Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Dla tych, którzy jeszcze nie czytali...
Po lekturze poprzedniego tomu wydawałoby się, że akcja naprawdę nie może być już bardziej zagmatwana... Czytelnicy przez kilka miesięcy byli trzymani w niepewności - czy to możliwe, żeby Laurel okazała się morderczynią? Pewnie niektórzy już przed premierą Kłamstwa doskonałego zdążyli odpowiedzieć sobie na to pytanie twierdząco, ale nie zapominajmy, że mamy do czynienia z Sarą Shepard - mistrzynią gry pozorów, w której świecie nic przecież nie jest takie, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje! Dlatego pewnie nie zdziwicie się zanadto, jeśli Wam powiem, że to nie Laurel odegra tym razem pierwsze skrzypce, jednak na razie nie zdradzę nic więcej.

Warto zwrócić uwagę na dwóch bohaterów: Sutton i Ethana, ponieważ oboje w czwartym tomie The Lying Game bardzo się zmienili. Chłopak Emmy, wcześniej nieśmiały samotnik wieczorami patrzący w gwiazdy, teraz jest przebojowym chłopakiem, który potrafi się ubrać, być zabawny i z którym w dodatku nagle chce się umówić cała damska część Hollier High - o takim Ethanie aż się czyta przyjemniej ;) Natomiast jeśli chodzi o bliźniaczkę Emmy, to teraz, wnioskując po większości jej wypowiedzi, zastanawiam się, jakim cudem była królową szkoły i przewodniczącą klubu Gry w kłamstwa? Mnie wydaje się nieco zagubioną, ale jednak dobrą dziewczyną - no cóż, może to jednak prawda, że człowiek ma wiele twarzy.

Jeśli już mówimy o bohaterach, to muszę powiedzieć, że wszystkich czeka pozytywne zaskoczenie, ponieważ w Kłamstwie doskonałym mamy wreszcie okazję poznać babcię Mercer - nieco zaborczą Lisicę 70+, jak głosi tablica rejestracyjna jej auta. Chociaż matka Teda Mercera to postać epizodyczna (a tak się przynajmniej na razie wydaje), to wnosi do akcji pewien powiew świeżości.

Natomiast jedną z dwóch widocznych wad jest to, że podejrzani o dokonanie morderstwa Sutton zmieniają się po prostu... za szybko. Książka ma niecałe 300 stron i 3 podejrzanych na celowniku - nie wydaje się Wam, że to trochę za dużo? Co gorsza, cała trójka jest bardzo blisko związana z Sutton/Emmą, przez co nasza główna bohaterka jest kłębkiem nerwów i nie może spać po nocach.


A jeśli masz już tę książkę za sobą...
Czy nie odnosicie wrażenia, że tym razem pani Shepard skupiła się tylko na garstce bohaterów, resztę odsuwając w cień? Mam na myśli to, że podczas gdy praktycznie cały czas czytamy o Laurel, Thayerze i panu Mercerze, to Mads, Char i Twitterowe Bliźniaczki zostają potraktowane po macoszemu i tak naprawdę nie odgrywają wielkiej roli (oczywiście, nie licząc sekretnego balu Hollier). To jest właśnie ta druga wada, może nie aż tak bardzo rażąca, ale mnie rzuciła się w oczy.

Ponadto bardzo zaskoczyły mnie powiązania rodzinne Sutton/Emmy z Mercerami - myślałam, że spadnę z fotela, gdy przeczytałam, że Sutton i Emma to tak naprawdę wnuczki państwa Mercerów, a Becky (alias Raven) to ich dziecko. Jednak zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego Becky nie powiedziała rodzicom, że ma jeszcze jedną córeczkę, dlaczego nie przywiozła jej do Teda i Kristin, gdy macierzyństwo jej się znudziło i postanowiła porzucić małą Emmę? Miejmy nadzieję, że wszystko wyjaśni się w V tomie, bo to nie daje mi spokoju...

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że ani przez chwilę nie wierzyłam w to, że to Laurel zamordowała siostrę - największy moment zawahania miałam w momencie, gdy Emma znalazła w pokoju młodszej panny Mercer zakrwawioną rakietę tenisową - mimo że przecież wiedziałam, że takie rozwiązanie byłoby po prostu za proste, to jednak przez chwilę w nie wierzyłam. Na szczęście okazało się, że to nie Laurel jest osobą, przez którą Sutton nie dożyła swoich 18. urodzin. A ja nadal nie mam pomysłu, kto to mógł być...

Podsumowując: Kłamstwo doskonałe pochłonęłam w jeden dzień - wartka akcja sprawiła, że nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do ostatniego rozdziału. Jednak zważając na minusy, które wcześniej wymieniłam, po prostu nie mogłam ocenić tej powieści na maksymalną liczbę punktów. Ale spokojnie, jeszcze przecież dwa tomy przed nami :)

Ocena: 8/10

Dla tych, którzy jeszcze nie czytali...
Po lekturze poprzedniego tomu wydawałoby się, że akcja naprawdę nie może być już bardziej zagmatwana... Czytelnicy przez kilka miesięcy byli trzymani w niepewności - czy to możliwe, żeby Laurel okazała się morderczynią? Pewnie niektórzy już przed premierą Kłamstwa doskonałego zdążyli odpowiedzieć sobie na to pytanie twierdząco, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Sięgając po 13. tom PLL myślałam, że autorka nie utrzyma swojego dotychczasowego poziomu, ale na szczęście było wręcz odwrotnie: w końcu zaczęło się dziać coś więcej. Dziewczyny nie są już tylko ofiarami, ale również próbują wytropić swego prześladowcę. Niestety, okazuje się, że A. jest wszędzie - właściwie ich śledztwo daje niewiele, ale myślę, że to dlatego, że (jak mówią) początki są trudne.
Oczywiście nie zabrakło stałego punktu: robienia dziewczynom wody z mózgu, w wyniku czego życie stracił mój ulubiony bohater. Ale nie powiem już nic więcej - przeczytajcie i przekonajcie się sami, że warto :)

Sięgając po 13. tom PLL myślałam, że autorka nie utrzyma swojego dotychczasowego poziomu, ale na szczęście było wręcz odwrotnie: w końcu zaczęło się dziać coś więcej. Dziewczyny nie są już tylko ofiarami, ale również próbują wytropić swego prześladowcę. Niestety, okazuje się, że A. jest wszędzie - właściwie ich śledztwo daje niewiele, ale myślę, że to dlatego, że (jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Gdzieś przeczytałam, że Tajemnice Ali dostarczają czytelnikowi więcej pytań niż odpowiedzi... I ja zgadzam się z tym w zupełności. Fakt, mamy opisane okoliczności zamiany bliźniaczek, a także (pokrótce) ich wcześniejsze losy, ale pojawiają się też nowe postacie, jak na przykład chłopak Alison. Z jednej strony jest to dobre, bo wiadomo, każdy nowy bohater na swój sposób urozmaica powieść, ale z drugiej: teraz już naprawdę nie mogę wytrzymać do premiery XIII tomu serii, bo może jednak pojawi się tam Nick? Oj, trudno będzie wytrwać aż do połowy lipca.

Najbardziej podobało mi się to, że Sara Shepard dała nam w końcu możliwość wejścia w głowę Ali, czyli osoby, od której zaczął się ten cały galimatias z A. i dziewczynami w roli głównej. To daje nam pełen obraz postaci, która przecież jest bardzo ważna w tej wielkiej układance, której rozwiązaniem jest tożsamość tajemniczego prześladowcy.
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/06/jaka-naprawde-bya-najwieksza-kamczucha.html :)

Gdzieś przeczytałam, że Tajemnice Ali dostarczają czytelnikowi więcej pytań niż odpowiedzi... I ja zgadzam się z tym w zupełności. Fakt, mamy opisane okoliczności zamiany bliźniaczek, a także (pokrótce) ich wcześniejsze losy, ale pojawiają się też nowe postacie, jak na przykład chłopak Alison. Z jednej strony jest to dobre, bo wiadomo, każdy nowy bohater na swój sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jedyna rzecz, która mi przeszkadzała to to, że momentami wszystko za bardzo kręci się wokół luksusowych ciuchów i kosmetyków (co w umiarkowanej ilości idealnie dopełnia całość, a nawet jest charakterystyczne dla stylu Shepard. Takie wstawki są miłym przerywnikiem od właściwej akcji, uwielbiam te jej opisy! To tak jak lukier na pączku: gdy jest, to pączek jest idealny, a jeżeli nie ma - to jest dobry, ale czegoś mu brakuje...). W dodatku dziewczyny z paczki Emmy, w tym sama Emma, są momentami potwornie naiwne, ale równie często wykazują się inteligencją, więc bilans wychodzi na zero.
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/07/podwojna-porcja-sary-shepard-nigdy.html :)

Jedyna rzecz, która mi przeszkadzała to to, że momentami wszystko za bardzo kręci się wokół luksusowych ciuchów i kosmetyków (co w umiarkowanej ilości idealnie dopełnia całość, a nawet jest charakterystyczne dla stylu Shepard. Takie wstawki są miłym przerywnikiem od właściwej akcji, uwielbiam te jej opisy! To tak jak lukier na pączku: gdy jest, to pączek jest idealny, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Emma ciągle bawi się w śledczego, poszukując mordercy Sutton, jednak gdy już wydaje się, że jego tożsamość jest znana, kolejne sekrety panny Mercer wychodzą na jaw, a wszystkie teorie burzą się jak domek z kart... Pod tym względem (i pod wielu innymi) Sara Shepard jest naprawdę niezła - perfekcyjnie wodzi czytelnika za nos, wmawia mu coś, co nie jest prawdą, gra na jego emocjach. Dzięki temu nowa seria autorki jest równie nieprzewidywalna co Pretty Little Liars (jeśli nie bardziej!). Ponadto, z każdym kolejnym tomem The Lying Game główni bohaterowie stają się coraz bardziej złożeni - mam na myśli to, że możemy obserwować ich zachowania w różnych sytuacjach, w których stawiani są w różnym świetle...
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/07/podwojna-porcja-sary-shepard-nigdy.html ;)

Emma ciągle bawi się w śledczego, poszukując mordercy Sutton, jednak gdy już wydaje się, że jego tożsamość jest znana, kolejne sekrety panny Mercer wychodzą na jaw, a wszystkie teorie burzą się jak domek z kart... Pod tym względem (i pod wielu innymi) Sara Shepard jest naprawdę niezła - perfekcyjnie wodzi czytelnika za nos, wmawia mu coś, co nie jest prawdą, gra na jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po raz pierwszy zawiodłam się na mojej ulubionej Sarze Shepard... Owszem, książka jest utrzymana w typowym dla PLL klimacie, ale wydaje mi się, że czegoś w niej brakowało, jakby była pisana na siłę. "Sekrety" nie wnoszą praktycznie niczego nowego, a w dalszych tomach nie ma żadnego nawiązania do przedstawionych historii, chociaż może w 13. tomie to się zmieni - przekonamy się już w lipcu :)
"Sekrety" podzielone są na cztery części, a każda z nich skupia się na jednej z Kłamczuch. Wszystko zaczyna się od Hanny, która, załamana tym, że nie mieści się w rozmiar 34, postanawia zapisać się na świąteczny obóz kondycyjny, a przy okazji poderwać przystojnego trener - wydaje mi się, że ta historia podobała mi się najmniej: może dlatego, że nie przepadam za książkową panną Marin.
Kolejna część powieści dotyczy Emily, która ma za zadanie przyłapać na gorącym uczynku złodziejki ozdób świątecznych nazywające siebie Radosnymi Elfami. Młoda Fields, podejmując pracę Św. Mikołaja w nowym centrum handlowym, próbuje wkupić się w ich łaski, jednak zamiast donosić na elfy, chciałaby zaprzyjaźnić się z nimi - czytało się nieźle, najlepiej z wszystkich czterech części.
Trzecia historia jest o Arii, mojej ulubionej z całej czwórki, która ma w planach spędzić Święta z ojcem i bratem, jednak gdy dołącza do nich Meredith, rozgoryczona nastolatka wraca do Rosewood, gdzie spotyka swojego chłopaka z Islandii, który jest poszukiwany przez policję. Żeby chronić Hajbjorna (mam nadzieję, że dobrze napisałam), Aria chce wziąć z nim ślub i to nie byle gdzie, bo w... Las Vegas! Jak dla mnie historia kompletnie oderwana od rzeczywistości, przez co podobała mi się chyba najmniej.
Ostatnia część skupia się na Spencer, która spędza wakacje z rodziną na Florydzie i chce zdobyć przystojnego tenisistę, jednak wpadł on w oko również Melissie - znając siostry Hastings, to nie może się dobrze skończyć. Tutaj najbardziej spodobał mi się wakacyjny klimat - idealny, gdy za oknem tylko kilka stopni :)
Podsumowując, książkę polecam tylko zagorzałym fanom serii, reszcie może się nie spodobać. Pod żadnym pozorem nie zaczynajcie nią swojej przygody z PLL bo możecie szybko (i niesłusznie) się do twórczości Sary Shepard zniechęcić.

Po raz pierwszy zawiodłam się na mojej ulubionej Sarze Shepard... Owszem, książka jest utrzymana w typowym dla PLL klimacie, ale wydaje mi się, że czegoś w niej brakowało, jakby była pisana na siłę. "Sekrety" nie wnoszą praktycznie niczego nowego, a w dalszych tomach nie ma żadnego nawiązania do przedstawionych historii, chociaż może w 13. tomie to się zmieni - przekonamy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że na początku spodziewałam się tylko kolejnej cukierkowej opowiastki o wielkiej miłości, jednak na szczęście moje obawy się nie spełniły, a Abbi Glines odwaliła kawał dobrej roboty - historia jest niebanalna, a dzięki osadzeniu w malowniczym miasteczku Rosemary Beach nabiera dodatkowego nadmorskiego smaczku, co bardzo lubię. Ach, no i Ci bohaterowie - majstersztyk!
Blaire i Rush są jak ogień i woda - ona: czysta, niewinna, doświadczona przez los, nauczona polegać tylko na sobie. On: rozpieszczony, podrywacz jakich mało, syn gwiazdy rocka, dziewczyny wprost nie mogą mu się oprzeć. Gdy para spotyka się po raz pierwszy, nic nie wskazuje na to, że oboje zakochają się w sobie tak jak nigdy przedtem i odkryją nowe oblicza miłości. Jest tylko jedno ale: Rush i Blair to przyszywane rodzeństwo, co sprawia, że ich uczucie nie jest w pełni akceptowane. W dodatku Rush skrywa pewną tajemnicę, która może zmienić życie Blaire na zawsze...
Czy polecam? Jak najbardziej - czyta się szybko, fabuła jest wciągająca i nic w "O krok za daleko" nie jest tak oczywiste, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.

Muszę przyznać, że na początku spodziewałam się tylko kolejnej cukierkowej opowiastki o wielkiej miłości, jednak na szczęście moje obawy się nie spełniły, a Abbi Glines odwaliła kawał dobrej roboty - historia jest niebanalna, a dzięki osadzeniu w malowniczym miasteczku Rosemary Beach nabiera dodatkowego nadmorskiego smaczku, co bardzo lubię. Ach, no i Ci bohaterowie -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Karou od zawsze wyróżniała się z tłumu - miała dziwne tatuaże na dłoniach, a jej włosy raziły oczy intensywnie niebieską barwą. Ponadto jej szkicowniki pełne dziwacznych, lecz zarazem pięknych potworów robiły furorę wśród jej znajomych ze szkoły plastycznej w Pradze. Jednak choć wszyscy sądzą, że fantastyczne rysunki to dowód na olbrzymią wyobraźnię siedemnastolatki, a włosy koloru nieba to zasługa dobrej farby, to wcale tak nie jest - Karou prowadzi podwójne życie: jedno w czeskiej Pradze, gdzie uczy się i mieszka, a drugie w sklepie Brimstone'a, nazywanego też Dealerem marzeń...
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/02/o-dziewczynie-ktorej-drugie-imie-to.html

Karou od zawsze wyróżniała się z tłumu - miała dziwne tatuaże na dłoniach, a jej włosy raziły oczy intensywnie niebieską barwą. Ponadto jej szkicowniki pełne dziwacznych, lecz zarazem pięknych potworów robiły furorę wśród jej znajomych ze szkoły plastycznej w Pradze. Jednak choć wszyscy sądzą, że fantastyczne rysunki to dowód na olbrzymią wyobraźnię siedemnastolatki, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Spotkało mnie niemałe zaskoczenie - kompletnie nie spodziewałam się, że w III tomie powieści Gier pierwsze skrzypce (no, tutaj troszkę przesadzam) będzie grał wątek kryminalny - tak, nie przesłyszeliście się - w tej części czytelnik musi wysilić swe szare komórki (co mnie się niezbyt udało, bo w końcu nie rozwiązałam zagadki, ale to pewnie przez te ferie), aby zdemaskować zdrajcę. Ogólnie mówiąc, akcja jest wartka i nieprzewidywalna, nie ma czasu na nudę i trzeba myśleć, żeby poskładać wszystkie fakty w spójną całość - a to lubię najbardziej.

Za plus uznaję również fakt, iż Gier nie skupia się tylko i wyłącznie na wątku miłosnym - owszem, odgrywa on dość dużą rolę, ale nie jest tak, że przez całą powieść Gwen rozczula się nad swym losem porzuconej dziewczyny - na elapsje, hrabiego, a nawet pewną niezbyt udaną imprezę też znajdzie się miejsce. Kłaniam się w pas autorce również za kwieciste opisy i ten lekki język, dzięki któremu Zieleń... czyta się naprawdę szybko - nie każdy potrafi tak pisać, wielkie brawa!

Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/02/ostateczne-rozstrzygniecie-zielen.html

Spotkało mnie niemałe zaskoczenie - kompletnie nie spodziewałam się, że w III tomie powieści Gier pierwsze skrzypce (no, tutaj troszkę przesadzam) będzie grał wątek kryminalny - tak, nie przesłyszeliście się - w tej części czytelnik musi wysilić swe szare komórki (co mnie się niezbyt udało, bo w końcu nie rozwiązałam zagadki, ale to pewnie przez te ferie), aby zdemaskować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Może zacznijmy od tego, że na początku (czyli przez jakieś czterdzieści stron) w ogóle nie mogłam Czasu żniw zrozumieć - wszystko było niesamowicie pogmatwane, nie wiedziałam, czy w danym momencie jest mowa o duchach czy o ludziach. Z ręką na sercu mówię Wam, że w żadnym przypadku nie jest to pozycja do czytania w autobusie czy pociągu, ponieważ Czas żniw to powieść szalenie wymagająca - podczas lektury trzeba poświęcić jej całą swoją uwagę, a później jeszcze myśleć o tym, co się przeczytało, żeby być w stanie poskładać wszystkie fakty, bo tylko wtedy jest się w stanie w 100% upajać się światem stworzonym przez Shannon.

Jeśli już mówimy o świecie wykreowanym przez autorkę - naprawdę nie mogę pojąć, jak wielką trzeba mieć wyobraźnię i pisarski potencjał, żeby stworzyć z niczego coś tak wspaniałego, a zarazem jedynego w swoim rodzaju. Może powiecie, że motyw jasnowidzenia nie jest niczym nowym, ale tak naprawdę chodzi o niego tylko po części - zdecydowanie większą rolę odgrywa sam Oksford, Sajon, te wszystkie na pierwszy rzut oka dziwne nazwy i zastosowanie znanych nam już pojęć w zupełnie nowy sposób - już po pierwszym rozdziale przekonacie się, że słowniczek na końcu książki nie jest bezużyteczny.
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/01/inne-oblicze-londynu-i-oksfordu-czas.html :)

Może zacznijmy od tego, że na początku (czyli przez jakieś czterdzieści stron) w ogóle nie mogłam Czasu żniw zrozumieć - wszystko było niesamowicie pogmatwane, nie wiedziałam, czy w danym momencie jest mowa o duchach czy o ludziach. Z ręką na sercu mówię Wam, że w żadnym przypadku nie jest to pozycja do czytania w autobusie czy pociągu, ponieważ Czas żniw to powieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Powieść podzielona jest na dwa rodzaje rozdziałów, które przeplatają się wzajemnie - Wtedy i Teraz. Pierwszy z nich skupia się na wydarzeniach, które miały miejsce zaraz po zakończeniu Delirium - ucieczce Leny do Głuszy. Głównej bohaterce udało się wtedy przejść przez ogrodzenie graniczne, jednak Alex nie miał już tyle szczęścia - zginął w płomieniach. W tej sytuacji Lena jest zmuszona radzić sobie sama w całkowicie nowym miejscu, jednak jej ból po stracie ukochanego sprawia, że nie może normalnie funkcjonować. Od śmierci ratuje ją Raven - przywódczyni azylu znajdującego się kilkadziesiąt kilometrów od Portland. Po rekonwalescencji nastolatka poznaje nowych ludzi i samą Głuszę, próbuje oswoić się ze swoim nowym życiem i... dołącza do krajowego ruchu oporu...
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/01/narodziny-nowej-leny-pandemonium-lauren.html ;)

Powieść podzielona jest na dwa rodzaje rozdziałów, które przeplatają się wzajemnie - Wtedy i Teraz. Pierwszy z nich skupia się na wydarzeniach, które miały miejsce zaraz po zakończeniu Delirium - ucieczce Leny do Głuszy. Głównej bohaterce udało się wtedy przejść przez ogrodzenie graniczne, jednak Alex nie miał już tyle szczęścia - zginął w płomieniach. W tej sytuacji Lena...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Szesnastoletnia Adelice Lewys żyje w Arrasie. Ogromną rolę odgrywają w nim Kądzielniczki - utalentowane kobiety, które "utrwalają i upiększają tkaninę, z której składa się świat". Mieszkają w Zakonie, siedzibie Gildii Dwunastu, która rządzi i kontroluje Arras, czyli decyduje, gdzie ludzie mieszkają, gdzie pracują, ile mają dzieci, a nawet... kiedy umrą. Kądzielniczki mają za zadanie kontrolować tkaninę Arrasu i eliminować wszelkie nieprawidłowe zachowania, które mogłyby zakłócić jego harmonię.
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/01/tkajac-rzeczywistosc-niczym-tkanine.html :)

Szesnastoletnia Adelice Lewys żyje w Arrasie. Ogromną rolę odgrywają w nim Kądzielniczki - utalentowane kobiety, które "utrwalają i upiększają tkaninę, z której składa się świat". Mieszkają w Zakonie, siedzibie Gildii Dwunastu, która rządzi i kontroluje Arras, czyli decyduje, gdzie ludzie mieszkają, gdzie pracują, ile mają dzieci, a nawet... kiedy umrą. Kądzielniczki mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Główną bohaterką powieści jest Aria - siedemnastolatka mieszkająca w Reverie, jednej z Kapsuł Podu. Kilkadziesiąt lat przed narodzinami dziewczyny burze eterowe zaczęły pustoszyć coraz bardziej rozległe obszary Ziemi, jaką znamy dzisiaj, przez co ludzie musieli zostać zamknięci w Kapsułach, żeby przetrwać. Od tej pory Osadnicy (tak określa się osoby mieszkające w kapsułach) nie znają uczuć takich jak ból, nie wiedzą, jak naprawdę pachną róże, ale za to mogą w mgnieniu oka przenieść się, gdzie tylko zapragną - do Paryża, średniowiecza... A wszystko to dzięki sferom, do których Osadnicy mają dostęp za pomocą specjalnych wizjerów. Życie nie toczy się już w realu, a Osadnicy tracą odporność, co uniemożliwia im przeżycie poza Reverie - w Umieralni. Zupełnym ich przeciwieństwem są Wykluczeni - ludzie spoza Kapsuł, dla których każdy kolejny dzień jest walką o pożywienie i przetrwanie...
Kojarzycie takie książki, w których chłopak i dziewczyna się nienawidzą, a później ni stąd, ni zowąd w pewnym momencie padają sobie w ramiona? Ja tak, ale spokojnie - Przez burze ognia nie zalicza się do tej kategorii. I to jest największa zaleta tej powieści - relacja rodząca się między Arią a Perrym nie jest oczywista (znajomość, która rozpoczyna się zdaniem: Trzeba było dać ci zdechnąć, wszystko przez ciebie straciłem! nie zapowiada się zbyt obiecująco...), powoli dojrzewa, jest naturalna i prawdziwa
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/01/kiedy-niebo-jest-najwiekszym.html

Główną bohaterką powieści jest Aria - siedemnastolatka mieszkająca w Reverie, jednej z Kapsuł Podu. Kilkadziesiąt lat przed narodzinami dziewczyny burze eterowe zaczęły pustoszyć coraz bardziej rozległe obszary Ziemi, jaką znamy dzisiaj, przez co ludzie musieli zostać zamknięci w Kapsułach, żeby przetrwać. Od tej pory Osadnicy (tak określa się osoby mieszkające w kapsułach)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Akcja kryminału rozpoczyna się dwa dni przed Wigilią. Do domu milionera Simeona Lee zaczyna zjeżdżać się najbliższa rodzina, aby razem spędzić Święta Bożego Narodzenia - nic szczególnego, prawda? A jednak pozory mylą, bo krewni milionera od lat nie spotkali się w pełnym gronie - konflikty, wzajemny żal i różnice charakterów sprawiły, że prawie w ogóle nie mieli ze sobą kontaktu.
Simeon ma czterech synów: Alfreda (mieszka z ojcem pod jednym dachem, przejął rodzinny interes), George'a (senator, poślubił o wiele młodszą od siebie kobietę), Harry'ego (Syn Marnotrawny, przed laty ukradł pieniądze i uciekł, upominając się tylko od czasu do czasu o kolejne czeki) oraz Davida (miał żal do ojca o to, jak traktował matkę, a w dodatku Simeon nie godził się, żeby jego najmłodszy syn został artystą).
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2014/01/krwawe-swieta-morderstwo-w-boze.html :)

Akcja kryminału rozpoczyna się dwa dni przed Wigilią. Do domu milionera Simeona Lee zaczyna zjeżdżać się najbliższa rodzina, aby razem spędzić Święta Bożego Narodzenia - nic szczególnego, prawda? A jednak pozory mylą, bo krewni milionera od lat nie spotkali się w pełnym gronie - konflikty, wzajemny żal i różnice charakterów sprawiły, że prawie w ogóle nie mieli ze sobą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bohaterką, a zarazem narratorką książki jest tytułowa Gwen - dziewczyna posiadająca niezwykły dar: dotykając jakiegoś przedmiotu, momentalnie wie o nim wszystko - jakie ma przeznaczenie, przez kogo był używany, jakie emocje towarzyszyły temu komuś... Kiedyś dziewczyna wykorzystywała swoją nietypową umiejętność, aby dorobić sobie parę groszy - tu znajdzie jakąś bransoletkę, tam portfel... Jedna osoba powiedziała o niej drugiej i biznes się kręcił. Jednak wszystko zmieniło się przez zwykłą szczotkę do włosów - pośrednio przez nią matka Gwen ginie w wypadku samochodowym z winy pijanego kierowcy, a młoda Frost kilka miesięcy po tym zdarzeniu trafia do Akademii Mitu - szkoły, w której uczą się Spartanie, Amazonki, Walkirie i... ani jedna Cyganka. Wszyscy są tam w jednym celu - szkolą się, aby w przyszłości móc stawić czoła złemu bogowi, Lokiemu. Gwen kompletnie tu nie pasuje - nie dość, że w ogóle nie wierzy w te mitologiczne bzdury, to jeszcze nie jest bogata, nie chodzi w ciuchach od Gucciego (woli powyciągane bluzy z kapturem), a jej największą pasją są komiksy. Nie dziwne więc, że nie ma żadnych przyjaciół. Jednak sytuacja zaczyna się zmieniać, gdy zostaje zamordowana szkolna gwiazda, Jasmine - to Gwen znajduje jej ciało w bibliotece. Wydaje się, że nikt nie przejął się śmiercią popularnej koleżanki - nikt oprócz Cyganki, której intuicja podpowiada, że to wcale nie był wypadek. Usiłując rozwikłać zagadkę, Gwen zyskuje przyjaciółkę i zainteresowanie pewnego Spartanina...


Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2013/12/cyganka-wsrod-wojownikow-dotyk-gwen.html :)

Bohaterką, a zarazem narratorką książki jest tytułowa Gwen - dziewczyna posiadająca niezwykły dar: dotykając jakiegoś przedmiotu, momentalnie wie o nim wszystko - jakie ma przeznaczenie, przez kogo był używany, jakie emocje towarzyszyły temu komuś... Kiedyś dziewczyna wykorzystywała swoją nietypową umiejętność, aby dorobić sobie parę groszy - tu znajdzie jakąś bransoletkę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jako że w ostatnich dniach odczuwałam przemożną potrzebę skończenia zaczętych w przeszłości serii, przeszukałam swoją biblioteczkę, stwierdzając przy okazji, że brak mi już miejsca na półkach - dosłownie! Znalazłam pozycję, która, wydawałoby się, idealnie zaspokoiłaby ten mój apetyt - Niebo autorstwa dwudziestokilkuletniej Alexandry Adornetto, ostatni tom trylogii Blask. Mogę śmiało powiedzieć, że zapamiętam tę powieść na długo, ale o tym w następnych akapitach.
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2013/12/jak-moze-skonczyc-sie-miosc-anioa-do.html#comment-form

Jako że w ostatnich dniach odczuwałam przemożną potrzebę skończenia zaczętych w przeszłości serii, przeszukałam swoją biblioteczkę, stwierdzając przy okazji, że brak mi już miejsca na półkach - dosłownie! Znalazłam pozycję, która, wydawałoby się, idealnie zaspokoiłaby ten mój apetyt - Niebo autorstwa dwudziestokilkuletniej Alexandry Adornetto, ostatni tom trylogii Blask....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Swoją przygodę z Potterem i spółką zaczęłam kilka lat temu, więc teoretycznie powinnam wstawić powyżej zdjęcie starej okładki, ale nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem Wam tej, bo o ile poprzednia okładka jest tylko rysunkiem i w dodatku dla mnie niezbyt ładnym, to właśnie nowa oprawa od razu przyciąga mój wzrok w księgarni. Myślę, że właśnie ona w pełni oddaje treść Kamienia Filozoficznego - jest intrygująca i tajemnicza. Ale dość już o okładce, chyba za bardzo odbiegłam od tematu :) Nie będę Wam tutaj opisywać fabuły, bo sądzę, że Pottera czytało (przynajmniej) 90% z Was. Ale powiem za to, dlaczego to właśnie tom I uznałam za najlepszy z całej siódemki. Po pierwsze, to właśnie po Kamieniu... czułam największy niedosyt i zżerającą mnie ciekawość. Jestem pewna, że gdybym po przeczytaniu ostatniej strony nie miała na półce Komnaty tajemnic, to chyba włamałabym się do księgarni, żeby tylko dostać ją w swoje ręce :) Ponadto uważam, że z Kamienia wręcz "wylewają się" dokładne, oddziałujące na wyobraźnię czytelnika opisy, dzięki którym rozkoszowałam się lekturą jeszcze bardziej i poznawałam zakamarki Hogwartu z Gryfonami. Kolejną zaletą są niewątpliwie bohaterowie - bardzo prawdziwi i tacy, z którymi wielu chciałoby się zaprzyjaźnić. Trzecim, ale za to najmocniejszym punktem Kamienia (a właściwie całej serii) jest, moim zdaniem, bardzo wyważony styl Rowling - mam na myśli to, że autorka w odpowiednim momencie potrafi czytelnika rozbawić, w odpowiednim zasmucić lub sprawić, że otworzy szeroko oczy za strachu bądź zdziwienia. Aż dziw bierze, że na początku nikt nie chciał Kamienia Filozoficznego wydać, prawda? Teraz pewnie każde z wydawnictw, które wysłało J.K. Rowling list odmowny, pluje sobie w brodę. Dobrze, że jednak znalazł się ktoś, komu pomysł się spodobał, bo naprawdę szkoda byłoby, gdybyśmy nie mieli okazji poznać Harry' ego, Hermiony, Rona, Hagrida i całej reszty. Nie mogę sobie wyobrazić, jak bez nich wyglądałoby moje dzieciństwo (a raczej wczesne lata nastoletnie, jeśli wdawać się w szczegóły).
Recenzja pochodzi z mojego bloga http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/

Swoją przygodę z Potterem i spółką zaczęłam kilka lat temu, więc teoretycznie powinnam wstawić powyżej zdjęcie starej okładki, ale nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem Wam tej, bo o ile poprzednia okładka jest tylko rysunkiem i w dodatku dla mnie niezbyt ładnym, to właśnie nowa oprawa od razu przyciąga mój wzrok w księgarni. Myślę, że właśnie ona w pełni oddaje treść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

O istnieniu Kerstin Gier dowiedziałam się dopiero, gdy rok temu w lecie szukałam w księgarni prezentu urodzinowego... dla siebie (tak, nie ma to jak zdrowy egoizm :) ). Wpadły mi wtedy w ręce dwie, wydawałoby się, interesujące pozycje - Zapomniane oraz Czerwień rubinu. O ile książka Cat Patrick niezbyt przypadła mi do gustu, Czerwień... uznałam za fenomen. Po niezwykle przyjemnej lekturze zaczęłam poszukiwania II tomu i tak na moją półkę trafił Błękit szafiru, o którym dziś mowa.
Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/2013/12/bekit-szafiru.html :)

O istnieniu Kerstin Gier dowiedziałam się dopiero, gdy rok temu w lecie szukałam w księgarni prezentu urodzinowego... dla siebie (tak, nie ma to jak zdrowy egoizm :) ). Wpadły mi wtedy w ręce dwie, wydawałoby się, interesujące pozycje - Zapomniane oraz Czerwień rubinu. O ile książka Cat Patrick niezbyt przypadła mi do gustu, Czerwień... uznałam za fenomen. Po niezwykle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jest to historia osiemnastolatki Liz, która cierpi na anoreksję. Naprawdę stara się jeść. Nie chodzi tu już nawet o to, żeby żyć jak inni tylko o to, żeby po prostu ŻYĆ, co jeszcze boleśniej uświadamia to, że umiera jej najlepsza przyjaciółka, Cassie - bulimiczka. Wskutek tego zdarzenia Liz zmaga się przede wszystkim z wyrzutami sumienia i poczuciem winy, że to ona jest odpowiedzialna za to, co stało się jej przyjaciółce, ale i Ana nie daje o sobie zapomnieć. Śmierć Cassie uświadamia Liz, że stoi na cienkiej granicy życia i śmierci, ale... nie może. Nie może patrzeć na siebie w lustrze, nie może przestać oszukiwać najbliższych, nie może wyrzucić tabeli kalorycznej ze swojej głowy, nie może zacząć jeść, nie może przestać się obwiniać... Tych "nie może" są krocie, a każde kolejne sprawia, że anoreksja jest coraz potężniejszą przeciwniczką, przez co Liz nie dość, że przegrywa kolejne bitwy, odmawiając sobie jedzenia i chcąc schudnąć jeszcze kilka kilogramów (chociaż liczba na wadze jest i tak przerażająco niska), to przez to jest coraz bliżej przegrania całej bitwy, a w anoreksji nie ma przecież szarości - albo wygrywasz i żyjesz, albo ponosisz porażkę i... umierasz. Liz musi się przełamać i zacząć walczyć o siebie, ale czy jej się uda? Tego nie zdradzę...

Całość na: http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/

Jest to historia osiemnastolatki Liz, która cierpi na anoreksję. Naprawdę stara się jeść. Nie chodzi tu już nawet o to, żeby żyć jak inni tylko o to, żeby po prostu ŻYĆ, co jeszcze boleśniej uświadamia to, że umiera jej najlepsza przyjaciółka, Cassie - bulimiczka. Wskutek tego zdarzenia Liz zmaga się przede wszystkim z wyrzutami sumienia i poczuciem winy, że to ona jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zdradzona Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 6,6
Zdradzona Kristin Cast, Phyll...

Na półkach: , , , ,

"Zdradzona" wypadła w moich oczach lepiej niż jej poprzedniczka. Mam wrażenie, że autorki dokładniej przemyślały całą fabułę, bohaterów - generalnie wszystko wydawało się lepiej dopracowane. Bardzo miłym zaskoczeniem okazała się dla mnie przemiana Afrodyty - nie mówię, że ona i Zoey zostały najlepszymi przyjaciółkami, ale w tym tomie dogadywały się znacznie lepiej. To plusy. A minusy? Podczas czytania napotkałam kilka błędów językowych, przeszkadzał mi również ten młodzieżowy (?), a momentami wręcz infantylny język (przykład? Słowa Stevie Rae: Chyba się posiusiam, to takie romantyczne!). Mam też wrażenie, że autorki trochę "poszły na łatwiznę" w sprawie zakończenia - wszystko działo się za szybko, jakby nie chciało im się dalej pisać, tylko skończyć jak najszybciej i otrzymać honorarium autorskie...

Podsumowując: nie sądzę, żebym kontynuowała swoją przygodę z serią autorstwa pań Cast (jeśli już, to na pewno nie będę kupować kolejnych części, tylko wypożyczę je z biblioteki). Jednak muszę przyznać, że II tom serii okazał się lepszy niż "Naznaczona", nie tylko pod względem okładki (moim zdaniem jest piękna, tajemnicza, klimatyczna...), ale przede wszystkim treści - czytało się przyjemnie, dość szybko - to takie typowe "czytadło" - nie wymaga zbytniego zaangażowania pod względem intelektualnym. Myślę, że ta książka będzie strzałem w dziesiątkę, dla kogoś, kto nie jest zbyt wymagającym czytelnikiem i nie przejedli mu się jeszcze krwiopijcy.

Recenzja pochodzi z mojego bloga - http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/

"Zdradzona" wypadła w moich oczach lepiej niż jej poprzedniczka. Mam wrażenie, że autorki dokładniej przemyślały całą fabułę, bohaterów - generalnie wszystko wydawało się lepiej dopracowane. Bardzo miłym zaskoczeniem okazała się dla mnie przemiana Afrodyty - nie mówię, że ona i Zoey zostały najlepszymi przyjaciółkami, ale w tym tomie dogadywały się znacznie lepiej. To...

więcej Pokaż mimo to