Eva zdaje się mieć niewiarygodny wręcz talent do wpadania w najdziwniejsze kłopoty... Miała tylko zadzwonić do swojej szkolnej nemezis i powiedzieć, że nie, nie zamierza pomagać w przygotowaniach do klasowego spotkania po latach, niezależnie od tego, co wielkodusznie zaoferowała za nią matka. Zamiast tego jednak, nie dość, że dała się wmanewrować w pomoc kobiecie, która wyżywała się na niej przez wszystkie szkolne lata, to na dodatek skłamała, że na zebraniu pojawi się z osobą towarzyszącą, bo nie chciała wyjść na luzerkę. I, oczywiście, najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest znalezienie chłopaka. Jak najszybciej. Najlepiej poprzez aplikację randkową. Pewnie nikogo nie zdziwi, że niedługo później trzeba Evę ratować z jednej katasftrofalnej randki z nieznajomym, później z drugiej i kolejnej... I to wszystko spada na barki jej najlepszego od piętnastu lat przyjaciela, Luke'a. Ale to przecież to wszystko tylko i wyłącznie jego wina - mógł się przecież zgodzić od razu na propozycję udawania jej chłopaka i wszystko skończyłoby się dobrze, prawda?
Historia, jak się można spodziewać, mało wiarygodna. Ale za to nie można się przy niej nudzić! Do tego jest dosyć urocza - od początku widać, że tych dwoje nie powinno być tylko i wyłącznie przyjaciółmi i tak naprawdę dosyć krótko zajmuje im dotarcie do tego samego wniosku. Szalona rodzinka Evy również dodaje niezaprzeczalnego czaru opowieści - szczególnie jej ojciec, który naprawdę (i mam na myśli NAPRAWDĘ) kocha sezon świąteczny i angażuje całą rodzinę w świętowanie, rozplanowane do ostatniej minuty.
To był zdecydowanie dobry wybór - szczególnie, że zaczęłam już tęsknić za świąteczną aurą :)

Eva zdaje się mieć niewiarygodny wręcz talent do wpadania w najdziwniejsze kłopoty... Miała tylko zadzwonić do swojej szkolnej nemezis i powiedzieć, że nie, nie zamierza pomagać w przygotowaniach do klasowego spotkania po latach, niezależnie od tego, co wielkodusznie zaoferowała za nią matka. Zamiast tego jednak, nie dość, że dała się wmanewrować w pomoc kobiecie, która...