Zama

Okładka książki Zama
Antonio di Benedetto Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Seria: Proza Iberoamerykańska literatura piękna
194 str. 3 godz. 14 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Proza Iberoamerykańska
Tytuł oryginału:
Zama
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1976-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1976-01-01
Liczba stron:
194
Czas czytania
3 godz. 14 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Zofia Chądzyńska
Tagi:
literatura argentyńska kolonializm proza iberoamerykańska
Średnia ocen

                7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
21 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
274
273

Na półkach:

Kim był don Diego de Zama? Oto kluczowe pytanie dla zrozumienia powieść argentyńskiego pisarza, Antonia di Benedetto, pod tytułem „Zama”. Tytuł pochodzi oczywiście od postaci głównego bohatera i jednocześnie narratora, który snuje przed czytelnikami refleksje nad swoim życiem. Kim zatem był don Diego de Zama? Bez zrekonstruowania przeszłości bohatera, nie będziemy w stanie właściwie zrozumieć zakończenia powieści. Ale zadanie to wcale nie należy do rzeczy łatwych, gdyż autor nie ułatwia nam sprawy i sporo uwagi trzeba poświęcić, aby wyłuskać z tekstu porozrzucane w nim podpowiedzi.

Głównego bohatera poznajemy w 1790 roku, gdy jako urzędnik sądowy wegetuje w Asuncion, obecnej stolicy Paragwaju, a w momencie opisywanych wydarzeń - zapadłej mieścinie na uboczu hiszpańskiego imperium kolonialnego w Ameryce. Tak też traktuje je główny bohater - jako przejściowy etap na jego drodze do wielkiej kariery w służbie króla Hiszpanii. W momencie rozpoczęcia akcji powieści Zama ma trzydzieści pięć lat, a więc to już dorosły mężczyzna, którego urzędnicze obowiązki rozdzieliły z żoną i dziećmi. W pierwszej części powieści poznajemy charakterystykę bohatera. Jak już wspomniałem, Zama oczekuje na awans, który pozwoli mu opuścić miasto i przenieść się do wielkich metropolii kolonialnego świata, a więc do Buenos Aires lub Santiago de Chile. Czas jednak mija, a kolejne statki przypływające w górę rzeki Paragwaj nie dostarczają wyczekiwanego listu z promocją. Cóż zatem robi nasz bohater? Przede wszystkim romansuje, spiskuje i trwoni pieniądze. Te dekadenckie w swej naturze zajęcia ukazują bohatera jako niezbyt sympatyczną personę, zapatrzoną głównie w czubek własnego nosa i mającą o sobie wysokie mniemanie. To ostatnie sprawia, że rychło popada w konflikt ze swoim pomocnikiem w urzędzie, Venturą Prieto, dając przy okazji upust swojej paranoicznej podejrzliwości, choć w gruncie rzeczy kryje się tutaj zazdrość połączona z uprzedzeniami. Oto bowiem Prieto był Hiszpanem, a więc człowiekiem urodzony w Europie, co w świecie „kolonialnego apartheidu” dawała mu znaczącą przewagę. Tymczasem Zama był „Amerykaninem”, a więc białym urodzonym już w Ameryce. Tym samym był niejako Hiszpanem drugiej kategorii. Tutaj właśnie należy upatrywać rzeczywistych źródeł konfliktu tych dwóch mężczyzn, a w szerszym ujęciu tematu - metropolii i jej kolonii.

Co więcej, argentyński pisarz w tym sporze ukrył jeszcze jeden antagonizm. Oto bowiem Prieto jest bardziej postępowym człowiekiem od Zamy. To właśnie Prieto zwraca uwagę na przestarzałość kolonialnych stosunków społecznych, jak na przykład przydzielanie białym Indian do przymusowej pracy na roli (echa systemu encomienda). Zama, urodzony już na tej ziemi, nie tylko nie widzi w tym nic złego, ale wręcz jest zdziwiony, że ktoś może to kwestionować. I to jeszcze Hiszpan! Tym samym di Benedetto ukazuje tutaj wewnętrzny konflikt, w jakim znajduje się hiszpańskie imperium kolonialne bez mała na progu wojen rewolucyjnych o niepodległość kontynentu. Oto bowiem Kreole, a więc biali potomkowie konkwistadorów, nie dostrzegają zmian zachodzących w świecie, a w szczególności w Europie. Znajdzie to potem odbicie w smutnej rzeczywistości wielu nowo powstałych państw na kontynencie amerykańskim, gdzie po krwawo wywalczonym zwycięstwie chwalebne hasła rewolucji pozostaną tylko na sztandarach. Jeśli zastanawiamy się, dlaczego tak się stało, argentyński pisarz ukazuje właśnie jedną z przyczyny - Zama i jemu podobni mogli podnieść bunt przeciw koronie, ale nie podnieśli buntu przeciwko stosunkom społecznym, w tym nieoficjalnemu rasizmowi, ukształtowanemu przez długie lata kolonializmu.

Bohater wyłaniający się z pierwszego rozdziału jest zatem konstruktem pełnym sprzeczności, co widać w jego życiowych wyborach. Miota się od skrajności w skrajność, co dowodzi słabości jego charakteru i niestałości przekonań. Tym samym pewna infantylność pierwszej części powieści jest niejako realizacją założonego celu autora. Oto bowiem część druga, która rozgrywa się w roku 1794, ma już zupełnie inny ciężar gatunkowy. Narratorem nadal jest Zama, ale tym razem jego opowieść przybiera cech surrealistycznych. W części tej zasadniczo niewiele się dzieje - Zama nadal tkwi w Asuncion, więc nadzieje na szybki awans się nie spełniły. O ile w poprzednim rozdziale głównym zmartwieniem bohatera było zaspokojenie własnych potrzeb uczuciowych i seksualnych, o tyle teraz główną troską bohatera jest zdobycie pieniędzy. Zama nie otrzymuje bowiem pensji, należnej mu z racji wykonywanego urzędu. Zaległości sięgają wielu miesięcy wstecz, więc jego położenie staje się coraz bardziej rozpaczliwe. To już nie pewny siebie, butny człowiek z roku 1790. Nie, teraz Zama musi znosić swoje poniżenie, tym bardziej dotkliwe, że ponownie został ojcem. Nie ma jednak środków, aby zapewnić utrzymanie swojemu synowi. I w zasadzie nic w celu ich zdobycia nie robi. Co więcej, z ulgą przyjmuje decyzję swojego asystenta o tym, że ten zaopiekuje się dzieckiem i jego matką. Narracja bohatera w tej części celowo rozmywa rzeczywistość i wprowadza nastrój niespokojnego snu pełnego majaków i ułud. Dom, w którym mieszka Zama, jest właśnie takim miejscem, w którym wszystko pokrywa atmosfera otępienia, a ludzie snują się niczym duchy, w efekcie czego czytelnik ma problem z rozróżnieniem prawdy od fałszu. Prawdopodobnie zupełnie tak samo, jak główny bohater, który pod koniec tej części zdaje się wręcz popadać w obłęd.

W ostatniej, trzeciej części powieści Zama wreszcie postanawia działać. Mamy rok 1799. Aby przyspieszyć swój awans, który ciągle na nadciąga, postanawia on wyruszyć na północ, na tereny opanowane przez Indian, aby pojmać Vicunę Porto, bandytę, który grasuje wokół miasta, coraz bardziej dając się we znaki jego mieszkańcom. Don Zama rusza razem z oddziałem wojska, gdyż okazuje się, że Porto był jego dawnym podkomendnym w czasach sprzed właściwej akcji powieści i tylko on zna jego twarz. Dowiadujemy się zatem, że don Zama nie zawsze był zadufanym w sobie, tchórzliwym i paranoicznym urzędnikiem, biernie oczekującym łaski od dalekiego króla. Przeciwnie, w młodości był corregidorem, a więc urzędnikiem odpowiedzialnym za wydzielony rejon zamieszkały przez Indian. Właśnie wtedy Porto był jego podwładnym, który podburzał tubylców do buntu przeciwko Hiszpanom. Wychodzi na to, że młody Zama uspokoił zamieszki, czym zapewne zapracował sobie na wysokie stanowisko asesora sądowego w ramach kolonialnej administracji. Ten dawny Zama stanowi niejako przeciwieństwo tego, czym stał się on później, a co wyczytaliśmy z wcześniejszych rozdziałów powieści. Decyzja głównego bohatera przełamuje zatem dotychczasowy marazm tej postaci - oto Zama bierze los we własne ręce. I znowu pisarz, relacjonując ustami bohatera wyprawę na ziemie Indian, całkowicie zmienia styl. Rozdział trzeci jest zbudowany za pomocą krótkich, urywanych zdań, co potęguje odczucie chaosu i jeszcze bardziej przesuwa nas w kierunku niespokojnego snu na jawie, który będzie zamknięciem opowieści o don Diego de Zama.

Jak zatem widać, powieść Antonia di Benedetto bynajmniej nie jest łatwa w odbiorze i dość łatwo się w niej pogubić w przypadku niedostatecznie uważnej lektury, ale w zamian oferuj sporo możliwości interpretacji. Najważniejsza, według mnie, jest kwestia z samego początku tego tekstu - kim był don Diego de Zama? Albo inaczej - który Zama był prawdziwy? Ten młody i odważny, którego zasługi zapewniły mu awans? A może ten z roku 1790, pełen zadufania w samego siebie? A może ten z roku 1794, przegrany, będący de facto na dnie własnych wyobrażeń o sobie samym? A może wreszcie ten z rok 1799, który podejmuje ryzyko i rusza za Vicuną Porto w pełną niebezpieczeństw wyprawę? Dopatrywać się tutaj można pytań pisarza o korzenie ludzkich wyborów, a więc nawiązania do modnego w momencie publikacji powieści nurtu egzystencjalizmu. Tak też należy interpretować ostatnie strony powieści, gdy Zama, pod wpływem traumatycznych przeżyć z wyprawy na ziemie Indian, zdaje się dostrzec wreszcie niedojrzałość własnego charakteru. Czy to moment przełomowy, w którym bohater zacznie żyć naprawdę (ktoś pyta go „Chcesz żyć?”) i podjąć próbę zmiany otaczającego go świata? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Powyższe rodzi jeszcze jedną ciekawą możliwość interpretacji powieści, a mianowicie Zama może być tutaj figurą pod którą pisarz ukrył obraz iberoamerykańskiego społeczeństwa kolonialnego. Kolejne rozdziały prezentują realia życia w koloniach hiszpańskich, w których łaska płynęła z dworu w Madrycie, a praca i wysiłek na rzecz królów hiszpańskich nie zawsze były odpowiednio wynagradzane, jak ma to miejsce właśnie w przypadku Zamy. Stąd też ostatni akt powieści jest niejako wezwaniem do czynu, w którym pośród chaosu (nie do końca wiadomo, kto jest tu wrogiem - buntownik Porto czy hiszpański kapitan Parrilla?) i krwi rodzi się nowy człowiek, Amerykanin. Obywatelami nowo powstałych państw są właśnie ludzie tacy jak Zama, z dokładnie taką historią, jak przedstawiono w powiesić, których głównym zadaniem jest teraz stać się kimś innym. Muszą dorosnąć. Tym samym pod płaszczykiem historycznej opowieści argentyński pisarz skrył całkiem współczesną interpretację dziejów kontynentu. Tym samym „Zama” jest bardzo ciekawą powieścią, którą trzeba interpretować nieco głębiej, niż tylko na poziomie opisywanej historii don Diega.

Kim był don Diego de Zama? Oto kluczowe pytanie dla zrozumienia powieść argentyńskiego pisarza, Antonia di Benedetto, pod tytułem „Zama”. Tytuł pochodzi oczywiście od postaci głównego bohatera i jednocześnie narratora, który snuje przed czytelnikami refleksje nad swoim życiem. Kim zatem był don Diego de Zama? Bez zrekonstruowania przeszłości bohatera, nie będziemy w stanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    49
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    7
  • Proza iberoamerykańska
    2
  • Ibero
    2
  • Ulubione
    1
  • Literatura piękna
    1
  • Najważniejsze!
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Czytanie 2019
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zama


Podobne książki

Przeczytaj także