Wielki gracz. Ze Żmudzi na Dach Świata

Okładka książki Wielki gracz. Ze Żmudzi na Dach Świata Max Cegielski
Okładka książki Wielki gracz. Ze Żmudzi na Dach Świata
Max Cegielski Wydawnictwo: Karakter biografia, autobiografia, pamiętnik
480 str. 8 godz. 0 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Karakter
Data wydania:
2015-10-19
Data 1. wyd. pol.:
2015-10-19
Liczba stron:
480
Czas czytania
8 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362376964
Tagi:
Bronisław Grąbczewski Mikołaj Długosz Azja Środkowa Pamir Tadżykistan podróże
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
45 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
45
41

Na półkach:

Super książka o barwnej postaci, bardzo mi się podoba, kiedy reporterzy wyciągają takie historie z dalekiej przeszłości i ożywiają, byśmy nie zapominali, jaki złożone i bogate były losy Polaków. Trochę za dużo tu jest o samym autorze, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze książki. Max Cegielski ma specyficzny styl, można go lubić, albo nie, ale "Wielki gracz" to chyba najlepsza książka tego autora! Polecam!

Super książka o barwnej postaci, bardzo mi się podoba, kiedy reporterzy wyciągają takie historie z dalekiej przeszłości i ożywiają, byśmy nie zapominali, jaki złożone i bogate były losy Polaków. Trochę za dużo tu jest o samym autorze, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze książki. Max Cegielski ma specyficzny styl, można go lubić, albo nie, ale "Wielki gracz" to chyba...

więcej Pokaż mimo to

avatar
685
525

Na półkach:

Był bohaterem książek Kiplinga i Verne’a (który porównał go do Marco Polo),a teraz „znika w cieniu medialnych celebrytów swojej epoki, jego zdjęć nie publikują ówczesne kolorowe magazyny. Nikt nie pyta, co jadł na śniadanie ani jakie ma plany”. Bronisław Grąbczewski zmarł w nędzy i zapomnieniu. Polski szlachcic na służbie caratu stał się głównym rozgrywającym rywalizacji rosyjsko-brytyjskiej w ekspansji kolonialnej na terenach Azji Środkowej. Ostatnie lata życia spędził w niepodległej Polsce i wtedy zaczął dla zarobku spisywać wspomnienia. Nie osiągnął jednak sukcesu komercyjnego, jak choćby podróżnik Ferdynand Ossendowski, który swoje przygody po prostu zmyślał.

Szlakiem podróży Grąbczewskiego ruszyli teraz Max Cegielski i fotograf Mikołaj Długosz. I przywieźli potężny, 400-stronicowy reportaż z terenów między Morzem Kaspijskim a Pamirem, gdzie ekspedycje Grąbczewskiego miały wpływ nawet na obecne granice państw.

Obaj reporterzy usiłują Chcą rozszyfrować przynajmniej niektóre z zagadek Grąbczewskiego, a także podejrzeć, jak dziś wygląda życie w opisywanych przez niego miejscach. Ze Żmudzi, gdzie Grąbczewski się urodził, jadą przez Rosję, Uzbekistan aż po Pamir, zwany za jego czasów Dachem Świata. Ta podwójna podróż – w czasie i przestrzeni – pozwala spojrzeć z innej perspektywy na naszą historię, uwikłanie w proces kolonizacji i ambiwalentne związki Polski ze Wschodem. Cegielski opisuje i interpretuje historyczne zdarzenia, a biograficzny esej przeplata reporterską opowieścią.

Narracja jest nieśpieszna, bogato ilustrowana zdjęciami i opisami miejsc i zdarzeń. Wyłania się w tej opowieści postać jak z filmu sensacyjnego, a przy tym wielowarstwowa i na swój sposób paradoksalna. Syna powstańca styczniowego, który służył Rosji. Wojskowego o temperamencie etnografa, zafascynowanego Azją Środkową. Podróżnika, a zarazem szpiega i uczestnika Wielkiej Gry toczącej się między Rosją i Wielką Brytanią na terenie dzisiejszego Afganistanu, Pakistanu i Tybetu. Pupila petersburskich salonów, w Warszawie skazanego na towarzyską banicję. Instrumentalnie hołubionego przez II RP, kiedy kraj potrzebował "własnych" podróżników. Wielkiego gracza, ale i wielkiego samotnika, który pod koniec życia nie utrzymywał prawie z nikim kontaktów.

Cegielski próbuje rozpracować go na wielu poziomach. Chwilami jednak nadmiar szczegółów i dygresji osobistych staje się nużący. Szczęśliwie pozostaje i towarzyszy nam do końca fascynacja postacią Grabczewskiego - polsko-carskim Lawrencem z Arabii...

Był bohaterem książek Kiplinga i Verne’a (który porównał go do Marco Polo),a teraz „znika w cieniu medialnych celebrytów swojej epoki, jego zdjęć nie publikują ówczesne kolorowe magazyny. Nikt nie pyta, co jadł na śniadanie ani jakie ma plany”. Bronisław Grąbczewski zmarł w nędzy i zapomnieniu. Polski szlachcic na służbie caratu stał się głównym rozgrywającym rywalizacji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
381
380

Na półkach:

(2015)

Reporterska książka o losach Bronisława Grąbczewskiego, carskiego żołnierza i Polaka ze Żmudzi, w której narracja biograficzna splata się z aktualnym spojrzeniem na współczesne republiki Azji Środkowej, Kaszmir i chiński Sinciang. Podobnie jak w „Pijanych Bogiem” czy „Oku świata” – mamy tu głębokie, wnikliwe spojrzenie, próbę zrozumienia poprzez zanurzenie się w codzienności i historii – nie zaś udowadnianie z góry przyjętych tez. Cegielski (1975) jako reporter jest bardzo zaangażowany, pisze z pasją, z czystą głową i bez uprzedzeń. Całość ma bardzo przystępną formę. Prosty styl, bez udziwnień i literackich popisów.

Choć w książce nie ma eksplozji ani powalających na kolana zwrotów akcji, a upływ czasu sprawił, że zawarte w niej informacje nie są już tak sensacyjne jak byłby chociażby w międzywojniu, to jest to jednak kawał porządnej roboty. Wyjątkowo czasochłonnej i wymagającej uporządkowania wielu faktów.

Na okładce obok nazwiska autora, jest także nazwisko fotografa – ale to nieporozumienie, bo dziennikarz nie odnosi się do tych zdjęć – grają tu jedynie rolę dodatku.

Z tego co pada w tekście można wywnioskować, że Cegielski podróżuje z Długoszem śladami Grąbczewskiego w latach 2013-2015, wspomagając się jednocześnie wiedzą zdobytą w latach wcześniejszych (np. z roku 2001). Brakuje w książce jakiegoś otwartego wyłożenia faktów, uporządkowania – ile tych wypraw było, jak długo trwały i na jaki czas przypadły – byłoby to bardzo przydatne przy analizie wstawek reporterskich, bo teraz jest teraz, ale za kilka-kilkanaście lat, kontekst niektórych spraw może nie być już jasny.

Można by rzec, że książka jest obszernym dopełnieniem zbiorczego wydania „Kaszgarji” (1924),„Przez Pamir i Hindukusz do źródeł rzeki Indus” (1924) oraz „W pustyniach Raskemu i Tybetu” (1925) – „Podróży po Azji Środkowej 1885-1890”, które należy czytać z dystansem, bo o ile zawarte tam informacje przyrodnicze oraz etnograficzne są wyjątkowo cenne i drobiazgowe, to już poruszane wątki osobiste mogą być mniej wiarygodne.
Sporo o Grąbczewskim nie wiemy. Niestety są to informacje nie do pozyskania – minęło zbyt wiele czasu – dobrze więc, że Cegielski zadał sobie sporo trudu by zebrać do kupy to co się ostało. W większości po rosyjsku.

Podsumowując: charyzmatyczny dziennikarz, zaangażowany radiowiec, pasjonat tematyki bliskowschodniej, Azji, podróżnik. Człowiek twardo stąpający po ziemi, rzeczowy i racjonalny, zadeklarowany humanista. Świetnie się go słucha, dobrze się czyta, i nie inaczej jest tym razem. Do całości wkradło się trochę błędów – ale na tle całości to drobiazgi.



Wielki Gracz – uczestnik Wielkiej Gry, tj. rywalizacji między Imperium Brytyjskim a carską Rosją o prymat w Azji Środkowej. Mająca już swoje lata „Wyprawa do Chiwy” (1876) Burnaby’ego, brytyjskiego oficera, który pojechał do tego rejonu dla uciechy i na przeszpiegi, mówi co nieco o charakterze tych zmagań (czy też prężenia muskułów, bo brytyjscy żołnierze z Rosjanami nigdy się tam otwarcie nie starli). Peter Hopkirk napisał o tym całą książkę (1990),przetłumaczoną także na polski.

„Ze Żmudzi na Dach Świata”, czyli górzysty Pamir, który nosił to miano nim w powszechnej świadomości przejął je Tybet. Ale nie tylko, bo Grąbczewski zwiedził wiele innych krajów, pracował także na Dalekim Wschodzie i Powołżu, a ostatecznie osiadł w Polsce.



Zbiorcze wydanie relacji ze środkowoazjatyckich eskapad Grąbczewskiego kupiłem za pośrednictwem internetowego antykwariatu lata temu (analizując obecne ceny – okrutnie przepłaciłem). Stoi na półce i czekają na swój czas – raz że grube to, ciężkie, dwa że drobnym makiem – wymaga więc jednocześnie i zaangażowania intelektualnego i mocnych nadgarstków (oraz sprawnych oczu). Ostatnio (2018) zacząłem się zastanawiać, czy Max Cegielski nie napisał czegoś nowego, i z czego on w ogóle teraz żyje. Okazało się że w 2015 przegapiłem jego książkę o Grąbczewskim. Dobrze wyszło, bo przed lekturą liczących sobie już prawie sto lat wspomnień, opartych na wojskowych notatkach i prywatnych zapiskach, można uzyskać lepsze rozeznanie, co tego co niejasne lub celowo zniekształcone. Zwłaszcza, że już we wstępie narzuca się czytelnikowi niewłaściwe spojrzenie i mylny ogląd sytuacji.

Cegielski szuka śladów domu Grąbczewskiego na Żmudzi jak Książek (1978) zabudowań po Sieroszewskim, hen na Dalekim Wschodzie, w „Jakucku” (2013),a całość przywodzi na myśl tematykę poruszaną w pisarstwie Ossendowskiego (1878-1945) – który zresztą się w książce pojawia, jako wyrobnik-hurtownik oraz kanciarz – „Przez płonący Wschód” (1922) Goetela (1890-1960) czy „Przez Urianchaj i Mongolię” (1929) Giżyckiego (1893-1968),oraz wielu innych autorów, którzy również zasługują na przypomnienie, jeśli nie w takiej obszernej książce, to chociaż w internetowym artykule.



Grąbczewski. Polak, który został rosyjskim szpiegiem (Dwójka):
https://www.youtube.com/watch?v=DrSQe4I0f-Y



UWAGI: str. 21 – „wojska imperium cezarów podbiły przed wiekami Anglię” – zajęły południową część Brytanii, a działo się to w czasach kiedy Anglowie i Sasi siedzieli u siebie, w północnej Germanii i na Jutlandii, więc tworu o nazwie Anglia wtedy jeszcze nie było, podobnie jak nie było Polski, Stanów Zjednoczonych i Peru; str. 34-35 – „Na ziemiach znajdujących się pod zwierzchnictwem carskim nadal obowiązuje system niewolniczy” – identyczne zdanie pojawią się na sąsiadujących stronach, nie usunięto w redakcji; str. 46 – „tylko parokrotnie” (zaledwie kilka razy) – słowo parokrotnie sugeruje jakąś niespodziewaną wielość (choćby i znikomą, ale jednak),i wydaje się sprzeczne w zestawieniu z TYLKO; str. 145 – Jarkend i Hotan są na wschód o Kaszgaru (w zasadzie na pd-wsch),nie na zachód; str. 197 – całkiem zbędna powtórka informacji o słonej wodzie; str. 207 – „[dolina rzeki Wachan] Tworzy długi korytarz wbijający się klinem między Pakistan a Chiny” – raczej między Tadżykistan a Pakistan; str. 240 – „Karelii, krainy leżącej przy granicy z Finlandią” – rosyjska Republika Karelii faktycznie znajduje się właśnie tam, ale HISTORYCZNA KRAINA (o której tu mowa) obejmuje także tereny na terytorium Finlandii, oraz ziemie na północ od Ingrii; str. 303 – „Okazuje się, że mity o podziemnym królestwie, z których czerpał Ossendowski i inni, nie są tylko wymysłem Europejczyków, lecz opierają się na dawnych wierzeniach azjatyckich górali” – wtedy byłyby to łże-mity, zmyślenia... Informacji o Agharcie czy Szambali nie ma w popularnonaukowych czy akademickich książkach, ale w literaturze pseudonaukowej i tyczącej się szeroko rozumianych zjawisk niewyjaśnionych – owszem*.

Zwykłe omyłki, ale w kolejnym wydaniu powinny zostać usunięte.


___________
* Warto przeczytać „Zaginiony świat Agharti” Aleca Maclellana, przy odpowiednio krytycznym nastawieniu możemy dzięki niej z dużą przyjemnością chłonąć ogrom tego co narosło wokół tego tematu, a trochę tego jest. Gorzej jeśli ktoś doszukuje się tradycji podziemnych światów głęboko tajonej prawdy czy szczątków jakiejś pradawnej wiedzy... z kronik Atlantydy czy kryształów Nibiru... Książka nie była przez lata wznawiana, osobiście przepłaciłem za wymięty egzemplarz w Empiku, jakby to nie był Empik a antykwariat. I to było dziwne, ale nie narzekałem. Miało to miejsce w czasach kiedy nie słuchałem jeszcze starej Radiostacji, ani Radia Jazz czy Biski* (które kolejno trafiał szlag),a komercyjnej Zetki. Przypadkowo trafiłem na drugą połowę króciutkiej audycji „Nautilus Radia Zet”, prowadzonej przez Roberta Bernatowicza. Pięć minut gadania. Pięć minut pop-papki, kompletnie niezwiązanej tematycznie z omawianym zagadnieniem. Kiedy się skończyło, czułem ogromny niedosyt i żal że wstrzeliłem się tak późno**. Wstawki lektora, z klimatycznym podkładem i interesująca narracja Bernatowicza zrobiły na mnie duże wrażenie i mocno podziałały na wyobraźnię. Cholernie chciałem dorwać książkę która posłużyła za podstawę dla audycji, ale wtedy ani ja nie byłem szczególnie zaradny, ani przedinternetowe czasy sprawy nie ułatwiały. Dzięki obszernym fragmentom z bestselleru Ossendowskiego („Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”),często cytowanym na jej łamach, przekonałem się do literatury podróżniczej, historycznej i reportażu. Przed tym uznawałem tylko pozycje popularnonaukowe i fantastykę. Kiedy na studiach zacząłem czytać lepsze i gorsze książki Ossendowskiego, które przez całe swoje życie produkował w ilościach hurtowych – zaskoczyło mnie, że bawi go jego wizerunek na Zachodzie, że jest postrzegany jako zdobywca sekretnej wiedzy (atrakcyjnej dla wszelakich maści kółek teozoficznych czy spirytystów),oraz fakt, że wersja angielska bestsellerowych „Zwierząt, ludzi, bogów” wyraźnie różni się od polskiej, że jest bardziej udziwniona (przynajmniej fragmentarycznie – bo całości nie porównywałem). Maclellan, podobnie jak „uduchowieni poszukiwacze prawdy”, konsekwentnie przeinacza zapiski Ossendowskiego – dużo mniej skłonnego do mistycyzmu – ale mimo to pozwala zapoznać się z masą inspirujących informacji. Jeśli ktoś lubi krytyczne zapoznawanie się z pseudonaukowymi książeczkami ocierającymi się o New Age, jeśli kogoś taka intelektualna zabawa pociąga – to tu się nie zawiedzie.

* „Masala” Maxa Cegielskiego wędrowała wraz z nim po tych radiach, a to sporo mówi o jej renomie. Obecnie internet oferuje muzykę z całego świata, w czasach kiedy Cegielski puszczał na antenie turecki pop, pieśni qawwali, banghry i hity z Bollywood, sugerował by w poszukiwaniu wschodnich brzmień odwiedzić najbliższy kebab, i tam rozpytać pracowników o ich prywatną płytotekę... Sporo się od tego czasu zmieniło.
** Potem czekałem z niecierpliwością na każdego nowego „Nautilusa”, nagrałem nawet kilka audycji na kasety i nie byłem w tym hobby odosobniony. Część audycji, dzięki taśmom spragnionych tego typu treści obywateli, zachowała się, i po latach, po przeniesieniu na formaty cyfrowe trafiła do sieci. Można to wygrzebać! Kiedy Bernatowicz skończył nadawać w Zetce, miał co sobotę około 40-45 minut w Tok FM. Słuchanie tego było najprzyjemniejszym punktem tygodnia. Kiedy radio zadecydowało, że jednak szkoda czasu antenowego na takie bzdury – byłem niepocieszony. Oczywiście poziom merytoryczny tych audycji był raczej niski, trafiał gównie do potłuczonych, tzw. foliarzy, gospodyń domowych i prostaczków... ale było to ciekawe. Wtedy nie funkcjonował YouTube, nie było podcastów ani możliwości regularnego produkowania podobnych treści chałupniczo, a jeśli były, nie funkcjonowała platforma gdzie można by się tym dzielić. Każda audycja była wyczekiwana. I każdy odbierał te informacje inaczej – ja na przykład, bardzo chciałem wyłowić z tego ziarnko prawdy, coś co bezsprzecznie potwierdzi, że nie wszystko jest takie jak się wydaje, co doda codzienności głębi.

(2015)

Reporterska książka o losach Bronisława Grąbczewskiego, carskiego żołnierza i Polaka ze Żmudzi, w której narracja biograficzna splata się z aktualnym spojrzeniem na współczesne republiki Azji Środkowej, Kaszmir i chiński Sinciang. Podobnie jak w „Pijanych Bogiem” czy „Oku świata” – mamy tu głębokie, wnikliwe spojrzenie, próbę zrozumienia poprzez zanurzenie się w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
22
22

Na półkach:

Całkiem ciekawa książka o losach Bronisława Grąbczewskiego, Polaka na rosyjskiej służbie, który jako jeden z pierwszych eksplorował i opisywał tereny Pamiru podczas subtelnych rozgrywek o wpływy między Imperium Carskim a Brytyjskim - tak zwanej "Wielkiej Gry".

Akcja książki toczy się dwutorowo. Mamy do czynienia z biografią Grąbczewskiego oraz przygodami Autora, który rusza w podróż śladami swojego bohatera.

Lektura jest wyjątkowo mięsista, zawiera masę informacji, miejsc i wydarzeń. Spodziewałem się, że będzie to przyjemna lektura o bliskim wschodzie, ale lekką wcale się nie okazała. Powiem więcej, czytało się ją całkiem ciężko. Natłok informacji i rozmyty motyw przewodni utrudniał wciągnięcie się w historię Oficera. Na końcu odniosłem wrażenie, że autor pisał wojskowym stylem, zdecydowanie nie wyczułem lekkiego pióra.

Mimo wszystko, książka jest ciekawa, porusza tematykę zupełnie nieznaną w szerszych kręgach. Na mnie największe wrażenie wywołał ogrom pracy jaki Autor wykonał przy zbieraniu i porządkowaniu materiałów rozrzuconych po bibliotekach w Polsce, Anglii i Rosji.

Dla entuzjastów bliskiego wschodu i historyków jest to pozycja z którą warto się zapoznać. Szukając wciągającej lektury można się zawieść.

Całkiem ciekawa książka o losach Bronisława Grąbczewskiego, Polaka na rosyjskiej służbie, który jako jeden z pierwszych eksplorował i opisywał tereny Pamiru podczas subtelnych rozgrywek o wpływy między Imperium Carskim a Brytyjskim - tak zwanej "Wielkiej Gry".

Akcja książki toczy się dwutorowo. Mamy do czynienia z biografią Grąbczewskiego oraz przygodami Autora, który...

więcej Pokaż mimo to

avatar
821
61

Na półkach: ,

Intrygująca, świetnie napisana (i jak wydana!),z doskonałymi zdjęciami Mikołaja Długosza książka Maxa Cegielskiego to wielowątkowa, niemalże szkatułkowa opowieść łamiąca, przekraczająca granice gatunków-takich jak biografia, reportaż, esej historyczny.
Na początku więc to biografia Bronisława Grąbczewskiego-zapomnianego już nieco carskiego badacza, szpiega, podróżnika i urzędnika wojskowego, urodzonego na Litwie, wykształconego w Imperium, służacego w Azji Środkowej (choć nie tylko),a dożywającego (niespokojnej) starości w Polsce międzywojennej. Cegielski odwala tu kawał roboty docierając do dokumentów, korespondencji, rękopisów, etc. odtwarzając życie Grąbczewskiego, ale i zgłębiając jego (potencjalne) motywy, przekonania, wątpliwości, poglądy.
Z biografii więc przechodzimy nastepnie do opowieści o jego (Grąbczewskiego) czasach: Żmudzi po Powstaniu Styczniowym, polskich elitach żyjących, realizujących się, robiących kariery w Carskim Imperium. Wkraczamy z nim w świat "Wielkiej Gry": rozgrywki Brytyjczyków i Rosjan o Azję Środkową, przemierzamy Azję Środkową w II poł. XIX wieku: Pamir, Hindukusz, Kotlinę fergańską, Kaszgarię w Chinach...
Wreszcie jest to opowieść o współczesnych "Stanach Azji": Kirgistanie, Uzbekistanie,Tadżykistanie, ale i obrzeżach północnego Pakistanu czy potencjalnym "Ujguristanie" w chińskim Sinkiangu. Cegielski bywa w regionie regularnie (jeszcze przed chaosem, któy nastąpił po 2001 roku). Zdobywa wiedzę i doświadczenie na długo przed pomysłem napisania tej książki. Przy tym ma w sobie pokorę, nie sili się na tani, efekciarski wschodni egzotyzm, nie kryguje się na eksperta, który to po miesiącu pisze o danym miejscu i ludziach jakby spędził tam pół życia (choć sam ma przecież już nie małą wiedzę o tym regionie). Jest uważny i ostrożny- sam zdaję sobie sprawę ze swego europocentryzmu - jak to zniekszctałca i zaburza jego osąd i sposób postrzegania otaczającej go środkowoazjatyckiej rzeczywistości.

Barwnie napisana książka - z pewną nutką sentymentalizmu czy może pewnego nieco smutnego romantycznego zadziwienia.

Intrygująca, świetnie napisana (i jak wydana!),z doskonałymi zdjęciami Mikołaja Długosza książka Maxa Cegielskiego to wielowątkowa, niemalże szkatułkowa opowieść łamiąca, przekraczająca granice gatunków-takich jak biografia, reportaż, esej historyczny.
Na początku więc to biografia Bronisława Grąbczewskiego-zapomnianego już nieco carskiego badacza, szpiega, podróżnika i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
108
39

Na półkach:

Super połączenie lekkości lektury podróżniczej z twardymi faktami historycznymi. A pomysł podróży "śladami" Grąbczewskiego zasługuje na 10* :)

Super połączenie lekkości lektury podróżniczej z twardymi faktami historycznymi. A pomysł podróży "śladami" Grąbczewskiego zasługuje na 10* :)

Pokaż mimo to

avatar
217
104

Na półkach:

Godna polecenia książka. Jest to zarówno reportaż z podróży Autora po Azji Środkowej, jak i biografia Bronisława Grąbczewskiego, XIX wiecznego podróżnika i uczestnika tzw. Wielkiej Gry. W obu wypadkach książka "daje radę".

Nie należy spodziewać się oczywiście nie wiadomo jak dokładnej, naukowej biografii. Sporządzenie takiej jest zresztą pewnie niemożliwe, ze względu na małą ilość źródeł. Autor i tak dotarł choćby do rosyjskich opracowań na temat Grąbczewskiego i zbiorów, jakie w Rosji się znajdują. Traktuje również swojego bohatera obiektywnie, dobrze się czytało rozważania na jego temat. Aczkolwiek tematyki na tyle nie znam, aby pod względem merytorycznym książkę oceniać. Na pewno czuć inspirację kilkukrotnie wspominanym Peterem Hopkirkiem oraz jego Wielką Grą, swoją drogą naprawdę wyśmienitą lekturą, niedawno miałem okazję się z nią zapoznać.

Jako reportaż Wielki Gracz jest megaciekawy. Nie brakuje tu poczucia humoru, opisu niecodziennych bądź niebezpiecznych sytuacji, czy też nawiązań do spraw aktualnych (książka ukazała się w 2015 r.). Przede wszystkim jednak, jest to świetna rzecz dla ludzi zainteresowanych Azją Środkową. Przygody Autora pokrywały się z wieloma miejscami, które akurat bardzo chciałem odwiedzić, np. Pamirem, czy terenem dawnego Turkiestanu Chińskiego. Trudno było mi się oderwać.

Książkę Maxa Cegielskiego polecam miłośnikom reportażu, czy po prostu osobom ciekawym świata. Nie jest to jakieś wielkie dzieło, ale na pewno nie będą żałować. Poza tym doskonale się ją czyta, jest dobrze napisana. Zaś dla ludzi zafascynowanych Azją Środkową jest to już lektura obowiązkowa.

Godna polecenia książka. Jest to zarówno reportaż z podróży Autora po Azji Środkowej, jak i biografia Bronisława Grąbczewskiego, XIX wiecznego podróżnika i uczestnika tzw. Wielkiej Gry. W obu wypadkach książka "daje radę".

Nie należy spodziewać się oczywiście nie wiadomo jak dokładnej, naukowej biografii. Sporządzenie takiej jest zresztą pewnie niemożliwe, ze względu na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
6

Na półkach: ,

Czekałem na wersję e-book i gdy tylko się ukazała,kupiłem. Warto! Niesamowicie dobra.Kto lubi historię,ten powinien bez obaw ją kupić.

Czekałem na wersję e-book i gdy tylko się ukazała,kupiłem. Warto! Niesamowicie dobra.Kto lubi historię,ten powinien bez obaw ją kupić.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    118
  • Przeczytane
    49
  • Posiadam
    27
  • Teraz czytam
    6
  • 2018
    2
  • Reportaż
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Ebook
    1
  • X - Kapuściński 2015/2016
    1
  • Azja
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wielki gracz. Ze Żmudzi na Dach Świata


Podobne książki

Przeczytaj także