Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pozytywna iskierka. Zbiór lekcji składających się w jedną całość. Daje zastrzyk dobrej energii, dzięki której zapalasz codziennie tę świeczkę i ubierasz swóją wyjściową bluzkę, bo jak nie dzisiaj to kiedy?

Pozytywna iskierka. Zbiór lekcji składających się w jedną całość. Daje zastrzyk dobrej energii, dzięki której zapalasz codziennie tę świeczkę i ubierasz swóją wyjściową bluzkę, bo jak nie dzisiaj to kiedy?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przejmująca, wciągająca. Takich książek się po prostu nie czyta, je się pochłania w całości.

Przejmująca, wciągająca. Takich książek się po prostu nie czyta, je się pochłania w całości.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Absolutnie wbijająca w fotel i zostawiająca cię bez słów. Nie mam pojęcia jak zebrać te wszystkie myśli, które kołaczą się po głowie, po przeczytaniu tej pozycji. Niedowierzanie, zaskoczenie, może nawet zniesmaczenie. Nic w tej historii nie jest jednoznaczne i oczywiste, nic nie jest albo czarne albo białe - i to właśnie powoduje, że książka jest naprawdę wciągająca.

Absolutnie wbijająca w fotel i zostawiająca cię bez słów. Nie mam pojęcia jak zebrać te wszystkie myśli, które kołaczą się po głowie, po przeczytaniu tej pozycji. Niedowierzanie, zaskoczenie, może nawet zniesmaczenie. Nic w tej historii nie jest jednoznaczne i oczywiste, nic nie jest albo czarne albo białe - i to właśnie powoduje, że książka jest naprawdę wciągająca.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak chyba wszyscy poznałam Ahern dzięki "P.S. Kocham Cię" i chyba spodziewałam się podobnej historii, pomyliłam się. "Kraina zwana Tutaj" jest piękną baśnią o ludziach i rzeczach zaginionych. Pomimo tego, że nie jestem wielbicielką tego typu bajek dla dorosłych, to ta książka ma w sobie coś uroczego i niosącego ukojenie. Nie ma nic bardziej strasznego niż stracić bliską osobę, którą zabrała śmierć, jednak o wiele bardziej przerażające jest stracić kogoś właśnie przez zaginięcie. Gdy nie wiemy co się z nią stało, czy żyje, czy umarła, czy mamy jej szukać, bo gdzieś na nas czeka, czy mamy się pogodzić z faktem, że już do nas nie wróci, bo po prostu już jej nie ma. "Kraina zwana Tutaj" niesie swego rodzaju spokój, ukazując miejsce gdzie te wszystkie zaginione rzeczy i ludzie są, mają się dobrze i są szczęśliwi. Jednocześnie pokazuje, że zgubić się nie znaczy tylko pomylić drogi, ale również zagubić się w życiu, gdzie pomimo tego, że fizycznie jesteś wśród ludzi, to tak naprawdę Cię nie ma, co nie oznacza, że w końcu nie odnajdziemy swojej krainy zwanej Tutaj - w tych momentach przypomina mi się maksyma "not all those who wander are lost".

„Wszyscy od czasu do czasu się gubimy, czasem z wyboru, czasem na skutek sił wyższych. A gdy dowiadujemy się, czego potrzebowała nasza dusza, pojawia się przed nami ścieżka. Czasem ją dostrzegamy, ale wbrew samym sobie idziemy dalej w nieznane. Gniew, strach lub smutek powstrzymują nas przed powrotem. Czasem wolimi pozostać zagubieni, wieczni wędrowcy. Czasem tak jest prościej. Czasem sami znajdujemy swoją własną drogę do domu. Tak czy inaczej, zawsze się odnajdujemy.”

Jak chyba wszyscy poznałam Ahern dzięki "P.S. Kocham Cię" i chyba spodziewałam się podobnej historii, pomyliłam się. "Kraina zwana Tutaj" jest piękną baśnią o ludziach i rzeczach zaginionych. Pomimo tego, że nie jestem wielbicielką tego typu bajek dla dorosłych, to ta książka ma w sobie coś uroczego i niosącego ukojenie. Nie ma nic bardziej strasznego niż stracić bliską...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"(...) uciec jest dość łatwo. Znacznie trudniej jest naprawdę się uwolnić."
Sięgnęłam po tę pozycję, w związku z relacją jaka mnie łączy ze światkiem wydawniczym i spodobała mi się. Nie jest to górnolotna opowieść. Głębsze przemyślenia zostały liźnięte, ledwo dotknięte, ale to nie przeszkadza. Łatwo się czyta, szybko i miło. Ma zabawne momenty, że trudno nie zachichotać pod nosem, ma momenty niepotrzebne, bądź żenujące. Nie zmienia to faktu, że czytelnik się ani nie męczy, ani nie nudzi, a po przeczytaniu ostatniego zdania, nie ma wrażenia jakby zmarnował kilka godzin swojego cennego czasu. Lektura dobra. Na gorące lipcowe dni, jak najbardziej odpowiednia.

"(...) uciec jest dość łatwo. Znacznie trudniej jest naprawdę się uwolnić."
Sięgnęłam po tę pozycję, w związku z relacją jaka mnie łączy ze światkiem wydawniczym i spodobała mi się. Nie jest to górnolotna opowieść. Głębsze przemyślenia zostały liźnięte, ledwo dotknięte, ale to nie przeszkadza. Łatwo się czyta, szybko i miło. Ma zabawne momenty, że trudno nie zachichotać pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bukowskiego trzeba lubić, aby być w stanie docenić jego twórczość. Jego styl jest rynsztokowy. Pełny wulgaryzmów, bardzo przyziemnych i prostych, wręcz prostackich zwrotów i opisów. "Faktorum" opowiada o Henrym Chinaskim, który nie może znaleźć swojego miejsca na świecie. Przenosi się z miasta do miasta, ma problem z alkoholem, hazardem i kobietami. Jako niespełniony pisarz, łapie się byle chałtury aby zdobyć pieniądze na tanie wino i tanie kobiety i tak się toczy cała historia. Pomiędzy jednym przekleństwem, a drugim można dostrzec opis smutnego, niespełnionego człowieka, który nie do końca wie jak żyć i tak do końca nie ma siły by sens tego życia znaleźć, dlatego godzi się za bezwartościową egzystencję. Co, niestety, stanowi problem nie tylko bohatera Bukowskiego.

"(...)byłem przerażony życiem, tym wszystkim, co człowiek zmuszony jest robić tylko po to, by mieć jakąś strawę, kąt i odzienie. Dlatego właśnie nie wstawałem z łóżka i piłem. Kiedy pijesz, to świat nadal gdzieś tam sobie istnieje, ale przynajmniej na chwilę zdejmuje ci nogę z gardła."

Bukowskiego trzeba lubić, aby być w stanie docenić jego twórczość. Jego styl jest rynsztokowy. Pełny wulgaryzmów, bardzo przyziemnych i prostych, wręcz prostackich zwrotów i opisów. "Faktorum" opowiada o Henrym Chinaskim, który nie może znaleźć swojego miejsca na świecie. Przenosi się z miasta do miasta, ma problem z alkoholem, hazardem i kobietami. Jako niespełniony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością Carrolla, więc nie wiedziałam co mogę oczekiwać po "Kąpiąc lwa". Tytuł brzmiał interesująco podobnie jak opis, jednak to co znalazłam w środku było czymś kompletnie innym niż się spodziewałam. Książka na pograniczu snu i jawy. Gdzie realność miesza się z absurdem, przemycając między jednym zdaniem, a drugim złote myśli i życiowe prawdy.
Lektura, którą czyta się szybko i miło.

"Czas nie płynie - czas nas okrada. Niczym zręczny kieszonkowiec albo sztukmistrz odwraca na sekundę naszą uwagę, by bezwzględnie okraść nas z tego, co najistotniejsze: z pięknych wspomnień, ulotnych chwil, z ludzi, których kochamy..."

Nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością Carrolla, więc nie wiedziałam co mogę oczekiwać po "Kąpiąc lwa". Tytuł brzmiał interesująco podobnie jak opis, jednak to co znalazłam w środku było czymś kompletnie innym niż się spodziewałam. Książka na pograniczu snu i jawy. Gdzie realność miesza się z absurdem, przemycając między jednym zdaniem, a drugim złote myśli i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niesamowicie kojąca lektura. Pomimo historii w niej zawartych, często przerażających, strasznych i przygnębiających, to forma w jakiej zostają przekazane nie niosą ze sobą niepokoju, wręcz przeciwnie, niczym to łuskanie fasoli, wyciszają. Długo czytałam tę pozycję, jakby nigdzie mi się nie śpieszyło, jakbym miała cały czas jaki istnieje na tym świecie aby strona po stronie zapoznawać się z historią mężczyzny, który przeżył wojnę i przyszło mu żyć w nowym lepszym świecie, który tak naprawdę nie był ani nowy, ani lepszy. Polecam na zszargane nerwy, polecam tym, którzy się śpieszą, tym, którzy połykają książki - bo ta lektura całkowicie na to nie pozwoli.

Niesamowicie kojąca lektura. Pomimo historii w niej zawartych, często przerażających, strasznych i przygnębiających, to forma w jakiej zostają przekazane nie niosą ze sobą niepokoju, wręcz przeciwnie, niczym to łuskanie fasoli, wyciszają. Długo czytałam tę pozycję, jakby nigdzie mi się nie śpieszyło, jakbym miała cały czas jaki istnieje na tym świecie aby strona po stronie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kryminały i do tego kryminały o zabarwieniu (tudzież kolorze) gangsterskim nigdy nie były moimi ulubionymi pozycjami. Wręcz przeciwnie, gdy tylko słyszę słowo "kryminał" w opisie książki od razu odstawiam ją na półkę. A jednak tę książkę chwyciłam, choć miałam bardziej osobiste powody, dla których nie mogłam przejść obojętnie w stosunku do tego tytułu to nie żałuję. Wartka akcja, świetne dialogi, dobra historia. Zadziwiający jest fakt, że jest to debiut (!), w tym sensie zadziwiający, że wszystko tutaj gra jak grać powinno, czysto i melodyjnie. Brak jakichkolwiek fałszywych dźwięków. Bravissimo‎!

Kryminały i do tego kryminały o zabarwieniu (tudzież kolorze) gangsterskim nigdy nie były moimi ulubionymi pozycjami. Wręcz przeciwnie, gdy tylko słyszę słowo "kryminał" w opisie książki od razu odstawiam ją na półkę. A jednak tę książkę chwyciłam, choć miałam bardziej osobiste powody, dla których nie mogłam przejść obojętnie w stosunku do tego tytułu to nie żałuję. Wartka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziwnie się czuję będąc w ewidentnej mniejszości jeśli chodzi o ocenę tej pozycji. Nie wiem, może jest to spowodowane tym, że mam już kilka tego typu książek za sobą i stanowczo "przejadła" mi się tego typu tematyka, może podniosłam poprzeczkę dla erotyków dla mas. Zachwycona nie jestem, pozycja dobra do umilenia sobie chłodnych wieczorów, jako zamiennik do oglądania kolejnych, nudnych powtórek filmów.

Dziwnie się czuję będąc w ewidentnej mniejszości jeśli chodzi o ocenę tej pozycji. Nie wiem, może jest to spowodowane tym, że mam już kilka tego typu książek za sobą i stanowczo "przejadła" mi się tego typu tematyka, może podniosłam poprzeczkę dla erotyków dla mas. Zachwycona nie jestem, pozycja dobra do umilenia sobie chłodnych wieczorów, jako zamiennik do oglądania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozytywna, przeurocza seria krótkich historii, które napełniają cię swego rodzaju pozytywną energią. Książka, która wzrusza i pociesza mile zapełniając czas.

Pozytywna, przeurocza seria krótkich historii, które napełniają cię swego rodzaju pozytywną energią. Książka, która wzrusza i pociesza mile zapełniając czas.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Żona podróżnika w czasie" była w swej treści szalona, i w swym szaleństwie nieoczekiwana. Co sprawiło, że stała się ciekawa i wciągająca. Po przeczytaniu kolejnej powieści Niffenegger można stwierdzić, że autorka ma talent to wymyślania obłąkanych historii, które nie mają w sobie racjonalizmu, a tym samym przyjemnych i pozytywnych chwil - które by nastrajały korzystnie czytelnika i koiły mu nerwy. Wręcz przeciwnie, po raz drugi czuję się przytłoczona tą historią, zmęczona i przygnębiona. Nie jest to negatywne, bo dobrą książkę poznajemy po tym, czy faktycznie była nas w stanie tak głęboko dotknąć, aby odcisnąć swoje piętno. "Lustrzane odbicie" to zrobiło. Szalona, smutna, pełna niedomówień, marazmu, miłości - chorej, napastliwej, duszącej, niszczącej. Lektura, która z pewnością nie należy do miłych i przyjemnych odmóżdżaczy.

"Żona podróżnika w czasie" była w swej treści szalona, i w swym szaleństwie nieoczekiwana. Co sprawiło, że stała się ciekawa i wciągająca. Po przeczytaniu kolejnej powieści Niffenegger można stwierdzić, że autorka ma talent to wymyślania obłąkanych historii, które nie mają w sobie racjonalizmu, a tym samym przyjemnych i pozytywnych chwil - które by nastrajały korzystnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzecia część potyczek grzeszników na całe szczęście wróciła na ten odpowiedni tor, który powodował, że "Za Sceną" naprawdę się dobrze czytało. Nadal brakuje mi dąsów i przekomarzania się ze strony członków zespołu, których w pierwszej części było multum, w drugiej bardzo sporadycznie, a w trzeciej powolutku wracają - właśnie wesołe droczenie się chłopaków dawały posmak prawdziwych relacji w zespole składających się z dobrych kumpli. Okay rozumiem, to erotyk, tu ma ci się gorąco robić, a nie masz się śmiać z żarcików muzyków - a jednak, to właśnie te dialogi między nimi podobały mi się najbardziej.

Rozwinięcie postaci Jace - w sam raz. Wszystkie perypetie wesołej gromadki? Cóż na ich miejsce przechrzciłabym się na "Pechowcy".
Zobaczymy co dalej, bo chłopaki dosłownie "bujają się" na pograniczu życia i śmierci.

Trzecia część potyczek grzeszników na całe szczęście wróciła na ten odpowiedni tor, który powodował, że "Za Sceną" naprawdę się dobrze czytało. Nadal brakuje mi dąsów i przekomarzania się ze strony członków zespołu, których w pierwszej części było multum, w drugiej bardzo sporadycznie, a w trzeciej powolutku wracają - właśnie wesołe droczenie się chłopaków dawały posmak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chciałoby się powiedzieć "pisać każdy może, trochę lepiej albo trochę gorzej".

Oczekiwałam czegoś więcej. Górnolotnych rozmów, wewnętrznej walki bohaterów, należących do oszukanego pokolenia, któremu wmówiono, że studia otworzą wszystkie drzwi, a kwitek z napisem "magister" jest biletem do dobrego życia. Niestety, tutaj tego nie znalazłam.

Tak naprawdę odnoszę wrażenie, że Piotr C. (który notabene sam chyba nie był zbyt dumny ze swojej książki, skoro nawet nie odważył się użyć pełnego nazwiska) siadł sobie kiedyś przy komputerze, stwierdził, że te wszystkie wulgarne rozmowy, z których się sączą przekleństwa (nie mam nic przeciw soczystemu "k*rwa", ale jednak musi ono grać bardziej znaczącą rolę w zdaniu, a nie podrzędnego przecinka), które nie niosą ze sobą nic oprócz świadomości, jaki to Czarny jest fantastycznym playboyem i każda może być jego, i tak ogólnie to cała warszawka się "pie*doli po kątach" - jest całkiem "fajne" i w gruncie rzeczy to skrobnie sobie kilka stron, bo i tak ostatnio jakaś posucha jeśli chodzi o potencjalne przygody seksualne.

Wszystko ok, wszystko fajnie - ale jaki jest sens aby w ogóle wydawać takie rzeczy, które nawet nie mogą robić za dobry odmóżdżacz. Jedynym plusem jest kilka momentów, które faktycznie sprawiły, że pojawił się uśmiech na moich ustach. Cała reszta, wybacz Piotrze C. ale jeśli jest to książka bazująca na twoim życiu, to dla własnego dobra zostań w tej szklanej warszawskiej korporacji.

Chciałoby się powiedzieć "pisać każdy może, trochę lepiej albo trochę gorzej".

Oczekiwałam czegoś więcej. Górnolotnych rozmów, wewnętrznej walki bohaterów, należących do oszukanego pokolenia, któremu wmówiono, że studia otworzą wszystkie drzwi, a kwitek z napisem "magister" jest biletem do dobrego życia. Niestety, tutaj tego nie znalazłam.

Tak naprawdę odnoszę wrażenie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Będziecie śmiać się w głos. Przezabawne dialogi, cięte riposty, różnista zabawa słowem polskim, który obfituje w dowcipne rozmowy. Trzeba przyznać, że jest to taka brazylijska telenowela po polsku z dużą dawką komizmu. Urocza i śmieszna - coś na pocieszenie na marazm i szarość dni codziennych.

Będziecie śmiać się w głos. Przezabawne dialogi, cięte riposty, różnista zabawa słowem polskim, który obfituje w dowcipne rozmowy. Trzeba przyznać, że jest to taka brazylijska telenowela po polsku z dużą dawką komizmu. Urocza i śmieszna - coś na pocieszenie na marazm i szarość dni codziennych.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początku zapowiadało się dobrze. Całkiem dobrze nakreślona główna bohaterka - więc już tutaj mamy do czynienia z czymś co jest lepsze od trylogii "Greya" - Nikki, zadziorna, wyszczekana. Główny bohater - Damien - typowy samiec alfa, który wszystko wie najlepiej i dostaje zawsze to czego chce. Szybka, lekka i przyjemna. Czy sprawiło mi prawdziwą rozkosz czytanie tej pozycji - niekoniecznie. Pomimo tego, że jest to książka zaliczana do fali erotyków zalewających wręcz rynek wydawniczy - to przyznam szczerze, że w porównaniu do "Za Sceną" O. Cunning - "Uwolnij Mnie" wypada bardzo blado pod względem "uwalniania zmysłów'. Cóż zobaczymy co dalej, bo jak się okazało jest to pierwsze część z trylogii Starka.

Na początku zapowiadało się dobrze. Całkiem dobrze nakreślona główna bohaterka - więc już tutaj mamy do czynienia z czymś co jest lepsze od trylogii "Greya" - Nikki, zadziorna, wyszczekana. Główny bohater - Damien - typowy samiec alfa, który wszystko wie najlepiej i dostaje zawsze to czego chce. Szybka, lekka i przyjemna. Czy sprawiło mi prawdziwą rozkosz czytanie tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznam szczerze, że pierwsza część sprawiała wrażenie o wiele ciekawszej. Może to być spowodowane faktem, że dużo oczekiwania po Sedzie po przeczytaniu o nim i jest rozwiązłości tych kilku wzmianek, które zostały zawarte w "Za sceną". Niestety lub też stety, książka jest napisana przez kobietę, czyli mamy tu obecny standard - zły chłopiec, który pod wpływem silnej kobiety pokazują swoją łagodną i pełną dobroci twarz. Super, jednak miałam nadzieję na obraz czworokątów z wokalistą Grzeszników ;-) Cóż zobaczymy jak tam kolejne części poczynań Sinnerów, miejmy nadzieję, że nie nastąpi tendencja spadkowa.

Przyznam szczerze, że pierwsza część sprawiała wrażenie o wiele ciekawszej. Może to być spowodowane faktem, że dużo oczekiwania po Sedzie po przeczytaniu o nim i jest rozwiązłości tych kilku wzmianek, które zostały zawarte w "Za sceną". Niestety lub też stety, książka jest napisana przez kobietę, czyli mamy tu obecny standard - zły chłopiec, który pod wpływem silnej kobiety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po przeczytaniu tej książki wychodzę z założenia, że muzyka i seks to idealne połączenie tworzące zabawną, pociągającą i wybuchową mieszankę.

Po przeczytaniu tej książki wychodzę z założenia, że muzyka i seks to idealne połączenie tworzące zabawną, pociągającą i wybuchową mieszankę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To fanfik. Nie ma co się oszukiwać i udawać, że zbieżności ze słynną sagą "Zmierzch" tu nie ma. Okay dałoby to się jakoś przełknąć. Nieraz miałam wielkie szczęście spotkać opowiadania fanów, które były fantastyczne, fascynujące i wciągające, ten niestety do nich nie należał. Wątek główny wydaje się autorce przeszkadzać, a rozmowy między bohaterami są według niej kompletnie zbyteczne. Smutne, bo jakby pogłębić bohaterów i nawet faktycznie pokazać te 50 twarzy christiana greya, a nie na zasadzie "alfons mojej matki przypiekał mnie fajkami. a teraz choć się bzykać" - to mógł to być naprawdę mroczny, wciągający thriller erotyczny. niestety nim nie jest. język jest kiepski. bohaterzy są pozbawieni wyrazu, a dodatkowo panna Steele jest niezwykle irytująca w swej pozbawionej klasy infantylności. Nie wiem czy ta książka nadaje się nawet dla gospodyń domowych. Chociaż ktoś chyba jednak za tym szaleje skoro już widziała w sprzedaży małe zestawy sado-maso z serii "50 Twarzy Grey'a" - cóż można rzec - smutne.

To fanfik. Nie ma co się oszukiwać i udawać, że zbieżności ze słynną sagą "Zmierzch" tu nie ma. Okay dałoby to się jakoś przełknąć. Nieraz miałam wielkie szczęście spotkać opowiadania fanów, które były fantastyczne, fascynujące i wciągające, ten niestety do nich nie należał. Wątek główny wydaje się autorce przeszkadzać, a rozmowy między bohaterami są według niej kompletnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie przeczę przeczytałam "Pięćdziesiąt Twarzy Grey'a", ponieważ wszyscy ja czytali, ponieważ była wszędzie, w każdej gazecie, na każdej półce, w każdej audycji opowiadano niestworzone rzeczy na temat książki, która wyzwala drzemiące w ludziach demony seksualne. Brzmiało ok, bum na nią był, więc poszłam niczym ta owieczka za tłumem, ale z pierwszą częścią jeszcze nie było tak źle. O taka tam historyjka pisana na poziomie licealnych gawęd. Później gdy myślisz sobie, nie może być gorzej, przekonujesz się z każdą stroną, że jednak się bardzo myliłeś. Tendencja spadkowa zaczęła się już w drugiej części, a w trzeciej leci na łeb na szyję. Wątek niby jest, a niby go nie ma. Tak jakby główna historia, wokół ktorej powinny być budowane kolejne wplatające się historie bohaterów, przeszkadzała. Tak szczerze wszystkie wątki poruszone w tych książkach wydają się ciążyć autorce. Na zasadzie "och skończmy już z tymi dialogami między wszystkimi bohaterami, niech się w końcu zaczną pieprzyć.". Jest źle, jest bardzo źle. I gdyby nie fakt, że jak zaczynam jakąś serię, to zawsze je kończę - to zapewne nie sięgnęłabym po te egzemplarze. Nawet jako czysty erotyk książka wypada blado.

Nie przeczę przeczytałam "Pięćdziesiąt Twarzy Grey'a", ponieważ wszyscy ja czytali, ponieważ była wszędzie, w każdej gazecie, na każdej półce, w każdej audycji opowiadano niestworzone rzeczy na temat książki, która wyzwala drzemiące w ludziach demony seksualne. Brzmiało ok, bum na nią był, więc poszłam niczym ta owieczka za tłumem, ale z pierwszą częścią jeszcze nie było...

więcej Pokaż mimo to