RzeczpostApokaliptyczna Polska

Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
161
85

Na półkach:

Najdłuższy socjalistycznio-lezbijski fanik jaki czytałem, w sumie… to jedyny jaki czytałem.

Na wstępie - to nie jest postapo a prędzej cyberpunkowa dystopia – Magdoń oddawaj mi 25 ziko (kupiłem używke)

Zacznijmy od tego ze tutaj wszystko jest EXTREMALNE, wszystko dzieje się na sto procent, od strzelanin przez sceny tortur i gwałty. Postacie pod wpływem emocji bladną, czerwienią się, płaczą, szczerzą zęby, zgrzytają nimi, srają i szczają i rzygają pod siebie, Wszystkie reakcje postaci są przesadzone. Pociski lecą wszędzie, łuski sypią się gęsto, fruwają jelita, mózgi, kości, krew, odłamki. Wszystko się albo wali albo pali. Niestety – autor ma zbyt cienki warsztat literacki – porównania i zwroty powtarzają się, brak w tym polotu i finezji, chce się ziewać jak czyta się o kolejnej wymianie ognia pisanej według tego samego schematu, potem już się przez to leci i nie zwraca uwagi. Czasami widać że Pan Adam chce zaszokować czytelnika ale nie da rady jeśli pisze o pewnych rzeczach jak dwunastolatek.

Fabuła zaczyna wciągać ale tak po 250 stronach – nie jest skomplikowana a na dodatek autor tłumaczy wszystko abyśmy się przypadkiem nie pogubili – doceniam, ale nie było trzeba. W kolejnej części książki mamy retrospekcję jednej z postaci, potem dochodzimy do finału ale zakończenie jest jak upuszczenie kulki lodów na chodnik.

Świat Nowego Krakowa jest futurystyczny i skorumpowany i serio ma potencjał na wspaniałe uniwersum, niestety jest nijaki – akcja książki mogłaby siedzieć w jakimkolwiek mieście Europy – wtedy wystarczy tylko podmienić kilka nazw miast.

Postacie są, tak. Nikt tutaj nie może być nijaki – każdy jest charakterystyczny i wyróżniający się z tłumu głównie wyglądem lub góra jedną cechą charakteru, coś jak słabych kreskówkach dla dzieci – ale i tak nie ma to znaczenia bo często giną bez większego wkładu w rozwój fabuły.

Spójność – tutaj też mam kilka zastrzeżeń. Magdoń na samym początku bardzo dba o to aby każdy ruch postaci miał sens (pamiętam dwa razy wspomniane o zmianie ciśnienia w pojeździe dla spójności sceny),wymyśla mechaniki, zasady działania i zależności. Im dalej tym mniej mu się chce, według mnie zgubił jedną mechanikę opancerzenia która miałaby wpływ na fabułę. Jeśli autor bawi się w uzasadnianie wszystkiego co się dzieje to widzę tez pewne dziury w działaniu świata Nowego Krakowa. A tak całkiem poważnie to kilka wątków z samego początków zostało zapomniane, szkoda – byłoby dodatkowo ze 100 stron – nadal jest tutaj sporo niedopowiedzeń jeśli chodzi o rzeczy poza obranym kierunkiem fabularnym i obranymi relacjami. W skrócie – mimo zakończenia książki nadal miałem sporo pytań o to co się stało.

Co mnie zaskoczyło? Cała książka opera się na problemie dystopijnego kapitalizmu gdzie każdy zapierdala aż do utraty zdrowia lub życia – ewentualnie schodzi na ciemną stronę przestępczego półświatka gdzie idzie mu odrobinę lepiej. Niewiele lepiej – ale lepiej. To akurat było ciekawe i dość oryginalne – tutaj piona dla autora.

Co do technikaliów – czytałem to gówno w wersji papierkowej – wydane tanio, zdjęcie tytułowe w rzeczywistości wygląda gorzej (szczególnie ten ciemny wybuch w tle),przypisy po chuju do niepotrzebnych haseł i zrobione w najgorszy możliwy sposób. Są rozdziały ale równie dobrze mogłoby ich nie być (a spisu treści i tak brak). Na plus mało błędów. Taki kloc zasługiwałby na twardą oprawę bo strasznie niszczy się podczas czytania – niestety to wada tanich papierowych wydawnictw.

Nie uda mi się czegoś takiego znaleźć już pewnie nigdy dlatego tak wysoka ocena.

Najdłuższy socjalistycznio-lezbijski fanik jaki czytałem, w sumie… to jedyny jaki czytałem.

Na wstępie - to nie jest postapo a prędzej cyberpunkowa dystopia – Magdoń oddawaj mi 25 ziko (kupiłem używke)

Zacznijmy od tego ze tutaj wszystko jest EXTREMALNE, wszystko dzieje się na sto procent, od strzelanin przez sceny tortur i gwałty. Postacie pod wpływem emocji bladną,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
277
19

Na półkach:

Historia Zbirów Drwala, oddziału specjalnego wykonującego automatyczne wyroki śmierci w postapokaliptycznej Rzeczypospolitej jest pełna brutalnych opisów, wartkiej akcji, pięknych kobiet, a nawet całego kobiecego gangu. Lektura obszerna, bo sięgająca blisko tysiąca stron, ale przy tym serwująca zupełnie coś innego niż to, czego można spodziewać się po tytule. Słysząc hasło "Rzeczpostapokaliptyczna Polska" mocno liczyłam  na historię w klimacie "Metra 2033" lub "Apokalipsy Z" osadzonej w polskich realiach. Finalnie otrzymaliśmy stado mutantów, polską wersje robocopa, gierki polityczne i kobiety. Całe mnóstwo zabijających, pokrzywdzonych, gwałconych kobiet. Historia skupia się wokół wspomnianych już Zbirów Drwala, ich nowej koleżanki - Rookie i kobiecego gangu chcącego wybić populację w ramach vendetty za dawne cierpienia. Koncepcja jest interesująca, ale sposób przedstawienia... Przez większość lektury miałam wrażenie, że czytam spisane fantazje dorastającego chłopaka. Przewidywalne i do bólu podobne postacie oraz brak jakiegokolwiek indywidualizmu językowego sprawiał, że wypowiedzi jednego bohatera stylem i sposobem składni przypominały pięć innych postaci. Kobiecy gang, opisy gwałtów i mnóstwo kobiet wciśniętych w każdy możliwy wątek oraz ordynarne opisywanie ich wdzięków budziły we mnie niesmak. Choć zastanawia mnie czy był to celowy zabieg autora. Był to jedyny wątek, który zapadł mi w pamięć - walka między jedną, a drugą stroną sceny politycznej miała najprawdopodobniej stanowić główny wątek powieści, który niestety został potraktowany bardzo powierzchownie i wręcz po macoszemu. Spektakularne walki najsławniejszego oddziału Katów były tak naprawdę jedynym pozytywnym aspektem, dzięki któremu w ogóle skończyłam lekturę. Wychodzę z założenia, że nie ma złych książek, dlatego niesamowicie boli mnie to, co napiszę. "Rzeczpostapokaliptyczna Polska" jest skierowana do młodzieży, więc sposób narracji ukierunkowany na tę grupę wiekową jest zupełnie zrozumiały, ale książka jest po prostu niedopracowana. Papierowe postacie, wręcz fanatyczne ukierunkowanie na kobiecą fizyczność i wykorzystywanie jej kompletnie psują odbiór historii, która ma potencjał. Wątek samych mutantów i walki z nimi jest tak naprawdę ledwo tknięty. 

Do pewnego momentu miałam nadzieję, że po prostu podeszłam do książki ze zbyt wygórowanymi oczekiwaniami, ale fragment opisujący przyczynę straszliwego aktu zemsty na kraju rozbił resztkę tlącej się nadziei. Ciężko napisać mi coś więcej, bo pomimo swojej objętości niewiele kwestii zostało w niej poruszonych. Na pewno nie jest to lektura, po którą kiedykolwiek sięgnę drugi raz. Polecić jej również nie mogę, bo uważam, że są książki o wiele lepsze w tym gatunku, skupiające się na czymś więcej niż piękny biust przywódczyni gangu i walki gołych więźniarek mianowanych "gladiatorkami". Sam koniec również był mocno rozczarowujący. Przez blisko tysiąc stron non-stop antagonistka chce śmierci Zbirów, a finalnie kiedy ma szanse dobić rannych członków załogi - nie robi tego. Dziwna, jakby na siłę wciśnięta, relacja między szefową gangu, a Rookie była co najmniej niesmaczna, a mówienie o miłości po tym jak Księżniczka porwała Rooki i chwilę z nią porozmawiała jest już według mnie szkodliwe. Z bliżej nieznanego mi powodu wszystkie postacie, które dostąpiły głosu były tak samo wulgarne i narwane, a za jedyne rozwiązanie problemów uważały kulkę między oczy. Naprawdę historia sama w sobie ma potencjał - mutanty, państwo skażone promieniowaniem i wyniszczone wojnami i przepaść społeczna zapowiadały parę ładnych godzin przyjemnej lektury. Jednak sposób kreowania bohaterów, a raczej kopiowania ich, zupełnie tą przyjemność zniwelował sprawiając, że lektura bywała momentami nużąca, męcząca i zwyczajnie nudna. 

Historia Zbirów Drwala, oddziału specjalnego wykonującego automatyczne wyroki śmierci w postapokaliptycznej Rzeczypospolitej jest pełna brutalnych opisów, wartkiej akcji, pięknych kobiet, a nawet całego kobiecego gangu. Lektura obszerna, bo sięgająca blisko tysiąca stron, ale przy tym serwująca zupełnie coś innego niż to, czego można spodziewać się po tytule. Słysząc hasło...

więcej Pokaż mimo to

avatar
564
249

Na półkach: , , ,

Pomysł nawet fajny mogłoby być polskie ,,Metro'' a wyszla kicha przeplatana komunistyczną(!)propagandą.Zupełnie niepotrzebne peany na cześć komunizmu,liczne odnosienia do krwi czerwonej jak sztandar itp do tego infantylne wątki homoseksualne(naprawdę na siłę,bez sensu).Na plus opis efektów wystrzałów z broni w ludzkie ciało,dokładnie poopisywana makabra typu mózg na suficie.

Pomysł nawet fajny mogłoby być polskie ,,Metro'' a wyszla kicha przeplatana komunistyczną(!)propagandą.Zupełnie niepotrzebne peany na cześć komunizmu,liczne odnosienia do krwi czerwonej jak sztandar itp do tego infantylne wątki homoseksualne(naprawdę na siłę,bez sensu).Na plus opis efektów wystrzałów z broni w ludzkie ciało,dokładnie poopisywana makabra typu mózg na suficie.

Pokaż mimo to

avatar
5
1

Na półkach:

Ciekawa i wciągająca fabuła.

Ciekawa i wciągająca fabuła.

Pokaż mimo to

avatar
726
408

Na półkach: , , , , ,

Wskutek wojny nuklearnej świat, w tym Polska jest zniszczony. Krajem rządzi przemoc, a przez wysokie zaludnienie i brak pracy, jedynym dobrym zarobkiem jest handel narkotykami. Władza, która powinna naprawić zły byt społeczeństwa w rzeczywistości wraz z kościołem katolickim jest skorumpowane i współpracuje z mafią. Jednym z przepisów, jaki został w Polsce wprowadzony, jest automatyczna Kara Śmierci, którą wykonuje jednostka katów. Jedną z takich jest grupa Zbirów Drwala, której na czele stoi Lech Drwalski. Pewnego dnia otrzymują za zadanie zabić tajemnicze mutanty, które opanowały Nowy Kraków.

Muszę się przyznać, że naprawdę długo czytałam "RzeczpostApokaliptyczną Polskę”. I to chyba był pierwszy taki przypadek. Z drugiej strony nie mam się czemu dziwić, bo ma ona ponad 800 stron. Jednak jak widać, zmobilizowałam się i w końcu mam ją za sobą. Pierwsze co mogę powiedzieć o tej książce to fakt, że w pewien sposób różni się od tego, co ostatnimi czasy czytałam. Bardzo dawno miałam w rękach dzieło post apokaliptyczne i w dodatku tak brutalne. Po prostu nie miałam ostatnio okazji czegoś tego typu przeczytać. Więc przy takiej cegiełce można powiedzieć, że do tego gatunku powróciłam z wielką pompą. Natomiast po ostatniej stronie książki miałam skrajne emocje.

Nie da się zaprzeczyć, że w książce Adama Magdonia jest akcja. Bohaterowie skupieni na walce z mutantami bądź wykonywaniem wyroków śmierci bardzo często byli w niebezpiecznych sytuacjach, przez co jak nie trudno się domyślić musieli walczyć. Drugim wątkiem, który kieruje tor fabuły jest zagadka związana z osobą rozpowszechniającą narkotyk Werewolf, tworzący mutanty. Akcja fabuły to główny atut tej książki. Zdecydowanie wciąga i nie nudzi, przez co ma się ochotę na więcej oraz jest się niecierpliwym w kwestii zakończenia. Bardzo spodobało mi się również to, że autor nie wymyślał państwa powstałego na gruzach jakiegoś kontynentu. Bohaterowie żyją w Polsce a dokładniej w Nowym Krakowie. Nowy, między innymi dlatego, że przeludnienie spowodowało powiększenie miast. Ciekawa jest również konstrukcja budynków w Nowej Polsce. Normą jest, że mają one ponad 200 pięter. Próbowałam sobie to wyobrazić na dzisiejszych realiach naszego kraju, ale nie mogę.

Jako że człowieczeństwo w świecie przedstawionym jest praktycznie znikome, bohaterowie nie są przemiłymi osobami. Jednak u większości głównych postaci jest ukazane, co skłoniło ich do takich, a nie innych decyzji i zmiany swojego postępowania. Według mnie bezsensem jest pokazanie osoby złej, bo tak wymyślił sobie autor, bez żadnego wytłumaczenia przeszłości. Poza tym w książce Magdonia nie ma całkowicie pozytywnej postaci. Przez realia świata przedstawionego oraz własnej zawiści i ambicji nie może być altruistą, czy po prostu miłym i dobrym człowiekiem. Takie ukazanie postaci jest dla mnie jak najbardziej na plus. Bo choć jest to fikcja literacka, nie od dziś wiadomo, że tak działa instynkt przetrwania człowieka w trudnych czasach.

Chyba pierwszy raz czytając książę mam problem co do samego sposobu pisania przez autora. Mimo że całość czyta się dość płynnie, bo pan Magdoń piszę stylem potocznym, to jednak po pewnym czasie zaczęłam się męczyć podczas czytania. Było to spowodowane głównie przydługimi opisami polityki. Świetnie, że autor chciał ukazać realia świata przedstawionego, lecz według mnie było jej za dużo. Dodatkowo strasznie mnie raził brak jakiegokolwiek innego stylu wypowiedzi w dialogach. Każdy mówił tak samo i to w bardzo wulgarny sposób. Z początku nie zwracałam na to uwagi, ale po jakiś 150 stronach zaczęło być to trochę denerwujące.

Książa Adama Magdonia zdecydowanie znajdzie fanów wśród lubiących książki science fiction oraz antyutopiach. Ma zdecydowanie dużo akcji, przez co czytelnik się nią nie znudzi. Prawdę mówiąc, gdyby nie styl autora nie miałabym nic do zarzucenia tej książce. Jednak zawsze jest jakieś “ale”. I w moim przypadku był to właśnie styl. Aczkolwiek sądzę, że fani tego gatunku sami powinni zmierzyć się z “RzeczpostApokaliptyczną Polską” i sami ją ocenić.

Wskutek wojny nuklearnej świat, w tym Polska jest zniszczony. Krajem rządzi przemoc, a przez wysokie zaludnienie i brak pracy, jedynym dobrym zarobkiem jest handel narkotykami. Władza, która powinna naprawić zły byt społeczeństwa w rzeczywistości wraz z kościołem katolickim jest skorumpowane i współpracuje z mafią. Jednym z przepisów, jaki został w Polsce wprowadzony, jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1304
257

Na półkach: , ,

Książka łączy takie gatunki jak kryminał, sci-fi, post-apo co jest genialnym połączeniem. Wciągająca akcja dzięki , której poznajemy pracę policjantów/ katów od środka. Powieść ta jest ostra, mroczna i brutalna. Więc zdaje sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu. Ja lubię od czasu do czasu przeczytać sobie coś mroczniejszego, więc mnie drastyczne opisy walk, czy zbrodni nie zniesmaczyły. Język jest lekki, potoczny z elementami wulgaryzmów. Bohaterowie jak i świat wykreowany przez autora dla mnie był czymś świetnym i jak najbardziej zasługującym na ogromne plusy. Minusem jak dla mnie było zbyt szybkie zdradzenie , kto jest wrogiem i jego motywacji. Powołanie zawodu kata i stworzenie jego ulepszonej wersji, jak dla mnie to miętowa lemoniada , która odświeża w upalne dni. Bardzo mi się spodobał ten motyw i cieszę się, że został tak wspaniale dopracowany przez autora. W ogólnym rozrachunku musze powiedzieć, że ,,RzeczpostApokaliptyczna Polska” to kawał świetnej, dopracowanej post-apo historii. Bardzo mi się podobała i cuż mogę dodać, czytajcie, bo warto , a Ci co się nadal wahają powiem krótko żałujcie , bo nie wiecie co tracicie ;)

Książka łączy takie gatunki jak kryminał, sci-fi, post-apo co jest genialnym połączeniem. Wciągająca akcja dzięki , której poznajemy pracę policjantów/ katów od środka. Powieść ta jest ostra, mroczna i brutalna. Więc zdaje sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu. Ja lubię od czasu do czasu przeczytać sobie coś mroczniejszego, więc mnie drastyczne opisy walk, czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Nie polecam

Nie polecam

Pokaż mimo to

avatar
62
52

Na półkach: ,

Rzeczpostapokaliptyczna Polska



Opinia o książce będzie inna niż moje pozostałe wpisy – tym razem muszę zaspoljerować kilka razy, żeby uzasadnić swoją opinię. Zarazem nie zamierzam marnować czyjegoś czasu, więc w skrócie:



Jest to jedna z najgorszych, o ile nie najgorsza, książka jaką czytałem. Niezależnie od tego czy patrzy się na Rzeczpostapokaliptyczną Polską jako na całość, czy też rozbiera na czynniki pierwsze – wszystko tutaj jest po prostu złe. Nie znajduje ani jednego powodu, dla którego warto sięgnąć po książkę.



Jeżeli jednak nie lubicie opinii nie podpartej argumentami i naprawdę macie czas czytać o tym, jak lepiej można spożytkować kilkadziesiąt złotych oraz kilkanaście godzin swojego życia, poniżej możecie przeczytać dłuższy wywód, w którym i tak starałem się hamować.

Już na samym początku widać nieporadność językową autora. Mając w perspektywie napisanie recenzji książki obiecałem sobie, że tego młodego debiutanta potraktuje łagodnie. Nie zawyżę oceny książki, ale nie będę się nad nią pastwił. Bardzo szybko wyprowadzono mnie z błędu – autor nie jest młody (doprecyzuje – teksty na poziomie Rzeczpostapokaliptycznej Polskiej pisze się w wieku powiedzmy 15-17 lat, też miałem taką fazę i tez byłem przekonany o tym, że pisze dobrze),nie jest bynajmniej debiutantem gdyż kilka lat wcześniej... popełnił inną książkę (czytałem wnikliwą recenzję opublikowaną w Esensji). Poziom drastycznie spadał wraz z kolejnymi stronami, przez które brnąłem.

Zwracam uwagę na różne aspekty historii, którą opowiada autor. Lubie gdy jest to spójna konwencja, w której jedna rzecz wynika z drugiej. Historie, w których postacie są z krwi i kości – charakteryzowane przez to co mówią i robią, nieco mniej przez to jak wyglądają. Gdzie fabuła ma sens, intryga jest sprytnie poprowadzona, zwroty akcji są prawdziwymi zwrotami, a nie motywami od czapy. Lubię wyważone opisy, dzięki którym świat nabiera ostrości, a jednocześnie nie czuje sie łopatologii. Łopatologia objawia się głównie ścianami tekstu, często pełnych zupełnie niczego nie wnoszących detali, które nudza czytelnika, zabijają dynamikę oraz niepotrzebnie wydłużają książkę. Napisałem o rzeczach oczywistych, ale w Rzeczpostapokaliptycznej Polskiej wszystkie te elementy po prostu leżą.

Nie znam autora, nie moge z całą pewnością stwierdzić czy wzorował się na takich filmach jak Dredd, Underworld i na niezliczonych ilościach gier komputerowych, ale mówiąc w skrócie pewne patenty mógłby się jeszcze sprawdzić właśnie w tych dwóch mediach, natomiast absolutnie nie pasowały do książki.

Co mnie irytowało najbardziej:

"Ministerstwo Miar i Wag" - czyli jak zbombardować czytelnika niepotrzebnymi detalami. Bohater strzelił serią opróżniając pół magazynka? OK, ale czy musiałem wiedzieć, że wystrzelił siedem kul, z czego dwie utknęły w ścianie, jedna trafiła stary zegar dziadka? Czwarta wbiła się w kanapę, na którą tydzień wcześniej, podczas imprezy, zwymiotował Piotrek? Piąta trafiła zbira w ramię, szósta w obojczyk a siódma w szyję, rozbryzgując dookoła krew, mięśnie, kości? Że zbir umarł nim jego ciało upadło na podłogę metr dalej w jakieś jeden koma dwie sekundy? Takie „spowolnienia akcji”może sprawdzają się w grach typu Fallout, ale w książce mają dokładnie odwrotne działanie.

Nietrafione lub zbędne opisy – w książce znajdziemy scenę, w której dziewczyna wyprowadza psa na spacer. Mieszka w jednym z wieżowców, typowych nowokrakowskich kolosów mających po 200 pięter. Przed wyjściem na taras (bo nie schodzi z czworonogiem na parter, żeby się wybiegał na trawniku) dostrzega tabliczkę informującą, że po zwierzaku nalezy sprzątać. Mniej więcej stronę dalej czytelnik dowiaduje się, ze zautomatyzowane systemy sprzątają psie siuski oraz kupki, autor/narrator sam przyznaje, ze czyni to informacje z tabliczki bezużyteczną. Co z tego ma czytelnik? Pokonał stronę. Jedna strona była potrzebna, żeby opisać wyjście z psem z korytarza na taras. To wyjaśnia skąd bierze się ponad 800 stron...

Kolejny przykład to "karta postaci" – na scene wkracza nowy bohater, wiec autor raczy nas dokładnym opisem ubioru i wyglądu postaci, który wnosi do fabuły całe NIC, ewentualnie dałoby się to i owo wrzucać do tekstu stopniowo. Kobiety dodatkowo opisywanie są w kategorii ladna albo nieładna, niezależnie od tego, czy giną w kolejnym akapicie albo już nigdy więcej nie pojawią się na kartach książki. Od czasu do czasu czytelnik dostanie miedzy oczy wybitnie nietrafionym przymiotnikiem. Mój ulubiony przykład pochodzi z fragmentu, w którym jeden z bohaterów odrzucony w tył przez falę uderzeniową RADOŚNIE łamie sobie zęba podczas upadku. Najgorsze są jednak opisy tortur, stosunków seksualnych oraz... kobiecego ciała. Co wrażliwsi czytelnicy powinni się mieć na baczności. Czasem autor za bardzo wchodzi w szczegóły, po czym nagle wycofuje się rakiem stwierdzeniami "nie wiem, nieważne". Wybrałem dla was kilka cytatów:

„Nieeeeeeeeeeeeeeeee!!! – zaskowyczała na oko dwudziestoletnia oraz bardzo ładna chemiczka. Szrama z przekleństwem na ustach doskoczył i uciszył ją krótkim kopnięciem w twarz. Skowyt urwał się gulgoczącym stęknięciem, a śliczna buzia dziewczyny eksplodowała krwistą czerwienià. Po urodzie ślad nie pozostał”.

„Dziwka zapuszczała wibrująco, wskazując rozdygotanym palcem na tylną szybę. Wszyscy popatrzyli w tamtym kierunku, a wówczas wrzasnął także kleryk, robotnik zbladł jak papier wysokiej jakości, głośno wciągając powietrze, natomiast Benek poczuł się, jakby dostał czymś ciężkim i tępym w tył głowy – miał wrażenie, że nogi okropnie mu zmiękły, sam nie wiedział, jak udawało mu się na nich wciąż utrzymywać”

„Wściekłość momentalnie wyparła resztki paniki z jego głowy, a krew ponownie napłynęła do twarzy, i to z taką gwałtownością, w tak gargantuicznej ilości, że miał wrażenie, iż za sekundę chluśnie mu z gęby”.

„Za życia była to śliczna dziewczyna, lecz smierć skrajnie ją oszpeciła”.



Autor grubo przesadza jeżeli chodzi o brutalność i słowa uznawane powszechnie za wulgarne. Lubię horrory, lubię filmy Tarantino czy Guya Ritchie. Ale krwią i przekleństwami trzeba umieć operować. W Rzeczpostapokaliptycznej Polskiej postacie rzucają mięsem hurtowo, nie bardzo mając ku temu powody. Maniera ta udziela się z czasem także narratorowi. Często opisy zgonów (licznych) są mocno przesadzone i niewiarygodne oraz – powtórzę to po raz kolejny – niepotrzebne. Autor wymyślił sobie co prawda wybuchające pociski z napędem rakietowym, z opcją przepinania się na amunicje przeciwpancerną (jakby selektor magicznie zmieniał rodzaj naboju w komorze),ale to nadal nie oznacza, że po zabiciu kilku ludzi oddział komandosów brodziłby po kostki w krwi. Zwłaszcza, gdy w tym samym akapicie pisze się o dymiących dziurach w podłodze. Im dalej tym gorzej – jedni giną, inni popuszczają w spodnie czekając na smierć albo wymiotują patrzac, jak umierają ludzie. Festiwal płynów ustrojowych. Użycie broni laserowej powoduje, że tłuszcz ofiar skwierczy (?). Ofiary są rozrywane na strzępy, płoną albo eksplodują jak gejzery krwi, kości i flaków. Nie wierzycie?

„Jednak największy spośród wszystkich niefart miał czwarty ranny, bowiem rozgrzany, powyginany, a do tego ostry jak żyletka, pręt z obudowy drzwi ochronnych okropnie rozpaćkał mu brzuch, wypluwając wnętrzności. Z przeciętego niemal na dwoje żołądka wypływała paskudna maź, a z porozrywanych jelit ciurkiem lał się cuchnący, rzadki kał mieszając się z krwią ciurkajaca z upiornej rany jak z psychodelicznego wiadra”

„I po to właśnie leziemy do tych kanałów. Sprobujemy coś znaleźć coś, co pomoże nam w wykryciu Księżniczki, bo niech mnie c**j, jeśli to nie ona za tym wszystkim stoi! I niech mnie c**a, jeżeli Walczak albo jego polityczni kolesie nie są z nią powiązani!

- Ja pier**le, to są poważne oskarżenia, szefie – skomentował Azbest”



Znacie "syndrom przepakowania”? Za bohaterów książki można uznać elitarny i owiany zła sławą oddział katów, czyli takie siły specjalne policji, które bez procesu wykonują wyroki śmierci (chociaż w treści książki kilkukrotnie dzwonią do centrali potwierdzić zasadność oczywistego wyroku – kolejna niekonsekwencja autora). Zbieżność z Sędzia Dreddem być może przypadkowa aczkolwiek polowanie na przestępców w przeludnionym, dystopijnym miejscie przyszłości budzi oczywiste skojarzenia. Ich wyposażenie to wspomniane karabiny z super amunicją, kuloodporne pancerze, skanery pokazujące mapę otoczenia, a na niej zaznaczone kto swój a kto wrog, kto zyje a kto nie (co kojarzy sie z HUDami z gier komputerowych). Pancerze działają także na zasadzie egzoszkieletów, wzmacniają siłę i umożliwiają kilkumetrowe skoki. Do kompletu wyświetlacz informujacy o kondycji poszczególnych elementów zbroi, hełm który umożliwia kontaktowanie się z reszta oddziału oraz filtruje szkodliwe gazy i śmierdzące opary. Ekipa podróżuje transporterem opancerzonym wyposażonym w ciężkie karabiny maszynowe i działo laserowe. Pojazd potrafi bez problemu wznieść się na wysokość 200 pieter. Z mojego doświadczenia wynika, że przy takim starcie trzeba mieć naprawdę wielki talent, żeby czytelnikowi zaserwować coś więcej niż sceny, w których bohaterowie koszą wszystkich równo z trawą.

„Zbiry odwróciły się i przygarbiony, bardziej pro forma niż z realnej potrzeby – zbroje zapewniłyby ochronę przed takim wybuchem , nawet gdyby został pomnożony przez cztery”.



Jeżeli chodzi o dialogi, to często sa to bloki tekstu wciśnięte w sceny niemalże na siłę. Nawet w czasie pojedynków bohaterowie mają czas na długie „filozoficzne rozkminy”. Powaliła mnie scena na stołówce (cytat pod akapitem). Wewnętrze monologi postaci wcale nie są lepsze - pogłębiają tylko poczucie infantylności bohaterów i czytelnik dziwi się, jak udało im się tak daleko zajść w życiu. Postacie mają tendencje do przedstawiania swoich poglądów niemalże w formie manifestów, czarnym charakterom zdarza się odpalić teksty na poziomie „zaraz giniesz, ha ha ha”, zaś ci „dobrzy” strofuja kapitalizm przy każdej nadarzającej się okazji. Nawet jeżeli ktoś jest bandytą i mordercą, to winny jest krwiożerczy kapitalizm. Autor kreuje oddział katów na supertwardzieli, ale ta bańka pęka gdy trafi się na taką perełkę:

„ – Przestańcie juz, głodny jestem! – warknął Azbest – Dajcie normalnie zjeść. Mnie tam wszystko jedno, czy to kurwa, krupnik, pomidorowka, czy kotlet z psa trzeciej kategorii, zmielony razem z buda i suka na dodatek. Byle zoladek napelnic, bo inaczej sil nie ma do roboty. Papusiajmy”.

Ewentualnie przypomnijmy czytelnikowi, kto jest zly:

„To się, szmato, dowiesz! – wyduszać arcybiskup – Jestem Mieczysław Rzeczynski, metropolita nowokrakowski, na razie w godności arcybiskupiej, bo ten skur**synski papież nie chce mianować mnie kardynalem”

I raportowanie szefowi

„Dokładnie, bez najmniejszych zakłóceń, szefie. Obraz czyściuteńki jak c**a umytej dziewicy”.

I po raz kolejny poradnik jak być złym (autor bardzo lubi zwrot „radować sie”)

„Wybuchły złośliwym, szyderczym, upiornym wręcz rechotem, jak dwie czarownice radujące się z uknutego łotrostwa. Szybko jednak spoważniały”



Bardzo brakuje mi chemii między postaciami (dobrym przykładem jest oddział Marines z „Aliens”),chociaż może wymagam za dużo biorąc pod uwagę, jak dwuwymiarowo się je przedstawia. Ani w scenach „akcji” ani w czasie rozmów nie mogłem przekonać się do „Zbirów Drwala” ani jakiejkolwiek z licznych postaci drugoplanowych. Powaliła mnie scena spotkania policjantki z szefową mafii, ponieważ miała praktycznie zerowy poziom prawdopodobieństwa. Brnąłem przez nią bardzo długo powtarzając w myślach jak mantrę „to tak nie działa, nic w życiu nie działa tak, jak to przedstawiono w książce”. Jest to chyba jeden z podstawowych błędów popełnianych przez początkujących pisarzy – rzeczy mają działać, bo tak zaplanował autor. To czy i kiedy komuś zatnie się broń jest niczym sesja RPG, w której rzuca się kostką – dzieło przypadku, chociaż Mistrz Gry ewidentnie oszukuje na korzyść głównych bohaterów i to niestety bardzo widać.

Poległ „realizm w ramach konwencji”. Przykład - w książce pojawiają się mutanty, w zasadzie ludzie przemienieni w wilkołaki na skutek zażywania narkotyku o nazwie... Wilkołak. Ekipa katów męczy się straszliwie próbując zabić pierwszego napotkanego osobnika (potrzebny był ostrzał z CKMu). W dalszej części książki potwory pojawiają się wręcz stadami, w dodatku w pełni przepoczwarzone. Ale komandosi koszą je o wiele skuteczniej używając jedynie broni ręcznej.

Krótko wspomnę o postapokalipsie. Reklamowano książkę jako „postapy”. Tytuł przecież do tego nawiazuje. Ale nie łudźcie się – jak na taka cegłę bardzo mało jest tutaj elementów tego gatunku i szczerze mówiąc są to kiepsko opisane, oklepane motywy. Tyle tu postapo co w filmie Ekwilibrium.

Na końcu książki znajduje się słowniczek, którego połowa wyjaśnia takie skróty jak eRKaeM, CeKaeM itp. Autorze – więcej wiary w czytelnika!



W kilku miejscach ewidentne zgubiła się litera (zmieniając ocalenie w oclenie, iskry w ikry, chłopaków w chłopków),kilka liter lub nawet cale wyrazy. Ta książka nie powinna była się ukazać – jest słaba, jest stratą czasu i pieniędzy. Jednak została opublikowana, więc akcja musi spotkać się z reakcją. Nie wiem, jak wyglądały negocjacje autora z wydawcą, ale jeżeli padły słowa w stylu „to jest świetne, drukujemy i się sprzeda”, to było po prostu kłamstwo. Wcześniej czy później egzemplarz książki musiał trafić na taką osobę jak ja, która się poświęci, a potem nazwie rzeczy po imieniu. Wypuściliście mocno wybrakowany towar. Czy ta książka miała redakcję i korektę, czy po prostu poszła do druku jak leci, z nadzieją ze WORD wyłapie wszystkie błędy?

Wiele osób kupi książke przez pomyłkę. Uważnie obserwuje tendencje wśród polskich fanów postapokalipsy i widzę, ze zapotrzebowanie na historie, których akcja rozgrywa sie w Polsce (a nie jak zazwyczaj w USA) jest olbrzymie. I to wlasnie dzięki blogerom i recenzentom, którzy zachwalają Rzeczpostapokaliptyczna Polska jako świetna rozrywkę, wystawiają oceny 7/10 i tak dalej, książka może się sprzedawać. W jednej z recenzji napisano nawet, że to będzie zagrożenie serii METRO 2033. Ja rozumiem, że ludzie mają różne gusta i z nimi się nie dyskutuje, ale szanujmy się i nie zrównujmy niewypału z porządnymi książkami. To tylko utwierdzi niektórych autorów w przekonaniu, że są super i ich warsztat nie wymaga pracy. Jesteście zatem, drodzy blogerzy wychwalające Rzeczpostapokaliptczna Polska, częścią problemu i psujecie rynek książkowy, w którym jak w wielu innych dziedzinach życia powinnismy się jednak starać równać do najlepszych.

Mógłbym ciagnąć tą sekcje zwłok jeszcze przez tuzin stron, wrzucając kolejne cytaty, których nie da się„odzobaczyc”, ale jaki to ma sens? Omijajcie książkę szerokim łukiem.

Rzeczpostapokaliptyczna Polska



Opinia o książce będzie inna niż moje pozostałe wpisy – tym razem muszę zaspoljerować kilka razy, żeby uzasadnić swoją opinię. Zarazem nie zamierzam marnować czyjegoś czasu, więc w skrócie:



Jest to jedna z najgorszych, o ile nie najgorsza, książka jaką czytałem. Niezależnie od tego czy patrzy się na Rzeczpostapokaliptyczną Polską jako...

więcej Pokaż mimo to

avatar
11
9

Na półkach:

XXI wiek, cały świat chyli się ku upadkowi po starciu Chin oraz Stanów Zjednoczonych,

mocarstwa unicestwiają się zostawiając po sobie globalne pogorzelisko. Jednakże Europa odczuwa zaledwie widmo wojny, co powoduje biedę oraz choroby (głównie nowotworowe) spowodowane w znaczącej mierze przez promieniowanie, ludzie walczą o zasoby, terytoria, narkotyki czy broń w możliwie najokrutniejszy i najprymitywniejszy sposób. Powstają szajki bandytów oraz mafie które toczą ze sobą wojny, przeciwwagą tego nieładu są Kaci, oddział powołany przez policję, upoważniony do tego aby wymierzać samorząd w równie brutalny sposób jak ich przeciwnicy. W tym świecie nie ma miejsca na dawne wartości, ludzką moralność czy sprawiedliwość, króluje tu mord, ćpanie, prostytucja czy nawet kanibalizm a każda sprzeczność jest szybko usuwana a sprawiedliwość wytaczana na własną rękę.


Adam Magdoń który jest Autorem powieści w obszernej książce stworzył świat w którym wbrew pozorom nie ma miejsca na nudę! Dokładna analiza i chronologia wydarzeń jakie spotkały świat po wojennym holokauście daje do myślenia i sprawia że cały utwór jest niesamowicie logiczny. Powieść jest obwita w krwawe i wulgarne do maksimum opisy które tylko przybliżają nam klimat post-apokalipsy aby lepiej nam było wczuć się w ten niesprawiedliwy, rządzony przez gangi świat! Intrygi, zdrady, gangi i krwawe sceny to zaledwie ułamek tego co spotkamy w powieści. Osobiście fascynuje mnie fakt że na arenie książek post-apokaliptycznych mogę zobaczyć mój kraj i w dodatku na okładce książki która ma tak wielki potencjał! Rzeczpost-Apokaliptyczna-Polska wkrótce stanie się naszym biało-czerwonym sztandarem w całym post-apokaliptycznym zbiorze opowiadań!



"Nie ma w życiu większej słodyczy niż zemsta, nie ma większej rozkoszy niż bestialskie zamordowanie kogoś, kto skrzywdził ciebie lub twoich bliskich. Pojęcia nie masz, jak to poprawia samopoczucie!"

XXI wiek, cały świat chyli się ku upadkowi po starciu Chin oraz Stanów Zjednoczonych,

mocarstwa unicestwiają się zostawiając po sobie globalne pogorzelisko. Jednakże Europa odczuwa zaledwie widmo wojny, co powoduje biedę oraz choroby (głównie nowotworowe) spowodowane w znaczącej mierze przez promieniowanie, ludzie walczą o zasoby, terytoria, narkotyki czy broń w możliwie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
198
193

Na półkach:

Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję książki, która mnie od samego początku niesamowicie nurtowała i intrygowała. Przepiękna oprawa graficzna, bardzo skąpy opis i ponad 800 stron! Kochani, czy możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie kiedy zapoznałam się z naprawdę krótkim i nic nie zdradzającym opisem, a potem zobaczyłam taką "cegiełkę"? To wszystko sprawiło, że nie mogłam doczekać się przeczytania 'RzeczpostApokaliptycznej Polskiej". Moja ciekawość rosła z każdą chwilą, ale z czy z każdą stroną?
Tego dowiecie się z mojej opinii!
Zapraszam do rozwinięcia!
Polska została zniszczona przez wojnę nuklearną. Kraj został podzielony na Nowy Kraków, Nową Warszawę i inne Nowe miasta.
Między partiami politycznymi toczy się wojna. Jedni ludzie żyją w luksusie, a Ci drudzy walczą o przetrwanie. Na każdym kroku można spotkać się ze śmiercią, niesprawiedliwością i zdradą.
Najmniejszy Twój ruch może doprowadzić do przymusowej egzekucji. W takim społeczeństwie żyją Polacy.
Często sięgam po dystopie, ponieważ zawsze jestem ciekawa jak autorzy wyobrażają sobie nasz świat za kilkanaście, bądź kilkadziesiąt lat. Byłam oczarowana "Igrzyskami śmierci", "Dawcą"- te wizje nie dość, że były bardzo prawdopodobne, to do tego naprawdę dobrze się je czytało. I tak na całe szczęście stało się również z "RzeczpostApokaliptyczną Polską" - pomysł Pana Adama Magdonia doszczętnie mnie przeraził. Nie chciałabym takiej Polski i wierzcie mi na słowo, że serce mi się łamało jak tylko wyobrażałam sobie nasz kraj w takich realiach, nawet teraz gdy tylko o tym pomyślę mam dreszcze.


Kiedy zaczęłam pisać tę recenzję obiecałam sobie, że zdradzę Wam jak najmniej szczegółów dotyczących bohaterów jak i fabuły. Dlaczego? Ponieważ chciałabym, żebyście odkrywali tę powieść powoli i zastanawiali się co autor dla Was przygotował. Jak już wcześniej wspominałam dla mnie ta powieść od pierwszego wejrzenia była jedną wielką zagadką, więc Kochani, musicie mi wybaczyć dzisiejszą tajemniczość - to dla Waszego dobra! Ale oczywiście nie chcę, żebyście nie spali po nocach, więc uchylę trochę rąbka tajemnicy.
Sięgając po "RzeczpostApokaliptyczną Polskę" musicie być przede wszystkim przygotowani na krwawe jatki, brutalne opisy walk oraz na tuziny zdrad, cierpienia i polityki! Ta książka na pewno nie jest delikatna i krucha, to prawdziwy kawał męskiej literatury z karabinami, żołnierzami i wnętrznościami.Jednakże, żeby nie było dziewczynom ta powieść również może przypaść do gustu. Ja nią jestem i byłam nią zachwycona, chociaż chwilami zastanawiałam się czy da się jednocześnie zamknąć oczy i czytać dalej. Dla jasności spróbowałam tego raz i chyba wiecie jaki był tego skutek.

Bohaterowie powieści zostali skrupulatnie nakreśleni, chociaż czułam mały dyskomfort, ponieważ przez pierwsze sto stron nie miałam pojęcia kto tu jest dobry, a kto zły. I wiecie co? W tej powieści zaciera się linia między dobrem, a złem, sprawiedliwością, a niesprawiedliwością, zdradą, a delikatnym naruszeniem zasad. Dlatego nie da się jasno powiedzieć, że ta postać jest dobra, pozytywna, a ta nie. I moim zdaniem jest to jeden z największych atutów tej pozycji, ponieważ przez te wszystkie strony wyrabiamy sobie zdanie i nie możemy przewidzieć następnego posunięcia autora.
Kto lubi nagłe zwroty akcji ręka w górę! Jeśli uwielbiasz szybką akcję i nieprzewidywalność to na bank spodoba Ci się książka Pana Adama, ponieważ w niej nie ma miejsca na monotonię i nudę. A oprócz tego czeka Cię niesamowicie mroczny klimat, który sprawi, że przez większość historii będziesz mieć ciary na plechach - nie żartuję.

Polecam Wam tę powieść, bo jest naprawdę przemyślana i dopracowana. Pobudza wyobraźnię na całego i sprawia, że te 842 stron to czysta przyjemność, nie licząc oczywiście tych ciar na plecach. Jeżeli nie boicie się mocnych, krwawych i brutalnych pozycji to jestem pewna, że będziecie zadowoleni po przeczytaniu "RzeczpostApokaliptycznej Polski" .

Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję książki, która mnie od samego początku niesamowicie nurtowała i intrygowała. Przepiękna oprawa graficzna, bardzo skąpy opis i ponad 800 stron! Kochani, czy możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie kiedy zapoznałam się z naprawdę krótkim i nic nie zdradzającym opisem, a potem zobaczyłam taką "cegiełkę"? To wszystko sprawiło, że nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    82
  • Przeczytane
    37
  • Posiadam
    20
  • Chcę w prezencie
    2
  • Polskie
    1
  • Posiadam na własność :)
    1
  • Lekkie
    1
  • Na wymianę
    1
  • Kryminał
    1
  • Przeczytane w 2021r.
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki RzeczpostApokaliptyczna Polska


Podobne książki

Przeczytaj także