rozwińzwiń

Uwikłani w przeszłość

Okładka książki Uwikłani w przeszłość Waldemar Łazuga
Okładka książki Uwikłani w przeszłość
Waldemar Łazuga Wydawnictwo: Zysk i S-ka historia
500 str. 8 godz. 20 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2023-06-13
Data 1. wyd. pol.:
2023-06-13
Liczba stron:
500
Czas czytania
8 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382028560
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1330
1329

Na półkach:

Rok 1918 to niekwestionowalnie najważniejszy rok w historii Polski, która po 123 latach powróciła na mapę Europy. Na ziemie międzywojennej Rzeczypospolitej składały się tereny, które przez dziesiątki lat pozostawały pod trzema zaborami. Polityka zaborców przez lata determinowało życie Polaków, ale także kształtowała jednostki, które budowały odradzający się kraj. I właśnie spuściźnie Cesarstwa Austro-Węgierskiego pan profesor Łazuga poświęcił monografię „Uwikłani w przeszłość”. Należy podkreślić, że pod zaborem austriackim Polacy cieszyli się największymi swobodami przede wszystkim wolnością słowa i wyznania. Mieli prawo do własnej kultury, oświaty, a także języka.
To książka o rodzącej się Polsce, o ludziach, którzy ją budowali, o nurtach politycznych, o wpływie c.k. monarchii na mieszkańców Galicji, o tym co wykorzystano, a co zaprzepaszczono i co oznaczała austrowęgierskość. Niniejsza pozycja skupia się przede wszystkim na ludziach, którzy budowali kariery polityczne w państwie Habsburgów, ale co ważniejsze o ich dokonaniach w niepodległej Polsce.

Ciąg dalszy recenzji na:

https://www.facebook.com/photo/?fbid=858427666080020&set=a.530574228865367

Rok 1918 to niekwestionowalnie najważniejszy rok w historii Polski, która po 123 latach powróciła na mapę Europy. Na ziemie międzywojennej Rzeczypospolitej składały się tereny, które przez dziesiątki lat pozostawały pod trzema zaborami. Polityka zaborców przez lata determinowało życie Polaków, ale także kształtowała jednostki, które budowały odradzający się kraj. I właśnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1729
1712

Na półkach:

Czytałam, czytałam od kilku tygodni, a w zasadzie podczytywałam fragmentami. Właśnie skończyłam, więc na gorąco opiszę wrażenia.
Dla osoby interesującej się historią, życiorysami niebanalnych ludzi, a wreszcie C.K. monarchią (ja, ja, ja:)) pozycja obowiązkowa i wspaniała lektura w jednym.
Autor książki, Waldemar Łazuga jet profesorem, znawcą dziejów Polski i powszechnych XIX i XX wieku.
Jest to kolejna doskonała książka autora. Niby o tej tematyce, o odzyskaniu niepodległości, było, jest wiele książek. Wszak rok 1918 to jedna z najważniejszych dat w naszej historii. Jednak Łazuga, podszedł do tematu odrobinę inaczej i wszystko, co znane nakreślił w zupełnie odmienny sposób.
To niezwykła i bardzo ciekawa opowieść o 1918 roku, o ludziach wtedy żyjących, o Polsce tej, której nie było i tek, która się rodziła, o wadach, zaletach, o tym, co znaczyła austrowęgierskość, o tym co wykorzystano i co niestety zaprzepaszczono. Jak postrzegana była c.k. monarchia w Polsce po 1918 roku? Jak postrzegali ją Polacy, którzy w życiu publicznym odgrywali wybitne role?
Same Austro- Węgry, które upadły w 1918 roku , moloch jak się okazało na glinianych nogach, były potężnym i bardzo ciekawym krajem, zlepkiem narodów. Wiele można było z tego konglomeratu czerpać, wiele się nauczyć. Co nam dało poddaństwo u Habsburgów? Odpowiedź na to i wiele innych pytań znajdziecie w tej niezwykłej książce. Czyta się z wielką przyjemnością.
To obszerna, ozdobiona licznymi zdjęciami książka, która przede wszystkim skupia się na ludziach, konkretnych postaciach. Ukazując ich dokonania, sylwetki autor pokazuje coś więcej, niebanalnie rozpatrywaną historię, która porwie nawet największego przeciwnika.
Znane postaci, jak np. Piłsudski, przeplatane są z tymi mniej lub w ogóle nieznanymi. Ludzie, ich działania, wpływ na historię ukazane są w sposób innowacyjny, nowoczesny, o którym nic więcej wam nic nie zdradzę żeby nie psuć niespodzianki, elementu zaskoczenia. Gwarantuję wspaniałą lekturę i podróż w czasie.
Swoistą wisienką na torcie są: przebogata bibliografia i piękne wydanie książki - doskonałej jakości papier, wydanie szyte, oprawa twarda z obwolutą. Gorąco zachęcam do lektury.

Czytałam, czytałam od kilku tygodni, a w zasadzie podczytywałam fragmentami. Właśnie skończyłam, więc na gorąco opiszę wrażenia.
Dla osoby interesującej się historią, życiorysami niebanalnych ludzi, a wreszcie C.K. monarchią (ja, ja, ja:)) pozycja obowiązkowa i wspaniała lektura w jednym.
Autor książki, Waldemar Łazuga jet profesorem, znawcą dziejów Polski i powszechnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
11
11

Na półkach:

Znakomita książka historyczna, która mnie zaskoczyła tym, że nie było to powielanie innych książek o tym okresie. Autor opowiada o wejściu Polski w niepodległość i o tym jak to się odbyło, kto zrealizował pozorne mrzonki, a kto przegrał na realizmie sytuacyjnym. To książka o ludziach, czasach i nastrojach, ale przede wszystkim o austrowęgierskości i o tym, ile z niej wzięto do odrodzonej Polski, a ile zaprzepaszczono. To opowieść o ludziach wybitnych, których nasza Polska nie chciała, bo byli 'austrowęgierscy'. O tym, co nasz kraj i cała Europa w XX wieku straciła po upadku takiego wielonarodowego molocha, jakim były Austro-Węgry. Na pewno szukanie obcych i swoich nie było tym dziedzictwem. Ale i, jak opowiada autor, nie było tym dziedzictwem bycie niemiłym w urzędach. Za to austrowęgierska była biurokracja i tzw. państwowa posada.
Bardzo ciekawe jest, moim zdaniem, szukanie tej spuścizny teraz i porównywanie. Można dojść do ciekawych wniosków.
Książka składa się z czterech dużych rozdziałów: Sceny i obrazy, Stosunek historyczny, 'Zmora bojkotu', Fotograf tamtego świata i Księżna z Żywca. Każdy rozdział zawiera obfitą wkładkę ze zdjęciami. To.jak widać obszerna książka, która raczej skupia się na konkretnych osobach i miejscach, żeby z tego wyciągnąć ogólne wnioski. Na pewno mocno ciekawe było porównanie drogi życiowej w sumie rówieśników: Piłsudskiego i Bobrzyńskiego. Jeden był realistą, stawiającym na monarchię, a drugi uwierzył w marzenie o Polsce. Ciekawe było dla mnie to jak autor interpretuje postać Piłsudskiego i jego drogę do zostania Szarą Eminencją. Jego drogę do władzy. Mocno to ciekawe, bo i postać Piłsudskiego to jedna z najważniejszych postaci w całej historii Polski. Autor patrzy cały czas z pozycji austrowęgierskości. To ciekawy punkt widzenia, który ukazuje jak wygrał, jak pokonał przeciwników. Mocno mnie zaciekawił ostatni rozdział. Wielu postaci nie znałam i chyba aż takim znawcą tego tematu nie planuję zostać, ale moim zdaniem warto jest po tę książkę sięgnąć, bo pokazuje inny punkt widzenia, a przez to jest bardzo pouczająca.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Znakomita książka historyczna, która mnie zaskoczyła tym, że nie było to powielanie innych książek o tym okresie. Autor opowiada o wejściu Polski w niepodległość i o tym jak to się odbyło, kto zrealizował pozorne mrzonki, a kto przegrał na realizmie sytuacyjnym. To książka o ludziach, czasach i nastrojach, ale przede wszystkim o austrowęgierskości i o tym, ile z niej wzięto...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4
4

Na półkach:

Właśnie przeżyłem rozczarowanie roku w temacie austro-węgierskim. „Kalkulować” tegoż autora, którego niniejszy wolumin ma być kontynuacją, czytało mi się bardzo dobrze i uważam ją za pozycję wartościową. „Uwikłanych” zmęczyłem, ale żebym się czymś zachwycił, nie powiem. Książka wydaje mi się przemieszanymi wypisami źródłowymi bez większej myśli przewodniej, a że większość źródeł z których powstała przeczytałem wcześniej, stosunkowo niewielkie części były dla mnie czymś nowym. Dodatkowo nie widzę, żeby ze źródeł została wyciśnięta ich esencja i raczej w każdym z przypadków opowieści na skrócie mocno tracą.

Gdyby tylko to mnie zmęczyło, nie pisałbym tego wszystkiego. Otóż wypisy (a także niektóre fragmenty tekstu nie bazujące na tekstach źródłowych) różnią się tak od oryginałów, że sprawiają wrażenie, jakby robili/pisali je niespecjalnie zdolni studenci, a autor potem tylko je przepisywał. Żeby nie być gołosłownym, kilka przykładów:

1. s. 130. „[Leon Biliński] planował zlecenie emisji banknotów polskich ‘sławnym drukarniom wiedeńskim’ z kontraktowym zapewnieniem pełnej nad nią kontroli. Zlecono ją jednak drukarniom w Paryżu i Londynie bez jakiejkolwiek kontroli”. Cały opis zmagań ministra Bilińskiego z polską walutą nie znajduje się, jak chce odnośnik, jedynie na stronie 219 tomu II jego wspomnień, lecz zajmuje ponad 20 stron dość szczegółowego opisu (s. 216-239),obejmując oczywiście nie tylko problemy z drukiem. Tak czy inaczej jeśli ktoś przeczytał w/w tekst w oryginale będzie doskonale widział, że:
- w Paryżu i Londynie zamówiono przyszłe banknoty złotowe mające obiegać po wymianie na nie wszystkich obiegających w roku 1919 walut (s. 216, 218, 219);
- Biliński postanowił najpierw ujednolicić walutę w kraju poprzez wymianę wszystkich innych walut na markę polską, a dopiero potem zamienić marki na przyszłe złotówki (s. 219)
- w Warszawie w wielu drukarniach drukowano różnej jakości marki polskie, Biliński zastąpił je ujednoliconym wzorem wydrukowanym we Wiedniu dzięki znajomości z dyrektorem drukarni Nadherny’m (s. 219-221 i dalej). Banknoty te dostarczono w sierpniu 1919. Biliński chwali zamówione przez siebie wiedeńskie emisje, podkreślając że nie wie, jak wyglądała by bez nich gospodarka Polski podczas wojny 1920 roku.

Podsumowując – mając w ręku źródło nie ma praktycznie możliwości stwierdzenia, że zlecenie druku banknotów we Wiedniu nie doszło do skutku.

2. s. 154, część skrótu pamiętników gen. Żaby: „W czasie wojny dwóch legionistów zwróci się do niego ‘obywatelu’ natychmiast poprawi ich na panie pułkowniku). Chwilę potem zostanie postrzelony nie przez Moskali, lecz przypadkiem przez legionistów (raczej chyba nie tych samych)”. Czytałem niedawno te pamiętniki i jako żywo zapamiętałem scenę inaczej. Jak się okazało, miałem rację. Wydanie 2020, Strona 414: „Gdy tak leżę [w Pawłowie, obserwując linię frontu na Wiśle] podchodzi do mnie dwóch legionistów. Jeden z nich sanitariusz. Młode chłopaki, po 18, najwyżej 20 lat. Proszą mnie o tytoń i czekoladę. Widocznie słyszeli, jakem do ordynansów mówił po polsku. Zaczęła się rozmowa. Powiedziałem im z uśmiechem, że bardzo nie lubię, aby nazywano mnie obywatelem, na co oni w tej chwili zaczęli mówić do mnie przez „pan pułkownik”. Polski język najwidoczniej „podpułkownika” [ówczesnego stopnia R. Żaby] nie uznaje. Ten legionowy sanitariusz opowiadał niestworzone rzeczy i robił ze siebie szalonego rewolucjonistę, który według własnej swojej opinii niczego i nikogo się nie bał. A tu nagle przyszedł granat, a czerwony politycznie Pan zrobił się zielony i nie bardzo umiał nad swoim strachem zapanować. Drugi legionista był bardzo niekontent ‘Coś obywatel bardzo nerwowy’ zauważył. Ja całkiem bez żenady zacząłem się śmiać, z czego mocno niekontenci odeszli młodzi bohaterowie. Po kilku godzinach , pod sam wieczór wróciły moje patrole z Gręboszowa i ze Szczucina, a ja miałem zamiast z moim detachement nocować w Mędrzychowie lub Bolesławiu, ponieważ tak brzegi Wisły były obsadzone. Zaczynało się już robić ciemno, więc wyszedłem na wał, aby się jeszcze lepiej przypatrzeć, co się po drugiej stronie dzieje i po kilku minutach obróciłem się, aby zejść do moich koni. W tej chwili zdawało mi się, że się potknąłem, a moi ordynansi zaczęli wołać, że jestem ranny, ja sam z wyjątkiem tego potknięcia nic nie poczułem. Krew dość silnie tryskała z nogi i ten sam legionowy sanitariusz, z którym przez 2-ma godzinami rozmawiałem, zrobił mi pierwszy opatrunek na koniu”.

W tym wypadku celowo nie skróciłem fragmentu z pamiętników, żeby było jasno widać, co tam jest, a czego nie ma. A nie ma tam z pewnością miejsca na:
- przypuszczenie, że pozycja nie była pod ostrzałem Moskali;
- przypuszczenie, że ppłk. Żaba został postrzelony przez legionistów;
- wymianę legionistów pomiędzy początkiem a końcem sceny – mamy do czynienia z tym samym sanitariuszem.
Na dodatek niezrozumiały jest skrót z tytułowaniem R. Żaby – sami legioniści przechodzą na „panie pułkowniku”, a R. Żaba ma pretensje nie tyle do „obywatela”, co do braku precyzji w określeniu stopnia.

3. Tym razem bez źródeł. Na str. 381/2 czytamy: „Oddalało ich [Alicję Badeniową i Karola Olbrachta Habsburga] od siebie rygorystyczne wychowanie po jego, a protestanckie nawyki po jej stronie, w tle zaś casus Zofii hr. Chotek, morganatycznej żony arcyksięcia Franciszka Ferdynanda (potomstwo takiej pary nosiło nazwisko matki i nie miało prawa do tronu).”

Może czegoś nie wiem, ale potomstwo którego z Habsburgów i ich morganatycznych żon nosiło nazwisko matki? Na pewno nie wzmiankowani wyżej książęta von Hohenberg. W innych znanych mi przypadkach jest podobnie – dzieci Ferdynanda II i Philippine Welser to margrabiowie Burgau, córka Leopolda i Dagmar Nicolics-Podinje to hrabina Wolfenau itd. Za każdym razem kreowany jest nowy tytuł i jest on noszony od tej pory przez kolejne pokolenia potomków wyjściowej pary. Jeśli w jakimś wypadku było inaczej, to czy można mówić o tym jak o regule?

Koniec przykładów.

Niniejszy tekst wstawiłem 19.VI na forum miłośników Austro-Węgier, ale nie wzbudził on specjalnego zainteresowania. Może więc przyda się komuś tutaj.

Właśnie przeżyłem rozczarowanie roku w temacie austro-węgierskim. „Kalkulować” tegoż autora, którego niniejszy wolumin ma być kontynuacją, czytało mi się bardzo dobrze i uważam ją za pozycję wartościową. „Uwikłanych” zmęczyłem, ale żebym się czymś zachwycił, nie powiem. Książka wydaje mi się przemieszanymi wypisami źródłowymi bez większej myśli przewodniej, a że większość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
456
447

Na półkach:

Zapraszam na recenzje książki, która została wydana nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka, któremu serdecznie dziękuję za egzemplarz książki do recenzji w ramach współpracy barterowej.
„Uwikłani w przeszłość” Waldemara Łazugi to przede wszystkim książka opowiadająca o naszej historii, ale nie jest to zwykła książka o historii, ponieważ dzięki wyjątkowemu stylowi pisarza historia ta nas porwie i będziemy ją poznawać na nowo z zachwytem i zrozumieniem.
„Uwikłani w przeszłość” to kontynuacja pozycji „Kalkulować… Polacy na szczytach c.k monarchii”. Książka dotyczy historii między 1918 a 1985 rokiem, a więc znajdziemy tutaj wydarzenia i postacie z tego trudnego i zarazem fascynującego okresu. Autor zawarł w swojej pracy bardzo wiele ciekawych biografii postaci, które na pewno znacie, ale tutaj odkryjecie je na nowo np. Józef Piłsudski.
Publikacja pisana jest bardzo przystępnym aczkolwiek naukowym językiem i czytając wymaga od nas skupienia i zaangażowania, ale to tylko podnosi jej wartość i znaczenie.
Autor Waldemar Łazuga w bardzo ciekawy i interesujący sposób przestawił w swojej książce okres, który warto poznać od nowa. Ponadto książka zawiera ciekawe i unikalne fotografie oraz szeroki zakres przypisów i odnośników. Całość w pięknej oprawie sprawia, że książka nie jest zwykłą książką, a opowieścią o dziejach, które warto poznać.

Zapraszam na recenzje książki, która została wydana nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka, któremu serdecznie dziękuję za egzemplarz książki do recenzji w ramach współpracy barterowej.
„Uwikłani w przeszłość” Waldemara Łazugi to przede wszystkim książka opowiadająca o naszej historii, ale nie jest to zwykła książka o historii, ponieważ dzięki wyjątkowemu stylowi pisarza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2556
839

Na półkach: , ,

„Uwikłani w przeszłość” to kontynuacja pozycji „Kalkulować… Polacy na szczytach c.k monarchii”. Formalnie zamknięta jest w ramach dat granicznych 1918 i 1985. Pierwsza data związana jest z rozpadem monarchii austro-węgierskiej, a druga - ze śmiercią Alicji Ankarcrona Badeni Habsburg. Pierwsza część kończy się w 1918 r., a druga w tym momencie zaczyna./.../ Właściwie w pierwszej części dominuje polityka, w drugiej mamy do czynienia raczej z biografiami. Na kartach książki spotkać można znane i mniej znane nazwiska: Michała Bobrzyńskiego, Józefa Piłsudskiego, Romana Dmowskiego, Leona Bilińskiego, Wincentego Witosa, Agenora Marię Gołuchowskiego, Leona hr. Pinińskiego, Ludwika Ćwiklińskiego, Stanisława Starzewskiego, Alicję Ludwikową Badeniową, późniejszą Karolową Habsburg. /.../

całość na blogu:
https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/06/waldemar-azuga-uwikani-w-przeszosc.html

„Uwikłani w przeszłość” to kontynuacja pozycji „Kalkulować… Polacy na szczytach c.k monarchii”. Formalnie zamknięta jest w ramach dat granicznych 1918 i 1985. Pierwsza data związana jest z rozpadem monarchii austro-węgierskiej, a druga - ze śmiercią Alicji Ankarcrona Badeni Habsburg. Pierwsza część kończy się w 1918 r., a druga w tym momencie zaczyna./.../ Właściwie w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
196

Na półkach:

„Uwikłani w przeszłość” Waldemara Łazugi, czyli wciągająca podróż w początki niepodległości

„Historia okrutnie zadrwi z pierwszego apostoła politycznego realizmu. Potoczy się bowiem tak nieprzewidywalnie, że „Czas” – ostoja konserwatyzmu – końca epoki zaborów niemal nie zauważy. Nie będzie wiekopomnych scen, szekspirowskich przełomów, uroczystych fanfar, proporców ani podniosłych przemówień. Będzie niepokój, chaos i schizofreniczny czas przejściowy. Nic na miarę snów i marzeń kilku pokoleń. Austrii już prawie nie ma, ale jeszcze jest. Polska już prawie jest, ale jeszcze jej nie ma”. [s.110]

Mam kłopot z tym dwudziestoleciem, z czasami pomiędzy 1918 a 1939. Być może dlatego, że nigdy w szkole nie potrafiono mi ich dobrze pokazać, bo przecież w podręcznikach pojawiały się jedynie daty i mnóstwo nazw partii i partyjek, które trzeba było rozróżniać. A może dlatego, że nie spotkałam nikogo, kogo by ten okres fascynował i kto potrafiłby o nim mówić? Nie mam pojęcia, wiem jednak, że książka „Uwikłani w przeszłość” Waldemara Łazugi pokazała mi, jak można w sposób ciekawy, naukowy i faktograficzny, a jednocześnie bardzo angażujący opowiadać o tym skomplikowanym okresie zaraz po odzyskaniu niepodległości.

Książka prof. Łazugi – jak podkreśla wydawnictwo – jest de facto zakończeniem historii, którą opowiadał w „Kalkulować... Polacy na szczytach c.k. monarchii”.
Czyli tak, zgadliście! Łazuga zabiera nas do tego małego, dusznego, konserwatywnego zakątka, w którym portrety Najjaśniejszego Pana wisiały na ścianach jeszcze długo po tym, jak „babcia Austria” odeszła w przeszłość. Jako mieszkanka dawnego ck zaboru gwarantuję sobie prawo do bycia ironiczną i prześmiewczą. Mój dziadek był z tych, którzy w zachwytach nad monarchią zawsze się rozpływali. Dla niego to były czasy dziecięcej niewinności, nie… A, nieważne.

Ważne, że prof. Łazuga potrafi pokazać ludzi i wydarzenia w sposób nowoczesny. Jego proza jest klarowna, zdania brzmią prawie jakby były wyrzucane z karabinu maszynowego. Jest w jego książce naukowy brak sentymentalizmu, którego obecność tak mnie czasem irytuje w książkach historycznych, oraz wyraźna sympatia – a jeśli nie ona, to przynajmniej próba zrozumienia – wobec postaci historycznych.
W swojej książce Łazuga pokazuje czytelniczkom i czytelnikom kontekst, ciągłość pewnych postaw i zachowań, które stały się potem podstawą do epickich batalii politycznych, których pełne było dwudziestolecie międzywojenne.

Autor pokazał kilku Polaków, którzy byli związani z terenami zaboru austriackiego, przybliżył ich czytelnikowi. Niektórych – jak Piłsudskiego i Bobrzyńskiego – kontrastuje z sobą, innych – jak Ćwiklińskiego, Alicję Badeni Habsburg czy Starzewskiego – pokazuje na tle osób im współczesnych.
Wychodzą z tego niebanalne analizy historyczne, otwierające oczy na wiele wątków i zachowań.

„Nie znalazł uznania jego kult rozumu i racjonalizmu, dystans do rzeczy i chłodna kalkulacja. Pozostał figurą antyromantyczną, o trudnym do określenie ciężarze gatunkowym. Był Bobrzyński realistą i jako realista chciał być zapamiętany. Pod koniec życia mniej lub bardziej otwarcie przyznawał, że Piłsudski, którego długo uważał za „fantastę”, realistą był także. Nie znaczy to, że tę relację odwrócił i pokłady fantazji odnalazł w sobie. Uznał „pojednawczo”, że realistów było dwóch. Tylko jeden nich okazał się nowocześniejszy. I ten ostatecznie wygrał.
Nic nam nie wiadomo, by w wolnej Polsce kiedykolwiek się spotkali”. [s.194-195]

Co jest także bardzo dla mnie ciekawe to fakt, że prof. Łazuga nie traci z oka tak zwanego „big picture”. Wydarzenia i procesy państwowotwórcze nie giną pod jego piórem przysypane setkami detali z życiorysów osób, które opisuje. Nie. Jako czytelniczka i miłośniczka historii widzę, jak ludzie kształtowali rzeczywistość i jak ona kształtowała ich.

Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale jak mi się kojarzyły te spory, dyskusje, zarzuty zbyt bliskiej współpracy z Austrią itp itd z współczesną naszą polityką! Język jest inny, to prawda, przez sto lat polszczyzna w wielu aspektach nam się mocno uprościła, ale reszta? No jakby przez te sto lat zmieniło się wszystko, prócz naszego politycznego temperamentu i ulubionych tematów do dyskusji!

No i jest w książce warstwa anegdotyczna – kapitalna! Drobne okruchy, które nadają kolorytu i sprawiają, że na historię i ludzi, którzy ją tworzyli, patrzymy jak na istoty ludzkie, nie spiżowe posągi, do oglądania których jesteśmy przyzwyczajeni.

Jeśli znacie moje recenzje, to wiecie, że cenię sobie dobry przypis i porządną bibliografię. Są książki, które były dla mnie źródłem czytelniczych inspiracji i ta nie jest wyjątkiem. Pisanie, że kwestie naukowe w „Uwikłanych w przeszłość” Waldemara Łazugi są przedstawione doskonale jest z mojej strony arogancją, bo od kiedy to magister chwali profesora, prawda? Ale nic to, piszę opinię i nie mogę nie powiedzieć, że oprawa naukowa książki jest imponująca.

I ta część końcowa! Ze zdjęciami!

Krótko mówiąc „Uwikłani w przeszłość” Waldemara Łazugi to kapitalna książka. Nawet jeśli wydaje Ci się, że wiesz, kim był Piłsudski – i tak po nią sięgnij. Dzięki takim pozycjom można na powrót zakochać się w historii.

„Nowego świata długo nie umiano sobie wyobrazić. Ani go opisać. Jesienią 1918 roku kilku byłych ministrów austriackich było przekonanych, że powstająca Polska na nich czeka.
Nie zauważyli, że ich czas minął.
Nie czekała.
Tamten świat odchodził powoli”. [s.410]

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta portalu nakanapie.pl

„Uwikłani w przeszłość” Waldemara Łazugi, czyli wciągająca podróż w początki niepodległości

„Historia okrutnie zadrwi z pierwszego apostoła politycznego realizmu. Potoczy się bowiem tak nieprzewidywalnie, że „Czas” – ostoja konserwatyzmu – końca epoki zaborów niemal nie zauważy. Nie będzie wiekopomnych scen, szekspirowskich przełomów, uroczystych fanfar, proporców ani...

więcej Pokaż mimo to

avatar
475
474

Na półkach:

„Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to porażka. Kto chce, ten może, kto chce, ten zwycięża, byle chcenie nie było kaprysem lub bez mocy”.

Józef Piłsudski



Rok 1918 przyniósł Polsce i jej narodowi wielkie zmiany. Odzyskanie niepodległości po 123 latach niewoli, stało się nie tylko wydarzeniem historycznym, ale także histerycznym, co odzwierciedla podejście ludności, oraz polityków w tamtym okresie, kiedy to nie wyobrażano sobie Polski bez Austrii, Rosji i Prus.

Mimo szczęścia spowodowanego wolnością, do dziś odczuwamy skutki zaborów, a Polska mimo jedności pozostaje podzielona pod względem, chociażby ekonomicznym poszczególnych terenów, czy gospodarczym. II Rzeczypospolita, pozostaje historycznie, jednym z najjaśniejszych okresów w dziejach kraju, choć trwała nie długo, a dojście do niej zostało okupione krwią zarówno wojskowych, polityków jak i cywilów.

Do odzyskania niepodległości doszło głównie dzięki uporowi, staraniom oraz wytrwałości i ofiarności polskiego społeczeństwa. Mimo trwającej ponad sto lat niewoli, krwawo stłumionych powstań narodowych, represji politycznych, zsyłek na Syberię, nasilającej się polityki rusyfikacji i germanizacji na przełomie XIX i XX wieku, Polacy nie porzucili marzeń o odzyskaniu niepodległości. Jak, jednak odnaleźć się w tej nowej polskiej rzeczywistości?

Pan Waldemar Łazuga, w swej pozycji Uwikłani w przeszłość, która jest kontynuacją pozycji Kalkulować… Polacy na szczytach c.k monarchii, tym razem rzetelnie obrazuje czytelnikowi, jak po roku 1918 w Polsce odnajdywali się ludzie, którzy byli czołowymi postaciami Austro – Węgier. W pozycji tej opisanych mamy kilak ważniejszych osób takich, jak np. Ludwik Ćwikliński, czy Leon Byliński. Każde z tych nazwisk związane było mocno ze starą monarchią, oraz światem, który już przeminął. Książka Pana Łazugi to obszerna rozprawa o tym, jak traktowano „Austriaków” w II Rzeczypospolitej na gruncie akademickim, politycznym, czy woskowym.

Bardzo lubię tego typu publikacje. Przybliżają one tę nieopowiedzianą historię, o której nie mówi się w szkole. Książka, jest naprawdę obszerna i trochę bałam się, że nie dam rady przeczytać jej w całości, ponieważ jest to raczej wywód naukowy, opatrzony dość trudnym słownictwem. Mocną stroną tej pozycji są przypisy odsyłające czytelnika do innych poruszających dany temat publikacji. W ogóle uważam, że szeroka gama przypisów w książkach historycznych i naukowych, jest tym, co podnosi wartość dzieła.

Uwikłani w przeszłość, to z całą pewnością pozycja trudna i nie dla każdego. Nawet fani historii mogą być nią znudzeni, to bardziej publikacja dla koneserów, oraz tych, którzy interesują się bardzo szeroko pojętą wręcz rozdrobnioną historią Polski. Autor zawarł tutaj także mnóstwo wspaniałych zdjęć, które przedstawiają najbardziej znane osoby ówczesnego okresu, jak Julian Dunajewski, czy Stanisław Starzewski. Obie pozycje,Uwikłani w przeszłość i Kalkulować… Polacy na szczytach c.k monarchii, można potraktować jako dylogię.

Ze względu na to, że Pisarz za swoje książki zostawał wielokrotnie nagradzany, z pozycją tą warto się zapoznać.

zaczytanizkawa.blogspot.com

„Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to porażka. Kto chce, ten może, kto chce, ten zwycięża, byle chcenie nie było kaprysem lub bez mocy”.

Józef Piłsudski



Rok 1918 przyniósł Polsce i jej narodowi wielkie zmiany. Odzyskanie niepodległości po 123 latach niewoli, stało się nie tylko wydarzeniem historycznym, ale także histerycznym, co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1203
957

Na półkach: ,

Wydawca reklamuję tę pozycję jako kontynuację "Kalkulować… Polacy na szczytach c.k. monarchii", dlatego kto nie czytał tej książki, może po nią wcześniej sięgnąć i obie prace potraktować jako dylogię. "Uwikłani w przeszłość" opowiada, bowiem o czołowych postaciach Austro-Węgier, które po 1918 musiały się odnaleźć w nowej, polskiej rzeczywistości. Głównymi bohaterami jest kilka osób: Agenor Gołuchowski, Alicja Ankarcrona, Stanisław Starzewski, Michał Bobrzyński, Leon Biliński, Leon Piliński czy Ludwik Ćwikliński. Wszyscy byli związani ze starym światem, z habsburską monarchią i o ich dalszych losach jest ta opowieść, o tym jak odnajdywali się w Polsce, jak traktowano "Austriaków", z jakimi problemami mierzyli się w życiu politycznym, akademickim czy wojskowym, ale też o stosunkach między nimi samymi. Książka jest napisana w charakterystycznym stylu, cechującym się sympatią do habsurskiej monarchii, pełnym anegdot, ale też literackich nawiązań czy scen z życia wziętych w stosunku do postaci Franciszka Józefa i końca imperium (góruje w tym zwłaszcza pierwszy rozdział). Później konstrukcja pracy sprawia, że mamy do czynienia z minibiografiami wspomnianych już postaci, ale w szerszej perspektywie można też spojrzeć jak w ogóle w Polsce postrzegano c.k. monarchię i jak wyglądała pamięć o niej w II Rzeczpospolitej.

Wydawca reklamuję tę pozycję jako kontynuację "Kalkulować… Polacy na szczytach c.k. monarchii", dlatego kto nie czytał tej książki, może po nią wcześniej sięgnąć i obie prace potraktować jako dylogię. "Uwikłani w przeszłość" opowiada, bowiem o czołowych postaciach Austro-Węgier, które po 1918 musiały się odnaleźć w nowej, polskiej rzeczywistości. Głównymi bohaterami jest...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    25
  • Przeczytane
    15
  • 🏺 Historia - chcę przeczytać
    1
  • Austro-Węgry
    1
  • 2023
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • 02. Epub?
    1
  • Historia Polski
    1
  • historia
    1
  • Biografie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Uwikłani w przeszłość


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne