A Memory of Light
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Koło Czasu (tom 14)
- Wydawnictwo:
- Tor Books
- Data wydania:
- 2014-01-08
- Data 1. wydania:
- 2014-01-08
- Liczba stron:
- 1148
- Czas czytania
- 19 godz. 8 min.
- Język:
- angielski
- Inne
The Wheel of Time turns and Ages come and go, leaving memories that become legend. Legend fades to myth, and even myth is long forgotten when the Age that gave it birth returns again. In the Third Age, an Age of Prophecy, the World and Time themselves hang in the balance. What was, what will be, and what is, may yet fall under the Shadow.
When Robert Jordan died in 2007, all feared that these concluding scenes would never be written. But working from notes and partials left by Jordan, established fantasy writer Brandon Sanderson stepped in to complete the masterwork. With The Gathering Storm (Book 12) and Towers of Midnight (Book 13) behind him, both of which were # 1 New York Times hardcover bestsellers, Sanderson now re-creates the vision that Robert Jordan left behind in A Memory of Light.
Edited by Jordan's widow, who edited all of Jordan's books, A Memory of Light will delight, enthrall, and deeply satisfy all of Jordan's legions of readers.
The Wheel of Time turns, and Ages come and pass.
What was, what will be, and what is,
may yet fall under the Shadow.
Let the Dragon ride again on the winds of time.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 670
- 524
- 95
- 23
- 18
- 11
- 10
- 10
- 9
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
Dotarłam! Były momenty zwątpienia w tej podróży przez świat Jordana, ale ostatecznie jestem zadowolona, choć uważam, ze najsilniejsza była druga książka z tych, które pisał Sanderson.
Dotarłam! Były momenty zwątpienia w tej podróży przez świat Jordana, ale ostatecznie jestem zadowolona, choć uważam, ze najsilniejsza była druga książka z tych, które pisał Sanderson.
Pokaż mimo to"Pamięć Światłości" to prawdziwie epickie zwieńczenie cyklu, który wcześniej dostarczył mi wielu pozytywnych wrażeń i co najmniej trzy razy tyle nudy. Gdy rozpoczynała się Ostatnia Bitwa czułem wobec tego podekscytowanie, ale też... pewną ulgę. Finał był jednak bardzo dostarczający. Tysiąc dwieście stron niekończącej się akcji, napięcia i mniejszych lub większych niespodzianek. W tej opowieści były groza, niepokój, patos i - przede wszystkim - dużo serca...
... ale punktem kulminacyjnym całej historii, jej największym tryumfem, pozostaje dla mnie ta krótka rozmowa pomiędzy Egwene a Verin z "Pomruków Burzy". To był ten moment, kiedy dalekowzroczne planowanie Jordana i subtelność Sandersona wspólnie stworzyły scenę kompletną. W "Pamięci Światłości" zabrakło mi takich motywów, choć muszę przyznać, że zwyczajnie nie było na nie czasu. W wielkim finale trzeba było znaleźć miejsce dla podsumowania pięćdziesięciu wątków i oddania sprawiedliwości pięciuset bohaterom. Wielką zasługą Sandersona jest to, że udało się to wszystko zmieścić w jednym tomie, a nie kolejnej trylogii.
Jednocześnie z pewną wątpliwością i niemałym zaskoczeniem przyznaję, że ta historia mogłaby być nieco dłuższa. W tym ostatnim tomie wprowadzonych zostało kilka nowych wątków, które w mojej opinii wymagały jakiejkolwiek podbudowy w którymś z wcześniejszych tomów. Poza tym, epilog jest bardzo pospieszny i zdawkowy. Nie znalazło się w nim zbyt wiele wiadomości na temat tego, co dalej - nawet w odniesieniu do głównych bohaterów. Dlatego też na sam koniec pozostaje poczucie sporego niedosytu.
Koniec końców, na pytanie, czy było warto męczyć się z tą liczącą kilkanaście tysięcy stron kobyłą, jaką jest "Koło Czasu", odpowiadam: tak. Dla Verin. I trochę też dla Hinderstap.
"Pamięć Światłości" to prawdziwie epickie zwieńczenie cyklu, który wcześniej dostarczył mi wielu pozytywnych wrażeń i co najmniej trzy razy tyle nudy. Gdy rozpoczynała się Ostatnia Bitwa czułem wobec tego podekscytowanie, ale też... pewną ulgę. Finał był jednak bardzo dostarczający. Tysiąc dwieście stron niekończącej się akcji, napięcia i mniejszych lub większych...
więcej Pokaż mimo toGodne zwieńczenie takiej serii byłoby niezwykle trudne dla oryginalnego autora. Brandon Sanserson miał podwójnie ciężkie zadanie, a wywiązał się z niego perfekcyjnie.
Godne zwieńczenie takiej serii byłoby niezwykle trudne dla oryginalnego autora. Brandon Sanserson miał podwójnie ciężkie zadanie, a wywiązał się z niego perfekcyjnie.
Pokaż mimo tosuper zakończenie. W sumie można by pociągnąć kilka wątków. Mata ciut mało na końcu. Generalnie wątek Mata chyba najbardziej mi leżał. Najmniej Egwene. Straszna s..ka z niej wyszła. Po przeczytaniu wszystkich tomów miałem problem z rozpoczęciem nowej książki. Tak mi się w głowę to wgryzło
super zakończenie. W sumie można by pociągnąć kilka wątków. Mata ciut mało na końcu. Generalnie wątek Mata chyba najbardziej mi leżał. Najmniej Egwene. Straszna s..ka z niej wyszła. Po przeczytaniu wszystkich tomów miałem problem z rozpoczęciem nowej książki. Tak mi się w głowę to wgryzło
Pokaż mimo toTa seria to majstersztyk, wciągające bez reszty cudo! Bogactwo wątków, postaci i opowieści. A koło czasu obraca się tak jak chce.
Ta seria to majstersztyk, wciągające bez reszty cudo! Bogactwo wątków, postaci i opowieści. A koło czasu obraca się tak jak chce.
Pokaż mimo toFinał niewątpliwie epicki. Co do całej serii... cóż, Robert Jordan był niezłym światotwórcą, lecz niestety średnim pisarzem.
Finał niewątpliwie epicki. Co do całej serii... cóż, Robert Jordan był niezłym światotwórcą, lecz niestety średnim pisarzem.
Pokaż mimo toNawet nie wiem czego się spodziewałam, ale chyba czegoś więcej, niż zaoferowała mi ta część... Bo te dwie wcześniejsze, kiedy przejął opowieść Sanderson bardzo mi się podobały. Wniósł świeżość w historię i dojrzałość w postaci. A od połowy tej części miałam uczucie szaleńczego biegu przez poszczególne sceny... tyle wątków i postaci w tej ostatniej bitwie, tyle powiązań, że czułam coraz większą zadyszkę. Nie wspominając już, że bitwa toczy się od połowy tomu. Po prostu czuję się zmęczona tym chaosem, który z tego wyszedł. Chociaż niektóre wątki doskonale pociągnięte do samego końca.
Poza tym po 14 tomach nie mogę uwierzyć, że to się skończyło... dziwnie mi tak z tym uczuciem. Siła tej historii jest w tym, że wysokiego rudego chłopaka, którego spotykam w drodze do pracy nazywam "Aielem", a na starszą córkę czasem mówię w myślach "Zielona Aes Sedai". Więc chyba jednak ta opowieść się udała,..
Nawet nie wiem czego się spodziewałam, ale chyba czegoś więcej, niż zaoferowała mi ta część... Bo te dwie wcześniejsze, kiedy przejął opowieść Sanderson bardzo mi się podobały. Wniósł świeżość w historię i dojrzałość w postaci. A od połowy tej części miałam uczucie szaleńczego biegu przez poszczególne sceny... tyle wątków i postaci w tej ostatniej bitwie, tyle powiązań, że...
więcej Pokaż mimo toMiło spędzony czas
Miło spędzony czas
Pokaż mimo toPostanowiłem, że nie wystawie temu tomowi oceny, bo po prostu uważam, że nie nie sposób ocenić tej części, czy raczej całego zakończenia obiektywnie, a próbując to zrobić, ocena mogłaby być niestety krzywdząca. Dlaczego?
W skrócie: Coś, co pierwotnie w zamyśle Jordana, było zaplanowane na zapewne kolejne kilka tomów, wszystkie te pieczołowicie i szczegółowo rozwijane postacie przez te wszystkie tomy, nie tylko pierwszo i drugo, ale i trzecio i czwartoplanowe, wszystkie te często nudne opisy, przez które trzeba było się wręcz przebijać, ale które właśnie tworzył charakter każdej postaci w najdrobniejszych detalach, wszystko to było rozwijane tak szczegółowo przez 11 tomów i nagle trzeba było to skompresować i domknąć na tak niewielu stronach.
Co z tego mogło wyjść, można sobie wyobrazić.
Akcja dzieje się bardzo szybko, postaci które się nagromadziły jest dużo i po protu nie sposób poświecić każdej z nich tyle czasu, ile czytelnik by sobie życzył. Przez to niektóre z nich pojawiają się okazyjnie, relacje zostały w znacznej większości bardzo spłycone, a spłycone do takiego stopnia, że w którymś momencie w jednym zdaniu zostaje oznajmione, że gdzieś niedawno dana para jest po ślubie, a przypadku innej pary o ślubie dowiadujemy się, kiedy jedna z postaci nazwa drugą "żono" i nic więcej na ten temat. Takich większych, bądź mniejszych "niuansów" jest mnóstwo i cała ta chemia między bohaterami po prostu wyparowała. Trup ściele się również gęsto i tak naprawdę nie ma nawet miejsca, aby dłużej się nad jedną czy drugą śmiercią w książce rozwodzić.
Poza tym spłaszczeniem i spłyceniem relacji między bohaterami w szczególności gryzły mnie 3 z nich. Egwene, która stała się potwornie irytująca ze swoim zachowaniem wszystkowiedzącej i nieomylnej, pomimo tego, że była dziewczyną ze wsi, na nauce w wieży spędziła kilka miesięcy, u mądrych uczyła się tylko śnienia i nie miała nigdzie okazji nabyć takiej wiedzy, jak tutaj zostało to przedstawione, w szczególności jeśli chodzi o taktykę wojenną. Pozostałe 2 postacie to rodzeństwo Trakand, z których już standardowo głupota momentami wylewała się wręcz wiadrami.
Oczywiście nie mam tutaj pretensji do Sandersona, który jest jednym z moich ulubionych autorów, bo zadanie otrzymał praktycznie niewykonalne. Należy być tutaj przede wszystkim wdzięcznym, że dane czytelnikom było poznać jakiekolwiek zakończenie po tylu tomach, nawet w tak skompresowanej formie. Jednakże gdyby Jordan miał możliwość dokończenia swojego dzieła i nie miałby ograniczenia czasowego, to za takie zakończenie moja ocena zdecydowanie nie byłaby zbyt wysoka.
Epilog wygląda jak wstęp do kolejnej książki, nie wyjaśnia zbyt wiele i pozostawia duży niedosyt i mnóstwo kolejnych pytań, co nie powinno mieć miejsca po tak rozbudowanej opowieści.
Wracać do tej serii raczej nie zamierzam, tym bardziej, że prawie połowa tomów wypada delikatnie mówiąc dość przeciętnie i mając na względzie takie zakończenie, nie zachęca to zbytnio po ponowne sięgnięcie do tej serii.
Postanowiłem, że nie wystawie temu tomowi oceny, bo po prostu uważam, że nie nie sposób ocenić tej części, czy raczej całego zakończenia obiektywnie, a próbując to zrobić, ocena mogłaby być niestety krzywdząca. Dlaczego?
więcej Pokaż mimo toW skrócie: Coś, co pierwotnie w zamyśle Jordana, było zaplanowane na zapewne kolejne kilka tomów, wszystkie te pieczołowicie i szczegółowo rozwijane...
15 książek, ponad 14,5 tysiąca stron/502 godziny audiobooka. Pół roku przygody z chmarą bohaterów, którzy na pewnym etapie stają się ‘Twoimi książkowymi przyjaciółmi’. Nie zaprzeczę, szykuje mi się chyba depresja poczytelnicza życia, co dobitnie świadczy o sile „Koła czasu”.
Wykorzystując ten moment trochę jako okazję do podsumowania całej serii, chcę tylko zaznaczyć, że oczywiście w wielu miejscach nie było idealnie, włączając w to ten tom. ALE to w jaki sposób losy tych wszystkich bohaterów zostały podomykane, jest szalenie satysfakcjonujące. Nie będę zdradzać żadnych szczegółów, ani się szczególnie rozpisywać. Daję 10/10, bo to, co aktualnie mi się kłębi w głowie jest jakąś wielką plątaniną związków chemicznych, a moment, w którym lektor powiedział „koniec ostatniego tomu ‘Koła czasu’” zostanie ze mną na długo.
Idźcie i czytajcie, ja idę się wypłakać.
15 książek, ponad 14,5 tysiąca stron/502 godziny audiobooka. Pół roku przygody z chmarą bohaterów, którzy na pewnym etapie stają się ‘Twoimi książkowymi przyjaciółmi’. Nie zaprzeczę, szykuje mi się chyba depresja poczytelnicza życia, co dobitnie świadczy o sile „Koła czasu”.
więcej Pokaż mimo toWykorzystując ten moment trochę jako okazję do podsumowania całej serii, chcę tylko zaznaczyć, że...