OPINIE UŻYTKOWNIKÓW

Dodaliście już:
3
8
0
2
0
0
3
opinii o książkach

Najnowsze opinie

Video-opinia Królestwo kanciarzy Leigh Bardugo
8,0 / 10
03.05.2024
Opinia Słodko-gorzko Patrycja Żurek
9,0 / 10
04.05.2024

Książka przeczytana dzięki Book Tour. Tytuł książki adekwatny do przedstawionej historii.Jest to prawdziwie słodko -gorzka opowieść o szukaniu własnej orientacji seksualnej, o toksycznej relacji ojca do syna oraz mierzeniu się z hejtem, nienawiścią do homoseksualizmu. Autorka pokazuje jak może być trudne życie osób o odmiennej...

Czytaj więcej
Filtry

Opinie i Video-opinie [3 802 003]

Sortuj:

Na półkach:

Bardzo staranna, intrygująca, a jak się później (po lekturze) okaże, także bogata w symbolikę okładka. Prawdziwie przyciąga wzrok. Brawa dla Katarzyny Borkowskiej!

Książka wywołała u mnie niecodzienne uczucia: początkowo wciągała, by później odpychać, chwilę później znów przyciąganie, następny moment - zrażanie. I tak w kółko. Ta amplituda nastrojów znalazła swoje uzasadnienie dopiero w odautorskim posłowiu. Okazało się bowiem, że Autorka w trakcie pracy nad książką poczuła zagubienie. Utknęła w plątaninie postaci, w ich zależnościach, zmęczona przestała mieć kontakt ze stworzonymi przez siebie charakterami. To bardzo mocno czuć w trakcie lektury: początkowo dopracowane charakterologicznie, skrzętnie opisywane i traktowane blisko, z czasem uciekają, dowiadujemy się o nich ze strzępków informacji, nagle, bez powodu, przestają mieć wpływ na fabułę, są traktowane jako przykra konieczność. Nie wiedziałam skąd u mnie ta niechęć do lektury, ale skoro sama Autorka czuła wrogość do własnej historii, cóż dopiero ten kto mierzy się z lekturą!

Niezwykłe to doświadczenie, które tym widoczniejsze jest, że każda następna postać pojawiająca się w toku historii jest coraz to mniej do niej przystająca: odbiega od początkowego nastroju, sposobu prowadzenia narracji i dialogów, postaci pojawiają się jak statyści w sztuce - konieczni (lub nie) do wytłumaczenia czy zaproponowania pojawiających się rozwiązań, co w efekcie tworzy niedostępną, nudą i stopniowo upadającą historię, która początkowo miała potencjał. Dlaczego? Ponieważ mówiła o miłości, awansie społecznym, intrygach, poszukiwaniu szczęścia - zwykłym życiu, które aspiruje i ubrane w kostium historyczny, a także wspomnianą wcześniej nobilitację do klasy średniej, stawać się mogła wciągającą rodzinną sagą. Na pewno nie na miarę Marqueza (bo Manna Buddenbrooków, aż niestosownie stawiać w skojarzeniu z tym wytworem), ale orbitującego w kolumbijskich skojarzeniach.

Dobre było katalońskie skojarzenie i zagnieżdżenie powieści, dobra (przynajmniej na początku) postać Teresy, ale to za mało, początek nie jest wystarczający do utrzymania uwagi. To ledwie zawiązanie akcji, która w każdej kolejnej części traci na mocy i znaczeniu.

Cała ta historia opowiada o kilku pokoleniach bogatych katalońskich mieszczan, traktowanych jak szlachta, a także o pojedynczych osobach reprezentujących ich służbę. O córce sprzedawczyni ryb, która wiąże się z dyplomatą, zyskuje i towarzysko i finansowo, a także o jej potomkach, kochankach i bliskich.

Miał ten zalążek historii pretensje do bycia historią, zostały pretensje.

Bardzo staranna, intrygująca, a jak się później (po lekturze) okaże, także bogata w symbolikę okładka. Prawdziwie przyciąga wzrok. Brawa dla Katarzyny Borkowskiej!

Książka wywołała u mnie niecodzienne uczucia: początkowo wciągała, by później odpychać, chwilę później znów przyciąganie, następny moment - zrażanie. I tak w kółko. Ta amplituda nastrojów znalazła swoje...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kalina Jędrusik. Opowieść córki z wyboru Mikołaj Milcke, Aleksandra Wierzbicka
Ocena 7,5
Kalina Jędrusi... Mikołaj Milcke, Ale...

Na półkach:

Kalina Jędrusik skandalistka? Kobieta wolna ,ta książka pokazuje jej siłę i słabości ale kto ich nie ma. Polecam

Kalina Jędrusik skandalistka? Kobieta wolna ,ta książka pokazuje jej siłę i słabości ale kto ich nie ma. Polecam

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż mogę powiedzieć o tej książce hmm, z tych pozytywnych rzeczy to muszę przyznać, że podoba mi się styl pisania autorki nie jest męczący, jest prosty i przyjemny.
Bohater Luca fajnie został przez autorkę przestawiony. Mafioza, od małego przygotowywany do przyszłej roli capo, jako jedyny przejawiał jakieś oznaki człowieczeństwa.
Jest potworem, ale nie dla swojej żony.
Koniec pozytywów, jeżeli chodzi o rzeczy Neutralne/ obojętne dla mnie takim czymś jest główna bohaterka i cała reszta książki.
Dziewczyna od małego wiedziała że jej rolą będzie bycie posłuszną damą swego męża.
Luca i Aria zostają zmuszeni do ślubu ze względu na dobro obu rodzin, mimo, że po ślubie dziewczyna delikatnie zaczyna stawiać się mężowi to prawdziwego pazura który w niej drzemie pokazała dopiero gdy jej bliskim działa się krzywda, a tak to była posłuszną żoną tak jak jej wpajano do głowy od lat.
Osobę, którą polubiłam w książce to młodsza siostra Ari Gianna.
Dziewczyna ma cięty język, mówi co jej ślina na niego przyniesie, nie boi się konsekwencji swoich słów, nie interesuje ją czy kogoś obrazi lub zdenerwuje swoimi słowami, miała to w 4literach. Przyznaję był jeden moment, gdzie i mnie zdenerwowała, był to moment kiedy specjalnie prowokowała Lucę i jego brata głupimi tekstami, ale ogólnie dziewczyna jest spoko, i mimo, że jest młodszą siostrą to chciała całą sobą chronić straszej siostry.

Cała ta akcja zawarta w książce nie zainteresowała mnie, chociaż w sumie to cała akcja zaczęła się dopiero pod koniec książki, a tak to książka opisywała jak Luca i Aria zbliżali się do siebie, jak oboje małymi krokami dążyli do tego by w końcu ją rozdziewiczyć
Na końcu mamy happy end. Oboje wyznają sobie uczucia i przyrzekają sobie bycie tylko dla siebie.
Mnie książka nie zachwyciła, ale zła nie była.

Cóż mogę powiedzieć o tej książce hmm, z tych pozytywnych rzeczy to muszę przyznać, że podoba mi się styl pisania autorki nie jest męczący, jest prosty i przyjemny.
Bohater Luca fajnie został przez autorkę przestawiony. Mafioza, od małego przygotowywany do przyszłej roli capo, jako jedyny przejawiał jakieś oznaki człowieczeństwa.
Jest potworem, ale nie dla swojej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Rosyjska Grochola" w opisie książki zniechęciła mnie do czytania. Nie znoszę takich porównań.

"Rosyjska Grochola" w opisie książki zniechęciła mnie do czytania. Nie znoszę takich porównań.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zaznaczając, że nie czytałam wszystkich powieści Aleksandry Tyl i wnioskując po tych, które przeczytałam, stwierdzam, że jest to jedyna polska pisarka, której powieści jestem w stanie czytać bez zażenowania, bez przewracania oczami w reakcji na niewiarygodne sytuacje i cukierkowe zakończenia, bez złości na infantylność i głupotę zarówno autorki, jak i bohaterów i bez przecierania oczu ze zdumienia jak bardzo nieskładna i oderwana od rzeczywistości może być fabuła.
Te powieści są prawdziwe, bo nie są udziwnione nierealnymi zdarzeniami i niewiarygodnymi zakończeniami. Te powieści opowiadają fikcyjne historie, które mogą się zdarzyć naprawdę i przede wszystkim są rzetelnie i rzeczowo napisane. Te powieści zapadają w pamięć i wywołują uczucia, wspomnienia, reakcje. Oczywiście nie zapominam, że są to powieści obyczajowe, literatura popularna czytana dla relaksu lub wypełnienia, czy przyjemnego spędzania wolnego czasu, ale gdyby inne polskie pisarki wzięły przykład od swojej koleżanki po fachu polska literatura obyczajowa zyskałaby wiele, a przede wszystkim reprezentowałaby wyższy poziom literacki.
Historię choć smutna czyta się dobrze i szybko. Może temat nie jest do końca odpowiedni na relaks na leżaku, ale po przeczytaniu nie wpadasz w rozpacz i nie zostajesz przygnieciony ogromem cierpienia bohaterów. Największym minusem tej powieści jest jej główna bohaterka Patrycja - niedojrzała, niemyśląca i momentami odklejona od sytuacji. Jej siedmioletnia córka zdaje się być dojrzalsza, a jej obarczony tragedią mąż jest bardziej praktyczny i myślący o jej dobru, choć powinno być w tej historii zdecydowanie odwrotnie.
Polecam tym, którzy nie lubią słodkich, sztampowych, bezmyślnych obyczajówek z przewidywalną fabułą i hollywoodzkim zakończeniem.

Zaznaczając, że nie czytałam wszystkich powieści Aleksandry Tyl i wnioskując po tych, które przeczytałam, stwierdzam, że jest to jedyna polska pisarka, której powieści jestem w stanie czytać bez zażenowania, bez przewracania oczami w reakcji na niewiarygodne sytuacje i cukierkowe zakończenia, bez złości na infantylność i głupotę zarówno autorki, jak i bohaterów i bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nie tak miało być” to jedna z przyjemniejszych książek jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Choć nie jest kto książka, którą pokochałam od pierwszej strony, w miarę jak zaczęła się rozkręcać jej treść, bardzo mi się podobała. Obudziła we mnie wiele pozytywnych wspomnień związanych z ostatnią klasą szkoły średniej i dobrze bawiłam się ją czytając. Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ jej opis bardzo mnie zainteresował.

Główną bohaterką książki jest siedemnastoletnia Charlotte, która wraz ze swoim znienawidzonym kolegą J.T. zajmuje się organizacją balu maturalnego. W czasie dekorowania sali, Charlotte spada z drabiny i ulega wypadkowi, który przenosi ją w czasie o trzynaści lat. Kiedy się budzi jest rok 2037 i odkrywa że nie jest tam sama. Trafiła razem z J.T i jak się okazuje mieszkają razem oraz planują ślub. Oboje zadają sobie pytanie co wydarzyło się przez trzynaście lat, których żadne z nich nie pamięta.

Tak jak wspomniałam wcześniej, książka bardzo mi się podobała. Była jedną z bardziej komfortowych i przyjemnych jakie udało mi się przeczytać w tym roku. Świetnie się na niej bawiłam, choć fabuła była przewidywalna (ale to nie odejmuje jej uroku). Sam motyw podróży w czasie był ciekawy i intrygujący, a relacja między bohaterami burzliwa. Kto by pomyślał, że ta dwójka nieznoszących się bohaterów mogłaby trzynaście lat później żyć razem, tworzyć szczęśliwą parę planować ślub? To dowodzi, że życie pisze różne scenariusze i nikt nie jest gotowy na to, co wydarzy się w przyszłości.

Na ostatnich stronach książki bardzo się wzruszyłam i uroniłam kilka łez.
Bardzo szybko się ją czyta, choć na początku miałam problem z wciągnięciem się w fabułę, ponieważ początek mi się dłużył, ale później naprawdę się w zaangażowałam. Trzymała nas w napięciu, choć była przewidywalna. Styl pisania autorki był przyjemny i prosty. Po jej przeczytaniu miałam wiele przemyśleń i długo nie umiałam zapomnieć jej finału. Jedyna moja uwaga jest taka, że bardziej skierowałabym tę książkę do czytelników 13/14 + niż 12+, ponieważ było trochę przekleństw i wulgarnych zwrotów. Ale to wcale nie ujmuje tej książce. Wyraźnie widać w niej dobrze opisane problemy, z którymi zmagają się nastolatkowie, którzy są jedną nogą w dorosłym świecie.

Polecam tę książkę każdemu, kto lubi wątek enemies to lovers, motyw podróży w czasie i ostatniej klasy liceum. Bardzo ciekawa i wartościująca książki i zapewniam Was, że będziecie się na niej dobrze bawić.

„Nie tak miało być” to jedna z przyjemniejszych książek jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Choć nie jest kto książka, którą pokochałam od pierwszej strony, w miarę jak zaczęła się rozkręcać jej treść, bardzo mi się podobała. Obudziła we mnie wiele pozytywnych wspomnień związanych z ostatnią klasą szkoły średniej i dobrze bawiłam się ją czytając. Sięgnęłam po tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejny świetny kryminał Nele Neuhaus, w którym tym razem głównym wątkiem są transplantacje narządów oraz nielegalne praktyki ich pobierania przez pozbawionych moralności i wszelkich zasad etyki lekarzy. Tak jak w każdych poprzednich tomach, tutaj też mamy do czynienia z wieloma ciekawymi wątkami, bardzo wyrazistymi postaciami oraz nieprzewidywalną akcją, dzięki czemu czytelnik nie ma czasu na nudy. Serdecznie polecam tę powieść wszystkim fanom kryminałów.

Kolejny świetny kryminał Nele Neuhaus, w którym tym razem głównym wątkiem są transplantacje narządów oraz nielegalne praktyki ich pobierania przez pozbawionych moralności i wszelkich zasad etyki lekarzy. Tak jak w każdych poprzednich tomach, tutaj też mamy do czynienia z wieloma ciekawymi wątkami, bardzo wyrazistymi postaciami oraz nieprzewidywalną akcją, dzięki czemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całość jest napisana bardzo sprawnie, jednak język slangowy nieco utrudniał zrozumienie niektórych fragmentów. Autor potraktował tą powieść jako pewnego rodzaju katharsis, trudno mi jednak znaleźć jakąś głębię w tej pozycji, poza rozterkami ambitnego studenta, a jednocześnie pospolitego gangusa.

Całość jest napisana bardzo sprawnie, jednak język slangowy nieco utrudniał zrozumienie niektórych fragmentów. Autor potraktował tą powieść jako pewnego rodzaju katharsis, trudno mi jednak znaleźć jakąś głębię w tej pozycji, poza rozterkami ambitnego studenta, a jednocześnie pospolitego gangusa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągająca, ciekawy pomysł i bardzo podobało mi się tłumaczenie)

Wciągająca, ciekawy pomysł i bardzo podobało mi się tłumaczenie)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeciętniak. Romans to fast burn, za którym nie przepadam, więc straciłam zainteresowanie tym wątkiem jak tylko stali się parą. Świat przedstawiony przeciętny. Bardzo nie wiele pokazane. Od tak, typowe, mamy wilkołaków, czarownice i wampirów. Nie lubią się i dzielą sobie miasto na swoje połowy. Chciałabym dowiedzieć się więcej o czarownicach. Czemu czarownice jak mają tylko jeden dar? Nie rzucają czarów. Nie mają eliksirów itp. Ale za to jakaś czarna magia była, jakim prawem ? Nie wiem.
Styl autorki? No powiem, że tutaj jestem zaskoczona. Było kilka strasznie dziecinnych odzywek, ale ogólnie wypadło całkiem przyzwoicie.
Z plusów? SOULMATES! YAY! Prawdziwe bratnie duszę! Chyba po raz pierwszy się z tym spotkałam w książce a nie tylko w fanfikach! Bo ludzie uwielbiają na lewo i prawo głosić że w tej czy tamtej książce bohaterowie są bratnimi duszami, a chodzi im wyłącznie o to, że do siebie pasują. A tutaj, prawdziwy motyw soulmates jak przystało!

Przeciętniak. Romans to fast burn, za którym nie przepadam, więc straciłam zainteresowanie tym wątkiem jak tylko stali się parą. Świat przedstawiony przeciętny. Bardzo nie wiele pokazane. Od tak, typowe, mamy wilkołaków, czarownice i wampirów. Nie lubią się i dzielą sobie miasto na swoje połowy. Chciałabym dowiedzieć się więcej o czarownicach. Czemu czarownice jak mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowita opowieść o domu. Domu, który może być gniazdem, w którego bezpieczeństwie człowiek rozpościera po raz pierwszy skrzydła i uczy się latać. Ale który może być również mokradłem pełnym gnoju, które wciąga kończyny utrzymując wiecznie przy ziemi - nie pozwalając oddalić się, raz zapoznawszy się z ich właścicielem. Nie wypuszczającym ze swoich objęć. Tyle historii. Tyle twarzy.
Tak dobrej książki naprawdę dawno nie było mi dane uświadczyć. Kuczok pisze tak lekko, z taką gracją kreuje postaci, świat. Wszystko jest do szpiku realistyczne. Wszystko mrozi w żyłach ostatnie krople krwi. W nonszalanckie mogłoby się wydawać zdania, wpląta on myśli które już takie nonszalanckie nie są. Wszystko tu jest przemyślane. Przekazy. Symbolika. Jestem po prostu oczarowany. Przerażony również. Ale w tym przerażeniu nie sposób ukryć zachwytu. Oglądałem wydmuszki ludzi. Ludzi, którzy bali się żyć. Tych którzy żyć chcieli ale nie mogli. Oraz tych którzy żyli tylko na pokaz. A w tym wszystkim ten dom.

Niesamowita opowieść o domu. Domu, który może być gniazdem, w którego bezpieczeństwie człowiek rozpościera po raz pierwszy skrzydła i uczy się latać. Ale który może być również mokradłem pełnym gnoju, które wciąga kończyny utrzymując wiecznie przy ziemi - nie pozwalając oddalić się, raz zapoznawszy się z ich właścicielem. Nie wypuszczającym ze swoich objęć. Tyle historii....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po wstrząsającym odkryciu Tina postanawia dowiedzieć się czego więcej o swoim zaginionym bracie, zanim wyzna mu prawdę. Gabriel zamierza jej pomóc, więc, zamiast spędzić wakacje na obozie sportowym, potajemnie udaje się wraz z nią w okolice Ohio. Podczas podróży, między bohaterami rodzi się uczucie. W tym samym czasie Adam wraz z przyjaciółmi wyjeżdża na wakacje. Do męskiej paczki dołączają koleżanki ze studiów oraz Colin. Vincent szybko staje się zazdrosny, gdyż nowy znajomy niebezpiecznie zbliża się do jego sympatii. Adam zaczyna pisać książkę, w którą próbuje przelać swoje emocje.

Drugi tom cyklu „Wszystkie twoje ślady” zaskakuje nas zmianą formy. W książce otrzymujemy podwójną perspektywę: Adama i Tiny. Zazwyczaj jestem w stanie wskazać, która perspektywa podobała mi się bardziej, jednak w tym przypadku nie jestem w stanie wybrać. Oba wątki były ogromnie angażujące. Bardzo podobało mi się napięcie w tej historii, ukazanie jak blisko odkrycia prawdy był Adam. Poszukiwanie siostry, która praktycznie była cały czas pod nosem. Bohaterowie, tak jak i w pierwszym tomie, zostali bardzo dobrze wykreowani. Nowe postacie zostały wprowadzone zmyślnie i bardzo dobrze połączyły się z fabułą. Autorka w tym tomie porusza ważne wątki m.in. Samoakceptacja, zazdrość oraz utajanie swojej tożsamości. Bardzo podoba mi się przemiana Adama, ukazana w tym tomie. Uzmysławia nam, jak człowiek potrafi rozkwitnąć pośród właściwych ludzi.

Książka opowiada o poszukiwaniu prawdy, samoakceptacji, siłę przyjaźni i miłości. Jestem pewna, że ta dylogia na długo pozostanie ze mną i kiedyś sięgnę po nią kolejny raz. Bawiłam się wyśmienicie, uwielbiam klimat lat 80, ukazany w książce. Czułam ogromną więź między bohaterami i odnalazłam w nich troszkę siebie. Z całego serduszka polecam zapoznać się z tą dylogią!

Po wstrząsającym odkryciu Tina postanawia dowiedzieć się czego więcej o swoim zaginionym bracie, zanim wyzna mu prawdę. Gabriel zamierza jej pomóc, więc, zamiast spędzić wakacje na obozie sportowym, potajemnie udaje się wraz z nią w okolice Ohio. Podczas podróży, między bohaterami rodzi się uczucie. W tym samym czasie Adam wraz z przyjaciółmi wyjeżdża na wakacje. Do męskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Sprawa Rity" jest to mafijny romans z akcją rozgrywającą się w Polsce.
Powiem wam szczerze, że trochę obawiałam się tej książki, bałam się czy nie będzie przesadzona i jak będą przedstawieni główni bohaterowie. Wcześniejsze książki z wątkiem mafijnym, które czytałam były hmmm grzecznie mówiąc jak dla mnie słabe i męczące.
"Sprawa Rity" zaskoczyła mnie i szczerze przyznam historia zawarta w książce podobała mi się.
Podobała mi się osoba Czarnego, który to przedstawiony jest jako przykładny obywatel, ale swoje za uszami ma. Czarny przerzuca luksusowe samochody na wschodnią granicę.
Rita to dziewczyna, która również siedzi w nielegalnym interesie.
Jest kierowcą i dostarcza luksusowe samochody klientom za granicę.
Podczas jednej takiej akcji pojawiają się komplikacje. Ktoś poluje na jej życie. Dziewczyna, aby ratować siebie biegnie w stronę granicy z zamiarem ukrycia się w jednym z samochodów z polską rejestracją i z zamiarem proszenia o pomoc w przedostaniu się na polską granicę.
Dziewczyna nie wie, że samochód do którego wsiadła należy do Czarnego.
Czy mężczyzna będzie miał chęć pomóc tajemniczej dziewczynie?
Czemu ktoś poluje na Rite?

Ta książka to akcja i jeszcze raz akcja.
Czyta się ją szybko i przyjemnie. Nie ma jakiegoś lania wody, albo pisania głupot by czymś tylko książkę zapełnić.
Nie ma scen sexu, więc niektórzy mogą czuć się z tego powodu zawiedzeni.
Mi się książka podobała. A Rita to fajna babka nie dająca sobą pomiatać. Jest pyskata i waleczna.
W końcu w książce nie trafiła mi się jakaś głupia cizia 👏👏.

"Sprawa Rity" jest to mafijny romans z akcją rozgrywającą się w Polsce.
Powiem wam szczerze, że trochę obawiałam się tej książki, bałam się czy nie będzie przesadzona i jak będą przedstawieni główni bohaterowie. Wcześniejsze książki z wątkiem mafijnym, które czytałam były hmmm grzecznie mówiąc jak dla mnie słabe i męczące.
"Sprawa Rity" zaskoczyła mnie i szczerze przyznam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Słyszałam wiele dobrego o debiutanckiej powieści Pauliny Molickiej i kierowana owymi pochlebnymi opiniami zdecydowałam się sięgnąć po kolejną powieść jej autorstwa, czyli Willę przy Perłowej. Nastawiałam się na lekką lekturę, która pozwoli mi się zrelaksować. Czy książka spełniła moje oczekiwania?

I tak i nie. Przyznam, że liczyłam na coś płynniejszego i dosłownie lekkiego, a otrzymałam taki miszmasz. Willa przy Perłowej miała bowiem naprawdę fajne momenty i wówczas płynęłam z nurtem historii, ale było też tak, że nudziłam się, jak mops i czekałam, aż wreszcie będzie chociaż trochę ciekawiej. Urzekło mnie jednak zakończenie, które choć zimowe, było bardzo ciepłe i magiczne. I gdyby całość była utrzymana w takim stylu (niekoniecznie scenerii), książka ta byłaby cudowna.

No, ale jest, jak jest... A wszystko za sprawą, między innymi, początku, który był taki nijaki, mdły, mało zachęcający, by zgłębić historię Michaliny. Z lekką irytacją czytałam też powtórzenia. Nie, nie, nie słów, a jakichś informacji. Na przykład dwukrotne wspomnienie, iż Sarneccy się nie tłumaczą, nie odpowiadają na pytania, tylko gdy poczują, że to TEN moment, to sami mówią. Wystarczyłoby raz? Wystarczyło. Szczególnie że ów drugie nawiązanie do tego, jest niedaleko pierwszego. Nie będę się rozpisywać o „budowaniu domu na pisaku lub skale”. To pojawiło się w rozważaniach głównej bohaterki i w ustach innych bohaterów aż nadto. Dlaczego? Pojęcia nie mam. Wiem jednak, że ilekroć pojawiało się ów sformułowanie, miałam ochotę drzeć kartki.

I dochodzimy do bohaterów. Para głównych postaci była... denerwująca. Michalina nierozgarnięta i głupiouparta. Adam? Na początku myślałam, że to klasyczny typ dupka, który widzi tylko czubek własnego nosa i jedyne, co potrafi, to być i szastać kasą, ale z czasem ukazuje chłopak swoje drugie oblicze... Niestety nie do końca to kupiłam. Na „dzień dobry” typek, któremu ma się ochotę dać w twarz, a potem nagłe nawrócenie i chłopiec do rany przyłóż, uczuciowy, miły, pracowity... Nie zagrała mi ta jego przemiana w kontekście realizmu, ale jako część fabuły... Po tej jego stuosiemdziesięciostopniowej przemianie zrobiło się jakoś tak miło, przytulnie i chciało się na tej Perłowej przebywać. Michalina jednak z czasem mimo wszystko nie wzbudziła mojej sympatii.
Za to pozostałe postaci, a szczególnie babcia Wolskiego i nowa przyjaciółka Michaliny oraz jej przyjaciółka, były tym miłym akcentem w tej książce i sprawiały, że te fragmenty, w których się pojawiały, czytało się naprawdę rewelacyjnie.


Warto też zwrócić uwagę na to, że Paulina Molicka pokazuje na przykładzie bohaterów i historii, w jakiej ich osadziła, że kluczem do szczęścia i braku nieporozumień jest... rozmowa! Gdyby ludzie ze sobą rozmawiali, wielu niemiłych sytuacji i wydarzeń można by było uniknąć, ale że ludzie mają to do siebie, że lubią sobie ów życie utrudniać, to jest dokładnie tak, jak w powieści Willa przy Perłowej.

Kolejna rzecz, o ile na wychowywanie dzieci jest czas, gdy są dziećmi, bo później to już nie ma się wpływu na to, co robią i jakie są, to czas na zmianę jest zawsze, o ile zainteresowana osoba ma takową ochotę, by się zmienić.

No i miłość. Miłość potrafi się przytrafić zawsze i wszędzie. Niezależnie od okoliczności, wieku, statusu. Ważne, by dać jej i sobie szansę, a wówczas może się okazać, że życie staje się jeszcze piękniejsze. Zwłaszcza jeśli obok jest osoba, na którą możemy liczyć, która nas wspiera.

A zatem, czy warto sięgnąć po Willę przy Perłowej? Jeśli polubiliście się z piórem Pauliny Molickiej, czytając Księgarenkę na Miłosnej, to i ta książka Was zachwyci. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać niczego tej autorki... być może to jest ten moment, ta chwila, by sprawdzić, czy Wam się spodoba?

Słyszałam wiele dobrego o debiutanckiej powieści Pauliny Molickiej i kierowana owymi pochlebnymi opiniami zdecydowałam się sięgnąć po kolejną powieść jej autorstwa, czyli Willę przy Perłowej. Nastawiałam się na lekką lekturę, która pozwoli mi się zrelaksować. Czy książka spełniła moje oczekiwania?

I tak i nie. Przyznam, że liczyłam na coś płynniejszego i dosłownie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo szybko czyta się tę książkę, więc pochłonięcie jej w jeden słoneczny dzień to nie problem. Odrazu poczułam taką więź między główną bohaterką a mną. Bo kto czasem nie musi zatrzymać się w życiu, bo nie wie co robić dalej? Myślę, że wiele osób będzie się mogło z nią utożsamić. Dodatkowo Grace kochała astronomię, a w moim życiu także był okres gdy ta dziedzina mnie bardzo interesowała. Cudowne opisy kosmosu zachaczające o refleksje z życia były naprawdę ciekawe. I w sumie to samo tyczy się historii Yuki, które były oniryczne i metaforyczne. Bardzo doceniam postać Porter - dziewczyny  ułożonej, która zrobiła coś szalonego i to wywróciło jej świat do góry nogami. Jest to też boahterka z trudną przeszłością, dorastała z jednym rodzicem, bo niestety oni nie umieli się dogadać. Cechy dwójki rodziców, zbyt wymagający i wiele oczekujący tata, oraz mama - marzycielka szukająca szczęścia na świecie i w swoich sąladach dają taki pomost, na którym balansuje ich córka szukając prawdy o życiu.

W książce znajdziemy też  reprezentację osób czarnoskórych i homoseksualnych. 


Takiej pozycji mi brakowało i na pewno będę wam ją jeszcze polecać! Jest to historia o tym, że nie raz nie wiesz co chcesz robić w życiu i to jest okej. O tym, że nieraz pomimo wielu planów jednak chcesz robić coś innego i to jest okej. O tym, że nieraz warto oddać sie chwili i to jest okej. 

Bardzo szybko czyta się tę książkę, więc pochłonięcie jej w jeden słoneczny dzień to nie problem. Odrazu poczułam taką więź między główną bohaterką a mną. Bo kto czasem nie musi zatrzymać się w życiu, bo nie wie co robić dalej? Myślę, że wiele osób będzie się mogło z nią utożsamić. Dodatkowo Grace kochała astronomię, a w moim życiu także był okres gdy ta dziedzina mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

🌈🌻

Szesnastoletnia Tessa tymczasowo traci wzrok na skutek wypadku samochodowego. Z dziewczyny kochającej życie i poezję, zmienia się w cień samej siebie. Chcąc pomóc jej w powrocie do rutyny, dziadkowie, z którymi się wychowuje, zamieszczają w gazecie ofertę pracy dla osoby, która pomogłaby Tessie w spisywaniu wierszy.

Na ogłoszenie odpowiada Weston, rówieśnik Tessy, który za sprawą swojej niepełnosprawności ma poczucie, że może zrozumieć dziewczynę. Prosi jednak jej dziadków, by utrzymali ten fakt w tajemnicy. Tessa nie jest w stanie zobaczyć Westona, więc traktuje go bez taryfy ulgowej, początkowo nawet z niechęcią. Chłopak, przyzwyczajony do spojrzeń pełnych litości, z radością przyjmuję tę odmianę i dzień za dniem wraca do domu Tessy.

🎨💛

To jedna z najbardziej uroczych młodzieżowek, jakie czytałam.

Wciągnęła mnie od pierwszej strony i przeczytałam ją na raz podczas podróży pociągiem.

To piękna, delikatna, poruszająca historia o trudnych doświadczeniach, o życiu z niepełnosprawnością oraz o odnajdywaniu nadziei i swojej wewnętrznej siły.

Autorka wykreowała cudownych bohaterów, mam tutaj zwłaszcza na myśli Westona. Uwielbiam, gdy w młodzieżówkach mam do czynienia z tak wrażliwymi i empatycznymi postaciami.

Wielka polecajka!

✨🌅

[12+]

[współpraca reklamowa z @wydawnictwoyoung]

🌈🌻

Szesnastoletnia Tessa tymczasowo traci wzrok na skutek wypadku samochodowego. Z dziewczyny kochającej życie i poezję, zmienia się w cień samej siebie. Chcąc pomóc jej w powrocie do rutyny, dziadkowie, z którymi się wychowuje, zamieszczają w gazecie ofertę pracy dla osoby, która pomogłaby Tessie w spisywaniu wierszy.

Na ogłoszenie odpowiada Weston, rówieśnik Tessy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czuję, że ta książka rozbiła mnie na małe kawałeczki. Ubrała w piękne słowa to, co sama wypłakiwałam przez niezliczone noce- myśli i uczucia których nigdy nie potrafiłam nazwać.

Czuję, że ta książka rozbiła mnie na małe kawałeczki. Ubrała w piękne słowa to, co sama wypłakiwałam przez niezliczone noce- myśli i uczucia których nigdy nie potrafiłam nazwać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

[RECENZJA ZAWIERA SPOILERY DO POPRZEDNICH TOMÓW]

Historia Agaty i Sofii towarzyszy mi już od dłuższego czasu. Kiedy zaczynałam przygodę z serią "Akademia Dobra i Zła" nie byłam do końca przekonana czy mi się ona spodoba. Mimo to przeczytałam pierwszy tom, potem drugi, który przekonał mnie do siebie nieco bardziej, aż w końcu przyszedł czas na trzecią część tego cyklu o świecie baśni.
Wydawałoby się, że dziewczynkom udało się w końcu odnaleźć swoje szczęśliwe zakończenie. Agata z Tedrosem trafili do świata czytelników, a Sofia w towarzystwie Rafala osiadła w Akademii Zła. Obie u boku swojej miłości, a przecież właśnie w ten sposób kończą się baśnie. Dlaczego jednak Baśniarz mimo wszystko nie chce zakończyć ich opowieści? Być może baśń o Sofii i Agacie nie powinna się zwieńczyć w ten sposób? Jeżeli tak, to w jaki sposób powinno się potoczyć ich życie, aby ich losy zostały finalnie spisane?
Jaki ten tom był świetny. Z każdą częścią jest coraz lepiej i mam nadzieję, że kolejna jeszcze bardziej mnie zachwyci. Praktycznie wszystko mi tutaj pasowało. Bohaterowie (w końcu!) podejmowali racjonalne, przemyślane decyzje. Oczywiście dalej są to nastolatkowie, więc zdarzało się, że postępowali dość nieodpowiedzialnie i niemądrze, jednak było to przedstawione tak jak być powinno, z umiarem i dobrym zobrazowaniem zachowania postaci, adekwatnie do ich wieku. Ilość plot twistów jest tutaj spora. Skaczemy między światami, dowiadujemy się różnych nowych rzeczy, poznajemy nowych uczestników tej historii. Nawiązań do baśni jest w tym tomie o wiele więcej, co mi się ogromne podoba, bo pojawiają się one w nieco odmienionych wersjach. Takie mini-retellingi, które świetnie przeplatają się z główną opowieścią. No i w końcu odkrywamy parę tajemnic, które pojawiły się na kartach dwóch pierwszych części tej serii. Mimo, że przewidywałam jakie będą odpowiedzi, to było parę elementów zaskoczenia. Do tej części mam w sumie jeden minus - jest wydana nieco inaczej niż pierwsze dwa tomy, a mianowicie czcionka jest dużo drobniejsza, natomiast książka objętościowo większa. Mówiąc prościej, tekstu jest o wiele, wiele więcej niż w poprzednich częściach. Czy mi to przeszkadza? Niezbyt. Było parę elementów, które mogłabym z czystym sumieniem wyrzucić z tej książki, dzięki czemu by się ona troszkę skondensowała. Patrzę trochę pod kątem czytelników, do których jest skierowana ta seria, czyli młodszych. Pierwsze dwa tomy czytało się szybko i wygodnie, ze względu na większy rozmiar tekstu. Ta część natomiast może być nieco trudniejsza do czytania dla młodszego czytelnika i momentami mogłaby się mocno dłużyć.
Ogólnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą serią, a "Długo i szczęśliwie" na ten moment jest moim ulubionym tomem. Pokładam ogromne nadzieję, że im dalej w las, tym będzie tylko lepiej (albo chociaż porównywalnie dobrze).

[RECENZJA ZAWIERA SPOILERY DO POPRZEDNICH TOMÓW]

Historia Agaty i Sofii towarzyszy mi już od dłuższego czasu. Kiedy zaczynałam przygodę z serią "Akademia Dobra i Zła" nie byłam do końca przekonana czy mi się ona spodoba. Mimo to przeczytałam pierwszy tom, potem drugi, który przekonał mnie do siebie nieco bardziej, aż w końcu przyszedł czas na trzecią część tego cyklu o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Smutna książka... To znaczy, były tutaj wesołe zdarzenia, ale przez większość książki przebija się smutek... W sumie wszyscy bohaterowie mieli ciężko w życiu, dopiero później zaczęło się im układać, chociaż nie wszystkim. Jednej tajemnicy zaczęłam się domyślać, ale inna mnie zszokowała :P A na koniec to już miałam łzy w oczach :/ Ale książka mi się podobała ;)

Smutna książka... To znaczy, były tutaj wesołe zdarzenia, ale przez większość książki przebija się smutek... W sumie wszyscy bohaterowie mieli ciężko w życiu, dopiero później zaczęło się im układać, chociaż nie wszystkim. Jednej tajemnicy zaczęłam się domyślać, ale inna mnie zszokowała :P A na koniec to już miałam łzy w oczach :/ Ale książka mi się podobała ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wspaniała. Szybko się czyta. Zdecydowanie lepsza niż pierwsza część. Nie wiem czy to zasługa lektora, który jest rewelacyjny, czy fabuły , bohaterów, ale książka jest rewelacyjna. Zabieram się za kolejną część Bezimiennego.

Wspaniała. Szybko się czyta. Zdecydowanie lepsza niż pierwsza część. Nie wiem czy to zasługa lektora, który jest rewelacyjny, czy fabuły , bohaterów, ale książka jest rewelacyjna. Zabieram się za kolejną część Bezimiennego.

Pokaż mimo to