rozwińzwiń

Na wieczność

Okładka książki Na wieczność Geneva Lee
Okładka książki Na wieczność
Geneva Lee Wydawnictwo: Papierowe Serca Cykl: Filthy Rich Vampires (tom 4) literatura obyczajowa, romans
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Filthy Rich Vampires (tom 4)
Tytuł oryginału:
For Eternity
Wydawnictwo:
Papierowe Serca
Data wydania:
2024-04-17
Data 1. wydania:
2023-07-18
Język:
angielski
ISBN:
9788383219189
Tłumacz:
Milena Halska
Tagi:
18+ Spicy
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
216
102

Na półkach:

"Filthy Rich Vampires. Na wieczność" to kolejna, bo czwarta już część o miłości Thei i Juliana. Człowieka i wampira. O miłości, która pokona nawet śmierć. Dodajmy, że ta miłość jest też piękna, bardzo namiętna i jeszcze bardziej zakazana.

Ahh.. Co tu się działo ! Wspomniałam, że ta miłość pokona nawet śmierć, bo dosłownie tak jest. Po ostatnich wydarzeniach w poprzednim tomie, po tym jak Julien odnalazł Thea, a ona dowiedziała się jakie posiada moce, Julien umiera. Tak dosłownie i nieodwołanie umiera, zapada w ciemność. Jednak Thea nie daje za wygraną i używa swoich nowo nabytych mocy by ściągnąć ukochanego z powrotem. Do tego Thea zostaje królową, ale to nie wszystko, bo bohaterowie są zmuszeni poszukać zabójcę poprzedniej królowej, zanim znów zabije.

"Na wieczność" to finałowy tom serii Filthy Rich Vampires autorstwa Geneva Lee. Nie ukrywam, że przed przeczytaniem ostatniej części musiałam odświeżyć sobie wydarzenia z poprzedniej. Ciężko byłoby mi "wejść" znów w historię bez odświeżenia, bo minęło za dużo czasu. Muszę przyznać, że fabuła mnie może nie zaskoczyła, bo niektóre rzeczy były do przewidzenia, ale można to nazwać bardziej zadowoleniem z takiego zakończenia serii, bo była bardzo wciągająca. Nie jest to książka, którą bardzo polubiłam, ale też nie taka, którą miałam ochotę odrzucić po kilku przeczytanych stronach, jednak troszkę mi się dłużyło. Miałam wrażenie jakby historia była przeciągana specjalnie. Co nie zmienia faktu, że cała seria jest bardzo przyjemna. Daje się w niej odczuć buzujące napięcie i uczucia między bohaterami od samego początku. Obydwoje momentami mnie bardzo wkurzali, ale chyba lubię takich bohaterów, przynajmniej w tej historii, idealnie tu pasowali.
Tak jak ostatnio Wam pisałam, chyba już trochę wyrosłam z historii o wampirach, bo jakoś tak nie ciągnie mnie już do tego. Przez całą książkę miałam wrażenie, że autorka chciała stworzyć swoich Edwarda i Bellę, ale nie wróżę tu aż takiego sukcesu.
A Wy lubicie książki o magii, połączeniu świata realnego z fantastycznym i nierealnych bohaterach ?

"Filthy Rich Vampires. Na wieczność" to kolejna, bo czwarta już część o miłości Thei i Juliana. Człowieka i wampira. O miłości, która pokona nawet śmierć. Dodajmy, że ta miłość jest też piękna, bardzo namiętna i jeszcze bardziej zakazana.

Ahh.. Co tu się działo ! Wspomniałam, że ta miłość pokona nawet śmierć, bo dosłownie tak jest. Po ostatnich wydarzeniach w poprzednim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
325
320

Na półkach:

“Na wieczność” to wyczekiwany finał serii, która rozpoczęła się od udawanego związku, a ewoluowała w historię pełną intryg, magii, bóstw i niebezpieczeństw. Nie mogłam się jej doczekać, jednak prawdę mówiąc – i strasznie dziwnie mi to pisać – chyba zbyt wysoko postawiłam jej poprzeczkę.

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

Myślę, że w głębi siebie liczyłam w tym finale na jakieś trzęsienie ziemi albo wybuch wulkanu, i to prawdopodobnie był mój błąd – nawet mimo tego, że jedno z nich rzeczywiście się zdarzyło. Na pewno spodziewałam się po tej książce mentalnej burzy, takiej potężnej, z gradem i piorunami. Mam za to ogólne wrażenie, że otrzymałam wiosenny deszcz z paroma silnymi podmuchami wiatru i błyskawicą na koniec.

Nie jest tak, że mi się nie podobało albo że się nudziłam, absolutnie nie. Część rzeczy przewidziałam, ale były też momenty, które naprawdę mocno mnie zaskoczyły. Poza tym autorka tak sprytnie prowadzi akcję w rozdziałach i przeplata perspektywy, że niesamowicie ciężko jest przerwać czytanie. Do tego język jest taki przyjemnie płynny, że w tę książkę można się wtopić. To zdecydowanie lektura z rodzaju tych, przy których mówi się “jeszcze tylko jeden rozdział”, a finalnie siedzi się tak długo, że na zewnątrz zaczyna świtać, a do końca książki zostaje 50 stron.

W tym tomie jest aż 5 narracji, z czego, o dziwo, to nie Thea ani Julian najbardziej przykuwali moją uwagę. Akurat między nimi zrobiło się jakoś tak... niesamowicie słodko. Już wcześniej mieli swój urok, i ja go w sumie lubię od początku, ale mam poczucie, że w ostatnim tomie został jeszcze bardziej zintensyfikowany. Nie wiem, czy trochę nie za bardzo. Julian słodzi najwięcej, a jednocześnie wkracza na jeszcze wyższy poziom ze swoim pierwotnym poczuciem zapewniania Thei bezpieczeństwa.

Wspólne sceny tej dwójki zazwyczaj miały dwa biegi: były albo słodkie, albo ostre. A często oba na raz. To w moich oczach robiło się trochę powtarzalne i momentami czułam, jakby przez to akcja się snuła – a to przyćmiło resztę. Mam wrażenie, że stawała się ona dynamiczniejsza, kiedy bohaterowie byli osobno.

Relacje rodzinne nabierają w tej części innego kształtu, pewne postaci zyskują uznanie, inne – można jeszcze mocniej znielubić. Przy okazji powstała też furtka do historii bohaterów drugoplanowych – przynajmniej w pewnym sensie “drugoplanowych”, skoro jedna z tych postaci jest tutaj narratorem. Myślę, że autorka ma tu ciekawy potencjał do wykorzystania. Tych dwoje oraz buzujące między nimi napięcie naprawdę mi się podobało, więc w głębi siebie liczę na to, że kiedyś dostaną własny tom lub dwa.

Nie zrozumcie mnie źle, nadal bardzo-bardzo lubię tę serię. Paradoksalnie (względem tego, o czym napisałam kawałek wyżej) najbardziej kupiła mnie w niej relacja głównych bohaterów – ta w wersji z poprzednich tomów. Do tego te rodzinne zawiłości, odkrywanie własnej tożsamości, niewiedza, komu można zaufać, a komu nie, rozbudowane intrygi, humor… to wszystko tutaj jest, a pytania wreszcie można uzupełnić o odpowiedzi. Jednak ten ostatni tom niestety nie został moją wielką miłością. Przynajmniej tym razem.

Myślę, że kiedyś wrócę do tej serii – gdy już wspomnienia o niej trochę odparują – przeczytam ją na świeżo, z otwartym umysłem, całą za jednym zamachem. Być może wtedy “Na wieczność” wywrze na mnie większe wrażenie. Na razie, i piszę to z bólem serca, uważam zamknięcie historii Thei i Juliana za dobre, choć w moim odczuciu pozbawione fajerwerków. Tym niemniej niezmiennie ją Wam polecam, bo całościowo jest naprawdę ciekawie skonstruowana – a ta recenzja to jedynie mój obecny pogląd na tę książkę. Nasze magiczne melodie chyba nie nadają teraz tym samym rytmem, ale może kiedyś bardziej się ze sobą zgrają.

Ocena: 3,5/5 🥃

– Magda

“Na wieczność” to wyczekiwany finał serii, która rozpoczęła się od udawanego związku, a ewoluowała w historię pełną intryg, magii, bóstw i niebezpieczeństw. Nie mogłam się jej doczekać, jednak prawdę mówiąc – i strasznie dziwnie mi to pisać – chyba zbyt wysoko postawiłam jej poprzeczkę.

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

Myślę, że w głębi siebie liczyłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1198
827

Na półkach:

Finałowa część bestsellerowej serii #FilthyRichVampires autorstwa Genevy Lee. 🧛
"Na wieczność" to czwarty tom serii, która od samego początku wywoływała sporo zamieszania. 🦇🩸 Pierwsze trzy tomy bardzo mi się podobały (W szczególności drugi i trzeci). W związku, z czym z niecierpliwością wypatrywałam tego finalnego. Tomu, który miał rozstrzygnąć wszystko... Czy spełnił moje oczekiwania? W sumie to trochę tak i trochę nie. Mam zacny mętlik...

UWAGA‼️ Pamiętaj, seria jest ściśle ze sobą powiązana. Należy czytać ją zgodnie z kolejnością wydania!

🎻 Thea ▪️ Julian 🎻

Seria 𝐅𝐢𝐥𝐭𝐡𝐲 𝐫𝐢𝐜𝐡 𝐯𝐚𝐦𝐩𝐢𝐫𝐞𝐬 od samego początku przypadła mi do gustu.
Wampiry, starodawne proroctwa, zakazana miłość, śmierć... i trzy królowe.
Brzmi nieźle i uwierzcie mi, tak właśnie było!
Po MOCNYM zakończeniu trzeciego tomu (#Trzykrólowe ) autorka bombarduje nas kolejnymi (ciężkimi) wydarzeniami. Fabuła naszpikowana jest dużą ilością wątków... Przez co momentami musiałam zwolnić z czytaniem, żeby się nie pogubić. Pomimo sporej ilości stron (ponad 500) wielokrotnie odnosiłam wrażenie tłoku i przesytu. 😒
#Nawieczność napisana została dość chaotycznie. Na moje oko można było to napisać dużo krócej (i prościej) bez zbędnego rozciągania.🤷 Jeśli miałabym podsumować całość (jako serię),to muszę powiedzieć, że mi się podobało! Samo zakończenie jakby pozostawione otwarte? Znacie twórczość autorki?

Finałowa część bestsellerowej serii #FilthyRichVampires autorstwa Genevy Lee. 🧛
"Na wieczność" to czwarty tom serii, która od samego początku wywoływała sporo zamieszania. 🦇🩸 Pierwsze trzy tomy bardzo mi się podobały (W szczególności drugi i trzeci). W związku, z czym z niecierpliwością wypatrywałam tego finalnego. Tomu, który miał rozstrzygnąć wszystko... Czy spełnił moje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
853
663

Na półkach:

“𝗦𝗼𝗺𝗲 𝗲𝗺𝗽𝘁𝘆 𝗽𝗹𝗮𝗰𝗲 𝗶𝗻𝘀𝗶𝗱𝗲 𝗺𝗲 𝗳𝗶𝗹𝗹𝗲𝗱 𝗮𝘀 𝗜 𝘀𝗮𝘄 𝗵𝗲𝗿, 𝗮𝘀 𝗶𝗳 𝗜’𝗱 𝗯𝗲𝗲𝗻 𝗵𝗼𝗹𝗱𝗶𝗻𝗴 𝘀𝗽𝗮𝗰𝗲 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿 𝗿𝗲𝘁𝘂𝗿𝗻.”

🫀 Zeszło mi z tą książką dziesięć dni, ale w końcu ją skończyłam! I tak jak już mówiłam przy każdym poprzednim tomie, wszystkie wydarzenia trzeba przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza bo inaczej człowiek nie będzie miał żadnej przyjemności z lektury. Ta seria to czysty gulity pleasure! Czy i tak musiałam robić sobie przerwy z powodu irytacji? A i owszem🙈

*Teraz będą spojlery bo przy czwartym tomie serii inaczej się nie da, a ja mam przy nich największą frajdę😈*

🫀 Mając w rękach pierwszy tom, w życiu bym się nie domyśliła co wydarzy się później - oprócz czystych oczywistości. Lee spuściła się ze smyczy i kobieta twórczo zaszalała. Tu pojawia się nawet dwór elfów🤣

🫀 Ciąża z wampirzątkiem wcale mnie nie zdziwiła. Jeśli w fantasy rzuca się hasło, że jest ona niemożliwa to znaczy, że i tak się pojawi. W tym miejscu muszę przyznać, że Julian Rousseau jest lepszym chodzącym testem ciążowym niż Edward Cullen. Ten pierwszy wyczuł ją przez zapach krwi🫡😅

🫀 W tym tomie mogłabym zrobić tabelkę i odhaczać, ile sytuacji czy tekstów brzmi jak żywcem wyjęte ze 'Zmierzchu' *wcześniej dało się jeszcze wyszukać nawiązania do 'Pamiętników wampirów', ale jedyne co zostało to picie krwi*. Momentami miałam deja vu - najbardziej przy takich pomaptycznych typu 'czeka na nas własny kawałek wieczności', 'jesteśmy niczym jasność i mrok'. Oni nawet o ciąży dowiadują się będąc na prywatnej wyspie!🫠

🫀 Ostatnie i najważniejsze, jeśli urządziłabym drinking game i piła shota za każdym razem, gdy pada fraza partner/partnerka godowa to chyba nie dotrwałabym nawet do 50 strony🤣

🫀 Podsumowując już całą serię to polecam ją wszystkim, którzy lubią wampiry, nawiązania do najbardziej znanych wampirycznych serii oraz bohaterów, którzy najpierw robią, a później myślą🤭👀

“𝗦𝗼𝗺𝗲 𝗲𝗺𝗽𝘁𝘆 𝗽𝗹𝗮𝗰𝗲 𝗶𝗻𝘀𝗶𝗱𝗲 𝗺𝗲 𝗳𝗶𝗹𝗹𝗲𝗱 𝗮𝘀 𝗜 𝘀𝗮𝘄 𝗵𝗲𝗿, 𝗮𝘀 𝗶𝗳 𝗜’𝗱 𝗯𝗲𝗲𝗻 𝗵𝗼𝗹𝗱𝗶𝗻𝗴 𝘀𝗽𝗮𝗰𝗲 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿 𝗿𝗲𝘁𝘂𝗿𝗻.”

🫀 Zeszło mi z tą książką dziesięć dni, ale w końcu ją skończyłam! I tak jak już mówiłam przy każdym poprzednim tomie, wszystkie wydarzenia trzeba przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza bo inaczej człowiek nie będzie miał żadnej przyjemności z lektury. Ta seria to czysty...

więcej Pokaż mimo to

avatar
258
241

Na półkach:

Bardzo lubię serię Filthy Rich Vampires i muszę przyznać, że czytanie jej to moje guilty pleasure. „Filthy Rich Vampires. Na wieczność” to już czwarty, ostatni tom i niestety w moim odczuciu najsłabszy, choć mimo wszystko i tak nie jest zły.

Największy problem mam chyba z ilością wątków i postaci, które się w tym tomie pojawiają. Mam wrażenie, że było ich po prostu zbyt dużo. Ciągle się coś działo, ciągle wyskakiwali kolejni wrogowie i problemy, przez co momentami się gubiłam w tym, kto jest kim i już sama nie wiedziałam o co chodzi. Autorka odrobinę tu jak na mój gust przedobrzyła.

Liczyłam na to, że ten tom będzie odrobinę spokojniejszy i po prostu zamknie nam całą historię miłosną, a tutaj działo się chyba właśnie najwięcej i do ostatniej strony była non stop pełna akcja. Nie mogłam odetchnąć i po prostu cieszyć się miłością Juliana i Thei. W dodatku przez jej długość czułam się odrobinę znużona.

Prawda jest jednak taka, że przeczytałam ją w dwa dni, bo bardzo lubię ten świat. Na plus zasługuje także dodatkowe POV, bo mamy tutaj historie miłosne pobocznych postaci, których naprawdę potrzebowałam. Podoba mi się jak zakończyły się te najważniejsze relacje i akurat pod tym względem jestem usatysfakcjonowana.

Jeżeli czytaliście poprzednie tomy, to na ten także się skuście, bo mimo wszystko jest to ładne zakończenie historii Juliana i Thei oraz ich rodzin i przyjaciół i wyjaśnienie najważniejszych wątków, które ciągną się od pierwszego tomu.

Podsumowując, miłośnikom pełnych akcji i miłości historii o wampirach jak najbardziej całą tę serię polecam. Dużo akcji, dużo emocji, a czyta się szybko, więc nawet jak się Wam nie do końca spodoba, to dużo czasu nie zmarnujecie.

Bardzo lubię serię Filthy Rich Vampires i muszę przyznać, że czytanie jej to moje guilty pleasure. „Filthy Rich Vampires. Na wieczność” to już czwarty, ostatni tom i niestety w moim odczuciu najsłabszy, choć mimo wszystko i tak nie jest zły.

Największy problem mam chyba z ilością wątków i postaci, które się w tym tomie pojawiają. Mam wrażenie, że było ich po prostu zbyt...

więcej Pokaż mimo to

avatar
189
189

Na półkach:

„Zdobycie korony jest stosunkowo łatwe. Utrzymanie jej jest trudniejsze.”

[ reklama @wydawnictwopapieroweserca ]

Czwarty tom 𝐅𝐢𝐥𝐭𝐡𝐲 𝐫𝐢𝐜𝐡 𝐯𝐚𝐦𝐩𝐢𝐫𝐞𝐬 pozostawił mnie w stanie zawieszenia, bo nie potrafię zdecydować - podobało mi się czy się zawiodłam.

Jestem ogromną fanką tej serii, a poprzednie trzy tomy były fenomenalne i liczyłam, że zwieńczenie serii będzie klejnotem koronnym. No… nie do końca.

Na początek jednak pozytywy. Sam wątek Morticum, Rady, Królowych i Obrzędów nie zawiódł. Spiski i szarady, układy i układziki między „ważniakami” oraz dworskie zachowanie pozorów to coś, co zawsze sprawia, że moje serce bije szybciej. I właśnie ta część typowo związana z akcją była napisana bardzo dobrze, sprawiając, że nie odechciewało mi się czytać tej książki.

Podobała mi się relacja Thei i Juliana, która rozkwitła i stała się silniejsza niż, cóż, šmierč. Uwielbiam to, że jedno wskoczyłoby za drugim w otchłań piekieł, jeśli tak trzeba by postąpić. Jednak i to nie pozostało bez skazy, ale wspomnę o tym za chwilę.

Teraz czas na minusy. Mój główny zarzut - ta książka jest zwyczajnie zbyt długa. Za dużo aspektów zostało rozciągniętych poza granice przyzwoitości, a kilka kwestii, na których rozwinięcie liczyłam, zostało przemilczanych. Zabrakło mi balansu, przemyślenia rozwoju akcji i plot twistu (bo według mnie był tylko jeden moment, kotory zasługuje na to miano).

Kolejny zarzut? Za dużo spicy scen. Tak. Powiedziałam to. Uważam, że poziom scen erotycznych był wysoki, jednak było ich dla mnie zbyt wiele, były do siebie rażąco podobne i starały się zasklepić braki w fabule. I normalnie by mi to nie przeszkadzało, jednak liczyłam tu na coś więcej niż pieprzenie. Dosłownie i w przenośni.

Nie rozumiem również zabiegu, polegającego na wprowadzeniu punktu widzenia Lysandra i Aurelii. Nie zauważyłam, aby rozmowy między nimi wprowadziły do fabuły coś więcej, niż tylko kolejne napięcie sëksualne. I o ile Aurelia jest faktycznie personą ważną dla całości, tak zupełnie nie rozumiem wyboru Lysandra, poza jego oczywistym pociągiem do Aurelii.

I teraz skaza na relacji Juliana i Thei. Jest to trzecia książka z rzędu, w której pojawia się motyw, którego nie cierpię, występujący w formie zapychacza przestrzeni. O ile byłabym w stanie tolerować pojawienie się go w epilogu lub przy końcu książki, tak w momencie, kiedy się pojawił sprawił, że wywróciłam oczami. Ponadto wydarzenie z jednego z ostatnich rozdziałów, które niewątpliwie miało wpływ na zachowanie Juliana nie zostało przedstawione z jego punktu widzenia. Ogromna szkoda, bo jego uczucia i zaborczość wobec swojej partnerki mogły wnieść sporo dobrego na ostatnich stronach powieści.

Czytając tę książkę razem z koleżanką zauważyłyśmy również podobieństwo do sytuacji występującej w sadze Zmierzch - w Przed świtem. I jest to coś, czego żadna z nas nie jest w stanie wybaczyć autorce 😂

Zakończenie jest zdecydowanie zbyt pospieszne, w porównaniu do rozwleczonej reszty. Jednak myślę, że autorka zostawiła sobie furtkę w postaci niedokończonych wątków Lysandra i Aurelii oraz Jacqueline i Camilli, aby w przyszłości ewentualnie powrócić do tego świata.

Nie potrafię ocenić tej książki. Mimo swoich wad uważam, że generalnie jest to dobre zakończenie do całej serii. Czy poprowadziłabym to trochę inaczej? Oczywiście. Ale czy jest na tyle zła, żeby ją odradzać - nie. Najlepiej będzie jeśli przeczytacie serię 𝐅𝐢𝐥𝐭𝐡𝐲 𝐫𝐢𝐜𝐡 𝐯𝐚𝐦𝐩𝐢𝐫𝐞𝐬 i zadecydujecie sami.

„Zdobycie korony jest stosunkowo łatwe. Utrzymanie jej jest trudniejsze.”

[ reklama @wydawnictwopapieroweserca ]

Czwarty tom 𝐅𝐢𝐥𝐭𝐡𝐲 𝐫𝐢𝐜𝐡 𝐯𝐚𝐦𝐩𝐢𝐫𝐞𝐬 pozostawił mnie w stanie zawieszenia, bo nie potrafię zdecydować - podobało mi się czy się zawiodłam.

Jestem ogromną fanką tej serii, a poprzednie trzy tomy były fenomenalne i liczyłam, że zwieńczenie serii będzie klejnotem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
234
229

Na półkach:

“Filthy rich vampires. Na wieczność”

“-Pójdę z tobą wszędzie.
- W takim razie pozwól, że ci pokaże świat.”Jej przyszłością był on.”

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

Pobudziła do życia to, co było uśpione i na skraju wyczerpania.

Światło i mrok…

Pierwsza łza i życzenie wypełniły pustkę.

A melodia? Była o smaku jego pocałunków.

“Nie należała do tego świata. Zjawiła się tutaj, by nim władać.”

“Filthy rich vampires. Na wieczność” to wyczekiwany przeze mnie ostatni tom serii o wampirach. Czy książka była idealnym zakończeniem tej serii? Pomijając bardzo rozwleczoną fabułę i jeden niewybaczalny dla mnie element tej historii, to wydaje mi się, że tak, chociaż nie będę ukrywać, że ta historia mogłaby być dużo krótsza.

Jeśli chodzi stricte o samo zakończenie, to było ono zaskakujące i wydaje się być otwarte. Zabrakło mi epilogu, które mogłoby jasno sugerować zakończenie losów głównych bohaterów.

Patrząc na przestrzeni trzech tomów, to Julian i Thea wykonali kawał ogromnej roboty, jeśli chodzi o relację i ich delikatną przemianę. Wraz z bohaterami obserwowałam jak ich więź z dnia na dzień rosła, a uczucia potęgowały, i to wzajemne oddanie…

Oni odkrywający nowe umiejętności,
pojawiające się zmiany i walka z czasem, proroctwem, nieoczekiwanymi wiadomościami i wyzwaniami, które nie są łatwe do przejścia.

I ta muzyka. Ten, kto czytał poprzednie tomy, to wie, że muzyka dla Thei była najważniejsza i tutaj ona również się pojawiła. Muzyka była integralną częścią jej życia, a z nią odkrywanie i ćwiczeniu umiejętności mogące nadać nowych barw i brzmień.

W tej książce pojawiła się także rozszerzona perspektywa, aż o trzy osoby, i to właśnie tych postaci jestem i byłam najbardziej ciekawa, a także wątków miłosnych, które tutaj się pojawiły.

Dużym zaskoczeniem były dla mnie relacje rodzinne, które faktycznie miały swój nieoczekiwany zwrot akcji i tak jak nie lubiłam mamy Juliana, tak tutaj byłam w stanie ją zaakceptować. Relacje rodzinne, zwłaszcza w rodzinie Juliana uległy zmianie i było widać ich siłę oraz to, że są dla siebie ważni, a uczucia względem nich były ukryte pod warstwą obojętności.
*
Pojawiło się również kilka nielogicznych i niewyjaśnionych dla mnie elementów w tej historii i nie wiem, czy ja coś przeoczyłam, czy może autorka coś przeoczyła i pogubiła się w historii? A może pojawi się ich rozwinięcie w innej książce?
*
Podsumowując… seria jest zdecydowanie warta uwagi, zwłaszcza dla tych, którzy kochają wampiry niebezpieczne intrygi i spiski mogą poważnie zaszkodzić, a także uwielbiają obserwować uczucia i miłość, która z nich się tworzy. Opatula, otumania i prosi się o otwarcie. Historia o walce o ukochaną osobę i poszukiwaniu odpowiedzi. A sam świat nadprzyrodzony? Jest dobrze rozwinięty, w którym czyhają przeszkody i pojawiają się konflikty, którym trzeba zaradzić i nie doprowadzić do rozłamu.

“Filthy rich vampires. Na wieczność”

“-Pójdę z tobą wszędzie.
- W takim razie pozwól, że ci pokaże świat.”Jej przyszłością był on.”

[współpraca reklamowa z @wydawnictwopapieroweserca]

Pobudziła do życia to, co było uśpione i na skraju wyczerpania.

Światło i mrok…

Pierwsza łza i życzenie wypełniły pustkę.

A melodia? Była o smaku jego pocałunków.

“Nie należała do tego...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    110
  • Przeczytane
    30
  • Teraz czytam
    7
  • Legimi
    5
  • Posiadam
    4
  • Fantasy
    3
  • 2024
    3
  • Ulubione
    2
  • Chcę mieć
    2
  • Erotyki
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Na wieczność


Podobne książki

Przeczytaj także