-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2022-10-04
2022-07-03
2021-11-01
Gorycz autora wylewa się z każdego rozdziału - gorycz moim zdaniem całkowicie uzasadniona, bowiem nie ma nic gorszego niż połączenie koszmarnej straty czasu i zaorania ideałów.
Przewodnik po seminarium - tak napisany, że w zasadzie samo się czyta. Zawiera też kilka bardzo trafnych spostrzeżeń à propos ludzkiej psychiki, wiary i życia.
Warto przeczytać, żeby się dowiedzieć "skąd się biorą księża".
Warto przeczytać, żeby jeszcze bardziej docenić tych nielicznych prawdziwych duszpasterzy, którzy seminarium przeżyli i nie dali się mu zniszczyć.
Warto przeczytać, gdy nasze serce mówi jedno, a ksiądz z ambony drugie, żeby zobaczyć, że cichy głosik wewnątrz się nie myli.
Gorycz autora wylewa się z każdego rozdziału - gorycz moim zdaniem całkowicie uzasadniona, bowiem nie ma nic gorszego niż połączenie koszmarnej straty czasu i zaorania ideałów.
Przewodnik po seminarium - tak napisany, że w zasadzie samo się czyta. Zawiera też kilka bardzo trafnych spostrzeżeń à propos ludzkiej psychiki, wiary i życia.
Warto przeczytać, żeby się...
2015-02-18
Wywiady? Serio? To zbiór pytań i odpowiedzi, a na dodatek pytania są dla każdego mniej więcej takie same, Zero pociągnięcia wątków, zero doprowadzenia rozmów do jakichś wniosków, konkluzji, zero jakiegokolwiek pomysłu na taki temat.
Seminarium jest dobre, seminarium jest złe, miałem powołanie, nie miałem powołania, odszedłem przez kobietę, odszedłem nie przez kobietę, rodzice to zaakceptowali, rodzice tego nie zaakceptowali, żyje mi się dobrze, żyje mi się źle.
Po przeczytaniu tego akapitu mojej opinii możecie już sobie darować czytanie samej książki, nic więcej z niej nie wyciągnięcie.
Wywiady? Serio? To zbiór pytań i odpowiedzi, a na dodatek pytania są dla każdego mniej więcej takie same, Zero pociągnięcia wątków, zero doprowadzenia rozmów do jakichś wniosków, konkluzji, zero jakiegokolwiek pomysłu na taki temat.
Seminarium jest dobre, seminarium jest złe, miałem powołanie, nie miałem powołania, odszedłem przez kobietę, odszedłem nie przez kobietę,...
2016-06-26
2013-04-01
2016-01-06
Długo męczyłam tę książkę. Mimo, że jest napisana przystępnie, nie mogłam przeczytać więcej niż kilka stron na tydzień z jednej prostej przyczyny - ilekroć po nią sięgałam w końcu zalewał mnie słuszny gniew i dla własnego zdrowia psychicznego musiałam ją odłożyć. Czemu? Bo książka "Eunuchy do raju" jest bardzo dobrze udokumentowanym zbiorem mizoginizmu, antysemityzmu, całej zgnilizny moralnej jaka pleniła się przez kolejne wieki, idiotycznych twierdzeń, uwłaczania rozumowi czy zwykłemu poczuciu przyzwoitości. Czym jest dla mnie ta książka? Zbiorem najbardziej znanych, pardon my french, chorych pojebów w historii chrześcijaństwa. Przez przypadek mieli oni wpływ nie tylko na swoją religię ale też na historię Europy i Świata, więc z owocami ich ślepej nienawiści musimy borykać się do dzisiaj.
Cieszę się, że kupiłam tę książkę i cieszę się, że ją przeczytałam, bo wiem, że mogę teraz z czystym sumieniem twierdzić, że chrześcijaństwo jest wszystkim, tylko nie "religią miłości" i wyrosło na korzeniach nienawiści i pogardy, a nie współczucia i zrozumienia.
Długo męczyłam tę książkę. Mimo, że jest napisana przystępnie, nie mogłam przeczytać więcej niż kilka stron na tydzień z jednej prostej przyczyny - ilekroć po nią sięgałam w końcu zalewał mnie słuszny gniew i dla własnego zdrowia psychicznego musiałam ją odłożyć. Czemu? Bo książka "Eunuchy do raju" jest bardzo dobrze udokumentowanym zbiorem mizoginizmu, antysemityzmu, całej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-04-09
Ktoś wyłożył tę niepozorną książeczkę razem z innymi z okazji kultywowania idei bookcrossingu. Przejrzałam stosik różnorakich pozycji myśląc, że nie będę zachłanna, wybiorę tylko jedną. Wahałam się trochę między książką o mnichach buddyjskich, pozycją przesyconą filozofią zen a "Wstrząsającymi wyznaniami Kathy". W końcu, bardziej na zasadzie wyliczanki niż kierowania się jakimiś argumentami - zostawiłam sobie tę ostatnią. Czy żałuję tej spontanicznej decyzji? Och, żałuję bardzo!
Zaczęłam czytać "Wstrząsające wyznania..." tuż po odejściu od stosu książek. Czemu nie, wracałam do domu, w którym czekał na mnie pies, obiad do odgrzania i inne drobne przyjemności. Będąc na przystanku przemknęło mi przez myśl drobne "trzeba było jednak tych mnichów buddyjskich". Zbagatelizowałam tę refleksję, w końcu czytałam już trochę o przemocy, znam też opowieści z życia wzięte, przecież nic w tej książeczce nie ma takiego, co mogłoby wstrząsnąć moim życiem i postrzeganiem świata.
Więc czytałam dalej. Jadąc tramwajem, wchodząc do domu. Zamiast wyjść z psem przysiadłam na kanapie i czytałam dalej. Kiedy nie dało się już przedłużać, zabrałam książkę razem z psem. Czytałam jedząc obiad. Czytałam później siedząc na łóżku. Wszystko to, bo bałam się, że kiedy raz przerwę czytanie, nie będę w stanie zmusić się do powrotu. Każde słowo układające się w zdanie i wszystkie zdania na wszystkich stronach były jednym wielkim krzykiem, który pobrzmiewał (i być może będzie pobrzmiewać jeszcze długo) w moim umyśle, a od którego włos jeżył się na głowie i oczy rozszerzały jeszcze bardziej. Miliony pytań - składających się z pojedynczych słów - DLACZEGO? PO CO? W JAKIM CELU? Z JAKIEGO POWODU? SKĄD? Wszystkie podobne do siebie, wizualizujące się pod czaszką jak namazane czarną, oleistą farbą. Nie umiem znaleźć odpowiedzi choćby na jedno z nich. Nie umiem odpowiedzieć skąd tyle okrucieństwa i bezduszności, dlaczego tyle nienawiści. Najpierw ojciec, później zakonnice, po nich personel szpitala psychiatrycznego, później pralnia magdalenek. To są przecież setki osób, czemu niemal żadna z nich nie okazała choćby śladu jakiegoś ludzkiego odruchu? Przecież opowieść Kathy jest opowieścią dziecka. Opuszczonego przez świat na ponad 10 lat, aż do osiągnięcia pełnoletniości. Mało tego - to nie tylko jej opowieść - to też historie jej przyjaciółek z kolejnych zakładów. Ich tragedie, szczególnie tych, którym nie udało wydostać się z systemu nawet po osiągnięciu 18 lat.
W końcu przerwałam lekturę. Ze zmęczenia i bólu, poczucia wielkiego ciężaru tych wszystkich cierpiących dzieci i kobiet, katowanych, torturowanych, gwałconych - wszystko w majestacie prawa. Tych wszystkich przerażonych, samotnych, opuszczonych, bez nadziei na lepsze życie, ba, często bez nadziei choćby na posiadanie czegoś własnego.
Przez same pralnie magdalenek przewinęło się ponad 30 tysięcy kobiet! (A to tylko liczba osób oficjalnie zarejestrowanych, co z tymi, które znikały z ewidencji?)
Jeszcze jeden kamyczek: większość czasu w zamknięciu Kathy spędziła pod "opieką" kleru - zakonnic i księży. Jak daleko musi być przeżarty Kościół skoro machina sprzedawania dzieci, torturowania bezbronnych istot, molestowania i wykorzystywania seksualnego działała przez tyle lat i nikt nie podjął nawet starania żeby to zatrzymać?
Mogłabym jeszcze długo. Mam jeszcze dużo to powiedzenia, właściwie dużo do wylania z siebie tego bezbrzeżnego zdumienia, przerażenia, żalu, które zawładnęły mną, gdy skończyłam "Wstrząsające wyznania Kathy". Ale ile bym nie napisała, nic to nie zmieni. Mogę dodać tylko jeszcze jedno:
To JEST książka dla osób posiadających mocne nerwy, inni nie będą najprawdopodobniej w stanie jej skończyć. Ale to także jest książka DLA KAŻDEGO. Pozycja obowiązkowa wręcz. Nieświadomość jest stanem błogosławionym, ale zamykanie oczu jeszcze nigdy nikomu nie pomogło.
Ktoś wyłożył tę niepozorną książeczkę razem z innymi z okazji kultywowania idei bookcrossingu. Przejrzałam stosik różnorakich pozycji myśląc, że nie będę zachłanna, wybiorę tylko jedną. Wahałam się trochę między książką o mnichach buddyjskich, pozycją przesyconą filozofią zen a "Wstrząsającymi wyznaniami Kathy". W końcu, bardziej na zasadzie wyliczanki niż kierowania się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W miejsce recenzji kilka cytatów z tej książki:
O tym, że autorefleksja jest zbędna, a wręcz szkodliwa:
s. 15
Dopóki sumienie nic nam nie wyrzuca, nie należy zastanawiać się nad sobą, ale kiedy ono mówi, należy brać to pod uwagę. Lecz gdy sumienie milczy, w jakim celu mielibyśmy ciągle pytać: Dobrze zrobiłem czy źle? Miałem dobrą czy złą intencję? Służyłoby to tylko zagmatwaniu i osłabieniu umysłu i duszy.
O tym, że niewidomi automatycznie tracą zdolność komunikowania, a biednym można pomagać tylko poprzez dawanie pieniędzy:
s. 29
Na przykład gdybyście płonęli miłością do Boga i współczuciem do biednych, ale bylibyście niewidomymi lub niemowami bez grosza przy duszy, nikt by się nie domyślił co macie w sercu.
O tym, że autor jest znudzony życiem (ale nie powinien zakładać, że inni też są):
s. 65
Szczęście na ziemi jest niemożliwe, ponieważ człowieka wszystko nudzi: moda, polityka itd.
O tym, że myślenie o sobie to najprostsza droga do choroby oraz sama choroba:
s. 73
Ludzie, którzy myślą o sobie, tracą zdrowie fizyczne i psychiczne.
s. 102
Wszyscy lekarze, którzy leczą chorych psychicznie powiedzą wam, że skupienie na sobie jest bardzo niedobre dla ducha. Jednym ze sposobów dających nadzieję na wyleczenie tych chorych, jest właśnie zainteresowanie ich czymś innym. Nieważne czym, oby tylko udało się odwrócić ich uwagę od choroby.
O tym, że Bóg nie chce, żebyśmy się go bali, a jednak chce, żebyśmy się go bali:
s. 83
Bóg żąda od nas takiej delikatności. Nie chce żebyśmy się Go bali. Pragnie żebyśmy obawiali się obrazić Go.
O tym, że jeśli jesteś szczęśliwy z tego kim jesteś i co osiągnąłeś, to chyba cię pogięło (a jeśli zastanawiasz się nad sobą, to podwójnie):
s. 103
I to jest słuszne, ponieważ nigdy nie powinniśmy być szczęśliwi i dumni z tego, kim jesteśmy. Nigdy nie powinniśmy patrzyć na siebie, podziwiać siebie, zastanawiać się nad sobą.
O tym, że autor sam już nie wie czy użalanie się nad innymi jest okej czy nie:
s. 105
Dwie chore i rujnujące pozycje duszy, z których powinna ona jak najszybciej wyjść to:
- użalanie się nad sobą
- użalanie się nad innymi.
s. 118
„O jakże trzeba użalać się nad tymi duszami, które poszukują doskonałości u innych podczas gdy znajduje się ona w nich samych!”
(cytat z któregoś katolickiego autora, nie wynotowałam niestety, którego)
---
Część z tych absurdów można niby wytłumaczyć tym, że to przekład, a tłumacz akurat miał głowę w piekarniku jak przekładał, ale na pewno nie wszystkie.
W moim wydaniu na stronie 84 dodatkowo urwane, niedokończone zdanie, bo po co komu redakcja.
Nie wiem dla kogo ta książka, jak ktoś ślepo wierzy to jej nie potrzebuje, bo już i tak mu autorefleksja obumarła od nieużywania, każdy inny będzie czytał i od czasu do czasu otwierał szeroko oczy ze zdumienia.
W miejsce recenzji kilka cytatów z tej książki:
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toO tym, że autorefleksja jest zbędna, a wręcz szkodliwa:
s. 15
Dopóki sumienie nic nam nie wyrzuca, nie należy zastanawiać się nad sobą, ale kiedy ono mówi, należy brać to pod uwagę. Lecz gdy sumienie milczy, w jakim celu mielibyśmy ciągle pytać: Dobrze zrobiłem czy źle? Miałem dobrą czy złą intencję? Służyłoby to tylko...