Rocznik 1980, urodzony w Katowicach, gdzie ukończył studia na wydziale Mat-Fiz-Chem Uniwersytetu Śląskiego na kierunku matematyka. Fantastyką interesuje się, odkąd pamięta, zdradziecko zarażony nałogiem przez ojca. Od 1995 członek Śląskiego Klubu Fantastyki, zresztą właśnie pod skrzydłami Sekcji Literackiej tegoż (a dokładnie, pod twardymi rządami Ani Kańtoch, która jest szefem sekcji) zaczynał pisać. Właściwie nadal zaczyna, bo jeden tekst w zbiorze i jedno opowiadanie w sieciowym periodyku Esensja trudno nazwać oszałamiającą karierą. Fan Calvina i Hobbesa (osobliwie Hobbesa). Miłośnik twórczości Stanisława Lema, George`a R.R. Martina i Rogera Zelaznego. A także słodyczy. Nie można absolutnie zapominać o słodyczach. Tak właśnie.
W 2015 roku otrzymał nagrodę im. Janusza A. Zajdla za powieść "Forta".
Niestety muszę dać taką ocenę bo troszkę jestem zawiedziony ale nie tym co czytałem tylko porównaniem z opiniami czytelników. Książka momentami jest naprawdę dobra a nawet świetna ale posiada jakby "hamulce" Latają tymi krążownikami i strzelają nie wiadomo czym, reagują na rakiety przeciwnika też nie wiadomo czym itd. czytelnik przyśpiesza czytanie bo po co mu to jak i tak tego nie spamięta a sens zobaczy w finale. Nagle pojawia się: Wierzba, szef oesów, rozmowy imperialnego dowództwa i "hamulce" puszczają i zaczyna się prawdziwe czytanie. Rozpocząłem tą serię ze względu na oceny, które z książki na książkę są coraz lepsze a zawsze lubię czytać od początku bo pomimo poświęcenia później przynosi to dodatkowe efekty. Jedno co mogę uznać za duży plus to czytając tą książkę nachodziły mnie myśli, żeby pożegnać się z tą serią ale po przeczytaniu rozpocząłem jednak następną część. Czy jest to zamierzone działanie autora ? Nie wiem ale działa.
Tyle lat ten cykl był ze mną, zawsze, po skończonej kolejnej części z tyłu głowy była myśl, że za rok, za dwa albo trzy będzie kolejna cześć...a teraz koniec. Choć tę część przegapiłem trochę, przyznaję, bo długo trzeba było czekać. Ale warto było...zawsze się boje z tymi finałami, bo na prawdę tak skomplikowaną fabułę trudno zamknąć tak, żeby to jakoś tak, nie wiem,..pasowało.Zbyt wiele świetnych cykli czytałem, które niestety mniej lub bardziej poległy w ostatnim tomie. Tu uważam, że udało się nie zejść ani trochę z tego poziomu, który cykl trzymał od początku. (Ale za conajmniej trzech drugo/trzecioplanowych bohaterów bym sobie z Panem Cholewą pogadał przy szklaneczce...tak wiem, jak taki cwany jestem to niech sam coś napiszę i sobie wtedy robię z bohaterami co chcę;) Tak czy inaczej...najlepszy cykl jaki w życiu czytałem, chyba tylko Głębia mnie tak wyciągnęła , ale tam...patrz kilka linijek wyżej. Jak dla mnie mistrzostwo...Brawo Panie Michale...też bym tak chciał:)