rozwiń zwiń
PureLogos

Profil użytkownika: PureLogos

Chrzanów Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 7 godzin temu
270
Przeczytanych
książek
270
Książek
w biblioteczce
269
Opinii
3 258
Polubień
opinii
Chrzanów Mężczyzna
eros jest splataniem się, logos - różnicującą wiedzą, wyjaśniającym światłem; eros - powiązaniem, logos - odróżnianiem i oderwaniem, bezstronnością ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Lubię czytać. Pisać też lubię. Zatem piszę o książkach. Robię to głównie dla własnej rozrywki. Niestety, pamięć ludzka jest ograniczona i z czasem zapominamy o książkach, które przeczytaliśmy. Dlatego postanowiłem, że o każdej książce, którą przeczytam, postaram się coś napisać. Dzięki temu kiedyś będę mógł przypomnieć sobie, o czym była dana lektura, co mnie w niej zainteresowało lub zaciekawiło, a co rozczarowało. A jeśli komuś lektura moich tekstów przyniesie jakąś korzyść, tym lepiej. Zaznaczam od razu, że mogę mieć tendencję do artykułowania własnych przemyśleń daleko odbiegających od właściwej treści książki. :) Mogę również tworzyć odstraszająco długie teksty, choć staram się jak mogę skracać, obcinać i usuwać "nadmiarową" treść, aby zmieścić się w maksymalnie dwóch stronach formatu A4, co i tak jest chyba znacznym przekroczeniem "normy".

Opinie


Na półkach:

Tym razem w serii Prozy Iberoamerykańskiej przyszedł czas na Urugwaj. „Dziękuję za ogień” to powieść tamtejszego pisarza, Mario Benedettiego (generacja 45), w której przenosimy się do lat 60. XX wieku. Powieść - wyjąwszy kilka rozdziałów - jest w zasadzie introspekcją głównego bohatera, Ramona Budino, w której musi on zmierzyć się ze swoim nie do końca szczęśliwym życiem. Choć należy do wyższej warstwy średniej, ma żonę i syna, a zawodowo prowadzi dobrze prosperujące biuro podróży, nie odczuwa życiowej satysfakcji. Ciążą mu bowiem relację z jego ojcem, kiedyś kochanym Tatą, a teraz po prostu Starym. Urugwajski pisarz tworzy zatem sytuację wewnętrznego rozdarcia bohatera, na którym to tle odmalowuje ówcześnie aktualną sytuację społeczną w swoim kraju.

A więc osią przewodnią powieści jest konflikt na linii syn-ojciec. Edmund Budino, senior rodu, to człowiek obdarzony niezwykłą charyzmą oraz siłą woli, co wykorzystuje do podporządkowania sobie otoczenia. To typ bezwzględnej persony, która tylko dzięki własnym zdolnościom doszła do ogromnego znaczenia w niewielkim Urugwaju. Inna sprawa, że nie zrobił tego do końca uczciwie. Wręcz przeciwnie - cała jego kariera była sztuką lawirowania i naginania prawa. Stary doskonale zna się na ludziach, potrafi czytać ich słabości, aby je następnie wykorzystać do własnych celów. Nie jest mu obcy szantaż, przekupstwo, groźby, a może i nawet stosowanie przemocy. Mamy zatem do czynienia z postacią cyniczną i pozbawioną wszelkich skrupułów. Ale ten obraz własnego ojca Ramon odkrywa z czasem, gdyż jego pierwsze wspomnienia związane z Tatą są bardzo pozytywne. Dopiero pewien incydent między ojcem a matką bohatera otwiera mu oczy. Właśnie wtedy Tata staje się Starym, a w Ramonie zaczyna kiełkować nienawiść do rodzica.

Silna osobowość ojca żywo kontrastuje z bezbarwnymi postaciami jego dwóch synów. Hugon, młodszy brat Ramona, to kompletne rozczarowanie dla Edmunda, z którym nie wiąże on żadnych nadziei. Ma je w stosunku do starszego syna, gdyż dostrzega w nim inteligencję, ale jednocześnie widzi też kompletny brak charakteru i zdecydowania. Stary rozgrywa syna, który dzięki jego pieniądzom założył własny biznes i prowadzi dostatnie życie. Również główny bohater jest świadomy tego wewnętrznego konfliktu: z jednej strony, pogłębiającej się niechęci do ojca, a z drugiej - świadomości, że całe jego ustabilizowane życie zawdzięcza wypracowanej przez Starego renomie nazwiska Budino. To paląca zadra, która nie daje wewnętrznego spokoju i zatruwa mu życie. Jednocześnie komfort dostatniej egzystencji powstrzymuje go przed „rozpoczęciem wszystkiego od nowa”. Oto coś na kształt współczesnej odsłony kompleksu Edypa.

Pod postacią rodziny Budino pisarz przedstawia świat urugwajskiej klasy średniej i wyższej (używając ówczesnej terminologii - burżuazji). Ukazując ich dostatnie życie pod względem materialnym, jednocześnie odsłania pustkę ich życia wewnętrznego. Kompleksy, zawiedzione nadzieje, brak prawdziwych celów życiowych itp. - te elementy możemy wyczytać z prozy Benedettiego. Ramon jest tutaj sztandarowym przykładem zagubionego dojrzałego mężczyzny, nie potrafiącego odnaleźć szczęścia w życiu zawodowym oraz małżeńskim i szukającego pocieszenia w płytkich, najczęściej seksualnych, relacjach z przypadkowo napotkanymi kobietami. Jest to zatem wątpliwy moralnie świat zaspokajania chwilowych zachcianek i pogoni za wydumanymi fantazjami, czego najlepszym przykładem jest relacja głównego bohatera z żoną własnego brata, o czym jeszcze wspomnę. Inną odsłoną pustki tej klasy społecznej jest pogardliwy stosunek do własnego kraju, z czym pisarz rozprawił się w rozpoczynającym powieść rozdziale rozgrywającym się w Nowym Jorku.

Lata 60. XX wieku w Urugwaju to czas dyktatury wojskowych i narastania tendencji autorytarnych w kraju, który uchodził za najbardziej stabilny spośród państwa latynoamerykańskich („latynoska Szwajcaria”). W społeczeństwie zaczyna coraz większą popularność zdobywać lewica. Pisarz przedstawia trzy podejścia do tego zjawiska w rodzie Budino. Nie dziwi, że Stary, kapitalista starej daty, uważa socjalizm za stek szkodliwych bzdur i jest jego twardym przeciwnikiem. Ramon z kolei przeżył w młodości fascynację lewicową ideologią, ale jego chwiejny i niezdecydowany charakter uniemożliwił mu prawdziwe zaangażowanie w działalność polityczną lub społeczną. Będąc synem własnego ojca ogranicza się do cichego wsparcia, jakiego udziela własnemu potomkowi, Gustavo. Najmłodszy przedstawiciel rodu Budino to z kolei przykład młodzieży inteligenckiej, ostro atakującej ówczesną sytuację społeczno-ekonomiczną kraju z pozycji zbliżonych do lewicującego anarchizmu. Spór o idee jest tematem wielu rozmów między Gustavo i Starym, z których z reguły zwycięsko wychodzi senior rodu. Kierując się własnym doświadczeniem, bezlitośnie punktuje on naiwność i młodzieńczy zelotyzm swojego wnuka. Ramon w tym konflikcie skrycie wspiera syna, ale z drugiej strony nie może wyzbyć się swojego zachowawczego podejścia, starając się jednocześnie hamować młodzieńczy entuzjazm juniora dla sprawy. Pisarz nie kończy wątku Gustavo, a więc nie wiem, jaką ostatecznie drogę obierze najmłodszy z roku Budino.

Kulminacyjnym momentem powieści jest finał romansu między Ramonem i jego szwagierką, która idzie z nim do łóżka, ale odmawia opuszczenia męża, czyli brata głównego bohatera. Tym samym kobieta wydaje wyrok na jednego z przedstawicieli rodu Budino. To punkt bez odwrotu, w którym Ramon traci ostatecznie jakiś inny cel, który mógłby nadać sens jego życiu, choć trudno jednocześnie uwierzyć, że odbicie żony własnemu bratu i porzucenie dla niej własnego małżeństwa rzeczywiście byłoby jakimkolwiek ratunkiem dla głównego bohatera. Należy to raczej traktować jako kolejny przejaw niedojrzałości i chwiejności bohatera, który poprzez idealizację Dolores próbuje wypełnić pustkę własnej egzystencji. To rozpaczliwy akt pogoni za niemożliwym do zrealizowania ideałem prawdziwego szczęścia. Ramon jednak nie zdaje sobie z tego sprawy, a odtrącenie przez kochankę uznaje za ostateczny powód do rozwiązania sporu ze Starym. Nie będę zdradzał, jak zakończy się konfliktu między ojcem i synem. Stanowi on zamknięcie powieści, w którym poznajemy prawdę o Edmundzie Budino. Ale czy na pewno? Czy Stary wobec własnej kochanki nie gra do końca tej samej roli? A może właśnie wtedy ukazuje siebie po raz pierwszy jako całkowicie bezbronnego i zranionego, co stałoby w sprzeczności z całym jego dotychczasowym życiem? Zakończenie intrygi przewodniej powieści przez urugwajskiego pisarza pozostaje pod tym względem pewne niedopowiedzenie, umożliwiając czytelnikowi własną interpretację postaci Starego.

Podsumowując, „Dziękuję za ogień” to opowieść o międzyludzkich relacjach (nie tylko tych rodzinnych), ale również otwarta przez pisarza dyskusja o kształcie społeczeństwa urugwajskiego lat 60. XX wieku i trapiących je problemach. Benedetti nie mówi tutaj wprost, ukrywając treść społeczną pod płaszczykiem rodzinnego konfliktu. Ale znajomość historii Urugwaju odsłania „drugie dno” tego utworu, w którym to widać z wolna nadciągający kryzys, a więc upadek demokracji, narastające dysproporcje społeczne oraz narodziny ruchu Tupamaros, który do początku lat 70. będzie walczył z wojskową dyktaturą. Konflikt w rodzinie Budino jest zatem możliwy do odczytania jako konflikt społeczny, w którym stara i kapitalistyczna elita (skryta pod postacią Edmunda Budino) rządzi twardą ręką krajem. Ich dzieci (Ramon) zadowalają się materialnym bezpieczeństwem, gwarantowanym przez konserwatywne elity. Dopiero młode pokolenie w postaci Gustava dostrzega potrzebę zmiany, ale czy będzie w stanie ją dokonać? Tę kwestię pisarz pozostawia nierozstrzygniętą. Z perspektywy czasu możemy jednak odpowiedzieć na to pytanie - było, gdyż w latach 80. Urugwaj powrócił do demokracji.

Tym razem w serii Prozy Iberoamerykańskiej przyszedł czas na Urugwaj. „Dziękuję za ogień” to powieść tamtejszego pisarza, Mario Benedettiego (generacja 45), w której przenosimy się do lat 60. XX wieku. Powieść - wyjąwszy kilka rozdziałów - jest w zasadzie introspekcją głównego bohatera, Ramona Budino, w której musi on zmierzyć się ze swoim nie do końca szczęśliwym życiem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię czytać o światach, które odeszły w zapomnienie. Takim nieistniejącym już światem jest południowoamerykańska pampa, czyli w przybliżeniu rozległy i równinny obszar leżący na pograniczu Argentyny, Urugwaju i Brazylii. A wszystko zaczęło się wraz z przybyciem na te tereny Europejczyków i założeniem pierwszych hodowli bydła w Nowym Świecie. I - jak to w hodowli bywa - od czasu do czasu co cwańsze egzemplarze „dawały nogę” z estancji i zapuszczały się w rozległą i bezludną pampę. Z czasem zwierzęta zdziczały, a ich liczebność rosła w wyniku niekontrolowanego rozrodu. Wkrótce w ich ślady poszli ludzie. Przestępcy, dłużnicy i różnego rodzaju niespokojne duchy, nie pasujące do nowo tworzącego się kolonialnego społeczeństwa - bezkresna pampa przyciągała wszystkich, tworząc z nich kozaków Nowego Świata. Gauczów (hiszp. gaucho).

Ale kim dokładnie byli gauczowie? W zasadzie należałoby ich ulokować między kowbojami a traperami z terenów północnoamerykańskich. Ich głównym zajęciem było przemierzanie pampy i pomoc w hodowli bydła, która stała się jedną z dominujących dziedzin gospodarki argentyńskiej. Korzystali oni właśnie z nagromadzenia zbiegłych zwierząt, na które polowali, aby się wyżywić i pozyskać ich skóry. Byli też mistrzami jazdy konnej, więc chętnie byli zatrudniani przez ranczerów do ujeżdżania koni lub pędzania wielkich stad zwierząt hodowlanych. Gauczowie jednak nade wszystko cenili własną wolność i specyficznie pojęty honor, a z racji ustawicznego życia w siodle i bycia w ciągłej drodze, byli przyzwyczajeni do wszelkich niewygód oraz posługiwania się bronią (w szczególności sławnymi nożami facon, za pomocą których rozstrzygali co poważniejsze kwestie sporne). A poza tym pili ogromne ilości yerba mate.

Literatura gauczowska jest szczególnie mocno obecna w Argentynie, w której epopeją narodową jest „Martin Fierro”, poemat poświęcony właśnie życiu na rozległych pampach w północnej części tego kraju. Ale temat ten poruszali również inni pisarze argentyńscy. „Don Segundo Sombra” jest krótką powieścią napisaną w 1926 roku przez Ricardo Guiraldesa, w której odmalowano powoli odchodzący do przeszłości świat gauczów, przegrywających starcie z nowoczesnością i postępem. Powieść tę określiłbym mianem „sielanki gauczowskiej”, gdyż w sposób wyidealizowany oddaje ona tryb życia gauczów. Ten momentami nieco naiwny idealizm świadczy o wielkiej sympatii, jaką Guiraldes darzył to środowisko, czego zresztą dowodzi przepiękna dedykacja na początku książki.

Czas akcji powieści nie jest dokładnie sprecyzowany, ale możemy założyć, że toczy się ona w momencie pisania powieści, a więc w latach 20. XX wieku. Głównym bohaterem, który pełni równocześnie rolę narratora, jest chłopak-sierota z małego miasteczka (jego prawdziwą tożsamość poznamy na samym końcu powieści), który w wieku czternastu lat ucieka od swoich bezwzględnych ciotek i podąża na pobliskie ranczo w poszukiwaniu pracy jako resero, tj. zawodowy poganiacz bydła. Do tego kroku skłania go przypadkowe spotkanie z don Segundo, doświadczonym gauczem, który również przybył do miasteczka w poszukiwaniu zajęcia. Dodajmy, że postać don Segundo była zainspirowana przez prawdziwego gauczo z estancji Guiraldesa, don Segundo Ramireza (zdjęcie człowieka do zobaczenia na Wikipedii).

Natomiast w powieści postać don Segundo Sombra jest wyidealizowanym i żywym obrazem kultury gauczowskiej, w której mamy zawarte wszystkie cechy charakterystyczne dla tego typu osobowości - małomówność, honorowość, siła fizyczna, biegłość w ujeżdżaniu koni oraz spędzie bydła, zapewne też umiejętność posługiwania się nożem i wreszcie bogate doświadczenie z twardego życia na pampie. Don Segundo to także doskonały opowiadacz rozmaitych historii oraz anegdot. Sombra to nazwisko wybrane nieprzypadkowo, gdyż słowo to znaczy po hiszpańsku „cień”. I taka też jest rola tej postaci, która zawsze pozostaje gdzieś na uboczu, niewiele mówi, ale jej osobowość odciska silne piętno na wymowie całego utworu. Główny bohater (celowo nie zdradzam jego imienia) określa go mianem „ojca chrzestnego”, gdyż jest dla niego wzorcem postępowania, choć jemu samemu daleko jeszcze do życiowej mądrości i opanowania don Segundo. Mimo to chłopak chce być takim jak on, więc przez kilka lat nie odstępuje go na krok, ucząc się od niego trudnego sposobu życia gaucza. Trwa to do czasu, aż otrzymuje niespodziewaną wiadomość, która ujawnia jego pochodzenie. Don Segundo pełni zatem w powieści podwójną rolę - jest jednym z jej bohaterów, a jednocześnie jest uosobieniem gauczowskiego ideału.

Cała fabuła powieści nie jest skomplikowana i służy pisarzowi przede wszystkim do odmalowania świata gauczów, ich sposobu bycia oraz obyczajów. Pisarz w kolejnych rozdziałach w sposób bardzo szczegółowy przedstawia kolejne scenki z gauczowskiego życia, a więc mamy tutaj pracę na estancji wielkiego hodowcy bydła, następnie obszerną relację z arreo, tj. przepędu bydła między odległymi posiadłościami ranczerów; mamy wreszcie przykłady gauczowskich rozrywek - hazardu powiązanego z walkami kogutów i wyścigami konnymi, wiejskich festynów i zabaw tanecznych oraz raczej krótkotrwałych miłostek z napotykanymi w czasie wędrówek kobietami. Wszystko to pisarz oddaje z niezwykłym znawstwem tematu, z zachowaniem nawet drobnych detali, co jeszcze raz podkreśla, że świat ten nie był mu obcy, choć sam Guiraldes był zamożnym i wykształconym człowiekiem, właścicielem bogatej estancji La Portena. Nie przeszkadzało mu to jednak czuć autentycznego podziwu dla tych prostych, ale twardych jak „nandubajowe słupy” (nandubay - południowoamerykańskie drzewo o niezwykle twardym i odpornym na procesy gnilne drewnie) ludzi, z którymi przyszło mu codziennie się zadawać i w których towarzystwie zapewne też dorastał. Stąd też w powieści możemy odnaleźć liczne nawiązania autobiograficzne do losów jej autora.

Nie sposób odmówić tej powieści uroku literackiego. Opisy są bardzo szczegółowe, pełne porównań i momentami poetyckiego języka, który zastosowano do opisu pampy. Ciekawie czyta się o tym egzotycznym dla nas świecie, choć w pewnym momencie przychodzi do nas refleksja, że to na pewno nie jest komplementarny obraz świata gauczów. Poza sceną pojedynku na noże dwóch pobocznych postaci z powieści, w którym to jeden z nich ginie, w powieści trudno szukać ciemnych stron tego „fachu”. A te z pewnością musiały w rzeczywistości występować. Przede wszystkim podstawowym napojem gauczów w powieści jest yerba mate, ale - znając życie - trudno uwierzyć, że byli to sami praworządni i wstrzemięźliwi od alkoholowych uciech osobnicy. Wszak mówimy o prostych i przeważnie niewykształconych ludziach. Tym samym można postawić powieści zarzut zbytniego monumentalizmu, czyli patrzenia na świat gauczów wyłącznie przez „różowe okulary”. Natomiast inna sprawa, że powieść argentyńskiego pisarza ma bardzo nostalgiczną wymowę, a końcowa scena odjazdu o zmierzchu don Segundo jest w zasadzie oddaniem niepowstrzymanego procesu przemijania gauczów jako grupy społecznej. Co ciekawe, główny bohater opuszcza swoje miasteczko o wschodzie słońca, co dodaje dodatkowego znaczenia powieści, która rozpoczyna się o poranku, a kończy o zmierzchu, niejako oddając początek i koniec świata gauczów. Zacytujmy Guiraldesa: „Przybycie oznacza dla resero jedynie pretekst do odjazdu” - ten cytat z powieści doskonale oddaje, czym był gauczowski żywot. „Iść dalej, dalej, coraz dalej”.

„Don Segundo Sombra” jest zatem próbą utrwalenia wyidealizowanego mitu gaucza, jako postaci odchodzącej w przeszłość argentyńskiej historii. To także opowieść o fatum ludzkiego przeznaczenia, któremu opór mogą stawić jedynie jednostki takie jak don Segundo. Bezkresna pampa została zasiedlona, zdziczałe bydło wybite lub ponownie schwytane, a nowoczesne państwo krzywym okiem spoglądało na wszelkie jednostki żyjące według innych praw niż tych ustanowionych w rządowych gmachach gdzieś daleko w stolicy - oto powody dla których świat gauczowski w swojej pierwotnej formie musiał zniknąć. Nie oznacza to jednak, że odszedł całkowicie. Zapewne potomkowie gauczów nadal kultywują spuściznę po wolnych i dumnych jeźdźcach z pampy, ale czy w dobie mediów masowych, mechanizacji hodowli i wreszcie zawłaszczenia każdego akra ziemi postacie takie jak don Segundo mogłyby znaleźć jakąkolwiek nić powiązania z minioną przeszłością? Chyba nie, skoro dla gaucza najważniejsza była nieskrępowana wolność. Tę wolność czuć w powieści Ricardo Guiraldesa, ale czuć tutaj też żal za światem, który przeminął.

Lubię czytać o światach, które odeszły w zapomnienie. Takim nieistniejącym już światem jest południowoamerykańska pampa, czyli w przybliżeniu rozległy i równinny obszar leżący na pograniczu Argentyny, Urugwaju i Brazylii. A wszystko zaczęło się wraz z przybyciem na te tereny Europejczyków i założeniem pierwszych hodowli bydła w Nowym Świecie. I - jak to w hodowli bywa - od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Egzamin” to pierwsza powieść jednego z najsławniejszych argentyńskich pisarzy, Julio Cortazara, i zarazem pierwsza tegoż autora, którą miałem okazje przeczytać. Książka została ukończona we wrześniu roku 1950, ale ówcześnie nie udało się jej wydać i dopiero po śmierci pisarza trafiła ona w ręce czytelników. To zatem dość nietypowy przypadek gdy wczesne dzieło pisarza niejako zamyka jego literacki dorobek, choć podobno można odnaleźć w nim wszystkie charakterystyczne cechy późniejszej twórczości Cortazara.

Bohaterami powieści jest grupka młodych ludzi, którą dzisiaj określilibyśmy mianem paczki znajomych. Dwójka z nich, Juan i Klara, oczekuje na egzamin w Budzie, do którego zostały im dwa dni. I właśnie podczas tych dwóch dni rozgrywa się akcja powieści. Czas ten wykorzystują na szwendanie się po Buenos Aires w towarzystwie innej pary, Andresa i Stelli, oraz ich wspólnego znajomego, Kronikarza, który jest dziennikarzem lokalnej gazety. Stąd jego pseudonim. Podczas swojej eskapady odwiedzają ulubione knajpy i dyskutują o literaturze oraz otaczającej ich rzeczywistości. W dyskusjach tych zawarta jest w gruncie rzeczy refleksja samego autora na temat literatury, ulubionych pisarza i wizji twórczości artystycznej w ogóle. „Egzamin” to także zawoalowana forma krytyki ówczesnego społeczeństwa argentyńskiego z punktu widzenia młodego intelektualisty - i tu należy upatrywać powodu, dla którego książka nie ukazała się drukiem tuż po jej napisaniu. Ale o tym napiszę szerzej nieco później.

Narracja powieści początkowo jest zupełnie normalna aż do momentu, w którym na scenę wkracza... kalafior. Pojawiają się także niestandardowe rozwiązania w zakresie formatowania tekstu, a więc wtręty, różne dopowiedzenia, wykrzyknięcia, nieraz opuszczone wersy lub urwane zdania itp., co znacząco utrudnia lekturę. Szczególnie, że ta, będąca początkowo zapisem intelektualnych konwersacji grupki młodych ludzi, z czasem zaczyna nabierać coraz bardziej niepokojącego charakteru. W opisach pobocznych pojawiają się bowiem surrealistyczne elementy, potęgujące poczucie nierealności, a później niepokoju i wreszcie narastającego zagrożenia. Egzamin Juana i Klary - będący wydarzeniem, wokół którego zbudowano raczej skąpą fabułę powieści - jest pretekstem do roztoczenia wizji postępującej dezintegracji świata otaczającego bohaterów. Początkowo do czytelnika docierają jakieś nieśmiałe szepty o mgle spowijającej miasto oraz narastającej duchocie i parności powietrza. Następnie coraz śmielej pisarz zamieszcza kolejne opisy, w których fizyczna struktura miasta zaczyna się z wolna rozpadać, by pod koniec powieści jawnie już zaserwować czytelnikowi zupełnie apokaliptyczną atmosferę upadku wielkiej metropolii.

Dla mnie książka ta posiada przyjemnie nostalgiczną aurę życia intelektualnego z połowy ubiegłego stulecia, a więc epoki sprzed nastania mediów masowych, w której literatura była jedną z podstawowych rozrywek dobrze wykształconych młodych ludzi z wielkich miast, a dyskusje o przeczytanych książkach oraz znanych pisarzach stanowiły jedno z ich głównych zajęć. Jest tutaj oczywiście jakiś elitaryzm społeczny, gdyż pisarz ukazuje grupkę młodych intelektualistów (poeta, pisarz, dziennikarz, studenci), którzy pośród wzajemnych rozmów i lektur poszukują sensu własnego życia. Z dzisiejszego punktu widzenia zaprezentowany w książce poziom znajomości literatury, szczególnie francuskiej, może wydawać się nieco sztucznym i napuszonym pozerstwem, ale warto pamiętać, że powieść powstawała w zupełnie innych czasach, w których znajomość nie tylko klasyków, ale także awangardowych pisarzy stanowiła istotny atut towarzyski w kręgach zaangażowanej młodzieży uniwersyteckiej.

W prozie Cortazara mamy zatem do czynienia z ustawicznym balansowaniem na granicy świata realnego i świata surrealistycznego, ustawicznie wykrzywiającego powieściową rzeczywistość (służą temu wprowadzone przez pisarza takie figury literackie jak grzyby, kości, psy itd.). Ale są tutaj także obecne inne elementy, na które warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim humor (ach, ten kalafior będący obiektem troski Juana), który niejako zmiękcza gęstniejącą atmosferę schyłku wielkiego miasta. Sceny bójki o grzebień lub sprzątania zatłoczonego tramwaju, którym podróżują bohaterowie, wywołują uśmiech na twarzy. Szczególnie ta pierwsza sytuacja, w której szanowni i stateczni mężczyźni starli się o pierwszeństwo do skorzystania z zawieszonego na łańcuszku w męskiej toalecie grzebyka do czesania, bawi do łez. Inną cechą charakterystyczną dla „Egzaminu” jest specyficzny przeintelektualizowany język, pełen trudnych i rzadko spotykanych słów (eskapizm, pleonazm, anachoreta itp.), którymi bohaterowie operują na równi z młodzieżowymi przekleństwami. Także pomoc słownika języka polskiego podczas lektury jest bardziej niż wskazana. Wreszcie warto zwrócić uwagę na błyskotliwość dialogów tworzonych przez pisarza, gdyż w prozie Cortazara postacie mówią dużo i często.

To, co łączy bohaterów powieści (poza Stellą), to ich inteligenckie zacięcie, które wyraźnie odróżnia ich od szarych mas napotykanych na ulicach miasta. Wydaje się, że rozmowy i refleksje poszczególnych postaci są zatem młodzieńczą próbą pisarza zdefiniowania problemów tej grupy czy też klasy społecznej. To świat problemów teoretycznych, roztrząsania kwestii literackich i filozoficzny, a dla niektóry - przysłowiowego dzielenie włosa na czworo. Ale w tych rozmowach bohaterów Cortazara kryje się też parę naprawdę mądrych i ciekawych obserwacji, jak na przykład refleksja Andresa: „Spać - to znaczy gubić się, a kiedy usiłujesz powtórnie zasnąć, to znaczy, że szukasz powtórnej ucieczki.”, na którą Juan odpowiada: „Wiem, lekkiej śmieci bez konsekwencji. (...) ale na tym polega właśnie wielka sztuka spania, wspaniałość drzemki. Wakacje od samego siebie, nie widzieć nic i nie widzieć siebie. Wspaniałe, che”. Tego typu intrygujących przemyśleń znajduje się w powieści naprawdę sporo, więc warto czytać ją naprawdę uważnie, aby ich nie przeoczyć („Przyrost przeklinania stoi w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do siły narodu.”).

Zamykając już kwestię postaci, warto wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze powieści, którego celowo do tej pory pominąłem, gdyż stanowi on dla mnie nie lada zagadkę. Otóż śladami grupy przyjaciół podąża tajemniczy Abel (Abelito), który pojawia się w tych samych miejscach, co oni, ale w zasadzie niewiele więcej o nim wiemy. Pisarz trzyma go w celowym ukryciu, z którego wychodzi tylko na moment, aby ukazać się bohaterom. Jego celem zdaje się być Juan i Klara, ale widzą go też inni bohaterowie. Jest to postać ważna dla finału powieści, ale jednocześnie nie do końca potrafię odgadnąć jej rolę w książce. Dopiero dalsze poszukiwania ukazują całkiem ciekawą interpretację tej postaci, która w ujęciu pisarza mogła być wcieleniem samego miasta Buenos Aires (ELBA, tj. El Buenos Aires?), które pod jego postacią śledziło parę głównych bohaterów, aby ich „wchłonąć” w peronistyczną rzeczywistość.

Otóż to, i tutaj wreszcie dochodzimy do zasadniczej problematyki powieści. Bez znajomości realiów życia w Argentynie na przełomie lat 40. i 50. wiele odwołań pisarza pozostaje dla współczesnego europejskiego odbiorcy niemożliwa do zrozumienia bez sięgnięcia po głębszą analizę utworu. Cała scena wizyty bohaterów na Plaza de Mayo (literacka przepowiednia faktycznego pogrzebu Evy Peron w dwa lata po napisaniu powieści) jest zapewne jakimś odwołaniem do peronizmu, populistycznego ruchu politycznego, który panował w ówczesnej Argentynie, a którego pisarz był zadeklarowanym przeciwnikiem (czy mgła opanowująca miast to właśnie alegoria peronizmu zawłaszczającego Argentynę?). A jeśli tak, to postacie poszczególnych bohaterów można zinterpretować według konkretnych typów podejścia do zjawiska populizmu Perona. Kronikarz, który usypia na końcu powieści w barze pod wpływem wypitego alkoholu - to przykład postawy intelektualistów zagłuszających własne sumienie w obliczu narastającego peronizmu. Juan i Klara to z kolei przykłady chwiejnej postawy, która miota się od akceptacji do sprzeciwu wobec stosunków społeczno-ekonomicznych systemu. Wreszcie Andres - to właśnie on popycha parę do ucieczki z pochłoniętego przez czerwoną mgłę Buenos Aires, i to on stawia potem czoło prześladującemu ich Ablowi. Wynik tego starcia pozostaje niewyjaśniony przez pisarza, choć należy przypuszczać, że Andres nie wyjdzie z tego starcia żywy. Jeśli zatem Abel to Buenos Aires, to Andres jest przykładem zaangażowanego intelektualisty, który otwarcie stawia czoło populistycznemu systemowi władzy i godzi się ze związanym z tym ryzykiem. Z piątki bohaterów pozostaje nam jeszcze Stella, dziewczyna Andresa, która jako jedyna wydaje się nie przejawiać żadnych głębszych zainteresowań intelektualnych. W ostatnim rozdziale książki pisarz pokazuje ją w scenie zwykłego życia, gdyż dla niej miasto z mgłą lub bez niej nie stanowi żadnej różnicy.

W tym kontekście - jeśli tylko znamy biografię Cortazara - nie trudno już dojść do wniosku, że tytułowy „Egzamin” nie jest wcale egzaminem zaliczeniowym Juana i Klary, ale właśnie egzaminem inteligencji argentyńskiej wobec zjawiska peronizmu. Prezentując szeroką gamę postaw tej klasy społecznej, Cortazar jakby analizował własną sytuację na tle zachodzących w Argentynie przemian. Jak wiem z biografii pisarza, w roku 1951 wyemigrował on do Francji, a więc poszedł powieściowym śladem Juan i Klary, którzy odpływają na łódce z pogrążonego we mgle miasta. Tak samo uczynił ostatecznie pisarz, który nie powrócił już do Argentyny i został pochowany w Paryżu. Tym samym finałowe starcie Andresa z Ablem jest niejako oddaniem wewnętrznej walki pisarza o to, czy pozostać w kraju czy też zdecydować się na emigrację. Powieść ta jest zatem zapowiedzią tego, co miało nastąpić w rzeczywistości.

Kończąc zatem tę analizę, trzeba zaznaczyć, że „Egzamin” nie jest książką z gatunku tych lekkich, łatwych i przyjemnych. Przeciwnie, to wielopoziomowa i poddająca się wielu możliwościom interpretacji powieść, do której pełnego zrozumienia niezbędna jest wiedza o osobie pisarza oraz miejscu i czasie jej powstania. Bez tego lektura powieści w zasadzie pozostaje tylko lekturą od strony czysto literackiej, w której przewijają się charakterystyczne dla Cortazara elementy jego późniejszej twórczości, ale ulatuje prawie cała warstwa ukryta - to drugie dno, które nadaje książce głębszego sensu, którego inaczej próżno szukać w powieściowych losach bohaterów.

„Egzamin” to pierwsza powieść jednego z najsławniejszych argentyńskich pisarzy, Julio Cortazara, i zarazem pierwsza tegoż autora, którą miałem okazje przeczytać. Książka została ukończona we wrześniu roku 1950, ale ówcześnie nie udało się jej wydać i dopiero po śmierci pisarza trafiła ona w ręce czytelników. To zatem dość nietypowy przypadek gdy wczesne dzieło pisarza...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika PureLogos

z ostatnich 3 m-cy
PureLogos
2024-04-20 14:32:27
PureLogos i mikro_czytelnia są teraz znajomymi
2024-04-20 14:32:27
PureLogos i mikro_czytelnia są teraz znajomymi
PureLogos
2024-04-19 22:56:19
PureLogos i Mariusz są teraz znajomymi
2024-04-19 22:56:19
PureLogos i Mariusz są teraz znajomymi
PureLogos
2024-04-14 21:48:49
PureLogos ocenił książkę Dziękuję za ogień na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-04-14 21:48:49
PureLogos ocenił książkę Dziękuję za ogień na
6 / 10
i dodał opinię:

Tym razem w serii Prozy Iberoamerykańskiej przyszedł czas na Urugwaj. „Dziękuję za ogień” to powieść tamtejszego pisarza, Mario Benedettiego (generacja 45), w której przenosimy się do lat 60. XX wieku. Powieść - wyjąwszy kilka rozdziałów - jest w zasadzie introspekcją głównego bohatera, Ra...

Rozwiń Rozwiń
PureLogos
2024-04-08 19:20:45
PureLogos ocenił książkę Don Segundo Sombra na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-04-08 19:20:45
PureLogos ocenił książkę Don Segundo Sombra na
7 / 10
i dodał opinię:

Lubię czytać o światach, które odeszły w zapomnienie. Takim nieistniejącym już światem jest południowoamerykańska pampa, czyli w przybliżeniu rozległy i równinny obszar leżący na pograniczu Argentyny, Urugwaju i Brazylii. A wszystko zaczęło się wraz z przybyciem na te tereny Europejczyków...

Rozwiń Rozwiń
PureLogos
2024-04-01 19:26:12
PureLogos ocenił książkę Egzamin na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-04-01 19:26:12
PureLogos ocenił książkę Egzamin na
7 / 10
i dodał opinię:

„Egzamin” to pierwsza powieść jednego z najsławniejszych argentyńskich pisarzy, Julio Cortazara, i zarazem pierwsza tegoż autora, którą miałem okazje przeczytać. Książka została ukończona we wrześniu roku 1950, ale ówcześnie nie udało się jej wydać i dopiero po śmierci pisarza trafiła ona ...

Rozwiń Rozwiń
Egzamin Julio Cortázar
Średnia ocena:
6.8 / 10
133 ocen
PureLogos
2024-03-31 14:39:30
PureLogos i ksiazkowe_refleksje są teraz znajomymi
2024-03-31 14:39:30
PureLogos i ksiazkowe_refleksje są teraz znajomymi
PureLogos
2024-03-20 22:41:52
PureLogos ocenił książkę Generał martwej armii na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-03-20 22:41:52
PureLogos ocenił książkę Generał martwej armii na
7 / 10
i dodał opinię:

Zapewne wielu z nas uważa, że w 1939 roku pierwsze wystrzały na kontynencie europejskim padły nad ranem 1 września podczas niemieckiej agresji na Polskę. W zasadzie nikt - lub prawie nikt - nie pamięta, że kilka miesięcy wcześniej (dokładnie 7 kwietnia 1939 roku) doszło do włoskiej inwazji...

Rozwiń Rozwiń
PureLogos
2024-03-17 21:52:11
PureLogos ocenił książkę I zawsze śmierć, jej szybki krok na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-03-17 21:52:11
PureLogos ocenił książkę I zawsze śmierć, jej szybki krok na
6 / 10
i dodał opinię:

Reynaldo Gonzalez to kubański pisarz, który w swojej powieści „I zawsze śmierć, jej szybki krok” przenosi nas w początkowy okres rewolucji kubańskiej. Na wyspie działa już partyzantka Fidela Castro, ale sypiąca się dyktatura Fulgencio Batisty stara się jeszcze „przykręcić śrubę” społeczeńs...

Rozwiń Rozwiń
PureLogos
2024-03-14 21:55:21
PureLogos ocenił książkę Śmierć Honoria na
5 / 10
i dodał opinię:
2024-03-14 21:55:21
PureLogos ocenił książkę Śmierć Honoria na
5 / 10
i dodał opinię:

„Śmierć Honoria” przenosi nas w okolice roku 1958 do Wenezueli pod rządami generała Marcosa Pereza Jimeneza. W kraju narasta niezadowolenie ze skorumpowanych i brutalnych rządów wojskowych. Jednak wszelki opór wobec władzy jest tłumiony przez siły bezpieczeństwa, które wyłapują podejrzanyc...

Rozwiń Rozwiń
PureLogos
2024-03-10 22:06:04
PureLogos ocenił książkę Uroczystość na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-03-10 22:06:04
PureLogos ocenił książkę Uroczystość na
7 / 10
i dodał opinię:

„Uroczystość” (La Feria) to bardzo nietypowe dzieło meksykańskiego pisarza Juna Jose Arreoli, w której przenosimy się do jego rodzimego miasteczka Zapotlan el Grande (obecnie znane pod nazwą Ciudad Guzman) niedługo po rewolucji meksykańskiej, a więc w pierwszą połowę XX wieku. W zasadzie c...

Rozwiń Rozwiń
Czesław Miłosz Zniewolony umysł Zobacz więcej
Augusto Roa Bastos Syn człowieczy Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Czesław Miłosz Zniewolony umysł Zobacz więcej
Augusto Roa Bastos Syn człowieczy Zobacz więcej
Imre Kertész Ostatnia gospoda. Zapiski Zobacz więcej
Benjamin Barber Dżihad kontra McŚwiat Zobacz więcej
Benjamin Barber Dżihad kontra McŚwiat Zobacz więcej
Benjamin Barber Dżihad kontra McŚwiat Zobacz więcej
Benjamin Barber Dżihad kontra McŚwiat Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
270
książek
Średnio w roku
przeczytane
34
książki
Opinie były
pomocne
3 258
razy
W sumie
wystawione
270
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
1 745
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
44
minuty
W sumie
dodane
7
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]