Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Butterwick
5
7,6/10
Pisze książki: historia
Urodzony: 01.01.1968
Studiował historię w Cambridge i uzyskał doktorat w Oxfordzie. Wykłada historię Polski w School of Slavonic and East European Studies na University College London. Jego badania sytuują się na styku historii polityki, religii, kultury i idei w XVIII wieku. Autor monografii Poland’s Last King and English Culture. Stanisław August Poniatowski, 1732-1798 (Oxford 1998, polskie wydanie Stanisław August a kultura angielska, Warszawa 2000),prac zbiorowych oraz artykułów o Oświeceniu i Anty-Oświeceniu, Kościele katolickim, parlamentaryzmie i monarchii w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
7,6/10średnia ocena książek autora
75 przeczytało książki autora
331 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Światło i płomień. Odrodzenie i zniszczenie Rzeczypospolitej (1733–1795)
Richard Butterwick
8,3 z 54 ocen
320 czytelników 16 opinii
2022
Konstytucja 3 Maja. Testament Rzeczypospolitej Obojga Narodów
Richard Butterwick
5,8 z 5 ocen
15 czytelników 0 opinii
2021
Polska rewolucja a Kościół katolicki 1788-1792
Richard Butterwick
8,0 z 6 ocen
63 czytelników 3 opinie
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Światło i płomień. Odrodzenie i zniszczenie Rzeczypospolitej (1733–1795) Richard Butterwick
8,3
Kapitalna relacja z upadku Polski w XVIII wieku, przyczyn wewnętrznych i zewnętrznych, które doprowadziły w efekcie do trzech rozbiorów i utraty niepodległości i państwowości. Ciekawy obraz poczynań ostatniego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, obrad sejmów, sejmików, Konstytucji 3 maja i wiele, wiele innych wątków ówczesnej rzeczywistości.
200 stron przypisów dowodzi jak staranne i dogłębne były kwerendy autora w poszukiwaniu dokumentów źródłowych.
Polska rewolucja a Kościół katolicki 1788-1792 Richard Butterwick
8,0
Wiązałem wielkie nadzieje z książką R. Butterwicka "Polska rewolucja a Kościół katolicki. 1788-1792". Biorąc pod uwagę jej objętość (898 s. + ponad 50 s. bibliografii) wiedziałem, że będę miał do czynienia z najdłuższą książką historyczną wydaną w jednym tomie, z jaką się kiedykolwiek spotkałem. Temat bardzo ciekawy, mało zbadany, ale też ogromnie ważny. Szybko spostrzegłem niestety, że poziomowi erudycji autora równa się, a może nawet go przebija, brak umiejętności do syntetycznego ujmowania wątków. Postaram się w kilku punktach wymienić parę z najważniejszych uwag, jakie mam do tego dzieła (pełna recenzja zajęłaby zbyt dużo miejsca, a wystarczy już, że R. B. nie zna tutaj umiaru):
1. Jak już wspomniałem, chylę czoła wobec tak zdolnego historyka, jakim niewątpliwie jest R. B. Jego praca kojarzy mi się z wybitnym amerykańskim dziejopisarzem R. H. Lordem, który bez mała sto lat wcześniej napisał fundamentalne dzieło o historii Polski w tym okresie. Ich zdolności językowe i pasja badawcza są na podobnym poziomie, natomiast na tym zbieżności się kończą. R.B., w odróżnieniu od Lorda nie chce, bądź nie potrafi przechodzić do rzeczy i wyciągać krótkich, acz trafnych wniosków, które podsumowałyby poszczególne wątki w kilku zdaniach. Zamiast tego mamy niesamowicie rozwlekłe dywagacje, ciągnące się na wielu stronach. Wszystko by jeszcze było do przyjęcia, gdyby większość z nich była ściśle na temat. Tymczasem brytyjski historyk stworzył hybrydę wielu tematów, a tytuł książki nie pokrywa się z co najmniej 40 % jej treści. W ogóle pierwsze 280 stron jest zupełnie nie na temat. Nie dotyczy tego okresu, a także mówi wiele, ale nie o stosunku kościoła do państwa. Wszystko wygląda, jakby autor zrobił po prostu kompilację swoich artykułów z periodyków naukowych i stworzył z nich książkę (sam o tym wspomina przynajmniej co do jakiejś jej części). Tak też, jak to bywa w artykułach naukowych zamieszczanych w specjalistycznych wydawnictwach, język pracy jest suchy (choć R.B. od czasu do czasu sili się na pewną finezję),nastawiony chyba na skrajnie nielicznego czytelnika, z liczbą odnośników charakterystyczną dla książek "na tytuł".
2. Przechodząc do meritum, uderzyła mnie przede wszystkim bardzo mała ilość sądów wartościujących, jeśli chodzi o poczynania ludzi kościoła i ich podejście do prób zreformowania Rzeczpospolitej. Żeby nie być gołosłownym przytoczę kilka charakterystycznych przykładów: a) papież Pius VI u uchwałach "kościelnych" Sejmu Wielkiego - "czyż można spodziewać się, zeby Niebo miało szczęścić w obronie Oyczyzny temu Woysku, które iest utrzymywane i żywione chlebem odiętym Kościołowi ufundowanemu od Jezusa Chrystusa?" (autor, moim zdaniem niesłusznie, upiera się, aby cytaty z epoki były po staropolsku, gdyż, jak stwierdza we wstępie - "gustuje" w tym języku; niestety współczesnemu czytelnikowi mocno utrudnia to odbiór książki, a cytatów jest tam bez liku). R.B. nie komentuje tej wypowiedzi w żaden sposób poza słowami, iż był to "argument religijny" strony kościelnej; b) refleksje nuncjusza Saluzzo w sprawie przeznaczenia dochodów z bp krakowskiego na cele armii: "Saluzzo zarzucał projektowi, że wynikał z osobistej animozji do prymasa i z <<fanatyzmu, aby mieć armię>>"; c) ale wisienką na torcie jest komentarz do takich słów księdza Surowieckiego: "Radzisz ty skassować Panieńskie klasztory na fundusz dla Polskiego Woyska: Zaproponuy lepiej tegoż Woyska kassacyą; a mnieyszy grzech popełnisz w Chrześciańskim rozumie. Religi Chrześciańska dosyć długo obywała się bez Woyska: ale nigdy bez Dziewic poślubionych Bogu". R.B. na to: "Pochopnie postulując rozwiązanie wojska niż zakonów, Surowiecki popełnił niewybaczalną gafę polityczną. Ujmując rzecz po akademicku, przekroczył granice dopuszczalnego dyskursu". Takie eufemizmy w obliczu sugestii pozbawienia kraju jedynego środka obrony przed zaborcami po prostu nie uchodzą.
3. Inną sytuację mamy, gdy autor referuje poglądy przeciwników kościoła. Tutaj nie szczędzi często uszczypliwych uwag. Również kilka przykładów: a) odnosząc się do wcześniejszego piśmiennictwa naukowego w kwestii Komisji Cywilno-Wojskowych i związanych z tym spraw oświaty pisze - " Jednak twierdzenie tego ostatniego, że nauka religii nie była najważniejsza z punktu widzenia państwa, jest co najmniej dyskusyjne". Jeśli R.B. naprawdę "religia" nie pomyliła się z "oświatą", to jest to nie tyle dyskusyjne, co zdumiewające; b) autora antyklerykalnych pism J. Baudouin de Courtenay'a kwituje, iż "nie stronił od selektywnego cytowania Ewangelii". Podczas, gdy polski pisarz XVIII wieku wypomina niestosowanie się kleru do Ewangelii w ogóle lub traktowanie jej wybiórczo, nasz historyk gani go za to, że ośmiela się robić to co robił przy pomocy tekstów, na które powoływali się, lecz ich nie przestrzegali w praktyce jego oponenci. R.B. nie dostrzega "selektywnego" posługiwania się Ewangelią ludzi kościoła...; c) jednego z bardziej antyklerykalnych (lecz nie antyreligijnych!) posłów Sejmu Wielkiego Jacka Jezierskiego podsumowuje następująco: " Jak zwykle wiekowy kasztelan był złośliwy", gdy ten krytykował mnichów i ich poczynania; d) o tych, którzy nie użalali się nad ścięciem Ludwika XVI, tak jak choćby prymas Poniatowski, autor stwierdza: " Garstka rymopisów nie podzielała odrazy, w tym jeden wierszokleta, który szydził z prymasa". Pogardliwe określanie ludzi pióra, niezgadzających się na obłudne opłakiwanie króla Francji, mianem "wierszokletów" lub "rymopisów", świadczy bardziej o małej znajomości R.B. ich twórczości, niż o samej jakości tej twórczości (wystarczy sobie poczytać poezję Jakuba Jasińskiego w tej materii).
4. Na sam koniec przytoczę cytat z zakończenia książki, które, nie wiedzieć czemu, jest również zupełnie nie na temat: "Owoce, zebrane podczas pontyfikatu Jana Pawła II, już mitem nie były. Były obfite i rzeczywiste". Abstrahując już od tego, jakie to były "owoce" i czy faktycznie były tak "obfite" i "rzeczywiste", razi ten sposób zwracania się do polskiego czytelnika przez zachodniego intelektualistę. Rozumiem, że ktoś może chcieć się przypodobać katolikom w kraju, którego historią zajmuje się naukowo, ale są pewne granice naukowej powagi. Akurat autor, jako Brytyjczyk, nie powinien mieć problemu z literaturą krytyczną wobec tego pontyfikatu. Należy tylko czasami wstać z kolan, sięgnąć po coś co nie jest apologetyczne. W naszym kraju z tym ciężko. Każda próba poważnej rozmowy o blaskach i cieniach papieża z Polski prowadzi do histerii i zarzutów zdrady narodu. Tym bardziej dziwi mnie to, że historyk z Anglii aż tak bardzo przesiąkł tą niezdrową atmosferą.
Reasumując, nie polecam tej książki nikomu chcącemu poczytać o relacjach państwa do kościoła w tych burzliwych czasach. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się jak tego typu literatura powinna wyglądać, niech sięgnie po wybitne dzieło księdza profesora Mieczysława Żywczyńskiego: "Kościół i Rewolucja Francuska". Obie te książki dzieli nie tylko 70 lat od powstania, ale całe lata świetlne, jeśli chodzi o sposób prezentacji naukowego warsztatu.