niekoniecznie utożsamiając się z buddyzmem zen. Łatwo się czyta, dużo anegdot, miłych historii, bardzo przyjemny klimat. Jak dla mnie idealna alternatywa do wszystkich książek typu "szczęście na wyciągnięcie ręki", "zmień swoje życie!" itp.

Thích Nhất Hạnh w bardzo przystępny sposób radzi jak medytować w życiu codziennym, jak żyć świadomie jak najczęściej, niekoniecznie utożsamiając się z buddyzmem zen. Łatwo się czyta, dużo anegdot, miłych historii, bardzo przyjemny klimat. Jak dla mnie idealna alternatywa do wszystkich książek typu "szczęście na wyciągnięcie ręki", "zmień swoje życie!" itp.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem pewnie jedną z wielu osób, które na ogół nie przepadają za fantastyką, ale którym saga o Wiedźminie bardzo przypadła do gustu.

Jest kilka powodów:

1. Świat. Brudny, brutalny, niebezpieczny. Brak kolorowych smoków, wesołych wróżek i pięknych elfów. W Wiedźminie zamiast tego mamy obrzydliwe bestie, czarodziejki-zimne-suki i mordujące, głodujące elfy.

2. Odniesienia do kultury słowiańskiej. Mnóstwo nazw, stworów z legend, roślin, mikstur i podobnych rzeczy. Dzięki temu można się poczuć "jak u siebie".

3. Akcja. Czytanie całego rozdziału o uczcie z zapartym tchem? Bez problemu. Pełne napięcia zwroty akcji, nieoczekiwane historie? W prawie każdym opowiadaniu.

4. Humor. Czarny, śmieszny i cholernie dobry. W dialogach sarkazm i ironia bywa niesamowicie gęsto.

5. Postać Geralta. Jedna z najciekawszych postaci książkowych jakie dane mi było poznać. Charakterystyczny, nie da się go z nikim pomylić. No i ten jego zawód...

Jestem pewnie jedną z wielu osób, które na ogół nie przepadają za fantastyką, ale którym saga o Wiedźminie bardzo przypadła do gustu.

Jest kilka powodów:

1. Świat. Brudny, brutalny, niebezpieczny. Brak kolorowych smoków, wesołych wróżek i pięknych elfów. W Wiedźminie zamiast tego mamy obrzydliwe bestie, czarodziejki-zimne-suki i mordujące, głodujące elfy.

2. Odniesienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie zabierałem się do tego dzieła z jakąś wielką ochotą i jakże miło się zaskoczyłem. Dawno nie wciągnąłem się tak w żadną lekturę. Po odłożeniu na półkę, nie miałem ochoty czytać już nic innego.

Dynamika, barwność opisów, szczegółowość, wiedza o zwierzętach i religii, świetni bohaterowie. No i prawdziwa historia. NIESAMOWITE.

Nie zabierałem się do tego dzieła z jakąś wielką ochotą i jakże miło się zaskoczyłem. Dawno nie wciągnąłem się tak w żadną lekturę. Po odłożeniu na półkę, nie miałem ochoty czytać już nic innego.

Dynamika, barwność opisów, szczegółowość, wiedza o zwierzętach i religii, świetni bohaterowie. No i prawdziwa historia. NIESAMOWITE.

Pokaż mimo to