Poświąteczne morderstwo

Okładka książki Poświąteczne morderstwo Rupert Latimer
Okładka książki Poświąteczne morderstwo
Rupert Latimer Wydawnictwo: Zysk i S-ka kryminał, sensacja, thriller
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2023-11-21
Data 1. wyd. pol.:
2023-11-21
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383350813
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
80 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
846
246

Na półkach:

Święta Bożego Narodzenia to coś, co kojarzy się pozytywnie. Puszysty śnieg, kolorowe lampki, prezenty pod choinką, śmieszne sweterki, a także gorące potrawy na stole. To takie najważniejsze elementy, szczególnie w przestrzeni filmowej, która bardzo często ociera się o bajkę. Przestrzeń słowa pisanego bywa zupełnie inna.

Przykładem może być „Poświąteczne morderstwo” Ruperta Latimera. Choć na pierwszy rzut oka okładka sugeruje przytulne miejsce, tak pierwsze strony weryfikują wszystko.

Sir Willoughby Keene-Cotton to bardzo majętny człowiek, który cieszy się największą antypatią pod słońcem. Gdzie okiem nie rzucić, tam znajdzie się ktoś, kto chciałby skrócić jego pobyt wśród żywych lub wykorzystać. Mało tego, są tacy, którzy w ogóle się z tym nie kryją. Co na to sam zainteresowany? Zdaje się o wszystkim wiedzieć i niczym nie przejmować. Jednak święta Bożeno Narodzenia zmusiły go do zamieszkania wraz z rodziną, a zatem obcowania z osobami, które go znają i nie przepadają za nim. Tym razem Willie nie miał szczęścia. Te święta okazały się dla niego ostatnimi. Ale chwilkę… Kto mu „pomógł”? Do domu zjechało bardzo dużo ludzi. Jak odnaleźć sprawcę? A może było ich kilku?

To jedna z tych książek, w których morderstwa trzeba wypatrywać. Jest bowiem długi wstęp, a dopiero potem pojawia się przyszły denat, który dopiero po jakimś czasie zamyka oczy na wieczność. Tym samym ostrzegam osoby, które lubią akcję już od pierwszej strony; będziecie musieli poczekać. Jednocześnie zaznaczam, że oczekiwanie nie należy do najłatwiejszych. I to wina nie tyle stylu autora, co bohaterów, których charakteryzuje przede wszystkim wyniosłość i mnogość. Zasadzają się oni w myślach na przyszłego denata jak sępy, co jest w sumie nudne. To jest coś, co bardzo mnie bolało, bo ile można czytać, że ktoś chętnie by go zabił, bo to czy tamto… Po chwili pojawiał się ktoś inny i schemat się powtarzał. Ja rozumiem, że ktoś mógłby napomknąć, że pragnie czyjejś śmierci, ale na Boga, wszyscy? Owszem, utrudnia to szukanie sprawcy, ale mimo wszystko jest bardzo irytujące. Tym samym czułam pewnego rodzaju wstręt do bohaterów. W każdej rodzinie może pojawić się ktoś, kto irytuje resztę, ale nie wyobrażam sobie, żebym chodziła i fantazjowała, jak pozbawić go życia. Albo że robi to ktoś z moich bliskich. Tu już jest coś mocno nie tak z psychiką.

Pojawił się również motyw mało ogarniętego przełożonego i dość bystrych podwładnych – mam tu oczywiście na myśli służby prowadzące śledztwo. I choć na tej płaszczyźnie akcja przebiegała całkiem sprawnie, tak początkowo nie mogłam się nadziwić komunikacji, która wyglądała nienaturalnie. I mam tu na myśli dialogi wszystkich bohaterów, nie tylko mundurowych. Ale tutaj wyjaśnieniem jest czas pisania książki, gdyż po raz pierwszy opublikowana została w 1944 roku. Zrozumiałe zatem, że styl pisarski był wówczas nieco inny. Mało tego, akcja książki rozgrywa się w Anglii, a w tle jest II wojna światowa. Gdy połączyłam kropki, treść nagle stała się dla mnie zupełnie inna. Piszę o tym, bo jest wielu, takich jak ja, którym może to umknąć, a którzy niesłusznie mogą zacząć odbierać „Poświąteczne morderstwo” jako coś ciężkostrawnego czy niedopracowanego. Jeśli znajdzie się choć jedna osoba, która dzięki mojej opinii zwróci na to uwagę jeszcze przed rozpoczęciem czytania, i będzie to robiła z właściwym nastawieniem, to warto było o tym wspomnieć.

Z mojego punktu widzenia, książka ta wybrzmiewa bardzo nienaturalnie i mogłabym to podkreślać bez końca. Jest w niej tyle niedorzeczności jak na kryminał, że moja głowa wciąż nie potrafi tego ogarnąć. Jeśli kiedyś pisano w tak naiwny i sztuczny sposób, to śmiem twierdzić, że gdyby dane mi było żyć sto lat wcześniej, to czytanie z pewnością nie należałoby do moich ulubionych zajęć. Bo gdzie tu logika, kiedy ktoś przyznaje się do zbrodni, a śledczy bardzo kulturalnie zaprzecza, że to na pewno pomyłka. Albo wystarczy jedno zdanie, by ten sam śledczy ot tak patrzył na kogoś jako na niewinnego. No gdzie tu sens?

Ale mimo wielu absurdów „Poświąteczne morderstwo” na swój pokręcony sposób ma swój urok. Nie będę ukrywać, iż byłam ciekawa, jak to w końcu pożegnał się z życiem sławny wujaszek, bo były momenty, gdzie łapałam się za głowę; tyle było wariantów. I nie ukrywam też, że były momenty, kiedy czytało mi się naprawdę dobrze; głównie od połowy. Koniec końców oswoiłam się z piórem autora oraz nieporadnością kilku bohaterów. Ale czy chciałabym po raz drugi zanurzać się w takim świecie? Raczej nie. Uwielbiam kryminały, ale zdecydowanie nie tego typu. Niemniej polecam przeczytać, by zrozumieć, co dokładnie mam na myśli, ale przede wszystkim by zobaczyć, jak kiedyś pisano. To naprawdę ciekawe doświadczenie!

Święta Bożego Narodzenia to coś, co kojarzy się pozytywnie. Puszysty śnieg, kolorowe lampki, prezenty pod choinką, śmieszne sweterki, a także gorące potrawy na stole. To takie najważniejsze elementy, szczególnie w przestrzeni filmowej, która bardzo często ociera się o bajkę. Przestrzeń słowa pisanego bywa zupełnie inna.

Przykładem może być „Poświąteczne morderstwo” Ruperta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
932
463

Na półkach:

Czy ja się przejadłam kryminałami? A może już nie umiem ich czytać? Kurde, noooo.... 🤨

Opis zapowiadał: "Błyskotliwe dialogi, nietuzinkowi bohaterowie i zwodnicze tropy..." - zwodnicze tropy owszem namieszane tu jest tak, że tylko autor wie co chciał napisać.... Ale reszta? Gdzie te błyskotliwe dialogi? Ja chyba przeczytałam inna książkę! A ci bohaterowie? Nie polubiłam żadnego.... A miała być to taka fajna, kryminalna książka idealna na wieczór.... To trudno... Nauczyłam się jeść maliny i nie zaznaczać cytatów - tyle z tego....

Ja chyba zdecydowanie preferuje amerykański humor, ten angielski jakoś tak mnie nie kupuje... A szkoda.... To klasyczna powieść i chyba jednak one nie są dla mnie. Nie że ich nie rozumiem. Nie trafia do mnie ich humor, styl, klimat. 🙄

Stary dobry wujek Willie, nienasycony łakomczuch i epickie utrapienie w jednym, przybywa na wieś, aby spędzić z krewnymi święta. Traf chce, że w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zostaje znaleziony martwy w śniegu w stroju Świętego Mikołaja. Wygląda na to, że ktoś mógł zatruć jego czekoladkę… A może chodziło o babeczkę?

Policja zaczyna krążyć po domu, a potomkowie Williego, dawni przyjaciele i dalecy krewni zostają wciągnięci w zagmatwane śledztwo. Kto mógł zyskać na jego śmierci? Nadinspektor Culley, próbując dociec, co się dokładnie wydarzyło, napotyka przeróżne komplikacje…

Kto miał motyw? Kto jest winny? Kto rozwiąże zagadkę.... Nie wiem. Ale wiem jedno - akcenty danej epoki są tu znikome. Ja ich nie widzę. Może w innych czasach... Może ja jako nie znawca stylu ich nie widzę, może ktoś się tym zachwyci, no ale nie ja. Jedyne co było urokliwe to listy.

Uważajcie na babeczki i czekoladki 😋

Czy ja się przejadłam kryminałami? A może już nie umiem ich czytać? Kurde, noooo.... 🤨

Opis zapowiadał: "Błyskotliwe dialogi, nietuzinkowi bohaterowie i zwodnicze tropy..." - zwodnicze tropy owszem namieszane tu jest tak, że tylko autor wie co chciał napisać.... Ale reszta? Gdzie te błyskotliwe dialogi? Ja chyba przeczytałam inna książkę! A ci bohaterowie? Nie polubiłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
292
291

Na półkach: ,

Podczas drugiej wojny światowej Rhoda i Frank Redpath, dobrze sytuowane małżeństwo z angielskiej prowincji mieszkające z dobroduszną ciotką mężczyzny, dobrym duchem rodziny panną Pauliną Redpath, niechętnie zapraszają na Święta Bożego Narodzenia nieznośnego ojczyma kobiety, który zgromadził ogromny majątek, dobiegającego dziewięćdziesiątki sir Willoughby'ego Keene-Cottona. Tegoroczne święta u państwa Redpath zapowiadają się nadzwyczaj skromnie; poza wujkiem Williem mają gościć tylko swego jedynego syna Johna i jego narzeczoną Margery Dore, ale kiedy okolicę obiega wiadomość o przyjeździe sławnego Keene-Cottona, nadzieje Franka i Rhody się spełniają: mogą zorganizować upragnione przyjęcie świąteczne bez obaw o poniżającą lawinę odrzuconych zaproszeń. I faktycznie, w skromnej posiadłości Redpathów gromadzi się cała śmietanka towarzyska z Mewdley i okolic, w nadziei na poznanie bogatego staruszka, jak zawsze dającego się we znaki rzekomo wspaniałomyślnym gospodarzom. A po świętach okolicę obiega kolejna sensacyjna wiadomość: sir Willoughby Keene-Cotton został znaleziony martwy przed domem państwa Redpath, a jego stary znajomy, nadkomisarz hrabstwa Smythe nie wyklucza zabójstwa. Sprawę powierza nadinspektorowi Culleyowi, najbardziej przenikliwemu ze swoich podwładnych, który ma potwierdzić bądź wykluczyć celowe otrucie upartego starszego pana.

Rupert Latimer (właściwie Algernon Vernon Mills) urodził się w 1905 roku w Wildernesse Park w Sevenoaks w angielskim hrabstwie Kent. Pochodził z zamożnej rodziny – jego babcia była właścicielką zabytkowej posiadłości Wildernesse House: najwcześniejsze wzmianki o tej budowli pochodzą z XIV wieku, a gościł w niej między innymi książę Wellington niedługo przed bitwą pod Waterloo. Latimer wychował się w luksusie, ale już w dzieciństwie mocno podupadł na zdrowiu za sprawą skażonych dzikich truskawek skonsumowanych podczas zwiedzania Francji. Zachorował na dur brzuszny - dla jego starszej siostry i ich pielęgniarki ten posiłek okazał się śmiertelny – a przez resztę życia zmagał się z epilepsją i kulał. Kiedy dorósł na jakiś czas związał się z teatrem - pracował choćby z Arnoldem Ridleyem, brytyjskim aktorem i dramaturgiem, najbardziej kojarzonym ze sztuką „The Ghost Train” po raz pierwszy wystawioną w 1923 roku - a na scenę literacką prawdopodobnie wkroczył w 1933 roku: dowcipna powieść pierwotnie opublikowana pt. „Jam Today” (zdaje się, wznowiona jako „The Unenchanted Circle”, która może być też alternatywnym tytułem legendarnego utworu kryminalnego Latimera „Death in Real Life”). A w 1944 roku „pochwalił się” (po)świątecznym kryminałem, docenionym przez krytyków „Murder After Christmas” - pierwsza polska edycja, pod tytułem „Poświąteczne morderstwo”, pojawiała się dopiero w roku 2023 w wyniku działalność oficyny Zysk i S-ka; okładkę zaprojektowała Paulina Radomska-Skierkowska, a tłumaczył Tomasz Bieroń – potem zdiagnozowano u niego guza mózgu; zmarł w 1953 roku.

W 2021 roku Biblioteka Brytyjska (The British Library) w ramach zacnego projektu pt. British Library Crime Classic (wznowienia głównie zapomnianych utworów kryminalnym z lat 1860-1950) zaprezentowała współczesnym czytelnikom jedną z dwóch lub trzech - tego jeszcze nie ustalono – powieść brytyjskiego dżentelmena w pierwszej połowie XX wieku publikującego pod pseudonimem Rupert Latimer. Przedruk wzbogacony o krótką rozprawę Martina Edwardsa - której nie znajdziemy w premierowym polskim wydaniu „Poświątecznego morderstwa” - brytyjskiego autora kryminałów, który podjął się niełatwego zadania przybliżenia sylwetki Algernona Vernona Millsa. Chorowitego artysty z rozbrajającym poczuciem humoru. Wydana podczas drugiej wojny światowej - w tym okresie toczy się też akcja książki - na rodzimym „poletku” autora (w Anglii) opowieść o śmierci „Świętego Mikołaja”. Przebranego „złego ducha rodziny”, który mógł paść ofiarą własnego łakomstwa. Sir Willoughby Keene-Cotton szczycił się dobrym zdrowiem i monstrualnym apetytem, ale dla swojej pasierbicy Rhody Redpath, z domu Hepworth, i tym bardziej jej męża Franka, przede wszystkim był rozkapryszonym starcem, który „na złość mamie chętnie odmrażał sobie uszy”. Irytująca przekora, ośli upór i rażąca niesprawiedliwość wszechświata: urodzenie pod szczęśliwą gwiazdą. W swoim długim życiu wujek Willie wszedł w niejeden intratny związek małżeński, przeżył niejedną bogatą wybrankę, niezmiennie dziedzicząc cały jej majątek. W tym część, która podobno miała przypaść Rhodzie, ale o to nie ma prawa gniewać się na ojczyma, bo chciwość nigdy nie była jego przywarą. Ten problem rozwiązali w cywilizowany sposób – kobieta dostała wszystko, co za życia zgromadziła jej matka, a Willie nawet tego nie odczuł; drobne dla takiego „króla Midasa” jak on – ale kością niezgody pozostał Frank. Według sir Keene-Cottona człowiek niegodny panny Hepworth. Lekkoduch pochodzący z niższej warstwy społecznej, wymądrzający się dyletant, pasożytujący na społecznym statusie małżonki. Zdeklarowany pacyfista, którego ulubioną rozrywką jest „robienie sąsiadom wody z mózgu”. Potworna niemożność zaszufladkowania bliźniego – udręka z premedytacją podsycana przez niereformowalnego członka niewielkiej angielskiej niby wspólnoty. Społeczność wiejska, która w ostatnim czasie nieco się rozrosła. O ułamek tak zwanych ewakuowanych – przesiedlenia ludności, które przynajmniej w świecie przedstawionym przez Ruperta Latimera, nie są tak kłopotliwe, jak reglamentacja towarów i zaciemnienie – wśród których znalazła się także Paulina Redpath, ukochana ciotka Franka, stara panna, „wykwalifikowana swatka”, która od wielu lat cieszy się również bezwzględnym zaufaniem kobiety, z którą fortunnie stanął na ślubnym kobiercu – jej nieodżałowana rodzicielka była przyjaciółką i pracodawczynią Pauliny, poza wszystkim innych pełniącej obowiązki guwernantki słodkiej Rhody.

Czekoladki w bałwanie, potencjalnie skandalizująca biografia, zaginione notatki denata, alarmujące ślady stóp na mocno teoretycznym miejscu zbrodni, zatrute jedzenie, zaginiony spadkobierca i te przeklęte babeczki bakaliowe w dziwnych miejscach pochowane. A to tylko wybrane elementy prawdopodobnie najtrudniejszej zagadki kryminalnej w policyjnej karierze nadinspektora Culleya, Sherlocka Holmesa Rupera Latimera, pokornego „sługi” majora Smythe'a, coraz bardziej żałującego, że w jesieni życia zebrało się mu na bycie przydatnym w wojennym chaosie. Kontynuacja patriotycznej misji chełpliwego obywatela na posterunku policji w Mewdley. Nadkomisarz hrabstwa przeceniający swoje zasługi w śledztwie w sprawie tajemniczej śmierci starszego pana. Prędzej norma niż nagła potrzeba udowodnienia swej przydatności – można to wyczytać z reakcji nadinspektora Culleya i sierżanta Dawesa, który na rozkaz Smythe'a, bez widocznego żalu, przekazał temu pierwszemu poświąteczną zagadkę z Four Corners, gdzie w wieczór poprzedzający odnalezienie zwłok staruszka w stroju Świętego Mikołaja, odbyło się huczne przyjęcie, w którym uczestniczył między innymi nadkomisarz Smythe. I wszystko wskazywałoby na nieszczęśliwy wypadek, ewentualnie zgon naturalny – jak by nie patrzeć sir Willoughby Keene-Cotton miał prawie dziewięćdziesiąt lat – gdyby domorosły detektyw John Redpath nie zauważył, albo przezornie zatrzymał to odkrycie dla siebie, przeczących tym wersjom wydarzeń odcisków stóp niedługo odbitych na śniegu. Zadeptana poszlaka, która wprawdzie może się okazać przysłowiowym gwoździem do trumny jego rodziców, ale taki szczegół nie może powstrzymać urodzonego śledczego. Rozwiązanie zagadki ponad wszystko – John zawsze taki był, dlatego Rhoda i Frank nie są zdziwieni jego nieugiętą postawą w obliczu śmierci niespecjalnie lubianego krewnego. Tego samego nie można natomiast powiedzieć o jego narzeczonej – właściwie już żonie, ale młodzi postanowili „chwilę” potrzymać to w sekrecie – rozważającej powrót na deski teatru, niezbyt doświadczonej aktorki Margery Dore, w gruncie rzeczy nieporównywalnie bardziej zdumionej zachowaniem teściów. Zawody w wymyślaniu planów uśmiercenia hojnego staruszka, a teraz jeszcze coś, co wygląda na konkurencję w ściąganiu na siebie podejrzeń policji. Toż to istny dom wariatów! Zdaniem przedstawicielki rozsądnej mniejszości w literackim świecie Ruperta Latimera? Tak czy inaczej, elastyczności odmówić Margery nie można – ma dziewczyna talent adaptacyjny albo coś odciąga jej myśli od ekscentrycznej rodzinki, do której być może nierozważnie weszła. Realizuje plan awaryjny? Margery i John święta zamierzali spędzić na bałamuceniu wujka Williego i można by pomyśleć, że sprawy tragicznie wymknęły się im spod kontroli, gdyby John tak niezłomnie nie zabiegał o pełne zaangażowanie organów ścigania w poświąteczne perturbacje. Narobił niepotrzebnego zamieszania... żałosny nie-żebym-zapomniał-tylko-nie-mogę-sobie-przypomnieć, tetryk. Wredny zgred bezczelnie uprzykrzający życie Frankowi wszystkie-rozumy-pozjadałem Redpathowi. Kryminał sardoniczny z niebanalnymi postaciami, że tak to ujmę, krążącymi wokół stereotypowego mistrza dedukcji, korzystającego z „wynalazku”, rozpowszechnionego dopiero w przyszłych dekadach (profilowanie psychologiczne): policyjnego detektywa, czy raczej prowincjonalnego policjanta, który pewnie „z pocałowaniem ręki” zostałby przyjęty do Scotland Yardu. Gdyby kiedyś nadinspektora Culleya dopadła taka ambicja. Tymczasem wystarczą mu banalne sprawy (nie)zwykłych ludzi. Sympatycznych i snobistycznych. Sól ziemi (czyli robotnicy) i bezwstydnie gardzący pracą, „szlachetnie urodzeni” obłudni próżniacy, dla których największą katastrofą wcale nie jest wojna światowa (przeżyli pierwszą, to i przeżyją drugą...) - niemniej niektórym sen z powiek może spędzać wynikający z niej ustawowy zakaz marnotrawstwa żywności - tylko widmo „pobrudzenia sobie rąk” ordynarnym zajęciem zarobkowym. Wystarczy, że jakiś krewniak pominie ich w testamencie... Nic więc dziwnego, że jedyny motyw ewentualnego zabójstwa po świętach, jaki nasuwa się dzielnym gliniarzom, to niesamowicie (pięknie!) komplikująca się kwestia dziedziczenia. Jak na powieść napisaną w pierwszej połowie XX wieku, „Poświąteczne morderstwo” Ruperta Latimera jest aż nieprzystojnie skomplikowane:) Produkt niepasujący do epoki, a przynajmniej odstający od popularniejszych przedstawicieli gatunku. Intryga dla potomnych – mnóstwo nitek wychodzących niekoniecznie z jednego kłębka. Podwójna niespodzianka? W każdym razie, ja na przewidywalność ponarzekać sobie nie mogę.

Sofizmaty kryminalne dowcipnej duszy artystycznej, na scenie literackiej występującej pod pseudonimem Rupert Latimer. Urodzonego w epoce edwardiańskiej obiektywnego obserwatora wyższej warstwy społecznej, której był członkiem. Uroczo szczera persona grata z czarodziejskim piórem. Łebski pisarz, który nie pozostawił po sobie wielkiej spuścizny beletrystycznej, a zatem jego „wskrzeszone” przez współczesnych wydawców „Poświąteczne morderstwo” można uznać za książkowy rarytas, tym bardziej, że jakość nieprymitywna. Kryminał palce lizać.

https://horror-buffy1977.blogspot.com/

Podczas drugiej wojny światowej Rhoda i Frank Redpath, dobrze sytuowane małżeństwo z angielskiej prowincji mieszkające z dobroduszną ciotką mężczyzny, dobrym duchem rodziny panną Pauliną Redpath, niechętnie zapraszają na Święta Bożego Narodzenia nieznośnego ojczyma kobiety, który zgromadził ogromny majątek, dobiegającego dziewięćdziesiątki sir Willoughby'ego Keene-Cottona....

więcej Pokaż mimo to

avatar
481
480

Na półkach:

Święta równie dobrze spędza się z rodziną, jak i zaszytym gdzieś z ulubioną książką. A nie ma nic lepszego na zimowe dni, niż książka w klimacie Bożego Narodzenia.
Macie ochotę na małą zagadkę kryminalną? To dobrze się składa, bo Poświąteczne Morderstwo wam ją dostarczy, wraz z dużą dawkę angielskiego humoru. Nie zabraknie odwołania do świąt i do toczącej się podczas ich trwania drugiej wojny światowej. Tak jest kochani, książka ma również wątek historyczny.

Powieść zachwyca okładką i z pewnością przykuwa wzrok, pośród innych pozycji na półce. Do tego sam opis zachęca do przeczytania, a że lubię takie klimaty, to nie byłabym sobą, gdybym po nią nie sięgnęła.

Akcja dzieje się w Anglii, gdzie pewna rodzina szykuje się na święta i ewidentnie Pan domu nie jest zadowolony, że musi przyjąć wujka, któremu podróż po Europie przerwała tocząca się wojna. Ta jakże zamożna rodzina czeka tylko, aż wuj Will kopnie w kalendarz, bo nie dość, że chcą odzyskać swoje pieniądze, to liczą ponadto na spadek po nim. Jednak jak się okazuje, nie zdobędą żadnej z tych rzeczy, bo przepisał cały majątek żonie, której praktycznie nie widuje na oczy.

Jak to się mówi, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. W tym przypadku jest to absolutną prawdą, bo nie dość, że powieść zaczynamy od dyskusji o pieniądzach, to też od rozmyślań jak nielubiany członek rodziny mógłby umrzeć. Już to mnie urzekło, bo kocham taki humor i intrygi. Jednakże nie tylko początek zachwyca, dalej jest jeszcze lepiej. Wujek Willie przyjeżdża w końcu na święta, gdzie jego rodzina pomimo szalejącej wojny ma wszystko, czego dusza zapragnie. Oj tak, na brak kasy nie narzekają. Suto zastawiony stół, spotkania towarzyskie oraz syna studiującego w Cambridge. Pomimo niechęci do krewnego, rodzina spędza miło czas, świętując Boże Narodzenie. Kiedy jednak ono się kończy, to znajdują wujka martwego w stroju świętego Mikołaja. Tym sposobem sielska atmosfera zostaje zakłócona.

I tu zaczyna się śledztwo, szanowny Pan nadinspektor Culley wkracza do akcji i próbuje rozwiązać zagadkę. Co niestety nie jest łatwe przy takiej rodzinie. Każdy ma coś za uszami i wszyscy życzyli Willowi śmierci. Culley szybko zauważa, że ta rodzinka jest szalona. Jednak sprawcę trzeba znaleźć, bez względu na koszty oraz ilość brudu, jaka przy tym wypłynie.

Więcej na CzasoStrefa

Święta równie dobrze spędza się z rodziną, jak i zaszytym gdzieś z ulubioną książką. A nie ma nic lepszego na zimowe dni, niż książka w klimacie Bożego Narodzenia.
Macie ochotę na małą zagadkę kryminalną? To dobrze się składa, bo Poświąteczne Morderstwo wam ją dostarczy, wraz z dużą dawkę angielskiego humoru. Nie zabraknie odwołania do świąt i do toczącej się podczas ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
25
25

Na półkach:

W moje ręce trafił kryminał, którego premiera była w 1944 roku. Autor przedstawia nam Boże Narodzenie na angielskiej prowincji w tle trwającej II Wojny Światowej. Do rodziny Redpathów przyjeżdża 90-letni, bogaty wujek Willie. Staruszek jest bardzo charakterny i często bywa utrapieniem dla najbliższych. Wszyscy wiedzą o jego dużym majątku i koniecznie chcą go poznać licząc na udział w spadku, dlatego też dużo osób chce odwiedzić w święta rezydencję Redpathów. Znalezienie martwego wujka na śniegu w dodatku w stroju Mikołaja rozpoczyna wielką kryminalną zagadkę, którą próbuje rozwikłać nadinspektor Culley.
Książka jest napisana z bardzo dużą dawką anielskiego humoru i błyskotliwymi dialogami. Nie ma tu zbyt szybkiej akcji ale razem z nadinspektorem podążamy za toczącym się śledztwem, które głównie opiera się na analizie psychologicznej wszystkich osób. Autor wykreował specyficznych bohaterów, którzy przez swoje zachowanie oraz powiązania rodzinne są dla czytelnika potencjalnymi sprawcami morderstwa. Zakończenie jest świetne, lubię takie perełki na końcu.
Jeśli więc lubisz angielski humor i zagadki kryminalne w stylu Agaty Christie a także zimowy, świąteczny klimat XX wiecznej Anglii to polecam tą lekturę.

Wydawnictwo Zysk i Spółka
Klub Twórczych Mam

W moje ręce trafił kryminał, którego premiera była w 1944 roku. Autor przedstawia nam Boże Narodzenie na angielskiej prowincji w tle trwającej II Wojny Światowej. Do rodziny Redpathów przyjeżdża 90-letni, bogaty wujek Willie. Staruszek jest bardzo charakterny i często bywa utrapieniem dla najbliższych. Wszyscy wiedzą o jego dużym majątku i koniecznie chcą go poznać licząc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1243
1243

Na półkach:

"POŚWIĄTECZNE MORDERSTWO" RUPERT LATIMER

Świetny, niebanalny, bożonarodzeniowy kryminał osadzony w Święta w 1938 roku.
Lubię angielskie kryminały z tamtych lat, dlatego bardzo chciałam przeczytać tę powieść.
To klasyk, którego nie sposób pominąć.
Po raz pierwszy ukazał się w roku 1944.

Dużo tutaj dowcipu, specyficznego angielskiego poczucia humoru, dziwacznych postaci i tajemniczej zagadki.
Wartka akcja i zaskakujące jej zwroty.
Gdy sądzisz, że już wiesz kto, co i dlaczego okazuje się, że się myliłeś.

Pewna bogata rodzina zaprasza do swojej posiadłości bliższą i dalszą rodzinę na Święta.
Wśród zaproszonych jest upierdliwy, zgryźliwy i niezbyt lubiany jegomość stary wuj Will.
Poznamy go dość dobrze, a właściwie historię o nim.
Otóż ten łakomczuch przybywa na wieś, aby spędzić Święta z rodziną.
Niby nic dziwnego, jednak ... drugiego dnia Świąt zostaje znaleziony martwy w stroju Świętego Mikołaja.
Komu tak bardzo zależało na śmierci poczciwego wujka ?
Do akcji wkracza policja, która sprawdzi wszystkie poszlaki i przypuszczenia. Rodzina, znajomi, służba.
Sprawa wydaje się jednak bardzo trudna, ponieważ tak naprawdę każda mógł zamordować wuja.
Inspektor, który zajmuje się wyjaśnieniem tej zagadki ma poważne kłopoty w ustaleniu mordercy.
Co odkryje ?

Absolutnie warto przeczytać tę powieść.

"POŚWIĄTECZNE MORDERSTWO" RUPERT LATIMER

Świetny, niebanalny, bożonarodzeniowy kryminał osadzony w Święta w 1938 roku.
Lubię angielskie kryminały z tamtych lat, dlatego bardzo chciałam przeczytać tę powieść.
To klasyk, którego nie sposób pominąć.
Po raz pierwszy ukazał się w roku 1944.

Dużo tutaj dowcipu, specyficznego angielskiego poczucia humoru, dziwacznych postaci i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
310
196

Na półkach: ,

„Poświąteczne morderstwo” to książka, która została opublikowana po raz pierwszy w 1944 roku. Autor żył w latach 1905 - 1953 a jego kariera pisarska została przerwana przez przedwczesną śmierć. Próbowałam znaleźć jakieś wzmianki na temat samego autora, ale w tej kwestii internet milczy.
Zgodnie z latami, w jakich żył autor, tłem historycznym tej powieści jest wojna światowa oraz wiele akcentów tamtej epoki.
Święta 1938 roku.
Rhoda i Frank Redpath zapraszają do swojej posiadłości Four Corners na Święta Bożego Narodzenia rodzinę, znajomych i przyjaciół. Wśród zaproszonych gości jest także wuj Willie. To starszawy jegomość, dość upierdliwy, wieczny łakomczuch, który chodzi własnymi ścieżkami. Mężczyzna w drugi dzień świąt zostaje odnaleziony martwy przed okazałą rezydencją Redpathów. Kto stoi za zbrodnią? Kto miał czelność zakłócić ten świąteczny czas? Czy na pewno mówimy o poświątecznym morderstwie?
Rozwiązaniem tej prowincjonalnej zagadki zajmuje się inspektor Culley, który drąży temat i kolejno przesłuchuje świadków. Okazuje się jak wiele tajemnic ma ta rodzina, jak wiele powiązań, które w trakcie prowadzonego śledztwa wychodzą na światło dzienne. Każdy miał powód, aby pozbyć się wuja i zgarnąć jego majątek, pytanie kto się do tego posunął?

Ta książka reprezentuje klasyczną angielską literaturę. Nie każdy przepada za angielskim humorem, a po części na tym opiera się fabuła tej powieści.
Zima, mroźne poranki, przygotowania do świąt, aromatyczne potrawy, gry i zabawy tamtych czasów, wspólne ubieranie choinki, zwyczaje minionych czasów to jest zdecydowanie dużym plusem. Śledztwo prowadzone przez Culleya toczy się swoim tempem i moim zdaniem nie ma tu nagłych zwrotów akcji, do czego przyzwyczaili czytelnika współcześni autorzy. Jest w tym pewien urok, który powoduje, że bardziej delektujesz się lekturą i analizujesz wszystkie fakty razem z bohaterami.
Warto zapoznać się z tą pozycją, aby poznać angielski styl pisarski sprzed 80 lat.
Do tego warto wspomnieć o okładce, która mi bardzo przypadła do gustu i oddaje klimat tej publikacji.

„Poświąteczne morderstwo” to książka, która została opublikowana po raz pierwszy w 1944 roku. Autor żył w latach 1905 - 1953 a jego kariera pisarska została przerwana przez przedwczesną śmierć. Próbowałam znaleźć jakieś wzmianki na temat samego autora, ale w tej kwestii internet milczy.
Zgodnie z latami, w jakich żył autor, tłem historycznym tej powieści jest wojna światowa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
96
47

Na półkach:

"Poświąteczne morderstwo" Ruperta Latimera po raz pierwszy zostało opublikowane w 1944 do nas przychodzi dzięki @zysk_wydawnictwo

To powieść pełna ekscentrycznych postaci, dziwnych, chwilami wydawało by się, że niedorzecznych sytuacji, które trudno sobie wyobrazić, ciętych dialogów z typowo brytyjskim poczuciem humoru.
Historia jest o tyle nietypowa, że często autor odnosi się w niej do trwającej wówczas wojny, zachowuje przy tym akcenty typowe dla tych czasów.
Autor w coraz bardziej ekscentryczny sposób prowadzi tę historię do zaskakującego finału.

Polecam fanom klasycznych kryminałów w stylu Agaty Christie oraz detektywa Benoit Blanca z serii filmowej Na noże.
To był świetnie spędzony czas i wspaniała rozrywka.

"Poświąteczne morderstwo" Ruperta Latimera po raz pierwszy zostało opublikowane w 1944 do nas przychodzi dzięki @zysk_wydawnictwo

To powieść pełna ekscentrycznych postaci, dziwnych, chwilami wydawało by się, że niedorzecznych sytuacji, które trudno sobie wyobrazić, ciętych dialogów z typowo brytyjskim poczuciem humoru.
Historia jest o tyle nietypowa, że często autor odnosi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
190
184

Na półkach: , ,

W odpowiedzi na zaproszenie Rhody i Franka, wujek Willie przyjeżdża do rezydencji Redpathów, aby spędzić z rodziną Boże Narodzenie. Pojawienie się starszego mężczyzny wzbudza ciekawość wśród sąsiadów i dalszych krewnych, dlatego też frekwencja podczas świątecznej kolacji zapowiada się wysoka. Jednak niespodziewanie przebrany za świętego Mikołaja staruszek, zostaje znaleziony martwy w śniegu. Pojawienie się wielu uczestników świątecznego spotkania jest równoznaczne z mnogością motywów i ewentualnych podejrzanych, gdyż niewiadomo czy śmierć wuja była tylko nieszczęśliwym wypadkiem, czy misternie zaplanowanym morderstwem.

Zapowiadało się intrygująco… śnieg, wspólne ubieranie choinki, śmierć bogatego starca, który swoim zachowaniem często wyprowadzał innych z równowagi. Było aż nazbyt skomplikowanie i nie dość interesująco, zabrakło jakiekolwiek napięcia czy uczucia niepewności.
Książka napisana została ciężkim i mało przystępnym językiem, zabrakło w niej obiecywanych błyskotliwych dialogów, a dostaliśmy w zamian irytujących bohaterów. Mimo, iż akcja toczyła się niespiesznie, to momentami miałam problem z odnalezieniem się w aktualnie toczących się wydarzeniach, a sama akcja okazała się być za bardzo chaotyczna i rozwleczona. Czytanie tej książki niemiłosiernie się dłużyło, a ja nie mogłam się doczekać, aż dobrnę do końca. Generalnie była to jedna z nudniejszych książek, jakie przeczytałam w ostatnim czasie, a szkoda bo zapowiadała się całkiem interesująco. Nie zniechęcam Was całkowicie do sięgnięcia po tę książkę, gdyż może Wam uda się odnaleźć w niej angielski humor i dacie się wplątać w próbę rozwiązania zagadki śmierci wuja Williego.

W odpowiedzi na zaproszenie Rhody i Franka, wujek Willie przyjeżdża do rezydencji Redpathów, aby spędzić z rodziną Boże Narodzenie. Pojawienie się starszego mężczyzny wzbudza ciekawość wśród sąsiadów i dalszych krewnych, dlatego też frekwencja podczas świątecznej kolacji zapowiada się wysoka. Jednak niespodziewanie przebrany za świętego Mikołaja staruszek, zostaje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
407
231

Na półkach:

Angielski, czarny humor. Jakoś zbytniej błyskotliwości i dowcipnych dialogów nie znalazłam, mimo że powieść w ten sposób jest reklamowana. Zawiodłam się.

Angielski, czarny humor. Jakoś zbytniej błyskotliwości i dowcipnych dialogów nie znalazłam, mimo że powieść w ten sposób jest reklamowana. Zawiodłam się.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    135
  • Przeczytane
    87
  • Posiadam
    12
  • 2023
    10
  • Legimi
    7
  • Teraz czytam
    4
  • Wyzwanie LC 2024
    4
  • Chcę w prezencie
    4
  • Kryminał
    3
  • 2024
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Poświąteczne morderstwo


Podobne książki

Przeczytaj także