Eli, Eli
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Poza serią
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2013-10-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-10-09
- Liczba stron:
- 152
- Czas czytania
- 2 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375365191
- Tagi:
- Filipiny Azja Azja Południowo-Wschodnia Ocean Spokojny Pacyfik reportaż slumsy bieda ubóstwo podróż fotografia
Kto przeczyta Eli, Eli, może już nigdy nie będzie podróżował jak przedtem. Wojciech Tochman opowiada nam o Filipinach, jakich nie znamy, o świecie najuboższych, którzy od lat żyją w slumsach i na cmentarzach Manili. Ale nie jest to książka tylko o nich. Jest i o nas.
Wszyscy coraz więcej podróżujemy, coraz więcej fotografujemy świat. Ale nie widzimy tego, o czym pisze Tochman, i co fotografuje Wełnicki. Tego, co pod powierzchnią: cierpienia i bólu. Bo się na nie uodporniliśmy. Tochman odwraca obiektyw, przygląda się nam, ale i sobie, naszemu spojrzeniu na tragedię, na Innego, i dokonuje odnowienia empatycznej więzi.
Eli, Eli jednocześnie oskarża i niesie nadzieję. A może nawet rozwiązanie dylematu, co zrobić z widokiem ludzkiego cierpienia. Kluczem jest reporterska uważność, krytycyzm wobec własnego spojrzenia i otwartość na innego człowieka.
Gęstej prozie Tochmana towarzyszą znakomite, poruszające zdjęcia Grzegorza Wełnickiego. Twarze, które oglądamy na jego portretach, nie są anonimowe. Tochman przedstawia nam historię ludzi z tych fotografii, opowiada o losach każdego z nich. Z głęboką wrażliwością znaną czytelnikom jego poprzednich książek, wprowadza nas w cichy świat kobiety-drzewa, w codzienność dzieci mieszkających na grobach, w dramat czternastoletniego bohatera opery mydlanej, która nigdy nie powstanie. Patrzymy na ich życie z tak bliska, że wreszcie zaczynamy czuć.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Przypowieść o człowieczeństwie
Każdy, kto choć trochę interesuje się literaturą non-fiction słyszał zapewne o książce „Eli, Eli” Wojciecha Tochmana, która wydana na jesieni ubiegłego roku, wywołała niemałą burzę wśród czytelników. Najnowsza publikacja autora „Bóg zapłać” dotyka bowiem kilku punktów drażliwych dla zachodniego odbiorcy, nie konstruuje łatwych pytań i tym samym nie daje łatwych odpowiedzi. Stanowi ważny (oskarżycielski?!) głos w myśleniu o pracy reportażysty, o turystyce i biedzie. „Eli, Eli” to relacja z miejsca, które dla nas – zamożnych jest tylko i wyłącznie przystankiem w podróży, kolejną atrakcją – a dla ludzi zamieszkujących slumsy Manili jest piekłem na ziemi, bez oznaczanego wyjścia ewakuacyjnego.
Na najnowszą książkę Tochmana składają się trzy ważne, wspomniane już wyżej, wątki: jest to nurt autorefleksji dotyczący pracy reportera i fotoreportera (książkę ilustrują zdjęcia Grzegorza Wełnickiego) oraz etyki zawodowej, są to Filipiny i ich bezgraniczna oraz bezrefleksyjnie eksploatowana bieda (oczywiście w szerszym, uniwersalnym ujęciu),jest i ostatni temat związany z rolą przybysza – czy to w postaci białego turysty, czy dobrze już zadomowianego w Manili kościoła katolickiego i jego przedstawicieli.
Filipiny, Manila, Onyx – to o tych miejscach pisze Tochman, o rodzinach i dzieciach mieszkających na cmentarzu:
Koło targu boisko do koszykówki, jakiś brezent, pod którym ktoś mieszka, dalej wędrujący posąg czarnego Chrystusa, Ciebie Boga wysławiamy, figura czarnej Maryi, dalej burdel, dalej biała trumna, to tu, to tam, jedna, druga, trzecia, większa, mniejsza.
Przerażająca egzystencja w slumsach, gdzie życie jest w bliskich relacjach ze śmiercią. Gdzie wskaźnik umieralności niemowląt jest jednym z najwyższych na świecie, gdzie nikt nie przejmuje się losem najmłodszych, gdzie porzucone i głodne dzieci często giną wypadkach samochodowych, ulegają poparzeniu, - pracownik zakładu pogrzebowego mówi też o porozrywanych dziecięcych pochwach i odbytach. Porzucone maluchy, którymi nikt się nie przejmuje, które niedożywione i porzucone walczą o przetrwanie. Pełno, pełno niekochanych/ niechcianych/ niezauważanych istnień (nad slumsami góruje olbrzymi baner kościoła katolickiego sprzeciwiający się aborcji). Dzieci rodzące dzieci. Pornobiznes i seks turystyka. To właśnie dziecięcy ból i cierpienie jest najbardziej widoczne, najbardziej przeraża i doskwiera (Cierpienie oczyszcza, uszlachetnia, uczy i wzbogaca. Cierpienie jest darem, istotą człowieczeństwa, życia. Ucieczka przed cierpieniem, powiedział niemiecki papież, jest ucieczką przed życiem. A polski, że cierpienie ma moc zbawczą.),ale też stanowi „atrakcje” dla białych turystów, który przecież za niewielką opłatą (lub też nie – przecież jest białym tj. tym ważniejszym i bogatszym) może zrobić sobie zdjęcie z małym mieszkańcem slumsów. Atrakcyjne zdjęcie. Atrakcyjny temat dla reportera i fotoreportera. …bieda jest fotogeniczna i biernie daje się fotografować… .
„Eli, Eli” to przypowieść o bezkarności i winie mieszkańców białego, szeroko pojętego Zachodu – począwszy od turystów, reporterów, fotografów aż po przedstawicieli kościoła. Tochman w bardzo surowy sposób opisuje rzeczywistość Filipin, których historia znaczona krwią, sperma i święconą wodą utrwaliła tutejsze podziały na dominujących i poddanych. Najubożsi mieszkańcach Manilli to ludzie na wskroś wykorzystywani – zarówno przez ludzi, nazwijmy ich - ludźmi kultury (jak Tochman, który przecież niejako karmi się ich opowieścią, żywi się historią: Literatura non-fiction to łańcuch pokarmowy, czasem długi na tysiące kilometrów. Jeden koniec nie widzi drugiego. Gardło i odbyt) jak i zwyrodnialców (seks turystyka w poszukiwaniu nieletnich). To również, albo przede wszystkim, tekst o bierności. Bierności tego bogatego (nie mylić z „lepszego”) świata w stosunku do krzywdy i cierpienia najuboższych mieszkańców ziemi (Dzieci nie powinny żyć na cmentarzach. To hańba świata i my o tym zawiadamiamy).
Oskarżycielska, mocna, szalenie potrzebna książka. I choć przytaczana po wielekroć w reportażu Susan Sontag zauważa w „Widok cudzego cierpienia”, że Współczucie to nietrwała emocja, to być może właśnie współczucie stanowi punkt wyjścia do jakiegokolwiek ruchu i działania. Mam taką nadzieję. Myślę, że Tochman również ją ma. Bo jeśli nie współczucie, dalej współodczuwanie, to co pozostaje?!
Monika Długa
Oceny
Książka na półkach
- 1 612
- 1 454
- 283
- 44
- 37
- 37
- 32
- 21
- 16
- 16
OPINIE i DYSKUSJE
"Eli, Eli" - z hebrajskiego Boże mój, Boże mój... bardzo trafny tytuł. Reportaż o "najgorszym miejscu na świecie": Manili (wg Google'a),stolicy Filipin, gdzie ludzie żyją a raczej egzystują w slumsach, na cmentarzach w takiej biedzie i beznadziei, że aż boli. Także o burdelach i turystyce seksualnej "białasów".
A po drugiej stronie ulicy bogate Filipiny, centra finansowe, drapacze chmur, hotele...
Treść jest wyważona, nieprzegadana, każdy rozdział koncentruje się wokół jednego, przejmującego zdjęcia Grzegorza Wełnickiego.
Ważny reportaż, choć ja po nim nie polubiłam Filipin za głupotę władz i nic nierobienie z dysproporcją społeczeństwa, brakiem edukacji i mnóstwem problemów.
"Eli, Eli" - z hebrajskiego Boże mój, Boże mój... bardzo trafny tytuł. Reportaż o "najgorszym miejscu na świecie": Manili (wg Google'a),stolicy Filipin, gdzie ludzie żyją a raczej egzystują w slumsach, na cmentarzach w takiej biedzie i beznadziei, że aż boli. Także o burdelach i turystyce seksualnej "białasów".
więcej Pokaż mimo toA po drugiej stronie ulicy bogate Filipiny, centra finansowe,...
Po prostu trzeba przeczytać, ale nie polecam ludziom o słabej konstrukcji psychicznej. Mocny, choć bardzo krótki reportaż o biedzie i przemocy na Filipinach, dodatkowo opisujący kulisy pracy reportera i fotografa. Wydanie bez fotografii. Ale prawdę mówiąc, nie wiem, czy chciałabym je oglądać. W książce autor wymienia nazwisko południowoafrykańskiego fotografa Cartera, który dostał Pulitzera za zdjęcie dziewczynki i sępa. Od ponad 20 lat mam to zdjęcie w swoim kuferku z pamiątkami, w tym czasie wyjęłam je do obejrzenia może cztery, może pięć razy, na więcej nie mam odwagi. I w tym wypadku wystarcza treść, aby wstrząsnąć człowiekiem, obrazy nie są już potrzebne.
Po prostu trzeba przeczytać, ale nie polecam ludziom o słabej konstrukcji psychicznej. Mocny, choć bardzo krótki reportaż o biedzie i przemocy na Filipinach, dodatkowo opisujący kulisy pracy reportera i fotografa. Wydanie bez fotografii. Ale prawdę mówiąc, nie wiem, czy chciałabym je oglądać. W książce autor wymienia nazwisko południowoafrykańskiego fotografa Cartera,...
więcej Pokaż mimo toJako fanka Wojciehc Tochmana, musze dac 10. Nie da sie przejsc obojetnie wobec takiej ksiazki
Jako fanka Wojciehc Tochmana, musze dac 10. Nie da sie przejsc obojetnie wobec takiej ksiazki
Pokaż mimo toNazwisko autora niech będzie jedyną recenzją tej książki.
Nazwisko autora niech będzie jedyną recenzją tej książki.
Pokaż mimo toNawet nie wiem, od czego zacząć. Tochman wrzuca mnie w świat, który jest nieprawdopodobny a jednak realny. Bieda w Filipinach materializuje się na cmentarzach, gdzie żywi śpią na grobach zmarłych. Prawie nigdy nie wychodzą poza swoje getto, nie odwiedzają lekarzy, żyją dopóki nie zasłabną. Potem zrozpaczona rodzina (jeśli w ogóle jakaś jest) kołuje klepaki na białą trumnę z okienkiem, która stoi przed "domem" tydzień a bliscy czuwają i czasem spoglądają na zastygłą twarz. Nie ma tam marzeń, idei, zaangażowania, jest nieustanna próba przetrwania.
A co robi tam Tochman? Przyjechał z przyjacielem (?),znanym fotografem. Przygląda się jego pracy, rozmawia z bohaterami zdjęć i rozlicza bezlitośnie reporterskie rzemiosło, bezczelną ludzką ciekawość, która wpada na pomysły organizowania bieda-wycieczek po slumsach. Potem wszyscy zarabiają na niesamowitych zdjęciach, książkach. Uznani twórcy wspinają się na piedestał sławy po owrzodzonych plecach swoich bohaterów. Tych ostatnich raczej mało kto spamięta.
Tochman ewidentnie się zagotował w tym reportażu. Ilość wykrzykników, bluzgów i kolokwializmów jest znaczna. Przyznaję, że nieco mi to przeszkadza, ponieważ emocjonalność autora niejako narzuca mi sposób odczuwania tego reportażu, a ja wolę sama mielić myśli.
Mimo tego mankamentu, "Eli Eli" to stara, dobra szkoła reportażu: warsztat, wiedza, empatia. Tochman robi samobiczowanie, niczym Filipińczycy podczas Wielkanocy.
Przy każdej kolejnej podróży do krajów rozwijających się, zastanowię się po wielokroć, zanim odpalę aparat.
Nawet nie wiem, od czego zacząć. Tochman wrzuca mnie w świat, który jest nieprawdopodobny a jednak realny. Bieda w Filipinach materializuje się na cmentarzach, gdzie żywi śpią na grobach zmarłych. Prawie nigdy nie wychodzą poza swoje getto, nie odwiedzają lekarzy, żyją dopóki nie zasłabną. Potem zrozpaczona rodzina (jeśli w ogóle jakaś jest) kołuje klepaki na białą trumnę z...
więcej Pokaż mimo toCiekawa forma reportażu. Autor buduje swoje historie wokół zdjęć zrobionych przez towarzyszącego mu w podróży fotografa. A że jeden ma dobre oko do obserwacji, a drugi potrafi słuchać, to wychodzi z tego naprawdę fajne połączenie. Same opowieści bardzo ciekawe i poruszające, opowiedziane jak zwykle u Tochmana w niebanalnej formie. Takie książki uświadamiają człowiekowi z naszej części świata, jak mało tak naprawdę wie o biedzie, głodzie, bezdomności.
Ciekawa forma reportażu. Autor buduje swoje historie wokół zdjęć zrobionych przez towarzyszącego mu w podróży fotografa. A że jeden ma dobre oko do obserwacji, a drugi potrafi słuchać, to wychodzi z tego naprawdę fajne połączenie. Same opowieści bardzo ciekawe i poruszające, opowiedziane jak zwykle u Tochmana w niebanalnej formie. Takie książki uświadamiają człowiekowi z...
więcej Pokaż mimo toNa spalonym słońcem piachu z resztkami uschniętej trawy, pośrodku niczego siedzi skulone dziecko. Wygląda jakby za moment miało się przewrócić. Dookoła pustkowie. Nikogo więcej na zdjęciu nie ma. Oprócz… wielkiego sępa. Ptaszysko patrzy na dziecko i czeka…
W 1994 roku to słynne zdjęcie Kevina Cartera nagrodzono Pulitzerem.
Wojciech Tochman przywołuje je na początku reportażu z 2013 roku, pt. „Eli, Eli” i pyta o granice obserwowania ubóstwa.
Tochman pojechał do slumsów Manilii i opisał biedę, samotność, wykluczenie. Spojrzal okiem zachodniego białasa, który jedzie i patrzy… . Nie pomaga, nie przywozi pomocy, nie rozwiązuje problemów. Po prostu – patrzy jak sęp na legendarnym zdjęciu Cartera.
„Eli, Eli” nie czyta się łatwo, a mimo to reportaż wciąga. Trudno nie lubić prozy Tochmana.
Na spalonym słońcem piachu z resztkami uschniętej trawy, pośrodku niczego siedzi skulone dziecko. Wygląda jakby za moment miało się przewrócić. Dookoła pustkowie. Nikogo więcej na zdjęciu nie ma. Oprócz… wielkiego sępa. Ptaszysko patrzy na dziecko i czeka…
więcej Pokaż mimo toW 1994 roku to słynne zdjęcie Kevina Cartera nagrodzono Pulitzerem.
Wojciech Tochman przywołuje je na początku ...
Niezwykle przejmująca i zdecydowanie nie dla ludzi wrażliwych. Tochman w sposób dla siebie właściwy opisuje biedę w slumsach. Gdzie ludzie się rodzą, umierają, kochają, morduja. Gd,ie bezdomność, narkomania, alkoholizm, prostytucja. Gdzie życie warte tyle ile codzienne zakupy, tankowanie do pełna. Ksiazka mocna i na pewno warta przeczytania.
Niezwykle przejmująca i zdecydowanie nie dla ludzi wrażliwych. Tochman w sposób dla siebie właściwy opisuje biedę w slumsach. Gdzie ludzie się rodzą, umierają, kochają, morduja. Gd,ie bezdomność, narkomania, alkoholizm, prostytucja. Gdzie życie warte tyle ile codzienne zakupy, tankowanie do pełna. Ksiazka mocna i na pewno warta przeczytania.
Pokaż mimo toGdy widzę "Tochman" biorę w ciemno. Całość mi się podobała, ale dopiero końcówka dopięła klamrę. Słodko-gorzką.
Gdy widzę "Tochman" biorę w ciemno. Całość mi się podobała, ale dopiero końcówka dopięła klamrę. Słodko-gorzką.
Pokaż mimo toTo jest w zasadzie traktat z 2013 roku, który pokazuje z bliska pracę reportera i jego dylematy etyczno-moralne. Z jednej strony dokumentuje a z drugiej nie może w żaden sposób pomóc czy ingerować. Autor pokazuje prawdziwe oblicze reportażu oraz dawkę info o Filipinach.
To jest w zasadzie traktat z 2013 roku, który pokazuje z bliska pracę reportera i jego dylematy etyczno-moralne. Z jednej strony dokumentuje a z drugiej nie może w żaden sposób pomóc czy ingerować. Autor pokazuje prawdziwe oblicze reportażu oraz dawkę info o Filipinach.
Pokaż mimo to