Kamienne zegary

Okładka książki Kamienne zegary Apoloniusz Zawilski
Okładka książki Kamienne zegary
Apoloniusz Zawilski Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie powieść historyczna
344 str. 5 godz. 44 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Łódzkie
Data wydania:
1973-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1973-01-01
Liczba stron:
344
Czas czytania
5 godz. 44 min.
Język:
polski
Tagi:
wspomnienia
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
650
645

Na półkach:

Wspomnień z późnego okresu okupacji jest wiele, szczególnie dużo z okresu Powstania Warszawskiego. Za to takich, które opisują początkowy okres po Wrześni napotkałem raptem kilka. A do tego w większości wypadków ten wczesny okres wojny jest tylko skrótowo zaznaczony. Choć może jest ich więcej tylko, że się nie przebijają? W każdym razie ta kontynuacja świetnej książki “Bateria została” jest tu bardzo ciekawym i ważnym wyjątkiem. Wspomnienia w niej zawarte dotyczą okresu od października 1939 do mniej więcej drugiej połowy 1941 roku (z małymi wyjątkami, o czym napiszę później). Z punktu widzenia autora wszystko koncentruje się wokół leczenia w szpitalu w Laskach i późniejszej rekonwalescencji jednak spraw rozgrywa się w kilku miejscach Polski a do tego w tym okresie dzieje się także wiele innych rzeczy poza samym leczeniem.

Jest tu więc bardzo interesujący opis “smuty” po klęsce wrześniowej, który to okres uległ u nas jakoś zapomnieniu, ale wówczas był niezwykle silnie przeżywanym rozczarowaniem. Walka i przegrana wcale nie przekreśliła “rachunków krzywd” ale raczej je wzmocniła co tutaj autor opisuje, być może nawet niesprawiedliwie obciążając pewną rodzinę ziemiańską winą za to, że podjęła jego i jego żony z pewną niechęcią. Chociaż faktycznie mieli oni taki obowiązek, żeby przygarnąć masę uciekających przed różnymi problemami Polaków?

Są tu ciekawe obrazy pierwszych represji wobec Żydów oraz różnie ciekawy szkic tego jak te represje były odbierane przez Polaków. Jest też trochę o tym jak różne były postawy Niemców, albo tych, którzy nie będąc Niemcami pracowali dla Niemców w różnego rodzaju policjach albo służyli w niemieckich siłach zbrojnych. Sporo jest o pierwszych, nieudolnych, nierozsądnych, niebezpiecznych a momentami także śmiesznych próbach tworzenia organizacji podziemnych co może być odkryciem zważywszy, że my mamy często obraz późniejszej, wielkiej i bardzo dobrze zorganizowanej Armii Krajowej (pominąwszy to na ile ta dobra organizacja była prawdą).

Jednak najciekawszy i zajmujący najwięcej miejsca jest opis codziennego życia oraz niezwykłych zmian jakie przynosi dla autora ten okres. Dla nas dziś jest to już zupełna abstrakcja ale okupacja kompletnie pozmieniała stosunki społeczne. Poczynając od tego, że nauczyła Polaków “kombinowania” a przede wszystkim handlu. W większej części terenów II RP handel był zajęciem gorszym, żydowskim a nawet po szlachecku niegodnym - do tego stopnia, że dla zawodowego oficera Wojska Polskiego mógł wiązać się z utratą honoru. Co było przecież także sytuacją autora. A w czasie okupacji okazało się, że to jest w zasadzie jedyne realnie możliwe źródło utrzymania, zwłaszcza w połączeniu z antyżydowskimi działaniami okupanta. Więc przedwojenny oficer z żoną zajmuje się handlem alkoholem i wyszynkiem ale przynajmniej w jego opowieści cały czas czuć, że robi to z lekkim obrzydzeniem. Trudno orzec, czy to taka poza czy faktycznie robił to tylko z musu, ale i tak pokazuje to nastawienie do tego rodzaju działalności.

Zawilski niewątpliwie miał talent pisarski więc słucha się tego i czyta bardzo dobrze. Szkoda więc, że - jak zresztą sam przyznaje - nie ma zbyt dobrej pamięci, bo gdyby jego wspomnienia zawierały więcej konkretów i dat byłyby także świetnym źródłem historycznym a tak to najważniejszą rzeczą jaka z nich zostaje jest nastrój epoki. Ale tak czy inaczej jest to niezwykle ciekawa pozycja.

No i tu dygresja na temat dygresji. Większa część książki jest napisana jak wspomnienie i przedstawiona jest mniej więcej chronologicznie. Ale w czterech miejscach (o ile dobrze policzyłem) pojawiają się dygresje, ewidentnie późniejsze, zawierające przemyślenia z okresu powstawania książki i z dużym prawdopodobieństwem mogę zgadywać, że powstały w końcówce lat sześćdziesiątych. Z początku strasznie mnie one denerwowały podczas słuchania, bo kompletnie mnie wybijały z ciągu i nie mogłem zrozumieć ich sensu, bo większość z nich dotyczyła rozważań wyglądających na literackie. Jednak po zakończeniu myślę, że one są ważne i pokazują nam coś bardzo ważnego nawet jeśli nie było intencją autora, żeby je tak pokazać.

Jest oczywiście bardzo mocno antyniemiecki ostatni rozdział, co nie dziwi bo lata sześćdziesiąte to nadal był okres wielkich lęków przed rewizjonizmem niemieckim, zarówno tym realnym jak i tym nadymanym przez gomułkowską propagandę. Jest do tego ciekawa dygresja antybrytyjska, z dużym prawdopodobieństwem wyjęta ze źródeł szkoleniowych LWP.

Ale są także i te dygresje literackie, które dziś dla większości czytelników nie będą jasne ale one wprost są przypomnieniem antysemickich wystąpień i programów przedwojennych. Jest więc tu wspomnienie głośnych początkach 1939 roku ataków, które Jerzy Pietrkiewicz przypuścił (pod pseudonimem) na trzech poetów o żydowskich korzeniach: Tuwima, Słonimskiego i Wittlina z tego powodu, że jakoby zmierzali do osłabienia gotowości bojowej Polaków, czego dowodem były ich wiersze… z lat dwudziestych. Tu Zawilski przeciwstawia im wiersz Broniewskiego “Bagnet na broń” napisany w maju 1939 roku co jest autorskim dodatkiem do tekstów “Pierd-Pietrkiewicza”. Oczywiście jest też, zresztą z tych samych przyczyn, atak na kolejnego pisarza o żydowskich korzeniach, Adolfa Rudnickiego za jego “Żołnierzy” z 1933 roku. Kolejna dygresja, którą Zawilski umieszcza zaraz po opisie katowania i pohańbienia Żyda przez niemieckich żandarmów dotyczy tego, że “problem żydowski należał przed wojną do najtrudniejszych problemów młodego państwa”. II RP miała bardzo wiele trudnych problemów, niektóre były wręcz nie do rozwiązania, jak choćby problem Ukraińców, którzy walczyli o powstanie własnego państwa, problem słabości kapitałowej naszego kraju, problem wrogości dwóch sąsiednich mocarstw i jeszcze wiele innych. A dlaczego “problem żydowski” był taki trudny? Autor wyjaśnia, że “sam fakt, że ludność wielu miast i miasteczek składała się w znacznej części z ludności żydowskiej, wystarcza za wszystko”, co należy chyba rozumieć tak, że sama obecność Żydów była problemem. W dodatku autor wytacza grubą armatę: “Polacy byli permanentnie przez Żydów pozywani przed Trybunał Międzynarodowy w Hadze o rzeczywiste i urojone krzywdy” co jest o tyle ciekawe, że jest całkowitą nieprawdą, bo Trybunał rozpatrywał jedynie sprawy między państwami i jedyne sprawy mniejszości jaki przez niego były rozpatrywane to były sprawy z pozwu Niemiec o ochronę praw mieszkańców Gdańska. Jest to również o tyle ciekawe, że wydaje się, że ta “armata” jest zamknięta klamrą w ostatnim zdaniu książki: “niech nas nie uczą patriotyzmu ci, którzy kiedyś szukali natchnień dla swojej negacji i rozdzierali szaty z powodu rzekomych czy nawet rzeczywistych, choć przecież nieznacznych krzywd [...]”. Ostatnie zdanie i to takie mocne musi coś ważnego znaczyć. Długo myślałem, kogo autor ma na myśli pisząc o “rzekomych czy nawet rzeczywistych krzywdach” i jakbym nie patrzył to przychodzą mi na myśl jedynie polscy obywatele żydowskiego pochodzenia, a w szczególności pisarze i poeci. To ostatnie zdanie jakoś kompletnie nie pasuje do treści wspomnień z pierwszego okresu okupacji, bo tam o Żydach jest zaledwie kilka akapitów i to jako o ofiarach Niemców. Skąd więc te dygresje i takie niezwykłe zakończenie? No i to właśnie uważam za istotną wartość dygresji w tej książce, bo sądzę że pokazują coś ważnego ale zupełnie różnego od głównej treści książki: pokazują klamrę spinającą antysemickie wystąpienia z końca lat trzydziestych z późniejszym o 30 lat antysemityzmem moczarowsko-gomułkowskim a także ukazują jak duży odzew, niestety pozytywny, ta propaganda wywoływała wśród Polaków. Interesujące, że w ten sposób książka o jednej sprawie staje się książką o zupełnie innej sprawie.

Wspomnień z późnego okresu okupacji jest wiele, szczególnie dużo z okresu Powstania Warszawskiego. Za to takich, które opisują początkowy okres po Wrześni napotkałem raptem kilka. A do tego w większości wypadków ten wczesny okres wojny jest tylko skrótowo zaznaczony. Choć może jest ich więcej tylko, że się nie przebijają? W każdym razie ta kontynuacja świetnej książki...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4
  • Chcę przeczytać
    2
  • Posiadam
    1
  • Storytel
    1
  • Druga Wojna Światowa
    1
  • Biografie i wspomnienia
    1
  • Polska
    1
  • Militaria
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kamienne zegary


Podobne książki

Przeczytaj także